Uff ...  ... 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 
Mahabharata 33 (po polsku)
 
 
 
 
Mahabharata 35 (po polsku)
 
 
 
 
Downloaduj
Mahabharata
w formie PDF
 
 
 
 
Mahabharata
Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas

Maha­bharata

Opowieść 34:

Draupadi ponownie pada ofiarą żądzy

 

opowiada

 

Barbara Mikołajew­ska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

3. The Book of the Forest,

3(42) The Abduction of Draupadi, 248-256,

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen,

The University of Chicago Press.


Wydanie I internetowe (poprawione)

Copyright © 2006-7 by B. Mikołajewska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com

 

Spis treści

 

1. Król Dżajadratha, mąż siostry Durjodhany i powinowaty Pandawów dostrzega w lesie Draupadi i porywa ją pod ich nieobecność, chcąc uczynić z niej swą żonę

2. Po uratowaniu Draupadi Król Prawa ucisza jej potrzebę odwetu i odmawia zabicia Dżajadrathy, wskazując, że jest ich krewnym

3. Upokorzony król Dżajadratha szukając zemsty zdobywa obietnicę Śiwy, że jeden raz uda mu się pokonać czterech Pandawów za wyjątkiem Ardżuny, który jest pod ochroną Kryszny

4. Słowniczek Mahabharaty




Król Dżajadratha rzekł:

 

      „O Śiwa, Najwyższy Bogu, daj mi dar pokonania w walce pięciu Pandawów”.

 

Śiwa odpowiedział:

 

      „O Dżajadratha, nawet ja, pomimo mojej potęgi, nie potrafię w pełni zrealizować twej prośby, gdyż Pandawów nie można ani zabić, ani pokonać. Spełnię jednak twą prośbę częściowo, gdyż jestem z ciebie zadowolony. Obiecuje ci przeto, że podczas wielkiej bitwy, która wkrótce nastąpi, jeden raz uda ci się pokrzyżować plany i zatrzymać rydwany czterech Pandawów, za wyjątkiem Ardżuny, wobec którego nawet bogowie są bezsilni, gdyż on, który jest pierwszy wśród tych, którzy znają sekrety wszelkiej broni, jest pod ochroną dysku, konchy i maczugi Kryszny, który jest Bogiem Niezwyciężalnym”.

 

(Mahabharata, 3(42) The Abduction of Draupadi, 256.20-30)




1. Król Dżajadratha, mąż siostry Durjodhany i powinowaty Pandawów dostrzega w lesie Draupadi i porywa ją pod ich nieobecność, chcąc uczynić z niej swą żonę

 

Pewnego dnia, gdy Pandawowie ruszyli na polowanie, aby zdobyć odpowiednią ilość żywności dla braminów i za ich zgodą zostawili swą żonę Draupadi pod ich opieką, przez okoliczny las przejeżdżał król Sindhu o imieniu Dżajadratha, mąż jedynej córki króla Dhritarasztry, mając za swych towarzyszy licznych książąt i liczną świtę, jaka przystoi królowi. Myśl miał skoncentrowaną na poszukiwaniu dla siebie drugiej żony, którą planował zdobyć w królestwie Śalwy, które było ostatecznym celem jego podróży. Będąc w nastroju miłosnej gotowości i płonąc rześko jak ogień ofiarny, dostrzegł nagle Draupadi w pełnym blasku swej urody, stojącą samotnie u wejścia do pustelni i gorąco jej zapragnął. Przywołał do siebie księcia Kotikę, syna króla Surathy i wysłał go do pustelni, aby dowiedział się, kim jest ta kobieta, która w jednej chwili zawładnęła jego sercem.

Książę Kotika zsiadł ze swego rydwanu, podszedł do Draupadi i zapytał: „O piękna, powiedz mi, kim jesteś i co robisz tutaj sama na tym pustkowiu?”

Draupadi ubrana w szatę zrobioną z trawy kuśa, z myślą skupioną na swym obowiązku właściwego powitania gościa i nie wątpiąc przez chwilę w szczerość jego intencji, rzekła: „O królewski synu, kobieta o mej pozycji nie powinna sama odpowiadać na pytania mężczyzny, lecz sam widzisz, że poza mną nie ma tu nikogo, kto mógłby to zrobić w moim imieniu. Dowiedz się więc, że mam na imię Draupadi i jestem córką potężnego króla Drupady i żoną pięciu braci Pandawów. Moi mężowie udali się na polowanie w czterech różnych kierunkach, pozostawiając mnie samą w tej pustelni, lecz już niedługo powinni wrócić. Czerpią oni zwykle wielką radość z odwiedzin. Zatrzymajcie więc swe rydwany i zaczekajcie na ich powrót”.

Po wypowiedzeniu tych powitalnych słów Draupadi weszła do skromnego budynku pustelni, podczas gdy Kotika wrócił do króla Dżajadrathy, który niecierpliwie zapytał: „O Kotika, powiedz mi szybko, czy ta boska istota, z którą rozmawiałeś jest faktycznie człowiekiem? Jej widok pozbawił mnie całkowicie rozumu i od momentu, gdy ją ujrzałem wszystkie inne kobiety wyglądają dla mnie jak małpy”.

Kotika odpowiedział: „O królu, pohamuj swą namiętność. Zapomnij lepiej o tej kobiecie i wracaj czym prędzej do swego królestwa. Dowiedz się, że ta niezwykła istota, której uroda cię tak zachwyciła, jest nikim innym, lecz słynną Draupadi, żoną pięciu Pandawów”.

Ostrzegawcze słowa Kotiki nie ostudziły jednak gorączki niegodziwego króla, który pokonany przez żądzę wrzasnął: „O Kotika, żadna siła nie powstrzyma mnie od złożenia natychmiastowej wizyty pięknej Draupadi”. I po wypowiedzeniu tych słów wdarł się natychmiast do środka budynku pustelni, w którym schowała się Draupadi, będąc jak wygłodzony wilk, który nie zważając na nic, wdziera się do kryjówki lwa.

Rzekł: „O piękna kobieto, witaj i powiedz mi, jak się mają twoi mężowie?” Draupadi odpowiedziała: „O królu, zarówno moi mężowie jak i ja sama mamy się dobrze. Usiądź, proszę i przyjmij ode mnie wodę do umycia stóp oraz posiłek ugotowany z jelenia. Gdy wróci mój mąż Judhiszthira zaoferuje ci bogatszy posiłek zrobiony z mięsa różnych innych gatunków zwierzyny łownej”.

Król Dżajadratha odpowiedział: „O kobieto o pięknych biodrach, nie ma potrzeby, aby czekać na powrót twych mężów, skoro sama potrafisz oddać mi należne honory, częstując mnie posiłkiem z jelenia. Przestań być posłuszna tym nieszczęsnym Pandawom zmuszonym do żywienia się dobrami lasu. Wsiądź ze mną do mego rydwanu i zaznaj ze mną pełni szczęścia. Dobry los odwrócił się od twych mężów, którzy już na zawsze utracili zarówno swe królestwo jak i rozum. Co przyjdzie kobiecie z posłuszeństwa mężom, których opuścił dobry los? Porzuć ich, zostań moją żoną i panią tej części ziemi, którą władam”.

Draupadi słysząc te obraźliwe i raniące ją słowa, cofnęła się i marszcząc gniewnie brwi, rzekła pogardliwie: „O królu, jak śmiesz mówić do mnie w ten sposób! Jak śmiesz kąsać dobre imię mych bohaterskich mężów jak jadowity wąż? Przyzwoity człowiek nigdy nie mówi źle o ascecie, który dzięki swej ascezie zdobył wiedzę i zasługuje na chwałę, bez względu na to, czy żyje wśród ludzi tak jak przystoi głowie rodziny, czy też został zmuszony do życia w lesie. Tak jak ty potrafi mówić jedynie podłe i nieczyste zwierze. Wyciągając rękę po mnie będącą pod ochroną mych potężnych mężów, jesteś jak drzewo bambusowe, które wydaje z siebie owoc tylko po to, aby umrzeć. Nic nie uratuje cię przed upadkiem w przepaść, która otwiera się u twych stóp. W swym zamiarze pokonania Króla Prawa jesteś równie bezsilny jak pastuch, który przy pomocy kija próbuje obronić swe stado przed atakiem himalajskiego słonia w okresie rui. Dlaczego w swej próżności budzisz lwy uśpione w Bhimie i Ardżunie? Dlaczego drażnisz bliźniaków Nakulę i Sahadewę i jak szaleniec depczesz po ogonach dwóch czarnych jadowitych kobr?”

Król Dżajadratha odpowiedział: „O piękna, wiem, kim są twoi mężowie, którzy rzekomo cię chronią, lecz samo wspomnienie o nich nie jest w stanie mnie przestraszyć. Sam urodziłem się w starej i potężnej dynastii o wielkich rycerskich zaletach, których wyraźnie brak twoim mężom i same twoje groźne słowa nie wystarczą, aby mnie powstrzymać. Wsiadaj szybko do mego rydwanu i zamiast mi grozić, zacznij błagać o litość, żeby zapewnić sobie moją łaskę”.

Draupadi pomyślała: „Król Dżajadratha myśli, że mam słaby charakter i liczy na to, że ja, która mam naprawdę silne oparcie w mojej jaźni i jestem silna, popadnę w panikę i zacznę go prosić o litość”. Głośno rzekła: „O niegodziwcze, dowiedz się, że wkrótce moim śladem podążą Kryszna i Ardżuna, tworząc razem nierozłączną parę na jednym rydwanie i nawet sam Indra nie potrafiłby mnie uprowadzić, a cóż dopiero taki nędzny śmiertelnik jak ty! Ardżuna zaatakuje wkrótce twą armię z wściekłością ognia, który pochłania wysuszony letnim słońcem las, a podążający moim śladem Kryszna poprowadzi za sobą cały swój ród. Ciekawe, czy myśli twe pozostaną równie swawolne, gdy twej piersi dosięgną strzały Ardżuny! Jeszcze pożałujesz swych bezwstydnych słów i czynów, gdy Bhima dosięgnie cię swą maczugą, a synowie Madri ukąszą, wypełnieni trucizną swej słusznej wściekłości. Jestem czysta i niewinna i nigdy nawet w myśli nie zrobiłam nic, co raniłoby honor moich mężów i dlatego nie wątpię, że podnosząc na mnie rękę, wkrótce zostaniesz sam wzięty do niewoli przez mych mężów. Nie odczuwam przed tobą żadnego lęku, bo wiem, że moi potężni mężowie dogonią cię i sprowadzą mnie z powrotem do Lasu Kamjaka!”

I w ten sposób Draupadi, choć bezbronna, nie traciła ducha i nie zaprzestała wypowiadania ostrzegawczych słów, przywołując równocześnie domowego kapłana Pandawów Dhaumję. Odepchnęła od siebie króla Dżajadrathę, który złapał ją za ubranie, z siłą tak potężną, że się przewrócił, przypominając swym widokiem wyrwane z korzeniami drzewo, lecz w końcu uległa przeważającej sile napastników, którzy zaciągnęli ją siłą do królewskiego rydwanu.

W międzyczasie przybiegł wzywany przez nią Dhaumja i zawołał: „O Dżajadratha, zaniechaj swego podłego zamiaru, gdyż uprowadzając Draupadi, łamiesz starożytne Prawo magnatów, które nie zezwala na uprowadzanie żony innego magnata, zanim nie pokona się go w otwartej walce. Twój nikczemny czyn z całą pewnością zrodzi zło, gdy wkrótce dościgną cię Pandawowie prowadzeni przez Króla Prawa”. Jednakże opanowany przez żądzę i pychę król Dżajadratha pozostał głuchy na słowa Dhaumji, który nie chcęc opuszczać Draupadi, ruszył ślad w ślad za jego armią.

 

2. Po uratowaniu Draupadi Król Prawa ucisza jej potrzebę odwetu i odmawia zabicia Dżajadrathy, wskazując, że jest ich krewnym

 

W czasie, gdy król Dżajadratha unosił Draupadi na swym rydwanie, znajdujący się głęboko w lesie Pandawowie zajęci polowaniem zaczęli odczuwać dziwny niepokój. Judhiszthira rzekł do swych braci: „O bracia, spójrzcie na ptaki i zwierzęta, które zamiast się chować w cieniu, uciekają w kierunku światła, wydając z siebie nieprzyjemne dla ucha dźwięki, jakby cierpiały straszne katusze lub znalazły się pod ostrzałem wroga. Zaprzestańmy polowania i wróćmy natychmiast do naszej pustelni, gdyż ogień pochłania mój umysł. W mym ciele płonie Pan mego życia, zasłaniając swą furią mego ducha. Las Kamjaka wydaje mi się nagle równie pusty jak jezioro bez wężów pożartych przez ptaka Garudę i jak królestwo bez króla ogołocone ze swego bogactwa lub jak pusty kielich wina”. Gnani niepokojem Pandawowie ponaglając swe rącze ogiery pokonujące przestrzeń z szybkością wiatru, ruszyli w pośpiechu w kierunku pustelni. Gdy ich drogę po lewej stronie przeciął zawodzący przeraźliwie szakal, Król Prawa rzekł: „O bracia, ze znaków wnoszę, że niegodziwi Kaurawowie uknuli przeciw nam jakiś nowy niegodziwy podstęp”.

Gdy zbliżali się do pustelni z daleka dostrzegli sylwetkę i usłyszeli płacz gorzko zawodzącej siostry mlecznej Draupadi, jej pokojówki. Zawsze towarzyszący Pandawom woźnica Króla Prawa Indrasena zeskoczył z rydwanu, podbiegł do niej i rzekł: „O dobra kobieto, dlaczego płaczesz i rozpaczliwie rzucasz się plackiem na ziemię. Czyżby jakiś niegodziwiec ośmielił się podnieść rękę na księżniczkę Draupadi o nieskazitelnych dłoniach i pięknych oczach? Przestań rozpaczać, gdyż Pandawowie spieszą jej już z pomocą i jeszcze dziś zabiją śmiałka, który odważył się jej dotknąć. Nie istnieje bowiem nic, co mogłoby ich powstrzymać od tego, aby jej bronić. Podążą jej śladem, choćby zapadła się pod ziemię, wstąpiła do nieba, czy zanurzyła się w oceanie. Jeszcze dziś zginie ten, kto w swej próżności śmiał podnieść rękę na kobietę, która jest bezcenną ozdobą i sercem Pandawów! Czyżby ten, kto to uczynił, nie wiedział, że ma ona obrońców, którzy jeszcze dziś przebiją jego ciało swoimi strzałami!”

Pokojówka Draupadi otarła łzy i rzekła: „O Indrasena, stało się wielkie nieszczęście. Niedaleko pustelni, w której Pandawowie zostawili Draupadi pod ochroną braminów, przejeżdżał niegodziwy król Dżajadratha ze swą armią i uprowadził księżniczkę, lekceważąc istnienie jej pięciu mężów zdolnych jej bronić. Niech szybko podążą jego śladem, który jest jeszcze świeży i wciąż widoczny, gdyż nie mógł uciec daleko. Niech przywdzieją szybko swoje kolczugi, uchwycą w dłonie swe łuki i kołczany i dogonią go, zanim ich ukochana żona nie oszaleje od gróźb i nie spali w swym ogniu swego własnego niegodnego ciała, jakby było ono wlewanym do ognia masłem ofiarnym. Niech się spieszą, zanim jej ofiara nie zostanie wrzucona do zanieczyszczonego ognia, zanim jej wianuszek nie zostanie ciśnięty na płonące pole, zanim pies nie poliże przeznaczonej na ofiarę somy, zanim polujący w lesie szakal nie zanieczyści jeziora pełnego kwiatów lotosu, zanim twarz ich ukochanej o szlachetnych oczach i nozdrzach tak spokojna, błogosławiona i czysta jak światło księżyca nie zostanie zabrudzona przez dotknięcie niegodziwca tak jak placek ofiarny bywa zanieczyszczony przez dotknięcie psa. Niech gnają szybko, kierując się jego śladem, ścigając się z Czasem”.

Słysząc te rozpaczliwe i pełnie niepokoju słowa, Król Prawa rzekł: „O dobra niewiasto, pohamuj swą rozpacz i uważaj na wypowiadane słowa, abyś w naszej obecności nie zaczęła przemawiać w sposób zbyt grubiański, zanieczyszczając nas swoimi słowami. Ukarzemy porywacza, gdyż zbyt wielka pycha i wiara w siłę własnych ramion doprowadziła do upadku już niejednego króla”.

I jak powiedzieli tak uczynili, wyruszając w pogoń bez chwili zwłoki. Podążając za świeżym śladem, wkrótce dostrzegli obłoki kurzu wzniecane przez pędzące ogiery ciągnące bojowe rydwany. Wkrótce też na tyłach podążającej za konnicą piechoty dostrzegli swego domowego kapłana Dhaumję, który również ich dostrzegł i głośnym krzykiem zaczął zachęcać ich do ataku. Po dodaniu mu otuchy Pandawowie z pełnym impetem ruszyli w kierunku armii króla Dżajadrathy, będąc jak sępy, które dostrzegły surowe mięso. Ich wściekłość wybuchła ze wzmożoną siłą, gdy zobaczyli rydwan króla Dżajadrathy, a w nim uprowadzaną siłą Draupadi i z ich piersi wydobył się potężny bojowy wrzask, którym pozbawiali swych wrogów zmysłów.

Rozpoznając Pandawów po zdobiących ich rydwany flagach, niegodziwy król Dżajadratha rzekł do Draupadi: „O piękna, widzę, że dogania nas pięciu potężnych wojowników na swych rydwanach. Z całą pewnością muszą to być twoi mężowie. Zanim podejmę z nimi walkę i ich zabiję, oświeć mnie, kto jest kto i na którym pędzi tu rydwanie?”

Draupadi odpowiedziała: „O niegodziwcze, niewiele ci pomoże znajomość imion tych, którzy za chwilę ukarzą cię za twój podły uczynek. Jednakże skoro mnie pytasz, wypada mi odpowiedzieć, bo tak nakazuje mi moje Prawo, choć na widok Króla Prawa i jego młodszych braci lęk przed tobą opuścił mnie całkowicie.

Dowiedz się więc, że rydwan, z którego wierzchołka ozdobionego flagą dochodzą słodkie dźwięki dwóch bębnów Upanandy i Nandy należy do mojego najstarszego męża, syna boga Prawa, Judhiszthiry, który wie, jak interpretować Prawo i który będąc samym uosobieniem Prawa, udziela azylu nawet najgorszemu wrogowi, gdy go o to prosi, narażając swe własne życie. Wiedząc o tym, odrzuć czym prędzej swą broń, złóż pobożnie dłonie i mając na uwadze swe własne dobro, udaj się do niego, poszukując u niego ochrony.

Obok niego na swym rydwanie zaprzężonym w rasowe ogiery pędzi zaciskając zęby i marszcząc czoło mój drugi mąż o potężnych ramionach, Bhima, wielki jak drzewo śala, który dokonał wielu nadludzkich uczynków. Nigdy nie zapomina o ukaraniu swego wroga i nie uspokaja się zanim nie zrealizuje zemsty.

Rozpoznaj mego trzeciego męża, szlachetnego, wielkodusznego, pobożnego Ardżunę, który zawsze kontroluje swe zmysły i słucha starszych. Ani żądza, ani zachłanność nie potrafią skłonić go do porzucenia ścieżki Prawa lub do okrucieństwa. W swym splendorze jest równy bogowi ognia, gdy miażdży swoich wrogów.

Rozpoznaj mego czwartego męża o jasnym ciele, Nakulę, który jest znawcą Prawa i zawsze dotrzymuje swych przysiąg oraz mego piątego męża, jego brata bliźniaka, rozważnego Sahadewę, który prędzej porzuci swe własne ciało niż ścieżkę Prawa.

O niegodziwcze, teraz znasz już mych mężów, którym wypełniony pychą lekceważąco rzuciłeś wyzwanie. Dowiedz się, że w walce z nimi nie poniesiesz uszczerbku tylko wówczas, gdy jeszcze za życia ponownie się narodzisz! Gotuj się ze swą armią na śmierć, gdyż jeszcze dziś ty sam i twoja armia zostaniecie wycięci w pień przez Pandawów”.

Wkrótce rozgorzała zacięta bitwa i król Dżajadratha widząc pogrom swej armii oraz śmierć lub ucieczkę potężnych wojowników, którzy chronili do niego dostępu, drżąc o swoje życie, pozwolił Draupadi zejść na ziemię ze swego rydwanu i oddał ją pod opiekę Dhaumji, podczas gdy sam rzucił się do ucieczki. Król Prawa natychmiast ją dostrzegł, gdy prowadzona przez Dhaumję zbliżała się w ich kierunku i rozkazał Sahadewie, aby pomógł jej wejść na jego rydwan, który sam obecnie dzielił ze swym bratem, gdyż jego własny został zniszczony przez wroga.

Tymczasem Ardżuna dostrzegł ucieczkę króla Dżajadrathy i skłoniwszy Bhimę do zaprzestania pogromu resztek jego armii i niepotrzebnego zabija jego żołnierzy, zawezwał go do pogoni za uciekającym królem. Bhima rzekł do Judhiszthiry: „O królu, nasi wrogowie stracili w walce swych najbardziej walecznych wojowników. Weź Draupadi i Dhaumję i na rydwanie Sahadewy wróćcie do naszej pustelni, podczas gdy my z Ardżuną wyruszymy w pościg za tym broniącym się ucieczką niegodziwcem. Sam jeden złapię go i zabiję, choćby próbował się schronić w samym piekle!” Judhiszthira jednakże rzekł, próbując ostudzić jego zapał: „O Bhima, gnaj za królem Dżajadrathą, co koń wyskoczy. Pamiętaj jednak, że nie wolno nam go zabić mimo jego nikczemności, gdyż jest on mężem Duhśali, jedynej córki króla Dhritarasztry i siostry Durjodhany i w ten sposób należy do naszej rodziny, a rodziny nie wolno niszczyć, lecz trzeba ją chronić”. Słowa Judhiszthiry rozgniewały Draupadi, która zawołała: „O Bhima, zabij tego niegodziwca, nawet gdyby cię błagał o darowanie mu życia, gdyż ten porywacz cudzych żon nie zasługuje na życie i nic nie uciszy mojego gniewu poza jego śmiercią”.

Podczas gdy Judhiszthira razem z Draupadi, Dhaumją i Sahadewą udali się z powrotem do pustelni, ciesząc swym widokiem zasmuconych i przerażonych porwaniem Draupadi braminów, Bhima i Ardżuna ruszyli w pościg za królem Dżajadrathą i wkrótce dostrzegli jego rydwan. Ardżuna, w którego posiadaniu znalazły się wszelkie rodzaje boskiej broni i który potrafił zachować spokój umysłu mimo silnego stresu, wypuścił ze swego łuku ostre strzały i zabił z ogromnego dystansu konie króla Dżajadrathy. Jadąc dalej, bracia dostrzegli wkrótce samotnego, przerażonego króla Dżajadrathę pozbawionego koni, który całkowicie stracił głowę i po opuszczeniu swego rydwanu dalej próbował ratować własną skórę ucieczką. Bhima zawołał: „O niegodziwcze, miałeś dość odwagi, aby porywać cudzą żonę, a teraz brak ci jej do tego, aby stawić czoła jej mężom, których rozgniewałeś i porzucasz swą armię na pastwę wroga!” Przerażony król Dżajadratha nie zaprzestał swej sromotnej ucieczki i próbował schować się w gąszczu dżungli, lecz Bhima, który zszedł na ziemię ze swego rydwanu, bez trudu go dogonił. Swą ciężką dłonią uchwycił go za włosy i uniósłszy go w górę, gniewnie nim rzucił o ziemię, po czym uchwyciwszy go za gardło, zaczął nim gwałtownie potrząsać. I gdy Dżajadratha jęcząc, próbował wstać, Bhima zaczął go silnie okładać pięściami, aż pozbawił go przytomności. Ardżuna pamiętając o słowach Judhiszthiry, zawołał: „O Bhima, zatrzymaj się w swej wściekłości1 Miałeś zatrzymać tego niegodziwca, lecz nie powinieneś go zabijać ze względu no to¸ że jest on mężem Duhśali!”

Bhima płonąc gniewem, zawołał: „O Ardźuna, ten niegodziwiec i podły dręczyciel naszej niewinnej żony nie zasługuje na darowanie mu życia, lecz tak rozkazał nam uczynić nasz współczujący całemu światu najstarszy brat, co ty sam bez protestu w swym niewinnym umyśle zaakceptowałeś”. I posłuszny swemu najstarszemu bratu Bhima, kipiąc ciągle słusznym gniewem na tego, którego nie mógł zabić, ogolił mu głowę przy pomocy półokrągłej strzały, zostawiając mu jedynie pięć nędznych kosmyków. I gdy upokorzony w ten sposób król Dżajadratha przedstawiając sobą żałosny widok, uparcie milczał, Bhima rzekł: „O niegodziwcze, jeżeli chcesz zachować swe życie, musisz publicznie ogłosić na różnych zgromadzeniach i dworach, że jesteś naszym niewolnikiem!” I gdy król Dżajadratha, drżąc o swe życie, rzekł: „O Bhima, niech tak się stanie”, zwycięski Bhima związał go tak, że z trudem się poruszał i prawie całkowicie pozbawionego zmysłów i pokrytego kurzem dźwignął na swój rydwan, aby go zawieść przed oblicze Judhiszthiry.

 

3. Upokorzony król Dżajadratha szukając zemsty zdobywa obietnicę Śiwy, że jeden raz uda mu się pokonać czterech Pandawów za wyjątkiem Ardżuny, który jest pod ochroną Kryszny

 

Gdy Król Prawa zobaczył króla Dżajadrathę w jego żałosnym stanie z ogoloną głową, na której sterczało pięć pozostawionych przez Bhimę kosmyków, wybuchnął śmiechem i rzekł: „O Bhima, puść go wolno”. Bhima rzekł: „O królu, zapytaj najpierw Draupadi, czy uczyniłem zadość jej pragnieniu zemsty, czyniąc tego łajdaka o niegodziwym umyśle, który śmiał podnieść na nią rękę, naszym niewolnikiem”. Szlachetny Król Prawa o łagodnym sercu, rzekł: „O Bhima, jeżeli moje słowa coś dla ciebie znaczą, puść tego łajdaka wolno”. Draupadi widząc szlachetność Judhiszthiry, uznała¸ że została wystarczająco pomszczona, szczególnie że Bhima obcinając mu w ten sposób włosy, zabił jego dumę i pozbawił go godności. Rzekła więc do Bhimy: „O Bhima, uwolnij tego niewolnika, na którego łysej głowie pozostawiłeś kilka żałosnych kosmyków”.

Odzyskawszy tak nieoczekiwanie swą wolność, zdezorientowany i z trudem trzymający się na nogach król Dżajadratha oddał honory Judhiszthirze i złożył pokłon wszystkim pustelnikom. Król Prawa widząc, że Ardżuna pomaga mu utrzymać postawę stojącą, rzekł: „O rozpustniku, odejdź, jesteś wolnym człowiekiem. Bądź jednak przeklęty razem swymi towarzyszami za swą nikczemność. Tylko człowiek najniższego charakteru potrafi działać w podobny sposób!” Szybko jednak zawładnęła nim litość, gdy spojrzał na łajdackiego króla w jego obecnym nędznym stanie i rzekł: „O Dżajadratha, odejdź w pokoju razem ze swymi końmi, rydwanami i piechotą. Skup odtąd swą myśl na prawości i nie planuj więcej równie nikczemnych czynów”.

Gdy bolejący nad samym sobą, poniżony i ponuro milczący król Dżajadratha powrócił do zmysłów, całą swą myśl skupił na zemście. Wiedząc, że nie zdoła pokonać Pandawów wyłącznie przy pomocy własnej dzielności, udał się w kierunku Bram Gangesu, gdzie poddał się bardzo surowym umartwieniom, oddając cześć Najwyższemu Bogowi Śiwie i jego żonie Umie. Zadowolony z niego Bóg zaakceptował jego ofiarę i obiecał spełnić jedno jego życzenie. Król Dżajadratha rzekł: „O Śiwa, Najwyższy Bogu, daj mi dar pokonania w walce pięciu Pandawów”. Śiwa odpowiedział: „O Dżajadratha, nawet ja, pomimo mojej potęgi, nie potrafię w pełni zrealizować twej prośby, gdyż Pandawów nie można ani zabić, ani pokonać. Spełnię jednak twą prośbę częściowo, gdyż jestem z ciebie zadowolony. Obiecuje ci przeto, że podczas wielkiej bitwy, która wkrótce nastąpi, jeden raz uda ci się pokrzyżować plany i zatrzymać rydwany czterech Pandawów, za wyjątkiem Ardżuny, wobec którego nawet bogowie są bezsilni, gdyż on, który jest pierwszy wśród tych, którzy znają sekrety wszelkiej broni, jest pod ochroną dysku, konchy i maczugi Kryszny, który jest Bogiem Niezwyciężalnym”.

 

4. Słowniczek Mahabharaty