Opowieść 76:
Bhiszma upada na ziemię przeszyty setkami strzał
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
Bhishma Parva, Sections CVIII-CXXIV,
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,
URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm
Spis treści
1. Pandawowie przygnębieni pogromem, który czyni Bhiszma zastanawiają się nad tym, co dalej czynić
4. Bhiszma wyjaśnia, że zabić może go Ardżuna, gdy będzie zasłaniał się Śikhandinem jak tarczą
6. Śikhandin z Ardżuną podejmują próbę zabicia Bhiszmy, gdy odkłada on swą broń
8. Pandawowie i Kaurawowie walczą ze sobą o życie Bhiszmy
9. Bhiszma jest przeszywany setkami strzał
10. Bhiszma jest gotowy na śmierć od strzał Ardżuny
11. Ardżuna układa Bhiszmę na łożu ze strzał
13. Bhiszma nawołuje do pokoju
14. Karna poszukuje wybaczenia Bhiszmy
Najstarszy potomek króla Śamtanu i najstarszy brat Pandu—Bhiszma—który wyrzekł się swego dziedzictwa z miłości do swego ojca, rzekł: „O Judhiszthira, dopóki żyję i walczę po stronie Kaurawów, nie zdołasz osiągnąć zwycięstwa. Nie potrafię jednak także przynieś zwycięstwa Kaurawom, bo po waszej stronie jest Kryszna. Jeżeli chcesz zatrzymać tę straszną rzeź i zdobyć zwycięstwo, musisz poświęcić moje życie i jak najszybciej mnie zabić. Daję ci na to moje przyzwolenie. ...
Niech Ardżuna zaatakuje mnie swymi strzałami prowadząc przed sobą Śikhandina i ochraniając się nim jak tarczą. Nawet uzbrojony nie wystrzelę mej strzały przeciw Śikhandinowi, który narodził się jako kobieta. Niech Ardżuna wykorzystując ten moment mej bezbronności przeszyje mnie swymi strzałami ze wszystkich stron i powali na ziemię. Wówczas zdołacie zabić wszystkich synów króla Dhritarasztry i uzyskacie zwycięstwo”. ...
Bhiszma leżąc na swym łożu ze strzał rzekł: „O Durjodhana, Zawrzyj pokój z Pandawami! Niech moja śmierć zakończy tę bitwę!”
(Mahābharāta, Bhishma Parva, Sections CVIII, CXXII)
1. Pandawowie przygnębieni pogromem, który czyni Bhiszma zastanawiają się nad tym, co dalej czynić
Woźnica króla Dhritarasztry, Sandżaja, obdarzony przez proroka Wjasę boską wizją kontynuował swe opowiadanie: „O królu, zachodzące słońce zmusiło w końcu Kaurawów i Pandawów do zaprzestania walk i wycofania się do swoich obozów zakańczając w ten sposób dziewiąty dzień tej straszliwej rzezi. Pandawowie nie mogli znaleźć spokoju rozmyślając z przygnębieniem nad stratami, które poniosła ich armia dziesiątkowana przez strzały rozszalałego Bhiszmy. Kaurawowie natomiast wrócili do swego obozu w odmiennym nastroju i zadowoleni z wyczynów Bhiszmy oddawali mu cześć.
Choć zapadła już noc, przywódcy siedmiu armii Pandawów nie mogli zmrużyć oka i zebrali się razem, aby zastanowić się nad tym, co robić dalej. Judhiszthira rzekł zwracając się do Kryszny: ‘O Kryszna, Bhiszma, którego umiejętności i odwaga nie mają granic, kosi nasze oddziały niczym sama śmierć. Nie mamy odwagi nawet na niego spojrzeć. Liże nasze oddziały swymi ognistymi strzałami jak straszliwa pożoga. Rozgniewany i rozgrzany walką, ze swym łukiem w dłoni jest jak przeraźliwy król wężów Takśaka plujący swym trującym jadem. Łatwiej byłoby pokonać rozgniewanego boga umarłych Jamę, uzbrojonego w swój piorun Indrę, zarzucającego swe sidła Warunę, czy wznoszącego swą maczugę Kuberę niż walczącego Bhiszmę.
Jeżeli moja ocena sytuacji jest słuszna, nie pozostaje mi nic poza pogrążeniem się w morzu smutku. Mając Bhiszmę za wroga lepiej wycofać się do dżungli i żyć tam do końca swych dni, gdyż wytnie on nas wszystkich w pień swymi strzałami. Jesteśmy jak ćmy ciągnące do ognia. Walcząc o odzyskanie mego królestwa doprowadzę jedynie do wyniszczenia całego świata. Spójrz na mych braci krwawiących od otrzymanych ran, którzy w rezultacie swego uczucia do mnie byli zmuszeni do życia przez dwanaście lat w dżungli i na naszą nieszczęsna i niewinną żonę Draupadi.
Wysoko cenię wartość życia. W sytuacji, w której się obecnie znalazłem, trudno jednak nawet uratować życie. Gdyby udało mi się je ocalić, mógłbym przynajmniej przeżyć jego resztę w prawości. Jeżeli ja sam i moi bracia zasługujemy na twą łaskę, powiedz nam, jakie postępowanie jest dla nas korzystne będąc równocześnie w zgodzie z Prawem mojej kasty?’
2. Kryszna jest gotowy na rozkaz Judhiszthiry zabić Bhiszmę, choć powinien to uczynić Ardżuna, bo przysiągł mu śmierć
Kryszna rzekł ze współczuciem: ‘O synu boga Prawa Dharmy, nie poddawaj się rozpaczy i nie trać wiary. Jesteś prawy z natury i masz oparcie w swych braciach, którzy są zdolni do pokonania każdego wroga. Ardżuna i Bhima są wyposażeni w energię ognia i wiatru, a Nakula i Sahadewa są równie odważni jak król bogów Indra. Dzięki istniejącemu między nami zrozumieniu wyznaczyłeś również zadanie dla mnie. Pod twoim kierunkiem mogę w tej bitwie uczynić wszystko. Skoro uważasz, że zwycięstwo bez zabicia Bhiszmy jest niemożliwe, mogę nawet walczyć z Bhiszmą. Jeżeli Ardżuna nie ma odwagi go zabić, pozostaw to mnie. Kto jest waszym wrogiem, jest moim wrogiem i kto jest moim wrogiem, jest waszym wrogiem. Twój brat Ardżuna jest moim przyjacielem i uczniem. Dla niego jestem gotów poświęcić swe życie tak jak i on jest gotowy poświęcić swe życie dla mnie. Ochraniamy się nawzajem. Rozkaż mi więc, gdyż na twój rozkaz zabiję Bhiszmę. Problem w tym, że Ardżuna w obecności wielu osób przysięgał, że to on go zabije i powinien dotrzymać danego słowa. Jeżeli jednak poprosi mnie o to, zastąpię go w realizacji tego zadania. Inaczej, niech pozostanie to jego bojowym zadaniem. Z całą pewnością jest w stanie je zrealizować, bo rozgrzany walką potrafi dokonać bohaterskich czynów, do których nikt inny nie byłby zdolny. Potrafi pokonać zarówno bogów jak demony.
O królu, wyraź w tej sprawie swe stanowisko. Wyposażony w wielką energię Bhiszma stracił obecnie swą zdolność do właściwej oceny. Zniszczeniu uległa jego zdolność rozumienia i orientacja. On już dłużej nie wie, co powinien czynić’.
3. Judhiszthira pamiętając o obietnicy Bhiszmy, że będzie udzielał im rady, choć nie będzie dla nich walczył, decyduje się prosić go o radę, jak go zabić
Król Prawa rzekł: ‘O Kryszna, wiem, że nie ma niczego, co byłoby w stanie oprzeć się twej sile, i że mając cię po swojej stronie mógłbym mieć wszystko, czego zapragnę. Jednakże dla mej własnej sławy nie mogę pozwolić na to, abyś zadawał kłam swym własnym słowom. Wspieraj nas tak jak obiecałeś swą obecnością, lecz nie walcz dla nas.
Przed rozpoczęciem tej bitwy otrzymałam również obietnicę od Bhiszmy. Powiedział, że zawsze udzieli mi rady, choć będzie walczył po stronie Durjodhany. On nigdy nie łamie swego słowa. Udajmy się więc do jego namiotu i poprośmy go, aby wskazał nam, jak możemy go zabić. Ten szlachetny i uczciwy człowiek, zawsze dotrzymujący swych najsurowszych przysiąg, da nam uczciwą radę, a ja uczynię dokładnie tak jak on powie. On obdaruje nas radą i zwycięstwem. On jest seniorem naszego rodu. On nas wychował, gdy po utracie naszego ojca Pandu przybyliśmy do Hastinapury’. Judhiszthira głęboko westchnął i rzekł: ‘O Kryszna, niech będą przeklęte obowiązki wojownika, które zmuszają nas do szukania jego śmierci!’
Kryszna rzekł: ‘O królu, jesteś obdarzony wielką mądrością. Uczyńmy tak jak mówisz. Bhiszma ma pełną wiedzę na temat wszelkiej broni. Już samym swym spojrzeniem potrafi zniszczyć wroga. Niech on sam nas pouczy, w jaki sposób spowodować jego śmierć. Gdy ty sam go o to zapytasz, powie prawdę. Dzięki jego radzie pokonamy naszego wroga’.
4. Bhiszma wyjaśnia, że zabić może go Ardżuna, gdy będzie zasłaniał się Śikhandinem jak tarczą
Pandawowie uczynili tak jak postanowili. Zdjęli swe zbroje, odłożyli broń i udali się do namiotu Bhiszmy mając ze sobą Krysznę. Pokłonili się przed nim ze złożonymi pobożnie dłońmi szukając u niego ochrony.
Bhiszma rzekł z uczuciem: ‘O Pandawowie, witajcie. Cóż mogę dla was uczynić? Uczynię wszystko, co jest w mojej mocy bez liczenia się z kosztami’.
Judhiszthira z sercem pełnym miłości do tego szlachetnego człowieka i z łzami w oczach rzekł: ‘O obrońco Hastinapury i nasz wychowawco i nauczycielu, powiedz nam, w jaki sposób możemy w tej bitwie zwyciężyć i odzyskać nasze królestwo? W jaki sposób możemy zatrzymać tę straszliwą rzeź żywych istot? Ty sam nie dajesz swemu wrogowi chwili wytchnienia i nie potrafimy cię pokonać w uczciwej walce. Powiedz nam, w jaki sposób możemy cię zabić?’
Najstarszy potomek króla Śamtanu i najstarszy brat Pandu—Bhiszma—który wyrzekł się swego dziedzictwa z miłości do swego ojca, rzekł: ‘O Judhiszthira, dopóki żyję i walczę po stronie Kaurawów, nie zdołasz osiągnąć zwycięstwa. Nie potrafię jednak także przynieś zwycięstwa Kaurawom, bo po waszej stronie jest Kryszna. Jeżeli chcesz zatrzymać tę straszną rzeź i zdobyć zwycięstwo, musisz poświęcić moje życie i jak najszybciej mnie zabić. Daję ci na to moje przyzwolenie. To, że wiesz o tym, że jestem nie do pokonania i prosisz mnie o radę, jest korzystne dla istnienia świata. Gdy za moją zgodą mnie zabijesz, zwyciężysz swego wroga, zanim wszyscy zginą’.
Judhiszthira rzekł: ‘O Bhiszma, powiedz nam, w jaki sposób możemy cię zabić. Gdy rozgniewany walczysz z nami, jesteś jak sam Niszczyciel na koniec eonu. Nawet bogowie z Indrą na czele zjednoczeni z asurami nie byliby w stanie cię pokonać’.
Bhiszma rzekł: ‘O Judhiszthira, jest dokładnie tak jak mówisz. Nikt nie jest w stanie mnie pokonać, gdy walczę trzymając w dłoni mój łuk. Jednakże jestem do pokonania, jeżeli odłożę moją broń nie podejmując walki. Dowiedz się, że nie wystrzelę mej strzały przeciw temu, kto się nie broni, upadł, stracił swą zbroję, jest przerażony, ucieka, jak i przeciw kobiecie lub komuś, kto kiedykolwiek był kobietą lub nie potrafi się sam o siebie troszczyć. Niech Ardżuna zaatakuje mnie swymi strzałami prowadząc przed sobą Śikhandina i ochraniając się nim jak tarczą. Nawet uzbrojony nie wystrzelę mej strzały przeciw Śikhandinowi, który narodził się jako kobieta. Niech Ardżuna wykorzystując ten moment mej bezbronności przeszyje mnie swymi strzałami ze wszystkich stron i powali na ziemię. Wówczas zdołacie zabić wszystkich synów króla Dhritarasztry i uzyskacie zwycięstwo’ ”.
5. Kryszna przypomina Ardżunie wahającemu się przed zabiciem Bhiszmy, że składanie ofiar jest obowiązkiem wojownika
Sandżaja kontynuował: „O królu, Pandawowie po oddaniu Bhiszmie należnych honorów powrócili do swych namiotów. Ardżuna po usłyszeniu tych wstrząsających słów Bhiszmy pogrążył się w głębokim żalu i płonąc ze wstydu i poczucia hańby rzekł do Kryszny: ‘O Kryszna, jakże ja mam zabić tego seniora mego rodu obdarzonego wiedzą i inteligencją, najstarszego brata mojego ojca, wspaniałego człowieka o wielkiej duszy? Bawiąc się z nim jako dziecko zabrudzałem jego ciało kurzem z moich stóp wdrapując się na jego kolana. Jak ja mogę go teraz zabić? Jak mogę zabić tak szlachetną osobę nawet za cenę zwycięstwa?’
Kryszna rzekł: ‘O Ardżuna, przysięgałeś, że zabijesz Bhiszmę, który walczy po stronie naszego wroga. Dlaczego więc teraz wahasz się w zrealizowaniu tego, co jest obowiązkiem wojownika? Bez tego osiągnięcie zwycięstwa jest niemożliwe. Bogowie już od dawna zadecydowali o jego śmierci i musi ona nastąpić. Musisz go zabić, bo nikt poza mną cię w tym nie zastąpi. Nawet Indra nie potrafi pokonać Bhiszmy, który jest jak Niszczyciel pochłaniający wszystko swymi otwartymi ustami. Zabij Bhiszmę z czystym sercem, wolny od niepokoju. Kapłan bogów Brihaspati pouczał niegdyś Indrę, że należy zabić nawet seniora rodu, który zebrał liczne zasługi i jest godny szacunku, jeżeli znalazł się po stronie wroga, który chce zniszczyć naszą jaźń. Składanie ofiar i walka w obronie poddanych jest odwiecznym obowiązkiem wojownika’.
Ardżuna rzekł: ‘O Kryszna, niech więc będzie tak jak mówisz. Przeznaczeniem Śikhandina jest spowodowanie śmierci Bhiszmy. Bhiszma zaatakowany przez niego nie odpowie swymi strzałami. Mając go na czele i zasłaniając się nim jak tarczą ułożę Bhiszmę do snu na łożu ze strzał’ ”.
6. Śikhandin z Ardżuną podejmują próbę zabicia Bhiszmy, gdy odkłada on swą broń
Sandżaja kontynuował: „O królu, Pandawowie i Kryszna po zadecydowaniu z przyzwoleniem Bhiszmy, że nadszedł moment poświęcenia jego życia za cenę zwycięstwa, udali się na spoczynek we wzniosłym nastroju, aby zregenerować swe siły przed walką.
Wraz ze wschodem słońca Pandawowie uformowali swe armie do bitwy umieszczając Śikhandina na ich czele. Bhima i Ardżuna bronili kół jego rydwanu. Jego tyłów bronili synowie Draupadi i Abhimanju. Za nimi ustawili się na czele swych oddziałów Satjaki, Dhrisztadjumna, Judhiszthira i inni. I uformowane w ten sposób wojska Pandawów ruszyły z impetem przeciw Kaurawom, którzy mając Bhiszmę na czele ochranianego przez twoich synów ruszyli im naprzeciw. Obie strony zalały się potokami strzał i innej broni wysyłając wielu żołnierzy do królestwa boga umarłych Jamy.
W końcu żołnierze twoich synów dziesiątkowani przez żołnierzy Pandawów nie mogli już dłużej wytrzymać ich ataku i zaczęli w panice uciekać. Bhiszma nie mogąc znieść tego pogromu czynionego przez Pandawów zalał ich wojska potokami swych strzał zatrzymując ich ofensywę. Wzburzony gniewem zabijał ogromną ilość słoni i koni i powalał na ziemię wojowników na rydwanach, jeźdźców i piechotę budząc we wrogu paniczny strach. Wystrzeliwując swe strzały o mocy pioruna we wszystkich kierunkach przybrał straszliwy wygląd. Jego wielki łuk będący jak łuk Indry zdawał się być bez przerwy napięty. Widząc go w takim stanie twoi synowie oddawali mu cześć. Był jak Niszczyciel pochłaniający wszystko swymi otwartymi ustami, któremu nikt nie potrafi stawić oporu.
Wściekły Bhiszma konsumował swymi strzałami dywizję Śikhandina tak jak ogień konsumuje wysuszony las. Śikhandin rozgniewany tym jak jadowity wąż uderzył Bhiszmę w pierś swymi trzema strzałami. Zraniony nimi Bhiszma, choć doprowadzony do wściekłości, nie odpowiedział swymi strzałami, lecz zaśmiał się dziko i rzekł: ‘O Śikhandin, nie wystrzelę przeciw tobie ani jednej strzały bez względu na to, czy ty strzelasz do mnie, czy nie. Dla mnie ciągle jesteś kobietą, jaką się urodziłeś!’
Śikhandin rozgniewany tymi słowami zawołał: ‘O Bhiszma, strzeż się mych strzał. Choć pokonałeś samego Paraśuramę, jeszcze dziś zadam ci śmiertelne rany nie zważając na to, czy podejmiesz ze mną walkę czy też nie. Jeżeli cię nie zatrzymam, zniszczysz całą kastę wojowników’.
Dla poparcia swych słów przeszył Bhiszmę jeszcze pięcioma strzałami, choć Bhiszma się nie bronił. Ardżuna ponaglał go mówiąc: ‘O Śikhandin, atakuj Bhiszmę swymi strzałami i zabij go. On nie odpowie na twoje strzały. Ja sam ukrywając się za tobą będę cię ochraniał zalewając wroga potokami mych strzał. Jeżeli dziś nie zadamy Bhiszmie śmiertelnych ran, staniemy się przedmiotem kpin dla całego świata’.
Bhiszma trzymając w dłoni swój łuk i unikając Śikhandina wierny swym przysięgom zalewał oddziały Pandawów potokami strzał pozbawiając wielu z nich życia. Żołnierze Pandawów bezradni wobec jego strzał i atakowani przez oddziały Kaurawów mające w nim oparcie uciekali w popłochu. Ardżuna kierując swe strzały przeciw oddziałom Kaurawów również zmusił ich do ucieczki”.
7. Bhiszma informuje Durjodhanę, że dzisiejszy dzień jest dla niego ostatnim rozstrzygającym dniem walki
Sandżaja kontynuował: „O królu, Durjodhana widząc ucieczkę swej armii zawołał do Bhiszmy: ‘O Bhiszma, w swej walce jesteś równy niebianom. Rusz do ataku przeciw wojownikom Pandawów i bądź oparciem dla mojej armii’.
Bhiszma rzekł po namyśle: ‘O Durjodhana, posłuchaj, co mam ci do powiedzenia. Przed rozpoczęciem tej wojny obiecałem, że walcząc po twej stronie każdego dnia zabiję dziesięć tysięcy wojowników. Wypełniłem mą obietnicę. Dziś, dziesiątego dnia bitwy, chcę spłacić całkowicie dług, który zaciągnąłem u ciebie spożywając u ciebie posiłki. I dziś albo sam spocznę na polu bitewnym na mym łożu ze strzał, albo zabiję Pandawów’.
Bhiszma wznowił swój atak na Pandawów, którzy odpowiedzieli równie zaciętym kontratakiem. Ukazując swą przeraźliwą potęgę zabijał setki tysięcy żołnierzy wroga. Wysysał z nich życie jak słońce wysysa wilgoć z ziemi i nikt z jego wrogów nie śmiał nawet na niego spojrzeć. Pandawowie dziesiątkowani przez jego strzały nastawili swe umysły na jego śmierć i nie zaprzestawali kontrataku. Bhiszma ochraniany przez żołnierzy Kaurawów walcząc z ciągle nowymi tłumami żołnierzy Pandawów wyglądał jak góra Meru otoczona przez chmury”.
8. Pandawowie i Kaurawowie walczą ze sobą o życie Bhiszmy
Sandżaja kontynuował: ‘O królu, gdy dziesiątego dnia bitwy Ardżuna zbliżał się do Bhiszmy, obaj zasypywali się nawzajem gradem strzał powodując straszną rzeź zarówno wśród żołnierzy Kaurawów jak i Pandawów. Jednakże Bhiszma po dziesięciu dniach dziesiątkowania militarnych sił Pandawów stracił chęć ochraniania swego życia. Pragnąc swej własnej śmierci myślał: ‘Dość zabijania tych dzielnych żołnierzy’.
Zobaczywszy niedaleko Judhiszthirę, rzekł: ‘O Królu Prawa, posłuchaj moich uczciwych i uduchowionych słów. Straciłem wolę ochraniania mego ciała przed śmiercią. Jeżeli pragniesz uczynić coś, co jest zgodne z moją wolą, spróbuj pozbawić mnie życia’.
Judhiszthira niezdolny do widzenia rzeczy niezgodnych z Prawem upewniwszy się w ten sposób w sprawie intencji Bhiszmy zawołał do swych żołnierzy: ‘O wojownicy, ruszcie przeciwko Bhiszmie bez żadnych obaw. Dhrisztadjumna, Bhima i Ardżuna będą was ochraniać przed jego strzałami. Ardżuna powali dziś Bhiszmę na ziemię ochraniając się Śikhandinem jak tarczą’.
Armie Kaurawów i Pandawów zderzyły się ze sobą w walce o życie Bhiszmy. Oddziały Pandawów z Ardżuną i Śikhandinem na czele ruszyły przeciw Bhiszmie napotykając po drodze na opór Drony i jego syna Aśwatthamana, którzy na czele licznych oddziałów ruszyli Bhiszmie na pomoc. Satjaki wyzwał do walki Aśwatthamana. Wirata stojąc na czele swych licznych oddziałów walczył z Dżajadrathą i jego dywizją. Judhiszthira walczył z Śalją. Bhima miażdżył swą maczugą dywizję słoni. Dhrisztadjumna szukał okazji do walki z braminem Droną. Twoi synowie mając poparcie licznych królów zalewali swymi strzałami Śikhandina i Ardżunę mając nadzieję ich zabić.
Armie Pandawów i Kaurawów walczące ze sobą o życie Bhiszmy zlały się ze sobą w jedną masę. Wrzaski walczących, dźwięki konch i zderzającej się broni czyniły straszny hałas.
Syn Ardżuny Abhimanju walczył z twoimi synami mającymi wsparcie potężnej militarnej siły. Durjodhana unosząc się gniewem uderzył Abhimanju w pierś najpierw dziewięcioma, a następnie trzema strzałami. Abhimanju w odpowiedzi rzucił w jego kierunku swą włócznią, lecz on przeciął ją na pół swą strzałą o szerokim ostrzu, zanim zdołała do niego dotrzeć. Abhimanju uderzył go wówczas w pierś i ramiona najpierw trzema, a potem dziesięcioma strzałami.
Ardżuna pognał w kierunku Bhiszmy z wściekłością atakującego słonia uderzając go swymi licznymi strzałami. Król Bhagadatta na swym słoniu przeciął mu drogę zalewając go swymi ostrzami. Ardżuna w odpowiedzi uderzył jego słonia licznymi ostrymi strzałami z żelaza wołając do Śikhandina: ‘O wojowniku, zbliż się do Bhiszmy i powal go na ziemię swymi strzałami’.
Gdy Bhagadatta zaniechał walki z Ardżuną kierując się ku królowi Drupadzie, Ardżuna ukrywając się za Śikhandinem ruszył w kierunku Bhiszmy. Twoi synowie na czele licznych oddziałów próbowali przeciąć mu drogę, lecz rozproszył ich szeregi swymi strzałami. Śikhandin zbliżył się do Bhiszmy bez lęku i przeszył go wieloma strzałami. Bhiszma nie odpowiadając na jego strzały zalewał swymi ostrzami podążające za Ardżuną oddziały Somaków i pokrywając nimi wszystkie punkty przestrzeni wielu wojowników wysłał do świata boga umarłych Jamy. Brzęk jego łuku i uderzenie jego palców o cięciwę budziły przerażenie. Jego strzały zawsze dosięgały celu i nie dotykały ciał wroga, lecz je przebijały. Czternaście tysięcy wysoko urodzonych wojowników na rydwanach z proporcami ozdobionymi złotem, odważnych i gotowych do oddania swego życia straciło swe życie od strzał Bhiszmy. Każdy, kto próbował się do niego zbliżyć, żegnał się z życiem. W końcu nikt poza Ardżuną, Kryszną i Śikhandinem nie śmiał się do niego zbliżyć”.
Sandżaja kontynuował: „O królu, gdy Śikhandin zbliżył się do Bhiszmy, uderzył go w pierś dziesięcioma strzałami o szerokim ostrzu. Bhiszma rzucił mu wściekle spojrzenie konsumując go wzrokiem, lecz pamiętając o jego urodzeniu nie podniósł przeciw niemu swego łuku i nie wypuścił zeń swej strzały. Śikhandin jednakże zignorował to znaczące spojrzenie Bhiszmy. Ardżuna ponaglał go mówiąc: ‘O Śikhandin, powal Bhiszmę na ziemię swymi strzałami! Poza tobą nie ma nikogo w całej naszej armii, kto mógłby tego dokonać. Przeciw tobie jednemu Bhiszma nie wystrzeli swych strzał i pozwoli ci zbliżyć się do siebie’.
Ponaglany w ten sposób Śikhandin uderzał Bhiszmę przy pomocy różnego rodzaju broni. Bhiszma ignorując jego uderzenia skierował swe strzały przeciw Ardżunie i atakującym go ponownie żołnierzom Pandawów, którzy otoczyli go ze wszystkich stron. Twoi synowie prowadząc za sobą liczne oddziały rzucili się przeciw wojskom Pandawów ochraniając Bhiszmę. Twój syn Duhśasana wykazał się ogromną odwagą i walczył z pięcioma Pandawami łącznie z Ardżuną tak zaciekle, że nie potrafili mu się przeciwstawić. Wielu wojowników pozbawił rydwanów. Wielu jeźdźców i zwierząt padło na ziemię od jego strzał. Broniąc życia Bhiszmy niszczył oddziały Pandawów jak konsumujący dżunglę ogień. Nikt nie śmiał się do niego zbliżyć za wyjątkiem Ardżuny, który złamał w końcu jego ofensywę i ponownie zbliżył się do Bhiszmy. Duhśasana nie dawał za wygraną i ustawiwszy się na tyłach Bhiszmy ostrzeliwał Ardżunę.
Śikhandin ponownie uderzył Bhiszmę swymi strzałami, które były jak spadające z nieba pioruny równie zabójcze jak jad wężów. Bhiszma jednakże nie czuł bólu i przyjmował je ze śmiechem tak jak rozgrzane słońcem ciało wita uderzające je krople deszczu. Walczący w tej bitwie wojownicy widzieli w Bhiszmie straszliwą ponadludzką postać konsumującą oddziały Pandawów.
Durjodhana zawołał do swoich żołnierzy: ‘O wojownicy, otoczcie ze wszystkich stron Ardżunę. Bhiszma jako główny dowódca naszej armii będzie was ochraniał. Nawet bogowie nie potrafią go pokonać, a cóż dopiero zwykli śmiertelnicy’.
Słysząc te zachęcające słowa liczni królowie prowadząc za sobą swe oddziały ruszyli tłumnie przeciw Ardżunie. Ardżuna przywołał niebiańską broń, która skonsumowała ich wszystkich tak jak ogień konsumuje wpadające weń ćmy. Poranieni od strzał Ardżuny z połamanymi proporcami nie śmieli się do niego ponownie zbliżyć i rzucili się do ucieczki.
Ardżuna zalał swymi strzałami nie dającego za wygraną Duhśasanę. Strzały te odbiwszy się od jego zbroi zakopały się w ziemi. Ardżuna zabił wówczas jego konie i woźnicę, zniszczył jego rydwan i uderzył go pięcioma ostrzami. Swymi strzałami pozbawił również rydwanów Krypę i Śalję. Duhśasana i dwaj jego młodsi bracia musieli ratować się ucieczką.
Bhiszma widząc pogrom jaki Ardżuna uczynił w armii Kaurawów i ich ucieczkę ruszył przeciw niemu przywołując swą niebiańską broń. Śikhandin wyprzedzając Ardżunę stanął naprzeciw Bhiszmy. Widząc go Bhiszma wycofał swą niebiańską broń o sile ognia.
Zarówno Pandawowie jak i Kaurawowie walcząc o życie Bhiszmy ponosili ogromne straty. Sam Bhiszma zabił dziesięć tysięcy słoni i dziesięć tysięcy koni. Pozbawił życia pięć tysięcy piechurów i siedmiu wielkich herosów Matsjów i Pańcalów. Swymi strzałami o szerokich ostrzach zabił brata króla Wiraty, Śatanika, i tysiąc jego wojowników. Wysłał do królestwa boga umarłych Jamy wojowników, którzy zbliżali się do niego na odległość strzały towarzysząc Ardżunie. Nikt nawet nie śmiał na niego spojrzeć, gdy dziesiątego dnia bitwy stał ze wzniesionym łukiem między dwiema ścierającymi się ze sobą siłami będąc jak słońce wyglądające zza chmur. Tak jak Indra spalał danawów swym piorunem, tak Bhiszma palił oddziały Pandawów swymi strzałami”.
9. Bhiszma jest przeszywany setkami strzał
Sandżaja kontynuował: „O królu, Kryszna widząc heroiczne wyczyny Bhiszmy siejącego wkoło spustoszenie rzekł do Ardżuny: ‘O Ardżuna, zabij tego wściekłego Bhiszmę i zwycięż w ten sposób Kaurawów. Przedrzyj się tam, gdzie łamie on nasze szeregi swymi strzałami i zatrzymaj go w tej czynionej przez niego destrukcji. Tylko ty możesz ochronić naszą armię przed jego strzałami’.
Ardżuna przykrył rydwan Bhiszmy tak gęstym płaszczem strzał, że uczynił go niewidocznym, lecz Bhiszma uwolnił się spod niego swymi ostrzami. Na ten widok nawet Dhrisztadjumna, Bhima, jego syn Ghatotkaka, Nakula i Sahadewa i synowie Draupadi zaczęli tracić nadzieję na zwycięstwo.
Śikhandin ruszył odważnie w kierunku Bhiszmy z łukiem gotowym do strzału. Ardżuna pospieszył za nim zabijając po drodze tych, co ochraniali Bhiszmę. Za nim ruszyli Dhrisztadjumna, Wirata, Drupada, pięciu synów Draupadi, Abhimanju, Nakula i Sahadewa z gotową do uderzenia bronią. Wszyscy razem uderzyli Bhiszmę swymi strzałami pokrywając nimi prawie wszystkie miejsca na jego ciele, lecz on nie zważając na ich ostrza i nie tracąc ducha odpowiadał im potokami strzał. Unikając uderzania w Śikhandina, co chwilę spoglądał na niego wybuchając dzikim śmiechem.
Bhiszma walcząc samotnie z napierającą na niego masą zabił siedmiu wielkich wojowników w dywizji króla Drupady. Żałobne okrzyki słychać też było wśród napierających na niego Matsjów, Pańcalów i Cedów. Masy żołnierzy Pandawów zalewały go jednak coraz bardziej swą potęgą będąc jak chmury zakrywające słońce. Również Ardżuna zasłaniając się Śikhandinem jak tarczą przeszywał go swymi strzałami. Jego zbroja była podziurawiona prawie w każdym miejscu. Bhiszma jednakże nie odczuwał bólu i nie zaprzestawał walki zalewając atakujące go masy potokami strzał. Wdarł się na swym rydwanie między zwarte szeregi wojsk Pandawów i swymi ostrzami uderzył Satjaki, Bhimę, Ardżunę, Drupadę, Wiratę i Dhrisztadjumnę. Każdy z nich w odpowiedzi uderzył go swymi dziesięcioma strzałami. Ciało Bhiszmy przeszyły również celne strzały Śikhandina.
Ardżuna zasłaniając się Śikhandinem swą strzałą zniszczył łuk Bhiszmy. Przeciw Ardżunie ruszyli Kritawarman, Dżajadratha, Bhuriśrawas, Drona, Śala i Bhagadatta i on wyszedł im naprzeciw. Na pomoc Ardżunie ruszył z kolei Satjaki, Bhima, Ghatotkaka, Dhrisztadjumna, Wirata, Drupada, Abhimanju rozpoczynając z nimi walkę.
Śikhandin znalazł się znowu w pobliżu Bhiszmy i uderzył go dziesięcioma strzałami, zranił jego woźnicę i obciął proporzec na jego rydwanie. Ardżuna zniszczył łuk Bhiszmy i gdy Bhiszma uchwycił nowy łuk, ponownie go zniszczył. Rozgniewany tym Bhiszma uchwycił w dłoń ostrą włócznię i wyrzucił w kierunku Ardżuny, lecz Ardżuna przeciął ją na pięć kawałków swymi pięcioma strzałami, zanim zdołała do niego dotrzeć”.
10. Bhiszma jest gotowy na śmierć od strzał Ardżuny
Sandżaja kontynuował: „O królu, Bhiszma widząc swą włócznię w kawałkach na ziemi pomyślał: ‘Gdyby Pandawowie nie byli ochraniani przez Krysznę, mógłbym ich wszystkich zniszczyć przy pomocy jednego łuku. Istnieją jednak dwa powody, dla których powinienem zaniechać z nimi walki. Po pierwsze, mając Krysznę za swego obrońcę są nie do pokonania, a po drugie zasłaniają się Śikhandinem, przeciw któremu nie podniosę mej broni. Mój ojciec Śamtanu dał mi dwa dary: obietnicę, że podczas walki nikt nie zdoła mnie zabić, i że sam będę mógł zadecydować o momencie swej śmierci. Teraz więc powinienem zapragnąć własnej śmierci od strzał Ardżuny, bo nadeszła na nią właściwa godzina’.
Riszi i bogowie wasu widząc, że Bhiszma jest gotowy na śmierć, ukazali się przed nim na firmamencie i rzekli: ‘O synu, aprobujemy twoją decyzję. Postępuj zgodnie ze swym postanowieniem i wycofaj z tej bitwy swe serce’.
Słowom tym towarzyszył aromatyczny i dobrze wróżący podmuch wilgotnego wiatru, dźwięki niebiańskich instrumentów i na Bhiszmę opadł z nieba deszcz kwiatów. Słów riszich i bogów nie słyszał nikt poza Bhiszmą i mną samym, który zostałem obdarzony boską wizją. Serca niebian przeszył jednak wielki żal na myśl o tym, że jeszcze dziś, raniony śmiertelnie Bhiszma, przeszyty wieloma strzałami legnie na polu bitewnym na swym łożu ze strzał”.
11. Ardżuna układa Bhiszmę na łożu ze strzał
Sandżaja kontynuował: „O królu, pragnąc własnej śmierci heroiczny Bhiszma, który w czasie swego życia na ziemi zebrał wiele zasług, stojąc na swym rydwanie w zbroi podziurawionej przez setki strzał skierował swe konie ku Ardżunie. Osłaniający Ardżunę Śikhandin uderzył Bhiszmę w pierś dziewięcioma ostrymi strzałami. Bhiszma nawet nie drgnął. Wówczas Ardżuna rozgrzany walką i kipiąc gniewem uderzył Bhiszmę dwudziestoma pięcioma strzałami. I naciągając ponownie Gandiwę przeszył go setkami swych strzał. Równocześnie inni uderzali Bhiszmę tysiącami swych strzał. Bhiszma wiedząc, że tylko Ardżuna może go pokonać zalał ich w odpowiedzi potokami strzał. Strzały Śikhandina nie sprawiały mu bólu.
Ardżuna zakrywając się Śikhandinem jeszcze bardziej zbliżył się do Bhiszmy i swymi strzałami przeciął mu łuk i obciął proporzec na jego rydwanie. I gdy innymi dziesięcioma strzałami uderzył Bhiszmę, Bhiszma się zachwiał. Uchwycił szybko nowy łuk, lecz Ardżuna w mgnieniu oka rozbił go swymi strzałami. Z następnym łukiem uczynił to samo. I gdy Bhiszma stracił już zupełnie chęć do walki z nim, Ardżuna przeszył go swymi dwudziestoma pięcioma strzałami.
Bhiszma rzekł do Duhśasany: ‘O Duhśasana, spójrz na tego wielkiego syna Pandu, który unosząc się gniewem przeszył mnie tysiącami strzał. Jest on nie do pokonania nawet przez samego Indrę. Jeśli zaś chodzi mnie, to nawet wszyscy bogowie, rakszasowie i danawowie razem zjednoczeni nie byliby w stanie mnie pokonać, a cóż dopiero człowiek’.
W czasie gdy Bhiszma wypowiadał te słowa Ardżuna zasłaniając się Śikhandinem jak tarczą ponownie przeszył go swymi strzałami.
Bhiszma rzekł do Duhśasany z uśmiechem: ‘O Duhśasana, te strzały, które płyną ku mnie nieprzerwanym strumieniem i są twarde jak piorun, muszą pochodzić z łuku Ardżuny. To nie są strzały Śikhandina. Uderzają mnie z wielką siła przebijając bez trudu moją zbroję. Twarde jak dyscyplina Brahmy i trudne do zniesienia jak piorun Indry niszczą moje siły życiowe, będąc zwiastunami samej śmierci. Pozbawiają mnie sił jak jad węża. Rozpoznaję je, bo za wyjątkiem strzał Ardżuny, strzały nawet wszystkich królów zjednoczonych przeciw mnie nie mogłyby sprawić mi bólu’.
Bhiszma rzucił w kierunku Ardżuny swą ognistą włócznią, jakby chciał skonsumować nią Pandawów, lecz Ardżuna w mgnieniu oka przeciął ją na trzy kawałki swymi strzałami. Bhiszma chcąc albo zwycięstwa, albo śmierci uchwycił miecz i tarczę wybijaną złotem. Zanim jednak zdążył wysiąść ze swego rydwanu, Ardżuna rozbił jego tarczę na drobne kawałki swymi strzałami.
Tymczasem Judhiszthira ponaglał swe oddziały, aby bez lęku zbliżyły się do Bhiszmy. Ruszyli przeciw Bhiszmie uzbrojeni w różne rodzaje broni napotykając na opór mas wojsk Kaurawów, którzy ruszyli mu na pomoc. Bhiszma, choć sam przeszyty setkami strzał, nie dawał za wygraną i swymi strzałami zalewał atakujące go wojska Pandawów. Ardżuna z kolei łamał szeregi wojsk Kaurawów, którzy porzucając Bhiszmę zaczęli wycofywać się i uciekać. Masy żołnierzy Pandawów otoczyły Bhiszmę ze wszystkich stron zalewając go nowymi potokami strzał.
Na ciele Bhiszmy nie było już szerokiego na dwa palce kawałka, który nie byłby przebity strzałą. I gdy Ardżuna raz jeszcze uderzył go swymi ostrzami, Bhiszma upadł ze swego rydwanu na ziemię z głową skierowaną ku wschodowi. I gdy upadał, ze wszystkich stron na niebie i ziemi dochodziły okrzyki zgrozy i płacz. Wszyscy ze złamanymi sercami patrzyli, jak ten największy wojownik wszechczasów upadał na ziemię jak obcinany podczas festiwalu poświęconego Indrze pal ozdobiony proporcami, wywołując jej drżenie. Jego ciało nie dotykało ziemi utrzymując się jak na łożu na tysiącach przebijających je strzał. I gdy tak leżał na swym łożu ze strzał, stał się święty i boski. Chmury oblewały go ochładzającym deszczem, a ziemia ze zgrozy drżała. Gdy upadał, zauważył, że słońce znajdujące się na półkuli południowej osiągnęło właśnie punkt przesilenia dnia z nocą. Myśląc, że nie jest to dobry moment dla duszy na opuszczenie ciała, nie pozwolił sobie na utratę zmysłów. Z wszystkich stron słyszał niebiańskie głosy: ‘O Bhiszma, nie opuszczaj swego ciała w tym nieszczęśliwym momencie’. Bhiszma odpowiedział: ‘O niebianie, ja żyję’.
Matka Bhiszmy, Ganga, wysłała do niego wielkich riszich, którzy przybrali formę łabędzi zamieszkujących jezioro Manasa i opadli z nieba na pole bitewne, aby móc spojrzeć na Bhiszmę leżącego na swym łożu ze strzał. Widząc tego powalonego na ziemię herosa okrążyli go pobożnie mówiąc: ‘O Bhiszma, nie opuszczaj swego ciała w tym nieszczęśliwym momencie’. Bhiszma rzekł: ‘O wielcy mędrcy, udam się do mego starożytnego miejsca pobytu dopiero wówczas, gdy słońce znajdzie się na półkuli północnej w dobrze wróżącym punkcie przesilenia dnia z nocą. Do tego czasu utrzymam się przy życiu. Od mego ojca Śamtanu otrzymałem dar pełnej kontroli nad momentem, w którym ma dusza opuści ciało’. Usłyszawszy to mędrcy odlecieli na południe”.
Sandżaja kontynuował: „O królu, twoi synowie zamarli ze zgrozy widząc tego wielkiego wojownika i seniora ich rodu przebitego tysiącami strzał i upadającego na ziemię. Potracili zmysły i nie wiedzieli co robić. Stojąc bez ruchu wzdychali i szlochali. Patrząc na Bhiszmę, który choc był nie do pokonania, leżał na swym łożu ze strzał, myśleli o tym, że koniec wszystkich Bharatów musi być bliski. Tymczasem heroiczni Pandawowie zarabiając niebo dzięki swemu heroizmowi i pokonaniu wroga dęli w swe konchy. Wśród dźwięków tysięcy konch i bębnów dał się również słyszeć tryumfalny wrzask Bhimy.
Z szacunku dla Bhiszmy obie armie odłożyły broń i zawiesiły walkę pogrążając się w żałobie, podczas gdy Bhiszma pogrążył się w jodze i leżał w ciszy czekając na nadejście właściwej godziny”.
Sandżaja kontynuował: „O królu, Bhiszma leżał na swym łożu ze strzał nie dotykając ziemi. On, który znał wszystkie Wedy i który wyrzekł się własnego dziedzictwa z miłości do swego ojca dotkniętego strzałami boga miłości Kamy, smiertelnie ranny upadł na ziemię. Jego upadek napawał lękiem zarówno Kaurawów jak i Pandawów i pozbawiał ich ducha. Słońce straciło swą jasność, a ze środka ziemi dochodziły groźne pomruki. Twoi synowie nie wiedzieli, co robić. Ich serca wypełniał smutek, a ich oblicza przywiędły. Zagubieni, apatyczni, stali ze zwieszonymi głowami. Karna i Durjodhana głęboko wzdychali. Zewsząd dochodziły okrzyki zgrozy i żalu.
Gdy bramin Drona usłyszał o upadku Bhiszmy, postradał na chwilę zmysły. Wkrótce jednak je odzyskał i rozkazał zawiesić broń. To samo uczynili Pandawowie i tysiące wojowników po obu stronach udało się w kierunku miejsca, gdzie leżał Bhiszma na swym łożu ze strzał, aby oddać mu cześć.
Wielki heroiczny Bhiszma o prawej duszy rzekł do stojących u jego głów Pandawów i Kaurawów: ‘O dzielni wojownicy, witam was! Prawdziwie cieszy mnie wasz widok’. I ponieważ jego głowa zwisała bezradnie bez oparcia dodał: ‘Ulżycie mi i podeprzyjcie moją głowę’.
Królowie przynieśli wiele najwykwintniejszych poduszek z najlepszej tkaniny, chcąc podeprzeć głowę Bhiszmy. On jednakże ich nie chciał i rzekł ze śmiechem: ‘O królowie, czyżbyście zapomnieli jak wygląda łoże prawdziwego herosa?’ Dostrzegając wśród zebranych Ardżunę rzekł: ‘O Ardżuna, moja głowa bezradnie zwisa z mego łoża ze strzał. Podeprzyj ją w godny wojownika sposób’.
Ardżuna z łzami w oczach oddając Bhiszmie cześć i wypowiadając odpowiednie mantry naciągnął cięciwę swego potężnego łuku i trzema strzałami obdarzonymi niezwykłą siłę podparł Bhiszmie jego opadającą głowę. Bhiszma o prawej duszy, znający całą religijną Prawdę, widząc, że Ardżuna dokonał tego czynu uduchowiwszy najpierw swe myśli, był zadowolony. Rzekł: ‘O Ardżuna, dałeś mi poduszkę godną mego łoża. Przekląłbym cię, gdybyś tego nie uczynił. Czyż nie jest obowiązkiem wojownika spoczywanie na polu bitewnym na łożu ze strzał?’ Zwracając się do zebranych wojowników rzekł: ‘O wojownicy, popatrzcie na tę poduszkę, którą obdarował mnie Ardżuna! Będę na niej spał aż do momentu, gdy słońce wróciwszy na północną półkulę osiągnie punkt przesilenia dnia z nocą. Otoczcie miejsce na którym leżę głębokim wałem ochronnym. Leżąc tutaj przebity setkami strzał będę oddawał cześć słońcu. A jeśli chodzi o was, to zaniechajcie sporu i zaprzestańcie walki!’
Na miejsce, gdzie leżał Bhiszma przybyło wielu chirurgów obeznanych z wiedzą medyczną i wprawnych w usuwaniu strzał. Bhiszma rzekł do twego syna: ‘O Durjodhana, odpraw wszystkich tych lekarzy obdarowawszy ich najpierw obficie. W moim obecnym stanie nie potrzebuję lekarzy. Leżąc na mym łożu ze strzał osiągnąłem najbardziej wychwalany i najwyższy stan w realizowaniu swych obowiązków wojownika. Osiągnąwszy ten stan nie mogę szukać pomocy u lekarzy. Po mej śmierci należy spalić me ciało razem z tymi strzałami’.
Durjodhana słysząc te słowa Bhiszmy kazał medykom odejść obdarowawszy ich hojnie. Obserwujący tę scenę królowie z podziwem myśleli o heroizmie Bhiszmy. Pandawowie i Kaurawowie zjednoczeni w tym pełnym grozy momencie raz jeszcze podeszli do Bhiszmy leżącego na swym łożu ze strzał. Oddając cześć temu herosowi o wielkiej duszy okrążyli pobożnie trzy razy jego łoże z sercami pogrążonymi w głębokim smutku i rozmyślając nad tym, co widzieli, rozeszli się do swoich namiotów.
Kryszna rzekł do Króla Prawa: ‘O Judhiszthira, dzięki dobremu losowi pokonałeś Kaurawów obalając na ziemię Bhiszmę, który dzięki darom swego ojca był nie do pokonania’. Judhiszthira odpowiedział: ‘O Kryszna, to twoja łaska przynosi zwycięstwo, a twój gniew przynosi porażkę. Rozpraszasz lęk tych, którzy są tobie oddani. U ciebie szukamy ochrony. Zwycięstwo należy zawsze do tych, których ochraniasz w czasie bitwy i o dobrobycie których myślisz. Mając w tobie obrońcę, nie dziwię się uzyskaną wygraną’.
Kryszna odpowiedział z uśmiechem: ‘O Królu Prawa, takie słowa tylko ty potrafisz wypowiadać!’ ”
12. Pandawowie i Kaurawowie czczą leżącego na łożu ze strzał Bhiszmę, który wypełnił do końca swój obowiązek wojownika
Sandżaja kontynuował: „O królu, rankiem wszyscy królowie Pandawów i Kaurawów zdjęli swe zbroje, odłożyli broń i udali się tam, gdzie leżał Bhiszma na swym łożu ze strzał. Zapomniawszy chwilowo o swym sporze oddawali cześć temu herosowi, który kroczył aż do końca ścieżką wojownika. Wszyscy ci królowie Bharatów ustawiając się przy jego łożu według swoich rang stali razem ozdobieni jego obecnością. Tysiące dziewic przybyło na to miejsce i delikatnie obsypywało go kwiatami i proszkiem z drzewa sandałowego i ugotowanego ryżu. Zgromadziły się tam też tłumy kobiet, dzieci i zwykłych obywateli, aby spojrzeć na niego jak na słońce. Przybyli tam również aktorzy i śpiewacy.
Sam Bhiszma tłumiąc swą straszliwą udrękę spowodowaną przez tkwiące w jego ciele strzały, co chwilę ciężko wzdychał. Z całym ciałem rozpalonym od otrzymanych ran, prawie tracąc z bólu swe zmysły poprosił zebranych wokół niego królów o wodę. Lecz gdy przynieśli mu wykwintne jedzenie i czystą, chłodną wodę, rzekł strofując ich: ‘O królowie, nie mogę już dłużej spożywać posiłków przeznaczonych dla ludzi. Nie należę już do ludzkiego świata. Leżę tutaj na mym łożu ze strzał czekając jedynie na odpowiednie położenie słońca i księżyca’. Zwracając się do Ardżuny rzekł: ‘O Ardżuna, moje ciało płonie od tkwiących w nim strzał, a usta wyschły z pragnienia. Dostarcz mi wody swymi strzałami!’
Ardżuna dosiadł swego rydwanu i uchwycił swój łuk Gandiwę. Okrążył Bhiszmę leżącego na swym łożu ze strzał i wypowiadając odpowiednie mantry przywołał swą niebiańską broń Pardżanja. Wypuszczając ją ze swego łuku na oczach całej armii przebił nią ziemię na południe od miejsca, gdzie leżał Bhiszma. Z przebitej w ten sposób ziemi wypłynął sumień czystej wody przypominającej swym smakiem i zapachem eliksir nieśmiertelności wypijany przez bogów. I tym strumieniem wody Ardżuna, który w swej odwadze i uczynkach przypominał boga, ugasił pragnienie Bhiszmy. Swym uczynkiem godnym samego Indry zadziwił wszystkich.
13. Bhiszma nawołuje do pokoju
Bhiszma rzekł do Ardżuny wychwalając go na oczach wszystkich: ‘O ty o niezmierzonym blasku, nawet mędrzec Narada mówił o tobie jako o starożytnym riszi. Mając Krysznę za swego sprzymierzeńca dokonasz czynów, których nie potrafił dokonać nawet sam król bogów Indra. Ci, którzy zdobyli wiedzę, znają ciebie jako tego, kto wyniszczy całą kastę wojowników. Ty jesteś największym łucznikiem w świecie. Ty jesteś pierwszy wśród ludzi tak jak Garuda jest pierwszy wśród ptaków, ocean wśród wód, krowa wśród czteronogów, Himalaje wśród gór, bramini wśród wszystkich kast, ty sam wśród łuczników. Durjodhana nie chciał słuchać moich wielokrotnie powtarzanych słów. Ignorując je z całą pewnością zginie pokonany przez potężnego Bhimę’.
Bhiszma kontynuował zwracając się do Durjodhany: ‘O królu, wyrzeknij się swego gniewu! Widziałeś na własne oczy jak Ardżuna swą strzałą otworzył ugaszające moje pragnienie źródło. W całym wszechświecie nie ma nikogo, kto potrafiłby to uczynić. Ma on pełną znajomość wszelkiej niebiańskiej broni. Nawet bogowie współpracując z demonami asurami nie potrafią go pokonać. Jego wyczyny są ponadludzkie. Zawrzyj z nim pokój i uratuj życie swych braci. Jest on możliwy do zawarcia dopóty, dopóki sam Kryszna nie straci cierpliwości i nie wybuchnie gniewem, dopóki Judhiszthira nie zacznie palić twych oddziałów swym wzrokiem, dopóki Bhima i Nakula i Sahadewa nie wytną twej armii w pień. Zawrzyj pokój z Pandawami! Niech moja śmierć zakończy tę bitwę! Zaakceptuj moje słowa. Takie rozwiązanie będzie korzystne zarówno dla ciebie jak i dla całego naszego rodu. Niech zapanują między wami przyjazne stosunki za cenę mej śmierci. Pozwól żyć tym, którzy jeszcze pozostają przy życiu. Oddaj Pandawom połowę królestwa. Niech Król Prawa Judhiszthira włada Indraprasthą. Nie zwiększaj swej złej sławy uporem w swej podłości, nie bądź podżegaczem wewnętrznej niezgody! Niech moja śmierć przyniesie pokój! Jeżeli nie posłuchasz mych słów, zapłacisz za to najwyższą cenę.’
Bhiszma zamilkł wypowiedziawszy te wypływające z uczucia słowa i pokonany przez trudną do zniesienia męczarnię spowodowaną przez palące jego ciało żywym ogniem przeszywające go strzały pogrążył się w jodze”.
Sandżaja kontynuował: „O królu, Durjodhana wysłuchał słów Bhiszmy nawołujących do pokoju, lecz ich nie zaakceptował będąc jak śmiertelnie chory, który odmawia przyjęcia uzdrawiającego go lekarstwa”.
14. Karna poszukuje wybaczenia Bhiszmy
Sandżaja kontynuował: „O królu, gdy Karna dowiedział się o tym, że śmiertelnie ranny Bhiszma leży na łożu ze strzał, udał się do niego motywowany niepokojem. Upadł przed nim na kolana i rzekł głosem przerywanym przez szloch: ‘O Bhiszma, to ja Karna, syn Radhy, którego zawsze obdarzałeś nienawiścią, stoję u twego łoża’.
Bhiszma podnosząc z trudem opadające ciężkie powieki i chcąc porozmawiać z nim bez świadków kazał odejść wszystkim tym, którzy stali u jego łoża. Rzekł do niego z uczuciem: ‘O Karna, zbliż się, zbliż. Zawsze byłeś moim przeciwnikiem rzucającym mi wyzwania. Gdybyś do mnie nie przeszedł, nie byłbym z ciebie zadowolony.
Nie jesteś synem Radhy, lecz Kunti. I nie Adhiratha był twym ojcem, lecz sam bóg słońca. Wiem o tym od mędrców Narady i Wjasy. Nie żywię do ciebie niechęci. Wypowiadałem do ciebie wszystkie te nieprzyjemne słowa, aby osłabić twą energię. Choć jesteś prawy i wierny swym przysięgom, zawsze źle życzyłeś Pandawom. Narodziłeś się z grzechu i dlatego nosisz gorycz w swym sercu. To z powodu dumy i stowarzyszania się z niegodziwcami twoje serce nienawidzi ludzi mających zasługi. Znam twoją odwagę, twoje oddanie braminom, twoje zdecydowanie i ofiarność w obdarowywaniu. Jesteś wśród ludzi jak bóg i nie masz sobie równych. To z lęku przed rozłamem w rodzinie mówiłem do ciebie wszystkie te nieprzyjemne słowa. W łucznictwie, w mierzeniu do celu i w lekkości ręki dorównujesz Ardżunie i Krysznie. Zawsze walczysz uczciwie. Przewyższasz ludzi swą energią i siłą. Gniew, który we mnie wywoływałeś swym zachowaniem, mnie opuścił. Człowiek nie potrafi pokonać przeznaczenia swym własnym wysiłkiem. Pojednaj się z Pandawami. Oni są twoimi rodzonymi braćmi. Niech twa wrogość rozpłynie się wraz z moją śmiercią. Niech królowie uratują się przez grożącą im zagładą’.
Karna rzekł: ‘O Bhiszma, wszystko, co mówisz jest słuszne. Wiem, że nie jestem synem królewskiego woźnicy i jego żony Radhy, lecz Kunti. Jednakże moja matka porzuciła mnie i byłem wychowywany przez sutę. Nie mogę też zawieść teraz Durjodhany, który obdarzył mnie swą przyjaźnią i bogactwem. Tak jak Kryszna Wasudewa jest oddany sprawie Pandawów, tak ja jestem gotowy poświęcić wszystko, co posiadam łącznie z życiem Durjodhanie. Wojownikowi nie przystoi śmierć od choroby. Będąc oddany Durjodhanie zawsze obrażałem Pandawów. Taki bieg wydarzeń był wyrokiem losu i nie sposób go zmienić. Wiele znaków zapowiada zniszczenie wszechświata. Wiem doskonale, że ludzie nie zdołają pokonać Pandawów ochranianych przez Krysznę, a jednak dalej chce pokonać Pandawów na polu chwały! Nie potrafię pozbyć się tej niechęci, którą do nich żywię! Myśląc o mym obowiązku wojownika będę walczył z Ardżuną z radością w sercu. Daj mi na to swą zgodę! Wybacz mi również wszystkie moje nieprzyjemne słowa, które wypowiadałem pod twoim adresem z gniewu lub braku wyczucia!’
Bhiszma rzekł: ‘O Karna, daję ci moje przyzwolenie, skoro naprawdę nie potrafisz wyzbyć się swej niechęci do Pandawów. Walcz i podążając za swą żądzą zgiń jak bohater osiągając niebo. Broń swego króla z całą swą odwagą i w zgodzie z kodeksem wojownika. Znajdź to, czego szukasz! Dzięki walce z Ardżuną zdobędziesz najwyższe regiony nieba przeznaczone dla wojownika. Wolny od pychy walcz bazując na swej odwadze, energii i umiejętnościach, bo dla wojownika nie ma większego szczęścia od uczciwej walki.
O Karna, uczyniłem, co mogłem, aby wprowadzić pokój. Wiem jednak, że w tej sprawie nie osiągnąłem sukcesu!’ ”
Sandżaja rzekł do króla Dhritarasztry: „O królu, Karna po uzyskaniu wybaczenia od Bhiszmy i oddaniu mu wszelkich należnych honorów wsiadł na swój rydwan i odjechał w kierunku namiotu twego syna Durjodhany, aby razem z nim zastanowić się nad tym, co czynić dalej”.