Opowieść 88:
Kłamstwo Króla Prawa i zgroza śmierci bramina Drony
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
Drona Parva, Drona-Vadha Parva, Sections CLXXXIV-CXCIII,
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,
URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm
Spis treści
1. Judhiszthira nastawia swój umysł na śmierć Drony
2. Drona zabija ojca Dhrisztadjumny Drupadę i króla Wiratę
3. Chaos piętnastego dnia walk na polach Kurukszetry
4. Ardżuna walczy z Droną i żaden z nich nie jest w stanie zdobyć przewagi
5. Dhrisztadjumna próbuje zabić Dronę w uczciwej walce, lecz nie odnosi sukcesu
9. Król Prawa wypowiada kłamstwo, które doprowadza do śmierci Drony
10. Ku zgrozie wszystkich Dhrisztadjumna zabija Dronę, który pogrążył się w jodze
Pandawowie widząc straszliwy pogrom czyniony przez Dronę zaczęli obawiać się o losy bitwy i tracić nadzieję na zwycięstwo. Kryszna mając na uwadze ich dobro rzekł do Ardżuny: „O Ardżuna, ... zapomnij na chwilę o swej prawości i użyj sprytnego chwytu, który ci doradzę, aby nie pozwolić Dronie na zabicie was wszystkich i zwyciężyć. Drona odłoży swój łuk na wieść o śmierci swego syna. Okłamcie więc go, że Aśwatthaman został zabity”.
Choć inni zaakceptowali radę Kryszny, Ardżuna nie potrafił jej zaakceptować. Z wielkim trudem zaakceptował ją nawet Król Prawa. ... Pragnąc zwycięstwa i równocześnie bojąc się wypowiadania kłamstwa rzekł do Drony: „O braminie, Aśwatthaman został zabity”, dodając niewyraźnie słowo „słoń”. Gdy wypowiadał to kłamstwo, jego rydwan znajdujący się zawsze cztery cale ponad ziemią dotknął ziemi.
(Mahābharāta, Drona Parva, Section CXCI)
1. Judhiszthira nastawia swój umysł na śmierć Drony
Sandżaja rzekł do ślepego króla Dhritarasztry: „O królu, po śmierci syna Bhimy Ghatotkaki i ogromnych stratach poniesionych podczas nocnych walk Judhiszthira nastawił swój umysł na śmierć Drony. Rzekł do Dhrisztadjumny: ‘O Dhrisztadjumna, narodziłeś się z ognia ofiarnego z zadaniem zabicia Drony, do którego twój ojciec Drupada żywi wielką urazę. Zrealizuj swe zadanie i uwolnij nas wszystkich od śmiercionośnych strzał tego wściekłego bramina. To jego obwiniam o zabójstwo syna Ardżuny Abhimanju, bo to on pouczył innych, jak go zabić. Otocz go ze wszystkich stron wspierany przez swego brata Śikhandina, twego ojca Drupadę, króla Wiratę, Nakulę i Sahadewę i synów Draupadi. Niech do ataku na niego ruszą pod twoim przywództwem wszyscy nasi wojownicy na rydwanach, słoniach i koniach jak i cała nasza piechota’.
Choć obie strony walczyły z całych swych sił, wszyscy byli zmęczeni przeciągającą się głęboko w noc walką. Była już północ i niektórzy pokonani przez sen porzucali swą broń zasypiając w siodłach koni, na grzbietach słoni i na tarasach swych rydwanów zabijani przez zachowującego wciąż przytomność umysłu wroga. Niektórzy straciwszy rozum z braku snu, zabijali się swą własną bronią. Ardżuna widząc swych żołnierzy w takim stanie zawołał: ‘O wojownicy, pokryły was ciemności i kurz. Jesteście wyczerpani nieustającą walką i brakiem snu. Zamknijcie oczy i pozostając na polu bitewnym odpocznijcie przez chwilę, zanim wzejdzie księżyc. Gdy znajdujący się w nowiu księżyc oświetli pole bitewne swym blaskiem, wznowimy walkę’.
Nawoływanie Ardżuny do odpoczynku przyjęto powszechnym aplauzem. Kaurawowie zaczęli również nawoływać do przerwania walk. Wielu żołnierzy zasypiając na gołej ziemi lub grzbiecie swych wierzchowców obdarzało go swym błogosławieństwem mówiąc: ‘O Ardżuna, w tobie zamieszkała zarówno wszelka broń jak i wszystkie Wedy, zarówno odwaga jak i wiedza. Jesteś prawy i pełen współczucia dla żywych istot. Bądź błogosławiony. Już wkrótce zrealizujesz cel, który jest bliski twemu sercu.’
Całe pole bitewne pokrył gęsty tłum ludzi i zwierząt zanurzonych w głębokim śnie, którzy zaprzestali walki aż do momentu, gdy na wschodzie ochranianym przez Indrę ukazał się sierp księżyca o policzkach białych jak twarz pięknej damy. Jasny jak ciało byka, który zawsze towarzyszy Śiwie, o kształcie przypominającym napięty łuk boga miłości Kamy i oczarowujący jak uśmiech na ustach pięknej kobiety ukazał się na horyzoncie oświetlając swymi promieniami wszystkie cztery ćwiartki nieba i ziemi. Żołnierze obudzeni jego światłem unieśli swe głowy jak dotknięte promieniami słońca kwiaty lotosu. Podnosili się z ziemi przypominając ocean unoszący się pod wpływem księżyca.
Tymczasem Durjodhana wściekły z powodu poniesionych strat i chcąc wzbudzić gniew w Dronie i zainspirować go do walki zbliżył się do niego i rzekł: ‘O braminie, nie powinniśmy mieć litości dla wroga, który pokonany przez zmęczenie wycofał się z walki i usnął na polu bitewnym. Ulegając twej prośbie pozwoliłem na to, by nasz wróg nabierał sił, podczas gdy my sami tracimy siły. Pod twoją ochroną nasz wróg staje się coraz silniejszy. Zdobyłeś pełną znajomość niebiańskiej broni jak i broni Brahmy i na całym świecie nie masz równego sobie przeciwnika, który mógłby cię w walce pokonać. Jesteś w stanie zniszczyć wszystkie trzy światy razem z zamieszkującymi je bogami, asurami i gandharwami. Pandawowie drżą przed tobą ze strachu. Ty jednakże, ku memu własnemu nieszczęściu, oszczędzasz Pandawów nie mogąc zapomnieć o tym, że byli twoimi uczniami’.
Rozgniewany jego słowami Drona rzekł: ‘O Durjodhana, choć jestem już stary, walczę w twej sprawie do granic mych możliwości. Wykorzystuję całą swą znajomość broni spełniając twe rozkazy i próbując przynieść ci zwycięstwo. Nie zdejmę mej zbroi, zanim nie zabiję króla Drupady i wszystkich Pańcalów. Przypomnij sobie jednak o heroicznych czynach Ardżuny. Jego nikt nie zdoła pokonać!’
Durjodhana krzyknął: ‘O nikczemny braminie, mówisz tak, bo ochraniasz Ardżunę. Pokażę ci, ile warte są twe słowa i jeszcze dziś ja sam z pomocą Duhśasany, Karny i Śakuniego i połowy naszych wojsk zabiję Ardżunę!’
Drona roześmiał się i rzekł: ‘O Durjodhana, tylko głupcy potrafią wypowiadać podobne słowa! Jak zwykle przemawia przez ciebie pycha i brak wiedzy. Ardżuny wyposażonego w jego ognistą energię i uzbrojonego w Gandiwę nie potrafi zabić nawet Kubera, Indra i sam bóg umarłych Jama. Nikt nie jest w stanie przeżyć śmiertelnej konfrontacji z Ardżuną. Nie potrafisz w to uwierzyć, bo jesteś opanowanym przez żądzę grzesznikiem i okrutnikiem i na każdego patrzysz z podejrzliwością. Nie ufasz nawet tym, którzy działają na rzecz twego dobra. Jeśli spieszysz się, aby zginąć śmiercią wojownika, idź i walcz z Ardżuną. Zatrzymasz w ten sposób tę straszliwą rzeź, którą sprowadziłeś na kastę wojowników. Pozwól też zginąć w podobny sposób twemu wujowi Śakuniemu, który jest oszustem i nałogowym graczem w kości’ ”.
2. Drona zabija ojca Dhrisztadjumny Drupadę i króla Wiratę
Sandżaja kontynuował: „O królu, gdy minęło już trzy czwarte nocy i niebo na wschodzie zaczerwieniło się od wschodzącego słońca osłabiając białe światło księżyca, wojownicy podnieśli się ze swych miejsc spoczynku i kierując twarze ku słońcu stali ze złożonymi dłońmi witając je modlitwą. Kaurawowie podzielili swe armie na dwie połowy: jedną pod dowództwem Drony, a drugą Durjodhany. Widząc to Ardżuna ruszył przeciw nim do ataku stosując strategię, którą doradził mu Kryszna. Rozpoznając cel tej strategii Bhima zawołał: ‘O Ardżuna, nadszedł właśnie moment na realizację celu, dla którego matki wojowników rodzą swych synów! Mobilizując całą swą odwagę spłać dług, który zaciągnąłeś u Prawdy, Pomyślności, Cnoty i Sławy’.
Zachęcany w ten sposób Ardżuna szybko zdobył przewagę nad dywizją Drony. Wielu najprzedniejszych wojowników Kaurawów nie potrafiło wytrzymać jego naporu. Całe niebo pokrył unoszący się z pola bitewnego kurz oślepiając walczących i pozbawiając ich orientacji. Wszelki porządek załamał się czyniąc z walczących bezkształtną masę. Jednakże Drona ze skupionym umysłem nie tracąc orientacji przebił się na swym rydwanie przez ocean walczących i ruszył w kierunku północnym zasypując wojska Pandawów potokami strzał. Jego widok przyprawił ich o drżenie. Tylko dusze, które osiągnęły pełną samokontrolę, były w stanie jego widok znieść.
Dwie wielkie dusze, król Drupada i Wirata, napinając swe łuki ruszyli przeciw Dronie, który jak przeraźliwe widmo krążył po polu bitewnym zabijając Pańcalów, Cedów, Kaikejów i Matsjów. Za nimi ruszyli trzej odważni wnukowie króla Drupady. Gdy zbliżyli się do Drony na odległość strzału, wściekły bramin mierząc starannie pozbawił ich życia swymi trzema celnymi strzałami. Drupada i Wirata zasypali Dronę gradem swych strzał. Drona niszcząc ich strzały przykrył ich płaszczem swych ostrzy. Odpowiedzieli potokami swych strzał. Drona w rewanżu zniszczył ich łuki. Rozgniewany Wirata rzucił w jego kierunku dziesięcioma lancami chcąc go zabić, a Drupada rzucił oszczepem ozdobionym złotem przypominającym wielkiego jadowitego węza. Wściekły Drona zdołał je jednak zniszczyć swymi strzałami o szerokich ostrzach i następnie swymi celnymi strzałami pozbawił królów Drupadę i Wiratę życia.
Dhrisztadjumna widząc śmierć swego ojca i pogrom czyniony przez Dronę zapłonął straszliwym gniewem i mając za świadków wszystkich walczących zawołał: ‘O wojownicy, niech utracę wszystkie moje zasługi, które zebrałem dzięki swej pobożności jak i całą moją energię, jeżeli jeszcze dziś nie zabiję bramina Drony!’
Po uczynieniu tego ślubu Dhrisztadjumna na czele dywizji Pańcalów ruszył przeciw Dronie wspomagany przez Ardżunę, który zaatakował bramina z przeciwnej strony. Na pomoc Dronie ruszył Karna, Śakuni i Durjodhana ze swymi pozostającymi przy życiu braćmi. Drona wypełniony swą wielką energią kosił Pańcalów swymi strzałami oślepiając ich swym blaskiem. Rozgniewany Bhima obawiając się, że Pańcalowie pozwolą Dronie na zyskanie przewagi, zawołał: ‘O Dhrisztadjumna, jakiż prawdziwy mężczyzna patrzy tylko na swego wroga, zamiast go zabić! Po uczynieniu tak straszliwej przysięgę nie możesz pozostawać obojętny wobec swego wroga, który rozrasta się od swej własnej energii jak pochłaniający wszystko pożar. Tylko patrzeć, jak spali całą armię Pandawów. Jezeli brakuje ci odwagi, zastąpię cię w realizacji twego obowiązku!’
I Bhima unosząc się gniewem zaczął przedzierać się przez broniące dostępu do Drony oddziały Kaurawów. Wzburzony jego słowami Dhrisztadjumna uczynił to samo. Nikt dotychczas nie widział o poranku walki równie zaciętej”.
3. Chaos piętnastego dnia walk na polach Kurukszetry
Sandżaja kontynuował: „O królu, słońce w końcu wzeszło zalewając pokryte kurzem pole bitewne tysiącem swych promieni. Rozpoczął się piętnasty dzień tej przeraźliwej wojny. Choć dzień dopiero się rozpoczął, obie rozproszone już armie kontynuowały walkę rozpoczętą o świcie walcząc w chaosie i łamiąc wszelkie ustalone normy uczciwej walki. Kawalerzyści walczyli z wojownikami na rydwanach, a piechota z wojownikami na słoniach. Z powodu nocnych walk wszyscy byli zmęczeni i od braku snu i posiłku wielu z nich traciło zmysły. Chaotyczne dźwięki konch, bębnów, upadającej broni jak i ryki ludzi i zwierząt sięgały nieba, a pole bitewne tonęło w morzu krwi. Leżące wszędzie trupy ludzi i zwierząt jak i szczątki broni utrudniały walczącym swobodne poruszanie się. Wyczerpane zwierzęta i rydwany zdawały się tonąć w ziemi. Wszyscy za wyjątkiem Ardżuny i Drony, którzy próbowali dodać swym żołnierzom odwagi, zdali się być pokonani przez zgrozę i strach. Zabijano się nawzajem i trudno było odróżnić swojego od wroga. Rzeź była straszliwa. Pole bitewne coraz bardziej przypominało pole kremacji zwłok. Unoszące się chmury kurzu zakrywały słońce i niektórzy myśleli, że znowu zapadła noc”.
4. Ardżuna walczy z Droną i żaden z nich nie jest w stanie zdobyć przewagi
Sandżaja kontynuował: „O królu, wiatr rozwiewał, a krew rannych i zabitych obmywała wznoszący się nad polem bitewnym kurz. Pandawowie i Kaurawowie nie zaprzestawali ponawiania ataku. Ardżuna zbliżywszy się do Drony zasypał go swymi strzałami. Drona odpowiedział potokiem swych ostrzy. Walczyli ze sobą na śmierć i życie zadziwiając wszystkich lekkością swej ręki i celnością swych strzał. Wielu żołnierzy zaprzestało walki patrząc ze zgrozą na ten śmiertelny pojedynek nauczyciela ze swym ulubionym uczniem. Obaj herosi chcąc mieć przeciwnika po prawej stronie wykonywali niezwykłe manewry swymi rydwanami okrążając się nawzajem jak dwa sokoły na nieboskłonie walczące o kawałek mięsa. W swych manewrach byli sobie doskonale równi. Każdy heroiczny wyczyn Drony był neutralizowany przez identyczny wyczyn Ardżuny. Drona nie mogąc zdobyć przewagi zaczął przywoływać swą niebiańską broń, lecz Ardżuna niszczył ją swoją niebiańską bronią. Rozgniewany Drona przywoływał coraz potężniejszą niebiańską broń, lecz Ardżuna za każdym razem ją niszczył. Drona widząc potęgę Ardżuny nie mógł się powstrzymać, aby w głębi serca mu nie przyklasnąć i wyrazić swego podziwu. Uważał sam siebie za najwyższego znawcę broni i był dumy ze swego ucznia.
Na nieboskłonie zgromadzili się niebianie, riszi, Siddhowie, gandharwowie, apsary, rakszasowie i jakszowie, aby obserwować walkę tych dwóch herosów. Bezcielesny głos dochodzący z nieba wychwalał zarówno Ardżunę jak i bramina Dronę. Starożytni mędrcy i Siddhowie widząc jak Drona i Ardżuna przywołują broń Brahmy zaczęli szeptać między sobą: ‘To na co patrzymy nie jest walką ludzi, bogów, asurów, rakszasów, czy gandharwów. To jest potyczka najwyższego Brahmy. Nigdy dotychczas nie widzieliśmy, ani nie słyszeliśmy o czymś podobnym. Raz Drona zdaje się pokonywać Ardżunę, a innym razem Ardżuna zdaje się pokonywać Dronę. Nie ma między nimi żadnej różnicy. To tak jakby Rudra podzielił sam siebie na dwie identyczne połowy walczące ze sobą. W Dronie zamieszkała wszelka wiedza na temat broni, lecz taka sama wiedza zamieszkała w Ardżunie. Najwyższy heroizm zamieszkał w Dronie, lecz równie wielki heroizm skupił się w Ardżunie. Żadnego z nich nie można pokonać. Każdy z nich jest w stanie zniszczyć cały wszechświat’.
Gdy Drona przywołał broń Brahmy, cała ziemia z jej górami, oceanami i lasami zaczęła drżeć. Zerwały się huraganowe wiatry i wzburzone wody zaczęły wylewać z oceanów. Ardżuna przywołał wówczas swoją własną broń Brahmy neutralizując pocisk Drony i uspakajając ziemię.
Żołnierze Pandawów i Kaurawów widząc, że walka Drony z Ardżuną ciągnie się w nieskończoność nie przynosząc żadnego rezultatu, zdezorientowani ponownie zaangażowali się w walkę, niepewni, czy zabijają swego, czy też wroga”.
5. Dhrisztadjumna próbuje zabić Dronę w uczciwej walce, lecz nie odnosi sukcesu
Sandżaja kontynuował: „O królu, niebo pokrywały chmury strzał i kurzu i choć słońce było wysoko na niebie, nic nie było widać. Podczas tej straszliwej rzezi twój syn Duhśasana napotkał na swej drodze księcia Pańcalów Dhrisztadjumnę. Pokryli się nawzajem płaszczem swych strzał. Duhśasana jednak wkrótce się wycofał nie będąc w stanie wytrzymać naporu Dhrisztadjumny, który próbował zbliżyć się do Drony wspierany przez Nakulę i Sahadewę. Drogę prowadzącą do Drony przeciął im Kritawarman z trójką swych braci. Wszyscy dobrze urodzeni, wyposażeni w wiedzę i rozumienie myśląc o zdobyciu nieba i sławy podjęli ze sobą uczciwą walkę i próbowali się nawzajem zabić przestrzegając wszelkich wojennych zasad. Żaden z nich nie sięgnął po nieuczciwą broń. Żaden z nich nie użył nieuczciwej strzały, zatrutej, o dwóch głowicach lub zrobionej z kości byka lub słonia. Walka między nimi była zacięta, lecz ze wszech miar uczciwa. W końcu, gdy Nakula i Sahadewa zdołali swymi strzałami zatrzymać Kritawarmana i jego braci, Dhrisztadjumna ruszył ponownie w kierunku Drony. Widząc to twój syn Durjodhana ruszył przeciw niemu chcąc go zatrzymać. Drogę Durjodhany przeciął z kolei Satjaki.
Stojąc naprzeciw siebie ze wzniesioną bronią dwaj przyjaciele z dzieciństwa, Durjodhana i Satjaki, nie mogli powstrzymać uśmiechu na wspomnienie swej dawnej zażyłości. Durjodhana widząc w swym umyśle swe własne zachowanie jako przyczynę tej wojny zawołał: ‘O przyjacielu, niech będzie przeklęty gniew, potęga i odwaga wojownika, skoro doprowadziły do tego, że ty, który byłeś mi droższy niż życie, podnosisz przeciw mnie swą broń i ja, który byłem ci równie drogi, mierzę do ciebie z mojego łuku. Na polu bitewnym wszystkie dawne sentymenty straciły swe znaczenie. Z powodu gniewu i zawiści stoimy teraz naprzeciw siebie jak najwięksi wrogowie!’
Satjaki odpowiedział nakładając na swój łuk ostrą strzałę: ‘O Durjodhana, walcz, nie jesteśmy już w szkole naszego nauczyciela, gdzie ćwiczyliśmy nasze umiejętności, lecz na polu bitewnym!’
Durjodhana rzekł: ‘O Satjaki, jak to się stało, że pole naszych dziecinnych zabaw zmieniło się w prawdziwe pole bitewne? Nikt i nic nie potrafi oprzeć się wpływowi Czasu. To żądza bogactwa doprowadziła do tego, że walczymy ze sobą na śmierć i życie. Co nam jednak przyjdzie z bogactwa, gdy wszyscy zginiemy?’
Satjaki odpowiedział: ‘O Durjodhana, walka była zawsze obowiązkiem wojownika, nawet wówczas, gdy jego wrogiem jest jego przyjaciel lub nauczyciel. Zabij więc mnie w tej bitwie, skoro jestem ci drogi. Ginąc od twej broni udam się wprost do nieba. Użyj swej całej mocy i odwagi. Nie chcę być dłużej świadkiem tej straszliwej katastrofy, której doświadczają moi przyjaciele’.
Satjaki bez lęku i nie troszcząc się o swoje życie zasypał Durjodhanę gradem swych strzał. Durjodhana odpowiedział potokiem swych ostrzy. Walcząc ze sobą ranili się nawzajem swymi celnymi strzałami. W miarę jak ich walka stawała się coraz bardziej intensywna, Durjodhana głęboko zraniony przesiadł się na chwilę do innego rydwanu, aby odpocząć. Szybko jednak powrócił do walki zalewając Satjaki potokami strzał.
Na pomoc Durjodhanie ruszył Karna. Jednakże Bhima widząc jego manewr przeciął mu drogę zasypując go gradem swych ostrzy. Karna zniszczył je wszystkie i swą celną strzałą złamał łuk Bhimy. Wściekły Bhima uchwycił swą maczugę i zniszczył nią proporzec i łuk Karny, zabił jego woźnicę i zniszczył koło jego rydwanu. Karna stał jednak nadal na swym rydwanie nieporuszony jak góra Meru. Jego wspaniały rydwan posiadający tylko jedno koło, zaprzężony ciągle do jego rączych ogierów wyglądał jak jednokołowy rydwan boga słońca Surji. Odważny Karna nie zaprzestawał walki zarzucając Bhimę różnego rodzaju bronią”.
6. Kryszna ujawnia, że sposobem na zabicie Drony jest okłamanie go, że jego syn Aśwatthaman został zabity i zmuszenie go w ten sposób do odłożenia broni
Sandżaja kontynuował: „O królu, Judhiszthira myśląc ciągle o konieczności zabicia bramina Drona próbował zachęcać do walki z nim upadających na duchu Matsjów i Pańcalów mówiąc: ‘O żołnierze, porzućcie swój lęk i wznówcie walkę realizując swój obowiązek wojownika! Zdobędziecie niebo zwyciężając lub ginąc. Zwyciężając będziecie mogli wykonać liczne rytuały ofiarne i obdarować braminów, a ginąc na polu bitewnym udacie się wprost do świata Indry’.
Zachęcani w ten sposób wojownicy ponowili swój atak na Dronę, podczas gdy Ardżuna zaatakował tłum żołnierzy Kaurawów chcąc ich odciągnąć od Drony. Pańcalowie z Dhrisztadjumną na czele ruszyli przeciw Dronie, który zasypał ich swymi strzałami powodując straszliwą rzeź.
Pandawowie widząc ten straszliwy pogrom zaczęli obawiać się o losy bitwy i tracić nadzieję na zwycięstwo. Kryszna mając na uwadze ich dobro rzekł wówczas do Ardżuny: ‘O Ardżuna, ten największy z wszystkich łuczników, gdy trzyma w dłoni swój łuk, jest nie do pokonania nawet przez samych bogów z Indrą na czele. Jednakże, gdy odłoży on swój łuk wycofując się z walki może zostać zabity nawet przez zwykłego człowieka. Zapomnij na chwilę o swej prawości i użyj sprytnego chwytu, który ci doradzę, aby nie pozwolić Dronie na zabicie was wszystkich i zwyciężyć. Drona odłoży swój łuk jedynie na wieść o śmierci swego syna. Okłamcie więc go, że Aśwatthaman został zabity’.
Choć inni zaakceptowali radę Kryszny, Ardżuna nie potrafił jej zaakceptować. Z wielkim trudem zaakceptował ją nawet Król Prawa”.
7. Bhima informuje Dronę, że Aśwatthaman został zabity zabijając należącego do Pandawów słonia o tym samym imieniu
Sandżaja kontynuował: „O królu, idąc za radą Kryszny Bhima zabił swą maczugą potężnego słonia należącego do Pandawów o imieniu Aśwatthaman. Zbliżył się do Drony i udając przerażenie zaczął krzyczeć: ‘O braminie, Aśwatthaman został zabity!’ W ten to sposób mając w umyśle prawdziwy fakt, jakim była śmierć słonia, wypowiedział kłamstwo.
Bramin Drona słysząc słowa Bhimy zachwiał się na nogach. Pamiętając jednak o odwadze swego syna i jego umiejętnościach walki uznał słowa Bhimy za fałszywe. Szybko odzyskał zmysły przypominając sobie, że jego syn jest nie do pokonania. Nie tracąc z oczu swego celu kontynuował walkę z Dhrisztadjumną i Pańcalami zsypując ich gradem swych strzał. Dwadzieścia tysięcy wojowników na rydwanach należących do Pańcalów zalało Dronę w rewanżu potokami swych strzał zakrywając go nimi całkowicie. Wściekły Drona pragnąc zabić ich wszystkich rozproszył ich strzały swymi ostrzami i wypowiadając odpowiednie mantry przywołał pocisk Brahmy. Wyglądając jak niszczący wszystko ogień bez dymu zabił nim dwadzieścia tysięcy atakujących go Pańcalów. Nie zaprzestając walki zabił pięciuset Matsjów, sześć tysięcy słoni i dziesięć tysięcy koni”.
8. Starożytni mędrcy ukazują się przed Droną namawiając go, aby zaprzestał zabijania i uwolnił swą duszę
Sandżaja kontynuował: „O królu, nagle przed walczącym z całą swą mocą Droną ukazali się w swych duchowych formach Wiśwamitra, Wasiszta, Kaśjapa, Gautama, jego ojciec Bharadwadża jak i inni starożytni mędrcy prowadzeni przez Ogień, który jest ustami bogów, chcąc go zabrać do miejsca, które zamieszkuje Brahman. Rzekli: ‘O braminie, nadeszła godzina twojej śmierci. Walcząc w ten okrutny sposób idziesz ścieżką Bezprawia. Bezprawiem jest bowiem spalanie pociskiem Brahmy tych, którzy nie znają przed nim środków obrony. Zauważ nas stojących przed tobą, odłóż swą broń i zaprzestań swych okrutnych uczynków. Jesteś przecież braminem i okrutne czyny do ciebie nie pasują. Znasz wszystkie Wedy i jesteś oddany swym bramińskim obowiązkom wynikłym z Prawdy. Odłóż broń i zejdź z tej fałszywej drogi, która zaciemnia ci rozum. Powróć na odwieczną ścieżkę wyznaczoną dla bramina. Czas wyznaczony dla ciebie na życie na ziemi w twej śmiertelnej formie dobiegł końca. Odłóż broń i zaprzestań swych okrutnych i grzesznych uczynków’ ”.
9. Król Prawa wypowiada kłamstwo, które doprowadza do śmierci Drony
Sandżaja kontynuował: „O królu, Drona słysząc te słowa riszich i mając w pamięci słowa Bhimy stracił spokój umysłu i wolę walki. Niespokojny i niepewny, chcąc mieć pewność, co do losów swego syna, postanowił zwrócić się z pytaniem o jego życie do Judhiszthiry. Był bowiem przekonany, że Król Prawa że nie wypowie kłamstwa nawet za cenę zdobycia najwyższej władzy.
Tymczasem Kryszna wiedząc, że bramin Drona jest zdolny do zniszczenia wszystkich armii Pandawów, z niepokojem patrzył na to, jak niszczył je przy pomocy swych niebiańskich pocisków. Zbliżył się do Judhiszthiry i rzekł: ‘O Królu Prawa, całe twe wojsko zostanie starte z powierzchni ziemi w pół dnia, jeżeli pozwolisz na to, aby ten wściekły bramin kontynuował walkę z równą intensywnością. Ratuj nas. W sytuacji, gdy grozi nam całkowita zagłada, lepiej wypowiedzieć ratujące nas kłamstwo, niż upierać się przy prowadzącej do zagłady prawdzie. Gdy wypowiesz kłamstwo dla ratowania życia nas wszystkich, nie splami cię ono grzechem’.
Bhima słysząc słowa Kryszny rzekł: ‘O Judhiszthira, gdy usłyszałem, jak Kryszna mówił do Ardżuny, że Dronę będzie można zabić, gdy uwierzy on, że w walce zginął jego syn Aśwatthaman, przystąpiłem natychmiast do czynu i zabijając walczącego po naszej stronie słonia o imieniu Aśwatthaman zbliżyłem się do Drony wołając, że jego syn Aśwatthaman został zabity. Drona jednakże nie uwierzył moim słowom. On uwierzy jedynie tobie, bo we wszystkich trzech światach jesteś znany z tego, że nie potrafisz wypowiedzieć kłamstwa. Jeżeli chcesz naszego zwycięstwa, zaakceptuj radę Kryszny i powiedz Dronie, że jego syn nie żyje. Drona zaprzestanie walki po usłyszeniu tego od ciebie’.
Judhiszthira ulegając wyrokowi losu postanowił uczynić to, o co go Kryszna prosił. Pragnąc zwycięstwa i równocześnie bojąc się wypowiadania kłamstwa rzekł do Drony: ‘O braminie, Aśwatthaman został zabity’, dodając niewyraźnie słowo ‘słoń’. Gdy wypowiadał to kłamstwo, jego rydwan znajdujący się zawsze cztery cale ponad ziemią dotknął ziemi”.
10. Ku zgrozie wszystkich Dhrisztadjumna zabija Dronę, który pogrążył się w jodze
Sandżaja kontynuował: „O królu, Drona słysząc te słowa Króla Prawa pogrążył się w żałobie i rozpaczy, szczególnie, że z powodu słów riszich, które poprzednio usłyszał, uważał się za krzywdziciela sprawiedliwych Pandawów. Opanowany przez żal i niepewność nie potrafił już dalej walczyć z dotychczasową determinacją.
Dhrisztadjumna widząc, że Dronę opanował niepokój i że traci zmysły, ruszył przeciw niemu z zamiarem wypełnienia zadania, z którym się narodził. Uchwycił swój łuk i nałożył nań strzały mające splendor ognia i groźne jak trucizna węża. Drona widząc te strzały pomyślał, że oto nadeszła jego ostatnia godzina. Uchwycił swój łuk i chciał je zniszczyć, lecz jego niebiańska broń nie była mu już dłużej posłuszna i jego strzały wyczerpały się. Zapragnął nagle odłożyć swój łuk i uwolnić z ciała swą duszę, tak jak mu nakazywali przemawiający do niego riszi. Choć ciągle wypełniony wielką energią, nie mógł już walczyć tak jak jeszcze chwilę przedtem. Zdołał jednak uchwycić inny łuk, który otrzymał kiedyś od mędrca Angirasa i wypuszczając zeń setki strzał zalał nimi Dhrisztadjumnę niszcząc jego łuk, proporzec i zabijając jego woźnicę. Dhrisztadjumna uchwycił nowy łuk i z dzikim uśmiechem uderzył Dronę w pierś. Drona, choć był głęboko zraniony i tracił władzę nad własną jaźnią, ponownie zniszczył łuk Dhrisztadjumny i uderzył go swymi dziewięcioma celnymi strzałami zdolnymi do pozbawienia życia.
Dhrisztadjumna płonąc gniewem zbliżył się do rydwanu Drony na tyle, że ich konie zmieszały się razem. Drona swymi celnymi strzałami połamał jego rydwan. Dhrisztadjumna utraciwszy swój łuk, woźnicę i rydwan uchwycił swą maczugę i wyrzucił ją w kierunku Drony, który jednak zdołał ją zniszczyć swymi strzałami. Dhrisztadjumna z wielką determinacją uchwycił swą tarczę miecz i manewrując zręcznie między końmi i rydwanem zbliżał się do Drony, chcąc przebić swym mieczem jego pierś. Drona nie mogąc go dosięgnąć swą bronią zabił jego gniade konie próbując równocześnie ochranić swoje własne kare ogiery. Ten czyn Drony rozgniewał jeszcze bardziej Dhrisztadjumnę, który wykonując jeden z dwudziestu znanych manewrów rzucił się na Dronę ze swym mieczem jak ptak Garuda na węża przypominając swym wyglądem samego Wisznu zabijającego demona Hiranjakaszipu. Wykonując swym mieczem różne znane ewolucje wzbudzał tym podziw obserwujących walkę niebian. Drona wypuszczając ze swego łuku tysiące strzał o krótkim zasięgu, które są w posiadaniu jedynie największych łuczników, zdołał zniszczyć jego miecz i tarczę ozdobioną setką księżyców. Chcąc zabić swego ucznia, który był mu równie drogi jak jego własny syn, nałożył na swój łuk strzałę o przeraźliwej mocy. Jednakże strzałę tę z wielką zręcznością zniszczył Satjaki ratując życie księcia Pańcalów. Jego czyn dostrzegli Ardżuna i Kryszna nagradzając go wielkim aplauzem. Równie wielkim aplauzem nagrodzili go niebianie.
Heroiczny wyczyn Satjaki wywołał straszliwy gniew w sercach Kaurawów. Otoczyli go ze wszystkich stron zasypując gradem strzał. Pandawowie ruszyli mu na pomoc i wywiązała się między nimi straszliwa walka. Judhiszthira pamiętając, że najważniejszym zadaniem jest zabicie bramina Drony, zawołał do swych żołnierzy: ‘O wojownicy, ruszcie przeciw Dronie udzielając wsparcia Dhrisztadjumnie. Sądząc z jego zaangażowania w walkę i formy, którą przybrał, jeszcze dziś zabije on bramina Dronę’.
Drona skierował swe strzały przeciw atakującym go oddziałom wiedząc, że nadeszła godzina jego śmierci. Ziemia drżała pod kołami jego rydwanu. Zerwał się huraganowy wiatr, a z nieba sypały się meteory budząc powszechną grozę. Choć broń w dłoni Drony błyszczała jak ogień, a koła jego rydwanu jechały z głośnym stukotem, ciągnące go kare ogiery zdawały się mieć łzy w oczach, a i sam Drona zdawał się być pozbawiony swej zwykłej energii. Jego lewa powieka i ręka bezwolnie drżały. Chcąc jednak zginąć w uczciwej walce i z bronią w ręku nie odkładał swego łuku. Otoczony ze wszystkich stron przez oddziały Pandawów nie zaprzestawał dziesiątkowania ich swymi strzałami zabijając ich dwadzieścia tysięcy. Chcąc zniszczyć wszystkich wypowiedział specjalne mantry i przywołał pocisk Brahmy.
Tymczasem Bhima, który uratował spod strzał Drony pozbawionego broni i rydwanu Dhrisztadjumnę biorąc go na swój rydwan, rzekł do niego: ‘O Dhrisztadjumna, rusz ponownie do walki z Droną, bo na twych barkach spoczywa ciężar zabicia go’.
Dhrisztadjumna uchwycił nowy potężny łuk i ponownie zasypał Dronę swymi ostrzami neutralizując przywołany przez Dronę pocisk Brahmy swym własnym niebiańskim pociskiem i zabijając swymi strzałami ochraniających Dronę Kaurawów. Drona zdołał jednak raz jeszcze złamać jego łuk i zranić go boleśnie swymi ostrzami.
Bhima doprowadzony tym do wściekłości zawołał: ‘O nikczemny braminie, który porzuciłeś obowiązki swej własnej kasy i postępujesz, jakbyś należał do kasty wojowników. Walcząc grozisz wyniszczeniem całej kaście wojowników! Najwyższą cnotą jest powstrzymywanie się od zadawania bólu żywym istotom. Zapomniałeś, że stan bramiński bazuje na tej cnocie. Porzuciłeś swą bramińską ścieżkę i zabijasz wszystkich tych wojowników z próżności i ignorancji, pragnąc bogactwa dla swej żony i syna. Jak ci nie wstyd? Zabijasz ich pragnąc bogactwa dla swego jedynego syna, którego już zresztą nie ma wśród żywych. Ten dla którego uchwyciłeś za broń i dla którego żyjesz, poległ dziś na polu bitewnym. Sam Król Prawa cię o tym poinformował. Nie możesz więc wątpić, że śmierć twego syna jest niezaprzeczalnym faktem!’
Słysząc słowa Bhimy, Drona, osiemdziesięcioletni bramin o ciemnej skórze i siwych opadających na uszy włosach, który walczył dotychczas w sprawie twych synów jak młodzieniec, odłożył na bok swój łuk i strzały i zawołał: ‘O Durjodhana, Karna i Krypa! Walczcie dalej sami i nie pozwólcie, aby Pandawowie zadawali wam rany. Ja sam rezygnuję z dalszej walki’.
Wypowiadając głośno imię swego syna uklęknął na tarasie swego rydwanu i zanurzył się w jodze. Dhrisztadjumna widząc wreszcie szansę pozbawienia go życia zeskoczył ze swego rydwanu, uchwycił swój miecz i ruszył w jego kierunku . Widząc Dronę we władzy Dhrisztadjumny wszystkie żywe istoty podniosły głośny lament.
Tymczasem Drona pogrążył się już w stanie najwyższego spokoju. Wyposażony w wielką ognistą energię i zgromadziwszy poprzednio zasługi płynące z ascezy skupił swe serce i umysł na Najwyższym i Najstarszym Istnieniu. Z wyprostowaną piersią i pochyloną lekko głowę zamknął oczy i przebywając w jakości natury jaką jest dobro oddał swe serce kontemplacji wypełniając swe myśli świętą sylabą OM reprezentującą Brahmana. Pamiętając o Najwyższym i Niezniszczalnym Bogu bogów osiągnął niebo trudne do osiągnięcia nawet dla pobożnych. Gdy Drona był na swej drodze do nieba, zdawało się, że dwa słońca świecą na firmamencie.
W czasie gdy Drona był już na swej drodze do wiecznego Brahmana, Dhrisztadjumna stał obok jego ciała z odkrytą bronią nieświadomy wędrówki jego duszy. Tylko pięciu ludzi widziało, jak dusza Drony wędrowała do tych najwyższych regionów. Oprócz mnie widział to jedynie syn Drony Aśwatthaman, Król Prawa Judhiszthira, Ardżuna i Kryszna. Nikt poza tym nie mógł dostrzec wspaniałości tego mądrego bramina, gdy oddany jodze opuszczał ten świat. Żaden inny człowiek nie był świadomy tego, że Drona osiągnął region Brahmana będący tajemnicą nawet dla bogów, który jest najwyższy z wszystkich regionów. Nikt inny patrząc na jego ciało pokryte strzałami, opływające krwią i pogrążone w jodze nie potrafił dostrzec, jak odprowadzany przez starożytnych mędrców wędrował do świata Brahmana.
Gdy Dhrisztadjumna zbliżył się do Drony i podniósł swój miecz, ze wszystkich stron rozległy się lamenty żywych istot. Przepełniony współczuciem Ardżuna zawołał: ‘O Dhrisztadjumna, nie zabijaj naszego nauczyciela! Schwytaj go żywcem i przyprowadź przed oblicze Judhiszthiry’.
Jednakże Dhrisztadjumna nie zważając na nic podniósł swój miecz i odciął Dronie głowę. Po dokonaniu tego straszliwego czynu tryumfalnie zaryczał wywijając swym mieczem. Zalany krwią Drony zeskoczył z tarasu jego rydwanu na ziemię. Czerwony jak słońce wyglądał dziko i zawzięcie. Uchwycił w dłoń głowę Drony i cisnął ją do stóp żołnierzy Kaurawów, którzy przerażeni tym widokiem rzucili się do ucieczki”.
Sandżaja kontynuował: „O królu, w tym samym czasie dusza Drony wznosząc się ku górze wkroczyła na gwiezdną ścieżkę. Dzięki temu, że mędrzec Wjasa obdarzył mnie boską wizją, mogłem to oglądać na własne oczy.
Po śmierci Drony na polu bitewnym zapanował całkowity chaos. Żołnierze zarówno Pandawów jak i Kaurawów uciekali we wszystkich kierunkach szukając dla siebie schronienia. Wojownicy twych synów zdawali się tracić zmysły i opuszczając pole bitewne czuli, że zamykają się przed nimi bramy zarówno do tego jak i tamtego świata. Całkowicie utracili kontrolę na swą własną jaźnią. Wśród zalegających pole bitewne tysięcy martwych ciał szukali ciała syna Drony Aśwatthamana, lecz nie mogli go znaleźć.
Tymczasem Bhima i Dhrisztadjumna obejmowali się nawzajem w poczuciu zwycięstwa. Bhima wołał: ‘O Dhrisztadjumna, z utęsknieniem będę czekał na ten moment, gdy będę mógł cię uściskać na wieść po śmierci Karny i Durjodhany!’ I ucieszony śmiercią Drony uderzał się po swych ramionach powodując drżenie ziemi i zwiększając panikę wśród żołnierzy twych synów”.