Opowieść 83:
Satjaki sieje spustoszenie wśród Kaurawów wspomagając Ardżunę
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
Drona Parva, Jayadratha-Vadha Parva, Sections CIX-CXXIV,
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,
URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm
Spis treści
2. Satjaki i odprowadzający go Pandawowie walczą ze strażą przednią Kaurawów chronioną przez Dronę
3. Satjaki i Pandawowie walczą z Kritawarmanem
4. Satjaki zabija króla Dżalasandhę
5. Satjaki chwilowo pozbawia zmysłów Kritawarmana i Durjodhanę
6. Satjaki zabija woźnicę Drony i płoszy jego konie
7. Satjaki pokonuje oddziały barbarzyńców i odpiera atak dywizji Durjodhany
8. Sandżaja wychwala heroizm zarówno Pandawów jak i Kaurawów
Hałas czyniony przez tych walczących ze sobą rozgniewanych herosów był straszliwy. Zdając sobie sprawę z tego, że w wypadku śmierci Ardżuny i Satjaki Kaurawowie wygrają, a Pandawowie przegrają tę wojnę, nawoływali się nawzajem do walki nie troszcząc się o swe własne życie.
(Mahābharāta, Drona Parva, Section CXXIII)
1. Judhiszthira niepokojąc się o Ardżunę wysyła mu na pomoc Satjaki, który miał go ochraniać przed Droną
Sandżaja opowiadał dalej: „O królu, w czasie gdy Ardżuna z Kryszną posuwali się uparcie w kierunku miejsca, gdzie stał król Dżajadratha wycinając sobie ścieżkę w dżungli wroga swymi strzałami, w różnych miejscach pola bitewnego toczyły się zlokalizowane walki i pojedynki. Judhiszthira, sam zaangażowany w walkę z Droną, który bronił wejścia do środka utworzonej formacji wojennej, usłyszał nagle znajomy dźwięk konchy Kryszny, Pańcadżanji, lecz nie mógł dosłyszeć dźwięku Gandiwy. Omdlewając z niepokoju pomyślał, że Ardżunę musiało spotkać jakieś nieszczęście i dlatego słyszy jedynie dźwięk konchy Kryszny i tryumfalne wrzaski Kaurawów. Rzekł do ochraniającego go na życzenie Ardżuny wojownika Wrisznich: ‘O Satjaki, nadszedł właśnie moment, abyś uczynił to, co człowiek prawy, kroczący ścieżką swych przodków powinien uczynić. Udaj się tam, gdzie Ardżuna walczy z Kaurawami i udziel mu pomocy, gdyż obawiam się o jego życie. Trudno znaleźć kogoś drugiego, kto życzyłby nam równie dobrze jak ty. Jesteś zawsze pełen pozytywnych uczuć i nigdy nie zaniedbujesz swego obowiązku. Ardżuna jest dla ciebie bratem, przyjacielem i nauczycielem. W swej przyjaźni dla niego jesteś równy Krysznie. Dorównujesz też Krysznie swoją odwagą. Weź więc na siebie to trudne zadanie, którym chcę cię obarczyć.
Zawsze postępujesz uczciwie i nigdy nie opuszczasz przyjaciół w biedzie. Twe zachowanie przyniosło ci sławę. Ten kto poświęca swe życie dla przyjaciół jest równy królowi, który oddaje całą ziemię braminom. Proszę cię więc ze złożonymi dłońmi, nie wahaj się poświęcić swego życia dla Ardżuny tak jak Kryszna. Przeciętna osoba nie potrafi tego uczynić. Jest to zadanie wyłącznie dla wysoko urodzonych herosów poszukujących sławy.
Ardżuna zawsze cię wysoko cenił i w obecności ludzi prawych wychwalał twą siłę i zręczność w rzemiośle wojennym. Powierzył ci nawet zadanie opieki nade mną, twierdząc, że nie ma nikogo, kto jest tobie równy. Wiem też jak wielkim szacunkiem i uwielbieniem ty sam go darzysz. Uczyń więc to, o co cię proszę i udziel mu wsparcia. Bez pokonania niezmierzonych sił Kaurawów nie zdoła on dotrzeć do miejsca, gdzie stacjonuje król Dżajadratha chroniony dodatkowo przez swą własną dywizję. Tak ogromna siła wroga mogłaby sprowadzić nieszczęście nawet na króla bogów Indrę.Wojska Kaurawów są jak pochłaniający wszystko ocean. Ardżuna zalewany przez te straszliwe masy może stracić życie. A gdy on zginie, cóż mi po moim życiu?
Nie wszystko podczas walki podlega naszej kontroli i dlatego niepokój o Ardżunę mąci mi rozum. Słońce już dawno przekroczyło południe, a ja nawet nie wiem, czy on jeszcze żyje. Naszym najwyższym zadaniem jest obecnie udzielenie mu pomocy. Ty sam dorównujesz w walce Narajanie. Idź więc śladem Ardżuny i udziel mu wsparcia’.
Satjaki słysząc te pełne uczucia słowa Króla Prawa rzekł: ‘O królu, twe słowa są sprawiedliwe i słuszne. Jestem wam głęboko oddany i w pełni gotowy do poświęcenia w waszej sprawie mego życia. Na twój rozkaz podejmę walkę nie tylko z ludźmi, ale również z bogami i demonami. Pragnę jednak przypomnieć ci słowa Ardżuny, które wypowiedział w obecności Kryszny i innych wojowników. Rzekł: «O Satjaki, ochraniaj króla Judhiszthirę, dopóki sam nie powrócę po zabiciu króla Dżajadrathy. Ochraniaj go przed atakiem Drony, który przysiągł, że weźmie go do niewoli i odda w ręce Durjodhany. Tylko ty i syn Kryszny Pradjumna potraficie stawić Dronie skuteczny opór. Wiedząc, że stoisz na straży Króla Prawa, będę mógł skoncentrować się w pełni na wykonaniu mojego zadania» ’.
Satjaki kontynuował: ‘O królu, jakże mogę zostawić cię swemu losowi łamiąc rozkaz Ardżuny, który jest moim nauczycielem? Któż mnie zastąpi w dostarczaniu ci ochrony przed atakiem Drony? Nie powinieneś też niepokoić się o Ardżunę, gdyż jego nikt nie potrafi pokonać. Nawet gdyby zaatakowali go razem ludzie, bogowie, demony i węże nie mogliby mu dorównać. Ardżuna razem z Kryszną zdołają na swej drodze pokonać każdą przeszkodę’.
Judhiszthira rzekł: ‘O Satjaki, to, co mówisz jest słuszne, lecz nie potrafię się wyzbyć niepokoju o Ardżunę. Udaj się więc na mój rozkaz tam, gdzie on obecnie się znajduje pozostawiając mnie pod ochroną Bhimy, jego syna Ghatotkaki, Nakuli i Sahadewy, synów Draupadi jak i wielu innych dzielnych wojowników. Przy mnie pozostanie też syn Drupady Dhrisztadjumna, który wyłonił się z ognia ofiarnego na prośbę swego ojca z zadaniem zabicia bramina Drony. Spełnij więc mój rozkaz ze spokojnym sercem, bo Dhrisztadjumna z całą pewnością potrafi stawić skuteczny opór Dronie’.
Satjaki ciągle obawiał się, że Ardżuna nie będzie zadowolony z tego, że opuścił stanowisko, gdzie stał Judhiszthira i ruszył mu na pomoc. Obawiając się jednak, że ludzie posądzą go o tchórzostwo, jeżeli nie posłucha rozkazu Judhiszthiry, rzekł: ‘O Królu Prawa, skoro sądzisz, że masz wystarczającą ochronę, przeto zgodnie z twoim rozkazem ruszę na pomoc Ardżunie. Nikt w całym wszechświecie nie jest mi droższy od Ardżuny, który jest moim nauczycielem i jego rozkazy są dla mnie święte. Twoje rozkazy są jednak dla mnie jeszcze bardziej święte, bo słucha ich nawet Ardżuna i Kryszna. Przedrę się więc przez straż przednią Drony i dotrę tam, gdzie stoi król Dżajadratha ochraniany przez swe własne oddziały jak i przez Aśwatthamana, Karnę i Krypę i gdzie czeka pełen niepokoju na przybycie Ardżuny. Pokonam bez trudu spory dystans między miejscem, gdzie stacjonujesz i gdzie obecnie znajduje się Ardżuna i będę mu towarzyszył aż do momentu śmierci Dżajadrathy’.
Satjaki rozkazał swemu woźnicy, którym był młodszy brat Daruki, woźnicy Kryszny, aby wyposażył jego rydwan we wszelkiego rodzaju broń oraz proporzec z wizerunkiem lwa ze złotymi maczugami i zaprzągł doń cztery wypoczęte ogiery. Przed wyruszeniem w drogę wziął rytualną kąpiel, poddał się dobrze wróżącym ceremoniom, wypił ceremonialny miód, dotknął lustra zrobionego z brązu i ponadto obdarował tysiąc braminów, którzy udzielili mu swego błogosławieństwa. Dzięki tym zabiegom jego energia podwoiła się. Ubrany w zbroję ozdobioną złotymi ornamentami, z łukiem w dłoni poddał się rytom pokutnym. Cztery dziewice oddawały mu honory obsypując go ryżem, perfumami i ozdabiając jego szyję girlandami ze świeżych kwiatów. Następnie ze złożonymi pobożnie dłońmi podszedł do Judhiszthiry chyląc głowę do jego stóp. Po wykonaniu wszystkich tych rytuałów wsiadł do swego rydwanu i rzekł do odprowadzajacegoągo Bhimy: ‘O Bhima, czekając na mój powrót ochraniaj Króla Prawa. Jest to twój najwyższy obowiązek’. Bhima rzekł: ‘O Satjaki, idź w pokoju, gdyż Król Prawa będzie miał we mnie swego niezawodnego obrońcę’. Satjaki rzekł: ‘O Bhima, widzę w koło same dobrze wróżące znaki, więc moje zwycięstwo jest pewne’ ”.
2. Satjaki i odprowadzający go Pandawowie walczą ze strażą przednią Kaurawów chronioną przez Dronę
Sandżaja kontynuował: „O królu, żołnierze twych synów widząc jak Satjaki wyrusza na pomoc Ardżunie podupadli na duchu, podczas gdy serca żołnierzy Pandawów unosiły się radością. Dhrisztadjumna na czele swych oddziałów odprowadził Satjaki aż do miejsca, gdzie stacjonował Drona, aby podjąć z Droną walkę i ułatwić Satjaki przedzieranie się w kierunku Ardżuny. Satjaki prąc do przodu zasypał żołnierzy twych synów potokami strzał powodując ich ucieczkę i wysyłając wielu z nich do królestwa boga śmierci Jamy. Niekiedy zabijał setkę wrogów przy pomocy jednej strzały. Kiedy indziej zabijał jednego setką swych strzał. Nikt nie śmiał się do niego zbliżyć. Choć walczył samotnie mnożył się w oczach wrogów w tysiącach kopii oszołamiając ich swoją energią. Idąc tą samą ścieżką, co Ardżuna niszczył po drodze przy pomocy różnej broni stawiające mu opór wrogie oddziały.
Bramin Drona widząc spustoszenie czynione przez Satjaki ruszył przeciw niemu i uderzył go swymi pięcioma ostrzami. Satjaki w odpowiedzi uderzył go siedmioma strzałami zaostrzonymi na kamieniu ze złotymi lotkami i piórami pawia i ptaka Kanki. Drona w rewanżu dosięgnął swymi strzałami jego konie i woźnicę. Satjaki nie mogąc tego spokojnie znieść z głośnym krzykiem uderzył swymi strzałami Dronę, jego konie, woźnicę i obciął jego proporzec. Drona w odpowiedzi zasypał go gradem strzał i zawołał: ‘O Satjaki, nie próbuj unikać walki ze mną tak jak to uczynił twój nauczyciel Ardżuna. Nie pozwolę ci dzisiaj ujść z życiem!’ Satjaki odpowiedział: ‘O braminie, Król Prawa dał mi rozkaz podążania za Ardżuną. Walka z tobą jest więc dla mnie stratą czasu, bo wiem, że z bronią w ręku jesteś nie do pokonania. Poza tym uczeń zawsze powinien podążac drogą swego nauczyciela’ ”.
3. Satjaki i Pandawowie walczą z Kritawarmanem
Sandżaja kontynuował: „O królu, Satjaki dzięki zręcznemu manewrowi swego woźnicy wyminął Dronę wydostając się poza zasięg jego strzał. Drona nie dając za wygraną ścigał go zasypując go od tyłu gradem swych ostrzy. Satjaki jednakże nie zamierzał się odwracać i skierował swój rydwan przeciw Karnie i jego oddziałom. Zalewając ich potokami strzał wdarł się do ich środka skłaniając ich do ucieczki. Do walki z Satjaki ruszył wówczas heroiczny Kritawarman. Satjaki uderzył go sześcioma ostrzami, a jego ogiery trafił czterema. Nie zaprzestając walki uderzył go ponownie w pierś dwudziestoma strzałami o wielkiej szybkości. Kritawarman nie mogąc tego spokojnie znieść uderzył Satjaki w pierś swą strzałą o szybkości wiatru, groźną jak trucizna węża. Strzała ta odbiła się od jego zbroi i pomazana jego krwią wbiła się w ziemię. Kritawarman zalał wówczas Satjaki kolejnym potokiem swych strzał łamiąc jego łuk i uderzając go w pierś dziesięcioma ostrzami. Satjaki uchwycił włócznię i wyrzuciwszy ją uderzył Kritawarmana w prawe ramię. Następnie uchwyciwszy nowy łuk zalał go tysiącami swych strzał i zabił jego woźnicę. Pozbawione woźnicy konie poniosły jego rydwan. Kritawarman szybko opanował swe konie i ruszył ponownie przeciw Satjaki, który w międzyczasie wdarł się głęboko w oddziały Bhodżów i Kambhodżów i zniknął mu z widoku. Tymczasem Bhodżów i Kambhodżów zaatakował ze swym wojskiem Bhima. Kritawarman zrezygnował ze ścigania Satjaki kierując swe strzały przeciw wojskom Pandawów. Podobnie uczynił Drona.
Bhima zadął w swą konchę i uchwyciwszy swój łuk uderzył Kritawarmana trzema strzałami. Judhiszthira uderzył go pięcioma ostrzami, Sahadewa dwudziestoma, a Nakula setką. Licznymi strzałami uderzyli go również synowie Draupadi, syn Bhimy Ghatotkaka, król Wirata i Drupada jak i synowie Drupady Dhrisztadjumna i Śikhandin. Kritawarman w rewanżu uderzył każdego z nich swymi pięcioma celnymi strzałami. Mierząc w Bhimę złamał jego łuk, obciął proporzec na jego rydwanie i zanim Bhima zdołał uchwycić nowy łuk, uderzył go w pierś siedemdziesięcioma ostrymi strzałami. Od ich uderzenia Bhima zachwiał się jak góra podczas trzęsienia ziemi. Pandawowie chcąc go ochraniać zasypali Kritawarmana gradem strzał otaczając go ze wszystkich stron. Bhima odzyskawszy zmysły uchwycił w dłoń włócznię zrobioną ze stali ze złotą głowicą i wyrzucił ją w kierunku Kritawarmana, który złamał ją na pół swymi strzałami. Upadła na ziemię z siłą meteorytu rozświetlając wszystkie kierunki. Rozgniewany Bhima uchwycił nowy łuk i uderzył Kritawarmana w pierś pięcioma potężnymi ostrzami. Kritawarman brocząc krwią od otrzymanych ran uderzył Bhimę i każdego z atakujących go wojowników trzema strzałami. Każdy z nich odpowiedział uderzając go siedmioma strzałami.
Kritawarman w rewanżu złamał łuk Śikhandina, który uchwycił w dłonie miecz i tarczę ozdobioną setką księżyców i wyrzucił swój miecz z ogromną siłą w kierunku Kritawarmana przecinając jego łuk z nałożoną nań strzałą, podczas gdy pozostali wojownicy Pandawów uderzali go swymi strzałami. Kritawarman uchwyciwszy nowy łuk odpowiedział swymi celnymi strzałami. Śikhandin w rewanżu zarzucił go strzałami z głowicą zrobioną z pazurów żółwia. Rozgniewany tym Kritawarman zbliżył się ku niemu i zalał go potokiem swych ostrzy. Przez dłuższą chwilę zasypywali się nawzajem swymi strzałami, aż do momentu, gdy słaniający się z bólu Śikhandin opadł bez zmysłów na dno swego rydwanu. Żołnierze Kaurawów powitali ten widok radosnymi okrzykami, a żołnierze Pandawów krzyknęli ze zgrozy. Woźnica Śikhandina widząc go bez zmysłów wywiózł go szybko poza zasięg strzał, podczas gdy wojska Pandawów z Bhimą na czele rzuciły się z impetem na Kritawarmana. Wkrótce jednak nie mogąc wytrzymać naporu jego strzał zaczęli uciekać.
Tymczasem Satjaki słysząc odgłosy zaciętej walki i widząc, że wojska Pandawów wycofują się, zawrócił z drogi i ruszył ponownie do ataku przeciw Kritawarmanowi. Swymi strzałami zabił jego konie, złamał jego łuk, zranił jego woźnicę i zasypał straż broniącą jego tyłów łamiąc jej szeregi”.
4. Satjaki zabija króla Dżalasandhę
Sandżaja kontynuował: „O królu, Satjaki po dokonaniu tego heroicznego czynu zawrócił ponownie na scieżkę Ardżuny. Aby się do niego przedrzec, rozkazał swemu woźnicy, aby ruszył przeciw dywizji na słoniach należącej do Trigartów prowadzonej przez Rukmarathę, stacjonującej po lewej stronie dywizji prowadzonej przez Dronę. Gdy zbliżał się do nich na swym rydwanie ciągnionym przez gniade konie, Trigartowie otoczyli go ze wszystkich stron zasypując go różnego rodzaju bronią. Satjaki odpowiadał im potokami swych ostrzy. Pod uderzeniem jego strzał słonie z połamanymi kłami, pokryte krwią ze swych ran, z obciętymi uszami i trąbami, często pozbawione jeźdźców zaczęły uciekać głośno rycząc.
Król Magadhów Dżalasandha ruszył z wściekłością na swym słoniu przeciw stojącemu na swym rydwanie Satjaki. Gdy Satjaki zatrzymał jego słonia swymi strzałami, Dżalasandha w rewanżu uderzył go w pierś swymi ostrzami o ogromnej sile uderzenia, złamał jego łuk i uderzył go ponownie swymi pięcioma strzałami. Satjaki jednak nawet nie drgnął i uchwyciwszy nowy łuk z dzikim uśmiechem przeszył go sześćdziesięcioma strzałami, złamał jego łuk i ponownie uderzył go trzema strzałami. Dżalasandha w rewanżu rzucił w kierunku Satjaki lancą, która przeszyła jego ramię i zakopała się w ziemi jak jadowity wąż. Gdy Satjaki odpowiedział mu swymi trzydziestoma celnymi strzałami, Dżalasandha uchwycił tarczę i bułat i kręcąc nim przez chwilę w powietrzu wyrzucił go w kierunku Satjaki. Wyrzucony z ogromną siłą bułat zniszczył jego łuk i utkwił w ziemi. Doprowadzony tym do wściekłości Satjaki uchwycił nowy łuk wielki jak pęd drzewa Śala i wydający dźwięk podobny do pioruna Indry i parą strzał ostrych jak brzytwa uciął mu ozdobione złotem ramiona, które upadły na ziemię z wysokości jego słonia jak dwie potężne maczugi. Trzecią równie ostrą strzałą uciął mu głowę. Zbroczony krwią słoń ciągnąc za sobą kosztowne siodło pozbawione jeźdźca rzucił się w panice do ucieczki tratując własne szeregi i zmuszając je do ucieczki”.
5. Satjaki chwilowo pozbawia zmysłów Kritawarmana i Durjodhanę
Sandżaja kontynuował: „O królu, Drona i twoi synowie widząc ucieczkę Trigartów ruszyli na czele swych dywizji przeciw Satjaki zalewając go potokami strzał. Otoczywszy go zwartym kręgiem uderzali go licznymi strzałami, na co on odpowiadał zasypując każdego z nich swymi celnymi ostrzami i na oczach całej armii zranił Durjodhanę. Durjodhana odpowiedział strumieniem swych strzał. Satjaki w rewanzu złamał jego łuk i zasypał pozbawionego łuku króla gradem swych ostrzy. Rozgniewany tym Durjodhana uchwycił nowy łuk i przeszył Satjaki setką swych strzał, na co Satjaki odpowiedział deszczem strzał. Pozostali twoi synowie włączyli się do walki przykrywając Satjaki płaszczem strzał. Satjaki w rewanżu uderzył każdego z nich swymi ostrzami i śmiejąc się dziko swą celną strzałą ponownie zniszczył łuk Durjodhany budząc w nich przerażenie swym wyczynem. Następnie obciął proporzec Durjodhany ozdobiony wyszywanym klejnotami słoniem, zabił jego konie i woźnicę i uderzył go w pierś licznymi groźnymi ostrzami. Twój syn Czitrasena widząc, że Durjodhana traci zmysły wciągnął go na swój rydwan. Pozostali twoi synowie jak i inni wojownicy widząc swego króla zredukowanego do roli Księżyca (Somy) połykanego przez asurę Rahu, zawyli z przerażenia.
Kritawarman słysząc te okrzyki ruszył do walki z Satjaki, który wyruszył mu naprzeciw. Obaj rozpaleni gniewem rzucili się na siebie jak dwa tygrysy. Kritawarman uderzył Satjaki, jego woźnicę i cztery konie ostrymi strzałami ze złotymi lotkami zatrzymując jego rydwan. Satjaki w rewanżu przeszył Kritawarmana ośmioma strzałami o ogromnej sile. Widząc, że Kritawarman zadrżał od ich uderzenia uderzył swymi strzałami jego konie i woźnicę i swą następną strzałą uderzył go ponownie w pierś. Strzała ta zbroczona krwią odbiła się od jego zbroi przybijając ją i utkwiła w ziemi. Zalany krwią Kritawarman zachwiał się od jej uderzenia i tracąc na chwilę zmysły opadł na taras swego rydwanu. Satjaki wykorzystując ten moment jego słabości i nie chcąc dłużej tracić czasu na walkę z nim, skierował swe konie ku miejscu, gdzie znajdował się obecnie Ardżuna.
6. Satjaki zabija woźnicę Drony i płoszy jego konie
Drona widząc, że Satjaki rozgromił twoich synów, ruszył im na odsiecz zasypując go gradem strzał, które Satjaki niestrudzenie niszczył. Trzy strzały zrobione z żelaza przypominające trzy jadowite węże uderzyły go w czoło i wyglądał jak góra z trzema wierzchołkami. Drona nie zaprzestając wypuszczania strzał ze swego łuku przeszył go najpierw pięćdziesięcioma a potem setką strzał. Satjaki nie pozostając dłużny przykrył rydwan Drony tysiącami strzał. Obaj cieszyli się ogromną lekkością ręki i dorównywali sobie swymi umiejętnościami. Rozgniewany Satjaki uderzył Dronę dziewięcioma prostymi strzałami i wieloma strzałami przeszył jego proporzec. Drona opowiedział potokiem strzał, uderzając jego woźnicę, konie, obcinając mu jego proporzec i łamiąc łuk. Satjaki w rewanżu uchwycił potężną maczugę i wyrzucił ją z ogromną siłą w kierunku Drony, który zniszczył ją swymi strzałami, zanim zdołała do niego dotrzeć. Satjaki szybko uchwycił nowy łuk i tryumfalnie wrzeszcząc przeszył Dronę wieloma strzałami zahartowanymi na kamieniu. Drona nie mogąc znieść jego wrzasku wyrzucił w jego kierunku żelazną włócznię z ostrzem zrobionym ze złota, lecz włócznia omijając Satjaki zakopała się w ziemi z głośnym sykiem. Satjaki w rewanżu zasypał Dronę gradem strzał raniąc go boleśnie w prawe ramię. Drona z kolei połamał jego łuk i uderzył jego woźnicę włócznią wyrzuconą z taką siłą, że na pewien czas pozbawiła go zmysłów. Satjaki uchwycił lejce i w czasie gdy jego woźnica leżał bez zmysłów, sam prowadził konie nie zaprzestając zalewania Drony swymi strzałami. Był to wyczyn prawdziwie niezwykły. Sprawując kontrolę nad swymi końmi uderzył Dronę setką swych strzał. I gdy Drona w rewanżu uderzył go pięcioma ostrzami przebijając jego zbroję, jedną celną strzałą powalił na ziemię woźnicę Drony i zasypując jego konie setkami strzał spowodował, że nie czując kontroli woźnicy poniosły rydwan Drony zataczając koła po całym polu bitewnym. Królowie i książęta zaniechali walki z Satjaki i chcąc zatrzymać konie Drony pognali za nim. Drona opanowawszy w końcu swe konie i widząc, że Satjaki się zbytnio oddalił, wrócił na swe stanowisko na straży przedniej i zajął się ponownie formowaniem swych rozbitych szeregów”.
7. Satjaki pokonuje oddziały barbarzyńców i odpiera atak dywizji Durjodhany
Sandżaja kontynuował: „O królu, Satjaki po pokonaniu Drony i Kritawarmana posuwał się dalej ścieżką Ardżuny w kierunku miejsca, gdzie stał król Dżajadratha. Żołnierze Kaurawów zalewali go swymi strzałami atakując go ze wszystkich stron, lecz on konsumował wroga, który znalazł się w zasięgu jego strzał jak pożar, który niszczy wszystko, co napotka na swej drodze. Rozsiewając wokół swe śmiertelne strzały rzekł ze śmiechem do swego woźnicy: ‘O Suta, nasi wrogowie już dawno zostali zabici przez Krysznę i Ardżunę. My sami jesteśmy jedynie ich upozorowanymi narzędziami i zabijamy tych, którzy są już martwi.
Strach nigdy nie zagościł w moim sercu na widok wroga. Po pokonaniu bezbrzeżnego oceanu dywizji Drony i ludożerczej dywizji Dżalasandhy to, co pozostało przed nami, wydaje się płytkim strumieniem łatwym do przebycia. Musimy być już blisko Ardżuny, gdyż jeszcze ciągle widać unoszący się z ziemi kurz wzniecony przez jego rydwan. Pokrywające ziemię trupy wojowników, słoni i koni jak i ślady ucieczki przerażonych Kaurawów wskazują nam drogę, którą szedł. Słyszę też wyraźnie niepowtarzalny brzęk Gandiwy. Widzę też wszędzie różne dobrze wróżące znaki, które sugerują, że przed zachodem słońca zdoła on zabić króla Dżajadrathę realizując swą przysięgę.
Jedźmy więc bez zwłoki dalej. Skieruj nasze konie tam, gdzie stoi dywizja Durjodhany gotowa do wznowienia walki ze mną, oraz trudne do pokonania oddziały Kambhodżów i uzbrojeni w swe łuki i strzały Jawanowie jak i niezliczone oddziały barbarzyńców (nie-ariów) walczące przy pomocy różnego rodzaju broni. Pozabijam ich wszystkich tak jak Indra pozabijał danawów. Jeszcze dziś Durjodhana zobaczy we mnie drugiego Ardżunę. Zabijając Kambhodżów zrealizuję swą własną przysięgę i oddam przysługę Ardżunie. Wycinając w pień całą dywizję barbarzyńców z ogolonymi głowami spowoduję, ż Kaurawowie pogrążą się w żałobie, a mój nauczyciel Ardżuna będzie mógł podziwiać moje umiejętności walki, które nabyłem od niego. Zabiję tysiące królów ofiarując w ten sposób swą miłość i oddanie memu nauczycielowi’.
Na rozkaz Satjaki jego woźnica poprowadził konie ku miejscu, gdzie ustawili się Jawanowie i Kambhodżowie. Widząc jak się do nich zbliża, zasypali go gradem rozmaitej broni, którą on zniszczył swoimi celnymi ostrzami i wypuszczając ze swego łuku strzały z lotkami z piór sępa obcinał im głowy i ramiona. Zabijał pięciu, sześciu lub siedmiu jedną strzałą. Barbarzyńcy padali na ziemię setkami. W końcu bezbronni wobec jego strzał zaczęli uciekać we wszystkich kierunkach. Podążające za nim w pewnej odległości wojska Pandawów powitały jego heroiczne wyczyny głośnym aplauzem. Oklaskiwali je również obserwujący go gandharwowie.
Po pokonaniu barbarzyńskich oddziałów Satjaki ruszył dalej ścieżką Ardżuny przedzierając się przez wojska Kaurawów jak przez dżunglę. Twoi synowie z Durjodhaną na czele, Śakuni i liczni inni królowie kipiąc gniewem podążali za nim pragnąc go dosięgnąć swymi strzałami. Widząc ich Satjaki poprosił swego woźnicę, aby zwolnił bieg koni. Rzekł: ‘O Suta, siły Kaurawów nabrzmiałe od pychy i gniewu pędzą ku nam z ogromnym hukiem powodując drżenie ziemi. Zatrzymam te walące się na mnie masy moimi strzałami tak jak kontynent zatrzymuje wzburzone wody oceanu. Zaraz zobaczysz jak zabijam ich tysiące’. Powitał nadciągającą jak chmury burzowe armię swymi celnymi ostrzami śmiertelnymi jak trucizna węża. Zatrzymując ją w jej biegu, zabił wielu. Niezliczona masa ludzi i zwierząt kotłowała się w miejscu przerażona jego strzałami. Nawet Ardżuna nie byłby zdolny do spowodowania podobnej rzezi.
Durjodhana, Duhśasana, Czitrasena i Śakuni uderzali Satjaki licznymi strzałami. Satjaki w rewanżu atakując z szybkością sokoła przeszył każdego z nich swymi ostrzami. Odpowiedzieli mu swymi licznymi celnymi strzałami. Durjodhana przeszył go siedemdziesięcioma trzema strzałami i uderzył jego woźnicę trzema. Satjaki w odpowiedzi zalał wszystkich potokiem swych strzał i jedną strzałą o szerokiej głowicy pozbawił życia woźnicę Durjodhany. Konie pozbawione kontroli poniosły jego rydwan po polu bitewnym. Twoi pozostali synowie porzucając walkę ruszyli w ślad za unoszonym przez rozszalałe konie rydwanem Durjodhany ścigani przez strzały Satjaki”.
Sandżaja kontynuował: „O królu, heroiczne wyczyny Satjaki były niezwykłe. Walcząc w pojedynkę zabił niezliczoną ilość atakujących go z wszystkich stron wrogów.
Durjodhana wysłał przeciw niemu tysiące Samsaptaków walczących przy pomocy różnego rodzaju broni gotowych do walki na śmierć i życie. Wśród nich byli mieszkańcy gór i rozbójnicy uzbrojeni w kamienie. Duhśasana zachęcał ich do walki wołając: ‘O wy, którzy nie znacie i nie przestrzegacie Prawa, walczcie, nie wycofujcie się! Satjaki nie zna waszej techniki walki i nie potrafi obronić się przed waszymi kamieniami. Zaatakjcie go bez lęku, gdyż on nie potrafi się przed wami obronić!’
Mieszkańcy gór otoczyli Satjaki ze wszystkich stron trzymając w dłoniach kamienie wielkie jak głowa słonia. Satjaki przy pomocy swych strzał rozbijał je na drobny proch lub obcinał całe ramiona i trzymające je dłonie. Rozbite kawałki kamieni rozgrzane do czerwoności opadały na tych, co je wyrzucali zabijając wielu z nich. Kamienie pękały z głośnym hukiem płosząc konie, słonie jak i ich jeźdźców. Inne barbarzyńskie plemiona przyszły im z pomocą rzucając w Satjaki swą plemienną bronią, którą on niestrudzenie niszczył swymi strzałami. Zabił ich kilka tysięcy, gdy nie zważając na celność jego strzał wielokrotnie ponawiali atak.
Drona słysząc hałas dochodzący z miejsca, gdzie walczył Satjaki, rzekł do swego woźnicy: ‘O Suta, ten wściekły wojownik Wrisznich rozszarpuje naszą armię na kawałki walcząc jak sam Niszczyciel. Spójrz na naszych wojowników zakrwawionych i bez broni, uciekających we wszystkich kierunkach. Ich konie ponoszą ich nie czując kontrolującej je dłoni woźnicy. Poprowadź mój rydwan w ich kierunku, abym mógł udzielić im pomocy’. Woźnica Drony rzekł: ‘O braminie, w czasie gdy wojska Kaurawów uciekają przed Satjaki, na nas napierają wojska Pandawów. Które zadanie jest ważniejsze: walka z Satjaki, który znajduje się daleko od nas, czy obrona naszych szeregów przed atakującą nas wrogą armią?’
Mimo sporego dystansu Drona widział, jak wielu wojowników na rydwanach pada pod uderzeniem strzał Satjaki, a wielu innych ucieka. Wśród uciekających dostrzegł twego syna Duhśasanę. Gdy się do niego zbliżył, Drona zawołał: ‘O Duhśasana, dlaczego uciekasz przed walką? Jesteś przecież księciem, bratem króla, potężnym wojownikiem na rydwanie. To ty sam sprowokowałeś tę wojnę! Dlaczego teraz nagle straciłeś całą odwagę, choć nie brakowało ci jej w Gmachu Gry, gdy ciągnąłeś za włosy żonę Pandawów, Draupadi, krzycząc, że jest niewolnicą wygraną przez Durjodhanę w kości. Choć miałeś odwagę na wypowiedzenie tych słów, zabrakło ci jej teraz, żeby walczyć! Po sprowokowaniu wojny z Pandawami i Pańcalami uciekasz teraz przed walczącym samotnie Satjakim! Czyżbyś nie był w stanie przewidzieć, że kości w końcu przemienią się w strzały? Czyżbyś zapomniał o swych obelgach pod adresem Pandawów i o swym zachowaniu, którym sprowokowałeś przysięgę Draupadi, że nie zwiąże swych włosów zanim nie umyje ich w twej krwi? Gdzie się teraz podziała twoja wcześniejsza pycha, twoje zuchwalstwo i przechwałki? Dlaczego teraz uciekasz przed Pandawami, których wcześniej rozogniłeś do czerwoności, choć wiedziałeś, że są potężni jak jadowite węże?
Powiedz mi, jak się ma król Durjodhana? Czy jego życiu nic nie zagraża? Będąc odważnym bratem Durjodhany powinieneś ochraniać swego króla, a nie uciekać. Stojąc na czele licznych oddziałów dajesz im zły przykład uciekając przed walczącym samotnie Satjakim! A co zrobisz, gdy staniesz w obliczu Ardżuny, Bhimy, Nakuli i Sahadewy? Jeżeli boisz się walki i zamierzasz przed nią uciekać, lepiej zawrzyj pokój z Pandawami. Oddaj im ich królestwo, zanim ich śmiertelne strzały przeszyją twoje ciało jak i ciała setki twoich braci. Przypomnij sobie słowa Bhiszmy, który zawsze próbował przekonać Durjodhanę, że Pandawów nie można pokonać. Zawrzyj z nimi pokój lub walcz z odwagę i determinacją godną wojownika. Zawróć swe konie i walcz dalej z Satjaki!’
Duhśasana nie powiedział nic udając, że nie słyszy słów Drony. Zawrócił jednak swe konie i prowadząc za sobą oddziały barbarzyńców ruszył ponownie przeciw Satjaki.
Tymczasem Drona ruszył do walki ze zbliżającymi się ku niemu oddziałami Pandawów, Pańcalów i Matsjów. Szybko wdarł się w ich środek kosząc ich swymi strzałami. Odważny książę Pańcalów, Wiraketu, uderzył swymi strzałami Dronę, jego woźnicę i jego proporzec. Drona, choć rozgniewany, nie mógł się przez jakiś czas do niego zbliżyć będąc otoczony ze wszystkich stron i zalewany różnego rodzaju bronią, którą nieustannie niszczył swymi strzałami. W końcu jego jedna celna i śmiertelna strzała przeszyła pierś księcia Pańcalów i zalana krwią wbiła się w ziemię. Wiraketu upadł ze swego rydwanu na ziemię jak potężne drzewo wyrwane przez wiatr. Bracia księcia zasypali Dronę nowym gradem strzał, na który on odpowiadał swymi ostrzami. Zdezorientowani przez swój żal i strzały Drony stali się łatwym celem i Drona z dzikim uśmiechem wszystkich ich pozabijał.
Dhrisztadjumna widząc śmierć swych braci i nie mogąc powstrzymać łez ruszył wściekle przeciw Dronie i przykrył i jego rydwan gęstym płaszczem strzał wywołując tym głośny aplauz. Następnie uderzył go w pierś swymi licznymi prostymi ostrzami. Pod wpływem ich uderzenia Drona omdlał opadając na dno swego rydwanu. Dhrisztadjumna widząc go w takim stanie odłożył łuk i uchwyciwszy swój miecz opuścił swój rydwan i wskoczył szybko na rydwan Drony z zamiarem ucięcia mu głowy. Drona jednakże szybko odzyskał zmysły i uchwyciwszy swój łuk uderzał go swymi skutecznymi na krótki dystans strzałami znanymi wyłącznie jemu. Dhrisztadjumna osłabiony od ich uderzeń i nie mogąc użyć swego miecza zeskoczył z jego rydwanu i powróciwszy na swój rydwan uchwycił ponownie swój potężny łuk i zasypał Dronę swymi ostrzami, na które Drona odpowiadał deszczem strzał. Zalewali się nawzajem potokami strzał tak jak monsunowe chmury zalewają ziemię deszczem. W końcu Drona swą celną strzałą uciął głowę woźnicy Dhrisztadjumny i pozbawione kontroli konie poniosły jego rydwan.
Tymczasem Duhśasana prowadząc za sobą liczne oddziały zbliżył się ponownie do Satjaki zalewając go deszczem strzał. Satjaki wyszedł mu naprzeciw i pod naporem jego strzał straż przednia Duhśasany rzuciła się do ucieczki. Duhśasana jednakże pozostał na miejscu uderzając swymi ostrzami Satjaki, jego konie i jego woźnicę. Satjaki w rewanżu zasypał go gęstym gradem strzał czyniąc go niewidocznym. Durjodhana widząc, że jego brat znalazł się w niebezpieczeństwie wysłał mu na pomoc oddział Trigartów, którzy padali setkami od celnych strzał Satjaki i wkrótce zaczęli uciekać w kierunku miejsca, gdzie stał Drona. Satjaki zaprzestał z nimi walki chcąc isć dalej w kierunku miejsca, gdzie przebywał Ardżuna, jednakże Duhśasana chcąc go zatrzymać uderzył go swymi dziewięcioma ostrzami. Wywiązała się między nimi zacięta walka. W końcu doprowadzony do wściekłości Satjaki uderzył go w pierś swymi strzałami, zabił jego konie i woźnicę, złamał jego łuk i pozbawił jego dłonie skórzanch ochraniaczy. Przywódca Trigartów widząc go bez broni i bez rydwanu wciągnął go szybko na swój rydwan. Satjaki, choć chciał Duhśasanę zabić, powstrzymał swój gniew pamiętając, że Bhima przysiągł, że go zabije i oczysci jego krwią włosy Draupadi”.
8. Sandżaja wychwala heroizm zarówno Pandawów jak i Kaurawów
Król Dhritarasztra rzekł: „O Sandżaja, czyż żaden wojownik moich synów nie był w stanie zatrzymać lub zabić walczącego samotnie Satjaki? Jakże zdołał on w pojedynkę przedrzeć się przez niezmierzone siły moich synów?”
Sandżaja rzekł: „O królu, nigdy przedtem nie zgromadziły się na polach Kurukszetry równie potężne militarne siły jak wówczas, gdy Kaurawowie walczyli z Pandawami. Nigdy przedtem nikt nie uformował wojsk w formację, którą utworzył Drona, aby bronic dostępu do króla Dżajadrathy. Wrzawa bitewna przypominała huk oceanu smaganego przez huraganowy wiatr. Hałas czyniony przez tych walczących ze sobą rozgniewanych herosów był straszliwy. Zdając sobie sprawę z tego, że w wypadku śmierci Ardżuny i Satjaki Kaurawowie wygrają, a Pandawowie przegrają tę wojnę, nawoływali się nawzajem do walki nie troszcząc się o swe własne życie. Satjaki idąc drogą Ardżuny zabił ogromną ilość żołnierzy twych synów. Lecz twój syn Durjodhana również walczył zaciekle i z wielkim bohaterstwem z wojskami Pandawów łamiąc ich szeregi i wdzierając się do środka ich wojennej formacji. Walcząc sam jeden z ogromną ilością wroga, zabił wielu”.
Król Dhritarasztra rzekł: „O Sandżaja, mój syn Durjodhana, choć był wychowany w luksusie jest wielkim wojownikiem i królem wszystkich ludzi. Jestem przekonany, że nie uciekał, gdy sam jeden musiał walczyć z wielu”.
Sandżaja rzekł: „O królu, twój syn Durjodhana walczył z wielką odwagę i wsławił się wieloma heroicznymi czynami. Niszczył swymi strzałami wojska Pandawów tak jak spragniony słoń niszczy w jeziorku kwiaty lotosu. Dzięki swym umiejętnościom i doświadczeniu zabił setki żołnierzy.
Rzeź tego dnia była straszliwa i po obu stronach zginęło wielu. Straszliwe walki toczyły się zarówno z miejscu, gdzie Ardżuna i Satjaki przedzierali się samotnie w kierunku król Dżajadrathy, jak i u wejścia do formacji wojennej Kaurawów bronionego przez Dronę i uparcie atakowanego przez Pandawów.
Drona zabił wielu znakomitych wojowników przy pomocy swych naostrzonych na kamieniu strzał. Pozbawił życia najstarszego z pięciu braci Kaikejów, Wihatkszatrę, który ruszył odważnie przeciw niemu zasypując go swymi strzałami. Drona odpowiedział swymi strzałami, które on wszystkie niszczył. Wszyscy patrzyli z podziwem na ten jego wyczyn. Drona przywołał wówczas niebiańską broń Brahmy, lecz on zniszczył ją inną bronią Brahmy, która była w jego posiadaniu i uderzył Dronę swymi sześćdziesięcioma ostrzami z lotkami zrobionymi ze złota. Rozgniewany tym Drona uderzył go potężną strzałą, która przebiła się przez jego zbroję. Głęboko zraniony książę Kaikejów uderzył Dronę siedemdziesięcioma ostrzami i zranił jego woźnicę. Drona zasypał go gradem swych strzał pozbawiając go spokoju, zabił jego woźnicę i ogiery. Wypuszczając ze swego łuku następne trzy strzał uciął na jego rydwanie proporzec i baldachim i przebił jego pierś pozbawiając go życia. Po zaciętej walce zabił również syna Sziśupali o imieniu Dhrisztaketu, który widząc śmierć Wihatkszatry ruszył przeciw niemu żądny zemsty.
Drona zabijał żołnierzy Pandawów setkami tak jak Indra zbijał asurów. Czediowie i Pańcalowie dziesiątkowani przez jego strzały szukali pomocy u Bhimy i Dhrisztadjumny wołając głośno: ‘Ten rozpalony gniewem bramin, który zebrał zasługi praktykując ascezę, skonsumuje wszystkich wojowników. Obowiązkiem bramina jest asceza, a obowiązkiem wojownika jest walka. Bramin dzięki sile swej ascezy potrafi wszystko spalić swym wzrokiem. Drona, który zdobył znajomość wszelkiej broni, skonsumuje nas wszystkich!’
Syn Dhrisztadjumny, Kszatradharman, słysząc te nawoływania skierował swe strzały przeciw Dronie i złamał jego łuk. Rozgniewany tym Drona uchwycił nowy łuk i swą śmiertelną strzałą przeszył jego pierś zabijając go na miejscu. Widząc to Cekitana uderzył Dronę w pierś dziesięcioma strzałami, zranił jego woźnicę i konie. Drona w rewanżu uderzył Cekitanę w prawe ramię szesnastoma strzałami i siedmioma strzałami zabił jego woźnicę. Pozbawione kontroli konie rzuciły się do ucieczki budząc tym lęk w sercach żołnierzy Pandawów i Pańcalów.
Drona o ciemnej cerze i białych włosach tratując żołnierzy Pandawów jak rozwścieczony słoń wyglądał wspaniale. Walczył jak młodzieniec, choć miał już osiemdziesiąt pięć lat. Był jak sam Indra uzbrojony w piorun”.