Uff ...  ... > 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 
Mahabharata 84 (po polsku)
 
 
 
 
Mahabharata 86 (po polsku)
 
 
 
 
Downloaduj
Mahabharata
w formie PDF
 
 
 
 
Mahabharata Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas
Maha­bharata 

Opowieść 85:

Ardżuna dzięki pomocy Kryszny zabija króla Dżaja­drathę

 

opowiada

 

Barbara Mikołajew­ska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

Drona Parva, Jayadratha-Vadha Parva, Sections CXXXIX-CLI,

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,

URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm


Wydanie I internetowe (poprawione)

Copyright © 2009 by B. Mikołajewska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com

 

Spis treści

 

1. Ardżuna, choć chce jak najszybciej dotrzeć do Dżajardathy, na prośbę Kryszny angazuje się w obronę Satjaki śmiertelnie raniąc Bhuriśrawasa

2. Ardżuna broni się przed oskarżeniami, że pokonał Bhuriśrawasa w nieuczciwy sposób

3. Ku powszechnej zgrozie Satjaki ucina głowę pogrążonego w jodze Bhuriśrawasa

4. Kryszna umożliwia Ardżunie realizację przysięgi i zabicie Dżajadrathy stwarzając iluzję zachodu słońca

5. Kryszna wycofuje ciemność i Kaurawowie wznawiają walkę

6. Zwycięski Ardżuna z Kryszna wracają do obozu Pandawów

7. Kaurawowie opłakują swą klęskę i śmierć Dżajadrathy

8. Słowniczek Mahabharaty




Kryszna widząc, że do zachodu słońca zostało już bardzo niewiele czasu rzekł: „O Ardżuna, Dżajadrathę ogarnął strach. Ma on jednak na straży sześciu potężnych wojowników Kaurawów. Bez pokonania ich nie zdołasz go zabić. Pozwól więc, że pogrążę się jodze, aby zasłonić słońce. Dżajadratha pomyśli wówczas, że słońce już zaszło i że nie grozi mu już z twej strony żadne niebezpieczeństwo. Wykorzystaj jego nieuwagę i zabij go wiedząc, że słońce naprawdę jeszcze nie zaszło. Ardżuna odpowiedział: „O Kryszna, niech tak się stanie!”

(Mahābharāta, Drona Parva, Section CXLV)




1. Ardżuna, choć chce jak najszybciej dotrzeć do Dżajardathy, na prośbę Kryszny angażuje się w obronę Satjaki śmiertelnie raniąc Bhuriśrawasa

 

Niewidomy król Dhritarasztra po wysłuchaniu opowieści Sandżaji o tym, jak Satjaki i Bhima walcząc samotnie wdarli się do środka formacji wojennej utworzonej przez Dronę, aby pomóc Ardżunie w realizacji jego przysięgi i zabiciu króla Dżajadrathy, rzekł: „O Sandżaja, ta wojna przynosi mi coraz większą niesławę. Dobry los odwrócił się od moich synów. Ardżuna coraz bardziej zbliża się do Dżajadrathy. Choć jest on ochraniany przez Karnę i Aśwatthamana, jakże zdoła obronić swe życie przed strzałami Ardżuny? Opowiadaj dalej, choć uważam go już za martwego”.

Sandżaja rzekł: „O królu, Satjaki swymi celnymi strzałami zabił króla Alamwuszę i przedarł się przez oddziały Kalingów. Kryszna widząc jak zmusza on do wycofania się atakujących go książąt Trigartów i jak zabija konie Duhśasany, rzekł: ‘O Ardżuna, zbliża się do nas twój uczeń i przyjaciel Satjaki niszcząc wszystko po drodze jak ogień wyschniętą trawę. Wysłany tobie na pomoc przez Króla Prawa przedarł się samotnie przez straż przednią Drony i Kritawarmana bazując jedynie na sile swych ramion. Łamie oddziały wroga jakby były wiązką słomy’.

Ardżuna rzekł: ‘O Kryszna, muszę skoncentrować się na moim zadaniu. Ciągłe jeszcze nie zabiłem króla Dżajadrathy, choć słońce dawno już przekroczyło południe. Widok zbliżającego się do nas Satjaki napawa mnie niepokojem o Judhiszthirę. Nie wiem, czy on jeszcze żyje. Nakazałem Satjaki, aby go ochraniał przed atakiem bramina Drony. Dlaczego więc podąża za nami? Judhiszthira popełnił błąd wysyłając go naszym śladem, gdyż Drona w każdej chwili może go pochwycić w swe sidła. Widzę ponadto, że do ataku na Satjaki przygotowuje się książę Bhuriśrawas i zaczynam niepokoić się również o niego. Bhuriśrawas jest wypoczęty, pełen wigoru i wspierany przez swe oddziały, podczas gdy Satjaki walczy samotnie i jest zmęczony. Równie zmęczony jest jego woźnica i konie. Czy w takiej sytuacji zdoła go pokonać?’

Tymczasem Bhuriśrawas zbliżył się do Satjaki krzycząc: ‘O wojownik Wrisznich, cóż za szczęście, że znalazłeś się w zasięgu moich strzał! Jeżeli nie uciekniesz ze strachu przede mną, zabiję cię na oczach Ardżuny i Kryszny realizując wreszcie to, o czym marzę już od dawna. Twą śmiercią ucieszę Durjodhanę i przyniosę hańbę Judhiszthirze, który rozkazał ci podążać śladami Ardżuny. Dzisiaj poznasz ogrom mojej energii i męskości. Pandawowie upadną na duchu, gdy dowiedzą się o twej śmierci i zrezygnują z dalszej walki. Twą śmiercią osuszę łzy żon wszystkich tych wojowników, których wysłałeś do królestwa boga umarłych Jamy!’

Satjaki roześmiał się i zawołał: ‘O nikczemniku, po co te próżne przechwałki? Stań do walki ze mną! Nie przestraszysz mnie wyłącznie słowami! Ryczysz jak monsunowa chmura niezdolna do wyprodukowania deszczu i patrząc na ciebie nie mogę powstrzymać się od śmiechu!’

Wyzywając się nawzajem do walki zasypali się gradem strzał i kalecząc swe członki i krwawiąc ze swych ran postawili na jedną szalę swe życie. Walczyli zaciekle jak dwaj przywódcy stada słoni. Chcąc swym bohaterstwem zdobyć niebo krzyczeli do siebie i zalewali się potokami strzał wywołując tym powszechny aplauz. Pozbawiwszy się nawzajem koni i połamawszy łuki uchwycili swe tarcze i miecze uderzając się nimi. Połamawszy swe miecze kontynuowali walkę na pięści potężne jak maczugi uderzając się z hukiem grzmotu.

Obserwujący walkę Kryszna rzekł do Ardżuny: ‘O Ardżuna, udziel pomocy Satjaki, który, choć zmęczony, podjął wyzwanie Bhuriśrawasa. Ochraniaj go! Nie pozwól, aby Bhuriśrawas go zabił’.W momencie, gdy to mówił, Bhuriśrawas powalił Satjaki na ziemię swym potężnym uderzeniem, uchwycił go za włosy i postawiwszy swą stopą na jego piersi sięgnął po miecz zamierzając uciąć mu głowę. Satjaki kręcił głową w jego dłoni tak jak garncarz kręci kołem garncarskim. Widząc to Kryszna rzekł: ‘O Ardżuna, Satjaki znaczy «ten, którego nie można pokonać». Nie pozwól, aby jego imię mówiło nieprawdę!’

Gdy Kryszna to mówił, Ardżuna w myślach wychwalał prawego Bhuriśrawasa podziwiając jego umiejętność walki i zdolność zdobycia przewagi nad Satjaki. Rzekł: ‘O Kryszna, cała moja uwaga jest skupiona na smierci Dżajadrathy i z trudem dostrzegam Satjaki. Mając jednak na uwadze dobro mego ucznia spróbuję uwolnić go z uścisku Bhuriśrawasa’.

Posłuszny nakazowi Kryszny wypuścił ze swego łuku ostrą jak brzytwa strzałę, która lecąc z siłą meteoru obcięła Bhuriśrawasowi jego wzniesioną do góry rękę razem z dłonią trzymającą miecz. Ku zgrozie i żalowi wszystkich żywych istot ręka Bhuriśrawasa gotowa do zadania Satjaki śmiertelnego ciosu upadła bezradnie na ziemię jak martwy pięciogłowy wąż”.

 

2. Ardżuna broni się przed oskarżeniami, że pokonał Bhuriśrawasa w nieuczciwy sposób

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, śmiertelnie zraniony Bhuriśrawas spojrzał w kierunku Ardżuny i rzekł: ‘O synu Kunti, twój uczynek jest okrutny i bez serca. Obciąłeś mi rękę, gdy nie patrzyłem w twoim kierunku i nie prowadziłem z tobą walki. Co na to powie twój najstarszy brat, który jest nazywany Królem Prawa? Czy tego uczyli cię Indra, Rudra, Krypa i Drona? Znasz dobrze zasady uczciwej walki, a jednak złamałeś je obcinając mi rękę w czasie, gdy walczyłem z kimś innym. Dokonałeś ohydnego i grzesznego czynu, do którego zdolni są jedynie niegodziwcy! Człowiek prawy nie popełnia takich bezprawnych uczynków.

Istota ludzka szybko upodabnia się do tych, z którymi przebywa. Widzę to po tobie, skoro nawet ty, urodzony w znakomitym królewskim rodzie, porzuciłeś w końcu obowiązki wojownika, choć dotychczas dotrzymywałeś swych przysiąg i dokonywałeś szlachetnych czynów. Zszedłeś ze ścieżki Prawa słuchając rady Kryszny. To on namówił cię do zdradzieckiego zabicia mnie, aby ratować życie Satjaki. Ten podły czyn do ciebie nie pasuje. Mogłeś go popełnić tylko jako przyjaciel Kryszny. Wriszni, wśród których urodził się Kryszna i Satjaki, są z natury skłonni do haniebnego zachowania. Nigdy nie byli uczciwymi wojownikami i zawsze popełniali podłe uczynki. Szkoda, że ich właśnie wziąłeś sobie za wzór do naśladowania!’

Ardżuna odpowiedział: ‘O wielki wojowniku, razem z twym ciałem psuje się twój rozum i mówisz nonsensy. Znając doskonale reguły uczciwej walki i znaczenie pism świętych nie potrafię zachowywać się niegodziwie. Wojownicy walczą ze swym wrogiem wspierani przez swych zwolenników, braci, synów, krewnych i przyjaciół zależąc od siebie nawzajem. Dlaczego więc sądzisz, że obrona Satjaki, który jest moim krewnym i uczniem i który walczy w mojej sprawie nie troszcząc się o swoje własne życie, nie jest moim świętym obowiązkiem? Satjaki jest w walce moją prawą ręką. Obowiązkiem wojownika jest ochrona tych, którzy walczą po jego stronie. W ten sposób ochrania on swego króla. Popełniłbym grzech zaniechania nie interweniując i patrząc biernie na to, jak zabijasz Satjaki.

Mylisz się także mówiąc, że okaleczyłem cię, choć z tobą nie walczyłem. Czy nie widzisz, że sam jeden wdzieram się do środka formacji wroga i walczę z wszystkimi? Podobnie Satjaki. Zanim go napadłeś, przedzierał się w pojedynkę przez cały ocean wroga i zabiwszy wielu był zalany krwią i wyczerpany. Napadłeś go i uzyskałeś nad nim przewagę, gdy znajdował się takim stanie. Czyż widząc go w takiej sytuacji nie powinienem go bronić? Czy ty sam nie broniłbyś życia tego, za którego dobro jesteś odpowiedzialny? Zamiast robić mi wyrzuty, czyń wyrzuty samemu sobie, że chcąc go zabić zarzuciłeś troskę o swe własne życie.’

Książę Bhuriśrawas, którego proporzec zdobił słupek ofiarny i który słynął ze swych ofiar i prawych uczynków, wypuścił ze swej pozostałej mu dłoni głowę Satjaki pragnąc pogrążyć się w jodze i uwolnić z ciała swą duszę. Lewą ręką usłał dla siebie łoże ze strzał i pragnąc połączyć się z Brahmanem oddał swe zmysły we władzę właściwych bóstw. Skupiwszy swój wzrok na słońcu, a swe oczyszczone serce na księżycu przestał mówić powtarzając w myśli Upaniszady i pogrążył się głęboko w jodze. Cała armia Kaurawów wychwalała go potępiając równocześnie Krysznę i Ardżunę i oskarżając ich o niegodziwy czyn. Kryszna i Ardżuna również wychwalali go w swych myślach nie wypowiadając pod jego adresem ani jednego złego słowa.

Ardżuna z trudem znosząc oskarżające go słowa Kaurawów, z sercem wypełnionym żalem, lecz bez gniewu, rzekł do pogrążonego w jodze Bhuriśrawasa: ‘O herosie, wszyscy królowie wiedzą, że przysięgałem, iż nikt nie zdoła zabić walczącego po naszej stronie wojownika, jeżeli znajduje się on w zasięgu moich strzał. Nie przypisuj mi więc niegodziwości, bo ucinając ci rękę trzymającą miecz wzniesiony przeciw bezbronnemu Satjaki realizowałem swą przysięgę i żaden uczciwy człowiek nie może mnie za to potępiać. Każdy prawy człowiek musi jednak potępić zabójstwo Abhimanju, chłopca jeszcze, który pozbawiony swego rydwanu, broni i zbroi został zabity przez atakujących go wspólnie uzbrojonych po zęby wojowników Kaurawów.

O herosie, darzę cię uczuciem równie gorącym jak mych braci. Udaj się do miejsca, gdzie przebywają jedynie sprawiedliwi wspierany moją i Kryszny modlitwą’.

Kryszna rzekł do Bhuriśrawasa: ‘O ty, który zawsze pamiętałeś o wykonaniu agnihotry i przeprowadziłeś wiele rytuałów ofiarnych, udaj się bez zwłoki do tego regionu, który jest upragniony przez wszystkich bogów z Brahmą na czele, gdzie ja sam wiecznie przebywam i połącz się ze mną unosząc się na grzbiecie ptaka Garudy’ ”.

 

3. Ku powszechnej zgrozie Satjaki ucina głowę pogrążonego w jodze Bhuriśrawasa

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, tymczasem Satjaki powstał z ziemi, uchwycił swój miecz z zamiarem ucięcia Bhuriśrawasowi głowy, choć był on już śmiertelnie zraniony przez Ardżunę i wycofał z bitwy wszystkie swe zmysły pogrążywszy się w jodze. Widząc jego intencje wszyscy próbowali go powstrzymać swą głośną krytyką. On jednakże utraciwszy rozum i nie zważając na okrzyki dezaprobaty uciął Bhuriśrawasowi głowę uwalniając z ciała jego duszę. Żaden z wojowników nie zaaprobował jego czynu. Część z nich mówiła jednak między sobą: ‘To co się wydarzyło, było od dawna zapowiedziane. Zabicie Bhuriśrawasa było przeznaczeniem Satjaki. Nie możemy więc go obwiniać za ten czyn i negatywnie oceniać. Powstrzymajmy swój gniew, bo dawanie upustu gniewowi zawsze przynosi nieszczęście. To sam Stwórca zarządził, że zabije on Bhuriśrawasa’.

Satjaki słysząc głosy potępiające jego czyn zawołał: ‘O grzeszni Kaurawowie, udając sprawiedliwych potępiacie mnie za mój czyn. Gdzie się podziewała wasza prawość, gdy zabijaliście bezbronnego Abhimanju? Zabijając Bhuriśrawasa zrealizowałem jedynie moją przysięgę. Kiedyś bowiem w napadzie pychy przysiągłem, że zabiję każdego, kto powali mnie na ziemię lub kopnie mnie w gniewie, choćby nawet pogrążył się w jodze. Ardżuna obcinając mu jego prawe ramię zagroził realizacji mej przysięgi i mej sławie. Uciąłem więc Bhuriśrawasowi głowę, aby nie uchodzić za klamcę. Taki był wyrok losu. Jakiż jest więc mój grzech? Bhuriśrawas zginął walcząc ze mną. Wojownik powinien zawsze starać się zabić swego wroga’.

W odpowiedzi na słowa Satjaki nikt nie wyrzekł ani słowa. Wszyscy w swych umysłach wychwalali Bhuriśrawasa i nikt nie pochwalał zabójstwa tego wielkiego ofiarnika w czasie, gdy pogrążył się w jodze. Jego leżąca na ziemi piękna głowa o ciemnych lokach i pięknych oczach wyglądała jak głowa konia obcięta podczas Ofiary Konia leżąca na ołtarzu ofiarnym. Uświęcony przez swą odwagę i bohaterską śmierć pozostawił swe ciało na polu bitewnym i udał się do najwyższych regionów nieba rozświetlając je swą prawością’.

Kopniecie Satjaki , który był wnukiem Sini, przez Bhuriśrawasa, który był synem Somadatty i zabicie Bhuriśrawasa przez Satjaki było od dawna ich przeznaczeniem wynikłym z działan ich ojców.

Wojownik Wrisznich Sini narodził się w tym samym rodzie, co przywódca Jadawów Śura dorównując mu siłą i energią. Pewnego dnia król Dewaka zorganizował festiwal wyboru męża (swajamwara) dla swej córki Dewaki, na który przybyli liczni wojownicy. Sini działając na rzecz syna Śury Wasudewy (ojca Kryszny) pokonał wszystkich konkurentów w walce i porwał Dewaki na swój rydwan. Starający się o jej rękę Somadatta nie mógł tego znieść i wyzwał Sini do walki, która trwała pół dnia. Gdy walczyli ze sobą na pięści, Sini przewrócił Somadattę na ziemię i trzymając go za włosy na oczach wszystkich przycisnął go do ziemi swą stopą. Wyjął z pochwy swój miecz chcąc uciąć mu głowę, lecz ostatecznie odczuwając litość wypuścił go ze swego uścisku darując mu życie. Somadatta nigdy nie mógł wybaczyć mu tej zniewagi i szukając zemsty poddał się surowej ascezie oddając cześć Śiwie. Gdy zadowolony z niego Śiwa obiecał mu spełnić jego jedną prośbę, Somadatta poprosił o syna, który na oczach wszystkich królów przewróci potomka Sini na ziemię i przygniecie go swą stopą. Śiwa zgodził się spełnić jego prośbę i dał mu syna Bhuriśrawasa, który faktycznie rzucił na ziemię Satjaki będącego był wnukiem Sini i przygniótł go swą stopą.

Satjaki z kolei zabił znieważającego go Bhuriśrawasa, bo herosów Wrisznich nikt nie może pokonać. Znają oni wszelkie rodzaje broni i nigdy nie tracą orientacji. To oni pokonują bogów, danawów i gandharwów. Walczą bazując na swej własnej energii. Na tym świecie nie ma nikogo, kto byłby im równy. Oni zawsze okazują szacunek swym krewnym i podporządkowują się rozkazom swej starszyzny. Nigdy nie pożądają dóbr tych, którzy w jakiejś sytuacji udzielili im wsparcia. Choć są bogaci, nie ulegają pysze i zawsze oddają szacunek braminom. Są zawsze zdolni do samo-kontroli i nie zapominają o oddawaniu czci bogom. Prędzej można przepłynąć ocean lub ruszyć z posad górę Meru niż pokonać herosa Wrisznich”.

 

4. Kryszna umożliwia Ardżunie realizację przysięgi i zabicie Dżajadrathy stwarzając iluzję zachodu słońca

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, po tym, jak Bhuriśrawas został zabity przez Satjaki i udał się do nieba, Ardżuna rzekł do Kryszny: ‘O Kryszna, słońce zbliża się ku zachodowi, a ja ciągle jeszcze nie zrealizowałem mej przysięgi i nie zabiłem króla Dżajadrathy. Spróbuj jak najszybciej dotrzeć do miejsca, gdzie on stoi ochraniany przez wojowników Kaurawów’.

Durjodhana, Karna, Wriszasena i sam Dżajadratha widząc zbliżający się do nich rydwan Ardżuny ruszyli mu naprzeciw. Ardżuna uchwyciwszy spojrzenie Dżajadrathy przeszył go rozpalonym gniewem wzrokiem. Durjodhana rzekł do Karny: ‘O Karna, nadszedł właśnie moment, na który od dawna czekałeś. Pokaż całą swą moc i nie pozwól Ardżunie zabić Dżajadrathy. Dzień zbliża się ku końcowi i jeżeli do końca dnia uda nam się go obronić, zwyciężymy w tej wojnie. Ardżuna nie spełni swej przysięgi i rzuci się w płomienie ognia. Jego bracia, przyjaciele i sprzymierzeńcy nie potrafią bez niego żyć, a gdy ich zabraknie, cała ziemia będzie należała do nas. Wygląda na to, że Ardżuna stracił rozum, gdy przysięgał, że jeżeli nie zabije Dżajadrathy przed zachodem słońca, rzuci się w ogień. Sam los skazuje go na śmierć. Nie zdoła przedrzeć się na czas przez broniące Dżajadrathy strzały Śalji, Krypy, Aśwatthamana, Duhśasany jak i twoje i moje własne’.

Karna rzekł: ‘O Durjodhana, moje ciało jest głęboko poranione od strzał Bhimy. Wszystkie moje członki przeszywa trudny do wytrzymania ból, lecz pozostaję na polu bitewnym, bo taki jest obowiązek wojownika. Moje życie należy do ciebie i będę walczył najlepiej jak potrafię. Dopóki będę zdolny do wypuszczania strzał z mojego łuku, dopóty nie dopuszczę Ardżuny do Dżajadrathy. Będę walczył w jego obronie z całych mych sił, lecz zwycięstwo jest wyrokiem losu’.

Ardżuna wspomagany przez Bhimę i Satjaki zasypywał broniących dostępu do Dżajadrathy żołnierzy gradem swych strzał ucinając im ramiona i głowy, zabijając ich wierzchowce i niszcząc ich rydwany. Nikt nie śmiał nawet spojrzeć w jego kierunku.

Słońce przybrało już czerwony kolor zbliżając się nieuchronnie ku zachodowi, gdy Durjodhana, Karna, Śalja, Aśwatthaman i Wriszasena z Dżajadrathą na swych tyłach otoczyli Ardżunę ze wszystkich stron. Ardżuna wysyłając nieprzerwanie swe strzały we wszystkich kierunkach zdawał się tańczyć na swym rydwanie budząc przerażenie dźwiękiem uwalnianej cięciwy i uderzeń swych palców. Stojący na czele swych oddziałów wojownicy Kaurawów z napiętymi łukami przypominali potężne węże przygotowujące się do skoku. Czekając na zachód słońca potrząsali łukami i zasypywali go gradem strzał i innej broni. Ardżuna niszczył je i powodował wśród nich wielką rzeź.

Karna stawiał Ardżunie zacięty opór zasypując go swymi strzałami. Ardżuna uderzył go dziesięcioma, a następnie siedmioma strzałami, podczas gdy wspomagający go Bhima i Satjaki uderzyli go trzema. Karna w rewanżu uderzył każdego z nich sześcioma ostrzami. Walcząc sam jeden z trzema przeciwnikami wykazywał się wielką odwagą. Ardżuna przeszył wszystkie jego członki setkami strzał. Karna zalany krwią uderzył go w rewanżu swymi pięćdziesięcioma celnymi strzałami. Ardżuna w odpowiedzi złamał mu łuk i uderzył go w sam środek piersi swymi dziewięcioma strzałami i chcąc go zabić z wielką szybkością wystrzelił w jego kierunku strzałę o słonecznej promienistości, jednakże Aśwatthaman widząc tą śmiercionośną strzałę lecącą w kierunku Karny zniszczył ją szybko swoją strzałą o głowicy w kształcie półksiężyca i złamana na pół opadła na ziemię. Karna w tym czasie uchwycił nowy łuk i zasypał Ardżunę tysiącami strzał, lecz on rozpędził je swymi strzałami tak jak wiatr rozpędza chmurę szarańczy i zasypał Karnę gradem swych ostrzy. Karna odpowiedział potokiem swych strzał. Obaj rycząc jak lwy walczyli wykazując się ogromną odwagą i umiejętnością, oklaskiwani przez obserwujących ich walkę Siddhów.

Durjodhana nawoływał do udzielenia wsparcia Karnie. Wołał: ‘O wojownicy, ochraniajcie Karnę! Nie zaprzestanie on walki, dopóki nie zabije Ardżuny. Zawsze mi to mówił!’

Ardżuna widząc odwagę i upór Karny swymi czterema celnymi strzałami zabił jego konie, następną strzałą o szerokim ostrzu powalił jego woźnicę i nie zaprzestając ataku przykrył go chmurą swych strzał. Widząc to Aśwatthaman zalał Ardżunę potokiem swych strzał, zbliżył się do Karny i wciągnął go na swój rydwan.

Śalja uderzył Ardżunę trzydziestoma strzałami, a Krypa trafił Krysznę dwunastoma. Wriszasena uderzył ich obu siedmioma ostrzami, a król Dżajadratha przeszył ich czterema. Ardżuna w odpowiedzi rycząc jak lew uderzył syna Drony sześćdziesięcioma czterema strzałami, Śalję setką, Krypę dwudziestoma, Wriszasenę trzema, a Dżajadrathę dziesięcioma. Wszyscy razem zarzucili go w rewanżu swymi ostrzami, chcąc uniemożliwić mu za wszelką cenę realizację jego przysięgi, podczas gdy Ardżuna nie tracąc zmysłów i mysląc o utaconym królestwie i krzywdach wyrządzonych Pandawom pokrywał swymi strzałami wszystkie punkty przestrzeni. Jego strzały opadały na ziemię jak deszcz meteorów. Ze swym łukiem Gandiwą był jak Śiwa ze swym łukiem Pinaka i zabijał wroga tak jak Śiwa swego czasu zabijał asurów.

Przeciw Ardżunie ruszyli liczni królowie uchwyciwszy swe maczugi, miecze, włócznie i wszelkie inne rodzaje broni. Ardżuna naciągając cięciwę swego straszliwego łuku uwalniał swe strzały z brzękiem głośnym jak pomruki burzy na koniec eonu i śmiejąc się dziko dziesiątkował oddziały twych synów zaludniając w ten sposób królestwo boga umarłych Jamy”. Wypowiadając święte mantry przywołał boską broń Aindrę, z której wysypało się tysiące ostrzy palących jak promienie słońca rozpraszając ciemności spowodowane przez potoki strzał żołnierzy Kaurawów i kładąc trupem wielu z nich. Odbierając życie setkom swych wrogów Ardżuna był jak śmierć, która przybrała jego formę. Wielu potężnych wojowników tonęło w powodzi strzał wywołanej przez jego boską broń.

Widok Ardżuny budził w oddziałach twych synów straszliwą panikę. Przedzierał się przez nie w kierunku Dżajadrathy tak jak słońce przedziera się przez chmury w swym wiecznym ruchu ze wschodu na zachód. Wszystkich dezorientował swymi strzałami. Wypełniając nimi cały nieboskłon i wszystkie punkty przestrzeni zbliżył się do króla Dżajadrathy na odległość strzały i przeszył go sześćdziesięcioma czterema prostymi ostrzami. Rozgniewany Dżajadratha stojąc na swym rydwanie ozdobionym proporcem z dzikiem wystrzelił w jego kierunku liczne strzały ozdobione piórami sępa groźne jak jadowite węże uderzając Ardżunę sześcioma z nich, a Krysznę trzema. Ośmioma strzałami uderzył konie Ardżuny, a jedną trafił w jego proporzec. Ardżuna w rewanżu parą swych ostrzy uciął głowę jego woźnicy i obciął jego proporzec. Twój syn i inni broniący Dżajadrathy wojownicy z ciałami poranionymi o strzał zaczęli obawiać się o jego życie i ruszyli ponownie przeciw Ardżunie.

Kryszna widząc, że do zachodu słońca zostało już bardzo niewiele czasu rzekł: ‘O Ardżuna, Dżajadrathę ogarnął strach. Ma on jednak na straży sześciu potężnych wojowników Kaurawów. Bez pokonania ich nie zdołasz go zabić. Pozwól więc, że pogrążę się jodze, aby zasłonić słońce. Dżajadratha pomyśli wówczas, że słońce już zaszło i że nie grozi mu już z twej strony żadne niebezpieczeństwo. Wykorzystaj jego nieuwagę i zabij go wiedząc, że słońce naprawdę jeszcze nie zaszło’. Ardżuna odpowiedział: ‘O Kryszna, niech tak się stanie!’

Kryszna, wyposażony w ascetyczną moc i będący Pan ascetów, pogrążył się w jodze stwarzając ciemność. Kaurawowie myśląc, że słońce już zaszło, nie posiadali się z radości, przekonani, że teraz Ardżuna, będzie zmuszony do rzucenia się w ogień i że wojska Pandawów bez Ardżuny staną się dla nich łatwym łupem. Wszyscy skierowali swe twarze ku zachodowi odwracając je od Ardżuny. Podobnie uczynił król Dżajadratha. I gdy tak stał zadowolony, z twarzą skierowaną ku zachodowi Kryszna rzekł do Ardżuny: ‘O Ardżuna, spójrz na Dżajadrathę, który stracił koncentrację i pobył się wszelkiego lęku przed tobą. Nadeszła właśnie godzina jego śmierci. Zrealizuj więc swą przysięgę i obetnij mu głowę’.

Ardżuna ku ich wielkiemu zaskoczeniu zalał oddziały twych synów potokiem strzał zabijając wielu, a samego Dżajadrathę uderzył sześćdziesięcioma strzałami. Pod naciskiem jego strzał oddziały broniące Dżajadrathy zaczęły uciekać. Ardżuna parł ku Dżajadracie zabijając po drodze wszystko co żywe. Na jego ścieżce nie było słonia, konia i jeźdźca, który nie byłby zraniony jego ostrzami. Żołnierze Kaurawów tracili w ciemnościach orientację i nie potrafili odróżnić się nawzajem. Sparaliżowani strachem tracili poczucie kierunku lub upadali na ziemię. Spowodowana przez Ardżunę rzeź przypominała niszczenie żywych istot na koniec eonu. Tylko niewielkiej garstce udało się ujść z życiem. Ziemię zalała powódź krwi oczyszczając ją z ziemskiego kurzu. Koła rydwanów grzęzły w krwi, tysiące wściekłych słoni i koni pozbawionych swych jeźdźców uciekało z głośnych rykiem tratując po drodze własne szeregi. Niedobitki utraciwszy swe zbroje i zbroczeni krwią próbowali uciekać grzęznąc w morzu krwi. Ardżuna przedzierając się przez gąszcze trupów nie zaprzestawał wypuszczania swych strzał. Jego łuk zdawał się być bez przerwy napięty i nikt nie potrafił zauważyć, kiedy nakładał nań nowe strzały, które płynęły potokiem we wszystkich kierunkach siejąc powszechny strach i panikę.

Aśwatthaman, Krypa, Karna, Durjodhana, Śalja i Durjodhana uderzani strzałami Ardżuny również stracili chwilowo orientację. Ardżuna złamał łuk Karny i Wriszaseny i zabił woźnicę Śalji. Głęboko zranił Aśwatthamana i bramina Krypę.

Stając przed Dżajadrathą nałożył na swój łuk straszliwą śmiercionośną strzałę groźną jak piorun Indry, którą od dawna czcił mantrami, girlandami i kadzidełkami. Kryszna rzekł: ‘O Ardżuna, utnij szybko głowę temu niegodziwemu królowi. Posłuchaj jednak, co mam ci do powiedzenia. Jego ojcem jest słynny król Wriddhakszatra, który długo czekał, zanim otrzymał swego syna prosząc o niego bogów. W momencie jego narodzin głęboki głos z nieba rzekł: «O królu, twój syn, w którego żyłach płynie krew zarówno dynastii słonecznej jak i księżycowej będzie wielkim wojownikiem, któremu inni wojownicy będą oddawać cześć. Jednakże pewnego dnia w czasie bitwy pewien wielki wojownik utnie mu głowę». Wriddhakszatra owładnięty silnym uczuciem do swojego syna zwołał wszystkich swoich krewnych i rzekł: «O bracia i siostry, przysięgam, że głowa tego, kto utnie głowę mego syna rozpadnie się na sto drobnych kawałków w momencie, gdy głowa mego syna dotknie ziemi!» Po wypowiedzeniu tych słów Wriddhakszatra oddał królestwo we władanie Dżajadracie, a sam udał się do dżungli, gdzie poddał się surowym umartwieniom. Wyposażony w ogromną energię ciągle jeszcze żyje w dżungli i uprawia ascezę.

Nie pozwól, aby głowa ucięta Dżajadrathy upadla na ziemię powodując, że twoja głowa rozpadnie się na kawałki. Ciśnij jego głowę ozdobioną kolczykami i diademem na kolana jego ojca, który pogrążony w medytacjach nie będzie mógł jej dostrzec i zrealizować swej klątwy. Potrafisz tego dokonać przy pomocy swej boskiej broni’.

Ardżuna wypuścił ze swego łuku śmiertelną strzałę o mocy pioruna, która biegnąc z szybkością Garudy ucięła głowę Dżajadrathy i uniosła ją w górę tak jak sokół unosi swą ofiarę. Potokami swych strzał pokierował ją w kierunku dżungli, gdzie ojciec Dżajadrathy siedział na ziemi głęboko pogrążony w jodze. Głowa Dżajadrathy upadła na jego kolana, lecz on tego nie dostrzegł. Gdy zakończył swe ascetyczne praktyki i powstał, ucięta głowa Dżajadrathy upadła z jego kolan na ziemię i mocą jego własnej klątwy jego głowa rozpadła się na sto kawałków w momencie, gdy głowa jego syna dotknęła ziemi. Cud ten zadziwił wszystkie żywe istoty, które głosiły chwałę Kryszny i Ardżuny”.

 

5. Kryszna wycofuje ciemność i Kaurawowie wznawiają walkę

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, w momencie, gdy Ardżuna pozbawił Dżajadrathę życia, Kryszna wycofał ciemność, która pokryła pole bitewne dzięki mocy jego jogi. Twoi synowie widząc, że słońce jeszcze nie zaszło, zrozumieli, że ciemność była stworzoną przez Krysznę iluzją. Patrząc na martwe ciało Dżajadrathy i tysiące swych żołnierzy zabitych przez Ardżunę pogrążyli się w żałobie. Tymczasem Kryszna, Ardżuna, Bhima i Satjaki zadęli w swe konchy, aby przesłać wiadomość o śmierci Dżajadrathy Judhiszthirze. Judhiszthira odpowiedział biciem w bębny i z nową energią ruszył ponownie na czele swych oddziałów przeciw Dronie. Również Ardżuna uradowany swym sukcesem nie zaprzestawał walki, dopóki słońce nie schowało się całkowicie za horyzont.

Po śmierci Dżajadrathy bramin Krypa i Aśwatthaman ruszyli wściekle przeciw Ardżunie zalewając go deszczem swych strzał i raniąc go nimi boleśnie. Ardżuna odpowiedział swymi strzałami. Krypa trafiony jego licznymi ostrzami stracił na chwilę zmysły i osunął się na dno swego rydwanu. Jego woźnica myśląc, że jest martwy, wywiózł go szybko poza zasięg strzał Ardżuny. Aśwatthaman również wycofał się z walki.

Ardżuna myśląc, że zabił Krypę, nie mógł powstrzymać łez. Lamentował: ‘O Kryszna, biada obowiązkom wojownika jak i mej potędze i odwadze, które zmusiły mnie do zabicia bramina i mojego nauczyciela! Widura od dawna przewidywał to straszliwe zniszczenie naszego rodu i chcąc temu zapobiec namawiał króla Dhritarasztrę, aby pozbył się Durjodhany. On jednakże nie chciał tego uczynić, bo zbyt kochał swego syna. Z tego to powodu mój nauczyciel Krypa leży dziś na swym łożu ze strzał. Choć padł na dno swego rydwanu od moich strzał, chcę spojrzeć na niego raz jeszcze i oddać cześć jego heroizmowi. Jego śmierć jest dla mnie równie bolesna jak śmierć mojego syna. Za spowodowanie jego śmierci z całą pewnością pójdę do piekła. Niebo zdobywają ci, którzy obdarowują swego nauczyciela tym, co im najdroższe w podziękowaniu za naukę, a ci, którzy go zabijają, zasługują na piekło. Sam Krypa mnie tego nauczał. Zabijając go sprzeciwiłem się jego naukom! Biada temu, kto spowodował śmierć swego nauczyciela!’

Tymczasem do walki z Satjaki ruszył Karna. Ardżuna rzekł do Kryszny: ‘O Kryszna, skieruj mój rydwan przeciw Karnie, który atakuje Satjaki, chcąc wyraźnie pomścić śmierć Bhuriśrawasa’. Kryszna rzekł: ‘O Ardżuna, nie nadszedł jeszcze właściwy moment na ostateczną walkę z Karną. Zdaj się w tej sprawie na mnie. Karna jest ciągle w posiadaniu śmiercionośnego oszczepu, który otrzymał od Indry w zamian za chroniącą jego życie złotą zbroję i kolczyki, z którymi się urodził. Oddaje on temu oszczepowi cześć i zamierza go użyć przeciw tobie. Nie nadeszła jeszcze jego ostatnia godzina, w której będziesz mógł go zabić. Pozwól więc Satjaki, aby sam z nim walczył posyłając mu na pomoc dwóch braci Pańcalów, którzy są obrońcami kół twego rydwanu’.

Satjaki walczył z Karną na rydwanie Kryszny, który poprzedniej nocy zdecydowany na podjęcie samemu walki, gdyby Ardżuna nie zdolał zabić Dżajadrathy, poprosił swego woźnicę Darukę, aby czekał z rydwanem gotowym do walki na jego wezwanie. Widząc, że Satjaki stracił swój rydwan, zadął w swą konchę dając Daruce znak, aby zjawił się przed nim i rozkazał Satjaki, aby wsiadł do jego rydwanu. W ten to sposób Satjaki ruszył do walki z Karną w rydwanie Kryszny mając za swego woźnicę Darukę. Kół rydwanu bronili dwaj królewicze Pańcalów, Judhamanju i Uttamaudżas, których wysłał mu na pomoc Ardżuna.

Karna i Satjaki zbliżyli się do siebie zalewając się nawzajem potokiem strzał. Na nieboskłonie zgromadzili się liczni bogowie, danawowie i gandharwowie patrząc podziwem, jak Daruka powozi zręcznie rydwanem Kryszny pędząc do przodu, cofając się, zatrzymując się lub zataczając koła. Karna sycząc jak wąż i rzucając na Satjaki gniewne spojrzenia nie zaprzestawał ataku. Podobnie Satjaki uderzał go swymi celnymi strzałami. Ranili się nawzajem swymi strzałami tak jak dwa walczące ze sobą słonie ranią się swymi kłami. Satjaki swymi żelaznymi strzałami poranił wszystkie członki Karny i swą strzałą o szerokim ostrzu powalił jego woźnicę. Kolejnymi czterema strzałami zabił jego konie i setką szybkich strzał obciął jego proporzec. Powstrzymał się jednak od zabicia Karny pamiętając, że to Ardżuna przysiągł mu śmierć. Syn Karny Wriszasena i syn Drony Aśwatthaman widząc Karnę bez rydwanu ruszyli przeciw Satjaki wspierani przez Śalję i otoczyli go ze wszystkich stron. Kurz zakrył wszystko i nic nie było widać. Wykorzystując powstałe ciemności osłabiony od otrzymanych ran Karna wsiadł do rydwanu Durjodhany i wycofał się z walki.

Przeciw samotnie walczącemu Satjaki ruszyli twoi pozostający przy życiu synowie prowadzeni przez Duhśasanę. Satjaki mając ich w zasięgu swych strzał zadał im wiele ran, lecz ich nie zabił nie chcąc zadawać kłamu przysiędze Bhimy, który przysiągł śmierć wszystkim twoim synom. Otoczony ze wszystkich stron przez wojowników Kaurawów mając na uwadze dobro Króla Prawa i pragnąc zdobyć niebo pokonał ich wszystkich. Jego energia równała się energii dwóch Krysznów (Kryszny i Ardżuny). Na całym świecie nie było potężniejszych od nich łuczników.

Wkrótce po tym jak Satjaki pokonał Karnę i Kaurawów walcząc na rydwanie Kryszny, pojawił się przed nim brat woźnicy Kryszny Daruki na nowym rydwanie w pełni wyposażonym we wszystko to, co jest potrzebne do walki, ozdobionym tysiącem gwiazd, flag i proporcem z wizerunkiem lwa. Satjaki opuścił rydwan Kryszny i przesiadł się do nowego rydwanu, który brat Daruki sprowadził z nieba specjalnie dla niego. Karna również otrzymał nowy rydwan i obaj herosi wrócili do walki. Straty poniesione w walce przez Kaurawów były ogromne. Z jedenastu armii walczących po ich stronie zostały jedynie cztery.

Zanim słońce zaszło całkowicie za horyzont, Bhima zbliżył się do Ardżuny i rzekł: ‘O Ardżuna, Karna podczas walki ze mną wielokrotnie obraził mnie swymi słowami nazywając mnie eunuchem, głupcem, żarłokiem i żółtodziobem niezdolnym o walki. Zasłużył sobie wielokrotnie na śmierć. Czas zrealizować nasze przysięgi!’

Ardżuna zbliżył się do Karny zawołał: ‘O Karna, jesteś zbyt zadufany w sobie i twe rozumowanie jest niegodziwe! Nigdy nie wiadomo, kto w walce zwycięży i kto zostanie pokonany. Nawet sam Indra, gdy angażuje się w walkę, nie wie z góry, jaki będzie jej wynik. Ty sam w walce z Satjaki nieomalże straciłeś życie. Nie zabił cię on tylko dlatego, że pamiętał, że to ja przysiągłem ci śmierć. Na tej samej losowej zasadzie udało ci się pozbawić Bhimę jego rydwanu. Obrzucanie go obraźliwymi słowami jest podłe i grzeszne. Bhima jest wszystkim znany ze swej prawości i odwagi. Pokonuje on swych wrogów i nigdy nikogo niesłusznie nie obraża. Wielokrotnie pokonał także ciebie. Wkrótce zbierzesz owoc swych czynów. To ku własnemu zniszczeniu przyczyniłeś się do śmierci mego syna Abhimanju łamiąc jego łuk. Wkrótce cię za to zabiję. Zabiję też wszystkich twoich zwolenników. Spiesz się więc z realizacją tego, co należy do twych obowiązków, bo już niedługo doświadczysz całkowitej klęski. Na twoich oczach zabiję zarówno twego syna Wriszasenę jak i wszystkich atakujących mnie królów. Jesteś wypełniony pychą i brakuje ci prawdziwej wiedzy. Już niedługo Durjodhana będzie opłakiwał twą śmierć’ ”.

 

6. Zwycięski Ardżuna z Kryszna wracają do obozu Pandawów

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, słońce w końcu zaszło za horyzont pozostawiając wojowników twych synów z sercami wypełnionymi niepokojem i żalem. Pandawowie natomiast byli w radosnym nastroju. Kryszna uściskał Ardżunę i rzekł: ‘O Ardżuna, dzięki dobremu losowi zrealizowałeś swą przysięgę i zabiłeś króla Dżajadrathę. Wkrótce również pozbawisz życia Karnę. Swoją energią i siłą dorównujesz Rudrze lub samemu Niszczycielowi’.

Ardżuna rzekł: ‘O Kryszna, to dzięki twej łasce zrealizowałem moją przysięgę, która byłaby trudna do realizacji nawet dla bogów. Ten kto ma ciebie za Pana, zwycięża. To dzięki twej łasce mój najstarszy brat, Król Prawa, będzie wkrótce ponownie władał całą ziemią. Wszystko to jest rezultatem twej potęgi. Nasze zwycięstwo jest twoim zwycięstwem. Od ciebie zależy nasz sukces. Jesteśmy wszyscy twoimi sługami’.

Kryszna uśmiechnął się na te słowa i pognał konie kierując je z powrotem do obozu Pandawów ukazując Ardżunie po drodze pole bitewne pokryte ciałami herosów poległych w walce z nim. Gdy stanęli przed obliczem Judhiszthiry, Kryszna rzekł: ‘O królu królów, dobry los ci sprzyja i dzięki niemu twój młodszy brat Ardżuna zrealizował swoją przysięgę i zabił króla Dżajadrathę’.

Judhiszthira z sercem wypełnionym radością podszedł do ich rydwanu i uściskał tych dwóch Krysznów. Ocierając z twarzy łzy radości rzekł: ‘O Kryszna i Kryszna, dzięki dobremu losowi zrealizowaliście swe zadanie i zabiliście króla Dżajadrathę pogrążając naszego wroga w morzu rozpaczy’.

Unosząc się ekstazą zaczął wychwalać Krysznę: ‘O Kryszna, to Ty jesteś najwyższym władcą wszechświata i ten, kto u Ciebie szuka ochrony i ma Ciebie za swego Nauczyciela, osiąga powodzenie i realizuje wszystkie swe cele. Dzięki Tobie pokonamy naszych wrogów tak jak Indra pokonał danawów, bo ci którzy mają Ciebie po swojej stronie są bez grzechu i nie mogą przegrać. To dzięki Twej łasce Indra zdobył nieśmiertelność i regiony wiecznej ekstazy i stał się królem bogów zdobywając w walce wszystkie trzy światy. Jego odwaga, dzięki której pozabijał tysiące danawów, ma również swe źródło w Twojej łasce.

To dzięki Twej łasce mógł się zamanifestować wszechświat, który na początku był nieskończoną przestrzenią wypełnioną wodą i ciemnością i to dzięki Twej łasce mogły zaistnieć w nim wszystkie ruchome i nieruchome żywe istoty, które oddają ci cześć.

To Ty jesteś Stwórcą wszystkich światów i Najwyższą Jaźnią. Jesteś wieczny i niezmienny. Ci, którzy Cię poznali i w Tobie szukają obrony, nigdy nie tracą orientacji i zdołają pokonać wszystkie przeszkody. To Ty jesteś Najwyższym Bogiem i Bogiem bogów, który nie ma ani początku, ani końca.

To Ty jesteś Najwyższy i Najstarszy. To Ty jesteś samym Boskim Istnieniem. Kto do Ciebie dociera, zdobywa najwyższe szczęście. To Ciebie wychwalają wszystkie cztery Wedy. To Ciebie nucą w swych świętych sylabach. To Ty jesteś Najwyższym Bogiem, Bogiem Najwyższych Bogów, Panem wszystkich istot i Panem ludzi. To Ty jesteś Najwyższym Panem wszystkiego.

O Potężny, O Panie Panów, O Uniwersalna Duszo, O Ty, który jesteś początkiem wszystkich rzeczy, przed Tobą biję pokłony. Ten, kto jest przyjacielem Ardżuny i troszczy się o jego dobro dociera do Ciebie—jego Nauczyciela—i zdobywa najwyższe szczęście’.

Kryszna i Ardżuna odpowiedzieli jednym głosem wychwalając Judhiszthirę: ‘O Królu Prawa, król Dżajadratha i tłum synów Dhritarasztry nadętych od swej pychy spłonęli w ogniu twego gniewu. Wkrótce twój gniew zabije również Durjodhanę i jego przyjaciół. Senior naszego rodu Bhiszma zginął również w konsekwencji twego gniewu. Ten, kto ma ciebie za swego wroga, musi zginąć. Ten kto ciebie rozgniewa, wkrótce straci swe królestwo, dzieci, swoich bliskich jak i swe życie. Kaurawów, ich synów i ich krewnych można uważać już za martwych, skoro rozgniewali ciebie, Króla Prawa, który nigdy nie zaniedbuje swych królewskich obowiązków’.

Bhima i Satjaki poranieni licznymi strzałami oddali również Królowi Prawa należny mu hołd. Judhiszthira rzekł do nich: ‘O wielcy herosi, dzięki dobremu losowi wróciliście zwycięscy ze swej wyprawy w sam środek oceanu wroga, gdzie udaliście się na mój rozkaz, kładąc trupem wielu wrogich królów. Oddaliście mi honory swym posłuszeństwem mojemu rozkazowi. Jesteście dla mnie równie drodzy jak życie’. Król Prawa uściskał ich z oczami wypełnionymi łzami radości. Wszyscy Pandawowie podzielali jego radość i nastawili swe serca na dalszą walkę”.

 

7. Kaurawowie opłakują swą klęskę i śmierć Dżajadrathy

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, po śmierci Dżajadrathy w obozie Kaurawów ze wszystkich stron dochodziły płacz i lamenty. Nikt nie chciał już słuchać słów Durjodhany, którego polityka doprowadziła do śmierci setek przywódców i królów.

Twój syn Durjodhana czuł się bardzo nieszczęśliwy i syczał jak wąż. Siedział na swym tronie pobladły, przygnębiony i pogrążony w melancholii. Myślał: ‘Pandawowie zniszczyli już siedem moich armii. Nikt wśród moich wojowników nie dorównuje Ardżunie. Gdy walczy z gniewem, nikt nie może go pokonać. Karna, na którego odwadze opierałem moją wiarę w zwycięstwo, został pokonany w walce i nie zdołał obronić życia Dżajadrathy!’

Rozpaczając w ten sposób ten łajdak, twój syn, który zgrzeszył przeciw całemu światu, udał się do Drony i rzekł: ‘O braminie, spójrz na tę straszliwą rzeź uczynioną przez twych uczniów! Do śmierci Bhiszmy, którego uczyniłem naczelnym dowódcą moich sił militarnych, doprowadził twój uczeń Śikhandina, a inny twój uczeń Ardżuna po wycięciu w pień moich siedmiu armii wysłał do królestwa boga umarłych Jamy króla Dżajadrathę.

To ty sam zbyt łagodnym traktowaniem Ardżuny, który jest twoim ulubionym uczniem, doprowadzasz do wyniszczenia moich sprzymierzeńców. To przez ciebie giną wszyscy ci, który próbują zapewnić nam zwycięstwo, a ci, którzy pozostali przy życiu widząc, że nie są przez nas wystarczająco ochraniani, tracą chęć walki po naszej stronie żałując, że nie walczą po stronie Pandawów. Tylko Karna życzy nam szczerze zwycięstwa.

Jakże zdołam się uwolnić od mego długu, który zaciągnąłem u tych, co zginęli angażując się w walkę w obronie mojej sprawy? Jestem prawdziwym łajdakiem i po spowodowaniu śmierci tak ogromnej liczby mych przyjaciół nie zdołam się oczyścić nawet przy pomocy setki Ofiar Konia. Jestem nienasycony, grzeszny i uprawiam Bezprawie. Swymi działaniami spowodowałem, że wszyscy ci wspaniali królowie pragnący mojego zwycięstwa udali się do królestwa boga śmieci Jamy. Jestem bezgranicznie zawistny, grzeszny, skąpy i nieuczciwy. Sam powinienem zginąć razem z tymi królami zabitymi przez Ardżunę. Jaki sens bez nich ma moje życie? Dlaczego ziemia mnie nie pochłonie, skoro moje działania są tak grzeszne i podżegają do tej śmiertelnej waśni. Po co mi moje własne życie, skoro spowodowałem śmierć tak wielkiej liczby moich sprzymierzeńców? Być może uwolnię się od mojego długu wykazując się wielkim bohaterstwem i ofiarując wodę do Jamuny. Mój umysł uspokoi się dopiero wówczas, gdy zabiję wszystkich Pańcalów i Pandawów i sam udam się do tych regionów nieba, gdzie udali się moi sprzymierzeńcy zabici przez Ardżunę’.

Drona rzekł: ‘O Durjodhana, dlaczego ranisz mnie ponownie swymi słowami? Mówiłem ci wielokrotnie, że Ardżuny nie można pokonać. Fakt, że Bhiszma, którego nie byli w stanie pokonać bogowie i danawowie, został śmiertelnie raniony przez jego strzały, dowodzi niezbicie, że twoje armie są skazane na zatracenie. Czy po upadku tego wielkiego herosa jest jeszcze coś, na czym możemy opierać naszą wiarę w zwycięstwo? Kości, którymi rzucał Śakuni okradając Króla Prawa z jego królestwa stały sie strzałami, które skierowały się przeciw nam. Gdy Widura ostrzegał cię przed konsekwencjami tej gry w kości, nie chciałeś słuchać jego nawoływań do pokoju. Klęska, której właśnie doświadczasz, była przez niego przepowiadana. Rzeź, na którą teraz bezsilnie patrzysz, jest rezultatem zlekceważenia jego słów. Człowiek, który lekceważy mądre słowa prawdziwych przyjaciół, szybko popada w opały. Popełniłeś przeraźliwy czyn znęcając się nad szlachetnie urodzoną i prawą żoną Pandawów, która w żaden sposób nie zasłużyła sobie na takie traktowanie. Mając do pomocy Śakuniego przy aprobacie króla Dhritarasztry i na oczach zebranych w Gmachu Gry królów, sprowokowałeś słuszny gniew Pandawów. Rozniecałeś go jeszcze bardziej odrzucając rady Widury i jednocząc się z Karną i Duhśasaną.

Po śmierci Dżajadrathy nie mogę znaleźć spokoju. Liczył na mnie mając nadzieję, że ochronię go przed strzałami Ardżuny, lecz go zawiodłem. Dopuściwszy do śmierci Dżajadrathy tonę w żalu. Ty sam również nie zdołałeś obronić jego życia, choć miałeś do pomocy Karnę, Aśwatthamana, Krypę i Śalję ochraniałeś Dżajadrathę. Dlaczego więc ranisz mnie swymi słowami?

Jakiegoż możemy spodziewać się końca teraz, gdy zabrakło między nami Bhiszmy i gdy Dżajadratha i Bhuriśrawas zostali zabici na oczach naszych uzbrojonych oddziałów? Matka Ziemia musiała przestać się o ciebie troszczyć. Został nam jeszcze bramin Krypa, którego trudno będzie zabić. Ja sam, chociaż raniony bez przerwy przez twoje słowa, nie zdejmę swej zbroi, zanim nie wytnę w pień wszystkich Pańcalów razem z Śikhandinem. Mój syn będzie również postępował zgodnie z nakazami swego ojca i pozabija wszystkich Somaków. Uzbrojony w pokorę i samo-kontrolę będzie działał uczciwie i sprawiedliwie, biorąc pod uwagę Prawo, Zysk i Przyjemność z najwyższym naciskiem na Prawo. Ty sam również ochraniaj swe oddziały. Stań do walki! Twoi żołnierze są tak rozgniewani, że będą walczyć nawet nocą!’

Po rozmowie z Droną Durjodhana udał się na spotkanie z Karną i rzekł: ‘O Karna, biada nam wszystkim! Ardżuna mając Krysznę za swojego woźnicę przedarł się przez formację Drony, której nie potrafiliby złamać nawet bogowie i sam jeden na oczach Drony jak i moich własnych zabił Dżajadrathę i pobawił życia wielu naszych wojowników. Ten potężny syn Indry zredukował moje niezliczone wojska do nędznej resztki, którą sam oglądasz. Jak to stało się możliwe? Gdyby Drona naprawdę chciał, nie pozwoliłby mu na to, on jest ciągle zbyt przywiązany do Ardżuny. Obiecawszy mi najpierw, że będzie ochraniał życie Dżajadrathy, pozwolił Ardżunie na złamanie naszych szeregów! Ta straszliwa rzeź nie miałaby miejsca, gdybym zwolnił Dżajadrathę z obowiązku walki i zezwolił mu na powrót do jego pałacu. Moi zabici przez Bhimę bracia żyliby jeszcze’.

Karna rzekł: ‘O Durjodhana, nie obwiniaj Drony o to, co się dziś wydarzyło, gdyż walczy on w twej sprawie z całą swą siłą i odwagą nie dbając o swe życie. Ardżuna jest mistrzem w użyciu wszelkiej broni obdarzonym niezwykłą aktywnością i młodością, i dlatego zdołał wedrzeć się do środka twej armii. Nie ma w tym żadnego cudu, że dysponując boską bronią, trzymając w dłoni swój niebiański łuk Gandiwę, ubrany w nieprzenikalną dla strzał zbroję, jadąc na swym niebiańskim rydwanie powożonym przez Krysznę zdołał przebić się przez ochronę Drony, który sam nie jest już młody i nie dorównuje mu szybkością. Z tego to powodu Drona, choć jest również mistrzem w użyciu broni, nie potrafi już go pokonać. Nikt nie potrafi zmienić wyroków losu i to z wyroku losu Dżajadratha został zabity, choć my wszyscy, jak i ty sam walczyliśmy w jego obronie z całych naszych sił. Los kpi sobie z naszych wysiłków i decyduje o rezultatach zarówno mądrych jak niemądrych działań. Wyrok losu zawsze się wypełnia i obawiam się, że los zadecydował już o naszej śmierci’ ”.


8. Słowniczek Mahabharaty