Opowieść
263:
Widura łączy się z Judhiszthirą
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
Aśramavasika Parva, Sections XIX-XXVIII (Aśramavana Parva),
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,
URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm
Spis treści
1. Dhritarasztra otrzymuje ryty inicjujące go do leśnego trybu życia
2. Narada opowiada o niebiańskich regionach wyznaczonych dla Dhritarasztry i towarzyszących mu osób
4. Widura opuszcza ten świat, przenikając do ciała Judhiszthiry
Judhiszthira podążał dalej za Widurą, który po dotarciu do odosobnionego miejsca w lesie stanął nieruchomo, opierając się o drzewo. Był tak wychudzony, że pozostał po nim jedynie zarys ludzkiej istoty. Zniknęły wszystkie charakterystyczne dla niego atrybuty. Pomimo tego król Judhiszthira rozpoznał go. Stojąc przed nim oddał mu cześć i rzekł raz jeszcze: „O Widura, to ja Judhiszthira”. Widura słyszał te słowa tylko w swej świadomości, patrząc na Judhiszthirę bez mrugnięcia okiem. Koncentrując swe spojrzenie na jego oczach, stał nieruchomo głęboko zanurzony w jodze, a następnie krok po kroku zaczął przenikać do jego ciała, łącząc swoje życiowe oddechy z jego oddechami i swoje zmysły z jego zmysłami. Zaiste, Widura dzięki mocy swej jogi przeniknął do ciała Judhiszthiry zwanego Królem Prawa, rozpalając je energią, podczas gdy jego ciało z oczami nieruchomo utkwionymi w przestrzeń nadal stało, opierając się o drzewo. ... Gdy Judhiszthira zapragnął wykonać kremację ciała i pośmiertne ryty dla Widury, usłyszał bezcielesny głos dochodzący z nieba: „O królu, nie należy poddawać kremacji jego, który był znany jako Widura. W nim jest również twoje ciało. On jest wiecznym bogiem Prawa, Dharmą. Jego będą regiony szczęścia znane pod nazwą Santanaka (coś, co się rozprzestrzenia i zostaje zachowane). Szedł ścieżką świętego żebraka i nie powinieneś go opłakiwać”.
(Mahābharāta, Aśramavasika Parva, Section XXVi)
1. Dhritarasztra
otrzymuje ryty inicjujące go do leśnego trybu życia
Król Dhritarasztra za radą Widury spędził pierwszą noc nad brzegami Bhagirathi, które są święte i zamieszkiwane przez ludzi prawych. Na wieść o jego obecności przybyli tam licznie zamieszkujący w lesie bramini, wojownicy, waiśjowie i szudrowie, pragnąc go zobaczyć. Stary król usiadł wśród nich, sprawiając im radość swym widokiem. Wykonał odpowiednie ryty i po oddaniu czci braminom i ich uczniom pożegnał ich wszystkich. Gdy nadszedł wieczór, zanurzył się w świętym strumieniu rzeki razem ze swoją żoną Gandhari o wielkiej sławie, Widurą i innymi, aby wykonać ryty oczyszczające. Po wykonaniu rytów Kunti delikatnie wyprowadziła królewską parę z wody na suchy brzeg, gdzie ofiarni kapłani zbudowali dla króla ołtarz ofiarny i gdzie oddany Prawdzie król lał oblację do ognia, czcząc bogów.
Następnego dnia stary król i jego towarzysze opuścili brzegi Bhagirathi i ruszyli w kierunku Kurukszetry. Realizując śluby i kontrolując zmysły, dotarli do pustelni królewskiego mędrca Satajupy o wielkiej mądrości. Satajupa był wielkim królem Kekajów, który po oddaniu królestwa synowi zamieszkał w lesie. Satajupa powitał Dhritarasztrę odpowiednimi rytami i towarzysząc mu dalej, udał się razem z nim do pustelni Wjasy, gdzie król Dhritarasztra otrzymał inicjuję do leśnego trybu życia. Po jej otrzymaniu król Dhritarasztra powrócił do pustelni Satajupy, który realizując prośbę Wjasy, pouczył go o wszystkich rytach związanych z leśnym trybem życia. W ten sposób król Dhritarasztra odpowiednio poinstruowany przystąpił do praktykowania pokuty. Gandhari i Kunti odziane w korę drzewną i skórę jelenia zobowiązały się do takich samych ślubów jak on. Trzymając w ryzach swe uczynki, umysł, mowę i wizję, przystąpiły do praktykowania surowego wyrzeczenia. Stary król, uwolniwszy się od wszystkiego, co oszałamia umysł, poddał się surowej ascezie, tak jak czynią to wielcy riszi. Odziany w korę drzewną i skórę jelenia z włosami związanymi w ciężki węzeł wysuszył swe ciało do skóry i kości. Widura o wielkiej inteligencji, który wiedział wszystko o prawości oraz Sandżaja służyli królowi i jego żonie i tak jak oni oczyszczali swą duszę, praktykując surową ascezę.
2. Narada opowiada o niebiańskich regionach wyznaczonych dla Dhritarasztry i towarzyszących mu osób
Pewnego dnia pustelnię króla Dhritarasztry odwiedzili trzej wielcy asceci, Narada, Parwata i Dewala. Przybył tam również Wjasa ze swymi uczniami i inni asceci o wielkiej mądrości zdobytej umartwieniami oraz głęboko oddany prawości królewski mędrzec Satajupa, który był już w podeszłym wieku. Kunti oddała im cześć, witając ich właściwymi rytami. Wszyscy ci asceci bardzo zadowoleni z oddanych im hołdów rozpoczęli uczone rozmowy na temat religii i prawości, sprawiając tym staremu królowi wielką radość. Gdy dyskusje dobiegały już końca, riszi Narada, który był zdolny do widzenia wszystkiego bezpośrednio, rzekł do króla Dhritarasztry: „O królu, w odległych czasach żył na ziemi król Kekajów o imieniu Sahasraczirja, który nie znał lęku i cieszył się wielkim dobrobytem. Był dziadkiem króla Satajupy. Król ten, gdy się zestarzał, oddał królestwo najstarszemu synowi, który wyróżniał się prawością, a sam wycofał się do lasu. Praktykując bardzo surową ascezę, zdobył region Indy. Odwiedzając wielokrotnie region Indry, widziałem tam tego króla, który wypalił swe grzechy umartwieniami. W podobny sposób do regionu Indry dotarł król Sailalaja, dziadek Bhagadatty oraz król Priszghana dorównujący Indrze siłą. Również Purukutsa, syn króla Mandhatri, który zamieszkał w tym samym co ty lesie, zdobył niebo surową ascezą. a słynna rzeka Narmada została jego żoną. Niebo zdobył także król Sasaloman, praktykując tutaj surowe umartwienia. Ty sam, zamieszkując w tym lesie, zdobądziesz również to, co jest tak trudne do zdobycia i razem z Gandhari dzięki łasce Wjasy zrealizujesz cel osiągany przez prawe dusze. Twój brat Pandu, który zamieszkuje w królestwie Indry, zawsze o tobie myśli i wspiera cię na twej drodze ku pomyślności. Kunti, twoja bratowa i matka Judhiszthiry, który jest wiecznym Dharmą, służąc tobie i Gandhari, zdobędzie miejsce, gdzie przebywa jej mąż Pandu. To, co mówię, się stanie. Widzę to wszystko oczami mej duchowej wizji. Widzę również, że Widura połączy się z Judhiszthirą, a Sandżaja dzięki medytacji uda się z tego świata wprost do nieba”.
Dhritarasztra i Gandhari, słysząc słowa Narady, wychwalali je, oddając mu cześć. Wtórowali im zebrami tam bramini, których serca wypełniły się radością. Królewski mędrzec Satajupa, zwracając się do Narady, rzekł: „O niebiański riszi o wielkim splendorze, jesteś czczony we wszystkich trzech światach! Swoimi słowami wzmocniłeś jeszcze wiarę króla Dhritarasztry, jak i nas wszystkich tu obecnych łącznie ze mną. Chciałbym jednak zapytać cię o coś, co dotyczy króla Dhritarasztry. Znasz prawdę w każdej sprawie i obdarzony niebiańską wizją dostrzegasz docelowe miejsce wszystkich ludzi. Mówiłeś o różnych królach, którzy zdobyli królestwo Indry. Nie powiedziałeś jednak nic o tym, jakie niebiańskie regiony zostały wyznaczone dla króla Dhritarasztry. Chciałbym od ciebie usłyszeć, jaki region i kiedy zostanie przez niego zdobyty”.
Narada rzekł: „O królewski mędrcu, któregoś dnia, gdy przebywałem w królestwie Indry, wywiązała się tam rozmowa o królu Dhritarasztrze i jego surowych umartwieniach. Z ust samego Indry usłyszałem, że królowi zostały jeszcze trzy lata życia i że po upływie tego czasu on i Gandhari udadzą się do regionów boga bogactwa Kubery. Doświadczy tam wielu przyjemności i będzie czczony przez tego króla jakszów. Uda się tam na rydwanie poruszającym się mocą woli z ciałem ozdobionym niebiańskimi klejnotami. Jest biologicznym synem mędrca Wjasy i swymi umartwieniami oczyści się ze wszystkich grzechów. Mając w sercu dharmę, będzie poruszał się swobodnie po regionach bogów, gandharwów i rakszasów. To co powiedziałem, jest tajemnicą nawet dla bogów. Ujawniłem wam jednak ten sekret z miłości do was. Zarówno ty sam, jak i zebrani tutaj bramini poznaliście wszystkie święte pisma i wypaliliście swe grzechy umartwieniami”.
Zgromadzeni w pustelni Dhritarasztry bramini, słysząc te mądre słowa wielkiego riszi, byli bardzo zadowoleni i głośno je wychwalali, a następnie za zgodą króla Dhritarasztry opuścili to miejsce, idąc dalej drogą wyznaczoną dla tych, którzy osiągają sukces w realizowaniu najwyższego celu”.
3. Pandawowie, nie mogąc znaleźć spokoju umysłu, udają się do pustelni Dhritarasztry na czele swych armii i w otoczeniu obywateli
Po opuszczeniu pałacu przez króla Dhritarasztrę i ich matkę Kunti Pandawowie nie mogli uwolnić się od zalewającej ich fali smutku. Obywateli Hastinapury ogarnął również głęboki smutek. Bramini pytali siebie nawzajem z troską: „Jakże ten stary i niewidomy król żyje teraz samotnie w tym niegościnnym lesie, skoro całe życie zamieszkiwał w pałacu, ciesząc się wielkim komfortem? Na pewno jest bardzo nieszczęśliwy. Towarzysząca mu matka Pandawów, Kunti, dokonała wielkiego czynu, separując się od swoich synów i wyrzekając się królewskiego dobrobytu z myślą o spędzeniu reszty życia w dżungli u boku starego króla. W jakim stanie jest obecnie Widura, który zawsze był oddany służeniu swemu starszemu bratu Dhritarasztrze i jak się czuje syn woźnicy Gawalgany, Sandżaja, który zawsze ochraniał jego dziedzictwo”.
Dotknięci żalem Pandawowie nie mogli przestać myśleć o swej matce, królu Dhritarasztrze, który stracił wszystkich synów, błogosławionej Gandhari i Widurze o wielkiej inteligencji. Stracili całe swoje zainteresowanie materialnym światem. Nie cieszyła ich zdobyta suwerenność, obecność kobiet i studiowaniem Wed. Rozpacz przenikała ich dusze, gdy myśleli o odejściu starego króla i rozmyślali nad tą straszliwą rzezią wśród swoich krewnych dokonaną ich własnymi rękami. Myśl o śmierci heroicznego Abhimanju, walecznego Karny, synów Draupadi oraz wszystkich innych krewnych i przyjaciół zalewała ich serca potopem żalu. Nie potrafili znaleźć spokoju umysłu, rozmyślając bez przerwy o ziemi ogołoconej z wielkich herosów i całego swego bogactwa. Draupadi, która straciła wszystkich synów i piękna Subhadra, matka Abhimanju były równie smutne i nieszczęśliwe. Tym, co utrzymywało ich wszystkich przy życiu i napawało ich serca nadzieją, była myśl o narodzinach Parikszita, syna córki króla Wiraty, któremu Kryszna przywrócił życie.
Pandawowie myśleli bezustannie o swej matce i smutek ich nie opuszczał. W przeciwieństwie do tego, co robili zawsze wcześniej, nie angażowali się z równym oddaniem w swoje królewskie obowiązki. Utracili zdolność do czerpania z czegokolwiek przyjemności. Nawet gdy ktoś ich o coś pytał, nie zaszczycali go odpowiedzią. Uginając się pod ciężarem żalu, ci herosi, którym nikt nie potrafił stawić oporu, zdali się tracić całą wiedzę i zmysły. Myśl o ich wychudzonej postami starej matce służącej królewskiej parze wypełniała ich umysł niepokojem. Pytali się nawzajem: „O biada nam, jakże nasza matka zdoła unieść ten ciężar? Jakże stary król Dhritarasztra, który utracił wszystkich synów i nie ma żadnej ochrony, zdoła utrzymać się przy życiu w tej dżungli pełnej drapieżnych zwierząt? Jakże jego żona, błogosławiona Gandhari, której wszyscy krewni zostali zabici, zdoła iść śladem swego niewidomego męża?” Nie mogąc znaleźć spokoju, nastawili skrycie swe serca na odwiedzenie starego króla w jego leśnej pustelni.
Pewnego dnia Sahadewa, skłaniając głowę przed Judhiszthirą, rzekł: „O królu, widzę, że głęboko w swym sercu pragniesz odwiedzić starego króla. Ja też tego pragnę, choć z szacunku do ciebie nie śmiałem powiedzieć ci o tym wcześniej. Teraz jednak nadszedł na to właściwy czas. Oczami duszy widzę naszą matkę Kunti żyjącą w lesie z włosami związanymi w ciężki węzeł, śpiącą na łożu z trawy kuśa i praktykującą surową ascezę. Choć wychowała się w pałacu w komforcie i luksusie, żyje obecnie w lesie z ciałem wychudzonym postami. Zaiste, szczęście śmiertelnych jest krótkotrwałe, skoro nasza matka, córka i żona króla, żyje teraz samotnie w lesie w wielkiej nędzy”.
Żona Pandawów Draupadi, najwspanialsza wśród kobiet, usłyszawszy słowa Sahadewy, rzekła, oddając królowi należne honory: „O królu, powiedz mi, kiedy zdołam zobaczyć królową Kunti, jeżeli w ogóle jeszcze żyje? Jeżeli uda mi się ją zobaczyć raz jeszcze, uznam, że moje życie nie zostało zmarnowane. Widzenie jej raz jeszcze sprawi radość nam wszystkim. Weź to pod uwagę i uczyń to, co jest dla nas wszystkich najlepsze. Niech twój umysł i rozumienie czerpią zawsze przyjemność z prawości, która jest zawarta w twym pragnieniu obdarzenia nas dobrodziejstwami!”
Król Judhiszthira zawezwał więc przed swe oblicze dowódców swych armii i rzekł: „O wojownicy, przygotujcie do wymarszu wasze oddziały bogate w słonie i rydwany. Pragnę bowiem wyruszyć w kierunku Kurukszetry, która jest miejscem odosobnienia dla licznych ascetów, aby odwiedzić zamieszkującego tam w dżungli króla Dhritarasztrę. Niech więc w tym kierunku wyruszą skarbnicy odpowiedzialni za rozporządzanie skarbem, jak i wszyscy obywatele bez ograniczeń, którzy pragną zobaczyć króla, otrzymując od was odpowiednią ochronę. Niech ci, którzy nadzorują transportem, przygotują odpowiednie środki lokomocji dla mechaników, artystów, kucharzy, szefów kuchni i wszystkich innych zatrudnionych w kuchni oraz tysiące zamkniętych lektyk dla kobiet. Niech zostaną przygotowane liczne wozy do transportu namiotów, bogactw oraz wszystkich rodzajów jadalnych produktów. Niech zostanie ogłoszone, że wymarsz jest planowany na jutro i niech nie będzie żadnych opóźnień w przygotowaniach. Niech też na drodze marszu zostaną wzniesione różnego rodzaju pawilony i domy odpoczynkowe”.
Następnego dnia o poranku król Judhiszthira wyruszył w drogę z orszakiem licznych kobiet, lecz zanim udał się w kierunku dżungli, czekał pięć dni na obywateli, dając im czas na przygotowanie się do drogi, a gdy nadszedł na to właściwy czas, dał swym oddziałom ochranianym przez wielkich herosów z Ardżuną na czele rozkaz do wymarszu. Natychmiast powstał wielki zgiełk czyniony przez jeźdźców nawołujących do wyposażenia i uszeregowania koni. Niektórzy jechali wozami, inni na rumakach szybkich jak myśl, słoniach wielkich jak góra, wielbłądach lub na złotych rydwanach o splendorze płonącego ognia, a jeszcze inni szli piechotą, tworząc oddział walecznych piechurów uzbrojonych w pazury zrobione z żelaza i przywiązane do pasa. Mieszkańcy stolicy i prowincji chcący zobaczyć króla Dhritarasztrę podążali za Judhiszthirą różnymi środkami transportu. Na czele armii jechał naczelny dowódca sił zbrojnych bramin-wojownik Krypa. Król Judhiszthira wyruszył w drogę na swym rydwanie pod białym parasolem otoczony przez licznych braminów oraz wychwalających go poetów i bardów, podczas gdy Bhima, syn boga wiatru, uzbrojony w swój łuk jechał na słoniu wielkim jak góra wyposażonym w każdą broń do ataku i obrony, a synowie Madri, Nakula i Sahadewa, na rumakach odzianych w kolczugę, niosąc sztandary. Ardżuna o wielkiej energii ze zmysłami pod kontrolą jechał na swym wspaniałym rydwanie promieniującym jak słońce ciągnionym przez białe ogiery. Kobiety z rodziny królewskiej z Draupadi na czele podróżowały w zamkniętych lektykach. Armie Pandawów bogate w rydwany i bojowe słonie wyglądały pięknie. Ich marszowi towarzyszył nieustanny dźwięk bębnów i innych instrumentów. Jujutsu, syn króla Dhritarasztry ze służącą oraz domowy kapłan Pandawów Dhaumja na rozkaz Judhiszthiry pozostali w stolicy dla jej ochrony.
Pandawowie, prowadząc swe armie, szli powoli, zatrzymując się często nad jeziorami i brzegami rzek. W tym powolnym marszu dotarli do Kurukszetry i po przekroczeniu świętych wód Jamuny ujrzeli z daleka miejsce odosobnienia starego króla Dhritarasztry. Z radosnymi sercami wkroczyli do lasu, wypełniając przestrzeń głośnymi dźwiękami radości. Zatrzymali się w pewnej odległości od pustelni i wysiadłszy z rydwanów, ruszyli pieszo w jej kierunku, chyląc z pokorą głowy. Za nimi podążały towarzyszące im kobiety i wszyscy inni obywatele. W ten sposób dotarli do pustelni starego króla pokrytej zagajnikiem i odwiedzanej przez jelenie, gdzie zgromadziło się wielu ascetów pragnących zobaczyć Pandawów. Judhiszthira, zbliżywszy się do nich, zapytał ze łzami w oczach: „O święci asceci, gdzie teraz przebywa nasz ojciec i senior rodu król Dhritarasztra?” Odpowiedzieli: „O królu, znajdziesz go u brzegu Jamuny, gdzie poszedł, aby wykonać ablucje i zebrać wodne kwiaty i wodę”. Pandawowie udali się we wskazanym kierunku, gdzie dostrzegli starego króla już z daleka. Pragnąc go jak najszybciej powitać, przyspieszyli kroku. Sahadewa dostrzegł Kunti i ruszył ku niej pospiesznie. Dotykając jej stóp, zalał się łzami. Kunti, patrząc na ukochanego syna ze łzami spływającymi po jej policzkach, podniosła go z ziemi i wzięła w ramiona, informując Gandhari, która ciągle zakrywała oczy opaską, o jego przybyciu. Zobaczyła zbliżających się do niej Bhimę, Ardżunę i Nakulę i szybko ruszyła w ich kierunku. Wyprzedziła Dhritarasztrę i Gandhari, prowadząc ich za sobą. Pandawowie na jej widok padli przed nią plackiem na ziemię. Niewidomy król i jego żona rozpoznali ich natychmiast po głosie i dotyku. Pandawowie, lejąc łzy, powitali ich zgodnie z nakazanymi rytami. Odzyskując zmysły, wzięli z ich rąk dzbany wypełnione wodą i nieśli je sami w kierunku pustelni. W ten sposób zobaczyły ich czekające tam na nich kobiety z królewskiego pałacu i wszyscy inni obywatele. Judhiszthira przedstawił ich wszystkich po kolei królewskiej parze, wymieniając ich imiona i oddając cześć królowi, który był seniorem rodu. Stary król z oczami zalanymi łzami radości poczuł się tak jakby był znowu w Hastinapurze. Pozdrawiany z szacunkiem przez wszystkie swoje synowe z Draupadi na czele był uszczęśliwiony. W końcu dotarł do swego miejsca odosobnienia wychwalanego przez siddhów i czaranów wypełnionego tłumem przybyłych tam ludzi, tak jak firmament niezliczonymi gwiazdami.
Król Judhiszthira razem z braćmi, wszyscy o oczach jak płatki lotosu, usiedli wśród ascetów przybyłych tutaj z różnych krajów, chcąc zobaczyć na własne oczy pięciu braci Pandawów o potężnych ramionach i poznać, który wśród nich jest Judhiszthirą, który Bhimą, Ardżuną, Nakulą i Sahadewą, oraz którą wśród kobiet jest ich żona Draupadi o wielkiej sławie. W odpowiedzi na ich pytania Sandżaja rzekł: „O asceci, ten wojownik o jasnej cerze w kolorze czystego (białego) złota, ciele potężnym jak ciało lwa, dużych migdałowych oczach w kolorze miedzi i orlim nosie, to król Judhiszthira. Ten z kolei, który kroczy jak rozjuszony słoń o cerze w kolorze rozgrzanego złota, ciele lwa i potężnych długich ramionach, to Bhima. Przyjrzyjcie mu się dobrze. Ten siedzący obok niego wielki łucznik o ciemnej karnacji, młodzieńczym ciele i ramionach jak u lwa, który przypomina przywódcę stada słoni i kroczy jak uczestniczący w zawodach słoń, to heros Ardżuna. A ci dwaj mężczyźni siedzący obok Kunti, przypominający Wisznu i Indrę, to bliźniacy Nakula i Sahadewa. W świecie ludzi nikt im nie dorówna pięknem, siłą i poprawnością w postępowaniu. Czy widzicie tę damę w średnim wieku o oczach jak płatki lotosu i cerze w kolorze niebieskiego lotosu wyglądającą jak bogini? To Draupadi, bogini dobrobytu w ucieleśnionej formie. Siedząca obok niej dama o cerze w kolorze czystego złota wyglądająca wśród innych kobiet jak ucieleśnienie promieni księżyca to Subhadra, siostra tego niezrównanego herosa, który dzierży w dłoni swój dysk. Z kolei ta kobieta, która jest piękna jak czyste złoto, to Ulupi, córka króla wężów, a ta o cerze jak kwiaty madhuki, to księżniczka Citragada. Obie są żonami Ardżuny. A ta dama o cerze w kolorze niebieskiego lotosu jest siostrą króla Sziśupali, który zawsze rzucał wyzwanie Krysznie i jest najważniejszą żoną Bhimy. Ta o cerze w kolorze kwiatu czampaka jest córką króla Magadhów, Dżalasandhy i żoną Sahadewy. Z kolei ta dama o cerze jasnej jak rozgrzane złoto, która trzyma swego syna na kolanach, to córka króla Wiraty, Uttara. Jest żoną Abhimanju, który po uracie swego rydwanu został zabity przez grupę wojowników na rydwanach z braminem-wojownikiem Droną na czele. A te liczne damy z włosami bez przedziału ubrane na biało, to wdowy i synowe starego króla Dhritarasztry Były żonami setki jego synów, które utraciły w wojnie zarówno mężów, jak i synów, i które w konsekwencji swego oddania braminom oczyściły swe serca i rozumienie”.
4. Widura opuszcza ten świat, przenikając do ciała Judhiszthiry
Gdy zadowoleni ze spotkania z Pandawami asceci odeszli do swych zwykłych miejsc zamieszkania, a towarzyszący Pandawom wojownicy opuścili pustelnię, zatrzymując się w pobliżu, król Dhritarasztra, siedząc w otoczeniu przybyłych do jego pustelni kobiet i dzieci, zaczął pytać Pandawów o ich pomyślność. Rzekł: „O Judhiszthira, powiedz mi, czy żyjesz ze swymi braćmi i mieszkańcami swego królestwa w pokoju i szczęściu? Czy twoi słudzy, nauczyciele, seniorzy oraz wszyscy inni, którzy od ciebie zależą, są szczęśliwi? Czy obywatele twego królestwa mogą żyć bez lęku? Czy w swych rządach kierujesz się tradycją? Czy twój skarbiec został wypełniony w prawy sposób bez łamania norm? Czy postępujesz właściwie w stosunku do wrogów, przyjaciół oraz tych, którzy zachowują neutralność? Czy traktujesz właściwie braminów, obdarowując ich jako pierwszych podczas ofiar i innych rytów religijnych? Czy twoi wrogowie są usatysfakcjonowani twoim postępowaniem? Czy oddajesz cześć bogom i Ojcom? Czy czcisz właściwie gości, ofiarując im jedzenie i picie? Czy bramini, wojownicy, waiśjowie i szudrowie zamieszkujący w twoim królestwie realizują wyznaczone dla nich obowiązki? Czy kobietom, dzieciom i starcom w twoim królestwie nie brakuje środków do życia? Czy kobiety zamieszkujące w pałacu są właściwie honorowane? Czy dbasz wystarczająco o to, aby sława królewskich mędrców z twego rodu nie ucierpiała”.
Judhiszthira, odwzajemniając mu się podobnymi pytaniami, rzekł: „O królu, mam nadzieję, że twój pobyt w dżungli zrodził owoce. Czy zdobyłeś większą zdolność do samo-kontroli i czy wzrósł spokój twego serca? Czy nasza matka Kunti jest zdolna do służenia tobie bez zbytniego zmęczenia? Czy królowa Gandhari oddana praktykowaniu surowej ascezy i zmuszona do pieszej wędrówki po dżungli bez żadnej ochrony przed zimnem, słońcem i wiatrem, zaprzestała już opłakiwać swych synów o wielkiej energii, którzy idąc drogą wojownika, oddali życie na polu bitewnym. Czy ciągle obwinia nas grzeszników o ich śmierć? Mam również nadzieję, że Sandżaja, praktykując ascezę, osiągnął spokój umysłu i szczęście. Powiedz mi również, gdzie jest Widura, którego nie widzę tutaj razem z tobą?”
Dhritarasztra rzekł: „O Judhiszthira, Widura, udał się w głąb dżungli, gdzie praktykuje bardzo surowe umartwienia. Jest bardzo wychudzony, żywiąc się jedynie powietrzem. Bramini niekiedy widzą go, jak samotnie wędruje po lesie”. Gdy Dhritarasztra wypowiadał te słowa, Judhiszthira dostrzegł sylwetkę Widury widoczną na spory dystans. Widura był nagi i niezmiernie wychudzony z włosami związanymi w ciężki węzeł, ciałem pokrytym błotem i kwiatowym pyłem, z kawałkami kory w ustach. Zatrzymał się nagle, patrząc w kierunku pustelni, jakby zamierzał tam się udać, lecz widząc, że jest wypełniona ludźmi, zaczął się szybko oddalać. Judhiszthira, zobaczywszy go, powstał z miejsca i pospiesznie ruszył za nim w kierunku głębokiego lasu, tracąc go od czasu do czasu z oczu. Zawołał: „O Widura, zatrzymaj się. To ja, faworyzowany przez ciebie król Judhiszthira”. Nie mając żadnej odpowiedzi, podążał dalej za Widurą, który po dotarciu do odosobnionego miejsca w lesie stanął nieruchomo, opierając się o drzewo. Był tak wychudzony, że pozostał po nim jedynie zarys ludzkiej istoty. Zniknęły wszystkie jego atrybuty. Pomimo tego król Judhiszthira rozpoznał go. Stojąc przed nim, oddał mu cześć i rzekł raz jeszcze: „O Widura, to ja Judhiszthira”. Widura słyszał te słowa tylko w swej świadomości, patrząc na Judhiszthirę bez mrugnięcia okiem. Koncentrując swe spojrzenie na jego oczach, stał nieruchomo głęboko zanurzony w jodze, a następnie krok po kroku zaczął przenikać do jego ciała, łącząc swoje życiowe oddechy z jego oddechami i swoje zmysły z jego zmysłami. Zaiste, Widura dzięki mocy swej jogi przeniknął do ciała Judhiszthiry zwanego Królem Prawa, rozpalając je energią, podczas gdy jego ciało z oczami nieruchomo utkwionymi w przestrzeń nadal stało, opierając się o drzewo. Judhiszthira dostrzegł, że życie go opuściło, lecz w tym samym czasie sam poczuł się silniejszy i wzbogacony o dodatkowe zalety i osiągnięcia. Przypomniał sobie wówczas swój poprzedni stan istnienia jako bóg Dharma, zanim narodził się wśród ludzi (bóg Dharma narodził się na ziemi w podwójnej formie Judhiszthiry i Widury). Bramin Wjasa nauczał go o tej wielkiej energii, którą przynosi ścieżka jogi, której w tej chwili doświadczył. Gdy Judhiszthira zapragnął wykonać kremację ciała i pośmiertne ryty dla Widury, usłyszał bezcielesny głos dochodzący z nieba: „O królu, nie należy poddawać kremacji jego, który był znany jako Widura. W nim jest również twoje ciało. On jest wiecznym bogiem Prawa, Dharmą. Jego będą regiony szczęścia znane pod nazwą Santanaka (coś, co się rozprzestrzenia i zostaje zachowane[1]). [1] Podaję za B. Debroy, przypis 98, Aśrama-Wasa Parva, Penguin Books India 2014 (B.M). Szedł ścieżką świętego żebraka i nie powinieneś go opłakiwać”.
Judhiszthira posłuszny temu niebiańskiemu głosowi opuścił miejsce, gdzie pozostało ciało Widury i powróciwszy do pustelni Dhritarasztry, opowiedział mu o tym, co się wydarzyło, wprawiając wszystkich obecnych w stan pobożnego zdumienia. Stary król, słysząc o tym, był bardzo zadowolony. Rzekł do syna boga Dharmy: „O Judhiszthira, zostało stwierdzone, że gospodarz powinien powitać gościa darem tego, co sam spożywa. Przyjmij więc ode mnie w darze wodę, korzonki i leśne owoce”. Judhiszthira rzekł: „O królu, niech tak się stanie”. Pandawowie zjedli ofiarowany mu posiłek i następnie przygotowali dla siebie łoża pod drzewami obok swej matki, aby spędzić noc w tym miejscu odosobnienia należącym do ascetów, śpiąc pod gołym niebem, jedząc korzonki i owoce, pijąc wodę i słuchając uczonych dyskusji braminów cytujących piękne słowa i sylaby ze świętych pism.
5. Wjasa wyjaśnia Dhritarasztrze naturę Widury i obiecuje spełnić jego życzenie, ukazując mu to, co chciałby zobaczyć
Noc upłynęła im pod pomyślną konstelacją. O poranku król Judhiszthira wykonał należne ryty i następnie razem z braćmi udał się na wędrówkę po pustelni. Za zgodą króla Dhritarasztry spacerował, gdzie zachciał w towarzystwie swego domowego kapłana i służby z orszakiem przybyłych razem z nim kobiet zamieszkujących w pałacu. Zobaczł tam wiele ołtarzy ofiarnych, gdzie płonął święty ogień i wokół których siedziało wielu pobożnych ascetów, lejąc do ognia oblację ofiarowaną bogom. Ołtarze były obsypane kwiatami, owocami i korzonkami, a dym ze spalanego na nich oczyszczonego masła unosił się prosto w górę. Liczne miejsca zdobiły stosy owoców i korzonków zebranych w lesie. Pasły się tam i odpoczywały stada jeleni i niezliczona ilość ptactwa intonowała swe melodyjne śpiewy, nie czując żadnego lęku. Cały las rozbrzmiewał echem krzyków pawia, wołaniem kukułek, słodkimi nutami śpiewających ptaków oraz dźwiękami hymnów wedyjskich recytowanych przez braminów. Pandawowie czuli się zaszczyceni, widząc ascetów z ciałami wyglądającymi jak samo ucieleśnienie Wed oraz tych, którzy należeli do świeckiego bractwa. Król Judhiszthira obdarował ich licznymi dzbanami ze złota i miedzi, które z myślą o nich przyniósł, skórami jelenia, wełnianymi kocami, drewnianymi łyżkami ofiarnymi, półmiskami oraz innymi naczyniami zrobionymi z żelaza. Każdy z nich mógł zabrać ich tyle, ile chciał.
Po zwiedzeniu całej pustelni i obdarowaniu ascetów Judhiszthira powrócił do tego miejsca, gdzie przebywał król Dhritarasztra. Stary król i jego żona Gandhari wykonali już poranne ryty i siedzieli tam w spokoju. Matka Pandawów Kunti pełna pokory usiadła niedaleko od nich z pochyloną jak uczeń głową. Judhiszthira oddał cześć staremu królowi, wypowiadając głośno jego imię. Dhritarasztra rzekł: „O Judhiszthira, usiądź, proszę, obok nas”. Judhiszthira siadł na macie zrobionej z trawy kuśa, a jego bracia po oddaniu czci królowi, usiedli u jego stóp. Stary król Dhritarasztra wyglądał pięknie w ich otoczeniu. Zaiste, rozświetlał przestrzeń wedyjskim blaskiem, tak jak Brihaspati, nauczyciel bogów, siedząc wśród bogów. W pustelni Dhritarasztry zgromadzili się również liczni riszi zamieszkujący na polach Kurukszetry. Przybył tam również błogosławiony Wjasa o wielkiej mądrości i energii, czczony nawet przez niebiańskich mędrców, prowadząc ze sobą swoich licznych uczniów. Na jego widok król Dhritarasztra, Pandawowie i wszyscy inni powstali, aby oddać im cześć. Wjasa poprosił ich, żeby usiedli i następnie sam siadł na macie zrobionej ze skóry czarnej antylopy przykrytej kawałkiem jedwabiu i trawą kuśa. Miejsce to zostało specjalnie dla niego przygotowane. I gdy Wjasa usiadł, wszyscy pozostali na jego prośbę również usiedli.
Wjasa rzekł: „O Dhritarasztra o potężnych ramionach, czy udało ci się poczynić postępy na drodze wyrzeczenia? Czy jesteś w swym umyśle zadowolony z zamieszkiwania w lesie? Czy w swym sercu uwolniłeś się od żalu spowodowanego śmiercią twoich synów? Czy twoja duchowa wizja rozjaśniła się? Czy bez wahania realizujesz wszystkie nakazy leśnego trybu życia? Czy twoja żona Gandhari oczyściła również swe serce z żalu, czy też ciągle rozpacza? Ta wspaniała kobieta zdobyła wielką mądrość i rozumie doskonale cztery cele życiowe, którymi są dharma, artha, kama i moksza Zna też całą prawdę o pomyślności i niepomyślności. Czy Kunti, która w rezultacie swego pragnienia służeniu tobie i twej żonie opuściła swych synów, dba o wasze potrzeby i służy wam z pokorą. Czy król Judhiszthira, syn boga Dharmy i jego bracia zostali wystarczająco pocieszeni z powodu jej utraty? Czy odczuwasz radość widząc ich? Czy twoje usposobienie i umysł oczyściły się z grzechu dzięki wzrostowi twojej wiedzy? Czy koncentrujesz się wystarczająco na trzech zasadach uznawanych za najważniejsze: tj. na nieranieniu, Prawdzie i uwolnieniu się od gniewu? Czy zamieszkiwanie w dżungli jest ciągle dla ciebie bolesne? Czy potrafisz znaleźć w tym lesie jedzenie potrzebne do utrzymania się przy życiu? Czy poszczenie jest dla ciebie nadal trudne i bolesne?”
Wjasa kontynuował: „O Dhritarasztra, czy wiesz w jaki sposób mądry Widura opuścił ten świat? Był on inkarnacją boga Prawa Dharmy, który narodził się na ziemi w śmiertelnej postaci w rezultacie klątwy bramina o imieniu Mandawia, który przeklął Dharmę narodzinami ze śmiertelnego łona z powodu nałożenia na niego zbyt surowej kary w stosunku do jego przewinienia, którym było zabicie w dzieciństwa ostrym źdźbłem trawy małej muszki (zob. Mahabharata, księga I, Adi Parva, opow. 3, p.6). Widura był wielkim joginem o głębokim rozumieniu, szlachetnym umyśle i czystej duszy. Nawet nauczyciel bogów Brihaspati i nauczyciel demonów Śukra nie dorównywali mu inteligencją. Riszi Mandawia nagromadził swymi umartwieniami wielką moc, którą użył, rzucając klątwę na wiecznego Dharmę. Widura o wielkiej inteligencji został przeze mnie spłodzony na rozkaz Brahmy i dzięki mojej własnej energii narodził się na ziemi, która należy obecnie do Judhiszthiry. Ten wieczny bóg Dharma w formie Widury był twoim bratem. Jogin rozpoznaje go jako Dharmę w kolejnych stadiach jogi, takich jak dharana (skupienie umysłu na jednym przedmiocie) i dhjana (wycofanie umysłu z zewnętrznych przedmiotów). Dharma rośnie wraz ze wzrostem Prawdy, samo-kontroli, spokoju serca, współczucia i dobroczynności. Dharma jest wieczny i zawsze zaangażowany w praktykowanie wyrzeczenia”.
Wjasa kontynuował: „O królu, Judhiszthira narodził się z nasienia boga Dharmy dzięki potędze jogi. Judhiszthira jest Dharmą o wielkiej mądrości i niezmierzonej inteligencji. Dharma istnieje zarówno na tym, jak i na tamtym świecie i jest jak ogień, wiatr, woda, ziemia i przestrzeń. Dharma jest zdolny do poruszania się wszędzie i istnieje, przenikając cały wszechświat. Staje się jednakże widzialny jedynie dla największych wśród bogów oraz dla oczyszczonych z wszystkich grzechów ascetów, którzy zdobyli sukces płynący z ascezy. On, który jest Dharmą jest Widurą, a on, który jest Widurą jest najstarszym z Pandawów, Judhiszthirą”.
Wjasa zakończył, mówiąc: „O królu, choć jesteś niewidomy, jesteś zdolny do widzenia tego najstarszego wśród synów Pandu, Judhiszthirę, który stoi przed tobą jak twój sługa. Twój brat Widura o wielkiej duszy i mądrości odziany w potęgę jogi, widząc Judhiszthirę, przeniknął do jego osoby. Ciebie również zjednoczę z tym, co przyniesie tobie największą korzyść. Dowiedz się, że przybyłem tutaj, aby rozwiać twoje wątpliwości. Dzięki ogromnej sile zgromadzonej moich umartwieniami dokonam na twoją prośbę wielkiego czynu, którego żaden z wielkich riszich nie potrafił dotychczas dokonać i ukażę przed tobą to, co pragniesz zobaczyć. Powiedz mi, jakie jest twoje życzenie? Jakiego czynu mam dokonać? Co chciałbyś zobaczyć lub usłyszeć? Spełnię każde twoje życzenie”.