Uff ...  ... > 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 

Mahabharata 255 (po polsku)
 
 
 
 

Mahabharata 257 (po polsku)
 
 
 
 
Downloaduj
Mahabharata
w formie PDF
 
 
 
 
Mahabharata
Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas
Mahabharata

Opowieść 256:

Kryszna wyjaśnia ascecie Utance, dlaczego nie mógł zmusić Kaurawów do pokoju

 

opowiada

 

Barbara Mikołajewska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

Aśwamedha Parva, Sections LII-LVIII,

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,

URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm


Wydanie I internetowe

Copyright © 2019 by B. Mikołajew­ska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com


Spis treści

 

1. Kryszna przygotowuje się do powrotu do Dwaraki

2. Utanka grozi Krysznie klątwą z powodu tego, że nie zapobiegł wojnie Pandawów z Kaurawami

3. Kryszna opisuje siebie jako pojedyncze źródło wszystkiego i fundament, na którym opiera się prawość (dharma)

4. Kryszna opisuje swoje działanie mające na celu utrzymanie dharmy w mocy, skłaniając tym Utankę do wycofania klątwy

5. Kryszna ukazuje się przed Utanką w swej kosmicznej formie

6. Widzenie Kryszny w jego kosmicznej formie przynosi Utance owoc w formie chmur zdolnych do ugaszenia jego pragnienia

7. O źródle potężnej mocy duchowej Utanki pozwalającej mu nawet na groźbę rzucenia klątwy na Krysznę

8. Słowniczek Mahabharaty




Słowa Kryszny obudziły w ascecie Utance wielki gniew i z oczami rozszerzonymi w furii rzekł: „O Kryszna, z racji tego, że nie uratowałeś Kaurawów, którzy są twoimi krewnymi, choć było to w twojej mocy, nie zdołasz uniknąć mojej klątwy! Przeklnę cię rozgniewany tym, że nie zmusiłeś ich siłą do pokoju. Choć byłeś w pełni zdolny do uratowania ich, pozostałeś całkowicie obojętny wobec tych pierwszych wśród rodu Kuru, którzy padając łupem nieuczciwości i hipokryzji, zostali zniszczeni”.

Kryszna rzekł: „O Utanka, dowiedz się, że bóg Prawa Dharma jest moim najstarszym potomkiem zrodzonym z mojego umysłu, którego istotą jest współczucie dla wszystkich stworzeń. Ustawicznie przekształcając się, rodzę się z rozmaitego łona, aby z pomocą ludzi, którzy żyją aktualnie na ziemi lub opuścili już ten świat, utrzymać tego mojego syna w mocy. Zaiste, robię to w celu ustanowienia i ochrony prawości...

Z chęci przyniesienia dobra żywym istotom muszę naprawiać groblę prawości podczas każdej kolejnej jugi, wchodząc do różnego łona. Gdy żyję na poziomie bogów, działam jak bóg, gdy żyję wśród gandharwów, działam jak gandharwa. Gdy żyję wśród nagów, działam jak naga, gdy żyję na poziomie jakszów i rakszasów, działam zgodnie z ich porządkiem. Narodzony obecnie na poziomie ludzi muszę działać jak istoty ludzkie. ... Taka jest moja odpowiedź na twoje pytanie”.

(Mahābharāta, Aśwamedha Parva, Section LIII, LIV)



1. Kryszna przygotowuje się do powrotu do Dwaraki

Kryszna rzekł: „O Ardżuna, powtórzyłem tobie rozmowę wyzwolonego bramina ze swoim uczniem Kaśjapą oraz rozmowę praktykującego jogę braminem z oddaną mu żoną i rozmowę nauczyciela z uczniem. Rozmowy te dotyczyły religii, której nauczałem cię w przeddzień wielkiej wojny z Kaurawami na polach Kurukszetry. Spełniłem w ten sposób twoją prośbę, skup więc na niej cały swój umysł. Jeśli zaś chodzi o mnie, to chciałbym teraz za twoją zgodą opuścić wasze królestwo i udać się do Dwaraki, aby móc zobaczyć się z moim ojcem, którego dawno nie widziałem”.

Ardżuna rzekł: „O Kryszna, skoro takie jest twoje życzenie, to jeszcze dzisiaj powinniśmy wyruszyć do Hastinapury, stanąć przed obliczem zwycięskiego Króla Prawa, Judhiszthiry i poinformować go o twoim zamiarze wyjazdu”.

Kryszna rozkazał więc swemu woźnicy Daruce, aby przygotował jego rydwan do wyjazdu, a Ardżuna nakazał swym sługom, aby byli gotowi do wyruszenia w drogę. Jadąc na jednym rydwanie, kontynuowali swoją przyjacielską rozmowę.

Ardżuna o wielkiej energii wychwalał Krysznę, mówiąc: „O Ty, który uwieczniłeś sławą rodu Wrisznich, to dzięki Twojej łasce Judhiszthira zdobył zwycięstwo. Wszyscy jego wrogowie zostali zabici i odzyskane przez niego królestwo zostało oczyszczone z wszystkich cierni. Pandawowie mają w Tobie potężnego obrońcę. Mając Ciebie za naszą tratwę, zdołaliśmy przepłynąć ocean Kurów. Chwała Tobie, którego rękodziełem jest ten wszechświat.

O Duszo wszechświata, o najlepsza z wszystkich istot we wszechświecie, znam Cię tylko w takim stopniu, w jakim jestem przez Ciebie aprobowany, nikt bowiem nie zdoła poznać Najwyższego Boga, jeżeli On sam nie chce być poznany.

O zabójco demona Madhu, dusza każdej żywej istoty rodzi się zawsze z Twojej energii. Do Ciebie należy zabawianie się w stwarzanie, utrzymywanie i niszczenie wszechświata. Cały ten wszechświat ruchomych i nieruchomych przedmiotów bazuje na Tobie. Ziemia i niebo są wynikiem Twojej mai (iluzji). Poprzez modyfikację (zmianę) stwarzasz cztery porządki istnienia (żywo­rodny, jajorodny, zrodzony z brudu i roślinny). Stwarzasz ziemię, niebo i przestworza. Nieskazitelne księżycowe światło jest Twoim uśmiechem. Pory roku są Twoimi zmysłami. Pozostający w nieustającym ruchu wiatr jest Twoim oddechem, a istniejąca odwiecznie śmierć jest Twoim gniewem. Bogini dobrobytu jest Twoją łaską. Zaiste, Śri (bogini dobrobytu) zawsze bazuje na Tobie. Jesteś grą, w którą angażują się żywe stworzenia; jesteś ich zadowoleniem, pięknem, inteligencją, wybaczaniem i skłon­nościami. Jesteś wszechświatem z jego ożywionymi i nieoży­wionymi przedmiotami, a gdy nadchodzi koniec jugi, jesteś nazywany zagładą.

O Kryszna, nawet w przeciągu dłuższego czasu nie potrafiłbym wymienić wszystkich Twoich zalet.

O Ty o oczach w kształcie płatków lotosu, kłaniam się Tobie. To Ty jesteś duszą i Najwyższą Duszą.

O Ty, który jesteś niepokonany, jak nauczają Narada, Wjasa i Bhiszma, cały ten wszechświat na Tobie bazuje. Jesteś Panem wszystkich żywych istot.

O bezgrzeszny, zrealizuję wszystko to, co z racji swej przychylności dla mnie zadeklarowałeś. Niezwykle wspaniałe jest to, że chcąc nas zadowolić, doprowadziłeś do zniszczenia Kaurawów. Pokonałem ich w walce dzięki temu, że najpierw zostali spaleni przez ciebie. To dzięki Tobie zdobyłem zwycięstwo. Mocą Twojej inteligencji zdołaliśmy poznać środki prowadzące do pokonania w walce Durjodhany, Karny i grzesznego Bhuriśrawasa.

O synu Dewaki, bez chwili wahania wykonam wszystko to, co będąc ze mnie zadowolony, zadeklarowałeś. Gdy staniemy przed obliczem króla Judhiszthiry, będę go nakłaniać, aby pozwolił Ci odejść. W pełni bowiem akceptuję Twoją decyzję powrotu do Dwaraki. Wkrótce spotkasz się tam ponownie z moim wujem ze strony matki, Wasudewą, z niepokonanym Balaramą i innymi przywódcami rodu Wrisznich”.

Kryszna z Ardżuną dotarli wkrótce do Hastinapury. Z radosnym sercem i wolni od niepokoju udali się do pałacu króla Dhritarasztry, który był równie wspaniały jak pałac Indry. Oprócz Dhritarasztry zobaczyli tam Widurę, Bhimę, bliźniaków Nakulę i Sahadewę, Jujutsu, żonę króla Dhritarasztry Gandhari, matkę Pandawów Kunti, piękną żoną pięciu Pandanów Drapaudi, żonę Ardżuny i siostrę Kryszny Subhadrę oraz inne damy z rodu Bharatów i wszystkie te damy, które zwykły towa­rzyszyć Gandhari. Zbliżyli się do niewidomego króla Dhritarasztry i wypowiadając swe imiona, dotknęli z szacunkiem jego stóp. Dotknęli również stóp Gandhari, Kunti, Judhiszthiry i Widury, pytając ich o zdrowie, a następnie razem z nimi stanęli ponownie przed obliczem Dhritarasztry.

Gdy nadszedł wieczór, Dhritarasztra pożegnał ich, zezwalając im na odejście do ich komnat. Kryszna o wielkiej energii udał się razem z Ardżuną do jego komnat wyposażonych we wszystkie możliwe przedmioty komfortu i przyjemności, gdzie odpowiednio czczony spędził noc, pogrążając się w szczęśliwym śnie. Gdy nadszedł poranek, ci dwaj przyjaciele wykonali poranne ryty i następnie udali się do pałacu Króla Prawa, Judhiszthiry. Wchodząc do jego wspaniale udekoro­wanej królewskiej komnaty, byli jak bracia Aświnowie przybywa­jący do komnat króla bogów Indry.

Gdy za zgodą króla usiedli u jego stóp, Judhiszthira rzekł: „O herosi rodów Jadu i Kuru, przybyliście tutaj, aby mi coś powiedzieć. Wypowiedzcie więc śmiało to, co macie na myśli. Zrealizuję wszystko to, o co prosicie”.

Ardżuna rzekł: „O królu, Kryszna o wielkiej mocy, który już od dłuższego czasu przebywa poza domem, pragnie obecnie uzyskać twoją zgodę na zobaczenie się ze swoim ojcem. Wyraź więc swą zgodę na jego wyjazd do Dwaraki”.

Król Prawa rzekł: „O Kryszna, bądź błogosławiony. Skoro tego pragniesz, wyrusz jeszcze dziś do Dwaraki, aby móc zobaczyć się ze swym ojcem, synem Śury. Masz na to moją zgodę. Faktycznie nie widziałeś swego ojca Wasudewy, który jest moim wujem ze strony matki, jak i swej matki Dewaki oraz swego brata Balaramy przez długi okres czasu. Oddaj im w moim imieniu należną im cześć. Nie zapominaj jednak także o nas i po widzeniu swych bliskich w Dwarace powróć do Hastinapury, aby wziąć udział w mojej Ofierze Konia. Udając się do Dwaraki, zabierz ze sobą w darze klejnoty i całe bogactwo. Zabierz wszystko, co zechcesz. To dzięki twej łasce ziemia znalazła się pod naszym panowaniem i wszyscy nasi wrogowie zostali zabici”.

Kryszna rzekł: „O Królu Prawa, wszelkie klejnoty, całe bogactwo i cała ziemia należą teraz wyłącznie do ciebie. Ty jeden będziesz teraz Panem wszystkich bogactw, które znajdują się w moim domu”.

Król Prawa odpowiedział: „O Kryszna, niech tak będzie”.

Kryszna oddał wówczas cześć synowi boga Prawa Dharmy Judhiszthirze. Następnie po pożegnaniu we właściwy sposób matki Pandawów Kunti i innych z Widurą na czele opuścił Hastinapurę odprowadzany przez Pandawów i ogromy tłum obywateli. W końcu odprowadzający Krysznę Bharatowie, skłaniani przez niego do powrotu, powrócili do Hastinapury. Ardżuna z Kryszną obejmowali się wielokrotnie na pożegnanie i dopóki byli w zasięgu swego wzroku, wielokrotnie odwracali się, aby móc raz jeszcze się zobaczyć”.

2. Utanka grozi Krysznie klątwą z powodu tego, że nie zapobiegł wojnie Pandawów z Kaurawami

Kryszna po zabiciu wszystkich wrogów, jadąc na rydwanie razem ze swoją siostrą Subhadrą i towarzyszącym mu Satjaki, wracał do Dwaraki tak jak ongiś zwycięski Indra do nieba. Porywisty wiatr wyprzedzający jego rydwan oczyszczał drogę ze żwiru, kurzu i cierni, a Indra obmywał ją czystym, aromatycznym deszczem i zasypywał niebiańskimi kwiatami.

Na swej drodze do Dwaraki Kryszna natrafił na pustynny teren słabo zaopatrzony w wodę, gdzie zobaczył słynnego ascetę Utankę z rodu Bhrigu o niezmierzonej energii. Widząc go, oddał mu cześć, którą Utanka odwzajemnił, czcząc Krysznę.

Po wymianie właściwych na taką okazję uprzejmości Utanka rzekł: „O Kryszna, powiedz mi, czy podczas swego pobytu na dworze Pandawów i Kaurawów udało ci się ustanowić trwałą zgodę między nimi, jaka powinna istnieć między braćmi? Opo­wiedz mi o wszystkim. Czy powracasz do Dwaraki po ustanowieniu pokoju między swymi krewnymi, którzy są tobie drodzy? Czy pięciu Pandawów i stu synów króla Dhritarasztry cieszą się nadal razem z tobą tym światem i czy wszyscy inni królowie mogą zyć szczęśliwie w swych królestwach? Czy zaufanie, które zawsze do ciebie miałem, jeśli chodzi o ochronę Kaurawów, nie zawiodło mnie?”

Kryszna rzekł: „O święty asceto, jeśli chodzi o Kaurawów, to starałem się najpierw najlepiej, jak potrafię, zmienić ich grzeszne rozumowanie, jednakże przy pomocy żadnych dostępnych mi środków nie mogłem skłonić ich do pokoju. Jak sam o tym dobrze wiesz, nie można uciec przed przeznaczeniem z pomocą inteligencji czy też siły. Kaurawowie zlekceważyli nie tylko moje słowa, ale również rady Bhiszmy i Widury bazujące na ich znajomości mojej boskiej natury. Walcząc ze swymi braćmi w wielkiej bitwie, wszyscy synowie króla Dhritarasztry i ich potomstwo stali się gośćmi w królestwie boga umarłych Jamy. Jesli chodzi o Pandawów, to jedynie pięciu braci zdołało zachować życie, podczas gdy wszyscy ich przyjaciele i dzieci zostali zabici”.

Słowa Kryszny wzbudziły w ascecie Utance wielki gniew. Z oczami rozszerzonymi w furii rzekł: „O Kryszna, z racji tego, że nie uratowałeś Kaurawów, którzy są twoimi krewnymi, choć było to w twojej mocy, nie zdołasz uniknąć mojej klątwy! Przeklnę cię rozgniewany tym, że nie zmusiłeś ich siłą do pokoju. Choć byłeś w pełni zdolny do uratowania ich, pozostałeś całkowicie obojętny wobec tych wielkich potomków króla Kuru, którzy padając łupem nieuczciwości i hipokryzji, zostali zniszczeni”.

Kryszna rzekł: „O wielki asceto, przyjmij moje przeprosiny i zanim wypowiesz swoją klątwę, wysłuchaj moich słów na temat duszy. Nie chcę bowiem dopuścić do tego, abyś zmarnował wszystkie swoje zasługi, które zebrałeś, zadowalając swych nauczycieli i starszyznę, rzuca­jąc na mnie klątwę. Nikt nie zdoła mi zaszkodzić przy pomocy swoich ascetycznych zasług. Jak sam wiesz, asceci tracą swe zasługi, rzucając klątwę, stąd większość z nich hamuje swój gniew, praktykując wybaczanie. Wysłuchaj więc tego, co mam do powiedzenia, gdyż nie chcę, abyś zbyt pochopnie zmar­nował zasługi zdobyte z trudem umartwieniami”.

3. Kryszna opisuje siebie jako pojedyncze źródło wszystkiego i fundament, na którym opiera się prawość (dharma)

Asceta Utanka rzekł: „O Kryszna, powiedz mi wszystko o duszy i procesach psychicznych zachodzących w ciele (adhjatma). Po wysłuchaniu twych wyjaśnień zadecyduję, czy powinienem rzucić na ciebie klątwę, czy też nie”.

Kryszna rzekł: „O wielki asceto, dowiedz się więc, że istnienie trzech jakości natury, tj. jasności-dobra (sattwa), namiętności (radżas) i ciemności (tamas), zależy ode mnie jako ich schronienia. Dowiedz się również, że Rudrowie i Wasu wypływają ze mnie. Wszystkie stworzenia istnieją we mnie i ja istnieję we wszystkich stworzeniach. Nie powinieneś mieć w tej sprawie żadnych wątpliwości. Liczne plemiona dajtjów, jakszów, gandharwów, rakszasów, nagów oraz apsar wypływają ze mnie. Cztery biegi obowiązku związane z czterema trybami życia i wszystkie wedyjskie obowiązki mają mnie za duszę. Wszystko to, co jest i czego nie ma, jak i to, co jest niezniszczalne i zniszczalne, zamanifestowane i niezamanifestowane, czyli wszystko to, co konstytuuje wszech­świat, pochodzi ze mnie. Nie ma niczego nade mną będącym Bogiem bogów. Wszystkie Wedy rozpoczynające się pierwotną sylabą OM są ze mną tożsame”.

Kryszna kontynuował: „O Utanka, jestem słupkiem ofiarnym, do którego przywiązuje się zwierzę ofiarne.

Jestem somą wypijaną podczas ofiary.

Jestem czaru (jedzeniem gotowanym podczas rytów ofiarnych i ofiarowywanym bogom).

Jestem rytem homa,

Jestem działaniami wykonywanymi przez ofiarnika w celu zadowolenia bogów.

Jestem tym, który wlewa do ognia ofiarną libację.

Jestem oczyszczonym masłem lub laną do ognia libacją.

Jestem łyżką służącą do lania ofiarnego masła.

Jestem kapłanem adhwarju składającym w ofierze zwierzę ofiarne.

Jestem rytem (kalpaka).

Jestem ofiarowanym hawi.

Jestem kapłanem zwanym udgatri w wielkiej ofierze, który nuci mantry i hymny Samawedy,

Jestem Nim, który jest czczony przez dźwięki tych hymnów.

Jestem Nim, który we wszystkich rytach pokutnych jest wychwalany jako Stwórca wszechświata przez tych, którzy wypowiadają pomyślne mantry i błogosławieństwa”.

4. Kryszna opisuje swoje działanie mające na celu utrzymanie dharmy w mocy, skłaniając tym Utankę do wycofania klątwy

Kryszna kontynuował: „O Utanka, dowiedz się, że bóg Prawa Dharma jest moim najstarszym potomkiem zrodzonym z mojego umysłu, którego istotą jest współczucie dla wszystkich stworzeń. Przekształcając się ustawicznie, rodzę się z rozmaitego łona, aby z pomocą ludzi, którzy żyją aktualnie na ziemi lub opuścili już ten świat, utrzymać tego mojego syna w mocy. Zaiste, robię to w celu ustanowienia i ochrony prawości. Formy, które przybieram, aby zrealizować ten cel, są znane w trzech światach jako Wisznu, Brahma i Indra. Jestem początkiem i końcem wszystkich rzeczy. Jestem ich stwórcą i niszczycielem. Będąc sam niezmienny, niszczę wszystkie te żywe istoty, które żyją w grzechu.

Z chęci przyniesienia dobra żywym istotom muszę naprawiać groblę prawości podczas każdej kolejnej jugi, wchodząc do różnego łona. Gdy żyję na poziomie bogów, działam jak bóg, gdy żyję wśród gandharwów, działam jak gandharwa. Gdy żyję wśród nagów, działam jak naga, gdy żyję na poziomie jakszów i rakszasów, działam zgodnie z ich porządkiem. Narodzony obecnie na poziomie ludzi musiałem działać tak jak istoty ludzkie. Apelowałam więc do Kaurawów, używając różnych argumentów, lecz oni ogłuszeni przez żądzę i tracąc rozum, nie chcieli zaakceptować moich słów. Rozgniewany próbowałem wzbudzić w nich lęk, wskazując na konsekwencje zlekceważenia moich słów i ukazując się przed nimi w mojej boskiej formie. Kaurawami jeddnakże zawładnąła nieprawość i poganiani przez Czas zostali sprawiedliwie zabici, a ginąc z bronią w ręku na polu bitewnym, oczyścili się z grzechów swym heroizmem i zdobyli niebo. Pandawowie z kolei odzyskali oczyszczone z wszystkich cierni królestwo i zdobyli wielką sławę. Cała ziemia jest teraz we władaniu Króla Prawa. Taka jest moja odpowiedź na twoje pytanie o to, dlaczego dopuściłem do tej wojny i nie uratowałem życia Kaurawów”.

5. Kryszna ukazuje się przed Utanką w swej kosmicznej formie

Asceta Utanka rzekł: „O Ty o niesłabnącej sławie, dzięki Twej łasce poznałem Cię jako Stwórcę Wszechświata. Moje serce jest wypełnione radosnym spokojem. Jest Tobie oddane i nie jest dłużej skłonne do rzucenia na Ciebie klątwy. Obdarz mnie swoją łaską i ukaż się przede mną w swojej najwyż­szej kosmicznej formie”.

Zadowolony z Utanki Kryszna spełnił jego życzenie i ukazał się przed nim w tej samej formie, w jakiej widział go ongiś Ardżuna. Utanka zobaczył formę Wisznu o potężnych ramionach i twarzach w każdym kierunku. Bijąca od niej jasność była równa jasności płonącego ognia lub tysiąca słońc. Ukazała się przed Utanką, zajmując całą przestrzeń. Widok ten wypełnił serce bramina pełnym grozy i pobożności zdumieniem.

Asceta Utanka rzekł: „O Stwórco Wszechświata, kłaniam się Tobie. O Ty, który jesteś Ojcem Wszechrzeczy, swoimi stopami przykrywasz całą ziemię, głową wypełniasz cały firmament, a to, co leży między ziemią i firmamentem jest wypełnione przez Twój żołądek. Twoje ramiona rozciągają się we wszystkich kierunkach. To Ty jesteś tym wszystkim. Wycofaj teraz, proszę, sprzed moich oczu tę swoją wspaniałą i niezniszczalną kosmiczną formę i powróć do swej ludzkiej formy, która również jest wieczna”.

6. Widzenie Kryszny w jego kosmicznej formie przynosi Utance owoc w formie chmur zdolnych do ugaszenia jego pragnienia

Zadowolony ze słów Utanki Kryszna rzekł: „O wielki asceto, proś mnie o dar”.

Asceta Utanka rzekł: „O Kryszna, twoje ukazanie się przede mną w kosmicznej formie jest dla mnie największym darem”.

Kryszna rzekł: „O wielki asceto, nikt nie może widzieć mojej kosmicznej formy bezowocnie. Proś mnie więc o dar bez żadnych skrupułów, gdyż tak być musi”.

Utanka rzekł: „O Kryszna, skoro uważasz to za konieczne, muszę uczynić to, co każesz. Na pustyni brakuje wody. Chciałbym cię więc prosić o to, abym wędrując po pustyni, miał zawsze dostęp do wody w momencie, gdy poczuję pragnienie”.

Najwyższy Pan, wycofując ze świata swoją energię, rzekł: „O wielki asceto, niech tak się stanie. Gdy wędrując po pustyni, poczujesz łaknienie i zapragniesz wody, myśl o mnie”.

Któregoś dnia asceta Utanka wędrując po pustyni i poświęcajac wszystkie swe myśli Krysznie, był bardzo spragniony. W pewnym momencie zobaczył na swej drodze nagiego myśliwego z kasty czandalów o dzikim wyglądzie z ciałem pokrytym błotem, uzbrojonego w miecz, łuk i strzały, wędrującego w otoczeniu stada psów. Dostrzegł również wypływające z jego genitaliów obfite strumienie wody. Myśliwy rzekł: „O Utanka z rodu Bhrigu, przyjmij ode mnie wodę. Współczuję ci, widząc, jak bardzo męczy cię pragnienie”. Utanka nie chciał jednak przyjąć od myśliwego wody wypływającej z jego genitaliów i w swych myślach zaczął krytykować Krysznę. Myśliwy wielokrotnie ponawiał swoje zaproszenie, lecz Utanka odmawiał. Spragniony i głodny zaczął odczuwać gniew. Tymczasem myśliwy ze stadem psów zlekceważony w ten sposób przez świętego ascetę zniknął nagle sprzed jego oczu. Utanka widząc jego nagłe zniknięcie, poczuł wstyd. Pomyślał również, że Kryszna oszukał go, obiecując mu wodę.

Zaraz potem Utanka zobaczył Krysznę z konchą, dyskiem i maczugą w dłoniach idącego tą samą drogą, co poprzednio myśliwy.

Utanka rzekł: „O Kryszna, nie powinieneś ofiarować wody w formie moczu myśliwego braminowi takiemu jak ja”.

Kryszna rzekł uspakajająco: „O wielki asceto, ofiarowałem tobie wodę w takiej formie, w jakiej powinna być ofiarowana. Ty jednakże nie potrafiłeś tego zrozumieć. Posłuchaj mojego wyjaśnienia.

Mając na uwadze twoje dobro, udałem się do Indry z prośbą, aby dał tobie do wypicia nektar nieśmiertelności w formie wody. Indra odpowiedział: ,O Kryszna, obdarowanie nieśmiertelnością śmiertelnika nie jest właściwe. Obdaruj tego ascetę czymś innym’. Gdy uparcie ponawiałam moją prośbę o eliksir nieśmiertelności dla ciebie, Indra rzekł: ‘O Kryszna, skoro tak bardzo chcesz, abym ofiarował temu potomkowi Bhrigu eliksir, pozwól, że uczynię to osobiście, przybierając formę myśliwego i ofiarując mu napój. Jeżeli przyjmie go ode mnie, dam mu do wypicia eliksir. Jednakże gdy odmówi jego przyjęcia, nie dam mu go’.

Mając moją zgodę, Indra ukazał się przed tobą w formie myśliwego, aby ofiarować tobie eliksir, lecz ty widząc go w tej formie, czułeś do niego pogardę i odmówiłeś przyjęcia jego daru, popełniając tym grzech. Pomimo twojego grzechu uczynię jednak wszystko, co w mojej mocy, aby zapewnić tobie dostęp do wody, która pozwoli ugasić twoje palące pragnienie. Uczynię tak, że gdy wędrując po pustyni, zaczniesz odczuwać silne pragnienie i będziesz szukał wody, aby je ugasić, na niebie pojawią się deszczowe chmury. Dostarczą one tobie smacznej wody, zdatnej do picia. Zaiste, te chmury będą znane pod nazwą chmur Utanki”.

Słowa Kryszny bardzo zadowoliły ascetę. Po dziś dzień chmury Utanki ukazują się nad pustynią, zraszając ziemię aromatycznym deszczem.

7. O źródle potężnej mocy duchowej Utanki pozwalającej mu nawet na groźbę rzucenia klątwy na Krysznę

Utanka zebrał wielkie zasługi, praktykując ongiś surowe umartwienia z myślą o dobru swego nauczyciela. Sam odziany w wielką energię był oddany swemu nauczycielowi Gautamie i powstrzymywał się od czczenia kogokolwiek innego. Wszyscy synowie riszich, biorąc z niego przykład, chcieli postępować tak jak on. Gautama był bardzo zadowolony z Utanki i darzył go wielką sumpatią. Utanka zadowalał go czystością zachowania, zdolnością do samo-kontroli, odwagą i swoją służbą. Gautama z racji swego uczucia do ucznia nie potrafił zgodzić się na to, aby opuścił jego pustelnię, choć tysiącom swych uczniów udzielił zgody na powrót do domu po zakończeniu u niego nauki. Utanka z kolei, choć starzał się w miarę upływu czasu, z racji swej miłości do nauczyciela nie był tego świadomy.

Pewnego dnia Utanka udał się na poszukiwanie drewna na opał dla swego nauczyciela. Zmęczony niesieniem ciężkiego ładunku na głowie i głodny zrzucił drewno na ziemię. Gdy to czynił, jeden z pukli jego skołtunionych siwych włosów zaplątał się w ładunek. Widząc tę oznakę starości, zmęczony i głodny, nie mogąc uwolnić się od nadmiaru smutku, zaczął głośno lamentować, roniąc łzy. Pobożna córka jego nauczyciela o oczach w kształcie płatków lotosu i okrągłych biodrach, posłuszna rozkazowi swego ojca uchwyciła jego łzy w dłonie, spuszczając skromnie oczy. Jej dłonie zdały się płonąć od trzymanych w nich łez. Nie mogąc ich dłużej utrzymać, upuściła je na ziemię.

Zadowolony w swym sercu Gautama rzekł do Utanki: „O uczniu, dlaczego tak wielki smutek opanował dzisiaj twój umysł? Wyjaśnij mi to ze szczegółami, bo chciałbym o tym od ciebie usłyszeć”.

Utanka rzekł: „O nauczycielu, zamieszkiwałem w twoim domu przez długi czas z sercem i umysłem oddanymi całkowicie tobie, z myślami całkowicie na tobie skupionymi i nastawiony w pełni na czynienie wszystkiego, co cię zadowala, nie zauważając nawet, że się zestarzałem. Żyjąc w ten sposób, nie zdołałem poznać, czym jest rodzinne szczęście. Choć zezwoliłeś na odejscie wielu swoim uczniom, którzy byli ode mnie młodsi, nie dałeś mi na to pozwolenia pomimo tego, że zamieszkuję u ciebie już ponad sto lat. Zaiste, setki tysięcy braminów, którzy zdobyli u ciebie wiedzę, otrzymali od ciebie taką zgodę i sami zostali nauczycielami”.

Gautama rzekł: „O Utanka, to w rezultacie mojej miłości i przywiązania do ciebie oraz twojej wiernej służby nie zauważyłem upływu czasu. Skoro jednak pragniesz obecnie opuścić moją pustelnię, uczyń to bez wahania, gdyż masz na to moje pozwolenie”.

Utanka rzekł: „O nauczycielu, powiedz mi, jaką daksziną mogłbym odwdzięczyć się tobie za naukę. Po zdobyciu tego, o co mnie poprosisz, odejdę stąd za twoją zgodę”.

Gautama rzekł: „O Utanka, zadowoliłeś mnie ogromnie swoim postępowaniem, a mędrcy mówią, że zadowolenie nauczyciela jest najlepszą zapłatą za naukę. Mocą mojej ascezy uczynię, że będziesz miał teraz ponownie tylko szesnaście lat i oddam tobie za żonę moją córkę, bo nikt inny nie byłby zdolny do zniesienia twojej potężnej energii i służenia tobie”.

Mocą słów swego nauczyciela, Utanka odzyskał młodość i pojął za żonę jego córkę. Mając jego zgodą, rzekł do jego żony o imieniu Ahalja: „O Ahalja, powiedz mi, jaki dar mógłbym tobie ofiarować jako końcową opłatę dla mojego nauczyciela? Rozkazuj mi, gdyż pragnąc zrealizować to, co jest dla ciebie korzystne i sprawi ci przyjemność, jestem gotów ofiarować tobie całe moje bogactwo i nawet życie. Jestem pewien, że z pomocą siły moich umartwień zdołam zdobyć dla ciebie najwspanialszy klejnot o wielkiej wartości, jaki istnieje na tym świecie”.

Ahalja rzekła: „O braminie, ogromnie zadowoliłeś mnie swoim nieustannym oddaniem. Teraz jednak nadszedł czas, abyś opuścił dom swego nauczyciela. Bądź więc błogosławiony i udaj się tam, gdzie chcesz”.

Pomimo jej słów Utanka rzekł: „O Ahalja, rozkazuj mi. Zanim odejdę, pozwól mi uczynić coś, co sprawi ci przyjemność”.

Ahalja rzekła: „O braminie, skoro tak się upierasz, zdobądź dla mnie niebiańskie kolczyki należące do żony króla Saudasy (Kalmasapady) . W ten sposób mnie zadowolisz i spłacisz dług, który zaciągnąłeś u swego nauczyciela”.

Utanka rzekł: „O Ahalja, niech tak się stanie”, i wyruszył w drogę z mocnym postanowieniem zdobycia kolczyków będących w posiadaniu żony króla Saudasa, który w rezultacie klątwy syna mędrca Wasiszty (Mahabharata, ks.I, Adi Parva, opow.7, p.5) stał się rakszasą-ludożercą i żywił się ludzkim mięsem. Gautama zauważył nieobecność Utanki i gdy na jego pytanie Ahalja wyjaśniła mu, że udał się on do króla Saudasy, aby zdobyć dla niej kolczyki, które nosiła jego żona, rzekł: „O piękna, nie postąpiłaś mądrze. Ten ludożerca Saudasa na pewno go zabije”. Ahalja rzekła: „O mężu, naraziłam Utankę na niebezpieczeństwo, nie zdając sobie z tego sprawy. Niech jednakże dzięki twej łasce nic złego mu się nie stanie”. Gautama rzekł: „O żono, niech tak będzie”.

Utanka spotkał króla Saudasę w dzikiej dżungli, lecz widok króla z długą brodą pomazaną ludzką krwią go nie przeraził. Saudasa wyglądający jak drugi bóg umarłych Jama i budzący strach w każdej żywej istocie, zobaczywszy zbliżającego się do niego Utankę, powstał i rzekł: „O braminie, co cię tu do mnie sprowadza? Przyszedłeś tutaj o szóstej godzinie, gdy odczuwam głód i szukam jedzenia. Zaraz cię zjem”.

Utanka rzekł: „O królu, nie działaj zbyt pochopnie. Dowiedz się, że przybyłem tutaj do ciebie, mając na uwadze dobro mojego nauczyciela, a jak stwierdzają mędrcy, nie należy ranić tego, kto działa z myślą o dobru swego nauczyciela”.

Król Saudasa rzekł: „O braminie, czas mojego posiłku został wyzna­czony na szóstą godzinę. Godzina ta nadeszła i jestem głodny. Nie mogę więc pozwolić tobie na ucieczkę”.

Utanka rzekł: „O królu, niech tak będzie. Skoro upierasz się, żeby mnie zjeść, zawrzyjmy umowę, że powrócę tutaj do ciebie po wykonaniu zadania na rzecz mojego nauczyciela, którego się podjąłem i poddam się wtedy twojej woli. Dowiedziałem się, że jesteś w posiadaniu przedmiotu, którego poszukuję dla mojego nauczyciela i chcę cię prosić o ten przedmiot. Choć jesteś ludożercą, jesteś rownież dobroczyńcą i każdego dnia obdarowujesz braminów klejnotami. Skoro jesteś dobroczyńcą, mogę przyjąć od ciebie dar, jestem bowiem braminem, który zasługuje na dar. Po przyjęciu od ciebie klejnotu, którego szukam i obdarowaniu nim mojego nauczyciela, powrócę tutaj do ciebie w godzinie twojego posiłku. Daję ci na to moje słowo. Moje usta nie potrafią kłamać. Nawet w żartach nie wypowiedziałem nigdy nieprawdy. Jakie jest twoje zdanie w tej sprawie?”

Król Saudasa rzekł: „O braminie, skoro twierdzisz, że przedmiot, którego szukasz, jest w moim posiadaniu i uważasz mnie za osobę, od której możesz przyjąć dar, powiedz mi, co to za przedmiot?”

Utanka rzekł: „O królu, przyszedłem tu do ciebie, aby cię prosić o kolczyki, które nosi twoja żona”.

Król Saudasa rzekł: „O braminie, te kolczyki należą do mojej żony. Powinieneś więc ją o nie poprosić. Poproś mnie o coś innego, co jest w moim posiadaniu i co mógłbym dać tobie w darze”.

Utanka rzekł: „O królu, jeżeli chcesz, abym cię uważal za osobę kompetentną, przestań uciekać się do pretekstów. Bądź uczciwy w swej mowie i obdaruj mnie tymi kolczykami”.

Król Saudasa rzekł: „O braminie, udaj się więc do czcigodnej królowej na mój rozkaz i poproś ją o kolczyki w moim imieniu. Jestem pewien, że gdy powiesz jej, że działasz zgodnie z moją instrukcją, odda je tobie”.

Utanka rzekł: „O królu, gdzie przebywa teraz królowa i w jaki sposób mogę się z nią spotkać. Dlaczego ty sam się do niej nie pójdziesz?”

Król Saudasa rzekł: „O Utanka, znajdziesz ją w górach niedaleko wodospadu. Ja sam nie mogę jej już dziś zobaczyć z racji tego, że nadeszła już godzina mojego posiłku”.

Utanka udał się do miejsca wskazanego mu przez króla, gdzie zobaczył jego żonę Madajanti. Gdy wytłumaczył jej cel, z którym na rozkaz jej męża do niej przyszedł, Madajanti o wielkich oczach rzekła: „O braminie, jestem gotowa spełnić rozkaz mego męża, ale najpierw musisz mnie zapewnić, że nie mówisz niczego, co jest nieprawdą. Przynieść jakiś znak od mojego męża potwierdzający prawdziwość twoich słów. Kolczyki, o które proszisz i które do mnie należą, są niebiańskie  i zrobione z bardzo kosztownych klejnotów, stąd bogowie, riszi, jakszowie i węże zawsze szukają okazji, aby je ukraść. Gdy choć na chwilę upadną na ziemię, zostaną natychmiast ukradzione przez nagów, gdy są noszone przez ktoś, kto zabrudził się nieczystym jedzeniem, zostaną ukradzione przez jakszów, a gdy ten, kto je nosi, zaśnie, nie zatroszczywszy się najpierw o to, aby je schować, zostaną ukradzione przez bogów. Jak sam widzisz, gdy są noszone przez osobę, która je jest nieuważna, zostaną przy pierwszej okazji ukradzione przez rakszasów, bogów lub nagów. Te cudowne kolczyki przez dzień i noc wytwarzają złoto. Nocą jasno świecą, przyciągając do siebie promienie gwiazd i konstelacji, a osoba, która je nosi, uwalnia się zarówno od głodu i wszelkiego rodzaju łaknienia, jak i od lęku przed trucizną, ogniem i wszelkimi innymi zagrożeniami. Noszone przez osobę niskiego wzrostu kurczą się, a noszone przez osobę wysoką zwiększają swój rozmiar. Takie są zalety tych kolczyków. Są znane i wychwalane we wszystkich trzech światach. Jeżeli więc chcesz, abym ci je oddała, musisz przynieść mi jakiś znak, że taka jest wola mojego męża”.

Utanka udał się więc z powrotem do króla Saudasy, który stał się jego przyjacielem, aby prosić go o danie mu jakiegoś znaku, który przekonałby Madajanti, że przychodzi do niej naprawdę na jego zlecenie. Król Saudasa rzekł: „O braminie, przekaż mojej żonie następujące słowa: ‘O królowo, stan, w którym się obecnie znajduję jest trudny do zniesienia, ale nie ma dla mnie ucieczki. Daj więc temu zasługującemu na dar braminowi swoje kolczyki, wiedząc, że takie jest moje życzenie. Dzięki temu darowi wzrosną moje zasługi’ ”.

Utanka udał się więc ponownie do królowej i powtórzył jej słowa króla. Królowa, słysząc je, oddała mu kolczyki. Utanka powrócił do króla i rzekł: „O królu, wyjaśnij mi znaczenie tych tajemniczych słów, które kazałeś mi przekazać królowej jako znak, że pochodzą od ciebie?”

Król Saudasa rzekł: „O braminie, choć wojownicy (kszatri­jowie) oddają cześć braminom od początków stwarzania, równocześnie popełniają w stosunku do nich wiele grzesznych czynów. Ja sam, choć zawsze chylę głowę przed braminem, zostałem ukarany moim obecnym stanem z powodu grzechu, który popełniłem w stosunku do bramina. Za mój grzech potężny syn mędrca Wasiszty rzucił na mnie klątwę i stałem się ludożercą. Bez pomocy Madajanti nie widzę dla siebie ratunku ani na mej drodze do bram nieba, ani na tym świecie. Król, który zgrzeszył w stosunku do bramina nie jest bowiem zdolny do zdobycia szczęścia po śmierci i osiągnięcia ponownie statusu człowieka. Z tego powodu poprosiłem moją żonę, aby dała tobie kolczyki, których pragniesz i zebrała swym czynem potrzebne mi zasługi”.

Król Saudasa dodał: „O braminie, teraz, gdy otrzymałeś kolczyki, których poszukiwałeś, powróć do swego nauczyciela, lecz nie zapomnij o umowie, którą ze mną dzisiaj zawarłeś”.

Utanka rzekł: „O królu, uczynię to, co obiecałem. Po oddaniu kolczyków mojemu nauczycielowi powrócę tutaj i poddam się całkowicie twojej władzy. Zanim jednak ruszę w drogę, chciałbym cię o coś zapytać”.

Król Saudasa rzekł: „O braminie, powiedz śmiało, co masz na myśli. Nie zawaham się w udzieleniu odpowiedzi na twoje pytanie i rozpro­szeniu twoich wątpliwości”.

Utanka rzekł: „O królu, ci, którzy zdobyli wgląd w reguły odnoszące się do postępowania w stosunku do przyjaciela, mówią, że ten, kto zachowuje się fałszywie w stosunku do przyjaciela, jest jak złodziej. Dzisiaj zostałeś moim przyjacielem, udziel mi więc uczciwej rady. Otrzymałem od ciebie kolczyki i w ten sposób moje życzenie zostało spełnione. Ty jesteś jednakże ludożercą, powiedz mi więc, czy powinienem do ciebie powrócić po oddaniu ich żonie mojego nauczyciela, czy też nie?”

Król Saudasa rzekł: „O braminie, udzielenie uczciwej odpowiedzi na twoje pytanie jest moim obowiązkiem. Posłuchaj więc mojej przyjacielskiej rady. Nie powinieneś już nigdy powracać do mojego królestwa. Takie postępowanie jest dla ciebie najlepsze. Jeżeli powrócisz, na pewno spotkasz się ze śmiercią”.

Utanka po otrzymaniu od króla Saudasa tej przyjacielskiej rady, pożegnał go i ruszył pośpiesznie w drogę powrotną do pustelni Gautamy, zabierając ze sobą kolczyki, które obiecał jego żonie. Pamiętając o słowach Madajanti, że należy je ochraniać, schował je w fałdach czarnej skóry jelenia będącej jego ubraniem i starannie je do niej przywiązał. Po przebyciu już sporego dystansu poczuł głód. Zobaczył wówczas drzewo wilwa uginające się pod ciężarem dojrzałych owoców. Wdrapując się na drzewo, aby zerwać owoce, powiesił okrywającą go skórę jelenia na gałęzi. Gdy zrywał owoce, skupiwszy na nich wzrok, kilka z nich upadło na skórę jelenia, w której Utanka ukrył kolczyki, rozluźniając węzły, którymi były przywiązane i gdy nagle czarna skóra jelenia razem z ukrytymi w niej kolczykami upadła na ziemię, węzły puściły. Leżące na ziemi kolczyki dostrzegł potężny wąż z rodu Airawata. Z wielką szybkością uchwycił je ustami i schował się w mrowisku. Utanka dostrzegł ruch węża i czując wielki niepokój i gniew, szybko zszedł z drzewa na ziemię. Uchwyciwszy swoją laskę ascety, zaczął uderzać nią w mrowisko. Płonąc gniewem i żądzą zemsty, ponawiał swe próby odzyskania kolczyków przez trzydzieści pięć dni. Bogini ziemia nie mogąc znieść uderzeń jego laski, z podziurawionym od uderzeń ciałem zaczęła odczuwać ogromny niepokój. Król bogów Indra widząc, że Utanka nie zaprzestaje dziurawienia ziemi swoją laską, pragnąc dotrzeć do dolnych regionów zamieszkiwanych przez węże, ruszył na swym rydwanie zaprzężonym w płowe konie w kierunku ziemi uzbrojony piorun. Przybrawszy postać bramina dotkniętego smutkiem, ukazał się przed Utanką i rzekł: „O braminie, twój cel jest nieosiągalny. Podziemne regiony zamieszkiwane przez nagów znajdują się w odległości tysiąca jodżanów w głąb ziemi. Nie zdołasz tam dotrzeć z pomocą swej bramińskiej laski”.

Utanka rzekł: „O braminie, jeżeli nie zdołam odzyskać tych kolczyków, docierając do regionu nagów, na twoich oczach uwolnię się od mojego życiowego oddechu!”

Indra zrozumiawszy, że Utanka nie zechce zaniechać swego celu, połączył laskę bramina ze swoim piorunem. Ziemia uderzona z siłą jego pioruna otworzyła się, ukazując drogę do podziemnego świata wężów. Utanka, idąc tą drogą, dotarł do regionu nagów, który rozciągał się na tysiąc jodżanów we wszystkich kierunkach. Znajdowały się tam liczne niebiańskie mury zrobione ze szczerego złota ozdobione klejnotami, liczne zbiorniki wodne, do których prowadziły kryształowe schody, liczne rzeki z kryształowo czystą wodą i liczne drzewa pełne różnorakiego ptactwa, a prowadząca do tego regionu brama była na pięć jodżanów wysoka i na sto jodżanów szeroka.

Utanka widząc, jak ogromny jest ten region nagów, posmutniał, tracąc nadzieję na odzyskanie ukradzionych kolczyków. W tym momencie ukazał się przed nim czarny rumak z białym ogonem o oczach w kolorze miedzi, który zdawał się płonąć ogromną energią. Koń ten rzekł do Utanki: „O braminie, dmuchaj w kanał apana (odbyt) znajdujący się w moim ciele. Gdy tak uczynisz, otrzymasz z powrotem kolczyki ukradzione tobie przez węża z rodu Airawata. Nie wahaj się, gdyż zamieszkując w pustelni Gautamy, zwykłeś właśnie to czynić”.

Utanka rzekł: „O rumaku, jakże mógłbym cię znać, skoro cię nie rozpoznaję? Jakże mógłbym wcześniej, zamieszkując w pustelni Gautamy, robić to, o co mnie teraz prosisz, skoro nic o tym nie wiem?”

Koń rzekł: „O braminie, jestem bogiem ognia Dżatawedą, nauczycielem twojego nauczyciela. Często oddawałeś mi cześć z czystym sercem i ciałem, mając na uwadze dobro swego nauczyciela. Z tego powodu dbam teraz o twoje dobro. Uczyń więc bez wahania to, o co cię proszę”.

Wysłuchawszy słów boga ognia, Utanka uczynił to, co on mu rozkazał. Zadowolony bóg ognia rozpalił się wielkim płomieniem gotowy do spalenia całego świata nagów. Zgodnie z jego naturą z porów jego ciała zaczął wydostawać się gęsty dym, budząc w nagach przerażenie. Cały świat nagów przykryty gęstymi chmurami dymu pogrążył się w mroku i nic nie było widać. Z wszystkich stron dochodziły okrzyki przerażenia. Nagowie z oczami czerwonymi od dymu, opętani przez energię boga ognia, opuszczali swoje domy i gromadzili się wokół Utanki, który był potomkiem Bhrigu, pragnąc dowiedzieć się przyczyny swojego cierpienia. Po poznaniu jej z ust ascety z grozą w oczach oddali mu cześć zgodnie z nakazami Wed. Kłaniając się i stojąc przed nim ze złożonymi dłońmi, powtarzali: „O święty braminie, bądź z nas zadowolony!” Po ofiarowaniu mu wody do umycia stop oraz darów należnych gościowi zwrócili mu ukradzione kolczyki.

Utanka uhonorowany w ten sposób przez nagów pobożnie okrążył boga ognia i ruszył pośpiesznie w drogę. Przybywszy do pustelni swego nauczyciela, ofiarował kolczyki jego żonie i opowiedział swemu nauczycielowi o wszystkim, co się wydarzyło. Przewędrował przez wszystkie trzy światy, aby odnaleźć ukradzione niebiańskie kolczyki i przynieść je żonie swojego nauczyciela. Takie surowe były umartwienia Utanki, taka była jego ascetyczna moc”.


Słowniczek Mahabharaty