Opowieść 166:
O nieranieniu (ahimsa) jako najwyższej i uniwersalnej ścieżce prawości
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
Santi Parva, Part 2, Sections CCLXI-CCLXIV
(Mokshadharma Parva),
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,
URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm
Spis
treści
1. O rozmowie kupca Tuladhary z braminem Dżadżali o najwyższej i uniwersalnej ścieżce prawości
2. O tym, jak Dżadżali popada w pychę ulegając złudzeniu, że swoją ascezą zdobył cnotę prawości
4. O trybie życia bazującym na nieranieniu prowadzącym do uwolnienia się od lęku i Wyzwolenia
5. O nieranieniu jako najwyższym obowiązku i istnieniu różnych grzesznych praktyk z nim sprzecznych
7. O zależności skutku ofiary od stanu umysłu ofiarnika
8. O centralnym znaczeniu wiary w zachowaniu religijnym
Tuladhara zakończył mówiąc: „O Dżadżali, nie ma wyższego obowiązku od powstrzymywania się od ranienia innych żywych istot. Ten, kto nie budzi w nikim lęku, sam nie będzie odczuwał lęku przed nikim ... Na tym świecie uprawiane są różne grzeszne i przeraźliwe praktyki. Ty sam je uprawiasz, bo wszyscy ludzie czynią tak od najdawniejszych czasów, a nie dlatego, że dyktuje je oczyszczone rozumienie. Nie jest to dobre. Osoba powinna realizować to, co uważa za swój obowiązek kierując się rozumieniem, a nie imitując na ślepo praktyki uprawiane na tym świecie”.
(Mahābharāta, Santi Parva, Part 2, Section CCLXII)
1. O rozmowie kupca Tuladhary z braminem Dżadżali o najwyższej i uniwersalnej ścieżce prawości
Bhiszma rzekł: „O Judhiszthira, rozmawialiśmy o tym, czym jest prawość (dharma) i czym należy się kierować, aby nie zejść ze ścieżki prawości. W trakcie rozmowy wyraziłeś wątpliwość, co do tego, czy istnieje jakiś uniwersalny sposób postępowania, który byłby dobrodziejstwem dla każdego bez względu na to, w której kaście się urodził, uniwersalna i najwyższa ścieżka prawości będąca drogą prowadzącą do najwyższego szczęścia zarówno na tym, jak i tamtym świecie. W kontekście tych wątpliwości pozwól mi zacytować starożytną opowieść o rozmowie bramina Dżadżali z kupcem Tuladhara, w której Tuladhara nauczał bramina o tej najwyższej i uniwersalnej ścieżce prawości realizowanej przez tych, którzy zdołali osiągnąć najwyższe zrozumienie i właściwe nastawienie umysłu”.
2. O tym, jak Dżadżali popada w pychę ulegając złudzeniu, że swoją ascezą zdobył cnotę prawości
Bhiszma kontynuował: „O Judhiszthira, bramin Dżadżali wiódł samotne życie w dżungli praktykując najsurowszą ascezę. Każdego ranka i wieczora wykonywał ablucje, pielęgnował swe wewnętrzne ognie (praktykował tapas) i studiował Wedy. Realizując obowiązki wyznaczone dla żyjącego w dżungli pustelnika zdawał się płonąć jak ogień i choć żył samotnie w lesie przez dłuższy czas, nie myślał o sobie jako o kimś, kto swym działaniem nabył jakieś specjalne zalety. W porze deszczowej spał pod gołym niebem, jesienią zanurzał się w wodzie, latem wystawiał się na słońce i wiatr. Zwykł sypiać na gołej ziemi lub na cierniowych łożach. Jego nieczesane i stargane włosy zalewane deszczem splątały się gromadząc w sobie liście i inne nieczystości. Pewnego dnia, gdy ten wielki asceta żywiąc się jedynie powietrzem stał od dłuższego czasu z nieporuszonym sercem nie ruszając się nawet na odległość cala, para ptaszków Kulinga zbudowała w jego włosach gniazdo. Wielki riszi wypełniony współczuciem stał bez ruchu znosząc cierpliwie to, jak ta para ptaszków wplatając w jego włosy źdźbła trawy budowała dla siebie gniazdo. I gdy tak stał dalej nieruchomy jak kłoda, ptaszki żyły bezpiecznie i szczęśliwie w gnieździe zbudowanym w jego włosach.
W ten sposób minęło lato i nadeszła jesień. Ptaszki będąc w zgodzie ze swą naturą i nakazem Stwórcy złożyły ufnie w gnieździe na jego głowie jajka. Realizujący surowe przysięgi Dżadżali o wielkiej energii wiedząc o tym stał dalej bez ruchu. Nastawiony na zbieranie zasług nawet nie pomyślał o takim działaniu, które mogłoby je zranić. Ptaszki czując się bezpiecznie i szczęśliwe żyły więc dalej na jego głowie każdego dnia wylatując i wracając do swego gniazda. Gdy nadszedł na to właściwy czas, z jajek wykluły się małe i gdy rosły przebywając w swym gnieździe, wielki riszi o prawej duszy zanurzony w jogicznych medytacjach stał dalej bez ruchu ochraniając je. Tymczasem młode ptaszki rosły i rozwijały skrzydła. Dżadżali wiedział o tym i gdy i zobaczył je ze skrzydłami, jego serce wypełniło się radością. Ptasi rodzice patrzyli na rozwój swych małych z równą przyjemnością żyjąc razem z nimi bezpiecznie i szczęśliwie w swym gnieździe. Dżadżali widział, jak wyposażone w skrzydła młode ptaszki opuszczały gniazdo każdego wieczora i uczyły się latać nad jego głową pod czujnym okiem rodziców nie oddalając się zbytnio. Stał więc dalej bez ruchu w tym samym miejscu. Czasami widział, jak opuszczały gniazdo bez opieki rodziców i same wracały, stał więc dalej bez ruchu. Czas płynął i młode ptaszki opuszczały gniazdo na coraz dłużej. Czasem wylatywały rano i wracały wieczorem, czasami nie było ich pięć dni i wracały dopiero szóstego. W końcu gdy nabrały sił i stały się dorosłe, wyleciały z gniazda i nie wróciły nawet po wielu dniach, a potem po miesiącu. Gdy już wcale nie powróciły, Dżadżali ruszył w dalszą wędrówkę opuszczając to miejsce.
Dżadżali zadziwiony tym wydarzeniem pomyślał, że dzięki swej ascezie osiągnął doskonałość i do jego serca zaczęła wkradać się pycha. Ten wielki asceta widząc, jak ptaki wzrastające na jego głowie odlatują, zaczął dobrze o sobie myśleć czując radość. Po wykąpaniu się w strumieniu, wlaniu libacji do świętego ognia i oddaniu czci wschodzącemu słońcu zaczął klepać się po pachach i rzekł głośno w kierunku przestworzy: ‘Swą ascezą zebrałem wielkie zasługi i stałem się osobą w najwyższym stopniu prawą osiągając najwyższy poziom prawości (dharmy)!’ W odpowiedzi z przestworzy dał się słyszeć bezcielesny głos: ‘O Dżadżali, wychwalasz sam siebie, lecz faktycznie swoją prawością nie dorównujesz Tuladharze, który żyje w Waranasi. Zdobył on wielką mądrość, lecz nawet jemu nie wypada mówić o sobie z podobnym samo-zachwytem’. Słowa te rozgniewały ascetę i pragnąc spotkania z Tuladharą rozpoczął wędrówkę w kierunku Waranasi śpiąc tam, gdzie zastała go noc.
3. O tym, jak Dżadżali udaje się do Tuladhary, aby dowiedzieć się dzięki jakiemu postępowaniu przewyższył go prawością
Po upływie dłuższego czasu, bramin Dżadżali dotarł do Waranasi, gdzie zobaczył kupca Tuladharę zajętego sprzedażą różnych artykułów, takich jak przyprawy i lekarstwa. Tuladhara na widok ascety zbliżającego się do jego sklepu wstał oddając mu cześć należną gościowi. Tuladhara rzekł: ‘O braminie, wiem, że przybyłeś aż tutaj, aby mnie odnaleźć. Posłuchaj moich słów. Przebywając na nizinach nad brzegiem morza, choć poddawałeś się surowym umartwieniom, nie miałeś świadomości, że zebrałeś jakieś zasługi. W końcu, gdy zdobyłeś ascetyczny sukces, na twej głowie urodziło się ptasie potomstwo. Troszczyłeś się o te młode istoty stojąc bez ruchu i nie ruszając się z miejsca i dopiero wówczas, gdy młode ptaszki rozwinęły skrzydła i opuszczając gniazdo na twej głowie latały tu i tam w poszukiwaniu jedzenia, w konsekwencji udzielania tym ptaszkom pomocy w ich rozwoju zacząłeś odczuwać impuls pychy sądząc, że swym czynem zebrałeś wielkie zasługi. Wówczas też usłyszałeś dochodzący z nieba głos wspominający o mnie. Słowa te wzbudziły twój gniew i przybyłeś aż tutaj, aby się ze mną spotkać. Powiedz mi, co mogę dla ciebie uczynić?’
Dżadżali rzekł: ‘O synu kupca, choć należysz do kasty waiśjów i zajmujesz się sprzedawaniem różnego rodzaju soków i pachnideł, jak i kory oraz liści, ziół, ich owoców i korzonków, zdobyłeś pewność lub stabilność rozumienia. Powiedz mi, skąd u ciebie ta wiedza? opowiedz mi o tym z wszystkimi szczegółami’.
4. O trybie życia bazującym na nieranieniu prowadzącym do uwolnienia się od lęku i Wyzwolenia
Tuladhara rzekł: ‘O Dżadżali, postępuję zgodnie z moralnością, która jest wieczna, i którą poznałem łącznie z jej wszystkimi tajemnicami. Jest to starożytna moralność znana wszystkim, która bazuje na uniwersalnej życzliwości i jest korzystna dla wszystkich żywych istot. Ten tryb życia, którego podstawą jest nieranienie jakiejkolwiek żywej istoty lub w przypadku, gdy jest to niemożliwe, co najmniej minimalizowanie wyrządzonej szkody, jest najwyższą moralnością. Żyję w zgodzie z tym trybem. Mój dom został zbudowany rękami innych ludzi z drewna i trawy. Towary, które sprzedaję, za wyjątkiem win, kupuję od innych i sprzedaję po uczciwej cenie bez oszustwa.
To, czym jest prawość lub moralność, zna naprawdę ten, kto jest zawsze przyjacielem dla wszystkich żywych istot i zawsze w myśli, mowie i uczynku bierze pod uwagę ich dobro. Nigdy nikomu się nie narzucam, z nikim się nie spieram i do nikogo nie żywię awersji. Nigdy niczego nie pożądam. Patrzę takim samym okiem na wszystkie przedmioty i na wszystkie żywe istoty. Zauważ, takie są moje śluby! Z szacunku do wszystkich żywych istot szale mojej wagi są doskonale wyrównane. Działań innych ani nie wychwalam, ani nie ganię patrząc na całą tą istniejącą w świecie różnorodność jak na różnorodność ciał niebieskich obserwowanych na niebie. Patrząc na wszystko tak samo nie widzę różnicy między grudką ziemi, kamieniem i grudką złota i tak jak niewidomy, głuchy, czy pozbawiony rozumu godzi się z utratą zmysłów, tak ja za ich przykładem godzę się z utratą przyjemności, której się wyrzekam. Tak jak osoby dotknięte przez zgrzybiałość, chorobę, osłabione lub wycieńczone tracą ochotę na przyjemności, tak ja nie czuję pociągu do bogactwa, przyjemności, czy uciech’.
Tuladhara kontynuował: ‘O Dżadżali, o osobie, która sama nie boi się nikogo, w nikim nie budzi lęku i głęboko w swym sercu nie pragnie niczego i do niczego nie żywi awersji, mówi się, że dotarła do Brahmana. Podobnie o tym, kto w myśli, mowie i uczynku nigdy nie grzeszy przeciw żadnej żywej istocie, mówi się, że dotarł do Brahmana. Osiąga on stan najwyższej błogości, w którym nie istnieje ani przeszłość, ani przyszłość, Prawo, czy Bezprawie, w którym nie ma lęku, podczas gdy ten, kto będąc przykry w mowie i agresywny w temperamencie rani innych, nigdy nie uwolni się od lęku.
Ja sam żyję w zgodzie z opisaną przeze mnie moralnością uniwersalnej życzliwości prowadząc rodzinny tryb życia zalecany w pismach. Niektórzy głupcy dostrzegając w działaniu tych, którzy uchodzą za mędrców pewne błędy, tracą wiarę i całkowicie zarzucają te mające wieczną wartość praktyki zalecane w Wedach. Jednakże ten, kto potrafi kontrolować swe zmysły i zdobył siłę umysłu, widząc błędy koryguje je i zdobywa Wyzwolenie krocząc dalej ścieżką Wed. Ten mądry człowiek, który kontrolując swe zmysły z sercem wolnym od pragnienia ranienia innych idzie tą drogą, którą podążają wielcy mędrcy, z całą pewnością rozwinie w sobie cnotę prawości i zdobędzie Wyzwolenie, które jest jej owocem.
Związki na tym świecie są wynikiem przypadku, a nie przeznaczenia. Tak jak płynące po rzece dwa kawałki drewna unoszone przez nurt raz zbliżają się do siebie, raz oddalają, tak i krewni na tym świecie łączą się i rozdzielają. Ten, kto nie budzi lęku w żadnej żywej istocie, sam nikogo się nie boi, podczas gdy ten, kogo wszyscy boją się jak wilka, sam jest pełen lęku jak zwierzęta wodne zmuszone do wyskakiwania na ląd z lęku przed rykiem ognia-śmierci o imieniu Wadawa. Stąd wyłoniła się uniwersalna praktyka nieranienia. Należy ją realizować przy pomocy wszystkich dostępnych środków. Dążyć do niej powinni też ci, którzy mają zwolenników i bogactwo, gdyż prowadzi ona niewątpliwie do pomyślności i nieba, a oni sami z racji swych możliwości rozproszenia lęku innych są uważani przez mędrców za tych, co mogą tu zrobić najwięcej.
Ci, którzy szukają zwykłego ziemskiego szczęścia, idą ścieżką nieranienia szukając sławy, lecz ci, którzy są mądrzy, idą tą drogą, aby dotrzeć do Brahmana. Poprzez realizowanie obowiązku nieranienia można zdobyć te same owoce, co przez uprawianie umartwień, dobroczynność, prawdomówność, czy też oddawanie czci mądrości. Osoba, która zapewnia wszystkim żywym istotom nieranienie, zbiera zasługi równe tym, które przynoszą wszystkie ofiary i w końcu jako nagrodę zdobywa wolność od wszelkiego lęku’.
5. O nieranieniu jako najwyższym obowiązku i istnieniu różnych grzesznych praktyk z nim sprzecznych
Tuladhara kontynuował: ‘O Dżadżali, nie ma wyższego obowiązku od nieranienia innych żywych istot. Ten, kto nie budzi w nikim lęku, sam nie będzie odczuwał lęku przed nikim, podczas gdy ten, kogo wszyscy się boją, jak ukrytego w sypialni jadowitego węża, nigdy nie zdoła zebrać żadnych zasług ani na tym, ani na tamtym świecie. Sami bogowie nie potrafią odnaleźć śladu pozostawionego przez taką osobę, która przekroczyła wszystkie stany istnienia łącząc się z Brahmanem i stając się duszą wszystkich żywych istot.
Zagwarantowanie nieranienia wszystkim żywym istotom jest największym z darów, przynoszącym najwyższe szczęście. Wierz mi, bo mówię prawdę. Osoba, która angażuje się w działania, zdobywa pomyślność, lecz po wyczerpaniu zasług cierpi niedolę. Mędrzec widząc, że zasługi zbierane poprzez działanie wyczerpują się, nie wychwala działań.
Nie ma takiego obowiązku, u podłoża którego nie leżałby w jakimś sensie dążenie do szczęścia. Prawo samo w sobie jest jednakże bardzo subtelne. Obowiązki przedstawione w Wedach zdają się być ze sobą niekiedy sprzeczne, bo mają na uwadze zarówno zdobywanie nieba, jak i docieranie do Brahmana. W temacie obowiązków jest wiele sekretów i tajemnic. Temat ten jest tak subtelny, że trudno go zrozumieć w całości. Niektórzy tego świadomi, próbują zrozumieć Prawo poprzez obserwację działania tych, którzy są nazywani dobrymi.
Na tym świecie praktykuje się wiele działań, które bazują na błędnym rozumieniu i są grzeszne. Ludzie jedzą mięso innych żywych istot, które najpierw zabijają. Czyż sami nie zasługują na to, aby ich zjeść? I co z tymi, którzy kastrują byki, zakładają na nie uprzęż i karzą im nosić ciężary? Ludzie czynią też z innych niewolników i bijąc ich i krępując na różne sposoby zmuszają do pracy przez dzień i noc, choć są przecież świadomi bólu, który powoduje bicie i zakuwanie w łańcuchy. Czyż w każdej żywej istocie wyposażonej w pięć zmysłów nie zamieszkują wszyscy bogowie: Surja, Księżyc, bóg wiatru, Brahma, Prana, Kratu i Jama? Niektórzy ludzie utrzymują się przy życiu z handlu żywymi zwierzętami! Skoro nie mają odrazy do życia w tak grzeszny sposób, jakie skrupuły powstrzymają ich przed sprzedażą padliny? Czyż kozioł nie jest bogiem ognia Agni, owca Waruną, koń Surją, ziemia Puruszą (Wiratem), a krowa Somą? Człowiek, który nimi handluje nigdy nie zdobędzie nieba, grzech nie zabrudzi jedynie tych, którzy sprzedają olej, ghritę, miód, czy lekarstwa.
Istnieje wiele zwierząt, które wzrastają w spokoju i komforcie w miejscach wolnych od komarów i innych kąsających owadów. Ludzie, choć wiedzą doskonale, jak ich matki je kochają, prześladują je na różne sposoby i prowadzą je na bagniste tereny, które zamieszkują chmary komarów. Wiele zwierząt pociągowych jest zmuszanych do noszenia ogromnych ciężarów. Inne z kolei marnieją w rezultacie traktowania ich w sposób nie uświęcony przez pisma. Ranienie zwierząt w ten sposób nie różni się od zabijania płodu.
Ludzie uważają też rolnictwo za bezgrzeszny zawód, jednak faktycznie niesie ono ze sobą okrucieństwo. Pług swym żelaznym ostrzem rani ziemię i żywe istoty mieszkające w ziemi i spójrz na te woły zaprzężone do pługa!
Święte pisma zakazują zabijania bydła. Ci, którzy zabiją woła lub krowę nawet w celach ofiarnych, popełniają wielki grzech. Dowodzi tego choćby potępienie przez riszich żyjącego w dawnych czasach króla Nahuszy, który zabił krowę i woła chcąc w ten sposób oddać im honory. Kontrolujący swe zmysły bramini widząc jego czyn nie byli z tego zadowoleni i rzekli: «O Nahusza, nie możemy asystować w twoim rytuale i lać libacji do ognia. Zabiłeś krowę, która według świętych pism jest jak czyjaś matka, zabiłeś również woła, który zgodnie z deklaracją świętych pism jest jak sam Pradżapati. Choć nie miałeś złych intencji, popełniłeś czyny, które są grzeszne, nad czym bezgranicznie bolejemy». Wiedząc dzięki mocy swej ascezy, że Nahusza nie popełnił tego grzechu świadomie i chcąc oczyścić go z grzechu, który był równy grzechowi zabicia płodu, postąpili zgodnie z wskazówkami pism i podzielili jego grzech na sto jeden części przemieniając je w choroby grasujące wśród żywych istot. W ten sposób riszi o wielkich duszach zrzucili ten grzech na wszystkie żywe istoty’.
6. O konieczności opierania swych działań na oczyszczonym rozumieniu, a nie na biernym powtarzaniu tego, co czynią inni
Tuladhara zakończył mówiąc: ‘O Dżadżali, jak próbowałem tobie ukazać, na tym świecie uprawiane są różne grzeszne i przeraźliwe praktyki. Ty sam je uprawiasz, bo wszyscy ludzie czynią tak od najdawniejszych czasów, a nie dlatego, że dyktuje je oczyszczone rozumienie. Nie jest to dobre. Osoba powinna realizować to, co uważa za swój obowiązek kierując się rozumieniem, a nie imitując na ślepo praktyki uprawiane na tym świecie. Należy uwolnić się od złych wpływów tego świata szukając Prawdy. Ja sam pozostaję obojętny zarówno wobec tych, którzy mnie chwalą, jak i tych, którzy mnie ranią, ich pochwały i nagany traktuję tak samo. Nie przywiązuję się do niczego, nikogo ani nie lubię, ani lubię. Mędrcy aprobują taki sposób postępowania uważając go za zgodny z Prawem lub religią. Nawet święci żebracy podążają za tym sposobem postępowania. Człowiek prawy realizuje zawsze swój obowiązek z oczami o ulepszonej wizji’.
Dżadżali rzekł: ‘O Tuladhara, droga obowiązku, którą głosisz, zamyka żywym istotom drogę do nieba i odbiera im środki utrzymywania się przy życiu. Rolnictwo dostarcza żywności i ty sam, aby żyć, potrzebujesz jedzenia. Zwierzęta i płody rolne pozwalają istotom ludzkim na kontynuowanie życia. Zwierzęta i jedzenie są podstawą ofiary. Twoja doktryna ma posmak ateizmu. Ten świat przestanie istnieć, gdy konieczne stanie się zarzucenie środków, które służą utrzymywaniu się przy życiu’.
Tuladhara rzekł: ‘O braminie, nie jestem ateistą i nie potępiam ofiary. Człowiek jednakże rzadko naprawdę rozumie ofiarę. Biję pokłon przed ofiarą zarządzoną dla braminów i przed tymi, którzy znają tę ofiarę. Bramini jednakże zamiast realizować ofiarę zarządzoną dla nich, wykonują ofiarę zarządzoną dla wojowników. Joga jest jedynym rodzajem ofiary zarządzonej dla braminów, podczas gdy wszystkie te rytuały ofiarne, w których zadaje się rany zwierzętom i roślinom, są rytuałami wyznaczonymi dla wojowników.
Zaiste, różne tak zwane osoby wiary zawistne o bogactwo innych i nie rozumiejące prawdziwego znaczenia deklaracji śruti proklamują rzekomo na ich podstawie różne rzeczy faktycznie fałszywe i mające jedynie pozory prawdy. To oni wprowadzili szereg rytuałów ofiarnych ogłaszając, co powinno w nich być ofiarowane i które z nich są bardziej chwalebne. W konsekwencji pojawiła się kradzież i wiele innych grzesznych działań, bowiem takie rytuały ofiarne wymagają zgromadzenia ogromnych bogactw i są drogą do zdobywania sławy. Bogów zadowalają jednak tylko te dary, które zostały nabyte przy pomocy prawych środków. W świętych pismach jest wiele stwierdzeń wskazujących na to, że bogów można czcić poprzez czynienie ślubów, wlewanie libacji do ognia, recytowanie lub nucenie Wed i z pomocą ziół i roślin.
Grzeszna osoba ze swych religijnych działań zbierze grzeszne owoce. Z zawistnych osób rodzą się zawistne dzieci, podczas gdy z tych, którzy są nasyceni, rodzą się dzieci wolne od żądzy. Z ofiarnika lub kapłana, który prowadzi ofiarę dla jej owocu, rodzą się dzieci splamione w taki sam sposób, podczas gdy dzieci tych, którzy prowadzą ofiarę z poczucia obowiązku, a nie dla jej owocu, rodzą się dzieci czyste.
Libacja wlewana do ognia ofiarnego wznosi się do słońca, a ze słońca wypływa deszcz, z deszczu rodzi się jedzenie, a z jedzenia żywe istoty. W starożytnych czasach ludzie szczerze oddani ofiarom otrzymywali w zamian spełnienie swych życzeń. Ziemia rodziła plony bez orania jej, a z błogosławieństw wypowiadanych przez riszich rodziły się zioła i rośliny. Starożytny człowiek nigdy nie czynił ofiary dla jej owoców i nie uważał siebie za określonego z góry odbiorcę tych owoców.
Ci, którzy wykonują ofiarę wątpiąc i bez odpowiedniej wiary, rodzą się ponownie na ziemi jako osoby nieuczciwe, podstępne, zachłanne i żądne bogactwa. Ten, kto bazując na fałszywym rozumieniu uważa wszystkie święte pisma za przesiąknięte złem, grzesząc w ten sposób z całą pewnością uda się do regionu dla grzeszników. Jego dusza jest grzeszna i pozbawiony mądrości nigdy nie zdoła uwolnić się z koła ponownych narodzin. Prawdziwym braminem jest ten, kto uważa nakazy świętych pism za obowiązujące i dokładnie je realizuje czując lęk przez ich niewypełnieniem, kto wierzy, że Brahman jest wszystkim, co istnieje, i kto nigdy nie uważa siebie za tego, kto działa. Taka osoba wykonuje ofiarę z poczucia obowiązku, a nie dla jej owocu. W jej przypadku religijne działania mają najwyższą skuteczność, nawet wówczas, gdy rytuał nie zostaje zakończony lub gdy zakończenie jest uniemożliwione przez nieczyste zwierzęta, podczas gdy w przypadku osoby skłanianej do działania przez pragnienie owocu, niewykonanie rytualu do końca wymaga pokuty.
Ci, którzy szukają realizacji najwyższego celu życia, którym jest Wyzwolenie, nie szukają ziemskiego bogactwa, nie myślą o zabezpieczaniu się na przyszłość, są wolni od zawiści i praktykują ofiarę wewnątrz swej jaźni w formie uczciwości i samo-kontroli. Ci, którzy poznali różnicę między ciałem i duszą, są oddani jodze i medytują skupiając całą swą uwagę na świętej sylabie om (metoda medytacji zwana pranawa) i zawsze przynoszą zadowolenie innym. Święta sylaba om, która jest duszą wszystkich bogów, mieszka w tych, którzy znają Brahmana i gdy taki człowiek je i jest zadowolony, wszystkie bóstwa i cały wszechświat jest zadowolony i nasycony. Jest on jak Kryszna, który ongiś połykając odrobinę owsianki nasycił nią tysiące uczniów Durwasa, syna Atriego. Tak jak ten, kto nasycił się smakami wszelkiego rodzaju, nie odczuwa już pragnienia jakiegoś określonego smaku tak ten, kto nasycił się wiedzą, zdobywa wieczne zadowolenie, które staje się dla niego źródłem niewyczerpanego szczęścia. Te mądre osoby, które są ostoją prawości i które czerpią radość z prawości, zdobywają pewną i wolną od wszelkich wątpliwości wiedzę o tym, co jest do zrobienia i czego nie należy robić. Ten, kto zdobył taką mądrość, zawsze uważa, że wszystkie przedmioty we wszechświecie wypływają z Najwyższej Jaźni, czyli zarówno w sobie, jak i we wszystkie innych przedmiotach widzi Brahmana.
Ci, którzy wypełnieni wiarą szukają wiedzy starając się dotrzeć na drugi brzeg oceanu życia, docierają do najwyższego regionu, który jest wysoce błogosławiony i zamieszkiwany przez osoby prawe, z którego już się nie wraca na ziemię. W regionie tym nie ma smutku, ani żadnego rodzaju niepokoju i bólu. Tacy ludzie nie zazdroszczą innym nieba, nie czczą bogów przy pomocy kosztownych rytuałów ofiarnych. Kroczą ścieżką jogi i wykonują ofiary bez zadawania ran jakiejś żywej istocie, mając za swe dary ofiarne jedynie drzewa, zioła, owoce i korzonki. Te święte osoby, choć wykonały już wszystkie wyznaczone dla nich działania, ciągle wykonują ofiary wewnątrz swej jaźni kierując się wolą czynienia dobra na rzecz wszystkich żywych istot. Żądni bogactwa i zawistni kapłani nigdy nie asystują w ofiarach tych materialnie biednych, lecz duchowo odrodzonych ludzi. Z tego powodu zachłanni kapłani asystują jedynie w ofiarach tych niefortunnych osób, które będąc pod wpływem błędu nie szukają Wyzwolenia, lecz co najwyżej nieba. Ja sam uważam za naprawdę dobrych i prawych tych, którzy poprzez wykonanie swoich obowiązków chcą przybliżyć niebo innym. Świadomy tych dwóch rodzajów postępowania—właściwego dla tych naprawdę dobrych, którzy realizują swój obowiązek nie dla własnej korzyści, lecz dla dobra innych, oraz dla tych, którzy będąc pod wpływem błędu podejmują działania dla ich owocu—wybieram drogę tych, którzy są naprawdę dobrzy, i ponieważ jestem tylko kupcem, a nie braminem i nie asystuję przy ofierze, podążam ich ścieżką poprzez powstrzymywanie się od ranienia jakiejkolwiek żywej istoty na tym świecie. Traktuję wszystkich z takim samym współczuciem’.
7. O zależności skutku ofiary od stanu umysłu ofiarnika
Tuladhara kontynuował: ‘O Dżadżali, wielu największych braminów, którzy zdobyli wiedzę, asystuje w rytuałach ofiarnych, które w zależności od ich skutku można podzielić na dwa rodzaje: takie, które prowadzą do Wyzwolenia i uwolnienia się od konieczności ponownych narodzin, oraz takie, które prowadzą do niebiańskich regionów ekstazy, skąd po wyczerpaniu zasług powraca się na ziemię. Ci, którzy wykonują rytuały ofiarne podążają ścieżką wydeptaną przez bogów, którzy uczynili to po raz pierwszy. Jedna klasa ofiarników, która składa ofiary z myślą o owocu, swym religijnym działaniem zdobywa niebo, lecz musi powrócić na ziemię. Druga klasa ofiarników, którą tworzą ci, którzy są naprawdę mądrzy, czyni ofiary z poczucia obowiązku, a nie pod wpływem pragnienia owocu i po zdobyciu najwyższych regionów nie powraca już na ziemię. Choć więc obydwie klasy ofiarników podążają ścieżką bogów, różnią się ostatecznym wynikiem. W konsekwencji tego pomyślnego skutku, który towarzyszy celom sformułowanym w umyśle takich mądrych ludzi, woły dobrowolnie i chętnie ciągną pług pomagając w uprawie ziemi i dają się zaprząc do ciągnięcia wozów, a z wymion krów płynie mleko nawet bez dotknięcia ludzkiej ręki. Tacy ludzie tworząc słupki ofiarne i inne niezbędniki potrzebne do ofiary mocą swej jogi realizują wiele różnych rodzajów ofiar zakończonych licznymi darami. Mając czystą duszę nie popełniają grzechu nawet zabijając w darze ofiarnym krowę, gdyż ich dusza jest ponad wpływami działania, jednakże osoby o nieczystych duszach nie powinny składać w ofierze zwierząt, lecz jedynie zioła i rośliny’.
Tuladhara zakończył mówiąc: ‘O braminie, mówiąc o dwóch klasach ofiarników wychwalałem wyrzeczenie, a nie działanie pod wpływem pragnienia owocu wiedząc jak wielkie przynosi zasługi. Bogowie nazywają prawdziwym braminem tego, kto wyrzekł się pragnienia owocu, nie zabiega o ziemskie działania, nie kłania się przed nikim, nikogo nie wychwala i choć jest wyposażony w siłę, nie działa. Pomyśl, jak skończy ten, kto nie recytuje Wed, nie wykonuje poprawnie ofiar, nie obdarowuje zasługujących na dary braminów i podąża za dowolnym zajęciem folgując pragnieniu, podczas gdy ten, kto idzie drogą wyrzeczenia, dotrze do Brahmana’.
Dżadżali rzekł: ‘O synu kupca, nigdy przedtem nie słyszałem o tych tajemnych doktrynach ascetów, którzy wykonują jedynie mentalne ofiary. Doktryny te są bardzo trudne do zrozumienia i dlatego cię o nie pytam. Starożytni mędrcy nie podążali za tymi doktrynami jogi i dlatego mędrcy, którzy na nich się powołują, nie ogłosili ich do powszechnej akceptacji. Skoro, jak twierdzisz, jedynie ludzie o ogłupionym (okrutnym) umyśle nie są w stanie zrealizować ofiar na glebie duszy, przeto dzięki jakiemu działaniu mogą zdobyć szczęście? Powiedz mi, o ty o wielkiej mądrości. Głęboko ufam twym słowom’.
Tuladhara rzekł: ‘O braminie, czasami ofiary nie są faktycznie ofiarami z powodu stanu umysłu—braku wiary—tych, co je wykonują. Tacy ludzie nie są godni wykonywania żadnych ofiar—zewnętrznych, czy mentalnych. Jeśli zaś chodzi tych, którzy mają wiarę, to jedna krowa może służyć we wszystkich ofiarach. Słodkie i kwaśne mleko, oczyszczone masło, woda obmywająca włosy z końca jej ogona i jej rogi, jak i kurz z jej racice są wystarczającym źródłem tego, co jest potrzebne do ofiarnej libacji. W wykonaniu ofiar w wychwalanym przeze mnie trybie—tj. ofiarowania płynów bez ranienia zwierząt—ofiarnik, który zgodnie z nakazami Wed dedykując ofiarę bóstwom, powinien mieć żonę, a jeżeli jej nie ma może uczynić swą ślubną żoną swą wiarę. Wykonując taką ofiarę z oddaniem dotrze do Brahmana. Ofiarę ze zwierząt, która jest nieczysta należy zastąpić darem z miseczki ryżu. Czyż konieczne są też pielgrzymki do świętych miejsc? Wszystkie rzeki są przecież tak święte jak Saraswati, święte są też wszystkie góry. Takim świętym miejscem (tirtha) jest także dusza, do której możesz dotrzeć bez błądzenia po ziemi. Ten, kto idzie ścieżką obowiązku w sposób, o którym mówiłem, tj. unikając ranienia żywych istot i gromadząc zasługi na miarę swych możliwości, zdoła zdobyć błogosławione regiony na tym i na tamtym świecie’.
8. O centralnym znaczeniu wiary w działaniu religijnym
Tuladhara rzekł: ‘O Dżadżali, rozstrzygnij sam, czy ścieżkę prawości, o której mówiłem, wybiera ten, kto jest dobry, czy też grzesznik? Zrozumiesz wtedy właściwie, gdzie leży Prawda.
Spójrz, jak wiele ptaków krąży po niebie i wśród nich są te, które wychowały się na twojej głowie, jak i jastrzębie i wiele innych gatunków. Popatrz, jak składają skrzydła i wyciągają nogi przygotowując się do powrotu do gniazd. Przywołaj je. Te ptaki, o które troszczyłeś się z uczuciem, pokazują ci swą miłość widząc w tobie ojca. Niewątpliwie jesteś ich ojcem, przywołaj więc je’ ”.
Bhiszma kontynuował: „O Judhiszthira, ptaki przywoływane przez bramina Dżadżali odpowiedziały przyjaźnie pod dyktando tej religii, którą jest nieranienie jakiejkolwiek żywej istoty. Każde działanie wykonane bez zadawania ran innym służy temu, kto je wykonuje zarówno na tym, jak i na tamtym świecie. Natomiast te działania, które wymagają ranieniem innych, podkopują wiarę, a gdy wiara ulega zniszczeniu, zniszczeniu ulega jej niszczyciel.
Ofiara tych, którzy osiągnęli odpowiedni stan umysłu, dla których nie ma różnicy między nabytkiem i utratą, którzy mają wiarę, samo-kontrolę, spokojny umysł i wykonują ofiarę z poczucia obowiązku, rodzi najwyższy owoc. Wiara odnosząca się do Brahmana jest córką jasności i dobroci (sattvika). Ochrania i obdarowuje dobrym urodzeniem. Wiara (tj. niepodlegające kwestii przekonanie, całkowite oddanie) przewyższa zasługi zrodzone z samego recytowania Wed i medytacji. Religijne działanie skażone przez defekt mowy (na przykład niepoprawne wypowiadanie mantr) lub umysłu (jak brak koncentracji, pośpiech) oczyszcza wiara, lecz mowa i umysł nie uratują działania, które jest zanieczyszczone przez brak wiary.
Mędrcy, którzy znają przeszłe wydarzenia, cytują w tym kontekście, co następuje. Ongiś bogowie po szczegółowej analizie uznali, że jedzenie ofiarowane przez osobę, która jest zewnętrzne czysta (tj. na ciele i w działaniach), lecz nie posiada wiary i tej, która jest zewnętrzne nieczysta, lecz ma wiarę, jest takiej samej wartości. Podobnie, taką samą wartość ma jedzenie ofiarowane przez skąpca, który zna Wedy i hojnego lichwiarza. Najwyższy Pan wszystkich żywych istot, Brahma, powiedział im jednak, że błądzą i że jedzenie ofiarowane przez tego, kto posiada wiarę ma wyższą wartość. Dar jedzenia osoby hojnej jest szczery i sankcjonowany przez wiarę, lecz ofiarowany przez osobę skąpą, której brakuje wiary, jest bez wartości. Dlatego też jedzenie ofiarowane przez hojnego lichwiarza jest do zaakceptowania, podczas gdy dar od skąpca jest nie do przyjęcia, nawet jeżeli poznał Wedy.
Na całym świecie tylko jedna osoba, tj. ta, której brak wiary, nie zasługuje na to, by ofiarować jedzenie bogom. Bogowie nie akceptują jedzenia tylko od tego typu osoby. Tak twierdzą mędrcy, którzy poznali wszystkie sekrety obowiązku. Brak wiary jest wielkim grzechem, a sama wiara jest tym, co oczyszcza z grzechów. Tak jak wąż uwalnia się od starej skóry, tak człowiek wiary uwalnia się od swych grzechów. Religia wyrzeczenia, której towarzyszy wiara, stoi najwyżej wśród wszystkiego, co jest święte. Ten, kto po oczyszczeniu się z wszystkich wad działania oddaje się wierze, oczyszcza się duchowo. Czego więcej potrzeba takiej osobie umartwień, dobrego działania i wytrwałości?
Oddaj się więc doskonaleniu swej wiary. Każdy człowiek ma wiarę. Istnieją jednak jej trzy odmiany w zależności od tego, czy jest pod wpływem jasności-dobra (sattwa), namiętności (radżas), czy też ciemności (tamas) i określenie jakieś osoby jako prawej lub grzesznej zależy od rodzaju wiary, którą posiada. Osoby, które są pod wpływem jasności i dobra (sattwa) i rozumieją prawdziwą doniosłość moralności ustaliły to, o czym mówiłem. Poprzez własne badania dowiadujemy się o tym wszystkim od mędrca Dharmadarśany. Uciekaj się więc do wiary, gdyż w ten sposób zdobędziesz to, co najwyższe. Ten, kto ma wiarę w deklaracje śruti i działa w zgodzie z tym, co one głoszą wierząc, że służą jego dobru, jest z całą pewnością prawą duszą. Ten, kto pod wpływem wiary trzyma się własnej ścieżki, z całą pewnością jest osobą przerastającą inne”.
Bhiszma zakończył swe opowiadanie mówiąc: „O Judhiszthira, taka jest ścieżka obowiązku, którą kupiec Tuladhara wychwalał w rozmowie z braminem Dżadżali. Jest ona w zgodzie z rozumem i jest zawsze realizowana przez tych, którzy są mądrzy i dobrzy. Kupiec Tuladhara i bramin Dżadżali o wielkiej mądrości mocą swej jogi dotarli do najwyższych niebios, gdzie przebywali ciesząc się błogością. Tuladhara w czasie swego życia wygłosił wiele równie mądrych nauk o ogromnym znaczeniu. Ta znakomita osoba w pełni zrozumiała religię nieranienia i jej wieczne obowiązki zostały przez niego ogłoszone. Odrodzony duchowo Dżadżali po wysłuchaniu słów mądrego kupca oddał się praktykowaniu jogi i szukaniu spokoju”.