Opowieść 109:
Król Prawa opłakuje sekret Kunti i swój grzech bratobójstwa
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
Santi
Parva, Part I, Sections I-VI
(Rajadharmanusasana Parva),
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,
URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm
Spis treści
2. Narada opowiada, że śmierć Karny była mu od dawna przeznaczona
Narada rzekł: „O Judhiszthira, nad Karną ciążyły liczne klątwy i zarówno jego narodziny jak i śmierć należą do tajemnic bogów. Ongiś, gdy na ziemi długo panował pokój, bogowie zaczęli zastanawiac się nad tym, jak umożliwić wojownikom zdobycie nieba, które jest miejscem wiecznej ekstazy. Postanowili, że na ziemi narodzi się nieślubny syn Kunti, Karna, w celu sprowokowania wielkiej wojny, która otworzy im drogę do nieba”.
(Mahābharāta, Santi Parva, Part I, Section II)
1. Judhiszthira opłakuje fakt, że Pandawowie zabijając Karnę nieświadomie popełnili grzech bratobójstwa
Osiemnastodniowa wojna Kaurawów z Pandawami skończyła się zwycięstwem Króla Prawa przynosząc wyniszczenie kasty wojowników. Król Hastinapury, Dhritarasztra, w towarzystwie Widury, Pandawów i opłakujących śmierć mężów i synów kobiet udali się na pola Kurukszetry, aby wykonać ryty pogrzebowe dla poległych. Zanieczyszczeni przez kontakt ze śmiercią pozostali jeszcze przez cały miesiąc poza granicami miasta wykonując odpowiednie ryty oczyszczające. Udali się nad brzeg Gangesu, gdzie po wykonaniu rytuału lania wody gromadzili się liczni asceci i odrodzeni duchowo riszi z najlepszymi uczniami. Judhiszthira powitał ich rytami właściwymi dla tego okresu żałoby. Wśród nich byli Wjasa, Narada, Dewala i liczni inni, którzy poprzez swe religijne praktyki zdobyli wiedzę i poznali wszystkie sekrety Wed. Zachowując właściwy porządek usiedli na kosztownych dywanach wokół pogrążonego w żałobie Króla Prawa próbując swymi mowami ukoić jego ból.
Mędrzec Narada rzekł: „O Judhiszthira, walcząc w słusznej sprawie, dzięki swej sile i łasce Kryszny zdobyłeś całą ziemię. Uwolnij się teraz od smutku i ciesz się zwycięstwem”.
Król Prawa rzekł: „O wielki mędrcu, bazując na dzielności wojowników, łasce braminów, sile Bhimy i Ardżuny zdobyłem faktycznie władzę nad całą ziemią. Moje serce wypełnia jednak żal, że to ja sam swoją chciwością spowodowałem tą straszliwą rzeź swych krewnych. Zwycięstwo jest dla mnie jak porażka. Jakże po spowodowaniu śmierci syna siostry Kryszny, Abhimanju, zdołam spojrzeć jej teraz w oczy? Jakże zdołam znieść rozpacz naszej prawej żony Draupadi, która straciła wszystkich synów? Jakże sam Kryszna po powrocie do Dwaraki zdoła spojrzeć w oczy swym krewnym?
Jest jeszcze jedna sprawa, która odbiera mi spokój i wypełnia serce bezgranicznym żalem. Jest to sekret, który nasza matka Kunti wyjawiła nam dopiero po zakończeniu wojny, że Karna—ten wielki heros o sile setki słoni, o dumie i kroku lwa, wrażliwy na punkcie honoru, mądry, pełen współczucia, szczodry i zawsze realizujący swe surowe śluby, który był podporą Kaurawów i którego zabiliśmy—był jej nieślubnym synem i naszym najstarszym bratem. Jego ojcem był bóg słońca Surja i gdy się urodził nasza matka chcąc utrzymać ten fakt w tajemnicy włożyła niemowlę do lekkiego koszyka i położywszy koszyk na wodach Gangesu pozwoliła mu płynąć wraz z nurtem. Cały świat uważał go za syna królewskiego woźnicy i Radhy, którzy wyłowili go z wód, podczas gdy faktycznie był on wojownikiem i naszym bratem.
O biada mi! To ja sam z żądzy królestwa spowodowałem śmierć własnego brata! Na myśl o tym cały płonę. Ardżuna, który go zabił, nic o tym pokrewieństwie nie wiedział. Podobnie nieświadomy go był Bhima i bliźniacy Nakula i Sahadewa. Karna jednakże o tym wiedział od naszej matki, która mając na uwadze nasze dobro i chcąc zapobiec tej wojnie udała się do niego jeszcze przed jej rozpoczęciem z prośbą, aby stanął po naszej stronie. Karna się na to nie zgodził. Rzekł do naszej matki: ‘O matko, nie mogę zawieść oczekiwań mego przyjaciela Durjodhany i opuścić go, bo takie zachowanie byłoby niehonorowe, okrutne i niewdzięczne. Poza tym, gdybym uczynił to, o co mnie prosisz, ludzie uznaliby mnie za tchórza i twierdziliby, że przeszedłem na stronę Judhiszthiry z lęku przed Ardżuną. Pokój z Judhiszthirą zawrę dopiero po pokonaniu Ardżuny i Kryszny’. Nasza matka odpowiedziała: ‘O Karna, walcz więc z Ardżuną, ale nie szukaj śmierci moich pozostałych czterech synów’. Karna stojąc z pobożnie złożonymi dłońmi przed swą drżącą na całym ciele matką rzekł: ‘O matko, obiecuję ci to, o co proszisz. Będę szukał jedynie śmierci Ardżuny i nawet wówczas gdy zdobędę przewagę nad którymś z twoich pozostałych czterech synów, nie pozbawię go życia. W ten sposób będziesz miała zawsze pięciu synów’. Nasza matka mając na uwadze dobro swych wszystkich synów rzekła: ‘O synu, niech tak się stanie’.
Zarówno Karna jak i nasza matka do końca bronili przed nami swego sekretu czyniąc z nas w ten sposób nieświamomych bratobójców. Karna dotrzymał danego jej słowa i choć każdego z nas pokonał i upokorzył, podjął śmiertelną walkę jedynie z Ardżuną. W walce z tej zginął pozostawiając naszej matce pięciu synów.
Myśl o tym, że to ja sam spowodowałem śmierć mojego najstarszego brata, pali mnie żywym ogniem! Gdybym miał po swej stronie zarówno Karnę jak i Ardżunę mógłbym pokonać każdego wroga! Od dawna tak jakby przeczuwałem pokrewieństwo z Karną. Pamiętam, że gdy grzeszni synowie króla Dhritarasztry pokonali mnie w grze w kości i znęcali się nad nami upokarzając nas i naszą żonę Draupadi, widok stóp Karny studził mój gniew nawet wówczas, gdy słuchałem jego podłych słów. Jego stopy przypominały mi bowiem stopy naszej matki. Długo rozmyślałem nad tym podobieństwem szukając dlań wyjaśnienia, lecz nie potrafiłem go znaleźć.
O wielki mędrcu, powiedz mi, dlaczego Karna musiał zginąć? Dlaczego ziemia pochłonęła koła jego rydwanu podczas pojedynku z Ardżuną? Jakie ciążyło nad nim przekleństwo?”
2. Narada opowiada, że śmierć Karny była mu od dawna przeznaczona
Narada rzekł: „O Judhiszthira, nad Karną ciążyły liczne klątwy i zarówno jego narodziny jak i śmierć należą do tajemnic bogów. Ongiś, gdy na ziemi długo panował pokój, bogowie zaczęli zastanawiac się nad tym, jak umożliwić wojownikom zdobycie nieba, które jest miejscem wiecznej ekstazy. Postanowili, że na ziemi narodzi się nieślubny syn Kunti, Karna, w celu sprowokowania wielkiej wojny, która otworzy im drogę do nieba.
Wyposażony w ogromną energię Karna porzucony przez swą matkę Kunti i wychowany przez woźnicę króla Dhritarasztry o imieniu Adhiratha był uważany na królewskim dworze za syna Suty. Wyrokiem przeznaczenia i ulegając własnej naturze od najwcześniejszych lat zaprzyjaźnił się z Durjodhaną i na was wszystkich patrzył złym okiem. Razem z wami uczył się walki od wywodzącego się z linii Angirasa bramna Drony, lecz widząc sile Bhimy, lekkość ręki Ardżuny, jego przyjaźn z Kryszną, pokorę bliźniaków Nakuli i Sahadewy i o miłość, jaką darzyli was wasi poddani, płonął cały od ognia zawiści.
Nie mogąc znieść tego, że Ardżuna przewyższa wszystkich łuczniczymi umiejętnościami, zbliżył się pewnego dnia do bramina Drony i rzekł: ‘O braminie, obdaruj mnie bronią Brahmy razem z wszystkimi mantrami potrzebnymi do uruchamiania jej i wycofywania, bo pragnę walczyć z Ardżuną. Wiem, że wszystkich swych uczniów darzysz takim samym uczuciem jak swego syna. Pozwól więc, abym dzięki twej łasce mógł zaspokoić swoje pragnienie i zdobyć uznanie największych mistrzów w użyciu broni’. Bramin Drona świadomy grzesznych zamiarów Karny i darząc Ardżunę większą miłością niż pozostałych uczniów rzekł: ‘O Karna, ten, kto nie jest braminem lub kto będąc wojownikiem nie praktykował surowej ascezy, nie może być w posiadaniu broni Brahmy’.
Karna po zakończeniu swej nauki u Drony i pragnąc ciągle zdobyć broń Brahmy udał się do lasu Mahendra, gdzie przebywał bramin-wojownik Paraśurama, z zamiarem zostania jego uczniem. Pokłonił się przed nim i przedstawił się jako bramin z rodu Bhrigu. Paraśurama nie podejrzewając kłamstwa serdecznie go powitał i zaakceptował go jako ucznia. Karna mieszkając w pokrytych lasem górach Mahendra sięgających aż do nieba spotkał tam licznych gandharwów, bogów i jakszów i pilnie uczył się użycia różnego rodzaju broni. Szybko stał się faworytem gandharwów, bogów i rakszasów.
Pewnego dnia włócząc się samotnie po lesie uzbrojony w łuk i miecz zawędrował nad brzeg morza, gdzie znajdowała się bramińska pustelnia. Ćwicząc się w użyciu nowo nabytej broni przypadkowo zabił dostarczającą ofiarnego mleka krowę, należącą do pewnego bramina, który codziennie uzywał jej mleka wykonując rytuał agnihotry. Wiedząc, że dokonał tego czynu przez przypadek i nieuwagę, poinformował o tym bramina, do którego należała ta krowa błagając go o wybaczenie. Jednakże rozgniewany jego czynem bramin strofując go rzekł: ‘O Karna, dokonałeś podłego czynu i zasłużyłeś na śmierć! Będziesz więc musiał spożyć owoc swego czynu. W czasie, gdy będziesz walczył na śmierć i życie z tym, którego tak bardzo chcesz pokonać, ziemia pochłonie koło twego rydwanu i twój wróg wykorzystując to utnie ci głowę swą strzałą, tak jak ty uciąłeś głowę mojej krowie’. Karna słysząc te straszliwe słowa próbował przebłagać rozgniewanego bramina oferując mu swe krowy, bogactwo i klejnoty. Bramin jednakże nie uległ jego prośbom i rzekł: ‘O Karna, moje słowa zrealizują się, bo moje usta nie kłamią! Pogódź się więc z tym i rób dalej, co chcesz’. Przygnębiony klątwą Karna bezradny wobec gniewu bramina rozmyślając nad tym ze smutkiem powrócił do pustelni Paraśuramy.
Bramin-wojownik Paraśurama był bardzo zadowolony z Karny, który wyróżniał się swą umiejętnością walki, ascezą, samokontrolą i oddaniem dla nauczyciela. Z radosnym sercem obdarował go bronią Brahmy razem z mantrami służącymi przywołaniu jej i wycofaniu. Karna zdobywszy to, czego tak bardzo pragnął, żył dalej szczęśliwie w pustelni Paraśuramy rozwijając swą znajomość wszelkiej broni.
Pewnego dnia Paraśurama wędrując w towarzystwie Karny po lesie wyczerpany ascezą poczuł nagle senność. Pełen miłości i zaufania do ucznia położył głowę na jego kolanach i zapadł w głęboki sen. W tym samym czasie na udo Karny wdrapał się przeraźliwy robak żywiący się śluzem, krwią i mięsem, i wbił w nie swe bardzo bolesne żądło. Karna bojąc się obudzić swego nauczyciela, choć cierpiał straszliwy ból, nie odważył się ani strząsnąć robaka ze swego uda, ani go zabić. Znosił cierpliwie jego kolejne użądlenia i nawet się nie poruszył, choć krew zalewała mu nogi. Paraśurama obudził się nagle czując dotknięcie jego krwi i zawołał z przerażeniem: ‘O uczniu, co czynisz! Zanieczyszczasz mnie swą krwią!’
Karna wyjaśnił mu, że został użądlony podczas jego snu i Paraśurama faktycznie dosrzegł robaka o imieniu Alarka, który swym wyglądem przypominał dziką świnię. Miał osiem stóp, cztery kły i całe ciało pokryte szczeciną ostrą jak igły. Pod wpływem wzroku Paraśuramy skurczył się ze strachu i wyzionął ducha mieszając się z krwią, którą się opił. W tym samym momencie na nieboskłonie ukazał się rakszasa o przeraźliwym kształcie, ciemnej skórze, czerwonym karku, zdolny do przybierania dowolnej formy. Stojąc przed Paraśuramą ze złożonymi pobożnie dłońmi rzekł: ‘O najwspanialszy z wszystkich ascetów, bądź błogosławiony. Uwolniłeś mnie z najgorszego z piekieł’. Paraśurama rzekł: ‘O demonie, powiedz mi, kim jesteś i jak znalazłeś się w piekle?’
Rakszasa rzekł: ‘O wielki mędrcu, w moim poprzednim życiu byłem wielkim asurą o imieniu Dansa i podczas kritajugi byłem w tym samym wieku, co mędrzec Bhrigu. Gdy zauroczony widokiem jego ukochanej żony porwałem ją, Bhrigu rzucił na mnie klątwę mówiąc: «O niegodziwcze, narodzisz się na ziemi w formie robaka, który żywi się moczem i śluzem i twoje życie stanie się prawdziwym piekłem». I jak powiedział tak się stało. Mocą jego klątwy musiałem żyć na ziemi jako nieczysta dusza. Na moje gorączkowe pytania o to, kiedy uwolnię się od klątwy, rzekł: «O demonie, uwolnisz się od mej klątwy, gdy na ziemi narodzi się mój odległy potomek Paraśurama». I tak się właśnie stało. Wyzwoliłeś mnie z mojego grzesznego życia’. Po wypowiedzeniu tych słów rakszasa pokłonił się przed Paraśuramą i następnie zniknął.
Paraśurama zwracając się do Karny rzekł z gniewem: ‘O uczniu, powiedz mi, kim naprawdę jesteś! Bramin nie potrafiłby znieść straszliwego bólu wywołanego żądłem tego robaka z taką jak ty cierpliwością. Taki ból potrafiłby znieść jedynie kszatrija!’ Karna bojąc się jego klątwy i pragnąc uciszyć jego gniew rzekł: ‘O nauczycielu, jestem synem królewskiego woźnicy, który jest Sutą i jego żony Radhy. Ludzie nazywają mnie Karną. Błagam cię, zaakceptuj mnie. Zostałem twym uczniem, bo pragnąłem zdobyć niebiańską broń Brahmy. Powiedziałem tobie, że jestem braminem i że tak jak ty sam pochodzę z rodu Bhrigu, i wcale nie skłamałem, bo nauczyciel, który przekazał całą wiedzę swemu uczniowi, jest uważany za jego ojca’.
Karna drżąc na całym ciele stał przed Paraśuramą z pokornie złożonymi dłońmi. Paraśurama, choć ciągle rozgniewany, rzekł z uśmiechem: ‘O grzeszniku, ponieważ zdobyłeś broń Brahmy dzięki oszustwu kierując się żądzą, twoja pamięć jak ją przywołać, zawiedzie cię w momencie, gdy będziesz jej najbardziej potrzebował i podczas walki z równym tobie wojonikiem, gdy nadejdzie moment twej śmierci, zapomnisz przywołującej ją matry. Zanim jednak to się stanie, żaden wojownik na całej ziemi nie będzie mógł cię w walce pokonać. A teraz odejdź, bo u mego boku nie ma miejsca dla oszusta’.
Karna po pożegnaniu swego nauczyciela powrócił do Hastinapury i rzekł do Durjodhany: ‘O królu, wróciłem do twego pałacu po poznaniu wszelkiej możliwej broni. Jestem gotowy do walki z Ardżuną’ ”.
Prorok Narada kontynuował: „O Judhiszthira, Karna po zdobyciu broni Brahmy od Paraśuramy wiódł u boku Durjodhany życie wypełnione radością. Pewnego dnia Durjodhana dowiedział się, że król Kalingów, Citrangada, urządza dla swej córki festiwal wyboru męża i setki królów udało się do stolicy jego kraju Radżapury, aby starać się o jej rękę. Durjodhana również udał się tam mając Karnę za swego towarzysza. Nie mogąc znieść tego, że królewska córka o jasnej cerze pominęła go tak jak i wielu innych i nie wybrała go na męża, pijany od swej pychy postanowił porwać ją siłą. Konkurujący o rękę panny królowie z głośnym krzykiem ruszyli w pościg za Durjodhaną i Karną, który bronił jego tyłów, zasypując ich gradem strzał. Karna celnymi ostrzami niszczył ich strzały i łuki i zabijał ich woźniców. W końcu, nie mogąc wytrzymać uderzenia jego strzał, zaczęli się wycofywać. Durjodhana ochraniany przez Karnę z radością w sercu zawiózł porwaną pannę do Hastinapury.
Po tym wydarzeniu sława Karny rozniosła się szybko po całej ziemi. Król Magadhy, Dżarasamdha, słysząc o jego potędze wyzwał go do walki. Obaj wyposażeni w niebiańską broń walczyli ze sobą tak długo, aż wyczerpał się cały zapas ich broni i wówczas zaczęli walczyć ze sobą na pięści. Karna wiedząc o tym, że Dżarasamdha urodził się w dwóch połówkach złączonych razem przez demonkę Dżarę, próbował ponownie rozerwać go na dwie połowy. Dżarasamdha czując wielki ból wycofał swe wyzwanie i rzekł do Karny, że ich walka już go zadowoliła i z przyjaźni do niego obdarował go miastem Malini. Od tego momentu Karna był nie tylko królem Angi, którą obdarował go Durjodhana, ale również władcą Malini. Indra widząc potęgę Karny i chcąc ochraniać przed nim swego syna Ardżunę skłonił go wówczas podstępem do oddania mu w darze złotej zbroi i kolczyków, w których się urodził i które chroniły jego życia”.
Narada zakończył swe opowiadanie mówiąc: „O Judhiszthira, Karna był wojownikiem nie do pokonania. Jego śmierć w pojedynku z Ardżuną stała się jednak nieunikniona w konsekwencji wspomnianego daru złożonego Indrze jak i klątw rzuconych na niego przez bramina, którego krowę zabił oraz przez Paraśuramę. Była ona również konsekwencją poniżania go przez Bhiszmę, który nazywał go uparcie pół-wojownikiem, polityki Kryszny oraz niszczenia jego energii podczas pojedynku z Ardżuną przez mowę jego woźnicy króla Śalji, jak i zdobycia przez Ardżunę niebiańskiej broni od bogów i nauczycieli, Drony i Krypy. Twój najstarszy brat Karna nie mógł uniknąć śmierci od strzały Ardzuny, która była mu przeznaczona. Zginął jednak w walce z bronią w ręku i bramy nieba stoją przed nim otworem. Zdobył wyższe światy i osiągnął najwyższy cel i w związku z tym nie zasługuje na to, aby opłakiwać jego śmierć”.
3. Judhiszthira rzuca klątwę na kobiety, że nie będą mogły już dłużej ukrywać swych nieślubnych synów
Prorok Narada zamilkł, podczas gdy pogrążony w smutku i ciężko wzdychający Judhiszthira zagłębił się w medytacjach. Jego widok bardzo zasmucał jego matkę Kunti pozbawiając ją nieomal zmysłów. Podeszła do niego i rzekła słodkim matczynym i pełnym troski głosem: „O mój prawy synu o potężnych ramionach, nie daj pokonać się smutkowi. Zniszcz go przy pomocy wiedzy. Posłuchaj moich słów. Jeszcze zanim zaczęła się ta wojna, poinformowałam Karnę o jego pokrewieństwie z wami. Podobnie uczynił jego ojciec, bóg słońca, Surja, ukazując się mu podczas snu i innym razem podczas mojej obecności. Nasze argumenty odwołujące się zarówno do rozsądku jak i emocji nie zdołały go jednak ułagodzić i skłonić do pojednania się z wami. Ulegając wpływowi Czasu był zdecydowany, aby wyładować na was swą wrogość. Widząc jego upór musiałam się z tym pogodzić”.
Judhiszthira wysłuchawszy słów swej matki, ze łzami w oczach i sercem wzburzonym żalem rzekł: „O matko, to w konsekwencji zatajenia przez ciebie tego, że Karna był twym synem, spadło na nas to straszliwe nieszczęście”. I nie mogąc opanować swych emocji rzucił klątwę na wszystkie kobiety mówiąc: „Niech więc od tego momentu żadna kobieta nie będzie zdolna do utrzymania w tajemnicy swego macierzyństwa”. Następnie ten szlachetny syn boga Dharmy i Król Prawa wspominając swych poległych ojców, synów i innych krewnych i myśląc o opustoszałej ziemi zagłębił się w jeszcze większym smutku i niepokoju. W swej rozpaczy był jak ogień przykryty kłębami dymu.