Opowieść
264:
Wjasa mocą swej ascezy ukazuje Bharatom poległych
wojowników
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
Aśramavasika Parva, Sections XXIX-XXXVI
(Putradarsana
Parva),
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,
URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm
Spis treści
4. Waisampajama wyjaśnia, dlaczego polegli herosi mogli ukazać się w swej cielesnej formie
6. Pandawowie na prośbę Dhritarasztry wracają do Hastinapury
Waisampajama rzekł: „O Dźanamedźaja, posłuchaj dalej mojej recytacji Mahabharaty opowiadającej o wielkich czynach twoich przodków. ... Król Dhritarasztra z oczyszczonym ciałem i skoncentrowanym umysłem siedział w otoczeniu Pandawów i riszich, a kobiety z rodziny królewskiej usiadły wokół Gandhari. Przybyli tam obywatele stolicy i prowincji zajęli miejsca wyznaczone dla nich zgodnie z wiekiem. I gdy zaległa pełna oczekiwania cisza, wielki asceta Wjasa o potężnej energii, kąpiąc się w świętych wodach Bhagirathi, zawezwał przed swe oblicze wszystkich poległych wojowników i królów z różnych królestw, którzy walczyli po stronie Pandawów i Kaurawów. W odpowiedzi na jego słowa z głębiny wód dał się nagle słyszeć wielki zgiełk podobny do dźwięku czynionego na polu bitewnym przez ścierające się ze sobą militarne siły i z wód Bhagirathi wyłoniły się liczące tysiące żołnierzy armie z Bhiszmą i Droną na czele. ... Ukazali się w swych jaśniejących niebiańskich ciałach, w zbroi , ze swymi flagami i rydwanami, na których walczyli podczas bitwy. Nie było w nich wrogości, pychy, gniewu i zazdrości. Odziani byli w niebiańskie szaty i wspaniałe kolczyki, z ciałem ozdobionym girlandami i szli otoczeni przez piękne apsary, gandharwów i bardów, którzy nucili hymny pochwalne na ich cześć”.
(Mahābharāta, Aśramavasika Parva, Section XXXIII)
1. Dhritarasztra
prosi Wjasę o o możliwość
zobaczenia raz jeszcze wszystkich herosów poległych na polach Kurukszetry
Król Dźanamedźaja, syn Parikszita i wnuk Pandawów, który słuchał Mahabharaty recytowanej przez ucznia Wjasy bramina Waisampajamę w Lesie Naimisza podczas swojej Ofiary Węza mającej na celu ukaranie wężów za zabicie jego ojca Parikszita, rzekł: „O Waisampajama, opowiedz mi o tym niezwykłym czynie, którego dokonał Wjasa, realizując obietnicę daną królowi Dhritarasztrze, że ukaże mu to, co pragnie zobaczyć. Widura wówczas opuścił już swe ciało i połączył się z Judhiszthirą, który razem ze swymi braćmi przybył z wizytą do pustelni starego króla. Opowiedz mi również o tym, jak długo król Judhiszthira i towarzyszące mu osoby przebywali w tej pustelni? Czym się odżywiali, mieszkając w lesie?”
Waisampajama rzekł: „O Dźanamedźaja, słuchaj więc dalej mojego opowiadania. Pandawowie ze swym wojskiem i damami dworu spędzili w lesie w wielkim szczęściu około miesiąca, spożywając różnego rodzaju posiłki i pijąc rozmaite napoje. Pod koniec okresu ich pobytu przybył tam Wjasa oraz riszi Narada, Parwata, Wiśwawasu, Dewala, Tumwuru i Citrasena. Judhiszthira za zgodą króla Dhritarasztry powitał ich zgodnie z nakazanymi rytami, prosząc, aby usiedli na wyznaczonych dla nich miejscach przykrytych trawą kuśa lub piórami pawia. Gdy już usiedli, usiadł również król Dhritarasztra razem z Pandawami, Gandhari, Kunti oraz innymi kobietami z królewskiego dworu. Rozmowa, która się wówczas wywiązała była wspaniała i dotyczyła pobożności oraz starożytnych riszich, bogów i demonów. Na jej zakończenie bardzo zadowolony z niej Wjasa o wielkiej energii i elokwencji rzekł, zwracając się do niewidomego króla: ‘O królu, znam twoje serce, które boleje nad śmiercią setki twoich synów i wiem czego najbardziej pragnie. Znam również ten wielki smutek z powodu śmierci swych synów, który przenika serca zarówno Gandhari i Kunti, jak i Draupadi i Subhadry. Słysząc o twoim spotkaniu z Pandawami przybyłem tutaj z myślą o tym, aby rozwiać wasze wątpliwości i uwolnić was od smutku z powodu śmierci waszych synów. Wypowiedz więc swoje życzenie, które mógłbym dziś spełnić. Niech zarówno wy, jak i wielcy riszi, bogowie i gandharwowie ujrzą dzisiaj siłę i energię, którą nagromadziłem przez długie lata swymi ascetycznymi praktykami. Ukaże ci to, co chciałbyś najbardziej zobaczyć. Poznaj owoc moich umartwień’.
Król Dhritarasztra po namyśle rzekł: ‘O święty mędrcu, jestem niezmiernie szczęśliwy, że obdarzasz mnie swoją łaskę. Dzięki możliwości spotkania z tobą i wszystkimi innymi osobami o wielkiej pobożności, moje życie zostanie dziś uwieńczone sukcesem i osiągnę najwyższy cel wyznaczony dla mnie. Asceci którzy zdobyli bogactwo płynące z umartwień są bowiem równi Brahmie. Przez samo spotkanie z wami oczyściłem się z wszystkich grzechów i nie mam już żadnego lęku przed następnym światem. Jest jednak coś, co mnie gnębi. Kochałem mojego najstarszego syna Durjodhanę i zawsze o nim pamiętam. Wspomnienie o jego podłych czynach torturuje mój umysł. Rozumując grzesznie, prześladował niewinnych Pandawów i przyniósł zniszczenie całej ziemi. Wielu królów stanęło po jego stronie i poniosło śmierć. Zaiste, wszyscy ci herosi, porzucając swoich ojców, synów i żony, oddali w ofierze swoje ostatnie tchnienie, stając się gośćmi boga umarłych Jamy. Do jakiego regionu udali się herosi, którzy oddali życie w boju na rzecz swych przyjaciół? Dokąd udali się moi synowie i wnukowie, którzy polegli w walce? Moje serce przeszywa wielki ból na myśl o tym, że za pośrednictwem mojego syna, który krzywdził przyjaciół i nie słuchał rad tych, którzy mu dobrze życzyli, doprowadziłem do śmierci syna Śamtanu, Bhiszmy oraz bramina-wojownika Drony, największego wśród braminów. Mój podły syn żądny władzy nad całą ziemią doprowadził do wyniszczenia całego naszego rodu cieszącego się wielką sławą. Myśl o tym zalewa mnie powodzią smutku i nie potrafię znaleźć spokoju’.
Słowa króla ożywiły na nowo ból Gandhari, Kunti, Draupadi, Subhadry i innych kobiet. Gandhari z opaską na oczach i złożonymi dłońmi, myśląc o swych poległych synach, rzekła, zwracając się do Wjasy: ‘O największy z ascetów, ten stary król już od szesnastu lat boleje nad śmiercią swych synów i nie może znaleźć spokoju. Ciężko wzdycha i nie śpi po nocach. O wielki riszi, jesteś zdolny do stworzenia nowych światów mocą swych umartwień. Ukaż mu więc raz jeszcze jego synów zamieszkujących obecnie na tamtym świecie. Córka króla Drupady, Draupadi, straciła również wszystkich swych synów i krewnych, i ta najdroższa memu sercu synowa smuci się tym niezmiernie. Podobnie siostra Kryszny, Subhadra o słodkiej mowie ciągle opłakuje śmierć swego syna Abhimanju, a szanowana przez wszystkich żona Bhuriśrawasa, synowa Walhiki, głośno lamentuje na wspomnienie losu, którego doświadczył jej mąż. O biada nam, w tej wielkiej bitwie zginął również Somadatta i jego ojciec. Setka żon opłakujących śmierć swych bohaterskich mężów i naszych synów swym lamentem zwiększa nasz ból. Te nieszczęsne kobiety cierpiące z powodu tej wielkiej rzezi gromadzą się wokół mnie. Ukaż nam, dokąd udali się ci polegli herosi o wielkiej duszy, ci wspaniali wojownicy na rydwanach? Gdzie teraz przebywają?. Obdaruj nas łaską i uwolnij nas w ten sposób od dręczącego nas smutku’.
Słowa Gandhari obudziły w wychudzonej postami Kunti wspomnienie jej urodzonego w sekrecie syna Karny obdarzonego słonecznym blaskiem. Riszi Wjasa zdolny do widzenia i słyszenia na wielką odległość, dostrzegając jej cierpienie, rzekł: ‘O błogosławiona, wypowiedz głośno to, co masz na myśli. i co pragniesz mi powiedzieć’. Kunti, chyląc przed nim z szacunkiem głowę, rzekła: ‘O wielki riszi, jesteś moim teściem (Wjasa był biologicznym ojcem Pandu) i stąd jesteś dla mnie jak Bóg bogów. Posłuchaj moich prawdziwych słów o tym, co wydarzyło się dawno temu, gdy będąc jeszcze dzieckiem, zamieszkiwałam w domu mojego mojego wuja Kuntibhodży, który będąc bezdzietny zaadoptował mnie jako swoją córkę. Pewnego dnia przybył tam łatwo wpadający w gniew asceta o imieniu Durwasas z prośbą o łoże i jałmużnę. Podczas jego pobytu w domu mego ojca udało mi się go zadowolić czystością mojego zachowania i umysłu oraz tym, że nie zwracałam uwagi na liczne szkody, które wyrządził swym gniewem. Nie pozwoliłam sobie na gniew, choć jego zachowanie nie jeden raz było bardzo denerwujące. Ten wielki asceta był bardzo zadowolony z mojej służby i ofiarował mi dar, mówiąc równocześnie, że muszę ten dar zaakcentować. Bojąc się jego klątwy, rzekłam: «O wielki asceto, niech tak się stanie». Odpowiedział: «O błogosławiona, przyjmij więc ode mnie w darze mantę o wielkiej mocy, dzięki której będziesz matką Dharmy w jego ludzkiej formie. Bogowie, których obecność z jej pomocą przywołasz, będą tobie posłuszni». Wypowiedziawszy te słowa, obdarował mnie mantrą i zniknął mi z pola widzenia, wprawiając mnie tym w zdumienie. Mantra, którą mnie obdarował, pozostawała przez cały czas w mojej pamięci. Pewnego dnia, siedząc w swej komnacie, zobaczyłam wschodzące słońce. Pragnąc przywołać tego stwórcę dnia, przypomniałam sobie słowa Durwasasa i bez poczucia grzechu z czystej dziecięcej naiwności wezwałam boga słońca przed swe oblicze. Wezwany przeze mnie bóg o tysiącu promieni podzielił się wówczas na dwoje i w swej jednej części był ciągle na niebie i ogrzewał świat, a w drugiej stał na ziemi przede mną. Rzekł do mnie drżącej na jego widok: «O piękna, proś mnie o dar». Chyląc przed nim głowę, poprosiłam, żeby odszedł. Odpowiedział: «O piękna, nie potrafię znieść myśli o tym, że wezwałaś mnie tutaj na daremno. Nie zdołam ci tego wybaczyć i spalę na popiół zarówno ciebie, jak i bramina, który dał ci tę mantrę». Pragnąc obronić bramina przed klątwą, rzekłam: «O słoneczny bogu, daj mi syna podobnego do ciebie». W odpowiedzi na moje słowa bóg słońca przeniknął mnie swoją energią i całkowicie mnie oszołomił. Rzekł: «O Kunti, będziesz miała syna» i po wypowiedzeniu tych słów powrócił na firmament. Po tym wydarzeniu, chcąc ochraniać honor mego ojca, mieszkałam nadal w wewnętrznych komnatach pałacu. Mojego syna, który potajemnie przyszedł na świat i którego nazwałam Karną, włożyłam do koszyka i wrzuciwszy koszyk do rzeki, pozwoliłam mu płynąć wraz z jej nurtem. Zgodnie ze słowami Durwasasa po jego narodzinach odzyskałam swoje dziewictwo. Karna, gdy dorósł, dowiedział się że jestem jego matką, lecz ja niemądra ignorowałam go. Świadomość tego pali mnie żywym ogniem. Bez względu na to, czy było to grzeszne, czy też nie, powiedziałam tobie prawdę. Spełnij moje pragnienie zobaczenia raz jeszcze mojego syna Karny. Ukaż nam dzisiaj wszystkich naszych poległych synów i w ten sposób zrealizuj również pragnienie króla Dhritarasztry, które od dawna zamieszkuje w jego sercu i które dobrze znasz’.
Wjasa rzekł: ‘O błogosławiona, wszystko to, o co prosisz, spełni się jeszcze dzisiaj, a jeśli chodzi o Karnę, to nie obwiniaj się o to, co się stało. Twoje dziewictwo zostało tobie zwrócone. Bogowie dzięki swej jogicznej mocy mają zdolność przenikania do ludzkiego ciała i są zdolni do płodzenia potomstwa na pięć właściwych dla nich sposobów: mocą swej myśli, słowa, spojrzenia, dotyku i seksualnego zjednoczenia. Nie należy mylić dharmy ludzi z dharmą bogów. Ty należysz do ludzkiego poziomu istnienia i nie ponosisz winy z powodu tego, co się stało. Wiedząc o tym, uwolnij się od gorączki swego serca. Dla tych, którzy są silni wszystko jest możliwe, wszystko jest czyste, wszystko jest chwalebne i wszystko jest do zdobycia’.
2. Wjasa obiecuje spełnić prośbę Dhritarasztry i wyjaśnia, kim faktycznie byli wojownicy walczący na polach Kurukszetry
Wjasa kontynuował, zwracając się do Gandhari, ‘O Gandhari, bądź błogosławiona! Jeszcze dziś zobaczysz swoich synów, braci, przyjaciół i krewnych jak żywych, jakby obudzili się ze snu. Kunti zobaczy Karnę, Subhadra Abhimanju, a Draupadi ujrzy swoich pięciu synów oraz swego ojca Drupadę i braci. Myśl o tym, aby ich wam ukazać zrodziła się już dawno w moim umyśle, zanim zostałem o to przez ciebie poproszony i zanim wspomniał o tym stary król Dhritarasztra i Kunti. Nie powinniście już dłużej opłakiwać tych wielkich herosów. Zginęli w rezultacie swego oddania odwiecznej drodze wojownika. Taka była przyczyna ich śmierci. Gdyby tak się nie stało, zadania bogów, którzy urodzili się na ziemi w śmiertelnej formie, pozostałoby niespełnione. Wszyscy ci herosi, którzy polegli na polach Kurukszetry, byli faktycznie inkarnacjami istotnych części bogów, gandharwów, apsar, pisaków guhjaków, rakszasów, asurów, danawów i osób o wielkiej świętości, jak święci asceci i niebiańscy riszi o nieskażonym charakterze, walczącymi ze sobą w swej śmiertelnej formie w celu przywrócenia autorytetu Prawa (dharmy).
I tak w ludzkiej formie króla Dhritarasztry narodził się na ziemi inteligentny król gandharwów o tym samym imieniu. Wyróżniający się wśród innych Pandu o niegasnącej sławie wypłynął z Marutusów. Bóg Prawa Dharma narodził się w swych istotnych częściach w formie Widury i króla Judhiszthiry. W Durjodhanie narodziło się bóstwo niezgody Kali, w Śakunim Dwapara, a w Duhśasanie i pozostałych synach króla Dhritarasztry demony rakszasowie. W formie Bhimy narodzili się Marutusi, a w formie Nakuli i Sahadewy bliźniacy Aświnowie. Formę Ardżuny przybrał starożytny riszi Nara, a formę Kryszny starożytny riszi Narajana. W Karnie narodził się bóg słońca Surja, który podzielił swe ciało na dwoje i w jednej swej części ogrzewał dalej ziemię, a w drugiej żył na ziemi w formie Karny. Celem narodzin Karny było wzbudzenie wrogości, i stąd Karna narodził się w opisany przez Kunti sposób. Bóg Soma z kolei, dzieląc się na dwoje mocą swej jogi, w jednej połowie pozostawał na niebie w formie księżyca, w drugiej narodził się na ziemi w formie Abhimanju, syna Ardżuny i Subhadry, spadkobiercy Pandawów i ulubieńca wszystkich, który straciwszy swój rydwan został zdradziecko zabity przez sześciu wielkich wojowników na rydwanach. W Dhrisztadjumnie, który razem z Draupadi wypłynął z ognia, narodził się bóg ognia w swym pomyślnym aspekcie, a jego brat Śikhandin był rakszasą. W formie bramina Drony narodził się z kolei w swej istotnej części nauczyciel bogów Brihaspati, a w formie jego syna Aśwatthamana, Rudra. Syn bogini Gangi, Bhiszma, był jednym z bogów Wasu, który w rezultacie klątwy rzuconej na bogów Wasu narodził się na ziemi w śmiertelnej formie’.
Wjasa zakończył swą mowę, mówiąc: ‘O Gandhari, bogowie narodzili się na ziemi, przybierając ludzką formę, w celu uwolnienia Matki Ziemi od ciężaru rodzących się na jej powierzchni demonów i po zrealizowaniu swego zadania opuścili śmiertelne ciała i powrócili do nieba. Uwolnijcie si więc od smutku, który zalewa wasze serca i wynika z niepokoju o to, co się stało z waszymi synami na tamtym świecie. Udajcie się teraz wszyscy razem nad brzeg Bhagirathi. Tam zobaczycie raz jeszcze wszystkich tych herosów, którzy polegli na polu bitewnym Kurukszetry’.
3. Wjasa mocą swej ascezy ukazuje zgromadzonym poległych wojowników wyłaniających się z wód Bhagirathi i pozwala im na spędzenie razem nocy
Wszyscy obecni słuchający Wjasy powitali jego słowa okrzykiem równie głośnym jak ryk lwa i ruszyli gromadnie w kierunku brzegu Bhagirathi. Udał się tam również król Dhritarasztra w towarzystwie kobiet, Pandawów, zgromadzonych tam riszich i gandharwów. Ten ogromny ocean ludzi dotarł do brzegów Gangesu, gdzie wszyscy spędzili dzień, który wydał im się równie długi jak rok, czekając na nadejście nocy, aby móc zobaczyć ponownie tych wielkich herosów, którzy oddali w walce swe życie. I gdy słońce ukryło się na zachodzie za górą Asta i nadeszła noc, wszyscy tam zebrani po wykonaniu rytów oczyszczających zgromadzili się wokół bramina Wjasy. Król Dhritarasztra z oczyszczonym ciałem i skoncentrowanym umysłem siedział w otoczeniu Pandawów i riszich, a kobiety z rodziny królewskiej usiadły wokół Gandhari. Przybyli tam obywatele stolicy i prowincji zajęli miejsca wyznaczone dla nich zgodnie z wiekiem. I gdy zaległa pełna oczekiwania cisza, wielki asceta Wjasa o potężnej energii, kąpiąc się w świętych wodach Bhagirathi, zawezwał przed swe oblicze wszystkich poległych wojowników i królów z różnych królestw, którzy walczyli zarówno po stronie Pandawów i Kaurawów. W odpowiedzi na jego słowa z głębiny wód dał się nagle słyszeć wielki zgiełk podobny do dźwięku czynionego na polu bitewnym przez ścierające się ze sobą militarne siły i z wód Bhagirathi wyłoniły się liczące tysiące żołnierzy armie z Bhiszmą i Droną na czele. Byli tam królowie Wirata i Drupada ze swymi synami oraz pięciu synów Draupadi, syn Subhadry Abhimanju oraz syn Bhimy rakszasa Ghatotkaka, Karna, Śakuni, Durjodhana i inni synowie Dhritarasztry z Duhśasaną na czele, król Dżalasandha o wielkiej sławie i jego syn Bhagadatta, królowie Bhuriśrawas i Śala, oraz Śalja i Wriszasena ze swoim młodszym bratem, synowie Śikhandina, syn Durjodhany Lakszmana oraz Dhrisztaketu ze swoim młodszym bratem, Aczala i Wriszaka, rakszasa Alajudha i Walhika oraz Somadatta i król Cekitana. Ci i wielu innych, których imion ze względu na ich ogromną liczbę nie sposób wyliczyć, wyłonili się na wezwanie Wjasy z wód. Ukazali się w swych jaśniejących niebiańskich ciałach, w zbroi, ze swymi flagami i rydwanami, na których walczyli podczas bitwy. Odziani byli w niebiańskie szaty i wspaniałe kolczyki, z ciałem ozdobionym girlandami i szli otoczeni przez piękne apsary, gandharwów i bardów, którzy nucili hymny pochwalne na ich cześć. Nie było w nich wrogości, pychy, gniewu i zazdrości.
Wszyscy obecni patrzyli z pobożną zgrozą i zdumieniem na to niezwykłe zjawisko, które rozgrywało się przed ich oczami. To, co się działo, wyglądało jak wielki festiwal kobiet i mężczyzn patrzących w ekstazie na wyłaniających się z wód herosów tak jak na namalowany na płótnie obraz. Król Dhritarasztra, widząc ich wszystkich dzięki boskiej wizji, którą otrzymał od Wjasy, był bardzo szczęśliwy.
Dzięki potędze Wjasy wszyscy ci wspaniali herosi mogli raz jeszcze spotkać się ze sobą oczyszczeni z zazdrości i wszystkich grzechów, pozdrawiając się nawzajem zgodnie z uświęconymi obrzędami spisanymi przez riszich i przynoszącymi pomyślność. Wszyscy byli szczęśliwi w głębi swych serc i swym wyglądem przypominali bogów wędrujących po niebie. Synowie witali ojców i matki, żony mężów, bracia braci, przyjaciele przyjaciół. Pełni radości Pandawowie spotkali się z wielkim łucznikiem Karną oraz z synem Subhadry, Abhimanju i synami Draupadi. Dawna wrogość między nimi i Karną wygasła. Dzięki łasce Wjasy wszyscy ci wojownicy uwolnili się od dawnej wrogości i Kaurawowie łączyli się z Pandawami oraz innymi krewnymi i potomstwem w przyjaźni i pokoju. Polegli wojownicy spędzili razem z tymi, co pozostali przy życiu, całą noc, radując się i czując się jak w niebie. Nie było między nimi nawet cienia żalu, niepokoju, podejrzliwości, niezadowolenia lub żądzy sławy. Obecne tam kobiety, widząc swych ojców, mężów i braci, uwolniły się od smutku, dając upust radosnej ekstazie. Po spędzeniu ze sobą w ten sposób jednej nocy, gdy nadszedł poranek żegnali się, wymieniając na pożegnanie serdeczne uściski i gdy Wjasa dał znak do odejścia, polegli herosi zniknęli z widoku żywych w jednym mgnieniu oka, zanurzając się w świętych wodach Bhagirathi. Na swych rydwanach ozdobionych proporcami, udali się z powrotem do wyznaczonych dla nich niebiańskich regionów. Niektórzy do regionu Brahmy, Waruny, Kubery, Indry lub Surji, inni do regionów rakszasów i pisaków, a jeszcze inni do regionu Uttara-Kuru. W taki to sposób zniknęli z widoku żywych wszyscy ci polegli wojownicy przywołani na ziemię przez Wjasę razem ze swymi pojazdami i sprzymierzeńcami.
Dobroczyńca Bharatów Wjasa o wielkiej prawości, który stał zanurzony w świętym strumieniu Bhagirathi, rzekł wówczas do żon poległych wojowników: ‘O wierne żony, niech te z was, które pragną osiągnąć regiony zdobyte przez swych mężów, podążą za nimi, zanurzając się szybko i z głęboką wiarą w świętych wodach Bhagirathi’. Piękne wdowy usłyszawszy te słowa i pokładając w nich wiarę, mając zgodę swego teścia, zanurzały się w wodach rzeki. Znane ze swego prawego postępowania i oddane mężom weszły do tych świętych wód, uwalniając się od śmiertelnego ciężaru i zdobywając towarzystwo swych mężów. Podążały za swymi mężami odziane w niebiańską formę i szaty, ozdobione niebiańskimi klejnotami i girlandami. Wolne od niepokoju były później widziane jeżdżące po niebie w niebiańskich rydwanach, ciesząc się szczęściem, które zdobyły swoją prawością”.
4. Waisampajama wyjaśnia, dlaczego polegli herosi mogli ukazać się w swej cielesnej formie
Król Dźanamedźaja prawdziwie zdumiony tym, co usłyszał, zapytał: „O Waisampajama, twoja opowieść sprawiła mi ogromną radość i wprawiła mnie w zdumienie. Wytłumacz mi jednak, jak możliwe jest to, aby ludzie, których dusze opuściły ciało i których ciało uległo zniszczeniu, mogli pojawić się przed oczami żywych w swej dawnej cielesnej formie?”
Waisampajama o wielkiej energii rzekł: „O Dźanamedźaja, niewątpliwe jest to, że działania nie ulegają zniszczeniu, zanim nie zostaną skonsumowane ich owoce w formie szczęścia lub niedoli. Ciała i atrybuty rodzą się z działań. ‘Wielkie’ elementy (ziemia, woda, ogień, wiatr i przestrzeń), z których są zbudowane ciała, są wieczne i niezniszczalne z racji ich zjednoczenia z Panem wszystkich istnień. Istnieją w tym, co jest wieczne. Nie ulegają więc zniszczeniu tak jak to, co nie jest wieczne. Gdy działania są wykonane bez przywiązania do ich rezultatu, dusza nie wiąże się z ich owocem, lecz gdy działania są wykonywane z myślą o owocu, zjednoczona z tymi działaniami dusza doświadcza wynikającej z nich przyjemności lub bólu, rodząc się ponownie na ziemi w ciele odpowiadającym tym działaniom. Dusza jednakże nie ulega pod ich wpływem zmianie tak jak odbicie twarzy w lustrze nie zmienia lustra i jest niezniszczalna. Dopóki owoce działań pozostają nieskonsumowane w formie szczęścia lub niewszczęcia, dopóty osoba utożsamia się z ciałem będącym konglomeratem elementów. Jednakże ten człowiek, który skonsumował owoce swych czynów, nie utożsamia się dłużej ze swym ciałem i widzi, że jaźń jest czymś od ciała odmiennym. Gdy elementy, takie jak pięć ‘wielkich’ elementów, zmysły itd. (tj. istnienia zrodzone w ewolucji Prakriti) należące do natury materialnej zostają złączone w jedno, tworzą ciało. Dla ludzi wiedzy, który rozumieją różnicę między ciałem a jaźnią, te elementy są wieczne, choć ich powiązanie w szczególną strukturę rozpada się. Jogin i człowiek wiedzy, który rozumie różnicę między ciałem i jaźnią, w przeciwieństwie do zwykłego człowieka, którego śmiertelne ciało rozpada się na poszczególne elementy, potrafi utrzymywać jedność ciała bez rozpadu tak długo jak zechce. Ta prawda została wypowiedziana w śruti i jest odczytywana podczas Ofiary Konia. Elementy i atrybuty tworzące ciało wcielonej istoty (w tym przypadku ciało konia) są wieczne i towarzyszą nieśmiertelnej duszy w jej wędrówce do innego świata. Nawet gdy koń zostaje zabity i udaje się na tamten świat, tchnienie życia jest wieczne i w tym sensie ten koń jest wieczny”.
Waisampajama kontynuował: „O Dźanamedźaja, posłuchaj teraz o tajemnicy ofiary. Gdy zostają wykonane odpowiednie przygotowania do ofiary ku czci bogów, bogowie stają się w stosunku do ciebie przychylni i gdy przybywają na twój ryt, pośredniczą w przejściu zabijanych ku ich czci zwierząt z tego na tamten świat. Choć ciała zwierząt ofiarnych zdają się być całkowicie zniszczone, zawierają składniki, które są wieczne. Gdy bogowie są zadowoleni z ofiary, stają się tymi, którzy przenoszą je w inne miejsce. W ten sposób wcielona dusza, czcząc bogów ofiarami, realizuje wspaniałe cele. Jednakże osoba, która widzi jako wieczne zjednoczenie (strukturę) pięciu elementów z innymi istnieniami wyłaniającymi się w procesie ewolucji Prakriti i utożsamia je z duszą, rozumuje błędnie. Podobnie osoba, która rozpacza z powodu rozpadu tego zjednoczenia, błądzi. Ten, kto widzi zło w oddzieleniu, powinien unikać wszelkich form zjednoczenia. Dzięki staniu na uboczu (nieprzywiązywanie się), unika się stwarzania zjednoczenia i unika się smutku, gdyż smutek na tym świecie rodzi się z oddzielenia. Ten, kto rozumie różnicę między tym, co jest nietrwałe i tym, co jest wieczne, unika bólu zrodzonego z ego-świadomości i uwalnia się od błądzenia. Żyjące istoty wyłaniają się z Niewidzialnego i znikają w Niewidzialnym. Dopóki nie zdobędę Wyzwolenia, dopóty Go (Niewidzialnego) nie znam i On nie zna mnie. Człowiek, który nie zdobył kontroli nad swoim umysłem, rodzi się ponownie na ziemi w ciele odpowiednim do skonsumowania owoców działań wykonanych w przeszłym życiu. Uczynki umysłu, muszą być skonsumowane mentalnie, a uczynki ciała, muszą być skonsumowane cieleśnie”.
5. Słuchający Mahabharaty król Dźanamedźaja widzi swego zmarłego ojca Parikszita dzięki łasce Wjasy i zakańcza swą Ofiarę Węża oczyszczającą kąpielą
Waisampajama recytujący Mahabharatę podczas Ofiary Węża, którą król Dźanamedźaji prowadził z intencją ukarania wężów, które spowodowały śmierć jego ojca, po dotarciu do tego miejsca rzekł: „O Dźanamedźaja, ten wielki monarcha Dhritarasztra, który poznał zarówno dharmę królów, jak i Wedy oraz Upaniszady, osiągnął dzięki nim pewność zrozumienia. I tak jak Widura o wielkiej mądrości zdobył sukces mocą swych umartwień, tak król Dhritarasztra osiągnął najwyższy cel dzięki spotkaniu z wielkim ascetą Wjasą. Ten niewidomy król nigdy dotychczas nie widział swoich synów w ich cielesnej formie. Obdarowany przez Wjasę niebiańską wizją zobaczył po raz pierwszy tych poległych herosów, którzy byli jak on sam”.
Dźanamedźaja rzekł: „O Waisampajama, to wszystko, o czym mówisz jest wspaniałe i budzi we mnie zdumienie. Byłoby mi jednak łatwiej uwierzyć w to wszystko, co powiedziałeś, gdyby ten wielki riszi Wjasa obdarzył mnie również swą łaski i ukazał mi raz jeszcze mojego ojca Parikszita w tej samej formie, w tym samym wieku i ubranego w te same szaty jak wtedy, gdy odszedł z tego świata. Taki widok sprawiłby radość mojemu sercu. Dałby mi poczucie sukcesu, że zadowoliłem ojca swym rytem i pewność, że doprowadziłem mój ryt do końca”.
Gdy król Dźanamedźaja wypowiadał te słowa, riszi Wjasa, pragnąc okazać mu swą łaskę, mocą swej ascezy sprowadził Parikszita z tamtego świata na ziemię. W jednym mgnieniu oka król Dźanamedźaja zobaczył swego ojca w całym jego pięknie dokładnie w takiej samej formie i w tym samym wieku jak wówczas, gdy ukąszony przez węża Takśakę opuścił ziemię. Zobaczył również mędrca Samikę, na którego szyi król Parikszit zawiesił martwego węża i jego syna Śringina, który rzucił na niego klątwę, że z powodu swego czynu zginie od ukąszenia węża (zob. Mahabharata, ks. I, Adi Parva, opow.1, p. 3). Widzieli ich również wszyscy doradcy i ministrowie króla. W ten sposób król Dźanamedźaja, wykonując kąpiel zakańczającą jego ryt, był bardzo szczęśliwy. Polał świętą wodą swego ojca w taki sam sposób, jak kazał polać ją na siebie. Po tej zakańczającej ryt kąpieli rzekł do bramina Astiki z rodu Jajawarów, syna Dżaratkaru, który przerwał jego Ofiarę Węża, ratując węża Takśakę i inne węże przed zagładą przez spalenie w ogniu ofiarnym (zob. Mahabharata, ks. I, Adi Parva, opow.1, p. 13): „O Astika, wiele cudownych zdarzeń miało miejsce podczas tej mojej ofiary. Zdołałem nawet zobaczyć mego ojca i jego widok rozproszył mój smutek”.
Astika odpowiedział: „O sławny potomku Pandawów, twoja ofiara została uwieńczona sukcesem. Wykonawca ofiarnego rytu, na który przybywa riszi Wjasa będący naczyniem umartwień, z całą pewnością zdobędzie zarówno ten, jak i tamten świat. Słuchając recytacji Mahabharaty podczas swej ofiary, wysłuchałeś wielu starożytnych opowieści o swych przodkach i oczyściłeś duszę, zdobywając wielkie zasługi. Węże zostały spalone na popiół i podążyły śladami twego ojca do królestwa boga umarłych Jamy. Jednakże dzięki twej prawdomówności wąż Takśaka, choć z wielkim trudem, zdołał uniknąć płomieni. Oddałeś cześć wszystkim riszim i ukoiłeś ból swego serca, mogąc zobaczyć swego ojca. Wszyscy powinniśmy się kłaniać tym, którzy są po stronie prawości, charakteryzują się dobrym postępowaniem i dobrymi skłonnościami. Ich widok oczyszcza z grzechów”.
6. Pandawowie na prośbę Dhritarasztry wracają do Hastinapury
Król Dźanamedźaja, wysłuchawszy tych słów Astiki, oddał mu cześć na wszystkie możliwe sposoby i następnie poprosił mędrca Waisampajamę, aby dokończył swej opowieści o pobycie Dhritarasztry w lesie. Rzekł: „O Waisampajama, opowiadaj dalej, co uczynił król Dhritarasztra i Judhiszthira po zobaczeniu swych zmarłych synów i wnuków?”
Waisampajama rzekł: „O Dźanamedźaja, ta możliwość widzenia zmarłych synów była prawdziwie cudowna. Ich widok oczyścił umysł Dhritarasztry ze smutku i opuściwszy brzegi Bhagirathi, powrócił do swojej pustelni. Za jego zgodą wszyscy inni również się rozeszli i powrócili do swych zwykłych miejsc zamieszkiwania. Pandawowie z kolei z żonami i niewielkim orszakiem towarzyszyli Dhritarasztrze w drodze do pustelni. Czczony przez wszystkich Wjasa, który udał się tam również, rzekł do Dhritarasztry: ‘O królu, wysłuchałeś wielu różnych dyskusji prowadzonych przez riszich o wielkiej pobożności, wiedzy i świętych uczynkach, którzy urodzili się w znakomitych bramińskich rodach, poznali wszystkie Wedy i ich rozgałęzienia i zdobyli bogactwo płynące z umartwień. Nie pozwól więc na to, aby smutek ponownie zawładnął twym umysłem. Ten, kto zdobył mądrość, nie cierpi z powodu złego losu. Niebiański mędrzec Narada opowiedział tobie o tajemnicach bogów. Twoi synowie, idąc ścieżką wojowników, zdobyli niebo wyznaczone dla herosów ginących od uderzenia broni. Ukazałem ich tobie i na własne oczy widziałeś, jacy są szczęśliwi. Król Judhiszthira z braćmi i żonami, który przyszedł tutaj do ciebie z wizytą, czeka obecnie na to, abyś pozwolił mu odejść. Spędził już z tobą w dżungli ponad miesiąc. Zezwól mu teraz na powrót do jego królestwa i rządzenie nim. Królestwo zawsze ma wielu wrogów i wymaga należnej ochrony’ .
Wysłuchawszy słów Wjasy, król Dhritarasztra rzekł do Judhiszthiry: ‘O Królu Prawa, bądź błogosławiony, razem z braćmi wysłuchaj moich słów. Dzięki wam smutek mnie opuścił. Będąc tutaj razem z tobą, czuje się równie szczęśliwy jak w Hastinapurze. Pod twoją ochroną cieszę się wszystkim tym, co przyjemne. Obdarzyłeś mnie już wszystkim tym, czego ojciec oczekuje od syna i nigdy nie dałeś mi najmniejszego powodu do niezadowolenia. Odejdź więc stąd teraz bez dalszej zwłoki. Spotkanie z tobą osłabia rygor mojej pokuty. Moje ciało wychudzone ascezą utrzymuje się przy życiu tylko dzięki spotkaniu z tobą. Twoje dwie matki, Kunti i Gandhari, realizując posty podobne do moich i żywiąc się obecnie jedynie liśćmi, które opadły z drzew, nie pożyją już długo. Dzięki spotkaniu z tobą ujrzeliśmy Durjodhanę i innych herosów będących obecnie mieszkańcami tamtego świata, których mocą swej ascezy ukazał nam riszi Wjasa. O bezgrzeszny, cel mojego życia został już zrealizowany i obecnie pragnę jedynie kontynuować praktykowanie najsurowszych umartwień. Udziel mi na to swej zgody. Wykonanie pośmiertnych rytów, sława, osiągnięcia i pamięć o naszych przodkach bazuje obecnie na tobie. Nie zwlekaj więc i odejdź stąd jutro, albo jeszcze dziś. Realizuj dalej swoje królewskie obowiązki, o których wielokrotnie słyszałeś. Nie możesz już nic więcej dla mnie uczynić. Cóż więc więcej mogę tobie powiedzieć?’
Judhiszthira rzekł: ‘O królu, znasz wszystkie zasady prawości, nie powinieneś odrzucać mnie w ten sposób, gdyż na to nie zasługuję. Niech moi bracia i sprzymierzeńcy odejdą stąd, jeżeli chcą. Ja sam, czyniąc surowe śluby, będę służył tobie i moim dwóm matkom’.
Gandhari rzekła: ‘O Judhiszthira, nie rób tego. Od ciebie zależy obecnie cały ród Kuru, jak i nasze ryty pogrzebowe. Odejdź więc stąd i udaj się w drogę powrotną. Wystarczająco już nas uhonorowałeś i nam służyłeś. Postąp zgodnie ze słowami Dhritarasztry. Zaiste, powinieneś być posłuszny słowom ojca’.
Judhiszthira, ocierając łzy wzruszenia, rzekł z żalem, zwracając się do Kunti: ‘O matko, król Dhritarasztra nie chce, abym z nim tutaj pozostał. Podobnie Gandhari. Moje serce jest jednak ciągle do was przywiązane. Jakże mam was opuścić, skoro na myśl o tym tonę w żalu? Równocześnie jednak nie chcę przeszkadzać wam w pokucie. Nie ma bowiem niczego, co stałoby wyżej od umartwień, gdyż przez umartwienia człowiek dociera do tego, co najwyższe. Moje serce nie kieruje się dzisiaj tak jak dawniej ku królestwu. Mój umysł jest całkowicie nastawiony na umartwienia. Cała ziemia jest teraz dla mnie pusta i nie sprawia mi już dłużej przyjemności. Liczba naszych krewnych zmalała. Nasza siła nie dorównuje temu, co było dawniej. Pańcalowie wyginęli całkowicie. Nie widzę nikogo, kto mógłby kontynuować ich linię. Wszyscy zostali w czasie bitwy spaleni na popiół przez bramina Dronę, a ci, którym udało się przeżyć, zostali zdradziecko zabici podczas snu przez jego syna Aśwatthamana. Czediowie i Matsjowie należący do naszych przyjaciół również przestali istnieć. Pozostały jedynie plemiona Wrisznich mające oparcie w Wasudewie. Ich istnienie podtrzymuje mnie przy życiu, lecz moja wola życia bazuje głównie na pragnieniu zgromadzenia zasług, a nie bogactwa lub przyjemności. O matko, spójrz na nas wszystkich życzliwym okiem. Nie wiem, czy zdołamy cię jeszcze zobaczyć, gdy stary król odda się całkowicie praktykowaniu bardzo surowej ascezy’.
Sahadewa, słysząc te słowa Judhiszthiry, rzekł ze łzami w oczach: ‘O królu, nie potrafię opuścić naszej matki, powróć więc sam do naszej stolicy, podczas gdy ja poddam się surowym umartwieniom, służąc staremu królowi, jego żonie i naszej matce’. Kunti, słysząc to, wzięła syna w swe matczyne ramiona i rzekła: ‘O Sahadewa, nie powinieneś tak mówić. Odejdź i zdobądź spokój i szczęście. Uczyń tak, jak mówię. Pozostając tutaj z nimi, przeszkodzisz nam w naszych umartwieniach. Niewiele życia już nam pozostało’.
W końcu, gdy te i inne słowa Kunti przekonały Sahadewę i Judhiszthirę, że powinni odejść, zaczęli przygotowywać się do odejścia. Judhiszthira rzekł do Dhritarasztry: ‘O królu, daj mi swoje błogosławieństwo. Z twoją zgodą i błogosławieństwem opuścimy tę pustelnię bez grzechu’. Stary król dał im swoją zgodę i błogosławieństwo, uściskał również walecznego Bhimę o potężnej sile, który ukazał mu swą uległość. Obejmując na pożegnanie Ardżunę i bliźniaków Nakulę i Sahadewę, wielokrotnie ich błogosławił. Oddali cześć Gandhari, otrzymując w zamian jej błogosławieństwo. Ich matka pożegnała ich, wchłaniając w czułością zapach ich głów. Okrążyli wielokrotnie starego króla jak cielęta, którym uniemożliwiono ssanie mleka ich matki, wpatrując się w niego wytrwale. Następnie przybyłe do pustelni kobiety, podążając za Draupadi, pożegnały króla, wykonując właściwe ryty. Gandhari i Kunti ściskały je po kolei, błogosławiąc je na pożegnanie i pouczając jak powinny postępować. W końcu król Judhiszthira razem ze swymi oddziałami, krewnymi i ich żonami wyruszył w drogę, unosząc ze sobą pokrzykiwania woźniców, pochrząkiwanie wielbłądów i głośne rżenie koni”.