Uff ...  ... 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 
Mahabharata 50 (po polsku)
 
 
 
 
Mahabharata 52 (po polsku)
 
 
 
 
Downloaduj
Mahabharata
w formie PDF
 
 
 
 
Mahabharata
Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas
Maha­bharata

Opowieść 51:

Król Dhrita­rasztra widzi w nad­chodzącej wojnie wielką wojnę końca eonu, której chce Kryszna


opowiada


Barbara Mikołajew­ska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

5. The Book of the Effort,

5(53) The Suing for Peace, 46-53,

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen,

The University of Chicago Press.


Wydanie I internetowe

Copyright © 2007 by B. Mikołajewska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com

 

Spis treści

 

1. Sandżaja przykazuje Kaurawom wiadomość od Ardżuny, który w wypadku odmowy oddania królestwa Judhiszthirze jest gotów zmyć ich krwią popełnione przez nich zło

2. Bhiszma przepowiada śmierć Kaurawów wskazując, że w Ardżunie i Krysznie odrodzili się dwaj prorocy Nara i Narajana, którzy rodzą się na ziemi, gdy Czas dojrzewa do wielkiej bitwy końca eonu

3. Bhiszma dowodzi, że podstawą wiary Durjodhany, że może pokonać Pandawów jest fałszywa wiara Karny, że może zabić Ardżunę

4. Dhritarasztra dostrzega w nadchodzącej wojnie wielką wojnę kończącego się eonu i choć przewiduje masakrę swych synów nie jest zdolny do podjęcia działania, które mogłoby jej zapobiec

5. Sandżaja widzi w nadchodzącej katastroficznej wojnie obecność Najwyższego Boga Kryszny, lecz o dopuszczenie do niej obwinia króla Dhritarasztrę

6. Słowniczek Mahabharaty




Dhritarasztra rzekł: „O Sandżaja, cała ta wielka katastrofa rozpoczęła się wraz z tą przeraźliwą grą w kości. To żądza władzy i zachłanność tego niegodziwca Durjodhany zrodziła jego podłe uczynki. Takie jest według mnie wieczne Prawo pędzącego Czasu. Wszystko to przywarło do obracającego się Koła jak jego obręcz i nikt nie może przed tym uciec. Cóż ja mogę uczynić, dokąd mam pójść? Moi niemądrzy synowie zginą, trzymając się kurczowo Koła Czasu. Stoję bezsilny w obliczu śmierci setki moich synów i słyszę płacz opłakujących ich kobiet. Niech śmierć zabierze również mnie! ...

Gdy gotowy do bitwy Ardżuna wypuści ze swego łuku setki ostrych strzał, będzie jak Śmierć stworzona przez Zarządzającego Światem po to, aby wyrżnąć nas wszystkich w pień. ... Tryumfu Pandawów chce również Kryszna, ten potężny Człowiek stojący ponad wszystkimi trzema światami, zdolny do stworzenia wszystkich światów i ich Indrów”.

(Mahābharāta, 5(53) The Suing for Peace, 50.55-60, 51.15, 52.1-5)




1. Sandżaja przykazuje Kaurawom wiadomość od Ardżuny, który w wypadku odmowy oddania królestwa Judhiszthirze jest gotów zmyć ich krwią popełnione przez nich zło

 

Słuchając nauk wiecznie młodego mędrca Sanatsudżaty o tajemnicy docierania do Brahmana i uwalnianiu się od cyklu ponownych narodzin i śmierci niewidomy król Dhritarasztra nie zauważył nawet jak minęła noc i nastał poranek. Udał się więc do swego Gmachu Zgromadzeń, gdzie czekali już na niego wszyscy wielcy łucznicy Bharatów, aby wysłuchać wiadomości, którą przyniósł od Pandawów Sandżaja.

Po wykonaniu odpowiednich ceremonii powitalnych Sandżaja przekazał wiadomość od Judhiszthiry, który bezwzględnie żądał od Kaurawów dotrzymania danego słowa i zwrotu ich królestwa lub przynajmniej oddania im we władanie pięciu wiosek. Niepokojąc się najbardziej o słowa Ardżuny, król Dhritarasztra rzekł: „O Sandżaja, przekaż nam teraz słowa nieustraszonego Ardżuny, który pozbawia życia tych, co czynią zło”.

Sandżaja rzekł: „O królu, Ardżuna w pełni świadomy siły swych ramion i spokojny dzięki obecności Kryszny rzekł za przyzwoleniem Króla Prawa: ‘O Sandżaja, powiedz synom króla Dhritarasztry, że jeżeli nie zechcą oddać Judhiszthirze jego królestwa, wówczas zło, które zostało popełnione w Gmachu Gry pozostanie nie odkupione i będą zmuszeni do bitwy z Królem Prawa, którego jedna gniewna myśl potrafi spalić niebo i ziemię.

Jeżeli odmawiając nam królestwa sami palą się do walki, pomagają nam jedynie w zrealizowaniu naszego celu, którym jest oczyszczenie popełnionego przez nich zła ich krwią! Skoro chcą więc działać na naszą rzecz, niech rozpoczną bitwę! Zmusili nas do spania w dżungli na łożu smutku, choć zawsze zważaliśmy na Prawo, przeto niech sami spoczną na polu bitewnym, które będzie dla nich łożem śmierci.

Rządzą oni teraz ludem Kuru wyrzuciwszy nas w łajdacki sposób poza Prawo, choć nasz najstarszy brat Judhiszthira nie popełnił najmniejszego przestępstwa, postępując zawsze z właściwą mu skromnością, mądrością, pokutą, samo-kontrolą i nie schodząc nigdy ze ścieżki Prawa. Nawet oszukany i złapany w pułapkę swej uczciwości zniósł trudną do opisania nędzę, zachowując właściwy dystans podyktowany szacunkiem, uzbrojony w ascezę, samo-kontrolę, siłę i Prawo, zawsze przyjazny wobec innych i mówiący zawsze prawdę.

Jednakże gdy Judhiszthira wybuchnie w końcu swym słusznym i powstrzymywanym długo gniewem, Durjodhana pożałuje, że rozpoczął wojnę. Gdy zobaczy na polu bitewnym wymachującego swą maczugą Bhimę plującego trucizną swej wściekłości, syczącego jak wąż Nakulę koszącego wroga swymi strzałami, Sahadewę zalewającego wroga deszczem strzał i gdy zobaczy swe zdezorientowane i pokryte kurzem wojsko dziesiątkowane przez me strzały, uciekające w panice we wszystkich kierunkach, okaże skruchę. Ten niemądry i niezdolny do samo-kontroli prostak pożałuje, że rozpoczął wojnę, gdy usłyszy dźwięk Gandiwy i zobaczy mój ozdobiony szlachetnymi kamieniami złoty rydwan zaprzężony w białe ogiery powożone przez Krysznę, jak łamiąc zwarte szeregi dasjusów i paląc na popiół wszystkich Kaurawów wprowadza w życie nowy eon.

Niech Durjodhana drży przed nami, bo z nami jest Kryszna, co już od dawna było mi obiecane przez pewnego życzliwego bramina, który podszedł do mnie pewnego ranka, gdy zakończyłem swe modły i rzekł: «O synu Kunti, czeka cię ciężkie zadanie. Będziesz musiał walczyć ze swymi wrogami dasjusami. Powiedz mi, czy chcesz mieć na straży przedniej samego Indrę ze swym piorunem, czy też wolisz, aby Kryszna Wasudewa bronił twych tyłów?» Odpowiedziałem, że wolę pomoc Kryszny i faktycznie zdobyłem ją, choć jestem przekonany, że zostało to zaaranżowane przez bogów.

Ten, kogo Kryszna chce pokonać, choćby tylko swą myślą bez angażowania się bezpośrednio w walkę jest już martwy, nawet gdyby był samym Indrą, a co dopiero gdy jest zwykłym śmiertelnikiem. Ten kto próbuje pokonać w bitwie Krysznę jest jak szaleniec, który próbuje gołymi rękami zdusić ogień lub zatrzymać słońce i księżyc lub ukraść bogom eliksir nieśmiertelności.

Niezliczone są bohaterskie czyny, których dokonał Kryszna. Bogowie, którzy znali jego prawdziwą naturę i powierzyli mu zadanie zabijania dasjusów, obdarzyli go darem nie odczuwania zmęczenia podczas bitwy, pozostawiania swego śladu w wodach i na niebie i bycia nie do zranienia przez żaden rodzaj broni. I tego to obdarzonego wszelkimi zaletami i niemożliwego do pokonania, odważnego Wisznu Durjodhana chce pokonać!

Pragniemy zwrotu naszego królestwa i zamierzamy o nie walczyć. Barbarzyńscy synowie króla Dhritarasztry okradli nas z naszej własności przy pomocy oszukańczej gry w kości. I choć spłaciliśmy im nasz dług zaciągnięty podczas gry i spędziliśmy trzynaście lat na wygnaniu, oni nadal uzurpują sobie prawo do tego, co należy do nas. Niech więc poznają Prawdę, walcząc z nami w sposób zgodny z Prawem i przy pomocy właściwych środków.

Pokonanie i ukaranie Kaurawów byłoby sprawiedliwe nawet wówczas, gdyby nie istniało prawo karmy i gdyby człowiek nie musiał płacić po śmierci za swe czyny ponownymi narodzinami. Synowie króla Dhritarasztry muszą zginąć w tej wojnie. Jeżeli chcą realizować dalej swe niecne cele unikając wojny, niech się lepiej ich wyrzekną. Z pomocą Kryszny zabiję Durjodhanę i tych, co stoją po jego stronie i wierzą, że są wolni od skutków swych działań i przewyższają nas. Po rozgromieniu Kaurawów i ukaraniu Karny podbiję całe królestwo, a nie jedynie tę część, której zwrotu obecnie żądamy.

O Kaurawowie, czerpcie więc radość ze swych synów i żon, dopóki jeszcze możecie. Mądrzy bramini, którzy potrafią czytać z gwiazd od dawna prorokują waszą zagładę i nasz tryumf. Judhiszthira już dziś przewiduje nasz sukces w opanowaniu wroga. Podobnie Kryszna, który widzi wszystko to, co ukryte. Ja sam również wiem, że synowie króla Dhritarasztry zginą w tej wojnie.

Cięciwa mego łuku naciąga się sama bez mego dotknięcia, a strzały same wyskakują z mych kołczanów. Mój sztylet sam wyskakuje z pochwy, a straszne głosy dochodzące z mego sztandaru pytają mnie, kiedy mój rydwan ruszy do walki.

Gdy zaprzęgnę moje białe ogiery do mojego wojennego rydwanu zaleję wszystkich wojowników deszczem swych strzał. Jak ogień pochłaniający wysuszony słońcem las spalę ich moim pociskiem Paśupata. Nastawiony na zabijanie nie znajdę spokoju, dopóki nie pozostawię przy życiu żadnej żywej istoty.

O Bharatowie, strzeżcie się więc szaleństwa Durjodhany, gdyż rozpoczynając z nami tę wojnę zginie, choćby nawet miał bogów i samego Indrę po swej stronie’ ”.

 

2. Bhiszma przepowiada masakrę Kaurawów wskazując, że w Ardżunie i Krysznie odrodzili się dwaj prorocy Nara i Narajana, którzy rodzą się na ziemi, gdy Czas dojrzewa do wielkiej bitwy końca eonu

 

Bhiszma rzekł do Durjodhany: „O Durjodhana, posłuchaj, co mam ci do powiedzenia. Swego czasu, gdy bogowie żyli w przeraźliwym strachu z powodu niekończącej się wojny z asurami, zgromadzili się w Gmachu Zebrań najstarszego z nich Brahmy i czekali cierpliwie na jego przybycie, aby zasięgnąć u niego rady. Zauważyli wówczas ku swemu wielkiemu zdumieniu, że dwaj prorocy Nara i Narajana wyszli, zanim przybył Brahma, pociągając za sobą ich umysły i energię. Zaskoczony tym wydarzeniem kapłan bogów Brihaspati zapytał Brahmę: ‘O dziadku wszechświata, kim są ci dwaj prorocy, którzy nie dbają o to, aby cię zadowolić i oddziałują na umysły niebian’.

Brahma odpowiedział: ‘O Brihaspati, ci dwaj asceci, którzy rozjaśniają sobą niebo i ziemię przenikając je i przekraczając, to wędrujący po różnych światach Nara i Narajana. Wzmocnieni dzięki swej ascezie nabrali wielkiej krewkości i odwagi. Para ta rodzi się cykliczne na ziemi w śmiertelnej postaci, gdy Czas dojrzewa do wielkiej bitwy bogów z asurami i przynosi światom radość, zwiększając siłę bogów i niszcząc demony’.

Gdy Indra się o tym dowiedział udał się razem z bogami i prowadzącym ich kapłanem Brihaspatim do miejsca, gdzie dwaj prorocy poddawali się surowym umartwieniom, aby poprosić ich o pomoc w pokonaniu demonów. Prorocy obiecali spełnić ich prośbę i z ich pomocą Indra zwyciężył dajtjów i danawów, których dotychczas nie mógł pokonać. Nara zabijał wrogów tysiącami. Podobnie Narajana.

Wiem od proroka Narady, który zna wszystkie tajniki Wed, że tych dwóch starożytnych bogów i proroków, którzy dzięki swym bohaterskim czynom już dawno zdobyli niezniszczalne i niezmienne światy, narodziło się ponownie na ziemi w śmiertelnej formie Kryszny i Ardżuny, aby oczyścić ziemię z demonów i wzmocnić siłę bogów. Choć żyją między ludźmi, są nie do pokonania ani przez Indrę, ani przez bogów, ani przez demony asury. Kryszna jest Narajaną, a Ardżuna jest Narą. Są oni faktycznie jednią w dwóch postaciach. Zwycięstwo należy do nich.

O Durjodhana, przypomnisz sobie moje słowa, gdy zobaczysz Krysznę trzymającego swą konchę i dysk i Ardżunę uzbrojonego w swój łuk Gandiwę jadących na jednym rydwanie. Twój duch zboczył ze ścieżki Prawa i Zysku i od dawna tka zagładę twego rodu. Jeżeli nie posłuchasz mych słów, wielu zginie. Cały twój ród czeka na twoją opinię i tylko trzy osoby podzielają twe zdanie: ów syn woźnicy i człowiek niskiej kasty Karna, na którego swego czasu rzucił klątwę Paraśurama, grożąc mu, że jego broń zawiedzie go w momencie, gdy będzie jej najbardziej potrzebował, twój wuj Śakuni i twój niegodziwy brat Duhśasana”.

 

3. Bhiszma dowodzi, że podstawą wiary Durjodhany, że może pokonać Pandawów jest fałszywa wiara Karny, że może zabić Ardżunę

 

Słowa Bhiszmy uraziły do żywego Karnę, który zerwał się ze swego tronu i krzyknął: „O Bhiszma, najstarszy żyjący przodek Hastinapury nie powinien wypowiadać podobnych słów! Postępuję zgodnie z Prawem wojownika bez porzucania Prawa własnej kasty. Czy uczyniłem coś złego, abyś mógł mi tak wymyślać? Czyż nie czynię wszystkiego, co w mej mocy, aby zadowolić króla Dhritarasztrę i Durjodhanę, którzy władają Hastinapurą?”

Bhiszma ignorując Karnę, rzekł, zwracając się w swych słowach do króla Dhritarasztry: „O królu, Karna cały czas przechwala się, że zabije Pandawów, podczas gdy faktycznie nie jest wart nawet cząstki Pandawów. Katastrofa, która zagraża twym synom jest oparta na tych jego przechwałkach. Twój syn Durjodhana uwierzył w siłę Karny i bazując na tej wierze lekceważy i pogardza potężnymi Pandawami, którzy są synami bogów.

Jakiegoż wielkiego czynu dokonał dotychczas Karna, który można by porównać z czynami Pandawów? Gdy podczas bitwy o krowy Matsjów Ardżuna zabił jego brata, Karna uciekł sromotnie, nie podejmując walki. Dlaczego nie bronił Durjodhany podczas wojny z królem gandharwów, pozwalając na to, by dostał się do niewoli? Jego przechwałki są jawnym kłamstwem”.

Słowa Bhiszmy poparł bramin Drona. Rzekł: „O królu, nie słuchaj rad tych, którzy mają na uwadze tylko własne ambicje i nie troszczą się o to, co jest dobre dla królestwa i twego rodu. To co mówi Bhiszma jest prawdą. Podejmij negocjacje z Pandawami póki jest na to czas i nie dopuść do wojny, która zniszczy cały twój świat. W przeciwieństwie do Karny Ardżuna nie przechwala się i uczyni z twą armią wszystko to, co zapowiedział i co Sandżaja nam przekazał. We wszystkich trzech światach nie ma bowiem łucznika, który byłby równy Ardżunie!

 

4. Dhritarasztra dostrzega w nadchodzącej wojnie wielką wojnę kończącego się eonu i choć przewiduje masakrę swych synów nie jest zdolny do podjęcia działania, które mogłoby jej zapobiec

 

Król Dhritarasztra, choć słyszał słowa Bhiszmy i Drony i sam tonął w morzu niepokoju o skutek nadchodzącej wojny, nie poświęcił im wystarczającej uwagi i nie odpowiedział na nie właściwie. I choć mógł swą decyzją o oddaniu Pandawom ich majątku zatrzymać zbliżającą się katastrofę, zamiast tak uczynić zaczął wypytywać Sandżaję o militarną siłę Pandawów. I w tym to momencie upadła nadzieja lojalnych wobec Hastinapury mędrców, że w nadciągającej katastrofie ktokolwiek z nich zdoła uratować swe życie.

Zrozumiał to także Sandżaja i wypytywany w ten sposób przez króla Dhritarasztrę westchnął głęboko i zemdlał. Dhritarasztra rzekł: „Z całą pewnością Sandżaja widział gotowych do walki synów Kunti i wspomnienie tego widoku pozbawiło go świadomości”.

Gdy Sandżaja wrócił do zmysłów niezdolny do podjęcia właściwej decyzji król Dhritarasztra, choć zdolny do widzenia zła, rzekł, lamentując: „O Sandżaja, biada moim niemądrym synom! Sam rozgniewany Bhima jest równy wszystkim wspomnianym przez ciebie królom zgromadzonym wokół Judhiszthiry i jego obawiam się najbardziej. Gdy o nim myślę, czuję się jak antylopa ścigana przez lwa. Nie widzę nikogo w mojej armii, kto zdołałby wytrzymać walkę z nim. Jest on agresywny i zdeterminowany. Nie ma z nim żartów, gdy jak potężny wiatr prze do przodu z potężnym rykiem. On sam jeden zabije wszystkich moich synów. Z podniesioną do góry maczugą jest jak sama śmierć, a jego ozdobiona złotem maczuga jest jak wzniesione berło Brahmy.

Bhima w swej przeraźliwej dzielności potrafi wyrwać z korzeniami najpotężniejsze drzewo. Oczami mego umysłu widzę jak pędzi z wściekłością po polu bitewnym i łamie szeregi, kładąc pokotem ludzi, konie i słonie. W użyciu broni jest równy Dronie i Ardżunie, a w szybkości wiatrowi. Jakiż człowiek może stawić mu czoła, skoro potrafi on zabić jakszów i rakszasów? Trudno go było kontrolować nawet wówczas, gdy był jeszcze dzieckiem, a co dopiero teraz, gdy jest dorosły i słusznie wściekły na mych niegodziwych synów, którzy myśląc o zdobyciu miodu, nie zauważyli zastawionej na nich pułapki. To sam Zapładniający Świat musi ich ku niej kierować, skoro ważą się rozpoczynać wojnę z Wiatrem w ludzkim wcieleniu.

Jak moi synowie zamierzają się obronić przed uderzeniami potężnej maczugi Bhimy, która rozbija głowy słoni? Wycinając sobie drogę we wrogiej armii rozpocznie on zakończenie starego eonu. Stratuje mych synów jak słoń, który tratuje kwitnące drzewa. Wymachując swą maczugą pozabija ich tak jak Indra zabija dajtjów i danawów przy pomocy swego pioruna. Oczami mego umysłu widzę go, jak niepohamowany w swej sile i odwadze walczy z oczami czerwonymi jak miedź. Nikt nie zdołałby go pokonać nawet wówczas, gdyby walczył wyłącznie przy pomocy swych pięści. Bhiszma, Drona, Krypa i ja sam znamy dobrze siłę tego człowieka.

O Sandżaja, los zawsze wygrywa z wysiłkiem człowieka. I choć widzę zwycięstwo Pandawów, nie powstrzymuję moich synów. W końcu wszyscy ci wielcy łucznicy tracąc swe życie w zgiełku bitewnym i utrwalając swą sławę na ziemi pójdą starożytną drogę wojowników prowadzącą wprost do królestwa Indry. Pandawowie są tym samym dla Kaurawów, czym Kaurawowie są dla nich. Bhiszma jest dla nich wszystkich najstarszym żyjącym przodkiem, a Drona i Krypa są ich nauczycielami. Ci trzej starcy spłacą każdy zaciągnięty u nich dług, bo są szlachetni i pozostaną lojalni wobec Hastinapury. Powiadają, że dla bramina, który chwycił za broń i chce iść ścieżkę wojownika, największym darem jest śmierć.

Zaczyna się realizować przepowiednia Widury i coraz bliżej jest straszna wojna, która przyniesie zagładę mojego rodu. Rozpaczam, bo wiedza o obracającym się Kole Czasu nie roztapia mego żalu. Wręcz przeciwnie, druzgoczący żal roztapia moją wiedzę. Nawet wielki prorok, który potrafi uwolnić się od swego przywiązania do przedmiotów zmysłowych, obserwując obracające się Koło Wszechświata uczestniczy w jego radości i smutku. A cóż dopiero ja, który nie potrafi się uwolnić od swego przywiązania do synów, królestwa, żony, wnuków i krewnych i który w swym umyśle widzi nieuchronne zatracenie swego rodu?

Cała ta wielka katastrofa rozpoczęła się wraz z tą przeraźliwą grą w kości. To żądza władzy i zachłanność tego niegodziwca Durjodhany zrodziła jego podłe uczynki. Takie jest według mnie wieczne Prawo pędzącego Czasu. Wszystko to przywarło do obracającego się Koła jak jego obręcz i nikt nie może przed tym uciec. Cóż ja mogę uczynić, dokąd mam pójść? Moi niemądrzy synowie zginą trzymając się kurczowo Koła Czasu. Stoję bezsilny w obliczu śmierci setki moich synów i słyszę płacz opłakujących ich kobiet. Niech śmierć zabierze również mnie!”

Dhritarasztra kontynuował: „O Sandżaja, nie widzę nikogo, kto mógłby pokonać Ardżunę na polu walki. Być może bramin Drona i Karna mieliby niewielką szansę ze względu na wielkość ich ducha, lecz ja sam nie widzę ich zwycięstwa. Drona jest już sędziwy, a Karna zbyt zuchwały.

Oczami mego umysłu widzę przed nami wielką bitwę, która nie przyniesie zwycięstwa żadnej ze stron, choć ginący na polu bitewnym wielcy wojownicy zyskają wielką sławę i udadzą się do świta Indry. Pokój będzie możliwy do uzyskania tylko wówczas, gdy zginie Ardżuna lub wszyscy wielcy łucznicy walczący po stronie Durjodhany. Śmierć moich synów jest pewna, bo nikt nie potrafi zabić Ardżuny. Kto potrafi uciszyć jego szał, gdy już raz skieruje swe strzały przeciw moim niemądrym synom? Gdy już raz się rozpali, nie zadowoli go nic poza całkowitym zniszczeniem tak jak wówczas, gdy rzucił wyzwanie samemu Indrze i nasycił Ogień Lasem Khandawa. Nikt go nigdy dotychczas nie pokonał. Czyż może ktoś pokonać w nadchodzącej wojnie trzy potężne siły, którymi są Ardżuna i Kryszna i łuk Gandiwa, gdy znajdą się na jednym rydwanie? Po naszej stronie nie mamy ani takiego łuku, ani takiego łucznika, ani takiego woźnicy, czego jednak niemądrzy zwolennicy Durjodhany nie chcą dostrzec i sami jak ćmy kierują się wprost ku ogniowi strzał Ardżuny. Prędzej piorun zostawi coś jeszcze przy życiu niż celne strzały Ardżuny! Tak jak rozszerzający się ogień spala doszczętnie suchy las, docierając do najmniejszego zakątka, tak on swymi celnymi strzałami spali moje wojsko. Będzie jak nieodparta Śmierć stworzona przez Zarządzającego Światem, aby wyrżnąć wszystko co żywe w pień.

Tryumfu Pandawów chce Kryszna, ten potężny Człowiek stojący ponad wszystkimi trzema światami, zdolny do stworzenia wszystkich tych światów i ich Indrów. Ich zwycięstwa chcą również wszyscy ci bohaterscy królowie gotowi oddać swe życie za ich sprawę. Boję się sprawiedliwego gniewu Judhiszthiry i odwagi Ardżuny, Bhimy, Nakuli i Sahadewy. Ci potężni wojownicy złapią w sieci całą moją armię i zabiją wszystkich.

Judhiszthira jest człowiekiem przystojnym i uduchowionym, promieniującym szczęściem i Brahmanem. Zdobył wgląd w swą duszę, jest mądry i motywowany przez Prawo. Jest otoczony przez swych braci, synów, teściów, przyjaciół i dobrych doradców. Ma do dyspozycji ogromną ilość koni i wojowników. Jest wytrwały, zdolny do utrzymania tajemnicy, szlachetny, hojny i skromny i zawsze dotrzymuje danego słowa. Posiada duże umiejętności zarówno w walce jak i rządzeniu państwem, poznał swą duszę, zawsze ma szacunek dla starszych i kontroluje swe zmysły. Mając te wszystkie zalety jest jak rozpalony ogień i tylko głupiec ruszy przeciw niemu, aby spłonąć jak ćma.

Wojna przyniesie zniszczenie całej naszej królewskiej linii. Unikajmy wojny! Raz jeszcze ponawiam mój apel o pokój by uspokoić mój umysł. Judhiszthira odpowie pokojem na naszą próbę utrzymania pokoju, bo on czuje wstręt do Bezprawia, wskazując na mnie jako jego przyczynę”.

 

5. Sandżaja widzi w nadchodzącej katastroficznej wojnie obecność Najwyższego Boga Kryszny, lecz o dopuszczenie do niej obwinia króla Dhritarasztrę

 

Sandżaja rzekł: „O królu, masz całkowicie rację przewidując, że gdy dojdzie do wojny łuk Ardżuny zniszczy całą kastę wojowników wplątaną w tę wojnę. Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego ty, który zawsze zachowujesz się tak rozsądnie i znasz doskonale potęgę Ardżuny, ulegasz namowom jednego ze swych synów.

To ty będziesz zawsze obwiniany za nadciągającą katastrofę, bo od samego początku zachowywałeś się nieuczciwie wobec Pandawów, którzy widzą w tobie ojca. Ojciec i dobry przyjaciel o uczciwym sercu czyni to, co przynosi jego synom korzyść i ten kto zdradza swych synów nie może być uważany za ich guru.

Podczas gry w kości rozkoszowałeś się klęską Pandawów, wykrzykując co chwilę ‘wygraliśmy’ i ignorując zjadliwe uwagi pod ich adresem. Nie dostrzegałeś wówczas swej własnej zbliżającej się obecnie klęski, choć wiedziałeś doskonale, że Pandawowie zostali podstępnie okradzieni z królestwa, które zbudowali własnymi siłami. Twoim dziedzictwem były jedynie Pola Kurów i dżungla i ty sam stałeś się panem całej ziemi dopiero wówczas, gdy Pandawowie ją podbili.

Rozkoszowałeś się jak mały chłopiec tym, że Pandawowie zostali skłonieni do podjęcia gry w kości i zmuszeni do udania się na wygnanie. Nadszedł w końcu czas odpłaty. Nawet ocean wyschnie ze strachu na widok deszczu strzał wypuszczanych z łuku Ardżuny, a co dopiero ludzie! Ardżuna jest najlepszy z wszystkich łuczników, Gandiwa jest najlepszym z wszystkich łuków, Kryszna jest Panem wszystkich żywych istot, jego dysk Sudarśana jest najlepszy z wszystkich dysków, a proporzec z małpą Hanumanem powiewający na rydwanie Ardżuny jest najlepszy z wszystkich proporców. Wszystko to, co najlepsze zostało zgromadzone na jednym rydwanie i rydwan ten unicestwi nas wszystkich jak pędzące nieustannie Koło Czasu. Cała ziemia należy już do Króla Prawa, którego wojownikami są Bhima i Ardżuna. Kaurawowie prowadzeni przez Durjodhanę nie mogą z nim wygrać bitwy.

Królowie Matsji, Pańcalów i Kekajów stracili do ciebie cały szacunek, Śalwejowie mają cię w pogardzie i stanęli po stronie Judhiszthiry znając odwagę tego dalekowzrocznego króla. Już dawno powinieneś pozbyć się swego niegodziwego syna i powstrzymać go w ten sposób od niesprawiedliwego traktowania tych głęboko prawych ludzi, którzy nie zasłużyli sobie na śmierć. Twoje lamentowanie nad ich nieszczęściem, jakbyś nie był jego współ-sprawcą, jest całkowicie pozbawione sensu!”

Na te oskarżycielskie słowa Sandżaji Dhritarasztra westchnął głęboko pochłonięty przez swą wizję straszliwego zniszczenia.

 

6. Słowniczek Mahabharaty