Uff ...  ... 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 
Mahabharata 15 (po polsku)
 
 
 
 
Mahabharata 17 (po polsku)
 
 
 
 
Pliki pdf, epub, mobi
na stronie TLVP
lub GOOGLE
 
 
 
 
Mahabharata
Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas

Maha­bharata
Opowieść 16:

Zapowiedź zagłady Bharatów


opowiada

 

Barbara Mikołajew­ska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

2. The Book of the Assembly Hall,

2(28) The Sequel of the Dicing, 59-65,

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen,

The University of Chicago Press.


Wydanie I internetowe (poprawione)

Copyright © 2004-7 by B. Mikołajewska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com

 

Spis treści

 

   1. Kaurawowie prowokują ponowną grę w kości, aby zapobiec rewanżowi Pandawów

   2. Judhiszthira posłuszny rozkazowi króla Dhritarasztry raz jeszcze podejmuje wyzwanie do gry w kości i przegrywa

   3. Kaurawowie ubliżają pokonanym Pandawom, którzy przysięgają zabić ich zgodnie z kodeksem Ariów na polu bitwy

   4. Pandawowie żegnają się ze swymi krewnymi, zapowiadając swój powrót po trzynastu latach

   5. Na niebie i ziemi pojawiają się znaki wróżące zagładę Bharatów

   6. Król Dhritarasztra lamentuje, przewidując zagładę Bharatów

   7. Słowniczek Mahabharaty





      Widura rzekł do króla Dhritarasztry:
      „Pochlipująca Draupadi opuszczając twoje królestwo w swej jedynej szacie poplamionej jej comiesięczną krwią i z włosami w nieładzie, rzekła: ‘O biada wam, którzy doprowadziliście mnie do tego stanu! Po upływie trzynastu lat Pandawowie wrócą do waszego miasta i wówczas wasze żony staną się opłakującymi was wdowami. Zbrukane własną comiesięczną krwią, z ciałami pomazanymi krwią swych krewnych i z włosami w nieładzie będą oferować wodę swym zmarłym’ ”.


(Mahabharata, 2(28) The Sequel of the Dicing, 71.15-20)




1. Kaurawowie prowokują ponowną grę w kości, aby zapobiec rewanżowi Pandawów

 

          Duhśasana rzekł do swego najstarszego brata Durjodhany: „O bracie, nasz stary ojciec spełniając prośbę Draupadi i uwalniając jej mężów z naszej niewoli jak i oddając im z własnej woli cały ich majątek, zrujnował wszystko to, co udało nam się z takim trudem podczas gry w kości osiągnąć”.

          Durjodhana zgodziwszy się całkowicie ze zdaniem swego młodszego brata, udał się pospiesznie w towarzystwie Karny i Śakuniego do króla Dhritarasztry i rzekł: „O ojcze, czyżbyś zapomniał o radzie, którą kapłan bogów Brihaspati dał kiedyś Indrze, gdy rozmyślał on nad strategią pokonania demonów? Rzekł on, że wroga należy doszczętnie zniszczyć bez względu na użyte środki, zanim on sam dojrzeje do odwetu. To samo musimy uczynić z Pandawami.

          O ojcze, co się stało, się nie odstanie! Pandawowie nigdy nie zapomną o tym, co wydarzyło się w twoim Gmachu Gry podczas gry w kości. Twoja hojność nie zgasi ich potrzeby odwetu. Są rozjuszeni i wściekli i w swej furii są jak jadowite węże, które pozbawią nas z łatwością życia. Żaden rozsądny polityk nie zdobi się w naszyjnik zrobiony z jadowitych węży! Widziałem, jak Ardżuna spoglądał na swój potężny łuk, ciężko dysząc, Bhima unosił w górę swą maczugę, a Nakula i Sahadewa chwytali za rękojeści swych mieczy. Z całą pewnością zmobilizują swą armię, aby na nas w odwecie udrzeć! Nie wybaczą nam nigdy doznanej obrazy jak i tego, jak potraktowaliśmy ich żonę Draupadi.

          O ojcze, rozpoczęliśmy z nimi wojnę, lecz jej nie zakończyliśmy i wygrana wymyka się nam z rąk. Musimy ich zmusić, aby zagrali z nami w kości jeszcze raz i wyrzekli się odwetu. Niech stawką w grze będzie wygnanie ich z ich królestwa na trzynaście lat. Niech przez dwanaście lat żyją w lesie jak pustelnicy ubrani jedynie w skóry jelenia, podczas gdy w trzynastym roku niech będą zmuszeni do życia wśród ludźmi, lecz w przebraniu, tak aby nikt nie mógł ich rozpoznać, gdyż jeżeli zostaną rozpoznani, będą musieli udać się z powrotem do lasu na następne dwanaście lat.

          O ojcze, zawróć ich czym prędzej z drogi i skłoń do podjęcia jeszcze jednej gry, gdyż uniemożliwienie im rewanżu jest naszym najpilniejszym zadaniem. Mając po naszej stronie wytrawnego gracza Śakuniego, grę tę wygramy i zsyłając ich do lasu zyskamy czas na umocnienie naszej władzy i armii, aby móc ich zniszczyć, jeżeli uda im się przeżyć trzynasty rok bez rozpoznania”.

          Gorące słowa Durjodhany przekonały króla Dhritarasztrę. Rzekł: „O synu, masz rację. Sprowadźmy ich natychmiast z powrotem, nawet jeżeli uszli już daleko i niech ponownie zasiądą do gry!”

          I choć słowa króla wywołały ostry protest Bhiszmy, Drony, Widury, Wikarny jak i innych, król Dhritarasztra pozostał w swej decyzji niewzruszony. Nie zmienił jej nawet protest jego żony Gandhari, która, choć kochała swego syna Durjodhanę, nigdy nie schodziła ze ścieżki Prawa. Rzekła: „O mężu, czy zapomniałeś już o tym, jak nasz syn ujrzawszy światło dzienne, zawył jak szakal i jak Widura ostrzegał nas, że to zły znak, prorokując, że ten nasz syn przyniesie zniszczenie naszej królewskiej dynastii? Nie kieruj się w swych decyzjach opinią swego dziecka, ignorując opinię mędrca! To nie ty powinieneś poddawać się przewodnictwu swych synów, lecz sam nimi kierować! Nie prowokuj raz jeszcze słusznego gniewu Pandawów, którzy odeszli stąd w pokoju! Tylko głupiec nie wyciąga nauki z doświadczenia i jedynie prymitywny umysł nigdy nie dojrzewa!

 

2. Judhiszthira posłuszny rozkazowi króla Dhritarasztry raz jeszcze podejmuje wyzwanie do gry w kości i przegrywa

 

          Służący dogonił Judhiszthirę i jego braci, choć odjechali już daleko i rzekł: „O Królu Prawa, przybywam z rozkazu starego króla Dhritarasztry, który chce, abyś zawrócił do Hastinapury i raz jeszcze zagrał w kości z Kaurawami”. Judhiszthira odpowiedział: „O dobry człowieku, uczynię jak rozkazuje mi stary król i ojciec. Idąc ścieżką Prawa nie mogę nie posłuchać jego rozkazu i muszę podjąć grę, choć wiem, że przyniesie nam ruinę. Nie ma sposobu na uniknięcie tego, co jest nam przeznaczone, gdyż to nie my rozdzielamy dobro i zło, lecz ten, który zapłodnił świat”. I Judhiszthira zawrócił z drogi, aby ponownie stanąć do gry, choć jej wynik był z góry przesądzony.

          Gdy Pandawowie weszli ponownie do Gmachu Gry, ich widok wypełnił bólem serca ich posłusznych Prawu i bezsilnych z racji swej prawości przyjaciół, którzy trzymając swe bezsilne dłonie na rękojeściach ciągle ukrytych w pochwach mieczy, patrzyli bezradnie na to, jak Pandawowie zasiedli do gry zmiażdżeni przez los, który zmierzał wprost ku destrukcji całego świata. Boska zapowiedź apokalipsy zaczynała się realizować.

          Śakuni rzekł: „O szlachetni Pandawowie, król Dhritarasztra zwrócił wam wasz utracony majątek i niech mu za to będzie chwała. Nasza gra pozostała jednak w ten sposób nie rozstrzygnięta i nie zakończona. Jest więc jeszcze jedna stawka, o którą powinniśmy zagrać. Wyrzućmy kości jeszcze jeden raz i niech ten, kto przegra, w uznaniu swej przegranej uda się do lasu, gdzie ubrany jedynie w skóry jelenia będzie żyć przez dwanaście lat. Trzynasty rok z kolei spędzi w przebraniu między ludźmi i jeżeli zostanie odkryty przed upływem właściwego czasu, będzie musiał udać się z powrotem do lasu na następne dwanaście lat. Jeżeli nie zostanie odkryty otrzyma z powrotem swe utracone królestwo”.

          Królowie zebrani w Gmachu Gry zaczęli protestować przeciw podejmowaniu dalszej gry, krzycząc: „O Bharatowie, zaniechajcie tej strasznej gry, gdyż pozostajecie ślepi na niebezpieczeństwo, które ona ze sobą niesie i które jest dla wszystkich widoczne gołym okiem!” Jednakże Król Prawa, choć słyszał doskonale te głosy protestu, krocząc ścieżką własnego Prawa, nie potrafił odmówić jej podjęcia. Rzekł: „O Śakuni, będąc królem, który jest strażnikiem swego własnego Prawa, nie mogę odmówić posłuszeństwa rozkazowi króla Dhritarasztry, który jest dla mnie jak ojciec. Raz jeszcze wyrzućmy więc kości”.

          I gdy wyrzucili kości, Śakuni wrzasnął: „Wygrałem!

 

3. Kaurawowie ubliżają pokonanym Pandawom, którzy przysięgają zabić ich zgodnie z kodeksem Ariów na polu bitwy

 

         Pandawowie godząc się z wyrokiem losu zmienili swe królewskie szaty na skóry jelenia gotowi do udania się na wygnanie. Duhśasana widząc ich tak pokornych i pokonanych, wrzasnął: „O Kaurawowie, teraz my jesteśmy najstarsi i najliczniejsi, gdyż tych kpiących sobie z nas i żądnych władzy Pandawów strąciliśmy na długie lub wieczne czasy wprost do piekieł, pozbawiając ich majątku i zmuszając do udania się do lasu. Ich duch tuczył się dotychczas myślą, że na całym świecie nie ma nikogo, kto by im dorównywał w ich wspaniałości. Niech więc poczują teraz, co to znaczy tonąć w nieszczęściu i być bezpłodnym jak puste nasiona sezamowe, żyjąc w dżungli jak zdeklasowani banici, których życie nie przypomina w niczym wzniosłego życia leśnych pustelników. I to tym pozbawionym swej męskości eunuchom król Drupada oddał za żonę swą piękną córkę Draupadi!”

          Rozogniony swą własną okrutną mową raz jeszcze zwrócił się do Draupadi, mówiąc: „O córko Drupady, cóż ci przyjdzie z podążania za tymi niegdyś wielkimi królami zredukowani obecnie do roli bezdomnych włóczących się po lesie biedaków? Jakiej doznasz z nimi przyjemności? Wybierz sobie lepiej męża wśród bogatych i potężnych synów króla Dhritarasztry. Pandawowie upadli i stali się jałową nicością podobną do noszonej przez nich jeleniej skóry bez jelenia!”

          Bhima tłumiąc z trudem swój gniew, rzekł: „O zuchwały prostaku, po wypowiedzeniu tych szatańskich słów strzeż się, gdyż ci je przypomnę, zabijając cię po rycersku na polu bitewnym. Razem z tobą do królestwa boga umarłych Jamy poślę każdego, kto zniewolony tak jak ty przez żądzę i zachłanność podąży za tobą, aby cię chronić”. I gdy Bhima ujarzmiony przez smutek mówił te buńczuczne słowa, synowie króla Dhritarasztry lżyli go okrutnie na oczach wszystkich władców ziemi zebranych w Gmachu Gry, wołając: „O Bhima, ty krowo”.

          Bhima rzekł: „O Duhśasana, kogoż poza tobą byłoby stać na obrzucanie nas tak okrutnymi i grubo ciosanymi obelgami? Któż inny poza tobą chełpiłby się tym, że zdobył cudze mienie dzięki oszustwu! Wiedz, że nie spocznę, zanim podczas nadchodzącej bitwy nie rozerwę twej piersi i nie wypiję twej krwi i zanim na oczach wszystkich wielkich łuczników nie zabiję wszystkich twoich braci!”

          Ponura przysięga Bhimy nie uciszyła jednak synów króla Dhritarasztry i gdy pokonani Pandawowie ruszyli ku wyjściu, rozbawiony ich wyglądem Durjodhana zaczął za ich plecami przedrzeźniać chód potężnego Bhimy podobny do kroczenia lwa. Gdy Bhima zauważył tę nową obelgę, odwrócił się ku niemu i rzekł: „O Durjodhana, lżąc mnie w ten sposób nie wygrasz wojny. Wkrótce przypomnę ci o twych uczynkach, gdy razem ze swymi ludźmi będziesz umierał na polu bitwy! To ja cię zabiję, podczas gdy Ardżuna zabije Karnę, a Sahadewa Śakuniego. Zabiję cię mą maczugą, wbijając twą głowę w ziemię mą stopą, podczas gdy twemu bratu Duhśasanie, który jest mocny głównie w słowach, rozerwę pierś, aby wypić jego krew!” I choć był dumny i silny, pohamował eskalację swego gniewu, gdyż był posłuszny swemu królowi i starszemu bratu Judhiszthirze.

          Ardżuna rzekł: „O Durjodhana, mój brat Bhima nie rzuca swych słów na wiatr. Po upływie trzynastu lat naszego wygnania spotkamy się znowu i wówczas, jeżeli nie oddacie nam z honorami naszego królestwa, napoimy ziemię waszą krwią. Przysięgam, że zabiję tego niegodziwego Karnę i jego ludzi! Zabiję też wszystkich królów, którzy w swym szaleństwie zechcą ze mną walczyć. I prędzej Himalaje ruszą z miejsca, zaćmi się słońce lub zniknie księżyc, niż ja nie dopełnię mej przysięgi!”

          Słysząc przysięgę Ardżuny, jego młodszy brat Sahadewa, sycząc jak wąż, zaprzysiągł śmierć Śakuniemu. Rzekł: „O Śakuni, podczas tej strasznej gry w kości nie kośćmi rzucałeś, lecz strzałami i nimi rozpocząłeś wojnę! Przysięgam, że zabiję ciebie i twych krewnych, choć nie przy pomocy oszustwa, lecz na polu bitewnym tak jak nakazuje to Prawo naszej kasty!”

          Jego młodszy brat-bliźniak Nakula rzekł: „O Kaurawowie, wszyscy razem współuczestniczyliście w lżeniu naszej żony i córki króla Drupady, bojąc się stracić łaskę Durjodhany i dlatego poślę was wszystkich do królestwa boga umarłych Jamy! Oczyszczę wkrótce ziemię z potomstwa króla Dhritarasztry, podążając za rozkazem Króla Prawa i za śladem Draupadi”.

 

4. Pandawowie żegnają się ze swymi krewnymi, zapowiadając swój powrót po trzynastu latach

 

          Po wypowiedzeniu tych strasznych przysiąg Pandawowie postępując ciągle zgodnie z zasadami królewskiej etykiety, zwrócili się ze słowami pożegnania do niewidomego króla Dhritarasztry, starszyzny swego rodu i wszystkich pozostałych obecnych w Gmachu Gry. Jednakże oni im nie odpowiedzieli, choć wielu z nich dobrze im życzyło, gdyż byli zbyt zawstydzeni tym, co się stało. Jedynie mądry Widura zdobył się na to, aby udzielić im na drogę swego błogosławieństwa. Rzekł: „O Judhiszthira, niech wam dobry los sprzyja. Nie bierzcie jednak ze sobą do lasu swej matki Kunti, gdyż jest już zbyt wiekowa i delikatna, aby wyrzec się wygód, do których przywykła. Zgódź się na to, aby zamieszkała w moim domu, gdzie będzie czekała na wasz powrót”.

          Judhiszthira rzekł: „O Widura, niech tak się stanie”.

          Widura kontynuował: „O Judhiszthira, mając siebie nawzajem, ty i twoi bracia macie wszystko, a posiadając wszystko jesteście w pełni nasyceni i nie padniecie ofiarą żądzy i żaden wróg nie będzie mógł was rozbić. Największą wartością jest spokój umysłu. Skupcie więc swój umysł na zwycięstwie, które jest w posiadaniu Indry, opanowaniu swego gniewu, który należy do Jamy, szczodrości, która jest w posiadaniu Kubery i samo-ograniczaniu się, którym włada Waruna. Dajcie samych siebie w darze i bądźcie jak księżyc, który jadło czerpie z wody, cierpliwość z ziemi, a gorąco ze słońca. Nie zapominajcie o tym, że wasza siła pochodzi od wiatru, a wy sami zrodziliście się z elementów. Niech wam los sprzyja! Będę czekał na wasz szczęśliwy powrót. Czyńcie zawsze to, co należy nawet wówczas, gdy zdaje się to zagrażać zarówno Zyskowi jak i Prawu. Żegnajcie i znajdzie to, co jest dla was dobre. Powróćcie zadowoleni i obdarzeni błogosławieństwami!”

          Zbolała Draupadi przed opuszczeniem królewskiego pałacu udała się do komnat kobiet, aby pożegnać matkę Pandawów Kunti jak i inne kobiety, które obejmując ją, zalewały się gorzkimi łzami. Zasmucona Kunti patrząc na nią gotową do opuszczenia pałacu i towarzyszenia swym mężom w ich wędrówce po dżungli, rzekła przepełnionym głębokim bólem głosem: „O słodko uśmiechająca się synowo, nie daj pokonać się swemu nieszczęściu. Nie jest moją intencją pouczać cię, gdyż sama znasz doskonale święte obowiązki kobiet i nie zbywa ci charakteru i umiejętności właściwego zachowania. Cóż za szczęście mieli ci, którzy patrzyli na to, jak cię lżono w Gmachu Gry, że ty niewinna nie spaliłaś ich doszczętnie swym wzrokiem! Wzmocniona przez moje myśli o tobie krocz odważnie nieznaną ci ścieżką, gdyż dobra kobieta nie cofa się bojaźliwe przed tym, co musi się zdarzyć. Idąc ścieżką Prawa wyznaczoną przez starszych, dotrzesz w końcu do lepszych czasów. Troszcz się też o syna Madri Sahadewę, aby jego wielki umysł nie zachwiał się w tych trudnych czasach”.

          Draupadi zalewając się łzami, rzekła: „O matko, niech tak się stanie”. Żałosna, ciągle ubrana w swą jedyną szatę splamioną jej własną krwią ruszyła ku wyjściu, podczas gdy Kunti podążyła za nią, aby raz jeszcze zobaczyć swych synów, którzy pozbawieni swych królewskich szat i złotych ozdób, odziani jedynie w skóry jelenia, upokorzeni, ze wzrokiem spuszczonym ku ziemi stali otoczeni zarówno przez swych triumfujących wrogów jak i bolejących nad ich losem bezsilnych przyjaciół.

          Kunti podeszła do nich ze swym matczynym sercem wypełnionym współczuciem i miłością. Rzekła: „O synowie, boleję nad nieszczęściem, które spotkało właśnie was, choć zawsze podążacie ścieżką Prawa, jesteście lojalni i pamiętacie o oddawaniu należnej czci bogom. Jaki ma sens ten wasz niepomyślny los? Czyj narodzony z zawiści grzech należy zań winić? Mą własną tragedią jest to, że narodziliście się ze mnie, aby zbierać tę boleść bez granic, choć tak bardzo jesteście szlachetni i prawi. Gdybym mogła to przewidzieć, nie pozwoliłabym wam nigdy opuścić Himalajów po śmierci waszego ojca Pandu, który miał więcej ode mnie szczęścia, gdyż skupiając swój umysł na umartwianiu się i zdobywaniu wiedzy prowadzącej wprost do nieba, umarł zanim zobaczył cierpienie swych synów. Więcej szczęścia miała także Madri, towarzysząc waszemu ojcu w jego śmierci. Moja miłość, myśli i zamiary zadecydowały za mnie, aby utrzymywać się przy życiu, które nie przynosi mi nic poza cierpieniem”.

          Pandawowie słysząc lament swej matki, próbowali ją na pożegnanie pocieszyć, po czym sami w niewesołym nastroju wyruszyli na wygnanie do dżungli. Także Widura, choć sam ogromnie cierpiał, próbował ukoić ból Kunti i gdy sylwetki Pandawów znikły, zgodnie ze swą obietnicą, zabrał ją do swego domu.

 

5. Na niebie i ziemi pojawiają się znaki wróżące zagładę Bharatów

 

         Po odejściu Pandawów smutek opanował również umysł króla Dhritarasztry. Nie mogąc odnaleźć spokoju posłał po swego ministra Widurę i gdy stawił się on posłusznie przed jego obliczem, rzekł: „O Widura, opowiedz mi ślepemu, nie pomijając żadnego szczegółu, w jaki sposób synowie Kunti opuścili mój pałac, udając się na swe długoletnie wygnanie do lasu?”

          Widura rzekł: „O królu, wychodząc poza bramy twego pałacu Judhiszthira zakrył sobie twarz szalem, Bhima prężył swe potężne ramiona, a Ardżuna sypał za sobą ziarnka piasku. Sahadewa pokrył swą twarz błotem, a najprzystojniejszy z wszystkich mężczyzn Nakula posypawszy swe ciało i twarz popiołem, wlókł się za swymi braćmi na samych końcu. Draupadi z twarzą ukrytą w swych rozpuszczonych włosach stąpała obok Króla Prawa, pochlipując, a towarzyszący im ich domowy kapłan Dhaumja nucił ponure hymny śmierci, trzymając w swych dłoniach ofiarną trawę kuśa”.

          Poruszony tym obrazem król Dhritarasztra zapytał: „O Widura, wyjaśnij mi, dlaczego odchodzili stąd w tak dziwny sposób?”

          Widura rzekł: „O królu, Judhiszthira, który nigdy nawet na moment nie porzucił ścieżki swej powinności, zakrył oczy szalem, aby swym złym wzrokiem nie spalić twych synów, którzy dzięki twemu obłudnemu pobłażaniu pozbawili go królestwa i bogactwa. Choć został doprowadzony do wściekłości przez tą oszukańczą grę, miał litość dla twych synów i dlatego zakrył sobie oczy. Bhima prężył dumnie swe ramiona, gdyż wie, że nikt nie dorówna mu siłą, gdy zechce ich użyć. Ardżuna rozsypywał ziarna piasku, licząc wrogów, których zabije, gdy nadejdzie na to właściwy czas przy pomocy swych strzał. Sahadewa z kolei pokrył swą piękną twarz błotem, aby go nikt nie rozpoznał, a Nakula pokrył swą równie piękną twarz popiołem, aby nie przyciągać do siebie wzroku kobiet.

          Pochlipująca Draupadi opuszczając twoje królestwo w swej jedynej szacie poplamionej jej comiesięczną krwią i z włosami w nieładzie, rzekła: ‘O biada wam, którzy doprowadziliście mnie do tego stanu! Po upływie trzynastu lat Pandawowie wrócą do waszego miasta i wówczas wasze żony staną się opłakującymi was wdowami. Zbrukane własną comiesięczną krwią, z ciałami pomazanymi krwią swych krewnych i z włosami w nieładzie będą oferować wodę swym zmarłym’.

          Kapłan Dhaumja trzymając w swych dłoniach trawę kuśa i nucąc hymny ku czci boga umarłych Jamy, mówił: ‘O biada wam Bharatowie, gdyż wkrótce wasi bramini będą nucić te same hymny, żegnając was, gdy zniszczycie się nawzajem w nadchodzącej apokaliptycznej wojnie’.

          Zbolali mieszkańcy miasta wołali ze wszystkich stron: ‘O biada nam wszystkim, cóż za nieszczęście, opuszczają nas nasi prawdziwi obrońcy!’”

          Widura kontynuował: „O królu, gdy bracia Pandawowie opuszczali twoje królestwo na niebie i ziemi pojawiły różne złowrogie znaki wróżące, że z powodu twych niegodziwych intencji zginie cały twój ród. Bezchmurne niebo przecinały błyskawice, a ziemia drżała. Demon Rahu połknął słońce, a z nieba sypały się meteory. Spod wież strażniczych, świątyń i miejsc poświęconych bogom dochodziły głosy szakali, kruków i sępów.

          Z kolei przed oczami tych, którzy ciągle pozostawali w Gmachu Gry, ukazał się unoszący się w przestworzach mędrzec Narada i rzekł: ‘O biada wam wszystkim tu obecnym, gdyż za trzynaście lat będziecie martwi z powodu winy Durjodhany i dzięki potędze Bhimy i Ardżuny’.

          Twoi synowie przerażeni tym proroctwem skupili się wokół bramina-wojownika Drony, szukając u niego obrony. Drona rzekł: ‘O Kaurawowie, nie mogę odmówić pomocy tym, którzy mnie o nią proszą. Liczcie więc na moją pomoc. Pamiętajcie jednak, że Pandawów nie można zabić, gdyż są synami bogów. Krocząc zawsze ścieżką Prawa, poddadzą się wyrokowi losu i będą żyć przez dwanaście lat w lesie, prowadząc tam życie gniewnych i nie wybaczających brahmaczarinów, aby po upływie trzynastu lat zrealizować swą zemstę i przynieść wam zniszczenie. Mnie samemu przyniosą śmierć. Mój zabójca Dhrisztadjumna już się narodził, będąc darem od bogów, który otrzymał mój dawny przyjaciel i zacięty wróg król Drupada. Wszyscy wiedzą, że moje życie należy do niego i będąc śmiertelny, odczuwam przed nim strach. Moja przyszła śmierć zaczyna się już nieuchronnie realizować i ponieważ stanął on po stronie Pandawów, na mnie czeka miejsce po waszej stronie.

          Cieszcie się życiem, póki macie jeszcze czas, gdyż nic innego wam nie pozostało. Składajcie ofiary i oddajcie się przyjemności, bo za trzynaście lat z nasion, które zasiał w Gmachu Gry Durjodhana, zbierzecie wielką masakrę’”.

          Gdy Widura skończył mówić, przerażony król Dhritarasztra rzekł: „O Widura, przewidywania bramina Drony są słuszne. Musimy ułagodzić gniew Pandawów. Zatrzymaj ich i zawróć, a jeżeli nie zechcą wrócić, to przynajmniej udziel im naszego błogosławieństwa i niech udadzą się na wygnanie, zabierając ze sobą swych małych synów oraz tysiące rydwanów i zwykłych żołnierzy”.

 

6. Król Dhritarasztra lamentuje, przewidując zagładę Bharatów

 

          Niepokój nie opuszczał króla Dhritarasztry i siedział na swym tronie roztargniony, boleśnie wzdychając. Widząc go w takim stanie, jego woźnica Sandżaja zapytał: „O królu, jaka może być przyczyna twej boleści skoro teraz, gdy Pandawowie odeszli, cała ziemia wraz z jej bogactwem należy do ciebie?”

          Król Dhritarasztra odpowiedział: „O Sandżaja, czyż nie ma powodu do zmartwień ten, kto obawia się odwetu? Pandawowie, jak sam wiesz, są wielkimi wojownikami i mają potężnych sprzymierzeńców”.

          Sandżaja odpowiedział: „O królu, obawiasz się teraz tego, czego od początku powinieneś się spodziewać, gdyż odwet Pandawów jest nieuchronną konsekwencją twego własnego uczynku. To za twoją zgodą i wbrew ostrzeżeniom Bhiszmy, Drony i Widury twój syn Durjodhana niemądrze i bezwstydnie rozkazał, aby przyciągnąć siłą do Gmachu Gry ukochaną żonę Pandawów Draupadi, która nigdy nie zboczyła ze ścieżki Prawa. Odwet ten przyniesie całkowite wyniszczenie twego rodu i ich sprzymierzeńców, gdy twoi synowie i synowie Pandu staną do walki po przeciwnych stronach, pustosząc całą ziemię.”.

          Dhritarasztra rzekł: „O Sandżaja, boleję nad tym, co się stało. Gdy bogowie chcą człowieka zniszczyć, odbierają mu najpierw rozum, aby nie mógł widzieć rzeczy takimi, jakimi są i gdy nadchodzi nieuchronny Czas Zniszczenia, człowiek swym zaciemnionym umysłem wybiera zło, uważając je za dobro i nie potrafi wyrwać go ze swego serca. Ci, którzy przywlekli nieszczęsną Draupadi do Gmachu Gry, stworzyli przeraźliwą ohydę. Tylko podstępni gracze mogli zdobyć się na to, aby znęcać się i wystawiać na pośmiewisko tę promieniującą i wspaniałą księżniczkę nie narodzoną z łona kobiety, córę króla Drupady o pełnych biodrach, obeznaną i posłuszną własnemu Prawu. Tylko oni mogli przywlec ją do Gmachu Gry ubraną w jedną szatę splamioną jej comiesięczną krwią, spoglądającą bezradnie ku swym bezsilnym obrońcom złapanym w sidła Prawa, okradzionym ze swego majątku i swej żony, zredukowanym do roli niewolników, upadłym na duchu, siedzącym bez ruchu, jakby wysączyła się z nich cała ich dzielność. Gdy Durjodhana i Karna lżyli i rzucali swe straszne obelgi na bezbronną Draupadi, cała ziemia mogła spłonąć od jej nieszczęsnego wzroku! O Sandżaja, to cud, że nie spaliła moich synów swym wzrokiem!

          Tego strasznego dnia w miejscach ofiarnych nie złożono do ognia żadnej ofiary, gdyż bramini byli zbyt oburzeni tym maltretowaniem Draupadi. Cała ziemia drżała. W królewskiej stajni pojawił się ogień i rozpadały się maszty z powiewającymi flagami, wróżąc upadek Bharatów. Z miejsca ofiarnego należącego do Durjodhany rozlegało się wycie szakali, któremu odpowiadało rżenie osłów. Widura ostrzegał mnie, mówiąc: ‘O królu, przywleczenie Draupadi do Gmachu Gry oznacza koniec twego królewskiego rodu. Jest ona bowiem samą boginią dobrobytu Lakszmi narodzoną na ziemi w ludzkiej postaci specjalnie w tym celu, aby zostać żoną Pandawów. Jej mężowie nigdy nie wybaczą twym synom poniżania jej na ich oczach. Nie wybaczy im tego także jej ojciec, potężny król Drupada, ani Kryszna Wasudewa, jej przyjaciel i potężny protektor Pandawów. Nie rozpoczynaj wojny z Pandawami, gdyż oni są od twych synów Kaurawów potężniejsi’.

          O Sandżaja, biada mi, taką radę dał mi mądry Widura, lecz ja ją zlekceważyłem, gdyż chciałem dać pierwszeństwo memu synowi! Dziś z przerażeniem patrzę w przyszłość!

 

7. Słowniczek Mahabharaty