Opowieść 82:
Ardżuna przedziera się przez formację Kaurawów chcąc zrealizować swą przysięgę
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
Drona Parva, Jayadratha-Vadha Parva, Sections LXXXV-CII,
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,
URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm
Spis treści
1. Dhritarasztra opłakuje swych synów, a Sandżaja przypomina mu, że mógł zapobiec tej wojnie
3. Ardżuna przedziera się w głąb formacji Kaurawów omijając Dronę
5. Dhrisztadjumna walczy z Droną broniącym wejścia do środka formacji Kaurawów
6. Ardżuna na prośbę Kryszny opuszcza swój rydwan, aby pozwolić odpocząć koniom
7. Ardżuna walczy z Durjodhaną ubranym w nieprzenikalną dla jego strzał zbroję
Bramin Drona formując armie Kaurawów do bitwy rzekł do Dżajadrathy: „O królu, ty sam, Karna, Śalja, Aśwatthaman i Krypa z setką tysięcy koni, sześcioma tysiącami rydwanów, czternastoma tysiącami słoni i dwudziestoma jeden tysiącami piechoty ustawcie się za mną w odległości dwunastu mil. Nie obawiaj się więc o swe życie. Uformuję naszą armię w ten sposób, że sam Indra z bogami nie zdołałby nas pokonać, a co dopiero mówić o Pandawach”.
(Mahābharāta, Drona Parva, Section LXXXVII)
1. Dhritarasztra opłakuje swych synów, a Sandżaja przypomina mu, że mógł zapobiec tej wojnie
Król Dhritarasztra dowiedziawszy się od Sandżaji, że Ardżuna po śmierci swego syna Abhimanju przysiągł śmierć królowi Dżajadracie, który blokując ruch Pandawów umożliwił Kaurawom zabicie jego syna, jak i o tym, że zarówno Kryszna jak i Śiwa zagwarantowali mu realizację jego przysięgi, nie potrafił powstrzymać swych łez i rzekł: „O Sandżaja, jakże moi synowie po dokonaniu tej straszliwej zbrodni zdołają opanować swój lęk przed Ardżuną? Jakże zdołają nawet spojrzeć w jego kierunku, gdy nazajutrz ruszy przeciw nim ze wściekłością równą niszczącej wszystko śmierci?
Wielokrotnie namawiałem mego niemądrego syna do pokoju, lecz on mnie nie słuchał. Będąc już w sidłach śmierci odrzucił rady Kryszny słuchając rad Karny i Duhśasany. Nie aprobowałem też wcale tej gry w kości, której owocem jest ta wojna. Przeciw niej był również Bhiszma, Drona, Krypa, Śalja i Aśwatthaman. Gdyby mój syn nie ulegał wpływom swych niegodziwych doradców, żylibyśmy dziś wszyscy w pokoju!
Pandawowie w pełni zasługują na połowę królestwa, które jest zarówno ich jak moich synów dziedzictwem. Władając nim nigdy nie zeszliby ze ścieżki królewskiego Prawa i zawsze słuchaliby rad swych krewnych i nauczycieli biorąc pod uwagę to, co jest korzystne dla wszystkich. Są posłuszni Krysznie, który nigdy nie porzuca ścieżki Prawa. Któż śmiałby udzielać im złych rad? Wysłuchaliby także moich sprawiedliwych słów, które wypowiadałem wielokrotnie do mojego syna i których on nie słuchał. Musiał już być wtedy we władaniu wszechpotężnego Czasu, bo któż, chcąc żyć, wszczynałby wojnę z Pandawami? Ci którzy mają po swej stronie Ardżunę i samego Wisznu (Krysznę) nie mogą przegrać! Kto ochroni Durjodhanę, Karnę, Śakuniego i Duhśasanę przed boską bronią Ardżuny? Ardżuna spali swym gniewem mych synów tak jak ogień spala wysuszoną trawę!”
Sandżaja rzekł: „O królu, za późno już na lamenty. Był czas, że mogłeś zatrzymać tę wojnę, lecz tego nie uczyniłeś. Sam ponosisz więc winę za to, co się teraz dzieje.
Był czas, że mogłeś powstrzymać zarówno swych synów jak i Judhiszthirę przed podejmowaniem gry w kości. Mogłeś posłuchać rad Widury i pozbyć się Durjodhany. Mogłeś wykonać swe ojcowskie obowiązki i zmusić swego syna do powrotu na ścieżkę Prawa. Będąc mądrym człowiekiem mogłeś nie poddawać się wpływom i słuchać rad Durjodhany, Karny i Śakuniego. Mogłeś też nie pozostawać obojętny wobec obraźliwych słów, które twoi synowie wypowiadali pod adresem Pandawów.
Schodząc ze ścieżki swego królewskiego obowiązku straciłeś szacunek Kryszny i naraziłeś na niebezpieczeństwo swoje własne dziedzictwo. To Pandawowie zbudowali potęgę królestwa, które zostało im nieuczciwą drogą odebrane przez Kaurawów. Teraz gdy wojna się już zaczęła, za późno na krytykowanie swych synów i wskazywanie na ich liczne wady. Tak jak Pandawowie, są oni wojownikami, a zaangażowani w walkę wojownicy nie troszczą się dłużej o swe życie i myślą jedynie o pokonaniu wroga. Skoro Kaurawowie odważyli się rozpocząć walkę z siłami ochranianymi przez Krysznę i Ardżunę, nic nie zdoła ich uratować. Cóż im pozostało poza heroiczną śmiercią, która otworzy im bramy nieba? Nie opłakuj więc swoich synów, lecz spokojnie słuchaj dalej tego, co mam ci do powiedzenia, gdyż twój płacz niczego nie zmieni. Niezmienne są wyroki Niszczyciela i nikt nie potrafi ich uniknąć”.
2. Kaurawowie ochraniają Dżajadrathę mając nadzieję, że Ardżuna nie zrealizuje swej przysięgi i rzuci się w ogień, co przyniesie im zwycięstwo
Sandżaja kontynuował: „O królu, bramin Drona formując armie Kaurawów do bitwy rzekł do Dżajadrathy: ‘O królu, ty sam, Karna, Śalja, Aśwatthaman i Krypa z setką tysięcy koni, sześcioma tysiącami rydwanów, czternastoma tysiącami słoni i dwudziestoma jeden tysiącami piechoty ustawcie się za mną w odległości dwunastu mil. Nie obawiaj się więc o swe życie. Uformuję naszą armię w ten sposób, że sam Indra z bogami nie zdołałby nas pokonać, a co dopiero mówić o Pandawach’.
Utworzona przez Dronę formacja zajmowała obszar mający czterdzieści osiem mil długości i dwadzieścia mil szerokości. Wszystkie żywe istoty patrzące na nią myślały z niepokojem, że pochłonie ona całą ziemię razem z jej górami, rzekami i oceanami, lecz Durjodhana spoglądał na nią z prawdziwą radością.
Na czele wszystkich oddziałów stanął twój syn Durmarszana prowadząc za sobą półtora tysiąca bojowych słoni przykrytych zbroją prowadzonych przez doświadczonych w boju jeźdźców. Przygotowując się do walki wołał: ‘O wojownicy, w górę serca! Zatrzymam dziś Ardżunę tak jak kontynent zatrzymuje ocean! Zderzę się z nim jak góra z górą! Motywowany sławą i honorem sam jeden wyzwę do walki wszystkich Pandawów!’
Ardżuna z Kryszną stojąc na czele uformowanych w kontr-formację wojsk Pandawów zadęli w swe konchy. Ich potężny dźwięk przeszył wszystko, co żywe dreszczem przerażenia. Ze wszystkich stron zawtórowały im dźwięki bojowych instrumentów, ryk zwierząt i wrzask żołnierzy. Ardżuna z Kryszną na jednym rydwanie ruszyli przeciw oddziałom Durmarszany.
Ardżuna i Durmarszana zalali się nawzajem potokami strzał. Rozgniewany Ardżuna ucinał głowy jeźdźców i zwierząt, które opadały na ziemię jak odcięte od łodygi kwiaty lotosu. Każdy, kto odważył się stawić mu czoła, ginął. Nikt nie potrafił dorównać mu szybkością wypuszczanych strzał. Tak jak wschodzące słońce oczyszcza ziemię z ciemności tak Ardżuna siał spustoszenie w oddziałach Durmarszany, które w końcu nie mogąc wytrzymać jego naporu zaczęły w panice uciekać. Na pomoc Durmarszanie ruszył twój syn Duhśasana prowadząc za sobą liczny oddział jeźdźców na słoniach, lecz i oni także atakowani bez wytchnienia przez Ardżunę musieli wkrótce ratować się ucieczką.
3. Ardżuna przedziera się w głąb formacji Kaurawów omijając Dronę
Ardżuna chcąc przebić się przez całą formację wojenną Kaurawów, aby dotrzeć do miejsca, gdzie stał król Dżajadratha, ruszył w kierunku Drony, który ze swymi oddziałami bronił wejścia do środka utworzonej formacji. Za radą Kryszny przed podjęciem z nim walki stanął przed nim ze złożonymi dłońmi i rzekł: ‘O braminie, pobłogosław mnie. Będąc moim nauczycielem jesteś mi równie drogi jak mój brat Król Prawa i Kryszna. Chcę przedrzeć się przez utworzoną przez ciebie formację i zabić króla Dżajadrathę z twoim błogosławieństwem. Zasługuję bowiem na twą ochronę tak jak twój syn Aśwatthaman’.
Drona odpowiedział: ‘O Ardżuna, walcz! Aby zabić króla Dżajadrathę, musisz najpierw mnie pokonać!’ Zasypał go gradem swych strzał, które Ardżuna zniszczył swymi strzałami trafiając Dronę dziewięcioma ostrzami. Drona w odpowiedzi przeszył Ardżunę i Krysznę wieloma strzałami palącymi jak ogień. Ardżuna nałożył na swój łuk następną strzałę pragnąc zniszczyć łuk Drony, lecz Drona wyprzedził go i swymi szybkimi strzałami zerwał z jego łuku cięciwę, uderzył w jego proporzec i w Krysznę. Ardżuna szybko nałożył na swój łuk nową cięciwę i rozgniewany zasypał Dronę i otaczające go oddziały tysiącami swych strzał zabijając wielu. Drona odpowiedział gradem strzał uderzając Ardżunę w pierś jedną z nich. Ardżuna zachwiał się od jej uderzenia, lecz szybko odzyskał równowagę i uderzył Dronę swymi licznymi strzałami. Drona w rewanżu przykrył Ardżunę i Krysznę gęstym deszczem swych strzał czyniąc ich rydwan niewidocznym.
Kryszna widząc, że ta walka z Droną przeciąga się w nieskończoność i odciąga Ardżunę od koncentracji na swym celu, rzekł: ‘O Ardżuna, nie trać cennego czasu. Zaprzestań walki z Droną i omiń go, gdyż masz dziś przed sobą ważniejsze zadanie. Nikt nie potrafi pokonać Drony, gdy trzyma w dłoniach swą broń’.
Ardżuna uczynił tak jak Kryszna radził i torując sobie drogę swymi strzałami pozostawił Dronę po swej prawej stronie. Drona zawołał za nim: ‘O Ardżuna, dlaczego uciekasz? Przysięgałeś, że nie będziesz uciekał przed swym wrogiem i że podejmiesz każde wyzwanie!’ Ardżuna odpowiedział: ‘O braminie, nie jesteś moim wrogiem, lecz moim nauczycielem, którego darzę szacunkiem i miłością. Ja sam też nie jestem twoim wrogiem, lecz uczniem’.
Drona nie dając za wygraną ruszył w pogoń za Ardżuną i zaatakował go ponownie od tyłu wystrzeliwując w jego kierunku dwadzieścia pięć strzał zdolnych do odebrania życia. Ardżuna wypuścił przeciw nim swe celne strzały, chcąc je zniszczyć, lecz Drona natychmiast je zniszczył swymi kontr-strzałami. Ardżuna zablokował je natychmiast przy pomocy pocisku Brahmy. Drona nie przestawał zalewać go potokami swych szybkich strzał, a jego łucznicze umiejętności były tak wielkie, że Ardżuna nie mógł się przez jego strzały przedrzeć i zranić go, choćby pojedynczą strzałą. Drona uderzył konie Ardżuny dwudziestoma pięcioma strzałami, a siedemdziesięcioma ostrzami trafił Krysznę w piersi i ramiona.
Kryszna prowadząc zręcznie konie ominął ponownie Dronę nie chcąc tracić na walkę z nim cennego czasu, a Ardżuna skierował swe strzały przeciw broniącym dostępu do Dżajadrathy żołnierzom Bhodżów kładąc wielu z nich trupem. Kryszna ustawił rydwan między władcą Bhodżów Kritawarmanem i królem Kambhodżów Sudaksziną. Rozgorzała zacięta walka między nimi i Ardżuną. Kryszna widząc, że walka ta konsumuje za dużo czasu, rzekł: ‘O Ardżuna, zapomnij o swej starej przyjaźni z Kritawarmanem i nie miej dla niego litości. Zabij go’.
Ardżuna nie zabił jednak Kritawarmana, choć znalazł się on w zasięgu jego śmiertelnej strzały. Oszołomił go jednak swymi celnymi strzałami i wdarł się głęboko w szeregi Kambhodżów wywołując tym jego wściekłość. Kritawarman nie mogąc dosięgnąć Ardżuny zaatakował z impetem dwóch książąt Pańcalów, Judhamanju i Uttamaudżasa, chroniących kół jego rydwanu i nie pozwolił im podążać za Ardżuną, który wdzierał się coraz głębiej w szeregi wroga.
Do walki z Ardżuną ruszył odważny król Śrutajus. Napinając swój wielki łuk uderzył go trzema strzałami, siedemdziesięcioma ostrzami uderzył Krysznę i jedną strzałą ostrą jak brzytwa uderzył w proporzec Ardżuny. Ardżuna w rewanżu uderzył go dziewięćdziesięcioma ostrzami. Kontynuując walkę zasypywali się nawzajem setkami strzał. W końcu Ardżuna przeszył go siedemdziesięcioma strzałami, zabił jego konie i woźnicę. Śrutajus porzucił wówczas swój bezużyteczny rydwan i ruszył przeciw Ardżunie i Krysznie ze wzniesioną maczugą.
Śrutajus był synem boga oceanu Waruny, a jego matką była rzeka Parnasa. Waruna ulegając prośbie jego matki, która chciała uczynić swego syna nieśmiertelnym, obdarował go maczugą i obietnicą, że nikt nie zdoła go pokonać, gdy będzie walczył przy jej pomocy. Uczynił jednak jeden warunek. Ostrzegł swego syna, że jego maczuga straci swą moc, gdy wyrzuci ją przeciw komuś, kto sam nie walczy. Co więcej, w takiej sytuacji zmieni ona swój kierunek i zabije tego, kto ją wyrzucił. Rozgrzany walką król Śrutajus zapomniał o ostrzeżeniu Waruny, bo widać nadeszła jego ostatnia godzina. Wyrzucił maczugę w kierunku nie angażującego się w walkę Kryszny i sam zginął od jej potężnego uderzenia. Gdy padał na ziemię towarzyszył mu głośny jęk jego żołnierzy.
Do walki z Ardżuną, ruszył wściekle bohaterski król Bhodżów Sudakszina. Głęboko zraniony przez Ardżunę uderzył go w rewanżu swymi dziesięcioma strzałami ozdobionymi piórami ptaka Kanki, a Krysznę uderzył swymi trzema ostrzami. Ardżuna w odpowiedzi złamał jego łuk i obciął jego proporzec. Sudakszina dziko rycząc wyrzucił w kierunku Ardżuny żelazną włócznię ozdobioną dzwoneczkami. Ardżuna uderzony nią z ogromną siłą zachwiał się na nogach, lecz szybko odzyskał siły i swymi czternastoma ostrymi strzałami przeszył Sudakszinę, jego konie i woźnicę. Nie zaprzestając wysyłania w jego kierunku swych strzał rozbił jego rydwan na drobne kawałki i jedną potężną strzałą uderzył go w pierś zdzierając z niego jego zbroję. Od uderzenia jego strzały król Sudakszina upadł martwy na nagą ziemię. Wojska Bhodżow widząc jego śmierć rzuciły się w panice do ucieczki.
Odziały Bhodżów kilkakrotnie powracały próbując zatrzymać Ardżunę i uciekały ponownie pod naciskiem jego strzał. Przeciw Ardżunie ruszyli żądni zemsty synowie króla Śrutajusa zalewając go potokami strzał zarówno z prawej jak i z lewej strony. Ardżuna uderzony przez nich ostrą lancą zachwiał się chwytając się drzewca, na którym powiewał jego proporzec. Podczas gdy Kryszna starał się go ocucić swymi kojącymi słowami, synowie króla Śrutajusa nie zaprzestawali zalewania ich potokami strzał pokrywając nimi całkowicie ich rydwan czyniąc go niewidocznym, a żołnierze twych synów krzyczeli radośnie myśląc, że Ardżuna zginął.
Tymczasem Ardżuna odzyskiwał powoli świadomość, jakby wracał z krainy umarłych. Widząc, że jego rydwan został całkowicie przykryty strzałami przywołał swą boską broń Szakrę. Z pocisku wysypało się tysiące strzał, które z potężną siłą spadły na synów króla Śrutajusa zatrzymując i niszcząc wypuszczane przez nich strzały oraz ucinając im głowy i ramiona. Jego nagły kontr-atak i śmierć walecznych synów króla Śrutajusa zaskoczył wszystkich Bhodżów. Oprzytomniawszy po chwili rzucili się przeciw Ardżunie, który wysyłał wielu z nich do królestwa boga umarłych Jamy. Ze wszystkich stron otoczyło go tysiące jeźdźców na słoniach, lecz on uparcie przedzierał się przez ich szeregi w kierunku, gdzie stał król Dżajadratha torując sobie drogę swymi strzałami”.
4. Drona ubiera Durjodhanę w zbroję nieprzenikalną dla strzał Ardżuny, aby zatrzymał go na jego drodze do Dżajadrathy
Sandżaja kontynuował: „O królu, Durjodhana widząc, że Ardżuna wdziera się coraz głębiej w ich szeregi siejąc spustoszenie, zbliżył się do Drony i rzekł: ‘O braminie, zatrzymaj Ardżunę wszelkimi możliwymi środkami! Nie możemy pozwolić, aby zabił Dżajadrathę i zrealizował swą przysięgę. Musimy doprowadzić do tego, aby nie zrealizowawszy swej przysięgi sam rzuci się w płomienie! Jak to możliwe, że zdołał się on przedrzeć przez ochranianą przez ciebie dywizję? Widać troszczysz się bardziej o jego dobro niż o moje własne. Tracę rozum i nie wiem, co robić dalej. Choć darzymy cię wielkim szacunkiem, działasz na naszą niekorzyść. Nie zgodziłem się na to, by Dżajadratha wycofał się z wojny i schronił w swoim pałacu, bo uwierzylem w twoją obietnicę pokonania Pandawów. Ufając tobie, oddałem go w ręce śmierci! Prędzej uciekłby przed samą śmiercią niż przed Ardżuną!’
Drona rzekł: ‘O królu, niesłusznie ranisz mnie swymi słowami. Jesteś mi równie drogi jak mój syn Aśwatthaman. Ardżuna zdołał wyminąć mnie i wedrzeć się w głąb twych szeregów dzięki umiejętnościom Kryszny. W całym wszechświecie nie ma bowiem woźnicy lepszego od niego. Przypomnij sobie również o zasięgu strzał Ardżuny. Potrafią one bez trudu pokonać dwie mile. Ja sam jestem już stary i nie potrafię mu w tym dorównać. Przysięgałem ponadto wziąć do niewoli Judhiszthirę, którego Ardżuna obecnie nie broni zajęty walką z naszą strażą przednią. Zamiast walczyć z Ardżuną powinienem więc udać się w kierunku Judhiszthiry. To ty sam powinieneś podjąć walkę Ardżuną. Jesteś mu równy urodzeniem i jesteś królem całej ziemi’.
Durjodhana rzekł: ‘O Nauczycielu, jakże ja sam mogę stawić skuteczny opór Ardżunie, który nie ma sobie równych i którego ty sam nie zdołałeś zatrzymać? Dlaczego nagle uważasz, że jestem do tego zdolny?’
Drona rzekł: ‘O Durjodhana, to prawda, że nikt nie potrafi pokonać Ardżuny. Ubiorę cię jednak w złotą zbroję, której nie zdoła dziś przebić żadna strzała. Dzięki mym mantrom uczynię tak, że będziesz w stanie znieść jego strzały i powstrzymać jego ruch w głąb naszej armii okradając go z tak cennego dla niego czasu dnia’.
Drona dotknął wody i wypowiadając święte mantry ubrał Durjodhanę w złotą zbroję. Rzekł: ‘O królu, rusz do walki bez lęku, bowiem dziś nikt nie potrafi cię zranić. Zbroja, w którą cię ubrałem, jest związana nitkami Brahmy. Tak jak Bramna ubrał w nią Indrę przed bitwą z Wrtrą tak ja ubrałem cię w nią przed walką z Ardżuną. Zbroją tą razem z mantrami obdarował niegdyś Indrę na prośbę bogów bóg Śiwa. Indra po zabiciu Wrtry obdarował nią mędrca Angirasa, a on z kolei dał ją Brihaspatiemu, który dał ją prorokowi Agniweśji, który z kolei mnie nią obdarował’.
Durjodhana ubrany w złotą zbroję ruszył przeciw Ardżunie przy donośnych dźwiękach różnych instrumentów prowadząc za sobą tysiąc jeźdźców na słoniach, sto tysięcy konnicy i liczne rydwany”.
5. Dhrisztadjumna walczy z Droną broniącym wejścia do środka formacji Kaurawów
Sandżaja kontynuował: „O królu, słońce stało już w zenicie, gdy Durjodhana ruszył w kierunku Ardżuny, który przedarł się przez straż przednią Kaurawów, chcąc zaatakować go od tyłu. W tym samym czasie niezliczone oddziały Pandawów prowadzone przez Dhrisztadjumnę ruszyły do ataku przeciw Dronie, który bronił wejścia do środka utworzonej formacji. Rozgorzała zacięta walka. Drona i jego odziały stawiały Pandawom silny opór. Pod wpływem naporu Dhrisztadjumny prowadzone przez Dronę oddziały podzieliły się na trzy części. Jedna schroniła się pod skrzydła króla Bhodżów Kritawarmana, druga podążała za królem Dżalasandhą, a trzecia pozostała przy Dronie. Drona próbował jednoczyć swe siły, podczas gdy Dhrisztadjumna próbował je ustawicznie rozbijać czyniąc z nich łatwiejszy łup dla Pandawów.
Wojownicy po obu stronach nie zaprzestawali walki i żaden z nich nie poddawał się lękowi i nie uciekał z pola walki. Wymienię tylko niektórych z nich. Twoi synowie Wiwinsati, Czitrasena i Wikarna walczyli z Bhimą. Winda i Anuwinda stawiali opór królowi Wiracie. Król Walhika prowadząc za sobą liczne oddziały stawiał opór pięciu synom Draupadi, a następnie ruszył do pojedynku z Śikhandinem. Król Madrasu Śalja walczył z Judhiszthirą, podczas gdy twój syn Duhśasana walczył z Satjaki. Śakuni prowadząc za sobą siedmiuset wojowników walczył z Sahadewą.
Rzeź na polach Kurukszetry była przeraźliwa. Ogień gniewu Pandawów mający w tobie swój początek, rozpalony przez Karnę, utrzymywany i rozniecamy przez twych synów rozrósł się do rozmiarów wielkiego pożaru, który konsumował całą ziemię.
Armie Pandawów podzieliły się również na trzy części. Jedna część z Bhimą na czele ruszyła przeciw oddziałom prowadzonym przez Dżalasandhę. Druga z Judhiszthirą na czele ruszyła przeciw oddziałom Kritawarmana. Trzecia część dowodzona przez Dhrisztadjumnę ruszyła przeciw Dronie. Zalewali się nawzajem potokami strzał kładąc trupem setki walecznych żołnierzy.
Gniade konie Dhrisztadjumny, białe jak gołębie, zbliżały się z szybkością wiatru do karych ogierów Drony, czerwonych jak krew. Dhrisztadjumna złamał łuk Drony i uchwyciwszy tarczę i miecz wskoczył zręcznie między konie Drony chwytając się ich uprzężyniczym niczym sokół dopadający uciekającej zwierzyny. Drona uchwycił nowy łuk i setką swych strzał zniszczył jego tarczę ozdobioną setkami księżyców i połamał jego miecz dziesiątką ostrych strzał, po czym wypuszczając szybko ze swego łuku sześćdziesiąt strzał zabił jego ogiery. Swymi strzałami o szerokich ostrzach obciął proporzec i baldachim na jego rydwanie i zabił jego dwóch woźniców. Następnie nałożył na swój łuk śmiertelną strzałę kierując ją przeciw Dhrisztadjumnie. Dostrzegł to znajdujący się niedaleko Satjaki i zniszczył strzałę Drony ratując życie księcia Pańcalów. Rozgniewany Drona wypuścił w kierunku Satjaki dwadzieścia sześć ostrzy. Z kolei Satjaki uderzył Dronę w pierś dwudziestoma sześcioma strzałami i wciągnąwszy Dhrisztadjumnę na swój rydwan wywiózł go poza zasięg strzał Drony.
Drona rozgniewany atakiem Satjaki naciągnął swój łuk tak jak wąż otwiera paszczę, nałożył nań strzały ostre jak kły węża i z oczami zaczerwienionymi z gniewu, ciężko dysząc pognał z szybkością wiatru za Satjaki zalewając go swymi strzałami ze złotymi lotkami. Satjaki rzekł do swego woźnicy: ‘O Suta, pognaj konie i wyjedź naprzeciw temu heroicznemu braminowi, który walczy jak wojownik i jest jedyną ucieczką dla Durjodhany’.
Drona i Satjaki zalewając się nawzajem potokami strzał zakryli nimi cały nieboskłon i przykryli słońce. Pokrywające nagle ziemię ciemności były dla innych trudne do zniesienia, lecz ci dwaj wojownicy pragnąc pokonać się nawzajem nie zaprzestawali wystrzeliwania swych strzał. Zarówno ich ciała jak i ciała ich woźniców i ogierów pokryte były licznymi ranami i krwią. Obcięli sobie nawzajem proporce i baldachimy na swych rydwanach. Zaprzestając na chwilę walki dywizje Kaurawów i Pandawów stały w milczeniu obserwując pojedynek tych herosów. Na nieboskłonie gromadzili się bogowie, mędrcy i węże chcąc również zobaczyć przebieg tej walki.
Dwaj herosi zasypywali się nawzajem gradem swych strzał. Satjaki niszcząc lecące w jego kierunku strzały Drony swą celną strzałą wiele razy zniszczył jego łuk. Drona za każdym razem w mgnieniu oka chwytał nowy łuk. Patrzył na swego przeciwnika z nieukrywanym podziwem widząc, że Satjaki swą odwagą i umiejętnościami dorównuje Ardżunie i Bhiszmie. Z równym podziwem i zadowoleniem patrzyli na ich walkę bogowie z Indrą czele. Drona rozgniewany oporem stawianym przez Satjaki przywołał swymi mantrami swą niebiańską broń agneję. Satjaki przywołał natychmiast niebiańską broń, którą otrzymał od Waruny i przy jej pomocy zneutralizował wyrzuconą przez Dronę agneję.
Judhiszthira, Bhima, Sahadewa i Nakula prowadząc za sobą liczne oddziały ruszyli przeciw Dronie chcąc udzielić wsparcia Satjaki. Na pomoc Dronie ruszyły z kolei liczne oddziały Kaurawów prowadzone przez Duhśasanę. Dwie potężne siły starły się ponownie w walce na śmierć i życie porzucając wszelkie zasady uczciwej walki”.
6. Ardżuna na prośbę Kryszny opuszcza swój rydwan, aby pozwolić odpocząć koniom
Sandżaja kontynuował: „O królu, słońce przekroczyło już południe i rozpoczęło swą drogę ku zachodowi. Ardżuna z Kryszną wycinając sobie drogę w dżungli żołnierzy Kaurawów nie zaprzestawali posuwania się w kierunku, gdzie ustawił się król Dżajadratha. Strzały Ardżuny sięgały na odległość dwóch mili, a prowadzone przez Krysznę konie pędziły z szybkością wiatru. Tak szybko nie posuwał się nawet rydwan Surji lub Śiwy. Jednakże ich pokaleczone strzałami i inną bronią konie były coraz bardziej zmęczone, spragnione i głodne, choć przedzierały się dalej przez gęstwinę żywych i zabitych posłuszne rozkazom woźnicy.
Bracia Winda i Anuwinda widząc zmęczenie koni Ardżuny ruszyli przeciw niemu z impetem pragnąc go pokonać. Zalewając jego rydwan swymi strzałami trafili Ardżunę sześćdziesięcioma czterema, Krysznę siedemdziesięcioma, a ich ogiery uderzyli setkami ostrzy. Rozgniewany Ardżuna uderzył ich w rewanżu swymi dziewięcioma prostymi strzałami zdolnymi do pobawienia życia. Dwaj bracia rycząc jak lwy odpowiedzieli deszczem strzał. Ardżuna z kolei swymi dwiema strzałami o szerokich ostrzach obciął proporce na ich rydwanach i połamał im łuki. Uchwycili szybko nowe łuki i odpowiedzieli gradem strzał. Ardżuna ponownie połamał im łuki, zabił ich konie, woźniców jak i strażników kół ich rydwanów i jedną strzałą ostrą jak brzytwa obciął głowę starszemu Windzie, który upadł na ziemię jak potężne drzewo złamane przez burzę. Młodszy brat Anuwinda uchwycił maczugę, zszedł ze swego rydwanu i ruszył przeciw Ardżunie chcąc pomścić śmierć swego brata. Zbliżywszy się do jego rydwanu uderzył Krysznę swą maczugą, lecz Kryszna nawet nie drgnął od jej potężnego uderzenia. Ardżuna nałożył na swój łuk sześć śmiertelnych strzał i obciął mu nimi nogi, ramiona i głowę. Widząc śmierć swych dowódców podążający za nimi żołnierze zalali Ardżunę i Krysznę potokami strzał. Ardżuna torując sobie drogę swymi strzałami przedarł się przez ich oddziały tak jak słońce przedziera się przez chmury budząc tym lęk w ich sercach. Szybko jednak oczyścili się ze swego lęku i ruszyli ponownie do ataku.
Ardżuna widząc zmęczenie koni i świadomy tego, że od miejsca, gdzie stał król Dżajadratha, dzielił ich jeszcze spory dystans, rzekł do Kryszny: ‘O Kryszna, nasze konie są zmęczone i będąc w takim stanie nie zdołają nas zawieść tam, gdzie przebywa Dżajadratha. Cóż powinniśmy uczynić? Czyż nie należy zdjąć z nich uprzęży, oczyścić ze strzał i dać im odpocząć?’
Kryszna rzekł: ‘O Ardżuna, uczyńmy tak jak mówisz’.
Ardżuna rzekł: ‘O Kryszna, zajmij się więc końmi, podczas gdy ja zatrzymam moimi strzałami całą armię Kaurawów’.
Kaurawowie widząc, że Ardżuna zszedł ze swego rydwanu trzymając w dłoniach gotowy do strzału łuk otoczyli go zwartym kołem zalewając go potokami swych strzał ze wszystkich stron. Ardżuna, choć sam jeden, zdołał stawić im skuteczny opór niszcząc ich strzały i zalewając ich swymi ostrzami. Od intensywności tego ataku powietrze stało się gorące, a ze zderzających się ze sobą strzał bezustannie sypały się iskry. Ardżuna był jak kontynent zatrzymujący ruch wzburzonego oceanu. Choć sam i bez rydwanu zdołał pokonać atakujące go masy wojowników na rydwanach, słoniach i koniach.
Kryszna rzekł: ‘O Ardżuna, jakże mam napoić nasze konie, skoro tutaj w samym środku bitwy nie ma żadnej studni?’
Ardżuna rzekł: ‘O Kryszna, popatrz!’ Uderzywszy ziemię swą strzałą stworzył jezioro pełne czystej i przejrzystej wody, ryb i kwiatów lotosu, po którego tafli pływały stada gęsi i łabędzi. Nad jego brzegami gromadzili się mędrcy. Nawet Narada przybył na chwilę, aby nań popatrzeć. Ardżuna swymi strzałami wybudował również wielki gmach, który miał strzały za swe filary i którego dach był zbudowany ze strzał. Kryszna rzekł z zachwytem: ‘Wspaniale, wspaniale!’ Podobne okrzyki wyrywały się z ust wszystkich wojowników, gdyż nikt nigdy nie widział podobnego cudu, aby w samym środku bitwy ktoś uwolnił z uprzęży i napoił zmęczone konie.
Gdy konie odpoczęły, Kryszna zaprzągł je ponownie. Żołnierze Kaurawów widząc ich syczących jak węże i pędzących ponownie z szybkością wiatru szeptali między sobą: ‘O biada nam, Kryszna z Ardżuną na jednym rydwanie spustoszą nasze szeregi z taką samą łatwością jak mały chłopiec pustoszy oddziały wśród swych drewnianych żołnierzyków. To król Durjodhana ponosi winę za całe to pustoszenie ziemi’ ”.
7. Ardżuna walczy z Durjodhaną ubranym w nieprzenikalną dla jego strzał zbroję
Sandżaja kontynuował: „O królu, Kryszna i Ardżuna widząc, że słońce coraz bardziej zbliża się ku zachodowi, pędzili z szybkością wiatru w kierunku miejsca, gdzie stał król Dżajadratha. Z wypoczętymi końmi przebili się przez kilka następnych dywizji, które nie potrafiły stawić im skutecznego oporu. Waleczni królowie uciekali przed nimi w panice. Część z nich wracała w gniewie szukając zemsty. Inni jednakże nie będąc w stanie pokonać swego strachu popełniali grzech porzucając swój obowiązek. Wszyscy coraz bardziej tracili nadzieję na uratowanie życia króla Dżajadrathy.
Twój syn Durjodhana ubrany w złotą zbroję chroniącą go od strzał Ardżuny dzięki wypowiedzianym przez Dronę mantrom nie dawał za wygraną. Widząc, że Ardżuna z Kryszną zbliżają się coraz bardziej do miejsca, gdzie stał król Dżajadratha, ruszył im naprzeciw w jego obronie.
Kryszna rzekł do Ardżuny: ‘O Ardżuna, sam król Durjodhana chce nam stawić czoła! Choć wyrósł w luksusie, zna doskonale wojenne rzemiosło i jest znakomitym łucznikiem. Jego strzały sięgają daleko, a ich uderzenie jest potężne. Nie potrafi jednak dorównać tobie, bo we wszystkich trzech światach nie ma łucznika, który byłby tobie równy. Podejmij z nim walkę. On zawsze darzył ciebie i twych braci nienawiścią. Od jego życia zależy wasze zwycięstwo. On jest tą trucizną, która wywołuje w tobie twój gniew. Jest u korzeni wszystkich waszych nieszczęść. Jest źródłem wszelkiego doświadczanego przez was zła. To on dzięki swej oszukańczej grze w kości pozbawił królestwa Judhiszthirę, który jest wolny od grzechu i nigdy nie schodzi ze ścieżki Prawa. Dzięki szczęśliwemu zrządzeniu losu znalazł się teraz w zasięgu twych strzał. Bez żadnych skrupułów zabij tego niegodziwca, który jest ucieleśnieniem zawiści! Zaatakuj go z całą swoją odwagą pamiętając o tym, jak okradł was z waszego dziedzictwa, zmusił was do udania się na wygnanie i poniżył waszą żonę Draupadi. Zabijając go zrealizujesz wszystkie swoje cele. Jego śmierć oczyści wszystko z tej nagromadzonej wrogości’. Ardżuna rzekł: ‘O Kryszna, niech się tak stanie. Utnę głowę tego niegodziwca i pomszczę upokorzenie naszej żony Draupadi!’
Durjodhana zbliżył się do Ardżuny i Kryszny bez lęku. Na jego widok Ardżuna z Kryszną zadęli w swe konchy. Kaurawowie słysząc ich potężny dźwięk zadrżeli z lęku o życie twego syna widząc go już jako libację (ofiarę) wlewaną w usta ognia ofiarnego. Zaczęli krzyczeć: ‘Nasz król został zabity’. Durjodhana słysząc te okrzyki zawołał do swych żołnierzy: ‘O wojownicy, pozbądźcie się lęku! Za chwilę zobaczycie, jak wysyłam Ardżunę z Kryszną do królestwa boga umarłych Jamy!’ Pewien swego zwycięstwa zawołał: ‘O Ardżuna, O Kryszna, bądźcie mężczyznami! Pokonam was, choćbyście użyli przeciw mnie całą niebiańską broń, która jest w waszym posiadaniu!’
Durjodhana uderzył Ardżunę swymi trzema strzałami, a jego konie czterema. Dziesięcioma ostrzami uderzył Krysznę w sam środek piersi i jedną strzałą o szerokim ostrzu uciął trzymany przez niego bicz służący do poganiania koni. Ardżuna w odpowiedzi uderzył go czternastoma strzałami naostrzonymi na kamieniu, lecz one odbiły się od jego złotej zbroi i upadły na ziemię. Zdziwiony wystrzelił ponownie dziewięć, a potem pięć ostrych strzał, lecz one również opadły na ziemię. Kryszna widząc, że celne strzały Ardżuny odbijają się od zbroi Durjodhany nie czyniąc mu najmniejszej krzywdy rzekł: ‘O Ardżuna, nigdy nie widziałam czegoś podobnego. Czyżby twój łuk Gandiwa stracił całą swą moc? Czyżby osłabł uchwyt twej dłoni i twoje ramiona? Dlaczego twe strzały o mocy pioruna nie przynoszą żadnego rezultatu?’
Ardżuna rzekł: ‘O Kryszna, spójrz na zbroję, w którą ubrany jest Durjodhana. Myślę, że w tę zbroję ubrał go bramin Drona i że swymi mantrami uczynił ją nieprzenikalną dla moich strzał. Nawet piorun Indry nie potrafi jej przebić. Z tej to przyczyny Durjodhana ośmielił się mnie zaatakować. Ty który wiesz wszystko, musiałeś o tym doskonale wiedzieć. Choć ta zbroja chroni Durjodhanę, to jednak nie zwiększa jego umiejętności. Jego wiedza, co czynić, nie wzrosła i jest jak kobieta chroniona przez swą kobiecość, bo wojownik z nią nie walczy. Popatrz na moje strzały, gdyż dzięki moim umiejętnościom potrafię go zabić mimo tego, że nosi nieprzenikalną dla moich strzał zbroję’.
Ardżuna wyjął z kołczanu jedną strzałę i wypowiadając znane sobie mantry nałożył ją na swój łuk. Zauważył to jednak znajdujący się w sporej odległości Aśwatthaman i rozpoznając intencje Ardżuny swą strzałą zdolną do zniszczenia wszelkiej broni zniszczył strzałę Ardżuny, zanim zdołał ją wypuścić ze swego łuku. Ardżuna zadziwiony i pełen podziwu dla wyczynu syna Drony rzekł do Kryszny: ‘O Kryszna, nie mogę użyć tej samej broni po raz drugi, gdyż obróci się ona przeciw mnie’.
Tymczasem pewny siebie Durjodhana nie zaprzestawał zalewania Ardżuny i Kryszny deszczem swych strzał budząc tym radość w sercach swych żołnierzy. Złota zbroja pokrywała jego ciało tak ściśle, że Ardżuna nie potrafił znaleźć miejsca przenikliwego dla swych strzał. Zabił więc jego konie i dwóch woźniców, złamał jego łuk i zerwał z jego dłoni skórzane ochraniacze raniąc go w jego nieosłonięte dłonie. Tysiące wojowników na rydwanach, słoniach i koniach rzuciło się na pomoc swemu królowi. Ardżuna bezlitośnie ścinał im głowy i kończyny swymi strzałami utrzymując dwumilowy dystans między atakującymi go siłami i swoim rydwanem.
Gdy Ardżuna zalewał wroga nieprzerwanym gradem swych strzał, Kryszna dął w swą konchę Pańcadżanję i od potężnego dźwięku uwalnianej przez Ardżunę cięciwy i konchy Kryszny wróg tracił siły i padał trupem na ziemię. Na ten widok sześciu wojowników stanowiących bezpośrednią straży Dżajadrathy i jego zwolennicy nie mogli opanować swego gniewu i ruszyli do walki z Ardżuną. Dźwięk ich strzał i konch mieszał się z dźwiękiem strzał i konch Ardżuny i Kryszny.