Opowieść 106:
Mędrcy swymi mowami próbują uciszyć ból Dhritarasztry
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
Stree Parva, Sections I-X (Jalapradanika Parva),
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,
URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm
Spis treści
2. Widura radzi Dhritarasztrze, aby uciszył swój ból szukając oparcia w swej jaźni i wiedzy
5. Wjasa wyjaśnia Dhritarasztrze, że śmierć jego synów była od dawna zarządzona przez bogów
Wjasa rzekł: „O królu, zniszczenie Bharatów (Kurów) było nieuchronne. ... Zagłada ta, jak sam słyszałem, została zadecydowana przez bogów. ... W Durjodhanie narodziło się w swej części bóstwo Kali (uosobienie niezgody) celem doprowadzenia do powszechnej rzezi. ... Moje słowa powinny rozproszyć twój smutek, przywrócić ci wolę życia, i ożywić twe ojcowskie uczucie dla Pandawów”.
(Mahābharāta, Stree Parva, Section VIII)
1. Sandżaja radzi Dhritarasztrze, aby przystąpił do realizacji rytów pogrzebowych zamiast opłakiwać śmierć swych synów
Niewidomy król Hastinapury Dhritarasztra po utracie setki swoich synów był jak drzewo pozbawione gałęzi i siedząc na swym tronie milczał owładnięty przez żal i niepokój. Obdarzony wielką mądrością Sandżaja zbliżył się do niego i rzekł: „O królu, uwolnij się od swego smutku, bo twój płacz niczemu już nie służy. Katastrofa, której mogłeś kiedyś zapobiec, już się stała. Jedenaście armii zostało doszczętnie zniszczonych. Ziemia jest zdewastowana i opustoszała. Królowie z różnych stron świata polegli na polu chwały. Nadszedł więc teraz czas na wykonanie odpowiednich rytuałów pogrzebowych dla twych synów, krewnych i przyjaciół”.
Dhritarasztra rzekł: „O Sandżaja, uginam się pod ciężarem spotykającego mnie nieszczęścia! Pozbawiony wszystkich synów, doradców i przyjaciół będę się teraz do końca mych dni błąkał po świecie tonąc w smutku. Zniedołężniały, bez krewnych i przyjaciół jestem jak ptak bez skrzydeł. Cóż mi teraz przyjdzie z życia? Bez królestwa i wzroku jestem jak księżyc pozbawiony całego swego splendoru. Jakże żałuje, że nie słuchałem rad Paraśuramy, Wjasy, Narady i Bhiszmy. Odrzuciłem też rady Kryszny, który w obecności wszystkich królów rzekł: ‘O Dhritarasztra, niech twój syn zachowa królestwo. Oddaj jednak Pandawom pięć wiosek, o które proszą’. Jakże wielką cenę muszę teraz płacić za odrzucenie jego rady!
Dlaczego moje serce jest twarde jak kamień i nie pęka na wieść o śmierci moich synów! Utrata wszystkich krewnych, przyjaciół i sprzymierzeńców musiała od dawna być moim przeznaczeniem. Z całą pewnością w swym poprzednim życiu popełniłem jakieś straszliwe grzechy, za które zarządzeniem Stwórcy muszę teraz płacić tak wielką żałobą. Czy na całej ziemi można znaleźć człowieka równie straszliwie doświadczonego przez los? Cóż mi pozostało poza udaniem się do lasu w poszukiwaniu drogi prowadzącej do regionów Brahmy?”
Sandżaja rzekł: „O królu, uwolnij się od swej rozpaczy. Znasz przecież doskonale nauki Wed i treść różnych świętych pism, które takiego żalu nie pochwalają. Słuchałeś także opowieści mędrców o królu Śrindżaji, który opłakiwał śmierć swego syna. Swym żalem jedynie ranisz swych synów, którzy zginęli heroiczną śmiercią wojownika zdobywając niebo.
Ty sam swymi uczynkami doprowadziłeś do tego, co się stało. Gdy twój syn Durjodhana popadł w typową dla młodości pychę, ulegałeś jego naciskom nie słuchając rad tych, którzy mieli na uwadze twoje dobro. Z zawiści i żądzy posiadania królestwa nie robiłeś tego, co było faktycznie dla ciebie korzystne. Twoje własne rozumowanie raniło cię jak ostry miecz i swym postępowaniem sprzyjałeś niegodziwcom.
Twój syn Durjodhana miał za swych doradców Duhśasanę o grzesznej duszy, Karnę i Śakuniego i w swym działaniu nie brał pod uwagę mądrych rad Bhiszmy, Gandhari, Widury, Krypy, Kryszny, Narady i innych mędrców. Swym własnym zachowaniem z całego świata uczynił swego wroga. Choć był bardzo odważny, charakteryzował się pychą i niewielką wiedzą. Był nienasycony, krnąbrny, nikczemny i zawsze pragnął wojny.
O królu, ludzie, którzy zdobyli wiedzę, nie załamują się pod wpływem żalu. Twoi synowie chcieli wojny i ignorowali Prawo. W konsekwencji swych czynów zostali w końcu zniszczeni, a ich wrogowie zdobyli sławę. Ty sam, choć zajmowałeś najwyższą pozycję w królestwie, nie potrafiłeś tej wojnie zapobiec. Byłeś niezdolny do wykonania stojących przed tobą zadań i nie potrafiłeś zachować właściwej równowagi. Darząc Durjodhanę miłością robiłeś to, co mogło go zadowolić i teraz za to pokutujesz. Człowiek od samego początku powinien wybierać właściwą linię postępowania, aby nie musiał później żałować tego, co już uczynił.
Zamiast poddawać się teraz żalowi, podejmij swe królewskie obowiązki. Folgowanie własnej rozpaczy nie przynosi nic dobrego, lecz jest przeszkodą w zdobywaniu przedmiotów, które są nam drogie. Ci, którzy toną w żalu, tracą swą szansę na zbawienie. Czyż nie jest głupcem ten, kto opłakuje swe rany od rozżarzonych do czerwoności węgli, które sam schował w fałdach swych sukni?
To ty sam i twoi synowie swymi słowami rozniecaliście ogień w Pandawach, a wasze zawistne działania były jak wlewany do ognia tłuszcz. Ogień ten wybuchnął w końcu swymi płomieniami konsumując twych synów jak lecące wprost do ognia ćmy. Spłonęli w ogniu ich strzał. Za późno na łzy. Łzy takie jak twoje jedynie ranią umarłego, z którego powodu są wylewane. Zniszcz swój żal przy pomocy wiedzy i nie trać ducha znajdując oparcie w sile swej własnej jaźni”.
2. Widura radzi Dhritarasztrze, aby uciszył swój ból szukając oparcia w swej jaźni i wiedzy
Mimo mądrych słów Sandżaji król Dhritarasztra odchodząc nieomal od zmysłów osunął się ze swego tronu na pałacową posadzkę. Widura chcąc uciszyć jego ból i wesprzeć słowa Sandżaji rzekł: „O królu, dlaczego w swej rozpaczy rzucasz się na ziemię? Powstań, szukając oparcia w swej jaźni i wiedzy.
Wszystko, co narodziło się, umiera. Wszystko, co wznosi się w górę, upada, a zjednoczenie kończy się separacją. Niszczyciel niszczy zarówno herosa jak i tchórza i nikt nie zdoła uniknąć śmierci, gdy nadejdzie na to właściwy czas. Wszystkie żywe istoty najpierw nie żyją, potem żyją przez jakiś czas i potem znowu nie żyją. Po co z tego powodu rozpaczać. Rozpacz ani nie ożywi zmarłego, ani nie przyniesie śmierci rozpaczającemu. Skoro taka jest natura świata, po co poddawać się smutkowi?
Śmierć nikogo nie wyróżnia i przychodzi nawet do bogów. Niszczy wszystkie żywe istoty jak wichura, która wyrywa z ziemi kępki traw. Wszystkie żywe istoty jak kupiecka karawana zmierzają do tego samego miejsca przeznaczenia. I skoro śmierć zabiera wszystkich, jakie znaczenie ma to, kogo zabierze najpierw?
Obowiązkiem wojowników jest walka i bohaterska śmierć. Unikając walki nie zdołaliby zachować życia. Nie opłakuj więc swych synów, którzy zrealizowali swój obowiązek i swą heroiczną śmiercią zdobyli niebo. Czy jest jakiś powód do rozpaczy w tym, że będąc najpierw niewidzialni i przybywając na ziemię z nieznanego regionu stali się ponownie niewidzialni? Nie należeli do ciebie tak jak i ty nie należysz do nich. Po co rozpaczać z powodu ich zniknięcia? Dla kogoś, kto ginie w walce, Indra przygotowuje region, gdzie spełnione są wszystkie jego życzenia. Składanie ofiar, dobroczynność, asceza i uczenie się nie doprowadzą człowieka tak szybko do nieba jak śmierć na polu bitewnym. Walczący herosi wlewają libację w formie swych strzał do ognia ofiarnego, który przybrał formę ciał wroga i sami muszą znosić libację strzał laną na nich przez wroga. Dla wojownika nie ma lepszej drogi prowadzącej do nieba niż pole bitewne.
Wszyscy twoi synowie byli wielkimi wojownikami i oddając w walce swe życie osiągnęli stan szczęśliwości. Nie należą do tych, których powinniśmy opłakiwać. Zamiast rozpaczać, zanurz się w swej własnej jaźni i w niej szukaj uspokojenia. Nie pozwól sobie na tkwienie w rozpaczy i zaniechanie wszelkich działań. Nie jesteś na tym świecie jedynym ojcem. Każdego dnia rodzi się tysiące powodów do smutku i lęku. Tylko ignorant im się poddaje, podczas gdy mędrzec zawsze pozostaje wobec nich obojętny. Czas nie żywi do nikogo ani miłości, ani nienawiści. Wszyscy tak samo podlegają jego wpływowi. Powoduje on zarówno wzrastanie jak i niszczenie wszystkich żywych istot. Czas nigdy nie śpi i nikt nie zdoła go pokonać. Młodość, piękno, życie, posiadłości, zdrowie i towarzystwo przyjaciół nie są czymś niezmiennym i dlatego mędrzec nigdy ich nikomu nie zazdrości. Nie warto płakać nad tym, co jest nieuniknione. Osoba oddająca się rozpaczy może zniszczyć samą siebie, lecz jej żal się przez to nie zmniejszy”.
Widura kontynuował: „O królu, jeżeli czujesz, że twoja rozpacz staje się zbyt wielka, walcz z nią, nie pozwalając sobie na nią. Nie pozwalanie sobie na rozpacz jest na nią lekarstwem. Pozwolenie sobie na nią na pewno jej nie osłabi. Tylko ludzie o niewielkiej wiedzy pozwalają sobie na rozpacz, bo ich serce nie nastawiło się na branie pod uwagę w swym działaniu Prawa, Zysku i Przyjemności. Pozwalanie sobie na rozpacz gwarantuje bowiem klęskę w realizacji własnych celów, bo ten kto rozpacza zapomina o tych trzech głównych celach życia, którymi są Prawość, Zysk i Przyjemność. Pozostaje nienasycony, oszołomiony przez nadmiar zmienności, zależny od posiadanych dóbr.
Należy zniszczyć mentalne cierpienie przy pomocy wiedzy, tak jak chorobę ciała niszczy się lekarstwem. Wiedza posiada bowiem taką moc. Na mędrca zmienność nie ma wpływu, lecz głupcowi nigdy nie pozwoli na zdobycie spokoju duszy.
Działania wykonane w poprzednim życiu podążają za człowiekiem i towarzyszą mu, cokolwiek on czyni. Doświadcza on owocu swych czynów rodząc się ponownie w fizycznej formie, do której pasuje jego akt. Własna jaźń jest dla danej osoby zarówno jej przyjacielem jak i wrogiem. Jest ona świadkiem wykonywanych przez nią złych i dobrych czynów. Z dobrych uczynków rodzi się szczęście, ze złych uczynków niedola. Każdy zawsze doświadcza owocu swych własnych czynów i dlatego osoba, która zdobyła wiedzę nigdy nie tonie w grzesznych potwornościach własnych czynów, które niszczą same korzenie szczęśliwości”.
3. Widura mówi o uwalnianiu się od mentalnego cierpienia poprzez uwalnianie się spod władzy zmysłów i obstawanie przy Prawdzie
Dhritarasztra rzekł: „O Widura, twoja mowa jest jak balsam na moje rany. Wyjaśnij mi jak mędrzec uwalnia się od mentalnego cierpienia zrodzonego z ukazania się zła i utraty przedmiotów, które są mu drogie?”
Widura rzekł: „O królu, mędrzec zdobywa spokój umysłu przy pomocy środków, dzięki którym unika doświadczania zarówno smutku jak i radości.
Wszystkie przedmioty tego świata, które wywołują w nas radość lub smutek, są efemeryczne. Świat materialny jest bowiem jak drzewo bananowe, któremu brak siły wytrwania. Rozumowanie głupca jest bez przerwy wprowadzane w błąd przez te przedmioty. Zazdrości on innym pozycji lub rangi zapominając, że dla śmierci nie ma różnicy między mądrym i głupim, bogatym i biednym. Mędrzec natomiast wie, że ciało człowieka jest jedynie domem, w którym zamieszkuje dusza (bycie) i ulega zniszczeniu, podczas gdy zamieszkujące je wcielone bycie jest wieczne. Zmienia ono swe ciało tak jak człowiek ubranie. Porzuca zużyte ciało i rodzi się ponownie na tym świecie w nowym ciele.
Zarówno powodzenie jak i niedola, której poszczególne osoby doświadczają w czasie swego życia na ziemi, są owocem ich własnych działań w poprzednim życiu i bez względu na to, czy chcą tego, czy nie, muszą dźwigać ten ciężar, który sami włożyli na swe barki. Ciała wcielonego bycia są jak gliniane naczynia na kole garncarza. Niektóre ulegają zniszczeniu jeszcze w łonie matki, inne zaraz po narodzinach, a jeszcze inne po upływie miesiąca, w średnim wieku lub dopiero w starości. Żywe istoty rodzą się i ulegają zniszczeniu odpowiednio do swych działań realizowanych w ich poprzednim życiu.
Skoro taki jest porządek świata, po co opłakiwać tych, co umarli? Tak jak pływak zanurza się i wyłania na powierzchni wody, tak żywa istota zanurza się i wyłania w strumieniu życia. Ignoranci cierpią i ulegają zniszczeniu w wyniku swych własnych działań, podczas gdy mędrcy poznawszy prawdziwą efemeryczną naturę wyglądu żywych istot w doczesnym świecie kroczą ścieżką prawości pragnąc dobra wszystkich żywych istot i osiągają ostatecznie to, co najwyższe”.
Król Dhritarasztra rzekł: „O Widura, jak mógłbym poznać to, co jest na tym świecie niewidoczne i nieznane?”
Widura rzekł: „O królu, pozwól, że opiszę ci całosć działania żywej istoty rozpoczynając od momentu poczęcia. Na początku żyje ona w mieszance krwi i życiowych płynów, gdzie stopniowo wzrasta. Po pięciu miesiącach przybiera swój kształt stając się płodem o rozwiniętych kończynach, który żyje w krańcowo nieczystym miejscu pokryty ciałem i krwią. Następnie, cierpiąc rozmaite niedole, dzięki działaniu wiatru odwraca się nogami ku górze, a głową ku dołowi skierowaną ku szyjce macicy. W końcu na skutek skurczów macicy wydostaje się na zewnątrz obarczona rezultatami swych działań w poprzednim życiu.
Gdy tylko ujrzy światło dzienne na spotkanie z nią spieszy rozmaite zło. Nieszczęścia ciągną do niej jak głodne psy do kawałka mięsa. Atakują ją różne choroby. Poznaje też różne grzeszne praktyki, gdy porusza się po ziemi zakuta w kajdany zmysłów, które kuszą ją słodkimi przedmiotami takimi jak kobiety, czy bogactwo. Uwięziona przez nie w doczesnym świecie, nie znajduje na ziemi szczęścia. Popełnia czyny, których owoce będzie musiała spożyć w swym następnym wcieleniu.
Osoba, która nastawiła swe serce na refleksję, może uratować swą duszę przed kolejnym powrotem na ziemię. Jednakże ten, kto pozwala kierować się swym zmysłom, zapomina, że śmierć już na niego czyha i że ten wysłannik Niszczyciela na pewno go zniszczy, gdy przyjdzie na to odpowiedni czas. Będąc we władzy swych zmysłów i obciążony w momencie urodzenia przez dobro i zło, które uczynił w poprzednim życiu, raz jeszcze pozostaje obojętny wobec swych działań, które skazują jego jaźń (duszę) na dalsze cierpienie.
Cały ten świat jest oszustwem stworzonym przez zmysły i znajduje się we władzy zawiści i nienasycenia. Poszczególne osoby pozbawione rozumienia przez zawiść, gniew i lęk nie znają swej własnej jaźni. Niektórzy ciesząc się wysokim urodzeniem pogardzają tymi, którzy im pod tym względem nie dorównują. Pyszniąc się własnym bogactwem pogardzają biednymi. Ludzie często uważają innych za ignorantów i rzadko zastanawiają się nad sobą. Innym przypisują winę i nigdy nie próbują ukarać samych siebie. Jaką wartość mają jednak te różnice? Skoro wszyscy—bogaci i biedni, mądrzy i głupi, wysoko i nisko urodzeni, szanowani i pogardzani—idą w końcu do miejsca umarłych i uwalniając się od swego ciała uwalniają się tam od niepokoju zrodzonego przez zmysły, przeto kto pozostaje, aby się wyróżniać? Skoro ostatecznie wszyscy legną w ten sam sposób w krematorium, przeto po co tracić rozum pragnąc się nawzajem okłamywać? Najwyższy cel osiąga ten, kto wiedząc o tym wszystkim ze świętych pism lub słysząc o tym od mędrców, przybywając w tym niestabilnym świecie życia od najmłodszych lat wytrwale praktykuje prawość. Obstając przy Prawdzie osiągnie wyzwolenie”.
4. Widura mówi o poszukiwaniu mokszy (wyzwolenia z cyklu ponownych narodzin) jako drodze prowadzącej do szczęścia
Król Dhritarasztra rzekł: „O Widura, powiedz mi wszystko, co należy wiedzieć o nieznanym do końca terenie prawości?”
Widura rzekł: „O królu, po oddaniu należnych honorów Samo-stwarzającemu się spełnię twą prośbę i opowiem ci, jak mędrcy opisują teren życia żywej istoty. Posłuchaj opowiadanej przez nich przypowieści.
Pewien bramin żyjący w szerokim świecie (tzn. zarówno w tym jak i w tamtym świecie) znalazł się pewnego dnia w nieprzystępnym lesie pełnym drapieżników. Widoczne wszędzie lwy i zwierzęta przypominające słonie dziko ryczały. Las był tak przeraźliwy, że mógłby przerazić nawet boga umarłych Jamę. Serce bramina zaczęło głośno bić i włosy zjeżyły mu się na głowie z przerażenia. Błąkając się po lesie szukał jakiegoś miejsca, gdzie mógłby się schronić. Choć biegł jak szalony pragnąc uniknąć spotkania z drapieżnikami, nie udawało mu się uwolnić od ich obecności.
Nagle dostrzegł, że cały ten las jest otoczony przez sieć i dostrzegł również przeraźliwą kobietę trzymającą ten las w swych rozwartych ramionach. Wokół lasu zgromadziły się także liczne pięciogłowe węże o przeraźliwych kształtach, wielkie jak ściana skalna i sięgające nieba.
W lesie tym znajdował się ogromny dół o krawędziach porośniętych przez liczne twarde pnącza i zioła. Bramin biegając po lesie w popłochu wpadł do tego dołu. Spadając zaplątał się w splątane ze sobą pnącza i zawieszony na nich wyglądał jak wielki owoc drzewa chlebowego. Zawisł głową w dół i nogami w górę.
Wisząc w tej niewygodnej pozycji wewnątrz dołu dostrzegł z przerażeniem potężnego węża, a u jego krawędzi gigantycznego słonia w ciemnym kolorze o sześciu twarzach i dwunastu kopytach. Inne zwierzęta również zbliżały się do tego dołu porośniętego pnączami i ziołami.
Na krawędzi dołu rosło drzewo o rozłożystych gałęziach wokół których błąkały się liczne pszczoły o przeraźliwych formach zajęte wypijaniem miodu ze znajdującego się tam plastra, wokół którego roiły się w wielkiej ilości. Pragnęły bez końca smakować miodu, który, choć uważny za słodki przez wszystkie żywe istoty, przyciąga do siebie uwagę jedynie dzieci.
Zgromadzony w plastrze miód wytryskiwał i opadał na dno dołu licznymi strumykami. Zawieszony na pnączach bramin chwytał je w usta. Nie mógł jednak zaspokoić nimi swego pragnienia i nienasycony chciał pić więcej. Choć znajdował się w tak krańcowym położeniu, życie w tym lesie nie straciło dla niego wartości. Ciągle miał nadzieję na jego kontynuowanie. Choć ze wszystkich stron groziło mu niebezpieczeństwo—liczne czarne i białe szczury podgryzały korzenie drzewa, na krawędzi dołu gromadziły się drapieżne bestie, w dole siedział przeraźliwy wąż i cały las był otoczony siecią—on ciągle nie tracił nawet na moment nadziei na kontynuowanie życia”.
Słuchając tej opowieści król Dhritarasztra zawołał: „O Widura, jakże wielkiej niedoli doświadczał ten człowiek i jakże bolesny był jego tryb życia! Skąd wzięło się w nim jego przywiązanie do życia i skąd mogłoby przyjść do niego szczęście? Gdzie znajduje się ten region, w którym on przebywał? W jaki sposób ten nieszczęsny człowiek mógł uwolnić się od panicznego strachu płynącego z wszystkich tych zagrożeń? Chciałbym uczynić wszystko, aby mu pomóc. Głęboko mu współczuję widząc jak trudno mu znaleźć jakiś sposób ratunku!”
Widura rzekł: „O królu, mędrcy, którzy poznali drogę prowadzącą do mokszy (wyzwolenia z cyklu ponownych narodzin) cytują opowiedzianą ci przeze mnie przypowieść z uśmiechem. Ten, kto zrozumie ją właściwie, będzie wiedział jak osiągnąć szczęście w życiu pośmiertnym.
W tej przypowieści szeroki świat jest terenem życia żywej istoty w sensie ogólnym, zarówno w tym jak i na tamtym świecie. Znajdujący się w tam nieprzebyty las, w którym znalazł się bramin, jest ograniczoną przestrzenią jego życia na ziemi. Zamieszkujące ten las drapieżne zwierzęta to czyhające na danego człowieka choroby. Zamieszkująca ten las kobieta gigantycznych rozmiarów jest opisywana przez mędrców jako Zniedołężnienie, które niszczy kolor i piękno. Wielki dół jest alegorią ciała zamieszkiwanego przez ucieleśnione bycie. Wielki wąż mieszkający na jego dnie to Czas, który niszczy ciała wszystkiego, co wcielone. Czas to uniwersalny niszczyciel. Pęk pnączy rosnących na krawędzi tego dołu, na których bramin zawisł głową w dół reprezentuje pragnienie życia pielęgnowane przez każdą żywą istotę. Słoń o sześciu twarzach, który zbliżył się do krawędzi dołu reprezentuje rok. Jego sześć twarzy to sześć pór roku, a dwanaście kopyt to dwanaście miesięcy. Węże i szczury podgryzające korzenie to płynące dnie i noce, które systematycznie skracają okres życia żywej istoty. Pszczoły reprezentują nasze własne pragnienia. Spadające do dołu krople miodu reprezentują przyjemność płynącą z zaspokojenia pragnień, której człowiek wiecznie szuka. Mędrzec wie, że bieg życia jest właśnie taki, jak przedstawiony w tej przypowieści i dzięki tej wiedzy niszczy jego okowy”.
Król Dhritarasztra rzekł: „O Widura, ty znasz Prawdę i jakże wspaniałą przypowieść mi opowiedziałeś. Opowiadaj dalej”.
Widura rzekł: „O królu, posłuchaj więc co mam do powiedzenia na temat rozumowania, dzięki któremu mędrzec uwalnia się od przywiązania do doczesnego świata i konieczności ponownych narodzin.
Mędrzec, który zna święte pisma, opisuje bieg życia jako długą drogę i porównuje cykl życia z jego wszystkimi trudnościami do lasu. Żywe istoty, ruchome i nieruchome, muszą ciągle powracać na ten świat i tylko ten, kto zdobył wiedzę, potrafi się uwolnić od tych wiecznych powrotów.
Choroby fizyczne i umysłowe atakują śmiertelnika jak drapieżne bestie. Jeżeli uda mu się ich uniknąć, zniszczy go niszczące całe piękno Zniedołężnienie. Ignorant, który pogrążył się w trzęsawisku przez uleganie przedmiotom swych zmysłów, które kuszą go dźwiękiem, formą, dotykiem lub zapachem, tkwi tam nie mając niczego, co mogłoby go stamtąd wyciągnąć. W międzyczasie upływają lata, pory roku, miesiące, dni i noce obdzierając go z jego piękna i redukując wyznaczony mu okres przebywania na ziemi. One wszystkie są wysłannikami śmierci, lecz ignorant nie potrafi ich w ten sposób zobaczyć. Jest nimi zasmucony i traktuje je jak zło, lecz nie dostrzega i nie odczuwa niepokoju z powodu innego rodzaju drapieżnika, którym jest jego własne działanie.
Mędrzec twierdzi, że Pan Świata sprawuje władzę nad żywymi istotami poprzez ich działania. Ciało żywych istot jest rydwanem, ożywiająca zasada (jaźń) jest woźnicą tego rydwanu, zmysły są ciągnącymi ten rydwan ogierami, a nasze działania i rozumienie są lejcami. Ten, kto daje się ciągnąć koniom-zmysłom powraca na ten świat w niekończącym się cyklu ponownych narodzin. Jednakże ten, kto zdobył samo-kontrolę i kontroluje je przy pomocy swego rozumienia wyzwala się z tego cyklu wiecznych powrotów.
Ci, którzy nie dają się ogłupić przez zmysły w czasie wędrówki po tym kole życia, które porusza się jak zwykłe koło, faktycznie uwalniają się od cyklu ponownych narodzin. Człowiek powinien sam troszczyć się o to, aby uwolnić się od obowiązku ponownych urodzeń. Nie można pozostawać w tej sprawie obojętnym, bo obojętność prowadzi do ponownych narodzin. Spokój zdobędzie ten, kto osiągnął kontrolę nad swymi zmysłami, pokonał swój gniew i zawiść, pozostaje nasycony i zawsze jest prawdomówny.
Ciało jest nazywane rydwanem boga umarłych Jamy. Fakt ten oszołamia kogoś takiego jak ty, kto nie zdobył jeszcze pełnej wiedzy. Taki człowiek doświadczy nieszczęść podobnych do twoich. Nieszczęścia takie jak utrata królestwa, synów, krewnych i przyjaciół dotykają bowiem tych, którzy są ciągle jeszcze pod wpływem żądzy. Należy zastosować lekarstwo rozumienia, aby uleczyć się ze swego smutku. Zdobywszy lekarstwo, jakim jest mądrość, które jest równie skuteczne jak trudne do zdobycia, zdoła się zniszczyć tę poważną chorobę, którą jest rozpacz i smutek. Odwaga, bogactwo i życzliwi przyjaciele nie potrafią człowieka z tego uleczyć równie skutecznie jak samo-kontrolująca się dusza.
O królu, ćwicz się w samo-kontroli. Unikaj ranienia innych, bądź przyjazny wobec wszystkich żywych istnień i zachowuj się pobożnie. Samo-kontrola, wyrzeczenie i dbałość są nazywane trzema ogierami bramina. Ten, kto prowadzi rydwan swej duszy ciągniony przez te trzy ogiery, gdzie lejce są dobrym zachowaniem i prowadzi go pozbywszy się lęku przed śmiercią, dotrze do świata Brahmy. Osoba, która nie zraniła nigdy żadnej żywej istoty, udaje się do najwyższego regionu zamieszkałego przez Wisznu. Owoc, który przynosi unikanie ranienia każdej żywej istoty jest nie do osiągnięcia przez składanie ofiar, czy ascezę. Wśród wszystkich rzeczy nie ma niczego, co miałyby większą wartość od jaźni. Żadna żywa istota nie lubi śmierci. Współczucie należy się więc każdej żywej istocie. Ci, którzy są obdarzeni wadami i uwikłani w sieć swego własnego braku rozumienia, są grzesznikami skazanymi na niekończący się cykl ponownych narodzin, podczas gdy mędrzec, który zdobył wiedzę uwolni się od tego cyklu (osiągnie moksze) i połączy się z Brahmanem”.
5. Wjasa wyjaśnia Dhritarasztrze, że śmierć jego synów była od dawna zarządzona przez bogów
Król Dhritarasztra słuchał słów Widury w wielkim skupieniu, jednakże cierpienie wywołane utratą wszystkich synów nie opuściło go na długo i po chwili omdlał ponownie osuwając się ze swego królewskiego tronu na pałacową posadzkę. Wjasa, Widura i Sandżaja jak i czekający na każde jego wezwanie służący cieszący się jego zaufaniem skrapiali go wodą, wachlowali wachlarzami z liści palmowych i delikatnie klepali po twarzy. Odzyskawszy przytomność ponownie zasiadł na tronie, lecz będąc ciągle pod wpływem straszliwego żalu, nie mógł powstrzymać swych łez. Wołał: „Hańba ludzkiemu sposobowi istnienia! Hańba ludzkiemu ciału! To w nim ma źródło niedola doczesnego życia! Człowiek doświadcza straszliwego bólu po utracie swych synów, krewnych i bogactwa, który spala jego członki i niszczy jego rozum. Sam woli umrzeć niż żyć! Tylko moja własna śmierć może uwolnić mnie od mojego cierpienia”.
Po wypowiedzeniu tych słów uginając się pod ciężarem swego bólu zamilkł i siedział przez chwilę w milczeniu.
Prorok Wjasa widząc go w takim stanie rzekł: „O królu, mądry Widura, który wie wszystko, próbował swą mową przynieść ci spokój. Posłuchaj też tego, co ja mam do powiedzenia. Poznałeś święte pisma, jesteś mądry i potrafisz zrozumieć Prawo. Nic, co należy wiedzieć, nie jest tobie nieznane. Znasz efemeryczność przedmiotów podlegających śmierci. Dlaczego więc opłakujesz śmierć swych synów, skoro wiesz, że świat życia jest niestały i że ten, kto się narodził, na pewno umrze. Sam byłeś świadkiem tego, jak powiązanie faktów przyniesione przez Czas uczyniło z twego syna przyczynę i stworzyło tę wrogość. Zniszczenie Bharatów (Kurów) było nieuchronne. Nie opłakuj więc tych herosów, którzy swą bohaterską śmiercią zdobyli niebo. Nikt, choćby nawet bardzo się starał, nie potrafi zmienić biegu wydarzeń wytyczonego przez przeznaczenie. Dowiedz się, że jak sam słyszałem, zagłada ta została zadecydowana przez bogów. Ucisz swój umysł słuchając mej opowieści.
Pewnego dnia nie odczuwając żadnego zmęczenia udałem się na dwór króla bogów Indry, gdzie zebrali się wszyscy mieszkańcy nieba. Przybyli tam również niebiańscy mędrcy z Naradą na czele i Ziemia w swej ucieleśnionej formie. Ziemia ponowiła swą prośbę o uwolnienie ją od ciężaru demonów, którzy urodzili się ponownie na jej powierzchni w dużej ilości. Rzekła: ‘O bogowie, zrealizujcie swą obietnicę, którą daliście mi na spotkaniu w regionie Brahmy’. Słysząc to Wisznu rzekł z uśmiechem: ‘O piękna, Durjodhana, najstarszy wśród setki synów Dhritarasztry uwolni cię od twego ciężaru. Zgromadzi on na polach Kurukszetry wielu królów zaangażowanych w jego sprawę. Ci herosi walcząc ze sobą pozabijają się nawzajem uwalniając cię od twojego ciężaru. Powróć więc tam, skąd przybywasz i noś nadal na swych barkach ciężar żywych istot’.
O królu, w Durjodhanie narodziło się w swej części bóstwo Kali (uosobienie niezgody) celem doprowadzenia do powszechnej rzezi. Twój i Gandhari syn był mściwy, niecierpliwy, skory do gniewu i nienasycony. Wyrokiem losu jego bracia stali się tacy sami. Śakuni i Karna zostali jego przyjaciółmi. Liczni królowie narodzili się na ziemi, aby wspomagać go w tym dziele zniszczenia, a poddani są tacy jak ich król. Jeżeli król jest prawy, wówczas pod jego panowaniem nawet Bezprawie przekształca się w Prawo. Zalety panów nie pozostają bez wpływu na służących. Twoi synowie mając za króla grzesznika, ulegli zniszczeniu.
Twoi synowie sami doprowadzili do swej śmierci swym postępowaniem, podczas gdy Pandawowie nie ponoszą za to, co się stało najmniejszej winy. Twoi synowie mieli grzeszne dusze i na nich spada cała odpowiedzialność za to wyniszczenie na ziemi.
Mędrzec Narada wiedział o tym wszystkim i poinformował o tym Judhiszthirę podczas jego rytuału królewskiego namaszczenia (Radżasuja). Rzekł: ‘O Królu Prawa, Pandawowie i Kaurawowie zniszczą się nawzajem w braterskiej wojnie. Mając tę wiedzę, uczyń, co trzeba’. Słowa Narady zasmuciły Pandawów”.
Wjasa kontynuował: „O królu, powiedziałem ci o tym, co jest sekretem bogów. Moje słowa powinny rozproszyć twój smutek, przywrócić ci wolę życia, i ożywić twe ojcowskie uczucie dla Pandawów, bo wszystko, co się wydarzyło było zarządzone przez bogów. Ja sam również rozmawiałem z Judhiszthirą podczas jego koronacyjnego rytuału. Król Prawa wiedząc o tym uczynił wszystko, co było w jego mocy, aby utrzymać pokój z Kaurawami. Jednakże nie można zmienić tego, co zostało zarządzone przez bogów. Rozporządzenia Niszczyciela żadna żywa istota nie potrafi zmienić.
O królu, jesteś mądry i oddany prawości. Wiesz także, jaka jest droga wszystkich żywych istot. Jeżeli król Judhiszthira dowie się, że ciągle toniesz w łzach i żalu tracąc co chwilę zmysły, nie będzie chciał dalej żyć. On zdobył wiedzę i jest zawsze pełen współczucia. Jego życzliwość rozciąga się na wszystkie stojące niżej żywe istoty. Jakże miałby nie współczuć tobie? Znając życzliwość Pandawów i wiedząc, że nie można zmienić zrządzenia losu, uwolnij się od smutku i znoś dalej ciężar własnego życia. Żyjąc dalej zdobędziesz sławę. Będziesz też mógł poznawać dalej naturę obowiązku i swą ascezą gromadzić więcej zasług. Ugaś płonący w twym sercu ból wywołany śmiercią twych synów wodą wiedzy!”
Król Dhritarasztra zamyślił się nad słowami Wjasy i po chwili, choć uginał się nadal pod ciężarem swego bólu i z trudem utrzymywał świadomość, rzekł: „O wielki mędrcu, twe słowa dodały mi siły, aby pokonać mój ból i nabrać ponownie woli życia. Nikt nie zdoła zmienić zarządzeń bogów”.