Opowieść 136:
O tym jak prawy gołąb udzielając ochrony okrutnemu ptasznikowi zmienił jego serce
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
Santi Parva, Part I, Sections CXXXI-CXLVIII
(Apaddharmanusasana Parva),
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,
URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm
Ptasznik rzekł sam do siebie: „O biada mi, jestem okrutny i nieczuły. Jestem łajdakiem. Jakże zdołam się oczyścić z moich grzechów? Jestem niegodny zaufania. Moje myślenie jest niegodziwe. Zamiast wybrać jakiś godny szacunku zawód, zostałem ptasznikiem. Ten gołąb o wielkiej duszy składając w ofierze gościnności swe życie uświadomił mi moją mierność i podłość. Powinienem wyrzec się zarówno swej żony jak i życiowego oddechu. Ten prawy gołąb uświadomił mi mój obowiązek. Od dzisiaj rozpocznę ascezę odmawiając mojemu ciału wszelkiego komfortu”.
(Mahābharāta, Santi Parva, Section CXLVII)
Judhiszthira rzekł: „O Bhiszma, opowiedziałeś mi o tym, jak mędrzec Wiśwamitra kierując się nabytą przez doświadczenie umiejętnością odróżniania dobra od zła zdołał utrzymać się przy życiu w czasach wielkiego głodu nie popełniając grzechu i o tym jak Czandala o nieczystej duszy nie potrafił zrozumieć prawości jego postępowania. Ty sam poznałeś wszystkie święte pisma i zdobyłeś mądrość swym doświadczeniem. Powiedz mi teraz o zasługach zbieranych przez osobę, która udziela ochrony temu, kto o nią prosi, choć sama padła ofiarą nieszczęścia”.
Bhiszma rzekł: „O Judhiszthira, taka osoba gromadzi ogromne zasługi. Wielu sławnych królów zdobyło w ten sposób niebo. Posłuchaj opowieści o gołębiu, który udzielił ochrony swemu wrogowi ptasznikowi i nakarmił go własnym ciałem. Historię tę opowiedział po raz pierwszy syn Bhrigu, Bhargawa, w odpowiedzi na pytanie podobne do twojego, które zadał mu król Muczukunda”.
Judhiszthira rzekł: „O Bhiszma, opowiedz mi, w jaki sposób ten prawy gołąb nakarmił ptasznika własnym ciałem i jakie wieczne światy zdobył swym zachowaniem?”
Bhiszma rzekł: „O Judhiszthira, ongiś w dawnych czasach żył na ziemi pewien ptasznik, straszliwy jak sam Niszczyciel, który włóczył się po dżungli polując na ptaki. O skórze czarnej jak kruk, oczach nabiegłych krwią, wielkich ustach, długich nogach i małych stopach budził strach już samym swym wyglądem. Poza swą żoną nie miał na tym świecie żadnego krewnego i przyjaciela, bo z powodu jego okrucieństwa nikt nie chciał mieć z nim nic wspólnego. Każdy, kto jest rozsądny, stara się trzymać z daleka od osoby, która szkodzi samej sobie, bo trudno od niej oczekiwać, że będzie dobra dla innych. Okrutne i grzeszne istoty zabijające inne, są uważane za równie niebezpieczne jak jadowite węże.
Ptasznik ten włócząc się po dżungli łapał dzikie ptaki w sieci, sprzedawał ich mięso i w ten sposób utrzymywał się przy życiu. Żył tak przez długie lata nieświadomy grzeszności swego życia. Przyzwyczajony do tego, co robił i ogłupiony przez Czas polubił swój zawód i niczego więcej nie pragnął. Pewnego dnia, gdy wędrował po dżungli łowiąc ptaki, zerwała się potężna burza. Z pokrytego gęstymi chmurami nieba sypały się błyskawice i padał ulewny deszcz, a silny wiatr wyrywał drzewa z korzeniami. Spowodowana ulewą powódź zalała całą ziemię. Woda była wszędzie i ptasznik nie mając gdzie się schować przed potokami deszczu i tracąc ze strachu zmysły błąkał się bezradnie po lesie. Zabite przez ulewę ptaki spadały z gałęzi drzew na ziemię, a lwy i niedźwiedzie wdrapywały się na wzgórza i drzewa szukając suchego miejsca. Serca wszystkich mieszkańców lasu ściskał strach. Przerażone i głodne biegały w panice po lesie w mniejszych lub większych stadach.
Po dłuższym czasie błądzenia nie widząc nigdzie żadnego suchego miejsca, gdzie mógłby się zatrzymać, śmiertelnie zmęczony i skostniały z zimna przystanął, bo nie mógł już dalej biec. Dostrzegł wówczas samiczkę gołębia leżącą bezradnie na ziemi zesztywniałą z zimna. Choć sam znajdował się w podobnym, co ptak beznadziejnym położeniu, nie okazał jej nawet cienia współczucia i podniósłszy ją z ziemi zamknął ją w klatce. Ulegając sile nawyku nie potrafił powstrzymać się od popełnienia tego grzechu. W tym samym momencie dostrzegł rosnące niedaleko potężne drzewo o kolorze szarym jak chmury, w którego koronie mieszkała ogromna ilość ptaków znajdując tam dla siebie schronienie przed słońcem i deszczem. Drzewo to zdawało się być stworzone przez Stwórcę z myślą o dobrze wszystkich żywych istot.
Tymczasem deszcz przestał padać i na niebie ukazały się tysiące gwiazd. Drżący z zimna ptasznik patrząc na niebo pokryte gwiazdami pomyślał: ‘Mój dom jest daleko stąd. Najlepiej będzie, jeżeli spędzę noc u stóp tego wielkiego drzewa’.
Stanął przed drzewem z pobożnie złożonymi dłońmi i rzekł: ‘O bóstwa zamieszkujące to drzewo, z powodu tej strasznej ulewy znalazłem się daleko od domu. Proszę was o ochronę i schronienie u stóp tego drzewa’. Po wypowiedzeniu tych słów zrobił sobie łoże z liści i oparłszy głowę na kamieniu usnął umęczony nieszczęściem, które go spotkało.
Na jednej z gałęzi przysiadł gołąb o pięknych piórach, który już od wielu lat mieszkał wraz ze swoją rodziną w koronie drzewa. Tego poranka, zanim rozpoczęła się ta straszna ulewa, jego żona udała się na poszukiwanie pożywienia i dotychczas nie powróciła. Pełen niepokoju lamentował: ‘O żono, biada mi, ciągle jeszcze nie wróciłaś. Gdzie jesteś? Jak poradziłaś sobie z tą straszliwą burzą? Bez ciebie mój dom jest pusty, bo dla ojca rodziny dom bez żony jest pusty nawet wtedy, gdy jest pełen synów, córek i żon synów. To nie miejsce zamieszkania, lecz żona tworzy dom. Dom bez żony jest jak pustynia. Jeżeli moja droga żona o oczach z czerwoną obwódką, kolorowych piórach i słodkim głosie nie powróci, moje życie straci wszelką wartość.
O gołebico, jakże prawą byłaś żoną! Wierna swym małżeńskim przysięgom nigdy nie jadłaś i nie zażywałaś kąpieli przede mną. Nie siadałaś i nie kładłaś się do łoża przede mną. Cieszyłaś się i martwiłaś razem ze mną. Gdy byłem rozgniewany, przemawiałaś słodkim głosem, a moja nieobecność napawała cię smutkiem. Zawsze oddana swemu mężowi czyniłaś to, co go zadowalało i było dla niego korzystne. Dlaczego nie wracasz? Wiesz przecież, że jestem głodny i zmęczony. Byłaś mi zawsze oddana i kochająca! Bez żony nawet pałac wydaje się pustynią!
Żona jest niezastąpionym towarzyszem męża we wszystkich działaniach mających na celu Prawo, Zysk i Przyjemność, oraz gdy znajdzie się w obcym kraju. Jest jego największym skarbem. Dzieli z nim jego religijne zasługi, których on sam bez niej nie zdoła zgromadzić. Jest dla niego najlepszym lekarstwem na chorobę i nieszczęście. Nie ma lepszego od niej przyjaciela. Ten, kto w swym domu nie ma prawej i zgodnej w mowie żony, powinien porzucić swój dom i zamieszkać na pustyni, bo dla niego nie ma różnicy między domem i pustynią!’
Jego żona, gołębica, która została poprzednio złapana i zamknięta w klatce przez ptasznika, słysząc te lamenty swego męża rzekła sama do siebie: ‘Zaiste, bez względu na to, jakie są moje zasługi, mam wielkie szczęście, że mój mąż tak ciepło o mnie mówi. Żona nie zasługuje na imię żony, jeżeli jej mąż nie jest z niej zadowolony. Żona zadawalając męża zadowala równocześnie wszystkie bóstwa. Małżeństwo zostaje zawarte w obecności ognia i dlatego mąż jest dla żony najwyższym bóstwem. Żona, która nie zdołała zadowolić swego męża, zostanie spalona przez ogień na popiół, tak jak pokryte kwiatami pnącze podczas pożaru lasu’.
Po namyśle rzekła do swego nieszczęsnego męża: ‘O drogi mężu, jestem tutaj dotknięta nieszczęściem i zamknięta w klatce ptasznika. Posłuchaj jednak moich słów, bo wypowiadam je mając na uwadze twe dobro i udziel pomocy temu, kto jej desperacko szuka. Pod tym wielkim drzewem, w którego koronie mieszkasz, leży wyczerpany zimnem i głodem ptasznik, który mnie przedtem uwięził. Zapomnij jednak o mnie i wykonaj w stosunku do niego swój obowiązek gościnności. Grzech wynikły z nieudzielenia pomocy szukającemu pomocy gościowi i pozwolenie mu na to, aby umarł, jest równie wielki jak zabicie bramina lub krowy, która jest karmiącą matką świata.
Poznałeś swą jaźń i wiesz, że ptak taki jak ty powinien iść ścieżką, która została wyznaczona dla gołębi z racji ich urodzenia. Naszą jedyną siłą jest realizowanie obowiązku gościnności w sposób właściwy dla nas. Zostało stwierdzone, że głowa rodziny, która w miarę swych możliwości praktykuje cnotę gościnności, zdobędzie niebiańskie tereny wiecznej ekstazy. Mając na uwadze swych synów i liczne potomstwo i nie troszcząc się o własne ciało, podążaj drogą Prawa i Zysku i oddaj cześć temu myśliwemu zadowalając jego serce. I nie rozpaczaj z mojego powodu, faktycznie jestem bowiem bez znaczenia. Możesz kontynuować życie dalej znajdując dla siebie inne żony’.
Siedzący na gałęzi gołąb słysząc te rozsądne i prawe słowa żony i przyznając jej rację poczuł w swym sercu ciepło i zalał się łzami zachwytu. Widząc siedzącego pod drzewem ptasznika, który żył z zabijania ptaków, zbliżył się do niego i oddał mu należne gościowi honory. Rzekł: ‘O ptaszniku, widzę, że szukasz pod naszym drzewem schronienia. Bądź więc gościem w naszym domu i czuj się u nas tak, jakbyś był u siebie. Powiedz mi, cóż mogę zrobić, aby cię zadowolić? Pytam o to, bo wiem, że należy ukazywać gościnność nawet wrogowi, jeżeli przybywa do naszego domu. Drzewo przecież nie odmawia cienia nawet drwalowi, który przybył, aby je ściąć. Co więcej, do realizowania tego obowiązku są szczególnie zobowiązani ci, którzy prowadzą domowy tryb życia wymagający pięciu ofiar. Gdy nie wykonają tych pięciu ofiar, nie zdołają zdobyć ani tego, ani tamtego świata. Powiedz mi szczerze, czego sobie życzysz? Zrealizuję twoje życzenie pomagając ci w twym nieszczęściu’.
Ptasznik rzekł: ‘O gołębiu, jestem zesztywniały z zimna. Czy mógłbyś uczynić coś, abym mógł się ogrzać?’
Słysząc to gołąb zebrał sporo suchych liści na ognisko i następnie trzymając w dziobie jeden liść i pofrunął w kierunku znanego mu miejsca, gdzie był utrzymywany ogień. Pobrawszy ogień na trzymany liść szybko powrócił pod rozłożyste drzewo i podpalił zebrane liście. Gdy ogień się już dobrze rozpalił, rzekł: ‘O ptaszniku, siądź przy ogniu i ogrzej się’.
Gdy ptasznik ogrzał się już wystarczająco przy ogniu, rzekł: ‘O gołębiu, jestem bardzo głodny, czy mógłbyś znaleźć dla mnie coś do zjedzenia?’ Gołąb pobladły ze wstydu rzekł: ‘O ptaszniku, nie mam żadnych zapasów jedzenia, aby zaspokoić twój głód. My, leśne ptaki, jesteśmy leśnymi ascetami i żyjemy z dnia na dzień utrzymując się przy życiu z tego, co nam uda się znaleźć w ciągu dnia. Nie gromadzimy jedzenia z myślą o jutrze’.
Gołąb krytykując w swym umyśle swój styl życia zaczął się zastanawiać nad tym, co powinien teraz zrobić. Po chwili jego umysł rozjaśnił się i rzekł do tego zabójcy swego własnego gatunku: ‘O ptaszniku, już wiem jak cię zadowolić. Poczekaj krótką chwilę’. Mówiąc te słowa rozpalił mocniej ogień dodając doń trochę suchych liści. Następnie z sercem pełnym radości rzekł: ‘O ptaszniku, słyszałem słowa mędrców, bogów i Ojców o tym, jak wielkie zasługi gromadzi ten, kto uhonoruje właściwie gościa i nastawiłem me serce na to, aby oddać ci należne gościowi honory’. Po wypowiedzeniu tych słów ten gołąb o wielkiej duszy okrążył ogień trzy razy i następnie już bez chwili namysłu wszedł w płomienie. Ptasznik widząc to pomyślał z przerażeniem: ‘O biada mi! Cóż ja uczyniłem? Jakże wielki musi być mój grzech! Jestem przeraźliwie okrutny i zasługuję na potępienie!’
Pełen współczucia dla gołębia i potępiając swe własne działania kontynuował swój lament: ‘O biada mi, jestem okrutny i nieczuły. Jestem łajdakiem. Jakże zdołam się oczyścić z moich grzechów? Jestem niegodny zaufania. Moje myślenie jest niegodziwe. Zamiast wybrać jakiś godny szacunku zawód, zostałem ptasznikiem. Ten gołąb o wielkiej duszy składając w ofierze gościnności swe życie uświadomił mi moją mierność i podłość. Powinienem wyrzec się zarówno swej żony jak i życiowego oddechu. Ten prawy gołąb uświadomił mi mój obowiązek. Od dzisiaj rozpocznę ascezę odmawiając mojemu ciału wszelkiego komfortu. Wysuszę swe ciało ascezą będąc jak zbiornik wodny podczas upalnego lata. Zdolny do zniesienia głodu, pragnienia i umartwień będę praktykował głodówkę i realizował przysięgi szukając drogi do nieba. Ten szlachetny i niezwykle prawy gołąb poświęcając swe życie pokazał mi jak powinno się oddawać honory gościowi. Idąc za jego przykładem będę już teraz zawsze szedł drogą prawości. Prawość jest największym obrońcą wszystkich żywych istotb’.
I okrutny niegdyś ptasznik po podjęciu takiego postanowienia wyrzekł się dotychczasowego stylu życia wybierając ascetyczne życie w lesie aż do śmierci. Ruszając w las porzucił swe ostre narzędzia służące do zabijania ptaków, swą sieć i klatkę, z której wypuścił na wolność złapaną podczas ulewy gołębicę.
Uwolniona gołębica pofrunęła na gałąź, na której jeszcze niedawno siedział jej szlachetny mąż i na jego wspomnienie zalała się łzami. Lamentowała: ‘O ukochany mężu, nie mogę sobie przypomnieć, abyś kiedykolwiek mnie w najmniejszy sposób zranił. Udałeś się już do nieba pozostawiając mnie samą. Wdowa, mimo posiadania dzieci, jest zawsze godna pożałowania. Żona tracąc męża traci swe oparcie i staje się przedmiotem politowania dla przyjaciół. Zawsze troszczyłeś się o mnie i darząc mnie szacunkiem przemawiałeś do mnie słodkimi, zgodnymi i sprawiającymi radość słowami. Ciesząc się razem ze mą fruwałeś po niebieskich przestworzach w kierunku dolin, źródeł rzek i na czubki drzew. Gdzie się teraz podziała cała ta radość? Dary od ojca, brata i syna zdają się być niewielkie w porównaniu z darami od męża! Jaka kobieta nie chciałaby więc oddawać czci swemu mężowi? Kobieta nie ma lepszego obrońcy od swego męża i nikt nie może dać jej więcej szczęścia. Mąż powinien być dla niej jedyną ucieczką. Teraz, gdy twa śmierć nas rozdzieliła, życie straciło dla mnie cały sens. Jakaż cnotliwa żona zechce dalej dźwigać ciężar życia po utracie swego pana i męża?’
Lamentując w ten sposób wierna gołębica rzuciła się w płomienie ognia. I gdy ogień pochłaniał jej ciało zobaczyła na firmamencie swego prawego męża siedzącego na niebiańskim rydwanie w otoczeniu licznych szlachetnych dusz, które za życia zgromadziły wiele zasług. Jego duchowe ciało ubrane w niebiańskie szaty ozdobione było girlandami i ornamentami. Razem z innymi szlachetnymi duszami wznosił się ku niebu, gdzie nagrodzony za swe prawe uczynki mógł kontynuować swe życie w nieustającej ekstazie ze swą żoną u boku”.
Bhiszma kontynuował: „O Judhiszthira, odmieniony przez prawość gołębia ptasznik mógł również zobaczyć tę wspaniałą ptasią parę siedzącą na niebiańskim rydwanie. Ich widok raz jeszcze skłonił go do refleksji nad swoim grzesznym życiem i zapragnął zdobyć niebo tak jak oni. Rzekł sam do siebie: ‘Muszę tak jak ten gołąb zdobyć niebo praktykując umartwienia’. Powziąwszy takie postanowienie przestał zabiegać o zdobycie jakiegokolwiek jedzenia żywiąc się tylko powietrzem i wyrzekł się wszystkich pragnień poza pragnieniem zdobycia nieba.
Wędrując po dżungli dotarł nad brzeg rozległego i cieszącego wzrok jeziora, którego wody ozdobione kwiatami lotosu i pełne zwierząt wodnych były czyste i chłodne. Sam widok takiego jeziora zaprasza do picia jego wód i ugaszenia pragnienia. Ptasznik, choć wycieńczony głodem i spragniony, z ciałem poranionym cierniami i pokrytym krwią, wierny swej przysiędze ascezy nawet na jego wody nie spojrzał i wędrował dalej w coraz gęstszy i bezludny las zamieszkały jedynie przez dzikie zwierzęta. Pewnego dnia w dżungli wybuchnął ogromny pożar. Ogień wzmacniany przez wiatr szybko się rozprzestrzeniał we wszystkich kierunkach konsumując wszystko po drodze swymi siedmioma językami. Ptasznik, który już od dawna pragnął uwolnić z ciała swą duszę ruszył z radością w kierunku ognia. Skonsumowany przez rozszalałe płomienie oczyścił się z grzechów i zrealizował swój cel. Z sercem oczyszczonym z gorączki zdobył niebo, gdzie wśród jakszów, gandharwów i osób, które zrealizowały cel ascezy błyszczy splendorem równym splendorowi Indry”.
Bhiszma zakończył swe opowiadanie mówiąc: „O Judhiszthira, w taki to sposób gołąb, jego żona i podążający za ich przykładem ptasznik zdobyli niebo zbierając zasługi prawym działaniem. Do nieba udała się również podążająca za swym mężem żona ptasznika i świeci tam takim samym splendorem jak żona gołębia. Udzielenie ochrony temu, kto o to prosi, jest działaniem, które pozwala na zgromadzeniu wielu zasług. Praktykowanie tej cnoty oczyści z grzechu nawet tego, kto zabił matkę świata, krowę. Nic jednak nie zdoła oczyścić z grzechu kogoś, kto zabił tego, kto szukał u niego ochrony. Powtarzanie i słuchanie tej opowieści o tym, jak gołąb swym prawym działaniem zmienił serce ptasznika i otworzył przed nim drogę do nieba oczyszcza z grzechów i ochrania przed złem nawet tego, którego umysł zbłądził”.