Opowieść 65:
Dhritarasztra opłakuje śmiertelną ofiarę Bhiszmy
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
Bhishma Parva, Sections XIII-XXIV (Bhagavat-Gita Parva),
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,
URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm
Spis treści
1. Sandżaja przynosi do Hastinapury wiadomość, że Bhiszma został śmiertelnie ranny
3. O formacji wojennej w kształcie ptaka ochraniającej Bhiszmę uformowanej przez Kaurawów
4. O kontr-formacji wojennej Pioruna skierowanej przeciw Bhiszmie uformowanej przez Pandawów
6. Na prośbę Kryszny Ardżuna przed rozpoczęciem bitwy prosi boginię Durgę (Kali) o błogosławieństwo
Król Dhritarasztra rzekł do swego woźnicy Sandżaji: „O Sandżaja, jakże okrutne jest Prawo wojownika sformułowane przez riszich, skoro Pandawowie pragną suwerenności nawet za cenę podstępnego zabicia Bhiszmy, a Kaurawowie pragnąc tego samego, są gotowi złożyć tego wielkiego herosa wiernego swym strasznym przysięgom w ofierze. Spełniając w ten sposób swój obowiązek wojownika są wolni od grzechu, bo w warunkach okrutnej niedoli powinien tak uczynić nawet sprawiedliwy. Obowiązkiem wojownika jest bowiem ukazanie w walce swej najwyższej odwagi i siły”.
(Mahābharāta, Bhishma Parva, Section XIV)
1. Sandżaja przynosi do Hastinapury wiadomość, że Bhiszma został śmiertelnie ranny
Bitwa na polach Kurukszetry trwała już dziesięć dni, gdy obdarzony boską wizją Sandżaja powrócił do Hastinapury złamany żalem. Podszedł do pogrążonego w swych ponurych myślach króla Dhritarasztry i rzekł:
„O królu, Bhiszma został śmiertelnie ranny! Ten pierwszy wśród wszystkich wojowników, uosobienie energii wszystkich łuczników, senior Kurów i Bharatów legł dziś na polu bitewnym na swym łożu ze strzał. On, na którego siłę i lojalność liczył twój syn Durjodhana, gdy podejmował swą oszukańczą grę w kości z Pandawami, leży na polach Kurukszetry pokonany przez Śikhandina.
Ten potężny wojownik, który swego czasu sam jeden na swym rydwanie porwał księżniczki Kaśiów, aby oddać je za żony swemu młodszemu bratu i pokonał w walce wszystkich rywalizujących o nie królów ziemi, którego nie potrafił pokonać nawet sam bramin-wojownik Paraśurama, legł dziś na polu bitewnym zwyciężony przez Śikhandina.
Ten lew wśród ludzi równy Indrze w swej odwadze, górze Himawat w swej nieustępliwości, oceanowi w swej powadze, ziemi w swej cierpliwości, ten wojownik nie do pokonania, który ma strzały za swe zęby, łuk za swe usta, a miecz za swój język został śmiertelnie raniony przez syna króla Drupady.
Ten zabójca herosów nie znający lęku i postrach Pandawów, który dokonując niezwykłych bohaterskich wyczynów ochraniał twych synów przez dziesięć dni, zgasł nagle jak zachodzące słońce.
O królu, to z powodu twej złej polityki, ten heroiczny człowiek, który zalewał wroga deszczem swych strzał i przez dziesięć dni zabijał po dziesięć tysięcy żołnierzy dziennie, leży teraz na ziemi jak powalone przez wiatr potężne drzewo!”
2. Dhritarasztra rozpacza na wieść o śmiertelnych ranach zadanych Bhiszmie i chce znać wszelkie szczegóły
Król Dhritarasztra rzekł: „O Sandżaja, jak to możliwe, aby Bhiszma został pokonany przez Śikhandina? Jak to możliwe, aby on, który jest jak Indra, upadł na ziemię ze swego rydwanu? Co się teraz stanie z moimi synami, gdy zabrakło Bhiszmy, który wyrzekł się królestwa z miłości do swego ojca i był jak bóg? Co oni zrobią po upadku tego tygrysa wśród ludzi obdarzonego wielką mądrością i energią, gotowego do podjęcia najwyższego wysiłku?
Straszny ból przeszywa me serce na wieść o tym, że ten bohaterski i niezachwiany człowiek legł na polu bitewnym na swym śmiertelnym łożu ze strzał. Opowiedz mi, jak to się stało? Kto był w jego straży przedniej i kto bronił jego tyłów, gdy przedzierał się przez gąszcz dywizji wroga? Kto stawiał opór temu pogromcy wrogów, który rozpraszał ich szeregi tak jak słońce rozprasza ciemności? To w rezultacie mej złej polityki, on, który zalewał wrogów deszczem swych strzał zabijając ich miliony w ciągu dziesięciu dni, leży teraz na polu bitewnym jak potężne drzewo powalone przez wiatr, choć niczym sobie na to nie zasłużył!
Moje serce musi być z kamienia, skoro nie pęka na wieść o śmiertelnych ciosach zadanych Bhiszmie! Opowiedz mi, w jaki sposób Pandawowie zdołali powalić na ziemię tego ognistego łucznika nie do pokonania, tego herosa o niewyobrażalnej odwadze, będącego jak ogień końca eonu? Jak z nim walczyli, gdy zbliżał się do nich rozgramiając wroga? Jakim cudem zdołali zadać mu śmiertelnie rany, choć Drona, Aśwatthaman i Krypa byli w zasięgu ręki. W jaki sposób Bhiszma, któremu nie potrafią stawić czoła nawet bogowie, mógł zostać pokonany przez Śikhandina? Opowiedz mi o tym ze szczegółami, bo nie mogę odzyskać spokoju ducha. Chcę wiedzieć, czy wielcy łucznicy moich armii udzielili mu wystarczającego wsparcia i jak go chronili, gdy Pandawowie mając w pierwszym szeregu Śikhandina wyzwali go do walki.
O Sandżaja, jak to możliwe, że Pandawowie zdołali śmiertelnie zranić Bhiszmę, który jest jak potężna chmura burzowa mająca brzdęk cięciwy za swój ryk, strzały za swój deszcz, a dźwięk łuku za swój grzmot, zalewająca synów Kunti i ich sprzymierzeńców swymi ostrzami. Kim byli ci herosi, którzy będąc jak stromy brzeg zdołali stawić opór temu pogromcy wrogów, który unosząc w górę fale swego łuku jest jak wzburzony bezgraniczny ocean strzał. Jeżeli był on właściwie ochraniany przez wojowników Durjodhany i jeżeli on ich ochraniał, dlaczego nie zdołał pokonać Pandawów, lecz sam został przez nich pokonany? W jaki sposób udało się im zranić śmiertelnie Bhiszmę, który był jak sam Pradżapati Parameszti, Pan i Stwórca wszystkich żywych istot?
O Sandżaja, jak to możliwe, że Pandawowie zdołali śmiertelnie zranić tego wojownika o wielkiej sile, u którego bogowie szukali niegdyś pomocy w walce z danawami i na którego mocy moi synowie oparli swą wiarę w zwycięstwo. Jak to możliwe, że zdołali powalić na ziemię tego wychwalanego przez wszystkich herosa, tę mądrą i świętą osobę całkowicie oddaną obowiązkom swej kasty, obeznaną z Prawdą Wed, którego narodziny uwolniły jego ojca króla Śamtanu od wszelkiego smutku i melancholii. Całą moją armię mogę już uznać za poległą, skoro ten znawca wszelkiej broni obdarzony wielką energią, pokorą, szlachetnością i samokontrolą został śmiertelnie ranny. Bezprawie musiało stać się silniejsze od Prawa, skoro Pandawowie łakną suwerenności nawet za cenę zabicia swych ojców!
Czy mogło spaść na nas większe nieszczęście od tego, że obdarzony wielką inteligencją Bhiszma został pokonany przez Śikhandina, który musi przewyższać swą energią Paraśuramę, skoro pokonał tego herosa, tego odważnego wojownika biegłego w użyciu wszelkiej broni. Bez niego armia moich synów jest jak bezbronna kobieta, lub jak pozbawione swego przywódcy stado.
Bhiszma był dla mnie jak ojciec i ja sam miałem nadzieję, że uwolni mnie od palącego mnie smutku, który sprowadzili na mnie moi synowie. Jaką wartość ma nasze życie, skoro doprowadziliśmy do tego, że nasz ojciec o potężnej energii, najsprawiedliwszy wśród sprawiedliwych został śmiertelnie ranny? Mój syn musi gorzko opłakiwać jego śmierć, gdyż jest teraz jak samotny rozbitek, który pragnąc przepłynąć morze, patrzy bezradnie na jedyną łódź tonącą w głębokiej wodzie. Jak to możliwe, aby wojownik taki jak Bhiszma posiadający pełną znajomość broni i zasad rządzenia państwem mógł paść na polu bitewnym od uderzenia wroga? Widać człowiek nie może uwolnić się od śmierci nawet dzięki znajomości broni, odwadze, ascezie, inteligencji, zdecydowaniu i zdobytym darom. Nikt na tym świecie nie zdoła uwolnić się od działania wyposażonego w potężną energię Czasu.
Jakże okrutne jest Prawo wojownika sformułowane przez riszich, skoro Pandawowie pragną suwerenności nawet za cenę podstępnego zabicia Bhiszmy, a Kaurawowie pragnąc tego samego, są gotowi złożyć tego wielkiego herosa wiernego swym strasznym przysięgom w ofierze. Spełniając w ten sposób swój obowiązek wojownika są wolni od grzechu, bo w warunkach okrutnej niedoli powinien tak uczynić nawet sprawiedliwy. Obowiązkiem wojownika jest bowiem ukazanie w walce swej najwyższej odwagi i siły”.
Pogrążony w rozpaczy król Dhritarasztra kontynuował: „O Sandżaja, opowiedz mi o tym, co uczynił mój syn Durjodhana, gdy zobaczył, że Bhiszma, na którym opierał swe nadzieje na wygraną, leży powalony na ziemi będąc jak opadłe z niebios słońce. Co się teraz stanie z tymi wszystkimi królami po mojej stronie jak i z tymi po stronie wroga formującymi swe szeregi i gotowymi do dalszej walki?
Opowiadaj mi o tym, jak synowie Pandu stawiali opór Bhiszmie, gdy swymi strzałami kładł pokotem ich szeregi? Jak uformowane były ich szeregi i jak Bhiszma walczył ze swymi przeciwnikami? Co powiedział mój syn Durjodhana, co powiedział Karna, Śakuni i Duhśasana, gdy dowiedzieli się śmiertelnych ranach zadanych Bhiszmie? Teraz, gdy pole do gry tworzą uzbrojone ciała mężczyzn, słonie i konie, a kości do gry strzały i miecze, kim byli ci nieszczęśni gracze grający o swe własne życie? Kto wygrał, kto przegrał, dla kogo kości były życzliwe, kto poza Bhiszmą został zabity? Opowiadaj mi o tym, bo nie mogę zaznać spokoju słysząc, że ten człowiek wielkich uczynków, prawdziwa ozdoba bitwy otrzymał śmiertelne rany.
Moi synowie muszą tonąć w morzu żalu patrząc na śmiertelnie ranionego Bhiszmę, tego wielkiego herosa podziwianego przez wszystkich, który nigdy nie wahał się wziąć na siebie ogromnego ciężaru odpowiedzialności. Przenikliwa boleść przeszywa moje serce, gdy myślę o tym, że wszyscy moi synowie umrą tak jak on. Mój żal rozpala się jak ogień, w który jest wlewane oczyszczone masło.
Wiem, ze to nie koniec płaczów wynikłych z działania mego syna! Opowiadaj mi o wszystkim, co wydarzyło się na polu bitewnym i co zostało zrodzone z szaleństwa tego niegodziwca. Opowiadaj od początku. Chcę słuchać o tym, co osiągnął pragnący zwycięstwa mych synów Bhiszma, zanim padł na polu bitewnym śmiertelnie ranny. Opowiadaj mi ze szczegółami o tym, jak bitwa się rozpoczęła i jak przebiegała”.
3. O formacji wojennej w kształcie ptaka ochraniającej Bhiszmę uformowanej przez Kaurawów
Sandżaja rzekł: „O królu, twoje pytania zasługują na odpowiedź, lecz nie przypisuj całej winy za to, co się wydarza Durjodhanie. Człowiek, który ściągnął sam na siebie zło w konsekwencji swych własnych uczynków, nie powinien obwiniać o to innych. Ten, kto rani innych, zasłużył sobie na śmierć. Nie zapominaj o tym, że głęboko uczciwi Pandawowie padli ofiarą oszustwa i zostali zmuszeni do udania się na wygnanie z powodu swego szacunku do ciebie i posłuszeństwa twym rozkazom.
Posłuchaj teraz od początku do końca mej recytacji o przebiegu bitwy Kaurawów z Panadawami, którą oglądałem na własne oczy poznając wszystkie szczegóły dzięki mocy mojej jogi i darowi Wjasy i nie poddawaj się rozpaczy, gdyż wszystko to, co się wydarza, było od dawna wyrokiem losu”.
Sandżaja kontynuował: „O królu, po stronie twych synów i po stronie Pandawów zgromadzili się razem na polach Kurukszetry wszyscy panowie ziemi przygotowując się do śmiertelnej konfrontacji. Jedenaście armii twoich synów i siedem armii Pandawów stojących naprzeciw siebie wyglądało jak dwa potężne oceany końca eonu pełne krokodyli. Nikt przedtem nie widział i nikt nie słyszał o nagromadzeniu w jednym miejscu tak potężnych sił. Twój syn Durjodhana rzekł do Duhśasany: ‘O Duhśasana, niech nasze bojowe rydwany uformują się tak, aby ochraniać Bhiszmę, a ty sam zachęcaj nasze dywizje do walki, nadszedł bowiem wreszcie moment krwawej konfrontacji z Pandawami, o którym od dawna marzyłem. W nadchodzącej bitwie ochrona Bhiszmy jest naszym najwyższym bojowym zadaniem, gdyż ten wielki wojownik o kryształowej duszy zdolny do położenia trupem wszystkich Pandawów, rzekł kiedyś do mnie, że nie podejmie walki z Śikhandinem, który urodził się jako kobieta. Niech więc wszyscy moi wojownicy zajmą odpowiednie pozycje z myślą o zabiciu Śikhandina, na którego strzały Bhiszma nie odpowie swymi strzałami i niech wszystkie moje oddziały ochraniają Bhiszmę, bo nawet lew bez właściwej ochrony może zostać rozszarpany przez wilki. Nie pozwólmy, aby został zabity przez Śikhandina jak lew przez szakala’.
Gdy noc dobiegała już końca, ze wszystkich stron dały się słyszeć głośne okrzyki nawołujące do formowania szeregów. Dźwięki konch i bębnów, rżenie koni, stukot kół rydwanów, ryki niesfornych słoni, szczękanie zbroi i wrzaski żołnierzy czyniły nieopisany zgiełk. Promienie wschodzącego słońca ukazały armie Pandawów i Kaurawów ustawione w swych wojennych formacjach, odbijając się w ich ozdobionych herbami zbrojach i wzniesionej do walki broni. Słonie i bojowe rydwany ozdobione złotem błyszczały w promieniach słonecznych jak przedzierające się przez chmury błyskawice. Szeregi wozów bojowych wyglądały w swej obfitości jak miasta, a stojący na swym rydwanie Bhiszma swym blaskiem przypominał księżyc w pełni. Wojownicy uzbrojeni w swe łuki, miecze, bułaty, maczugi, oszczepy, kopie i różne inne rodzaje broni stojąc na wyznaczonych im w szeregach miejscach spoglądali na widoczne po obu stronach i wyglądające pięknie niezliczone proporce o różnych kształtach ozdobione złotem i klejnotami i błyszczące jak ogień myśląc z tęsknotą o rozpoczęciu walki.
Na czele dywizji twoich synów stali najprzedniejsi z ludzi z kołczanami pełnymi strzał i wzniesioną bronią. Na czele ich jedenastu armii stało jedenastu herosów o wielkiej odwadze, którzy przeprowadzili wiele rytuałów ofiarnych bogato obdarowując braminów: Śakuni, Śalja, król Sindhów Dżajadratha, dwóch królewiczów Awanti Winda i Anuwinda, król Kambodżów Sudakszina, król Kalingów Śrutajudha, Dżajatsena, król Kosalów Wrihadwala, wojownik Satwatów Kritawarman. Wielu innych królów, królewiczów i potężnych wojowników biegłych w polityce i posłusznych rozkazom Durjodhany ustawiło się na czele swych dywizji. Wszyscy oni owinięci w czarne skóry antylop, obdarzeni potężną siłą, doświadczeni w walce i gotowi do oddania życia na polu bitewnym i dotarcia w ten sposób do królestwa Indry czekali na rozpoczęcie walki. Armia prowadzona przez Durjodhanę stała na straży przedniej wszystkich wojsk Kaurawów. I tam w pierwszych szeregach w srebrnym turbanie, srebrnej zbroi i pod białym baldachimem stał syn Śamtanu Bhiszma. Stojąc wyprostowany na swym rydwanie ciągnionym przez gniade konie i ozdobionym proporcem ze złotym drzewem palmowym przyciągał do sobie wzrok zarówno Kaurawów jak i Pandawów. Patrząc na niego, potężni łucznicy drżeli ze strachu, czując się jak drobne zwierzęta łowne spoglądające na potężnego lwa.
W dniu, w którym rozpoczęła się wielka bitwa Bharatów księżyc wzeszedł w konstelacji Pitris, gdzie zmarli otrzymują niebiańskie ciała przed dostaniem się do nieba i dzięki temu polegli podczas bitwy wojownicy będą mogli szybciej tam dotrzeć. Na firmamencie ukazało się siedem wielkich planet, które zdawały się płonąć jak ogień. Słońce, które wzeszło tego poranka całe w płomieniach wyglądało, jakby było podzielone na dwoje. Ze wszystkich kierunków dochodziły dzikie wrzaski szakali i wron złaknionych martwych ciał. Senior Hastinapury Bhiszma i bramin Drona podnieśli się z łoża ze skoncentrowanym umysłem i choć dotrzymując swych przysiąg walczyli po stronie Kaurawów, życzyli zwycięstwa Pandawom. Bhiszma, który doskonale znał całe Prawo, zwołał wszystkich królów i rzekł: ‘O wojownicy, otwierają się przed wami bramy prowadzące wprost do nieba. Udajcie się więc przez nie wprost do świata Indry i Brahmy. Kroczcie odważnie tą odwieczną drogą wojownika, wskazaną wam przez wielkich starożytnych mędrców, i walcząc z koncentracją i odwagą zdobądźcie regiony najwyższej błogości, które zdobyl król Jajati i Nahusza. Śmierć na polu bitewnym jest odwiecznym obowiązkiem wojownika, podczas gdy śmierć w domu od choroby jest jego grzechem’.
Po wysłuchaniu słów Bhiszmy wszyscy królowie powrócili na czoło swych dywizji za wyjątkiem Karny i jego krewnych, którzy wyrzekli się walki, dopóki naczelnym dowódcą wojsk pozostaje Bhiszma. Przygotowując się do walki wypełnili całą przestrzeń głośnym rykiem. Ich dywizje mieniły się kolorami baldachimów, chorągwi, proporców, słoni, ogierów, rydwanów i piechurów. Ziemia drżała od dźwięków bębnów, bębenków i cymbałów i stukotu kół. Ozdobieni złotymi bransoletami i naramiennikami i trzymając w swych dłoniach zdobione złotem łuki wyglądali na swych rydwanach jak wzgórza pokryte ogniem, a wśród nich ich naczelny dowódca Bhiszma ze swych wielkim proporcem ozdobionym drzewem palmowym z pięcioma gwiazdami wyglądał jak samo słońce. Pod białym parasolem, w białym turbanie i srebrnej zbroi, na swym rydwanie ozdobionym białym proporcom i ciągnionym przez gniade ogiery czcigodny Bhiszma uzbrojony w łuk i miecz przypominał swym wyglądem białą górę. W samym centrum pod białym baldachimem ozdobionym złotym łańcuchem stal Durjodhana wychwalany przez śpiewaków i poetów. Tuż za nim stal Śakuni. Tyłów wszystkich jedenastu armii bronił bramin Drona, nauczyciel wszystkich królów, stojacy na swym złotym rydwanie ciągnionym przez kare ogiery z łukiem w dłoni, nie znając strachu tak jak Indra. Każdemu słoniowi towarzyszyła setka rydwanów, każdemu rydwanowi setka jeźdźców, każdemu jeźdźcy dziesięciu łuczników i każdemu łucznikowi dziesięciu żołnierzy uzbrojonych w tarczę i miecz. Ogromne wojska Kaurawów uszeregowane do bitwy przez Bhiszmę, Dronę, Aśwatthamana i Krypę utworzyły przerażającą wjuhę (formację wojenną), której ciało tworzyły niezliczone słonie, głowę królowie, a skrzydła konie. Z twarzą skierowaną we wszystkich kierunkach ta straszliwa wjuha zdawała się uśmiechać gotowa, aby rzucić się na wroga”.
Sandżaja kontynuował: „O królu, wkrótce potem dał się słyszeć straszliwy ryk wojowników gotowych do bitwy, od którego drżało serce. Ziemia zdawała się pękać na dwoje od dźwięków konch i bębnów, ryku słoni i stukotu kół rydwanów. Sklepienie niebieskie i cała ziemia wypełniły się rżeniem koni i wrzaskami żołnierzy, gdy armie Pandawów i Kaurawów wyszły sobie na spotkanie. Proporce o różnych kształtach ozdobione złotymi pierścieniami oślepiały swym blaskiem jak ogień i przypominaly chorągwie zdobiące niebiański pałac Indry. Twoi synowie ochraniali Bhiszmę od tyłu, prowadząc za sobą dwadzieścia tysięcy wojowników na rydwanach. Za nimi ustawiło się dwanaście bohaterskich narodów gotowych do oddania swego życia. Za nimi ustawił się król Magadhów stojąc na czele swej dywizji złożonej z dziesięciu tysięcy bojowych słoni. Tych co chronili kół rydwanów i nóg słoni było sześć milionów. Setki tysięcy piechurów uzbrojonych w łuki, miecze i tarcze maszerowało na czele armii. Jedenaście armii twego syna wyglądało w marszu jak rzeka Ganges, która odłączyła się od Jamuny”.
4. O kontr-formacji wojennej Pioruna skierowanej przeciw Bhiszmie uformowanej przez Pandawów
Król Dhritarasztra rzekł: „O Sandżaja, opowiedz mi teraz jaką bojową kontr-formację utworzyły mniej liczne armie Pandawów w odpowiedzi na naszą wjuhę?”
Sandżaja rzekł: „O królu, widząc armie Durjodhany uformowane do bitwy król Judhiszthira rzekł do Ardżuny: ‘O Ardżuna, nauczyciel bogów Brihaspati pouczał, że gdy jest się zmuszonym do walki z wrogiem, który ma znaczną przewagę liczebną, należy tworzyć formację przypominającą igłę. Postąp więc zgodnie z jego radą’.
Ardżuna odpowiedział: ‘O królu, niech tak się stanie. Uformuję nasze wojska w formację Pioruna zaprojektowaną przez samego Indrę. Na jej czele stanie Bhima, gwałtowny jak burza i nie do pokonania. Widząc go na czele naszych wojsk wojownicy Kaurawów zaczną w panice uciekać jak antylopy na widok lwa, podczas gdy my będziemy mieć w nim oparcie tak jak niebianie mają oparcie w Indrze. Nie ma na świecie nikogo, kto zdołałby stawić czoła rozwścieczonemu Bhimie’.
Jak powiedział, tak uczynił. Potężne armie Pandawów wyglądały w swej wojennej formacji jak szybko poruszający się nurt Gangesu. Na ich czele stanęli obdarzeni wielką energią Bhima, Nakula i Sahadewa i Dhrisztadjumna, a tyłów bronił król Wirata ze swą armią otoczony przez swych braci i synów. Król Drupada ze swą armią ustawił się na tyłach za królem Wiratą. Nakula i Sahadewa strzegli kół rydwanu Bhimy, podczas gdy pięciu synów Draupadi i Abhimanju strzegło jego tyłów ochraniani przez Dhrisztadjumnę stojącego na czele dywizji niezwykle odważnych wojowników na rydwanach, Prabhadraków. Jego tyłów strzegł z kolei Śikhandin ochraniany przez Ardżunę. Za Ardżuną ustawił się Jujudhana i dwaj młodsi synowie króla Drupady, chroniąc kół jego rydwanu. Król Judhiszthira strzeżony przez Dhrisztadjumnę, jego braci i synów stał w samym centrum swych wojsk otoczony przez ogromne i rozjuszone słonie przypominające swym wyglądem ruchome wzgórza. Setki tysięcy oddziałów piechurów uzbrojonych w miecze, włócznie i bułaty posuwała się ku przodowi, aby ochraniać Bhimę, który kręcąc swą potężną maczugą zdawał się nią miażdżyć uszeregowane do walki armie Kaurawów. Nikt nie był w stanie na niego spojrzeć tak jak nie sposób spojrzeć na płonące na niebie słońce. I cała ta potężna i niezwykle gwałtowana formacja nazywana Piorunem (Wadżra), skierowująca się we wszystkich kierunkach i mająca łuki za swe błyskawice była ochraniana przez Gandiwę Ardżuny”.
Sandżaja kontynuował: „O królu, uformowane do walki armie Kaurawów i Pandawów gotowe do walki na śmierć i życie czekały, aż wzejdzie słońce. Choć niebo pozostawało bezchmurne, wiatr przynosił krople deszczu i słychać było dźwięki grzmotów. Porywiste podmuchy unosiły z ziemi żwir. Gęsty kurz przykrył cały świat ciemnością. Z nieba ku wschodowi opadały potężne meteory i uderzając we wschodzące słońce rozpadały się z głośnym hukiem na drobne części. W koncu, gdy na niebie ukazało się pozbawione swego zwykłego splendoru słońce, ziemia drżała pękając w wielu miejscach z głośnym hukiem. Wysokie proporce wojowników ozdobione złotymi ornamentami, dzwoneczkami i girlandami z kwiatów i bogate draperie sztandarów szumiały pod uderzeniem porywistego wiatru jak uderzany przez wiatr las. Synowie Pandu utworzywszy kontr-formację zdolną do stawienia oporu Kaurawom, wysysając z nich ich odwage i kierując ich spojrzenia na stojącego na jej czele Bhimę z maczugą w dłoni, czekali na rozpoczęcie bitwy”.
5. Ardżuna ucisza niepokój Judhiszthiry o zwycięstwo wskazując, że zwycięstwo jest tam, gdzie jest Kryszna
Król Dhritarasztra rzekł: „O Sandżaja, powiedz mi, która ze stron ruszyła pierwsza do boju? Czyje serca wypełniała pewność zwycięstwa i czyje pogrążone były w melancholii? Do kogo należała pierwsza strzała? Która ze stron tonęła w zapachu kwiatów i olejków? Która wykrzykiwała bezlitosne nawołujące do walki słowa? Wobec której z nich nieprzychylne było słońce, księżyc i wiatr? Z której strony dochodziły zło-wróżebne wycia szakali? Czy wojownicy przystąpili do walki z ochotą?”
Sandżaja rzekł: „O królu, uformowawszy swe szeregi wrogie armie pełne słoni, koni i różnych bojowych pojazdów wyglądały przerażająco i pięknie jak rozkwitający w porze deszczowej las. Po obu stronach szlachetni i wspaniali wojownicy pragnący równie silnie zdobyć niebo i nie mogący nawzajem znieść swego widoku palili się do walki. Kaurawowie stali z twarzami skierowanymi ku zachodowi, a Pandawowie ku wschodowi. Zbrojne oddziały Kaurawów wyglądały jak armia demonów asurów, podczas gdy oddziały Pandawów przypominały armię bogów. Wiatr wiał w twarze Kaurawów i szakale wyły po ich stronie. Słonie po ich stronie z trudem znosiły odór podnieconych słoni po stronie Pandawów. Twoja zdająca się nie mieć granic armia pełna wojowników o statusie maha-rathów przedstawiała sobą widok straszliwy. Lecz armia Pandawów, choć nie tak liczna jak twoja, wyglądała równie groźnie i nie do pokonania mając Krysznę i Ardżunę w swych szeregach.
Judhiszthira patrząc na przepastne wojska twych synów tworzące nieprzenikalną bojową formację i gotowe do boju pobladł i rzekł do Ardżuny: ‘O Ardżuna, jakze zdołamy pokonać armie Kaurawów, których naczelnym dowódcą jest Bhiszma? Jak zdołamy przedrzeć się przez ich nieprzenikalną bojową formację zarządzoną przez Bhiszmę zgodnie z regułami opisanymi w świętych pismach?’
Ardżuna odpowiedział: ‘O królu, posłuchaj o najlepszym sposobie pokonywania liczniejszego wroga. Zna go zarówno mędrzec Narada jak i Bhiszma i bramin Drona. Sam Bhiszma w zamierzchłych czasach, gdy demony asury przygotowywały się do bitwy z bogami, pouczał w tej sprawie Indrę, mówiąc: «O królu bogów, ten, kto chce zwyciężyć, nie pokonuje wroga swoją siłą i energią, lecz uczciwością, współczuciem i prawością. Naucz się rozróżniać Prawo od Bezprawia, zrozum, czym jest zawiść i walcz wolny od pychy. Zwycięstwo jest po tej stronie, po której jest prawość».
Nasze zwycięstwo jest pewne, bo z nami jest Kryszna. Mędrzec Narada kiedyś rzekł: «Zwycięstwo jest tam, gdzie jest Kryszna». Zwycięstwo tkwi w Krysznie, podąża za nim. Jest jednym z jego atrybutów, podczas gdy drugim jego atrybutem jest pokora. Posiada on niewyczerpaną energię i jest nie do zranienia nawet wówczas, gdy jest otoczony przez wroga, którego siły zdają się nie mieć granic. Wśród wszystkich istot rodzaju męskiego jest tą istotą, która jest wieczna. To dzięki jego łasce, gdy pojawił się w dawnych czasach jako Hari, bogowie prowadzeni przez Indrę zdobyli trzy światy. Nie masz więc żadnego powodu do obaw, bo będący po twej stronie Pan i Suweren Wszechświata życzy ci zwycięstwa’ Judhiszthira po wysłuchaniu tych słów Ardżuny zaczął zachęcać swych braci do walki mówiąc: ‘O bracia, jesteście bez grzechu. Walczcie uczciwie pragnąc zdobyć najwyższe światy’.
Kryszna rzekł do Ardżuny stojącego na swym rydwanie z łukiem i strzałami gotowymi do walki: ‘O Ardżuna już wkrótce będziesz siał spustoszenie w zbrojnych oddziałach wroga swym strzałami. Popatrz raz jeszcze na Bhiszmę stojącego na swym rydwanie wsród wielkich łuczników Kaurawów będąc jak wyglądające spoza chmur słońce, na tego obroncę Kurów, który wykonał setkę Ofiar Konia. Już wkrótce będzie nas spalał swym gniewem atakując nas jak lew. Nie wahaj sią i podejmij śmiertelną walkę z tym wielkim herosem swego własnego rodu szukając zwycięstwa’ ”.
6. Na prośbę Kryszny Ardżuna przed rozpoczęciem bitwy prosi boginię Durgę (Kali) o błogosławieństwo
Sandżaja kontynuował: „O królu, przed rozpoczęciem walki Kryszna rzekł do Ardżuny: ‘O Ardżuna, oczyść się w przeddzień tej strasznej bitwy wychwalając w swym hymnie boginię Durgę i prosząc ją o pomoc w pokonaniu wroga’.
Ardżuna zszedł ze swego rydwanu i złożywszy pobożnie dłonie rzekł: ‘O przewodniczko Joginów tożsama z Brahmanem, kłaniam się tobie.
O Ty, która mieszkasz w lasach góry Mandary i jesteś wolna od zgrzybiałości i zniszczenia, O Kali, O żono Śiwy, która jesteś czarnego koloru, kłaniam się tobie.
O Ty, która nagradzasz swych wielbicieli, O Mahakali, O żono tego, który niszczy wszechświat, O Ty, która jest wyposażona we wszystkie dobrze wróżące atrybuty i ochraniasz swych wielbicieli w niebezpieczeństwie, O Wyniosła, kłaniam się tobie.
O Ty, która zasługujesz na najwyższą chwałę, O Gwałtowna, O Ty, która obdarzasz zwycięstwem, O Ty, która sama jesteś zwycięstwem, O Ty, którą zdobią wszelkie ornamenty i która nosisz pióropusz z pawich piór, O Ty, uzbrojona w tarczę i miecz, trzymająca w dłoni przeraźliwą włócznię, O Najstarsza, O Ty, która jesteś młodszą siostrą przywódcy stada krów, O Ty, która narodziłaś się w rodzie pastucha Nanda, O Ty, która jesteś zawsze złakniona krwi bawołu, O Ty, która narodziłaś się w rodzie Kusika, O Ty, która nosisz żółte suknie, O Ty, która zniszczyłaś asurów przybierających formę wilka, O Ty, która kochasz bitwę, kłaniam się tobie.
O Ty, która jesteś w swym kolorze zarówno biała jak i czarna, O Ty, która zabiłaś asurę Kaitabhę, O Złotooka, O Zmiennooka, O Ty o oczach w kolorze dymu, kłaniam się tobie.
O Ty, która jesteś Wedami i najwyższą cnotą, O Ty, która sprzyjasz braminom składającym ofiarę, O Ty, która znasz przeszłość i jesteś zawsze obecna w świętych miejscach zbudowanych dla ciebie w miastach Dżamwudwipy, kłaniam się tobie.
O Ty, która wśród nauk jesteś nauką o Brahmie, O Ty, która jesteś tym snem żywych istot, z którego nie ma przebudzenia, O matko Skandy, O Ty, która posiadasz sześć atrybutów, O Durga, O Ty, która przebywasz w dostępnych miejscach i jesteś nazywana Swahą, Kalą, Saraswati, matką Wed, z oczyszczoną jaźnią wysławiam cię.
O wielka bogini, pozwól mi dzięki twej łasce zwyciężyć mych wrogów na polu bitewnym. Ty zawsze przebywasz w podziemnych i trudno dostępnych regionach, gdzie mieszka strach i trudności i gdzie są twoi wielbiciele. Zawsze pokonujesz danawów. Jesteś nieświadomością, snem, złudzeniem, skromnością i pięknością wszystkich żywych istot. Jesteś dniem i zmierzchem, jesteś Sawitri i jesteś matką. Jesteś nasyceniem, wzrostem i światłem. To Ty wspierasz słońce i księżyc i powodujesz, że świecą. Jesteś pomyślnością tych, którzy cieszą się powodzeniem. To ciebie Siddhowie widzą w swych medytacjach’.
Bogini Durga, która jest zawsze łaskawa dla rodu ludzkiego, słuchając modłów Ardżuny i widząc moc jego oddania, ukazała się przed nim na firmamencie i w obecności Kryszny rzekła: ‘O Ardżuna, mając do pomocy Krysznę Narajanę jesteś nie do pokonania nawet przez samego Indrę i już wkrótce pokonasz swych wrogów’.
Ardżuna obdarowany łaską bogini wsiadł z powrotem na swój rydwan i zadął w swą konchę budząc jej dźwiękiem strach wśród swych wrogów”.
Sandżaja kończąc swą opowieść rzekł: „O królu, człowiek, który wychwala boginię Durgę o świcie tak jak Ardżuna, nie musi obawiać się jakszów, rakszasów, pisaków, wężów i innych zwierząt wyposażonych w kły i pazury. Nie musi się także obawiać królów. Zwycięży we wszelkich dysputach i pokona wszelkie trudności, zwycięży w bitwie i zdobędzie na zawsze łaskę bogini dobrobytu. Będzie żył sto lat ciesząc się zdrowiem i siłą. Wiem o tym wszystkim dzięki łasce mędrca Wjasy, który jest obdarzony wielką mądrością. Twoi niegodziwi synowie pokonani przez pychę i uchwyceni w pętlę śmierci nie rozpoznają w Ardżunie i Krysznie Nary i Narajany i nie widzą, że nadeszła ostatnia godzina ich królowania. Mędrcy tacy jak Wjasa, Narada, Kanwa i Paraśurama bezskutecznie próbowali ich powstrzymać. Oni jednak nie słuchali ich rad. Chwała i piękno są tam, gdzie jest prawość i sprawiedliwość. Pomyślność i rozum są tam, gdzie jest skromność. Tam gdzie jest prawość, tam jest Kryszna, a tam gdzie jest Kryszna, jest zwycięstwo”.