Uff ...  ... 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 
Mahabharata 13 (po polsku)
 
 
 
 
Mahabharata 15 (po polsku)
 
 
 
 
Pliki pdf, epub, mobi
na stronie TLVP
lub GOOGLE
 
 
 
 
Mahabharata
Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas

Maha­bharata
Opowieść 14:

Upadek Króla Prawa


opowiada

 

Barbara Mikołajew­ska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

2. The Book of the Assembly Hall,

2(27) The Dicing, 43.1-58.40,

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen,

The University of Chicago Press.


Wydanie I internetowe (poprawione)

Copyright © 2004-7 by B. Mikołajewska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com

 

Spis treści

 

   1. Durjodhana składa wizytę w Gmachu Zgromadzeń Króla Prawa i czuje się upokorzony swą prowincjonalnością

2. Durjodhana cierpi katusze zazdrości

3. Śakuni namawia Durjodhanę, aby pozbawić Króla Prawa jego pozycji i majątku przy pomocy podstępu, wykorzystując jego słabość do zabawiania się grą w kości

4. Widura sprzeciwia się prowokowaniu gry w kości w rodzinie, gdyż w grze tej widzi korzenie zniszczenia świata

5. Król Dhritarasztra zgadza się na plan Durjodhany, choć przewiduje, że wynikły z gry w kości łańcuch wendety nie przyniesie Durjodanie oczekiwanego zysku, lecz spowoduje wyniszczenie całej kasty wojowników

6. Król Prawa podejmuje wyzwanie do gry w kości, gdyż uważa, że tego żąda od niego Stwórca Świata, zwany tym, który zapładnia świat, choć przewiduje, że gra w kości, czyniąc z braci przeciwników, doprowadzi do katastrofy

7. Król Prawa próbuje zniechęcić Śakuniego i Durjodhanę do wyzywania go do gry, wskazując, że typowe dla gry w kości uzależnienie wygranej od używania podstępu nie jest metodą walki godną aryjskiego wojownika

8. Widura, widząc, że gra w kości wymyka się spod kontroli, proponuje królowi Dhritarasztrze uratowanie dynastii przed wendetą poprzez zabicie jego syna Durjodhany

9. Król Prawa przegrywa cały swój majątek, swych braci, samego siebie i swą żonę Draupadi

10. Słowniczek Mahabharaty





      Widura kontynuował:
      „O królu, gra w kości jest u korzeni wszystkich kłótni, prowadząc do rozbratu i wielkiej wojny. Rozpoczynając ją, twój syn Durjodhana rozpoczął łańcuch przeraźliwej wendety”.

 

(Mahabharata, 2(27) The Dicing, 56.1-5)




1. Durjodhana składa wizytę w Gmachu Zgromadzeń Króla Prawa i czuje się upokorzony swą prowincjonalnością

 

          Po szczęśliwym doprowadzeniu do końca swego rytuału koronacyjnego i zdobyciu królewskiego namaszczenia Król Prawa wraz ze swymi braćmi opuścił znajdujący się za miastem teren ofiarny i udał się do swego Gmachu Zgromadzeń, który zbudował dla niego demon Maja. Towarzyszył mu także jego kuzyn Durjodhana, najstarszy z Kaurawów, który wraz ze swym wujem Śakunim chciał spędzić pewien czas w gościnie u Pandawów, oddając się razem z nimi wspólnym rozrywkom. Wizyta ta nie przyniosła mu jednak radości, lecz cierpienie. Pandawowie błyszczeli blaskiem swych sukcesów, podczas gdy on sam już przedtem zraniony w swej nienasyconej ambicji, co krok przekonywał się, jak wielkim jest w porównaniu nimi prowincjuszem i jak skromny jest jego własny pałac.

          Demon Maja był wielkim mistrzem iluzji i Durjodhana spacerując po Gmachu Zgromadzeń Judhiszthiry, co chwilę padał ofiarą jego wielkiego talentu. Pewnego dnia widząc krystaliczną posadzkę, pomyślał, że to woda i podwinął swe szaty, bojąc się je zamoczyć. Innym razem staw z krystalicznie czystą taflą wody pokrytą kwiatami lotosu wziął za posadzkę i na oczach obserwujących go służących i Pandawów wpadł w ubraniu do wody. Służący rozbawieni jego przygodą dali mu natychmiast świeże szaty, raniąc tym jeszcze bardziej jego dumę. Najbardziej zranił go jednak wybuch śmiechu Bhimy, Ardżuny i bliźniaków Nakuli i Sahadewy. Cierpiąc straszliwe męki z powodu ich kpin, aby zachować twarz, nawet na nich nie spojrzał. Judhiszthira jednakże nie śmiał się razem z braćmi, lecz widząc jak Durjodhana padł ofiarą iluzji jego architekta, serdecznie go za te triki demona przeprosił.

 

2. Durjodhana cierpi katusze zazdrości

 

          Umysł Durjodhany trawiony gorączką zazdrości o bogactwo i szczęśliwy los Pandawów stawał się coraz bardziej podstępny, zły i chłonny na wszelkie diabelskie podszepty. Gdy czas jego wizyty dobiegł wreszcie końca i ruszył z powrotem w kierunku Hastinapury, poddał się całkowicie swemu bezgranicznemu cierpieniu, rozmyślając o radości Pandawów, o bogactwie zebranym przez nich na okazję ofiary koronacyjnej Judhiszthiry, którego władzy podporządkowali się wszyscy królowie i o tym, że kochają ich nawet dzieci. Całkowicie opanowany przez te uczucia nie potrafił skupić na niczym innym swej myśli i był tak rozproszony, że nie słyszał nawet słów Śakuniego, który od czasu do czasu go zagadywał. Widząc jego rozproszenie, Śakuni zapytał: „O Durjodhana, powiedz mi z jakiegoż to powodu wzdychasz tak żałośnie?”

          Durjodhana odpowiedział: „O Śakuni, jak mam nie wzdychać, skoro na własne oczy widziałem całą ziemię pod berłem Judhiszthiry. Jego rytuał ofiarny miał splendor równy splendorowi rytuałów prowadzonych przez Indrę. Przybyli nań królowie z całej ziemi, przywożąc mu swe bogactwa, jakby byli ludźmi z pospólstwa płacącymi podatki! Pali mnie rozgoryczenie i ono wysusza mnie tak jak ogień wysusza wodę. Myślę też z oburzeniem o Krysznie, który samowolnie zabił króla Sziśupalę i o tym, że nikt przeciw temu zabójstwu nie zaprotestował i nie stanął w jego obronie. Ogień rozniecony przez Pandawów podczas ich rytuału musiał wypalić tym królom rozum, że tak łatwo wybaczyli Krysznie jego zbrodnię, której nie wolno mu wybaczyć! Czyn Kryszny był zbrodniczy! I to majestat Pandawów mu go umożliwił!

          O Śakuni, wielkie bogactwo Judhiszthiry uraża mnie do głębi i cały płonę. Rzucę się w ogień, wypiję truciznę lub się utopię, gdyż uraza ta nie pozwala mi żyć! Ambicja nie pozwala mi pogodzić się z tym, że mym rywalom poszczęściło się, podczas gdy ja sam podupadłem. Tolerując ich powodzenie, przestaję być mężczyzną! Mężczyzna taki jak ja nie może spokojnie patrzeć na ogrom władzy, którą zdobyli, na ich wielki rytuał ofiarny i na ich bogactwo. A skoro sam nie potrafię zdobyć podobnej królewskości, nie pozostaje mi nic innego, tylko śmierć. Raz jeszcze przekonałem się, że człowiek jest ofiarą losu i jego wysiłek jest bez znaczenia. Próbowałem zabić Pandawów, lecz oni wyrokiem losu nie tylko te próby przeżyli, lecz jeszcze przerośli mnie swą królewskością!

          O Śakuni, cały płonę, gdy myślę o losie, który im sprzyja, o ich wspaniałym Gmachu Zgromadzeń i o tym, jak oni sami i ich służący śmieli się ze mnie!”

          Śakuni odpowiedział: „O Durjodhana, nie lamentuj, poskrom swą urazę i zmobilizuj się do walki. Nie jesteś przecież sam i masz sprzymierzeńców. Za tobą stoi setka twoich braci, twój dozgonny przyjaciel Karna, a także z konieczności twoim nauczyciele, wielcy bramini-wojownicy Krypa i Drona oraz syn Drony Aśwatthaman. Nie zapominaj także, że masz mnie po swej stronie. Razem możemy podbić cały świat!”

          Słowa Śakuniego podniosły Durjodhanę na duchu. Rzekł: „O Śakuni, masz rację! Z tobą, mymi braćmi i innymi wielkimi wojownikami zdołamy pokonać Pandawów przy pomocy naszej broni. Z waszą pomocą odbiorę im ich władzę nad całą ziemię, posłuszeństwo wszystkich królów oraz ich wspaniały Gmach Zgromadzeń!

 

3. Śakuni namawia Durjodhanę, aby pozbawić Króla Prawa jego pozycji i majątku przy pomocy podstępu, wykorzystując jego słabość do zabawiania się grą w kości

 

         Śakuni rzekł: „O Durjodhana, ostudź nieco swój zapał do otwartej bitwy, gdyż braci Pandawów i ich potężnych sojuszników takich jak Kryszna i król Drupada nie można pokonać po rycersku z bronią w ręku. Chcąc ich zniszczyć, musimy użyć podstępu, wykorzystując ich słabości. Posłuchaj mnie uważnie, gdyż znam sposób na pokonanie Judhiszthiry. Wszyscy wiedzą, że lubi on grać w kości dla rozrywki, chociaż nie umie dobrze grać. Sprowokujmy go do gry z nami i złapmy go w ten sposób w nasze sidła. Jak wiesz, ja sam jestem bardzo przebiegłym graczem i ani wśród ludzi, ani wśród bogów nie ma nikogo takiego, kto potrafiłby ze mną wygrać. Grając z nim w twoim imieniu, potrafię pozbawić go jego królestwa i całej jego wspaniałej fortuny. Spróbuj więc skłonić swego ojca Dhritarasztrę, aby zaprosił Pandawów do towarzyskiej gry z nami i pozwól mi zastąpić cię w grze. Wówczas z całą pewnością ich pokonasz”. Durjodhana rzekł: „O Śakuni, lepiej będzie, jak ty sam użyjesz swej przebiegłości i poprosisz mego ojca o zaproszenie Pandawów, bo ja nie potrafię tego zrobić”. Śakuni zgodził się na to, mówiąc: „O Durjodhana, niech tak się stanie!”

          Po ich powrocie do Hastinapury Śakuni rzekł do króla Dhritarasztry: „O królu, zauważyłeś zapewne, że twój najstarszy syn Durjodhana po powrocie z Indraprasthy pobladł i chodzi po pałacu gniewny i pogrążony w zadumie. Czy nie interesuje cię przyczyna jego bezgranicznego cierpienia?”

          Gdy król Dhritarasztra zwrócił się do swego syna z prośbą o wyjaśnienie przyczyny jego smutku, Durjodhana rzekł: „O ojcze, w samo serce ukłuło mnie potężne żądło zazdrości i od czasu, gdy ujrzałem, jak powiodło się Pandawom, straciłem umiejętność doznawania przyjemności. Powodzenie moich rywali i moje podupadanie gniewa mnie i przynosi mi cierpienie. Nigdy przedtem nie widziałem tak wielkiego bogactwa, jak podczas ofiary koronacyjnej Judhiszthiry, który obdarowywał nim tłumy braminów. Dźwięk konchy obwieszczający obdarowanie setki tysięcy braminów rozlegał się bezustannie, mieszając mi umysł! Gmach Zgromadzeń Pandawów wypełniony był po brzegi królami, którzy przybyli, aby uczestniczyć w jego sesji ofiarnej, przywożąc mu ogromną daninę i służąc braminom, jakby byli ludźmi z pospólstwa! Tak wielkiego bogactwa nie zdołał nagromadzić ani król bogów Indra, ani Jama, Waruna czy nawet bóg bogactwa Kubera! Od czasu, gdy to zobaczyłem, nie mogę zaznać spokoju i myślę tylko o tym, żeby go pokonać! Prawdziwy mężczyzna pokonuje swych wrogów i rywali i niszczy nawet swych własnych poddanych, jeżeli poddali się wrogowi”.

          Obecny przy rozmowie Śakuni, chcąc poprzeć słowa Durjodhany, rzekł: „O królu, szczęście twego syna zależy od ciebie i cała nasza nadzieja w tym, że masz w sobie wystarczająco dużo walecznego ducha, aby zgodzić się na naszą propozycję co do sposobu pokonania naszego rywala i zdobycia jego wielkiej fortuny. Ja sam jestem mistrzem w grze w kości, która jest ulubioną rozrywką Judhiszthiry, choć nie jest w niej ekspertem. Skłońmy go do podjęcia z nami gry, gdyż gdy będzie zmuszony do gry ze mną, przegra wszystko!”

          Durjodhana gorąco poparł słowa Śakuniego, mówiąc: „O ojcze, Śakuni potrafi dokonać tego, o czym mówi. Pozwól więc nam, proszę, na zaaranżowanie tej gry!”

          Król Dhritarasztra odpowiedział: „O synu, w walce z wrogiem używa się podstępu, lecz w tej sprawie muszę poradzić się Widury, który jest moim ministrem, gdyż on sięga wzrokiem daleko w przyszłość, mając na uwadze przede wszystkim Prawo i dobro całej naszej dynastii. On nam powie, jakie postępowanie jest naprawdę najlepsze dla obu wplątanych w to stron”.

          Przestraszony słowami ojca Durjodhana rzekł: „O ojcze, chcąc zadowolić całą ziemię, zapominasz o tym, co jest dobre dla mnie! Widura nigdy nie dopuści do realizacji mojego projektu, gdyż on jest po stronie Pandawów. I wówczas nie pozostanie mi nic, tylko się zabić”.

          Król Dhritarasztra poruszony słowami swego syna uległ jego prośbie i aby go zadowolić, rozkazał rzemieślnikom rozpoczęcie budowy olbrzymiego Gmachu Gry opartego na tysiącu kolumn, mającego setkę drzwi, ozdobionego klejnotami i kośćmi do gry. Dopiero gdy budowa została ukończona, kazał zawezwać Widurę, gdyż nigdy nie podejmował żadnej decyzji bez konsultacji ze swoim ministrem. Znał też doskonale zło, które może wyniknąć z gry w kości, jednakże z miłości do swego syna był gotowy się na nie zgodzić.

 

4. Widura sprzeciwia się prowokowaniu gry w kości w rodzinie, gdyż w grze tej widzi korzenie zniszczenia świata

 

          Gdy Widura dowiedział się o intencjach Dhritarasztry, chciał go za wszelką cenę powstrzymać, gdyż wiedział, że jego zgoda na zaproszenie Pandawów do rodzinnej gry w kości, w której wytrawny gracz Śakuni, inkarnacja istotnych aspektów bóstwa Dwapary, będzie rządził ruchem kości do gry, otwiera bramy przed bóstwem Kali, które w swym istotnym aspekcie narodziło się w Durjodhanie i swym panowaniem prowadzi wprost ku przepaści zniszczenia. Widura rzekł: „O królu, przemyśl raz jeszcze swą decyzję, gdyż ta rodzinna gra w kości może z łatwością przekształcić się z rozrywki w wojnę domową między twymi synami i synami twego brata Pandu”.

          Dhritarasztra rzekł: „O Widura, niepotrzebnie się niepokoisz, gdyż bogowie w niebie będą dla nas łaskawi. Sam dobrze wiesz, że gry tej, która jest zarówno święta i dobroczynna jak i przeklęta i zbrodnicza, nie można w rodzinie uniknąć. Nie walcz więc z przeznaczeniem, lecz wsiądź do swego rydwanu i przywieź tu Judhiszthirę i jego braci. Ja sam razem z Bhiszmą będziemy pilnować przebiegu gry i nie dopuścimy do żadnej podłości. Dzięki naszej obecności gra ta prowadzona między braćmi z całą pewnością nie wymknie się spod naszej kontroli. Jestem przekonany, że zsyła ją nam dobry los”. Widura nie rzekł ani słowa, lecz bardzo zaniepokojony pomyślał, że niewidomy król nie dostrzega, że swą decyzją prowokuje zły los.

 

5. Król Dhritarasztra zgadza się na plan Durjodhany, choć przewiduje, że wynikły z gry w kości łańcuch wendety nie przyniesie Durjodhanie oczekiwanego zysku, lecz spowoduje wyniszczenie całej kasty wojowników

 

         Choć król Dhritarasztra zdawał się być pewien słuszności swej linii postępowania, to jednak słowa Widury zaniepokoiły go na tyle, że postanowił raz jeszcze spróbować skłonić swego syna do zaniechania swego pomysłu. Rzekł: „O Durjodhana, Widura nie aprobuje twego, co chcesz zrobić i mówi to w dobrej wierze. Gra ta nie przyniesie ci nic dobrego. Widura jest wielkim mędrcem i zawsze traktuję bardzo poważnie jego słowa. Zna on wszystkie sekrety, które kapłan bogów Brihaspati ujawnił bogom. Gra w kości przynosi niezgodę, a niezgoda niszczy królestwa. Zadowól się tym, co posiadasz i zastanów się nad tym, czy naprawdę potrzebujesz mieć więcej? Skąd bierze się w tobie twa boleść?”

          Durjodhana rzekł: „O ojcze, od momentu, gdy zobaczyłem bogactwo Pandawów, zwykłe bogactwo już mnie nie zadowala. Władza Judhiszthiry nie ogranicza się do jednego królestwa, lecz rozciąga się na całą ziemię. Nie tylko zwykli królowie, lecz same Himalaje, oceany i pogranicza są u niego na służbie. W jego posiadaniu widziałem klejnoty, o istnieniu których nigdy nie słyszałem! A w jego Gmachu Zgromadzeń są takie cuda, że nie znając ich, robiłem z siebie pośmiewisko. Śmiech moich rywali pali mnie żywym ogniem! Śmieli się ze mnie nie tylko Pandawowie, ale również ten podły morderca Sziśupali Kryszna. Nie uszedł także mej uwagi śmiech Draupadi i innych kobiet, który uraża do głębi moją dumę. Nie potrafię odzyskać równowagi, dopóki nie pokonam mych wrogów!”

          Dhritarasztra rzekł: „O Durjodhana, nie noś w swym sercu nienawiści do Pandawów, gdyż przynosi ona tyle bólu, co śmierć! Ktoś tak wspaniały jak ty nie powinien być tak zawistny w stosunku do swych kuzynów, z którymi dzielisz te same cele i tych samych przyjaciół i którzy nie żywią do ciebie nienawiści. Dlaczego ty, który dorównujesz Judhiszthirze zarówno swym urodzeniem jak i dzielnością, chcesz mu odebrać jego majątek i pozycję? Dlaczego chcesz zniszczyć Króla Prawa, pozbawiając go podstaw jego władzy? Nie poddawaj się swym emocjom i spróbuj się uspokoić. Zamiast próbować go zniszczyć, spróbuj mu raczej dorównać swymi czynami. Jeżeli chcesz zdobyć podobną sławę, zorganizuj równie wspaniały rytuał ofiarny. Wówczas królowie z różnych stron świata przyniosą ci ogromne dary. Z zawistnej żądzy posiadania cudzego majątku nic dobrego nie wyniknie. Zadowól się tym, co posiadasz i postępuj zgodnie z tym, czego nakazuje ci twoja własna pozycja w świecie, gdyż to jest jedyna droga prowadząca do szczęśliwości. Nie należy koncentrować swej uwagi na bogactwie, które posiadają inni. Należy skupić się na własnych zadaniach i na ochronie tego, co się samemu posiada. Nie wolno poddawać się uczuciom rozpaczy w momencie, gdy przychodzą na nas trudności, gdyż dobro zrealizuje ten, kto potrafi opanować swą rozpacz dzięki samodyscyplinie i pozostaje czujny i skoncentrowany na własnych celach. Bogactwo należy złożyć na ołtarzu ofiarnym, zachowując w zamian spokój i pozostając w stanie spokojnej szczęśliwości”.

          Durjodhana rzekł: „O ojcze, twoje słowa mącą mi w głowie, szczególnie, że wypowiadasz je ty, który powinieneś być przewodnikiem dla swych synów. Dałeś się zwieść naszemu wrogowi i straciłeś rozeznanie, co do naszej drogi. Cóż mamy zrobić my, którzy szukamy twego przewodnictwa? Choć jesteś pełen mądrości, podążasz drogą naszych starożytnych przodków i panujesz nad swymi zmysłami, to jednak mącisz mi w głowie, odwodząc mnie od realizacji mej własnej powinności. Czyż będąc magnatem nie powinienem myśleć zawsze o swoim zysku i zwycięstwie? Czyż używając miecza nie powinienem zabijać wroga? Czyż nie powinienem poddawać się niezadowoleniu, które motywuje do zdobywania bogactwa? Czyż mając władzę i będąc bogaty, nie powinienem zachowywać się egoistycznie, aby nie stracić tego, co zdobyłem? Sam mnie uczyłeś, że takie jest Prawo królów. Nikt nie rodzi się niczyim wrogiem, lecz w naszego wroga przekształca się ten, kto chce tego samego, co my. I ten, kto widzi powodzenie swego wroga, likwiduje natychmiast jego źródło, traktując je jak zaraźliwą chorobę. Nawet początkowo słaby wróg, może być jak gniazdo termitów, które potrafi zniszczyć wielkie drzewo.

          O ojcze, niech cię nie cieszy powodzenie naszego wroga. Uprawiasz politykę, co jest prawdziwym kamieniem u nogi dla kogoś, kto tak jak ja dąży do mocy. Pragnę natychmiast zdobyć potęgę. Muszę więc odebrać władzę Pandawom, aby samemu nie zginąć, gdyż jeżeli im nie dorównam, nie potrafię troszczyć się o własne życie!”

          Zadowolony ze słów Durjodhany obecny podczas rozmowy Śakuni rzekł: „O Durjodhana, rzućmy więc twemu wrogowi wyzwanie, zapraszając go do gry w kości. Bez trudu wygram dla ciebie ich potężny majątek, którego posiadanie przez nich tak cię zasmuca. Pokonam ich w bitwie bez przelewu krwi, gdyż kości są moim łukiem i strzałami”.

          Durjodhana rzekł: „O ojcze, Śakuni ma rację. Jest on prawdziwym znawcą gry w kości i całkowicie panuje nad ich ruchami. Powinno cię to ucieszyć, że znalazł się ktoś, kto potrafi zniszczyć Pandawów, odbierając im ich wielki majątek”.

          Król Dhritarasztra pozostał jednak nie w pełni przekonany i upierał się, aby przed podjęciem działania wziąć pod uwagę opinię Widury, gdyż Widura potrafi dostrzec, jakie postępowanie jest w danej sytuacji właściwe.

          Durjodhana rzekł: „O ojcze, czy nie widzisz, że to nie mądrość przemawia ustami Widury, lecz stronniczość i faworyzowanie Pandawów? A poza tym czyżbyś zapomniał, że w realizacji własnej powinności nie należy opierać się na cudzym autorytecie, gdyż opinie, co do czyjegoś obowiązku nigdy nie są identyczne”.

          Dhritarasztra rzekł: „O synu, chcesz podjąć walkę z ludźmi, którzy są od nas silniejsi i twa nienawiść jedynie pogarsza sprawę. Katastrofę, którą wywołasz swym działaniem, identyfikujesz mylnie z zyskiem. Swoim planem sprowokujesz łańcuch wendety, który nie skończy się zanim wszyscy nie zginiemy”.

          Głuchy na słowa swego ojca Durjodhana rzekł: „O ojcze, zapomnij o swych obawach i zaakceptuj plan Śakuniego, gdyż w samej grze w kości nie ma nic złego. Jest to walka równego z równym. Czyżbyś zapomniał, że reguły tej gry otrzymaliśmy w spadku od naszych starożytnych przodków?”

          Wyczerpawszy swe argumenty, król Dhritarasztra rzekł ze smutkiem: „O synu, choć nie podoba mi się to, co mówisz, zgodzę się na twój plan, aby cię zadowolić. Zgody tej musi żądać ode mnie nieuchronny los. Pożałujesz jednak kiedyś swych własnych słów, gdyż nie wyniknie z nich nic dobrego. Nie widzisz tego, co swym dalekosiężnym wzrokiem dostrzega Widura. Prowokując tę grę, sprowadzasz na magnaterię groźbę całkowitego wyginięcia, wobec której wszyscy będziemy bezsilni”.

 

6. Król Prawa podejmuje wyzwanie do gry w kości, gdyż uważa, że tego żąda od niego Stwórca Świata, zwany tym, który zapładnia świat, choć przewiduje, że gra ta doprowadzi do katastrofy

 

         Wkrótce zakończono budowę Gmachu Gry i Dhritarasztra, choć znał doskonale podłe zamiary swego syna i ich możliwe katastroficzne skutki, przystąpił do organizowania od dawna zaplanowanej gry w kości. Zawezwał Widurę i rzekł: „O Widura, udaj się do Indraprasthy i poproś Judhiszthirę w mym imieniu, aby razem ze swymi braćmi przybył do Hastinapury uczestniczyć w uroczystym otwarciu Gmachu Gry, który zbudowałem i zasiąść razem z moimi synami do przyjacielskiej gry w kości, do udziału w której zaprosiłem również różnych wprawnych graczy”.

          Widura odpowiedział: „O królu, nie podoba mi się zadanie, które mi powierzasz. Zmień swój zamiar, gdyż w grze tej widzę groźbę wyginięcia naszego rodu. Gra w kości zmienia braci w przeciwników. I gdy staną z konieczności po przeciwnych stronach, z całą pewnością wyniknie z tego wojna”.

          Dhritarasztra odpowiedział: „O Widura, gra w kości jest zrządzeniem losu, którego nie można uniknąć. Świat nie rozwija się w dowolnym kierunku, lecz podporządkowuje się projektowi tego, który go zapłodnił”.

          Widura, posłuszny rozkazowi króla, udał się więc do Indraprasthy i przekazał Judhiszthirze królewskie zaproszenie. Wysłuchawszy jego słów, Król Prawa rzekł: „O Widura, gra w kości z synami Dhritarasztry z całą pewnością nas skłóci i doprowadzi do wojny, gdyż w grze tej, choć jesteśmy kuzynami i mamy wspólne cele, musimy stanąć przeciw sobie. Jak mogę się na nią zgodzić i podjąć wyzwanie, skoro wiem do czego ona doprowadzi?”

          Widura rzekł: „O królu, ja też wiem, że gra ta przyniesie katastrofę. Jestem jednak bezsilny wobec zrządzenia losu. Przybyłem do ciebie na rozkaz króla Dhritarasztry, któremu próbowałem bezskutecznie podejmowanie jej odradzić”.

          Judhiszthira rzekł: „O Widura, straszliwa będzie ta gra w kości, do której mnie zapraszasz, gdyż doskonale wiem, że padnę ofiarą graczy używających różnych oszukańczych chwytów. Muszę się jednak poddać wyrokowi losu. Świat nie podporządkowuje się naszej woli, lecz projektowi tego, który go zapłodnił,. Podążając ścieżką królewskiego Prawa wyzwany do tej katastrofalnej gry muszę się na nią zgodzić, gdyż do jej podjęcia zaprasza mnie sam król Dhritarasztra, którego traktuję jak ojca, a będąc jego synem jestem zobowiązany mu do posłuszeństwa. Nie będę też mógł odrzucić wyzwania Śakuniego, choć wiem, że w tej grze przerasta mnie swym talentem i jest mistrzem w oszukiwaniu. Chcąc jednakże zdobyć niebo będę musiał podjąć jego wyzwanie, gdyż składałem przysięgę, że wyzwany do walki nigdy nie ucieknę. O Widura, to los odbiera nam rozum, tak jak zbytni blask odbiera nam wizję. Złapani w ich sidła poddajemy się władzy tego, który świat zapłodnił.

 

7. Król Prawa próbuje zniechęcić Śakuniego i Durjodhanę do wyzywania go do gry, wskazując, że typowe dla gry w kości uzależnienie wygranej od używania podstępu nie jest metodą walki godną aryjskiego wojownika

 

          Następnego dnia Król Prawa w pełnym blasku swej królewskości, przyozdobiony w insygnia swej imperatorskiej władzy i otoczony całą swą świtą, stojąc na czele swej potężnej armii i prowadzony przez braminów, posłuszny wezwaniu króla Dhritarasztry i wyrokowi Czasu wyruszył w podróż do Hastinapury. Towarzyszyli mu jego bracia i ich żona Draupadi z setką swych służebnych. Po przybyciu na miejsce i długotrwałych ceremoniach powitalnych Król Prawa i jego bracia poddali się zwykłym codziennym rytom i namaszczeni olejkiem z drzewa sandałowego, błogosławieni przez braminów, z czystym umysłem zjedli zdrowy posiłek i udali się do swych pokoi, aby w stanie słodkiej miłosnej ekstazy i pełnym relaksie przespać całą noc aż do świtu.

          Rankiem obudzeni przez wschodzące słońce po odbyciu porannych rytów udali się w kierunku Gmachu Gry, aby poddać się temu, co było im przeznaczone.

          Na ich powitanie Śakuni rzekł: „O Judhiszthira, witaj w Gmachu Gry zbudowanym przez króla Dhritarasztrę, gdzie zebraliśmy się tłumnie, aby oddać się rozrywce. Zasiądź razem ze swymi braćmi na tym miejscu wysłanym dywanami przeznaczonym dla graczy i skoro wycięliśmy już w drzewie kości, przeto podejmijmy grę”.

          Judhiszthira pragnąc zapobiec katastrofie i zniechęcić Kaurawów do prowokowania gry, rzekł: „O Śakuni, hazard między wojownikami jest podstępem i złem. Jego skutki nie zależą ani od bohaterskości wojownika, ani od niezachwianej strategii. Dlaczego więc wychwalasz grę w kości? Dlaczego chwalisz się swą podstępnością gracza? Nie próbuj pokonać nas w nieuczciwy i niegodny wojownika sposób!”

          Śakuni odpowiedział: „O Judhiszthira, wygrywa ten gracz, który jest skoncentrowany na kościach, zna się na liczbach, jest czujny na zdradę i wystarczająco przebiegły, aby przejrzeć gambit. Gracz pokonuje wroga dzięki swej umiejętności gry. Nie zwlekajmy już dłużej, wyznacz stawkę o którą gramy i rozpocznijmy grę”.

          Judhiszthira rzekł: „O Śakuni, podejmowanie gry z wytrawnymi graczami używającymi podstępu jest wśród wojowników uznawane za zło. Jedyną grę, którą podejmuje wojownik jest bitwa prowadzona zgodnie z zasadami Prawa. Aryjscy wojownicy nie mówią zagadkami i nie używają podstępu, lecz uczciwie walczą. Nie próbuj więc pokonać nas przy pomocy broni, którą odrzucamy. Szukając przyjemności i bogactwa nie używamy podstępu. Hazardu nie pochwalamy nawet między graczami, którzy nie zdobyli dużej umiejętności gry i nie używają podstępu”.

          Śakuni rzekł: „O Judhiszthira, to prawda, że gracz, który zdobył umiejętność gry pokonuje niedoświadczonego gracza dzięki znajomości różnych trików. Ale czyż nie tak samo jest z mądrym, który pokonuje głupca, a jednak jego taktyki nie nazywa się oszustwem. Jeżeli uważasz, że gra, do której cię wyzywam jest zastawioną na ciebie pułapką i obawiasz się jej, nie podejmuj naszego wyzwania”.

          Judhiszthira rzekł: „O Śakuni, skoro rzucasz mi wyzwanie, nie mogę go nie podjąć, gdyż w ten sposób złamałbym mą królewską przysięgę. Jestem więc we władzy tego, co zostało przez los zrządzone. Niech więc się dowiem, z kim powinienem podjąć grę i kto będzie stawiał stawki równe moim”.

          Durjodhana rzekł: „O Judhiszthira, mam wystarczająco dużo bogactw, aby postawić stawkę równą twojej. Zagrasz więc ze mną. Jednakże to nie ja będę rzucał kości, lecz mój wuj Śakuni, który będzie robił to w moim imieniu”.

          Judhiszthira odpowiedział: „O Durjodhana, twoja decyzja nie jest uczciwa i ty sam doskonale o tym wiesz. Nie jest uczciwe proszenie kogokolwiek innego o zastępowanie go podczas walki. Nie mam jednak wyboru, gdyż nie mogę odmówić podjęcia rzuconego mi wyzwania. Rozpocznijmy więc grę”.

 

8. Widura, widząc, że gra w kości wymyka się spod kontroli, proponuje królowi Dhritarasztrze uratowanie dynastii przed wendetą poprzez zabicie jego syna Durjodhany

 

          Gdy decyzja o grze zapadła i wszystko zostało do niej przygotowane, do Gmachu Gry wypełnionego po brzegi przez zaproszonych gości przybyła cała starszyzna Hastinapury prowadzona przez Dhritarasztrę i towarzyszącą mu jego żonę Gandhari. Przybyli tam również Bhiszma, Drona, Krypa i Widura, choć pozostali do końca niechętni grze. Gdy wszyscy królowie i znawcy mądrości Wed zasiedli na przygotowanych dla nich miejscach, gra została uznana za rozpoczętą.

          Judhiszthira rzekł: „O Durjodhana, na początek stawiam na mój sznur pereł zatopionych w złocie. Jaka jest twoja stawka?” Durjodhana odpowiedział: „O Judhiszthira, stawiam na sznur pereł równy twojemu”. Gdy Judhiszthira i Śakuni rzucili kości, Śakuni, który wiedział o kościach wszystko, wrzasnął: „Wygrałam”. Słysząc jego wrzask Judhiszthira rzekł: „O Śakuni, wygrałeś, gdyż dzięki swym oszukańczym sztuczkom wprowadziłeś mnie w błąd. Stawiam więc teraz na setkę słoi wypełnionych tysiącem bryłek złota”. I raz jeszcze po rzuceniu kości Śakuni wrzasnął: „Wygrałem”. I tak w następnych rundach Judhiszthira porwany przez ducha gry przegrał swój królewski rydwan, tysiąc słoni, setki tysięcy swych niewolnic i niewolników, niezliczone wojenne rydwany, konie bojowe, które Ardżuna otrzymał od króla gandharwów, setki tysięcy swych poddanych jak i cały skarb państwa.

          Widura widząc ten straszliwy pogrom Pandawów dokonujący się na oczach milczącej, obserwującej grę starszyzny, chciał go za wszelką cenę zatrzymać. Powstał ze swego miejsca i rzekł do króla Dhritarasztry: „O królu, wysłuchaj mnie, proszę, choć wiem, że nie spodoba ci się proponowane przez mnie lekarstwo. Przypomnij sobie o wyciu szakala, które towarzyszyło narodzinom twego syna Durjodhany, zwiastując, że przyniesie on zniszczenie naszej dynastii. Jak możesz żyć spokojnie w pałacu, w którym zagnieździł się szakal? Przestań troszczyć się o swego syna, gdyż upił się on smakiem gry i jest jak wielbiciel miodu, który w pogoni za smakiem miodu wdrapuje się na sam wierzchołek drzewa, aby z niego spaść. Proponując grę w kości Pandawom, wprowadził w ruch łańcuch wendety i opętany przez grę nie potrafi dostrzec, że wspina się na szczyt, z którego musi spaść. Dobrze wiesz, że niekończący się łańcuch wendety jest tym, co niszczy najpotężniejszych królów. Jeszcze nie jest za późno, rozkaż Ardżunie, aby zabił Durjodhanę i oczyścił twój ród z obecności szakala. Poświęć go, gdyż inaczej utopisz nas wszystkich w morzu smutku! Czyżbyś zapomniał o słowach mędrca nakazujących poświęcić jednostkę dla dobra rodziny, rodzinę dla dobra wioski, wioskę dla dobra kraju, a ziemię dla dobra duszy? Poświęcając tego szakala, zdobądź dla siebie Pandawów. Nie bądź jak ten człowiek, który znalazłszy w lesie ptaki prychające złotem, zabrał je do domu i z zachłanności je udusił. Zaślepiony żądzą natychmiastowego posiadania złota pozbawił się złota, zabijając ptaki, dzięki którym mógł mieć złoto przez całe życie. Pandawowie są jak te ptaki. Nie niszcz ich zaślepiony przez krótkowzroczny cel, gdyż wkrótce pożałujesz swego szaleństwa. Troszcz się o ich rozwój i sam zbierz jego owoce. Nie wiedź na zatratę samego siebie, swych synów, swych ministrów i swej armii. Gdy Pandawowie zewrą szeregi i staną z tobą do bitwy, nikt ich nie pokona. Bo któż potrafi pokonać Indrę i towarzyszących mu marutusów?”

          Widura kontynuował: „O królu, gra w kości jest u korzeni wszystkich kłótni, prowadząc do rozbratu i wielkiej wojny. Rozpoczynając ją, twój syn Durjodhana rozpoczął łańcuch przeraźliwej wendety. Ten grzech Durjodhany obróci wszystko w niwecz. Z czystego szaleństwa pozbawił on nasze królestwo bezpieczeństwa. Jak mogłeś wyzbyć się swej ostrożności i dać się prowadzić swemu synowi. Patrzysz na jego grę z Pandawami i jesteś zadowolony, bo myślisz, że on wygrywa. Nie potrafisz dostrzec, jak ta rzekoma rozrywka przekształca się w wojnę grożącą zagładą całemu rodowi ludzkiemu. Jeżeli Pandawowie zostaną w tej grze pokonani, nie zdołają stłumić swego gniewu. Jakie niebo widzisz w tej nadchodzącej grozie? Zanim zaczęła się ta gra, cały skarb należał do ciebie. Nie potrzebowałeś zdobywać bogactwa Pandawów, gdyż oni sami są twym bogactwem. Przerwij tę grę, póki nie jest za późno i rozkaż zręcznie oszukującemu Śakuniemu, by wrócił tam, skąd przyszedł!”

          Mimo rozpaczliwych słów Widury, król Dhritarasztra milczał, podczas gdy jego syn Durjodhana wrzasnął: „O Widura, twój własny język cię zdradza. Trzymasz jak zawsze stronę naszych wrogów Pandawów, pomstując na nas i pogardzając nami, jakbyśmy byli głupcami. Otworzyliśmy przed tobą nasze ramiona, a ty jak kot drapiesz rękę, która cię karmi. Zgadzam się z tobą, że najgorszym grzechem jest bratobójstwo, lecz ty nie popełnienia tego grzechu się boisz, lecz przemawia przeze ciebie stronniczość. Popatrz na nas, gdyż zebraliśmy bogate żniwa, walcząc z naszym wrogiem. I uważaj na swój język, bo mówiąc o swej sympatii dla naszych wrogów i swej wrogości do nas, sam stajesz się naszym wrogiem. Lepiej zajmij się ochronną swej dotychczasowej pozycji niż wtrącaniem się do cudzych spraw i naucz się szacunku dla nas od starszych i mądrzejszych od ciebie. Nie oskarżaj nas i nie pouczaj, gdyż nie jesteśmy dziećmi i nie prosiliśmy cię o zabranie głosu. Już dawno nadużyłeś naszej cierpliwości! We wszechświecie jest tylko jeden prawdziwy Nauczyciel, który uczy człowieka, gdy jest on jeszcze w łonie matki. I na jego nauczaniu jak na łódce płynę tam, gdzie on mi rozkaże. Ten, kto żąda ode mnie zmiany kierunku, znajdzie we mnie swego wroga. Idź sobie gdzie chcesz, gdyż nie mam zwyczaju gościć u siebie zwolennika moich wrogów, który mi źle życzy”.

          Widura rzekł: „O Durjodhana, rzekomo nie jesteś już dzieckiem, lecz ten, kto urąga przyjacielowi swej dynastii jest niczym więcej lecz dzieckiem. Nie trudno znaleźć pochlebców i przyjemnie jest ich słuchać. O wiele trudniej znaleźć ludzi, którzy potrafią udzielać mądrej, choć niepochlebnej rady. Prawdziwym przyjacielem króla jest ten doradca, który kieruje się Prawem i nie myśli o tym, czy go swą radą zadowoli, czy też nie, lecz o tym, czy odzwierciedla ona Prawdę. Napój wypijany przez dobro i odrzucany przez zło przynosi zdrowie, choć bywa cierpki i gorzki. Wypij ten napój i otrząśnij się ze swego gniewu! Posłuchaj mej rady, gdyż życzę twej dynastii sławy i bogactwa. Mędrzec nigdy nie prowokuje wężów uzbrojonych w zęby wypełnione trucizną”.

          Po wypowiedzeniu tych słów Widura siadł w milczeniu na swym stolcu pokonany przez poczucie bezsilności. Na jego gorący apel król Dhritarasztra odpowiedział milczeniem. A tylko on mógł powstrzymać dalszy bieg wydarzeń, gdyby dla dobra królestwa zdecydował się poświęcić Durjodhanę, którego jednakże zbytnio kochał.

 

9. Król Prawa przegrywa cały swój majątek, swych braci, samego siebie i swą żonę Draupadi

 

          Śakuni widząc, że słowa Widury nie przerwały milczącej zgody króla Dhritarasztry na kontynuowanie gry, ponownie podjął próbę sprowokowania Judhiszthiry do zgłaszania nowych stawek. Rzekł: „O Judhiszthira, straciłeś już sporą część majątku Pandawów. Spróbuj ją odzyskać, wyznaczając następną stawkę. Czy zostało ci jeszcze coś, na co możesz postawić w grze?”

          Judhiszthira rzekł: „O Śakuni, mam jeszcze wiele bogactw, na które mogę postawić. Mam niezliczone stada krów, koni, owiec i kozłów, które należą do ludów mieszkających na wschód od Indusu. Na nie teraz stawiam”. I gdy obaj wyrzucili kości, wprawny w oszukańczej strategii Śakuni wrzasnął: „O królu, wygrałem”.

          Rozgorączkowany grą Król Prawa rzekł: „O Śakuni, do mnie należą moje miasta, kraj, dobra moich poddanych i wszyscy poddani oprócz braminów. Na nich teraz stawiam”. I znowu wprawny w oszukańczej strategii Śakuni wrzasnął: „O królu, wygrałem”.

          Judhiszthira, rzekł: „O Śakuni, pozwól mi teraz postawić na mego najmłodszego brata Nakulę i na wszystko to, co on posiada, choć on na takie potraktowanie go nie zasługuje”. Śakuni rzekł z ironią: „O Judhiszthira, stawiasz w grze z Durjodhaną na swego brata, który jest dla ciebie tak drogi. Czy po przegraniu go, pozostanie ci coś jeszcze, na co będziesz mógł postawić?” I znowu, gdy wyrzucili kości, wprawny w oszukańczej strategii Śakuni wrzasnął: „O królu, wygrałem”.

          Król Prawa rzekł: „O Śakuni, mój wrogu, stawiam teraz na mego drugiego brata Sahadewę, który zdobył sobie w świecie imię uczonego, gdyż naucza Prawa. Stawiam na niego, choć ten mój ukochany brat na takie potraktowanie go nie zasługuje”. I znowu Śakuni wrzasnął: „O królu, wygrałem”.

          Śakuni rzekł: „O Judhiszthira, straciłeś w grze w kości swych dwóch ukochanych braci bliźniaków. Pozostało ci jednak jeszcze coś, co jest ci nawet od nich droższe, twoi dwaj pozostali bracia, Ardżuna i Bhima. Ich się wyrzeknij i na nich postaw w grze”.

          Król Prawa rzekł: „O Śakuni, to, do czego mnie prowokujesz i czego ode mnie żądasz jest bezprawiem. Chcesz nas za wszelką cenę zniszczyć, wyrywając każdego z nas pojedynczo z ziemi jak kwiaty!”

          Śakuni odpowiedział: „O Królu Prawa, jesteś już skończony. Ty, który jesteś najstarszy i najmądrzejszy z wszystkich Pandawów upiłeś się grą. A pijany z łatwością wpada do rowu, lub uderza głową w pień drzewa. Gdy gra opanuje graczy, zachowują się jakby postradali rozum, plotąc głupstwa, które nie przyszłyby im na trzeźwo do głowy”.

          Judhiszthira rzekł: „O Śakuni, rzućmy kośćmi o mego brata Ardżunę, który jest dla mnie i mych braci jak prom przeprawiający nas przez wody bitwy, choć on na takie potraktowanie go nie zasługuje”. I gdy wyrzucili kości, Śakuni wrzasnął: „O królu, znowu wygrałem! Spróbuj się odegrać i postaw teraz na swego ukochanego brata Bhimę, gdyż jest on jeszcze tym, co ci pozostało”.

          Pijany grą Król Prawa rzekł: „O Śakuni, zagrajmy o mego brata Bhimę, który gniewny i spoglądający groźnie w dół spoza swych szerokich ramion jest podczas bitwy dla mnie i mych braci przewodnikiem i pogromcą demonów. Stawiam na niego, choć on na takie potraktowanie go nie zasługuje!” Śakuni wrzasnął: „O królu, znowu wygrałem! Przegrałeś już cały swój majątek, swoje królestwo i swych braci. Czy pozostało ci jeszcze coś, na co możesz postawić, aby spróbować się odegrać?”

          Judhiszthira rzekł: „O Śakuni, posiadam jeszcze samego siebie, którego moi bracia gorąco kochają. Zagrajmy o mnie. Jeżeli przegram samego siebie, wówczas ja i moi bracia na nasze wieczne zatracenie zostaniemy twymi niewolnikami”. I gdy wyrzucili kości, Śakuni wrzasnął: „O królu, znowu wygrałem!”

          Śakuni rzekł: „O Judhiszthira, przegrywając w grze w kości samego siebie, uczyniłeś to, co jest najgorsze. Nie powinieneś czynić tego zła, szczególnie, że miałeś jeszcze coś, o co mogłeś zagrać. Pozostała ci bowiem jeszcze jedna stawka. Postaw na swą ukochaną żonę Draupadi. O nią zagraj i wygraj z powrotem samego siebie”.

          Judhiszthira rzekł: „O Śakuni, rzućmy kośćmi raz jeszcze, gdyż stawiam na mą ukochaną żonę Draupadi, która jest równa bogini dobrobytu. Zagrajmy o tę kobietę, której ciało jest doskonałe, a oczy czerwone z miłości do nas. Jej łagodność, doskonałość jej ciała i charakteru jest odpowiedzialna za to, że mężczyzna pożąda kobiety. Ona chodzi spać ostatnia i wstaje pierwsza, myśląc o zakończeniu tego, co nie zostało w ciągu dnia ukończone. Ma twarz piękną jak kwiat lotosu, wąską talię, długie włosy i oczy  koloru miedzi. O nią zagrajmy, o piękną Draupadi!”

          I gdy Król Prawa wypowiadał te straszne słowa, wśród obserwującej grę starszyzny rozległy się bolesne zawodzenia: „O biada nam, biada!” Cały Gmach Gry zadrżał w posadach. Zarówno Bhiszma, Drona, Krypa jak i inni obecni zlali się zimnym potem. Widura ukrył swą twarz w dłoniach i opadłszy ciężko na krzesło, z głową opuszczoną w dół zdawał się być bliski omdlenia. Głęboko pogrążony w myślach, syczał jak wąż. Lecz ślepy król Dhritarasztra nie dostrzegał niczego poza samą grą i sam pijany nią jak gracze, bez przerwy dopytywał się o to, kto wygrał. Śakuni wrzasnął: „O królu, ja wygrałem!

 

10. Słowniczek Mahabharaty