Uff ...  ... > 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 

Mahabharata 261 (po polsku)
 
 
 
 

Mahabharata 263 (po polsku)
 
 
 
 
Pliki pdf, epub, mobi
na stronie TLVP
lub GOOGLE
 
 
 
 
Mahabharata
Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas
Mahabharata

Opowieść 262:

Dhritarasztra, mając wybaczenie Pandawów i akceptację obywateli, wykonuje ryty śraddha i udaje się do lasu razem z Gandhari, Kunti, Widurą i Sandżają

 

opowiada

 

Barbara Mikołajewska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

Aśramavasika Parva, Sections VIII-XVIII (Aśramavana Parva),

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,

URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm


Wydanie I internetowe

Copyright © 2021 by B. Mikołajew­ska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com


Spis treści

 

1. Dhritarasztra przed udaniem się do lasu chce wykonać ryt śraddha dla swych poległych synów i obdarować obywateli

2. Dhritarasztra prosi obywateli o wybaczenie i zgodę na opuszczenie królestwa i udanie się do lasu

3. Reprezentujący obywateli bramin mówi, że w ich oczach Dhritarasztra i Durjodhana są bezgrzeszni i że zniszczenie kasty wojowników było wyrokiem przeznaczenia

4. Judhiszthira i Ardżuna oddają Dhritarasztrze swe bogactwo, lecz Bhima nie może powstrzymać gniewu, gdy słyszy, że chce je rozdać, wykonując ryt śraddha dla swych synów

5. Dhritarasztra wykonuje ryt śraddha na rzecz swych synów i wszystkich poległych

6. Dhritarasztra opuszcza swój pałac i udaje się do lasu

7. Widura, Sandżaja i Kunti wycofują się do lasu razem z królem Dhritarasztrą

8. Słowniczek Mahabharaty




Bhima jednakże, dając upust gniewowi, rzekł: „O Ardżuna, ... Nie pozwól Dhritarasztrze na wykonanie tych rytów śraddha. Taki jest mój pogląd. Nie dawajmy naszym wrogom okazji do radości. Niech Durjodhana i jego bracia doświadczą po śmierci coraz większych nieszczęść. To oni spowodowali wyniszczenie ziemi ...”.

Król Judhiszthira, słysząc te gniewne słowa Bhimy, zganił go i kazał mu zamilknąć. Ardżuna z kolei rzekł:O Bhima, jesteś moim starszym bratem i na mocy tego moim nauczycielem. Król Dhritarasztra zasługuje ze wszech miar na cześć. Prawi ludzie pamiętają o dobrych uczynkach innych w stosunku do siebie i są gotowi zapomnieć o tych złych”.

 (Mahābharāta, Aśramavasika Parva, Section XI)



1. Dhritarasztra przed udaniem się do lasu chce wykonać ryt śraddha dla swych poległych synów i obdarować obywateli

Król Dhritarasztra, otrzymawszy od Judhiszthiry zgodę na opuszczenie królestwa i udanie się do lasu w celu praktykowania ascezy, udzielił Pandawom ostatnich pouczeń o sprawowania rządów. Gdy zmęczony wysiłkiem zamilkł, Judhiszthira rzekł: „O królu, chciałbym słuchać dalej twoich nauk o dharmie królów. Po twoim odejściu, nie będzie już nikogo, kto mógłby nas o tym nauczać. Bhiszma opuścił już ziemię i udał się do nieba, Kryszna powrócił do Dwaraki, a Widura i Sandżaja chcą ci towarzyszyć w twej wędrówce do lasu. Uczynię wszystko to, o czym mówisz. Będę wiernie podążał za instrukcjami, których mi dzisiaj udzieliłeś, mając na uwadze nasze dobro. Tego możesz być pewien”.

Dhritarasztra rzekł: „O Judhiszthira, nasza rozmowa bardzo mnie zmęczyła, pozwól mi więc teraz odpocząć”.

Mając zgodę Judhiszthiry, król Dhritarasztra udał się razem z Gandhari do jej apartamentów. W czasie gdy stary król, który był jak Pradżapati, odpoczywał, siedząc na swym tronie, prawa w swym postępowaniu Gandhari znająca wszystko to, co jest stosowne, rzekła: „O mężu, teraz, gdy otrzymałeś zgodę wielkiego mędrca Wjasy i króla Judhiszthiry na udanie się do lasu, kiedy zamierzasz opuścić swój pałac?”

Dhritarasztra rzekł: „O Gandhari, chciałbym uczynić to bez najmniejszej zwłoki. Pragnę jednak najpierw wykonać ryt śraddha na intencje naszych synów, którzy swym nałogiem do gry w kości doprowadzili do tej tragicznej w skutkach wojny. Przy tej okazji chciałbym także rozdać wielkie dary, zapraszając wszystkich obywateli do mojego pałacu”.

2. Dhritarasztra prosi obywateli o wybaczenie i zgodę na opuszczenie królestwa i udanie się do lasu

Król Judhiszthira poinformowany o intencjach starego króla zadbał o przygotowanie wszystkich przedmiotów potrzebnych do przeprowadzenia rytu, postępując według jego instrukcji. Gdy nadszedł wyznaczony dzień, do pałacu Dhritarasztry przybyli liczni obywatele królestwa Kuru ze wszystkich czterech kast zadowoleni w swych sercach. Król Dhritarasztra wyszedł im na spotkanie, opuściwszy swe wewnętrzne komnaty i patrząc na nich wszystkich zebranych razem, rzekł: „O obywatele królestwa Kuru! Od wielu pokoleń wy i my, władcy Kuru, żyjemy na tej ziemi razem, darząc się życzliwością i działając na rzecz wspólnego dobra. Mając na uwadze to, co przynosi ze sobą zmieniający się Czas, wysłuchajcie mych słów, tak jak uczeń słucha słów nauczyciela. Postanowiłem opuścić królestwo i wycofać się do lasu, mając moją żonę Gandhari za towarzysza. Mędrzec Wjasa i król Judhiszthira zaakceptowali mój zamiar. Dajcie mi na to również wasze przyzwolenie. Nie wahajcie się w tej sprawie. Równie silnych braterskich uczuć między władcami i poddanymi, jakie istnieją między nami, trudno znaleźć w innych królestwach. Teraz jednak jestem już stary i uginam się pod ciężarem lat. Utraciłem również wszystkich swoich synów. Już od dłuższego czasu praktykuję posty razem z moją żoną Gandhari. Jestem słaby i wychudzony. Myśl o oddaniu królestwa we władanie Judhiszthiry sprawia mi wielką radość, o wiele większą od tej, której mógłbym oczekiwać z przekazania władzy Durjodhanie. Czyż dla mnie starca, który stracił swoich synów i środki potrzebne do utrzymania się przy życiu, może istnieć lepsze schronienie od lasu?  Udzielcie mi więc na to swojej zgody”.

Usłyszawszy te słowa, mieszkańcy królestwa Kuru zaczęli lamentować. Król Dhritarasztra, chcąc powiedzieć im coś więcej, rzekł: „O obywatele, mój dziadek król Śamtanu rządził ongiś sprawiedliwie tą ziemią, jak i mój ojciec Wikitrawirja ochraniany przez Bhiszmę. Również mój brat Pandu drogi memu sercu i ja sam wam służyłem. Jeżeli moje starania nie przyniosły pożądanych rezultatów, powinniście mi to wybaczyć, bo nie zaniedbywałem swych obowiązków, podobnie jak mój syn Durjodhana, który choć rozumował niegodziwie, nie wyrządził wam żadnego zła. Błędne rozumowanie i pycha tego księcia oraz moja błędna polityka doprowadziły jednakże do wielkiej rzezi kasty wojowników. Obecnie proszę was o zapomnienie o tym, co w moim postępowaniu było złe i udzielenie mi pozwolenia na odejście. Pogrążona w żalu Gandhari prosi was również o pozwolenie udania się do lasu razem ze mną. Jestem synem waszego króla i sam jestem waszym królem. Zarówno ja sam, jak i Gandhari jesteśmy już starzy i utraciwszy naszych synów jesteśmy bezradni. Biorąc pod uwagę te względy powinniście nam wybaczyć i dać nam zgodę na opuszczenie królestwa”.

Kończąc swą mowę, Dhritarasztra rzekł: „O obywatele, bądźcie błogosławieni i udzielcie nam swej zgody. U was szukamy ochrony. Syn Kunti, Judhiszthira, zatroszczy się o was zarówno w czasach dobrobytu, jak i klęski. Mając swoich czterech braci za doradców, nie pozostanie bierny w obliczu nieszczęścia. Znają oni dharmę i arthę i są równie potężni jak strażnicy wszechświata. Judhiszthira ma energię równą Brahmie i będzie was ochraniał jak on. Przekazuję wam w zaufaniu Judhiszthirę, a jemu przekazuje was. Wybaczcie i zapomnijcie o krzywdzie wyrządzonej wam przez moich nieżyją­cych już synów i kogokolwiek innego po naszej stronie. Nigdy nie żywiliście w stosunku do mnie gniewu. Stoję więc przed wami z pobożnie złożonymi dłońmi i kłaniam się wam wyróżniającym się swoją lojalnością. Razem z moją żoną Gandhari przepraszamy za wszystko to, co uczynili nasi motywowani chciwością synowie o niegodziwym rozumieniu”.

3. Reprezentujący obywateli bramin mówi, że w ich oczach Dhritarasztra i Durjodhana są bezgrzeszni i że zniszczenie kasty wojowników było wyrokiem przeznaczenia

Słowa starego króla wywołały lament wśród mieszkańców królestwa Kuru. Zakrywając twarze dłońmi i górną częścią garderoby, płakali jak ojcowie i matki na widok syna, który ich opuszcza na zawsze. Z sercami wypełnionymi smutkiem robili wrażenie ludzi, którzy utracili zmysły. Powoli opanowali swój żal i odzyskawszy zdolność komunikowania sobie nawzajem swych życzeń, wybrali jednogłośnie uczonego bramina wyróżniającego się dobrym postępowaniem o imieniu Samba do przekazania ich odpowiedzi królowi.

Bramin Samba świadomy swej elokwencji rzekł do króla Dhritarasztry: „O królu, reprezentując zgromadzenie obywateli i za jego zgodą przynoszę ci ich odpowiedź na twoją prośbę. W tym, co powiem, nie ma fałszu. Posłuchaj moich słów. Tak jak ty nam dobrze życzysz, tak my tobie. W twojej dynastii nie było takiego króla, który nie udzielałby nam swej ochrony i który nie byłby kochany przez poddanych. Ochraniałeś nas tak jak ojciec lub brat. Postąp więc zgodnie ze słowami znającego dharmę mędrca Wjasy. On jest naszym najwyższym nauczycielem. Wspominając wszystkie twoje cnoty, będziemy musieli spędzać nasze dni w tęsknocie za tobą. Twój syn Durjodhana również nie uczynił nam nic złego. Traktowaliśmy go z ufnością, jak naszego ojca. Doskonale o tym wiesz. Równą szczęśliwością cieszymy się pod rządami Judhiszthiry, syna Kunti o wielkiej mądrości. Ten prawy król, wykonując ryty ofiarne i czyniąc obfite dary, idzie śladem starożytnych królewskich mędrców z waszego rodu słynących ze swych prawych uczynków, takich jak Samwara i Bharata. W sprawowanych przez niego rządach nie ma nic, co zasługiwałoby nawet na cień krytyki”.

Bramin Samba kontynuował: „O królu, ochraniani i rządzeni przez ciebie żyliśmy wszyscy szczęśliwie. Nie możemy oskarżyć ani ciebie, ani twojego syna o najmniejsze przewinienie w stosunku do nas. Jeśli zaś chodzi o to, co powiedziałeś o roli Durjodhany w spowodowaniu rzezi wszystkich krewnych, posłuchaj, co mam do powiedzenia. Zniszczenie kasty wojowników, które przyniosła ze sobą ta wojna, nie zostało spowodowane ani przez Durjodhanę, Karnę i Śakuniego, ani przez ciebie, lecz przez przeznaczenie, któremu nie można było przeciwdziałać. Żaden ludzki wysiłek nie zdoła zatrzymać przeznaczenia. Podczas tej wojny w ciągu osiemnastu dni osiemnaście walczących ze sobą armii zostało doszczętnie zniszczonych przez realizujących swój obowiązek wielkich wojowników, takich jak Bhiszma Drona, Krypa, Durjodhana, Dhrisztadjumna i pięciu synów Pandu: Judhiszthira, Bhima, Ardżuna, Nakula i Sahadewa. Ta przeraźliwa rzeź nie mogłaby się zdarzyć bez udziału przeznaczenia. Wojownicy powinni zabijać wroga i ginąć bohaterską śmiercią z bronią w ręku. To w rezultacie prawego działania tych wielkich herosów władających bronią ziemia została ogołocona z koni, rydwanów i słoni. Ani twój syn, ty sam i twoi służący, ani Karna i Śakuni  nie byliście przyczyną rzezi tych potężnych królów. Cóż więcej można w tej sprawie powiedzieć? Jesteś uważany przez nas za nauczyciela i władcę całego świata. Mając ciebie za świadka, rozgrzeszmy twojego syna. Niech ten król i wszyscy jego towarzysze, którzy polegli w tej wojnie, zamieszkają w regionach wyznaczonych dla herosów. Niech za zgodą największych bra­minów cieszą się niebem. Ty także gromadzisz wielkie zasługi i zachowujesz niezachwianą stałość w cnocie. Wypełniaj więc do końca swe obowiązki wskazane w Wedach”.

Kończąc, bramin Samba rzekł: „O królu, Pandawowie nie potrzebują ani twojej, ani naszej opieki. Są zdolni do rządzenia niebem, więc cóż dopiero ziemią? Ich postępowanie jest wzorowe i obywatele tego królestwa będą im posłuszni zarówno w czasie dobrobytu, jak i nieszczęścia. Judhiszthira podąża śladem starożytnych królów i podczas rytów ofiarnych bogato obdarowuje zasługujących na to braminów. Jest łagodny, opanowany i zawsze gotowy do czynienia darów, jakby był drugim bogiem bogactwa Kuberą. Ma do pomocy wspaniałych ministrów i współczuje nawet wrogowi. Jego postępowanie jest czyste. Jest sprawiedliwy i ochrania nas jak ojciec swoje potomstwo. Poprzez powiązanie z tym synem boga Dharmy zarówno Bhima, jak i Ardżuna oraz wszyscy inni nie wyrządzą nam najmniejszej krzywdy. Pandawowie są łagodni w stosunku do tych, którzy są łagodni i gwałtowni jak jadowite węże w stosunku do tych, którzy są gwałtowni. Zarówno oni, jak i Kunti, Draupadi, Ulupi i Subhadra są zawsze oddani dobru ludzi. Twoje pezyjazne uczucie, które nam ukazujesz i które w jeszcze większym stopniu istnieje w Judhiszthirze, nie zostanie nigdy zapomniane przez obywateli tego królestwa. Ci potężni wojownicy na rydwanach, synowie Kunti, oddani prawości będą ochraniać i troszczyć się o nich nawet jeżeli zejdą ze ścieżki Prawa. Uwolnij się od wszelkiego niepokoju w odniesieniu do Judhiszthiry i podążaj dalej ścieżką swej dharmy, wycofując się do lasu i praktykując ascezę”.

Prawe słowa bramina zastały zaaprobowane przez wszystkich i wywołały powszechny aplauz. Król Dhritarasztra, oklaskując jego słowa, pożegnał zgromadzonych poddanych, pozwalając im na odejście do swych domów. Uhonorowany przez nich i żegnany spojrzeniami pełnymi życzliwości oddał im cześć, stojąc przed nimi z pobożnie złożonymi dłońmi. Pożegnawszy się z nimi, powrócił do wewnętrznych komnat w swym pałacu, mając u boku swoją żonę Gandhari.

4. Judhiszthira i Ardżuna oddają Dhritarasztrze swe bogactwo, lecz Bhima nie może powstrzymać gniewu, gdy słyszy, że chce je rozdać, wykonując ryt śraddha dla swych synów

Następnego dnia o poranku król Dhritarasztra wysłał do Judhiszthiry Widurę. Widura rzekł: „O Judhiszthira, król Dhritarasztra, pragnąc wycofać się do lasu,  poddał się już wszystkim wymaganym obrzędom. Planuje wyruszyć w drogę podczas pełni księżyca w miesiącu karttika (październik/listopad) i obecnie, jeżeli wyrazisz na to zgodę, chciałby cię prosić o przydzie­lenie mu bogactw potrzebnych do wykonania rytu śraddha na rzecz Bhiszmy, Drony, Walhiki, Somadatty oraz wszystkich jego poległych synów razem z ich sprzymierzeńców i króla Dżajadrathy, męża jego córki”.

Judhiszthira i Ardżuna przyjęli spokojnie słowa Widury, jednakże Bhima, nie mogąc zapomnieć o uczynkach Durjodhany, nie potrafił opanować swego gniewu i zaakceptować jego słów. Ardżuna świadomy uczuć Bhimy rzekł: „O Bhima, nasz królewski ojciec Dhritarasztra osiągnął podeszły wiek i postanowił wycofać się do lasu. Przed odejściem pragnie uczynić dary z myślą o zapewnieniu szczęścia na tamtym świecie swym zmarłym krewnym i ich  sympatykom. W tym celu chce rozdać w darze bogactwo, które zdobyłeś swoją walecznością. Zaiste, chce uczynić te dary z myślą o dobru Bhiszmy i innych poległych. Powinieneś dać mu na to zgodę. Dobry los sprawił, że prosi nas teraz o bogactwo ten, którego musieliśmy poprzednio o błagać o przydzielenie nam pięciu wiosek. Zauważ to odwrócenie losu, które przyniósł Czas. Król, który był kiedyś władcą i obrońcą całej ziemi, dziś, utraciwszy w walce wszystkich synów i ich sprzymierzeńców, pragnie udać się do lasu. Niech twój gniew nie skłoni cię do odmówienia mu tego, o co prosi, bo przyniesie ci to hańbę i zanieczyści winą. Naucz się swojego obowiązku od naszego najstarszego brata, który jest władcą wszystkich. Należy dawać, a nie odmawiać daru”.

Judhiszthira przyklasnął słowom Ardżuny, Bhima jednakże, dając upust gniewowi, rzekł: „O Ardżuna, to my powinniśmy rozdać dary z myślą o pośmiertnym szczęściu Bhiszmy, Somadatty, Bhuriśrawasa, Walhiki, bramina Drony i innych, a nasza matka Kunti z myślą o szczęściu Karny. Nie powinniśmy pozwolić Dhritarasztrze na wykonanie tych rytów śraddha. Taki jest mój pogląd. Nie dajmy naszym wrogom okazji do radości. Niech Durjodhana i jego bracia doświadczają po śmierci coraz większych nieszczęść. To oni spowodowali wyniszczenie ziemi. Czyżbyś zapomniał o dwunastu latach naszego wygnania i trzynastym roku spędzonym incognito wśród ludzi, który okazał się tak bardzo bolesny dla naszej żony Draupadi? Gdzie się wówczas podziewało ojcowskie uczucie Dhritarasztry dla nas? Czyż to nie na jego rozkaz wędrowaliśmy po dżungli razem z naszą żoną Draupadi odarci z wszystkich ozdób i odziani jedynie w skórę czarnej antylopy? Gdzie był wtedy Bhiszma, Drona i Somadatta? Gdy musiałeś żyć w dżungli, żywiąc się produktami lasu, stary król nie patrzył na ciebie ojcowskim okiem. Czyżbyś zapomniał, jak ten niegodziwiec podczas gry w kości porwany przez ducha gry pytał Widurę o to, co jeszcze zostało wygrane?”

Król Judhiszthira, słysząc te gniewne słowa Bhimy, zganił go i kazał mu zamilknąć. Ardżuna z kolei rzekł: „O Bhima, jesteś moim starszym bratem i na mocy tego moim nauczycielem. Król Dhritarasztra zasługuje ze wszech miar na cześć. Prawi ludzie pamiętają o dobrych uczynkach innych w stosunku do siebie i są gotowi zapomnieć o tych złych”.

Judhiszthira zgodził się ze słowami Ardżuny i rzekł do Widury: „O Widura, przekaż królowi Dhritarasztrze moje słowa. Oddam mu tyle bogactwa z mego skarbca, ile sobie zażyczy, aby mógł oddać hołd swoim poległym synom, Bhiszmie oraz innym swoim sympatykom i dobroczyńcom. Bhima nie powinien żywić urazy z tego powodu”. W czasie gdy to mówił, Bhima rzucał na Ardżunę gniewne spojrzenia. Niezrażony tym Judhiszthira kontynuował: „O Widura, nie pozwól królowi Dhritarasztrze rozgniewać się na Bhimę, który zmuszony do życia w dżungli na wygnaniu znosił męczarnie z powodu zimna, upału, deszczu i tysiąca innych nieszczęść. Wszystko to jest tobie  dobrze znane. Nie pozwól mu na to, aby skupił swe serce na tym pokazie pychy, który zademonstrował swym gniewem głęboko udręczony Bhima. Przekaż mu też ode mnie, że może zabrać z mojego pałacu wszystko, co sobie życzy i w jakiejkolwiek ilości, do niego bowiem należy całe bogactwo, które znajduje się w moim i Ardżuny domu. Niech obdaruje braminów wszystkim, czym zechce i niech uwolni się w ten sposób od długu, który ma u swoich synów i sprzymierzeńców. Powiedz mu, że zarówno moje ciało, jak i bogactwo jest do jego dyspozycji. Nie powinien w to wątpić”.

Widura powrócił do króla Dhritarasztry i rzekł: „O królu, Judhiszthira po rozważeniu twych słów w pełni je zaakceptował i ofiaruje tobie wszystko, co należy do niego. Ardżuna również daje tobie do dyspozycji wszystkie swoje posiadłości wraz z całym bogactwem, jak i swój życiowy oddech. Jedynie Bhima, nie mogąc zapomnieć o smutku, który im przyniosłeś, wzdychał ciężko i miał trudności z wyrażeniem zgody. W końcu jednak, ten wielki heros został skłoniony słowami Judhiszthiry i Ardżuny do przyjęcia w stosunku do ciebie bardziej przyjaznej postawy. Król Judhiszthira prosi cię o wybaczenie Bhimie. Rzekł do mnie: ‘O Widura przekaż Dhritarasztrze następujące słowa: «O królu, Ardżuna i ja prosimy cię o wybaczenie Bhimie jego zachowania wywołanego wspom­nieniem przeszłej wrogości. Danie upustu gniewowi należy do dharmy wojownika, a Bhima jest głęboko oddany walce i drodze wojownika. Bądź dla nas łaskawy. Jesteś naszym Panem. Całe nasze bogactwo należy do ciebie i możesz je rozdać tak, jak chcesz. Jesteś Panem tego królestwa i wszystkich, którzy je zamieszkują. Wykonaj więc obrzędy pośmiertne dla swych synów, obdarowując zasługujących na to braminów klejnotami z naszych pałaców, krowami, kozłami, owcami i niewolnikami. Obdaruj również biedaków i nieszczęśników wszystkim tym, czego zapragną. Niech na tę okazję zostaną zbudowane specjalne pawilony wypełnione w dużej ilości jedzeniem i piciem o rozmaitym smaku oraz rezerwuary na wodę dla napojenia krów i niech zostaną wykonane wszystkie inne dobro wróżące działania» ’. O królu, takie słowa kazał mi tobie przekazać Króla Prawa i Ardżuna. Czekam teraz na twoje rozkazy”. Słowa Widury sprawiły królowi Dhritarasztrze przyjemność i nastawił swe serce na wykonanie rytów śraddha w wyznaczonym na to dniu.

5. Dhritarasztra wykonuje ryt śraddha na rzecz swych synów i wszystkich poległych

Król Dhritarasztra zadowolony z postępowania Judhiszthiry i Ardżuny zaczął czynić przygotowania do rytuału śraddha z myślą o pośmiertnym szczęściu swoich synów i innych poległych. Zaprosił tysiące zasługujących na dar braminów i riszich po dokładnym zbadaniu ich zasług, i z myślą o darach przygotował ogromne ilości jedzenia i picia oraz rozmaitych rodzajów pojazdów, ubrań, złota, klejnotów, ozdób, koców, wsi, pól, krów, kozłów, kóz, słoni, koni, służących obojga płci oraz pięknych młodych kobiet. Mając na uwadze dobru poległych, czynił dary, nazywając każdego z nich po imieniu. Wymieniając Dronę, Bhiszmę, Somadattę, Walhikę, Durjodhanę i pozostałych swoich synów oraz ich sprzymierzeńców z Dżajadrathą na czele rozdawał dary we właściwej kolejności. Za zgodą Judhiszthiry ta pogrzebowa ceremonia wyróżniała się wielką ilością darów. Za jego zgodą mówcy i skrybowie nieprzerwanie pytali starego króla: ‘O królu, co należy teraz ofiarować i na czyją rzecz należy uczynić ten dar? Rozkazuj nam, wszystko jest gotowe’. Czyniono dary zgodnie z tym, co w odpowiedzi na te pytania powiedział król. Wymienione przez króla Dhritarasztrę dary Judhiszthira powiększał dziesięciokrotnie. I tak tysiąc było dawane temu, kto powinien otrzymać sto, a dziesięć tysięcy temu, kto powinien otrzymać tysiąc. Tak jak chmury ożywiają plony deszczem, tak królewskie dary zalewały braminów ulewą bogactwa a po rozdaniu im darów stary król zalewał zebranych gości pochodzących ze wszystkich czterech kast nieustanną falą jedzenia i picia o różnych smakach. Dhritarasztra był jak wzburzony ocean mający klejnoty i drogie kamienie za swoje wody, wioski i pola za swoje zielone wyspy, stosy różnego rodzaju bogactw za swoją głębię, a rumaki, słonie i dźwięki bębnów za swój ryk. W taki to sposób król Dhritarasztra wykonywał tę ofiarę zwaną ofiarą obdarowywania, chcąc zapewnić pośmiertne szczęście swoim synom, wnukom i Ojcom oraz samemu sobie i swej żonie Gandhari. Gdy po rozdaniu ogromnej ilości darów poczuł się wyczerpany, rytuał czynienia darów został zakończony. Podczas tego rytu, który trwał dziesięć dni, rozdano ogromną dakszinę, czemu towarzyszyły tańce i śpiewy przynoszące radość zebranym gościom.

6. Dhritarasztra opuszcza swój pałac i udaje się do lasu

Gdy nadszedł dzień pełni księżyca w miesiącu karttika, który król Dhritarasztra wyznaczył na rozpoczęcie swej wędrówki do lasu, zawezwał Pandawów do swego pałacu  i mając Gandhari u boku powitał ich właściwymi dla tego dnia rytami łącznie z agnihotrą wykonanymi przez znających Wedy braminów, i następnie odziany w skórę jelenia i korę drzewną opuścił swój pałac otoczony orszakiem swoich synowych. Odchodząc, oddał cześć swemu pałacowi, ofiarując prażony ryż i różne rodzaje kwiatów oraz swej służbie, czyniąc na ich rzecz dary. Jego odejściu towarzyszyły głośne lamenty żegnających go kobiet zamieszkujących w pałacu. Judhiszthira, patrząc na tę procesję, rzekł głosem zdławionym łzami: „O królu, dokąd idziesz?” Ardżuna z kolei ciężko wzdychał. Razem z Widurą, Sandżają, synem króla Dhritarasztry ze służącą Jujutsu, Krypą, domowym kapłanem Dhaumją oraz innymi braminami ruszyli w ślad za królem z sercem wypełnionym smutkiem. Gandhari z oczami zakrytymi przepaską szła za Kunti z ręką wspartą na jej ramieniu, podczas gdy król Dhritarasztra kroczył pewnie za Gandhari z ręką na jej ramieniu, a tuż za królem szły Draupadi, Subhadra, matka Parikszita Uttara, Citrangada i inne damy dworu. Ich zawodzenie przypominało głośne lamenty rybołowów. Na ulicę wyszły liczne zmartwione damy, których twarzy nigdy nie dotknęły promienie słońca i księżyca. Tłum obywateli ze wszystkich kast i ich żon gromadził się na ulicach Hastinapury, żegnając starego króla, tak jak w ongiś odległych czasach, żegnali Pandawów udających się na wygnanie po przegraniu gry w kości z Durjodhaną.

7. Widura, Sandżaja i Kunti wycofują się do lasu razem z królem Dhritarasztrą

Kobiety i mężczyźni stojący na tarasach rezydencji i na ulicach czynili wielki zgiełk. Stary król ze złożonymi pobożnie dłońmi, drżąc ze słabości, szedł z trudem po głównej ulicy miasta zatłoczonej przez żegnających go obywateli obojga płci. Po opuszczeniu miasta i przekroczeniu głównej bramy wielokrotnie wzywał tłum do powrotu. Tymczasem Widura nastawił swe serce na wycofanie się do lasu razem z królem. Podobną decyzję podjął Sandżaja. To samo chcieli uczynić Krypa i Jujutsu, lecz Dhritarasztra skłonił ich do pozostania, oddając ich pod opiekę Judhiszthiry.  

Gdy odprowadzający starego króla obywatele ruszyli w drogę powrotną do miasta, Judhiszthira z braćmi i otaczającymi ich kobietami Bharatów zatrzymali się również z myślą o powrocie. Widząc, że jego matka Kunti idzie dalej, towarzysząc królowi Dhritarasztrze, rzekł ze łzami w oczach: „O matko, zaniechaj swego zamiaru i powróć do miasta razem ze swymi synowymi. Król Dhritarasztra idzie ścieżką królewskiej dharmy i wycofuje się do lasu zdecydowany na praktykowanie ascezy”.

Kunti jednakże nie zatrzymała się. Rzekła: „O synu, jeśli chodzi o mnie, to pragnę żyć w lesie tak jak stary król, praktykując ascezę i służąc jemu i Gandhari. Opiekuj się więc swymi braćmi i nie lekceważ nigdy Sahadewy, który jest bardzo przywiązany zarówno do ciebie, jak i do mnie. Pamiętaj również o bohaterskim Karnie, który nigdy nie wycofywał się z walki. Był waszym najstarszym bratem To moje błędne rozumowanie przyniosło śmierć temu wielkiemu herosowi. Moje serce musi być z kamienia, skoro nie rozpadło się na tysiąc kawałków na wieść o jego śmierci. Cóż mi teraz pozostało? Nikt poza mną nie jest winny utajnienia tego, że był on synem boga słońca Surji. Uczcij jego śmierć odpowiednimi rytami i razem z braćmi rozdajcie wielkie dary z myślą o jego dobru.. Bądź zawsze oddany waszej wspólnej żonie Draupadi i troszcz się o Bhimę, Ardżunę, Nakulę i Sahadewę. Na twoich barkach spoczywa teraz ciężar królewskiej linii Kuru”.

Judhiszthira, który miał dharmę za swoją duszę i kontrolował swe zmysły, usłyszawszy te słowa Kunti, pogrążył się w smutku i nie powiedział nic. Po chwili namysłu rzekł: „O matko, dlaczego chcesz odejść? Nie powinnaś tego robić. Nigdy ci na to nie pozwolę. Ukaż nam swoje współczucie. Poprzednio, gdy wyru­szaliśmy na wygnanie, opuszczając Hastinapurę, dodawałaś nam ducha, powtarzając słowa królowej Widuli do swego syna Sandżaji, który stracił królestwo i wolę walki, zachęcające go do podjęcia wysiłku i kontynuowania drogi wojownika, którego obowiązkiem jest walka i bohaterska śmierć w obronie królestwa. Nie opuszczaj nas teraz. Zabiłem wszystkich królów i zdobyłem władzę nad ziemią, kierując się twoimi mądrymi słowami, które przekazał mi Wasudewa. Gdzie się obecnie podziała twoja mądrość, o której nauczał mnie Wasudewa? Czy chcesz obecnie porzucić drogę wojownika, której  nas nauczałaś? Jak będziesz żyła w tej nieprzebytej dżungli, porzuciwszy królestwo, nas i swoje synowe? Ukaż nam swoją łaskę”.

Kunti wysłuchała tych słów syna ze łzami w oczach, lecz nie zmieniła swego zamiaru. Bhima rzekł: „O matko, dlaczego teraz, gdy zdobyliśmy suwerenność i powinniśmy realizować nasze królewskie obowiązki, twój umysł odwrócił się od dharmy królów i pragniesz wycofać się do lasu? Dlaczego więc skłaniałaś nas przedtem do wyniszczenia całej ziemi. Dlaczego chcesz porzucić wszystko i zamieszkać w lesie? My sami urodziliśmy się w dżungli. Dlaczego więc sprowadziłaś nas do Hastinapury, gdy byliśmy dziećmi? Spójrz na synów Madri, Nakulę i Sahadewę pogrążonych w smutku i żalu. O matko, zmień swój zamiar i ciesz się razem z nami dobrobytem, który zdobyliśmy dzięki naszej waleczności i który należy dzisiaj do Judhiszthiry”.

Pomimo lamentów swych synów Kunti pozostała w swej decyzji niezachwiana. Draupadi razem z Subhadrą przygnębione jej decyzją szły dalej za łkającą teściową, która kontynuowała swą wędrówkę, odwracając się co chwila i spoglądając na swoich płaczących synów, którzy razem z żonami i służbą nadal za nią podążali. Powstrzymując łzy, rzekła: „O Bhima, synu Pandu o potężnych ramionach, jest dokładnie tak, jak mówisz. Poprzednio, gdy zostaliście okradzieni z królestwa  w grze w kości i utraciliście całą energię, dodawałam wam odwagi i zaszczepiłam wzniosłe myśli w waszych umysłach, troszcząc się o to, abyście wy, którzy jesteście synami Pandu, nie zginęli i nie utracili swej sławy. Jesteście wszyscy równi Indrze i odwagą dorównujecie bogom. Zaszczepiłam w waszych sercach odwagę, abyście mogli bazować na samych sobie i nie zależeć od innych i abyście wy, którzy dostarczacie oparcia dharmie, nie musieli ponownie iść na wygnanie do lasu i żyć w nędzy. Uczyniłam to z myślą o tym, aby Bhima o sile równej dziesięciu tysiącom słoni, którego męstwo i męskość są szeroko znane, nie utonął w trywialności i nie popadł w ruinę, aby Ardżuna równy Indrze w swej mocy, nie popadł w ospałość i żeby Nakula i Sahadewa, którzy zawsze są oddani starszym, nie osłabli zniechęceni głodem. Postąpiłam w ten sposób, aby krzywda wyrządzona publicznie waszej żonie a przepastnych oczach (Draupadi) została pomszczona. Duhśasana z czystego szaleństwa po wygraniu jej w kości przyciągnął ją za włosy do sali gry przed oblicze wszystkich królów w okresie swej comiesięcznej przypadłości drżącą jak liść, traktując ją jak niewolnicę. Zaiste w tej straszliwej grze w kości królewska linia Pandu została ujarzmiona przez wroga. Król Dhritarasztra i inni patrzyli ze zgrozą na to, jak ona lamentując jak samica rybołowa, szukała daremnie obrońcy i opiekuna, podczas gdy ja sama utraciłam zmysły”.

Kunti kontynuowała: „O synowie, powtórzyłam wam wówczas słowa królowej Widuli skierowane do syna, aby wzmocnić waszą energię i zaszczepić w waszych sercach odwagę, troszcząc się o to, aby cały ród Pandu reprezentowany przez moich synów nie zginął. Synowie i wnukowie tej osoby, która przyniosła hańbę na swój ród nigdy nie zdołają dotrzeć do niebiańskich regionów wyznaczonych dla sprawiedliwych. Zaiste, w ten sposób wszystkim przodkom rodu Kuru groziła utrata tych regionów szczęśliwości, które zdobyli. To nie z myślą o własnym dobru ponaglałam was wówczas do działania, cytując słowa królowej Widuli, lecz z myślą o waszym dobru wzywałam was do podążania za jej radą. Obecnie jednak, jeśli chodzi o mnie, nie pragnę już owocu suwerenności przez was zdobytej. Cieszyłam się już poprzednio tym owocem zdobytym przez mojego męża Pandu. Ofiarowałam bogate dary i piłam somę na wielkich rytach ofiarnych. Mój umyssł jest nastawiony na ascezę. Swoimi umartwieniami pragnę obecnie osiągnąć te same regiony szczęścia, które zdobył mój mąż Pandu. Chcę uwolnić swoją duszę z ciała, praktykując umartwienia i służąc teściowi  i teściowej, którzy pragną zamieszkać w lesie. Nie podążajcie więc za mną i powróćcie bez żalu do Hastinapury. Bądźcie błogosławieni i niech wasz umysł będzie zawsze oddany prawości i niech będzie zawsze wielki”. Pandawowie usłyszawszy te słowa Kunti, które były słuszne i prawe, poczuli wstyd z powodu swych prób zatrzymania jej w królestwie i mając u boku swoją żonę Draupadi zaprzestali podążania za nią. W czasie gdy inne kobiety żegnały Kunti lamentując, Pandawowie okrążyli pobożnie króla Dhritarasztrę, oddając mu honory i pozwalając mu odejść.

Król Dhritarasztra szedł dalej w kierunku dżungli, wspierając się na ramionach Gandhari i Widury. Świadomy słów Kunti rzekł do nich: „O Gandhari i Widura, matka Pandawów powinna z nimi powrócić do Hastinapury, zamiast wycofywać się razem z nami do lasu. Słowa Judhiszthiry są według mnie słuszne. Jaki sens ma porzucanie synów, którzy zdobyli pomyślność i zamieszkiwanie w dzikiej dżungli? Mogłaby uprawiać ascezę, czynić dary i realizować śluby, czerpiąc równocześnie przyjemność ze zdobytej przez jej synów suwerenności. O Gandhari, przekaż jej moje słowa. Znasz doskonale całe Prawo. Powiedz jej, że zadowoliła mnie w pełni swoją służbą i daję jej moją zgodę na odejście”. Gandhari przekazała słowa starego króla Kunti, dodając do tego swoje racje, lecz nie zdołała skłonić jej do powrotu, gdyż ta oddana prawości dama nastawiła swe serce na wycofanie się do lasu. Podążające za Kunti kobiety Bharatów zrozumiały jak stanowcze jest jej postanowienie i pożegnały ją, zalewając się łzami.

Zasmuceni Pandawowie i ich żony powrócili do pogrążonej w równie głębokim smutku Hastinapury. Miasto powitało ich powrót w głębokiej ciszy bez zwykłych uroczystości. Pandawowie bez obecności Kunti utracili całą energię, czując się jak cielęta, po utracie matki. Tego samego dnia król Dhritarasztra ze swymi towarzyszami coraz bardziej oddalał się od zgiełku miasta, aż dotarł nad brzegi Bhagirathi, gdzie spędził noc. Znający Wedy bramini, postępując zgodnie z nakazami pism, rozpalili ofiarny ogień w tym miejscu, gdzie przebywali asceci. Ogień ofiarny w otoczeniu ascetów jaśniał swym pięknem. Rozpalono również ogień ofiarny dla starego króla, który siedząc przy ogniu wykonał ryt lania do ognia oblacji i oddał cześć słońcu o tysiącu promieni, które chowało się na zachodzie. Widura i Sandżaja przygotowali dla króla łoże, pokrywając ziemię trawą kuśa. Obok jego łoża przygotowali łoże dla Gandhari. Kunti ułożyła się do snu niedaleko niej, a Widura i inni przygotowali dla siebie łoża w zasięgu słuchu od nich. Bramini przez całą noc rozpalali święte ognie i intonowali głośnio święte hymny. Ta noc była równie zachwycająca, jak noc brahmi, podczas której przez całą noc wykonywane są różne święte ceremonie. O poranku wszyscy powstali ze swych łóż i wykonali odpowiednie poranne ryty. Oddawszy cześć ogniowi, ruszyli w dalszą drogę. Ta pierwsza noc spędzona w dżungli była dla nich wszystkich bolesna ze względu na pamięć o pogrążonych w żałobie mieszkańcach stolicy i prowincji królestwa Kuru.


Słowniczek Mahabharaty