Uff ...  ... > 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 
Mahabharata 106 (po polsku)
 
 
 
 
Mahabharata 108 (po polsku)
 
 
 
 
Downloaduj
Mahabharata
w formie PDF
 
 
 
 
Mahabharata Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas
Maha­bharata

Opowieść 107:

Dhrita­rasztra i Gandhari hamują swój gniew na widok zwy­cięskich Pandawów

 

opowiada

 

Barbara Mikołajew­ska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

Stree Parva, Sections XI-XV (Jalapradanika Parva),

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,

URL: http://www.sacred-texts.com​/hin​/m06​/index.htm


Wydanie I internetowe (poprawione)

Copyright © 2010-11 by B. Mikołajewska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com

Spis treści

 

1. Dhritarasztra rusza z procesją płaczących kobiet w kierunku pól Kurukszetry

2. Kryszna ochrania Bhimę przed gniewem Dhritarasztry

3. Prorok Wjasa próbuje uciszyć gniew Gandhari

4. Bhima poszukuje u Gandhari wybaczenia

5. Gandhari powstrzymuje się od rzucenia klątwy na Króla Prawa, lecz swym wzrokiem spod opaski niszczy jego paznokcie

6. Słowniczek Mahabharaty




Niewidomy król wolny od gniewu ze łzami w oczach uściskał Bhimę, Ardżunę i synów Madri wypowiadając swe błogosławieństwo. ...

Gandhari uwolniła się od swego gniewu i powitała Judhiszthirę tak jak matka powinna witać swego syna

(Mahābharāta, Stree Parva, Sections XIII, XV)




1. Dhritarasztra rusza z procesją płaczących kobiet w kierunku pól Kurukszetry

 

Po rozmowie z mędrcami król Dhritarasztra otrząsnął się nieco ze swego smutku spowodowanego śmiercią wszystkich swych synów i nastawiwszy swój umysł na realizację swych królewskich obowiązków kazał przygotować swój rydwan, aby móc wyruszyć na pola Kurukszetry i wykonać właściwe ryty pogrzebowe.

Rzekł do Widury: „O Widura, przyprowadź tutaj wszystkie królewskie kobiety, aby mogły mi towarzyszyć”.

Wkrótce przed jego obliczem stanęła królowa Gandhari w towarzystwie matki Pandawów, Kunti, i innych dam. Każda z nich pogrążona w głębokiej żałobie opłakiwała śmierć swych synów, wnuków i mężów. Widura bezskutecznie próbował je uspokoić. Ciągle płacząc wsiadły do przygotowanych specjalnie dla nich pojazdów i podążając za rydwanem Dhritarasztry ruszyły w kierunku bram miasta. Te wielkie damy Bharatów, których przedtem nie oglądali nawet bogowie, bezradne po utracie swych mężów i synów ukazywały swe twarze nawet pospólstwu. Ze swymi zwykle pięknie utrefionymi włosami w nieładzie, bez klejnotów i ornamen­tów, ubrane w jedną suknię przejeżdżały przez ulice miasta lamentując. Po drodze towarzyszył im głośny lament dochodzący z każdego domu. Całe miasto pogrążone było w żałobie. Kobiety wybiegające ze swych białych domów przypominających białą górę wyglądały jak wybiegające ze swych jaskiń górskie jelenie pozba­wione swego przywódcy. Kłębiły się biegając chaotycznie tu i tam i ściskając się nawzajem za ręce opłakiwały śmierć swych synów, braci, ojców i mężów. Płacząc i zawodząc traciły z bólu zmysły i nie wiedziały, co czynić. One, które przedtem rumieniły się na sam widok osoby przeciwnej płci, zapomniały teraz o swym wstydzie, choć ukazywały się w niepełnym stroju i bez towarzystwa matek swych mężów. Poprzednio próbowały się nawzajem pocieszać w obliczu najmniejszego bólu, lecz teraz tracąc z bólu zmysły nie dostrzegały się nawet nawzajem.

Król Dhritarasztra otoczony ze wszystkich stron przez tysiące lamentujący kobiet przekroczył bramy miasta i ruszył w kierunku pola bitewnego. Za nimi podążali artyści i różnego typu kupcy i rzemieślnicy. Płacz kobiet zdawał się przeszywać wszystkie trzy światy. Żywe istoty słysząc ten lament myślały, że nadszedł właśnie moment powszechnego zniszczenia i że ogień końca eonu spali wszystko. Wszyscy obywatele Hastinapury przerażeni zniszczeniem, które dotknęło rodzinę królewską, swym głośnym płaczem wtórowali lamentom kobiet.

Dhritarasztra przebywszy nie więcej niż dwie mile spotkał na swej drodze Aśwatthamana, Krypę i Kritawarmana, którzy na widok niewidomego króla nie mogli powstrzymać łez. Zbliżywszy się do niego rzekli: „O królu, twój syn Durjodhana razem ze swymi sprzymierzeńcami po dokonaniu wielu heroicznych czynów udał się do królestwa Indry. Z całej jego armii tylko my trzej pozostaliśmy przy życiu”.

Bramin Krypa zwracając się do pogrążonej w żałobie Gandhari rzekł: „O królowo, twoi wszyscy synowie zginęli śmiercią herosów po zabiciu ogromnej liczby wroga. Zdobyli te niebiańskie światy, które są dostępne jedynie dla tych, którzy walczą i giną od uderzenia broni i żyją tam teraz jak niebianie przybrawszy świetliste formy. Żaden z nich nie uciekał przed walką i nie błagał wroga o litość. Śmierć w walce jest najwyższym celem, który może osiągnąć wojownik. Nie należy więc ich opłakiwać. Wrogowie twych synów również zginęli. Gdy dowiedzieliśmy się, że okrutny Bhima zabił Durjodhanę przy pomocy nieuczciwego ciosu swą maczugą, my sami pod przywództwem Aśwatthamana wymordowaliśmy ich wszystkich podczas snu w ich własnym obozie. Zginęli wszyscy synowie króla Drupady i wszyscy synowie Draupadi, lecz pięciu Pandawom udało się przeżyć”.

Krypa kontynuował: „O królu i królowo, pozwólcie nam odejść. Po dokonaniu tej rzezi w obozie Pandawów opuściliśmy pole bitewne, gdyż sami nie potrafimy stawić czoła pięciu Pandawom. Gdy dowiedzą się oni o śmierci swych synów będą nas ścigać żądni zemsty. Po dokonaniu tej straszliwej rzezi nie śmiemy spojrzeć im w oczy”.

Aśwatthaman, Krypa i Kritawarman nie mogąc oderwać wzroku od niewidomego króla Dhritarasztry i jego żony Gandhari, która zawsze okrywała swe oczy opaską, aby nie przewyższać swego męża, okrążyli ich pobożnie i następnie pognali swe konie w kierunku Gangesu. Wkrótce każdy z nich z sercem pełnym niepokoju ruszył w innym kierunku. Bramin Krypa udał się do Hastinapury, Kritawarman powrócił do swego królestwa, a Aśwatthaman szukał azylu u mędrca Wjasy. Ich spotkanie z królem Dhritarasztrą miało miejsce o poranku, zanim Pandawowie udali się w pościg za synem Drony skazując go na wieczne błąkanie się po dżungli.

 

2. Kryszna ochrania Bhimę przed gniewem Dhritarasztry

 

Po ukaraniu Aśwatthamana Judhiszthira, ciągle złamany bólem z powodu śmierci swych synów, dowiedział się, że Dhritarasztra równie cierpiący z powodu śmierci swoich synów opuścił Hastinapurę i wraz z procesją tłumów lamentujących kobiet ruszył w kierunku Kurukszetry, aby wykonać ryty pogrzebowe dla tych, co polegli. Król Prawa, choć z niespokojnym sercem, wyjechał mu na spotkanie. Towarzyszyli mu jego bracia, Kryszna i Satjaki. Za nimi podążała nieszczęsna Draupadi otoczona damami Pańcalów. Na widok Judhiszthiry gromadzące się nad brzegami Gangesu tłumy dotkniętych nieszczęściem kobiet wznosiły w rozpaczy swe dłonie głośno lamentując: „O Królu Prawa, gdzie się podziewała twoja prawość, uczciwość i współczucie, gdy zabijałeś swych ojców, braci, nauczycieli, synów i przyjaciół? Jakże zdołasz odnaleźć spokój po doprowadzeniu do śmierci swego nauczyciela bramina Drony, seniora własnego rodu Bhiszmy i swego krewnego króla Dżajadrathy? Po co ci teraz królestwo, skoro straciłeś swych ojców, braci i synów?”

Po jakimś czasie Pandawowie wędrując wśród tych straszliwych lamentów dostrzegli procesję ślepego króla. Zbliżyli się do niego i pokłonili się do jego stóp wypowiadając zgodnie z obyczajem swe imiona.

Król Dhritarasztra opanował swój gniew i uściskał z niechęcią Judhiszthirę, który spowodował śmierć jego synów. Jednakże myśl o Bhimie rozpaliła w nim na nowo potężny ogień gniewu zdolny do zniszczenia wszystkiego, co napotka na drodze. Kryszna wiedząc od dawna, że Dhritarasztra przy pierwszym spotkaniu zechce zabić Bhimę swym potężnym uściskiem, nie pozwolił mu zbliżyć się do niego i zamiast Bhimy postawił przed ślepym królem jego żelazną podobiznę.

Król Dhritarasztra, który był obdarzony wielką siłą, uchwycił żelazny posąg Bhimy w ramiona i myśląc, że ściska rzeczywistego Bhimę, swym uściskiem zmiażdżył go na drobne kawałki. W trakcie niszczenia żelazny posąg poranił jego pierś i Dhritarasztra zaczął pluć krwią. Zalany krwią upadł na ziemię jak drzewo Paridżata pod ciężarem swych kwiatów. Jego woźnica Sandżaja podniósł go z ziemi i próbując go uspokoić i podnieść na duchu rzekł: „O królu, nie zachowuj się w ten sposób”. Pod wpływem jego słów gniew opuścił króla Dhritarasztrę i gdy powrócił on do swego normalnego usposobienia myśląc, że swym uściskiem zabił Bhimę zawołał w rozpaczy: „O biada mi! O Bhima!”

Kryszna widząc, że ślepy król nie jest już dłużej pod wpływem swego gniewu i że faktycznie ogromnie żałuje swego czynu, rzekł: „O królu, nie rozpaczaj, bo nie zabiłeś Bhimy. Zniszczyłeś jedynie jego posąg z żelaza zrobiony niegdyś na rozkaz twego syna. To ja sam rozumiejąc siłę twego gniewu i znając siłę twych ramion zastąpiłem nim Bhimę ochraniając go w ten sposób przed uściskiem śmierci. Tak jak nikt nie zdoła przeżyć spotkania z Niszczycielem, tak nikt nie wytrzyma uścisku twych ramion. Twój umysł zboczył ze ścieżki prawości pod wpływem rozpaczy i dlatego chciałeś zabić Bhimę. Zabicie go nie przyniosłoby ci jednak niczego dobrego. Nie zdołałoby wskrzesić twoich synów. Zaakceptuj więc to, co uczyniliśmy mając na uwadze zapewnienie pokoju i uwolnij swe serce od żalu”.

Po odejściu służebnic, które przybyły, aby umyć Dhritarasztrę z krwi, Kryszna kontynuował: „O królu, poznałeś zarówno Wedy jak i inne święte pisma. Słuchałeś różnych starożytnych opowieści i znasz wszystkie obowiązki króla. Jesteś wykształcony i mądry. Dlaczego więc pielęgnujesz w sobie gniew, skoro wszystko, co cię spotkało, jest rezultatem twych własnych działań? Próbowałem cię powstrzymać przemawiając do ciebie, zanim bitwa się rozpoczęła. Podobnie czynili Bhiszma, Drona, Widura i Sandżaja. Nie słuchałeś jednak naszych rad, których udzielaliśmy tobie wiedząc, że Pandawowie przewyższają Kaurawów swą siłą i odwagą. Król, który potrafi dostrzec swoje własne błędy oraz rozróżnić między właściwym miejscem i czasem, zdobywa powodzenie. Jednakże ten, kto choć potrafi zrozumieć zarówno pochlebne jak i niepochlebne słowa tych, którzy mają na uwadze jego dobro, nie bierze ich pod uwagę w swym działaniu, doświadcza katastrofy będącej rezultatem jego własnej złej polityki.

O królu, zmień swoje postępowanie. Nie trzymałeś w ryzach swej własnej duszy, lecz pozwoliłeś się prowadzić Durjodhanie. I w ten sposób sam sprowadziłeś na siebie to nieszczęście, które cię spotkało. Dlaczego więc teraz chcesz zabić Bhimę? Zastanów się raczej nad własnymi błędami i weź pod kontrolę swój własny gniew. Ten niegodziwiec, twój syn, który z własnej pychy spowo­dował, że niewinna Draupadi została przyciągnięta siłą w jednej sukni przed oblicze królów zgromadzonych w Gmachu Gry, został zabity przez Bhimę w akcie sprawiedliwego rewanżu. Zasłużył sobie na śmierć swym własnym postępowaniem. Przyjrzyj się raz jeszcze swoim własnym niegodziwym postępkom jak i podłym czynom swego syna. Zarówno ty sam jak i twój syn potrakto­waliście synów Pandu z wielkim okrucieństwem, choć byli całkowicie niewinni i niczym sobie na to nie zasłużyli”.

Król Dhritarasztra po wysłuchaniu tych słów prawdy wypowie­dzianych przez Krysznę rzekł: „O Kryszna, mówisz samą prawdę. Moja ojcowska miłość i przywiązanie do Durjodhany skłoniły mnie do zejścia ze ścieżki prawości. Cóż za szczęście, że dzięki twej ochronie, prawdziwie odważny Bhima uniknął mojego miażdżącego uścisku. Swymi słowami uwolniłeś mnie od mego gniewu i moja gorączka mnie opuściła i pragnę teraz uściskać po ojcowsku heroicznego Bhimę. Wiem, że teraz, gdy wszyscy moi synowie i wszyscy królowie ziemi zginęli, moje własne dobro zależy całkowicie od synów Pandu”.

Po wypowiedzeniu tych słów niewidomy król wolny od gniewu ze łzami w oczach uściskał Bhimę, Ardżunę i synów Madri wypowiadając swe błogosławieństwo.

 

3. Prorok Wjasa próbuje uciszyć gniew Gandhari

 

Król Dhritarasztra po uwolnieniu się od swego gniewu z powodu śmierci swych synów i powitaniu zwycięskich Pandawów ojcowskim uściskiem nakazał im, aby udali się przed oblicze jego żony, królowej Gandhari.

Prorok Wjasa zdolny do poruszania się z szybkością myśli po całym wszechświecie mocą swej woli odgadł¸ że opłakująca śmierć swych synów Gandhari nie może pozbyć się swego gniewu i chce rzucić na Judhiszthirę klątwę. Po wykąpaniu się w wodach Gangesu udał się do niej z zamiarem zniszczenia jej gniewnych intencji w samym zalążku. Wyposażony w ogromną siłę duchową, zdolny do widzenia serca każdej żywej istoty przy pomocy swej duchowej wizji i umysłu, zawsze skłonny do obrony dobra wszystkich żywych istot ukazał się przed nią i rzekł: „O królowo, ucisz swe serce i uwolnij się od gniewu wywołanego śmiercią twych synów. Powitaj Pandawów swym wybaczeniem, a nie klątwą. Słyniesz z piękności swej mowy. Przypomnij sobie, jak odmawiałaś Durjodhanie swego błogosławieństwa powtarzając, że zwycięstwo jest zawsze po stronie prawości. Twe usta są niezdolne do powiedzenia kłamstwa. Twe słowa muszą więc być prawdziwe. Zawsze miałaś na uwadze dobro wszystkich żywych istot i byłaś zdolna do wybaczania. Dlaczego więc teraz chcesz zaniechać realizowania tej najwyższej cnoty? Będąc obeznana z prawością ujarzmij w sobie ten impuls do Bezprawia. Powstrzymaj swój gniew pamiętając o swej własnej prawości i swych słowach”.

Gandhari odpowiedziała: „O święty mężu, nie żywię w stosunku do Pandawów złych uczuć i nie życzę im śmierci. Moje serce jest jednak silnie wzburzone z powodu utraty moich wszystkich synów. Wiem, że powinnam ochraniać Pandawów z troską równie wielką jak to czyni ich matka Kunti i że podobnie powinien uczynić król Dhritarasztra. Wiem, że odpowiedzialność za zniszczenie naszego rodu ponosi Durjodhana i Śakuni wspomagani działaniami Karny i Duhśasany i że synowie Pandu nie ponoszą za to żadnej winy. Wypełnieni pychą i arogancją Kaurawowie zginęli w walce razem ze swymi sprzymierzeńcami i to nie ich opłakuję. Moją urazę wywołuje podły uczynek Bhimy popełniony za zgodą Kryszny. Bhima wiedząc, że mój syn Durjodhana przewyższa go swą umiejętnością walki na maczugi, zranił go śmiertelnie zadając mu nieuczciwy cios i miażdżąc mu uda. Myśl o tym jego uczynku wzbudza mój gniew. Dlaczego wielcy herosi w obronie swego własnego życia odrzucają swą powinność przypisaną im przez naszych starożytnych przodków?

 

4. Bhima poszukuje u Gandhari wybaczenia

 

Słowa Gandhari przeraziły słuchającego ich Bhimę, który pragnąc ukoić jej ból rzekł: „O królowo, moje działanie, prawe i bezprawne, było wykonane w warunkach wielkiego terroru i w celu obrony mojego własnego istnienia. Wybacz mi. Nikt nie był w stanie pokonać twego syna w uczciwej walce i dlatego użyłem nieuczciwego ciosu. Twój syn okradł poprzednio Króla Prawa z jego królestwa przy pomocy nieuczciwej gry w kości wiedząc, że Judhiszthira będzie grał uczciwie i zawsze próbował zniszczyć nas przy pomocy podstępu. W czasie naszego pojedynku sytuacja odwróciła się. Gdy twój syn sam jeden pozostał przy życiu i podjął ze mną uczciwą walkę, mógł mnie zabić i zabijając mnie mógł ponownie pozbawić nas królestwa. Nie mogąc go pokonać w uczciwej walce w obronie mego życia i naszego królestwa zabiłem go nieuczciwym ciosem. Pokojowe rządy Króla Prawa byłyby niemożliwe bez zabicia Durjodhany.

Twój syn Durjodhana wyrządził nam wiele zła. Na oczach zebranych w Gmachu Gry królów odsłonił bezwstydnie przed naszą żoną Draupadi swe lewe udo. Swym podłym zachowaniem zasłużył sobie już wówczas na śmierć. Powstrzymaliśmy się jednak przed zabiciem go na rozkaz Króla Prawa związani przez poczynione uzgodnienia. Twój syn swym działaniem sprowokował między nami śmiertelną wrogość. Zabiłem go pamiętając o naszym cierpieniu podczas życia w dżungli na wygnaniu. Dopiero jego śmierć przyniosła koniec tej wrogości. Król Prawa odzyskał swe królestwo i uwolniliśmy się od naszego gniewu”.

Gandhari rzekła: „O Bhima, sam wychwalasz umiejętności walki mojego syna, który chociaż uczynił całe to zło, o którym mówisz, nie zasłużył na śmierć, jaką mu zadałeś. Ponadto, gdy syn Karny, Wriszasena, zabił konie Nakuli, ty sam wypiłeś łapczywie krew z piersi mego syna Duhśasany! Taki czyn jest okrutny i potępiany przez Prawo. Pasuje on jedynie do osoby całkowicie niegodnej szacunku. Popełniony przez ciebie czyn był grzeszny i ciebie niegodny”.

Bhima rzekł: „O królowo, niewłaściwe jest wypijanie krwi nawet kogoś obcego, a więc tym bardziej picie własnej krwi. Krew naszego brata jest jak nasza własna. Krew Duhśasany nie dostała się jednak do mych ust i zabrudziła jedynie moje dłonie. Karna o tym doskonale wiedział. Widząc, że Wriszasena pozbawił Nakulę koni, chciałem wzbudzić w atakujących go Kaurawach zgrozę i strach. Chciałem też zrealizować swą przysięgę, którą uczyniłem w Gmachu Gry widząc jak Duhśasana ciągnie naszą nieszczęsną żonę Draupadi za włosy. Realizowanie przysiąg jest obowiązkiem wojownika. Nie szukaj więc teraz w nas winy, skoro sama nie powstrzymałaś w działaniu swych synów”.

Gandhari rzekła: „O Bhima, będąc samemu nie do pokonania, zabiłeś naszych stu synów. Dlaczego nie pozostawiłeś nam starcom i ślepcom choćby jednego, którego grzech był najmniejszy, który mógłby dostarczyć nam wsparcia? Wybaczyłabym ci nawet to, gdybyś zabił ich w uczciwy sposób”.

 

5. Gandhari powstrzymuje się od rzucenia klątwy na Króla Prawa, lecz swym wzrokiem spod opaski niszczy jego paznokcie

 

Gandhari z oczami przykrytymi opaską i sercem niespokojnym z powodu śmierci swych synów i wnuków zaczęła dopytywać się gniewnie o Judhiszthirę. Król Prawa drżąc na całym ciele stanął przed nią w pokorze ze złożonymi pobożnie dłońmi i rzekł: „O królowo, oto ja, Judhiszthira, okrutny zabójca twych synów stoję teraz przed tobą. To ja spowodowałem całe to zniszczenie i w pełni zasłużyłem na twe przekleństwo. Przeklnij mnie więc, bo po tym, co się stało nie żywię już żadnego pragnienia posiadania królestwa, czy bogactwa. Powodując śmierć swych przyjaciół dowiodłem sam sobie, że jestem głupcem i wrogiem moich przyjaciół”.

Na te słowa Judhiszthiry Gandhari głęboko westchnęła i nie powiedziała nic. Obeznana z wszelkimi regułami prawości i obdarzona wielką przenikliwością skierowała swój wzrok spod przepaski zakrywającej jej oczy na czubki dużych palców u nóg stojącego przed nią w pokłonie Judhiszthiry, który był gotowy upaść do jej stóp. Pod wpływem siły jej wzroku piękne dotychczas paznokcie Judhiszthiry stały się brzydkie i bolesne. Przerażony tym widokiem Ardżuna wycofał się za plecy Kryszny. Niepokój ogarnął również pozostałych braci Pandawów, którzy nie mogli znaleźć dla siebie miejsca. Gandhari jednakże uwolniła się od swego gniewu i powitała Judhiszthirę tak jak matka powinna witać swego syna.

Pandawowie otrzymawszy błogosławieństwo Gandhari udali się przed oblicze swej matki Kunti, która na ich widok przykryła twarz swym szalem zalewając się łzami. Patrząc na ich ciała pokryte bliznami od uderzenia różnego rodzaju broni brała każdego z nich w swe matczyne ramiona. Nie mogła powstrzymać swych łez na widok ich żony Draupadi, która leżała u jej stóp na gołej ziemi opłakując utratę swych synów.

Draupadi rozpaczała: „O czcigodna matko, gdzie się podziali wszyscy twoi wnukowie łącznie z Abhimanju? Dlaczego nie padają ci do stóp widząc cię tak nieszczęśliwą z powodu ich nieobecności? Teraz, gdy straciłam wszystkich mych synów, po co mi królestwo?”

Kunti podniosła z ziemi nieszczęsną Draupadi próbując ją pocieszyć. Następnie mając ją i swych synów u swego boku udała się w kierunku nieszczęsnej Gandhari, która słysząc, jak Draupadi ciągle nie może powstrzymać swych łkań rzekła: „O Draupadi, uwolnij się od swego smutku. Ja sama tak jak ty straciłam w tej wojnie wszystkich moich synów. To nieuchronny bieg Czasu przyniósł nam to powszechne zniszczenie. Ta przeraźliwa rzeź była nieuchronna i nie wynikła jedynie z woli człowieka. Stało się dokładnie to, co przepowiedział mądry Widura w momencie, gdy pokojowa misja Kryszny poniosła klęskę. Nie płacz więc nad tym, co było nieuchronne i co już się stało. Nie należy też opłakiwać tych, którzy polegli w walce. Wiem, że to, co do ciebie mówię, odnosi się także do mnie. Któż jednak mnie pocieszy? Sama ponoszę winę za to zniszczenie naszego rodu”.

Choć król Dhritarasztra i towarzyszące mu kobiety byli jeszcze daleko od pól Kurukszetry, Gandhari po wypowiedzeniu tych słów zobaczyła to miejsce rzezi Bharatów dzięki swej duchowej wizji. Ta oddana swemu mężowi żona i błogosławiona dama oddawała się zawsze surowej religijnej praktyce. Uprawiała najsurowsze umartwienia i w swej mowie była zawsze uczciwa i prawdomówna. Dzięki darowi proroka Wjasy zdobyła duchową wiedzę i moc. Swym duchowym okiem mogła oglądać z bliska to budzące grozę miejsce będące terenem harców dla żywiących się padliną rakszasów, choć było jeszcze daleko. Pokrywały je tysiące trupów i zalewały potoki krwi. Rozbrzmiewało krzykiem konających słoni, koni i ludzi, płaczem kobiet. wyciem szakali, krakaniem wron i wrzaskiem innych drapieżnych ptaków.


6. Słowniczek Mahabharaty