Opowieść 89:
Kryszna ochrania Pandawów przed gniewem syna Drony
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
Drona Parva, Drona-Vadha Parva, Sections CXCIV-CCI,
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,
Spis treści
4. Aśwatthaman odkłada broń twierdząc, że wszystkie rzeczy są złudzeniem
Judhiszthira widząc jak opadająca ze wszystkich stron broń nabiera sił ... zawołał: „O wojownicy, Aśwatthaman chcąc pomścić śmierć swego ojca spali nas wszystkich w ogniu swego słusznego gniewu niebiańskim pociskiem Narajany. Popełniliśmy grzeszne uczynki zabijając podstępnie Bhiszmę i Dronę ...”.
Kryszna zawołał: „O wojownicy, odłóżcie swą broń i zejdźcie na ziemię ze swych rydwanów i wierzchowców. Zaprzestanie walki jest bowiem jedynym sposobem na zatrzymanie pocisku Narajany zarządzonym przez samego Narajanę. ... Słysząc słowa Kryszny żołnierze Pandawów odłożyli broń i oczyścili swe serca z pragnienia walki. Jednakże rozgniewany tym widokiem Bhima zawołał: „O wojownicy, skoro brakuje wśród was odważnych, ja sam stawię opór niebiańskiej broni syna Drony”. ... I tak jak pod koniec nocy wszystkie świetliste ciała na nieboskłonie kierują się ku wzgórzu Asta, tak wszelka opadająca z nieba broń uruchomiana przez pocisk Narajany skupiała się na Bhimie. ...
Ardżuna z Kryszną (Nara i Narajana) widząc, że wojownicy Pandawów odłożyli swą broń i odwrócili swe twarze od wroga, i że broń Narajany skupiła się całkowicie na Bhimie, a napuchnięty energią syn Drony nie ma już faktycznie przeciwnika, zeszli ze swego rydwanu i podbiegli do Bhimy. ... zaczęli siłą wyciągać ryczącego jak lew Bhimę i jego broń spod otaczającej go broni Narajany. ... Kryszna zmusił Bhimę do odłożenia broni i opuszczenia rydwanu, choć syczał on jak jadowity wąż. I gdy tak się stało, broń Narajany nie mogąc znaleźć wroga straciła siłę i została zneutralizowana. ...
(Mahābharāta, Drona Parva, Sections CC, CCI)
1. Aśwatthaman dowiaduje się o śmierci swego ojca Drony i planuje zniszczyć Pandawów pociskiem Narajany
Niewidomy król Dhritarasztra wysłuchawszy opowiadania Sandżaji o śmierci Drony pogrążył się w rozpaczy opłakując śmierć tego wielkiego bramina i okrucieństwo tej wojny. Przerwał Sandżaji jego opowiadanie i rzekł: „O Sandżaja, powiedz mi, cóż uczynił Aśwatthaman, gdy dowiedział się, że jego ojciec zginął dzięki oszustwu i Bezprawiu. Włada on wszelkiego rodzaju bronią należącą do ludzi i bogów. W jego posiadaniu jest broń Waruny, Agniego, Indry i Narajany. Jego ojciec obdarował go również wszelką niebiańską bronią, którą uzyskał od Paraśuramy, syn jest bowiem jedyną na świecie osobą, co do której pragniemy, aby nas przewyższył. Po zdobyciu od swego ojca całej jego wiedzy jest jak drugi Drona. Oczyszczony z grzechów dzięki studiowaniu Wed i praktykowaniu ascezy jest jak sam Rama, syn króla Daśarathy. Cóż on powiedział i co uczynił dowiedziawszy się, że jego ojciec i nauczyciel, znany w całym świecie ze swej prawości został zabity przez Dhrisztadjumnę? Cóż uczynili moi synowie?”
Sandżaja rzekł: „O królu, po śmierci Drony Kaurawowie pozbawieni swego naczelnego dowódcy pogrążyli się w chaosie i żałobie. Wszyscy uciekali w panice jak najdalej od miejsca, gdzie Dhrisztadjumna pozostawił martwe ciało Drony po ucięciu mu głowy. W tym czasie syn Drony nieświadomy jeszcze tego, co się wydarzyło, przedzierał się pod prąd przez oddziały Pandawów zalewając ich potokami swych ostrzy i zabijając wielu z nich. Z sercem nastawionym na walkę i nieświadomy przyczyny obserwowanej paniki zbliżył się do Durjodhany i rzekł: ‘O królu, dlaczego twe armie uciekają porażone strachem? Dlaczego nie próbujesz ich zatrzymać? Ty sam również zdajesz się być w dziwnym nastroju. Cóż za nieszczęście dotknęło twych żołnierzy?’ Durjodhana tonąc w oceanie żalu nie był w stanie przekazać mu tej straszliwej wieści i zwracając się do Krypy rzekł: ‘O braminie, wyjaśnij synowi Drony, skąd ta panika w naszej armii’. Krypa przeżywając straszliwe katusze poinformował go o śmierci jego ojca.
Aśwatthaman dowiedziawszy się o podstępie zaproponowanym przez Krysznę i kłamstwie Judhiszthiry, które doprowadziły do śmierci Drony, zawrzał straszliwym gniewem. Zaciskając zęby i pięści syczał jak wąż. Z ciałem rozpalonym jak ogień wyglądał jak sam Niszczyciel na koniec eonu. Z oczami pełnymi łez wzdychając ciężko rzekł do Durjodhany: ‘O królu, dowiedziałem się właśnie, w jak okrutny i bezprawny sposób zginął mój ojciec! Ten nędznik Dhrisztadjumna uciął mu głowę, gdy odłożył broń i pogrążył się w jodze biorąc za prawdę kłamstwo Judhiszthiry, który jak widać paraduje jedynie w przebraniu prawości. Jakże grzeszny i okrutny czyn popełnił on, Król Prawa, który jest synem samego boga Prawa Dharmy!
Śmierć w uczciwej walce z bronią w ręku przynosi honor, a nie żałobę i mój ojciec na pewno udał się do regionów przeznaczonych dla herosów. Nie powinienem więc opłakiwać jego heroicznej śmierci. Moje serce pęka jednak z bólu na myśl o hańbie, jaką było uchwycenie tego wielkiego herosa za włosy. Czyż ojcowie nie pragną mieć synów, aby hańba taka jak ta nie pozostawała nie pomszczona?
Człowiek popełnia złe uczynki lub hańbi innych motywowany żądzą, gniewem, próżnością, nienawiścią lub lekkomyślnością. Wypowiadający swe kłamstwo Król Prawa jak i okrutny i grzeszny Dhrisztadjumna muszą doświadczyć straszliwych konsekwencji swych czynów. Jeszcze dziś ziemia nasiąknie krwią Judhiszthiry, który swym kłamstwem skłonił mego ojca do odłożenia broni. Jeszcze dziś zniszczę wszystkich Pańcalów z Dhrisztadjumną na czele bez względu na użyte środki! Nie zaznam spokoju, zanim tego nie uczynię.
Ludzie pragną mieć synów, aby uwolnić się od lęku zarówno w tym jak i w przyszłym życiu. Mój ojciec jednakże myśląc, że nie żyję, umarł samotnie, choć miał we mnie swego ucznia i syna potężnego jak góra. O biada mojej niebiańskiej broni, biada moim silnym ramionom, biada mej odwadze, skoro mój ojciec, choć mnie posiadał, został uchwycony za swe siwe włosy! Muszę spłacić mój dług i pomścić mego ojca! Człowiek szlachetny nigdy sam nie wychwala swej siły. Jednakże w obliczu śmierci mego ojca nie mogę nie mówić o mej odwadze. Dzięki mej sile jeszcze dziś zniszczę oddziały Pandawów razem z Kryszną wśród nich! Nikt nie zdoła stawić mi oporu!
W znajomości broni jestem równy Ardżunie. Wedrę się między Pandawów jak promienie słońca i nie zawaham się zniszczyć ich mą niebiańską bronią. Użyję broni Narajana, której nawet Ardżuna nie zna i nie wie jak się przed nią obronić. Jest to potężna broń, którą swego czasu mój ojciec otrzymał od samego Narajany, który odwiedził jego pustelnię w przebraniu bramina. Mój ojciec powitał go pokłonem i darami, w zamian za co Narajana zaoferował mu spełnienie jego prośby. Gdy mój ojciec poprosił go o pocisk Narajany, Narajana obdarował go nim mówiąc: «O braminie, z tą bronią nikt nie zdoła cię pokonać. Uruchomi ona liczne rodzaje niebiańskiej broni i doda ci wielkiej energii. Broni tej jednak nie należy przywoływać w pośpiechu bez głębszego namysłu, gdyż nie można jej odwołać, zanim nie zniszczy całkowicie wroga. Nie znam przedmiotu, którego nie potrafiłaby zniszczyć. Zniszczy nawet to, co jest nie do zniszczenia, dlatego nie należy używać jej zbyt pochopnie i nie należy jej nigdy używać przeciw tym, którzy utracili swe rydwany i odłożyli broń, próbują ratować się ucieczką lub proszą o łaskę». Po wypowiedzeniu tych słów Narajana udał się do nieba.
Mój ojciec Drona obdarował mnie uzyskaną od Narajany bronią i jej właśnie zamierzam dziś użyć przeciw pozostałym przy życiu żołnierzom Pandawów. Dzięki niej spowoduję wśród nich straszną rzeź. Nie ucieknie dziś przede mną z życiem ten niegodziwiec Dhrisztadjumna, który nie zawahał się przed zabiciem bramina, który był też jego nauczycielem!’
Kaurawowie powitali słowa syna Drony z wielkim ożywieniem dmąc w swe konchy i bijąc w bębny. Rżenie koni i stukot kół odbijał się głośnym echem wywołując niepokój po stronie Pandawów. Aśwatthaman dotknął wody i wypowiadając ze skupieniem odpowiednie mantry zaczął przywoływać niebiański pocisk Narajany”.
2.Kryszna łagodzi chaos wśród Pandawów spowodowany okrucieństwem śmierci Drony, kłamstwem Króla Prawa i lękiem przez słuszną zemstą syna Drony
Sandżaja kontynuował: „O królu, tymczasem Judhiszthira widząc, że Kaurawowie przygotowują się do wznowienia walki rzekł do Ardżuny: ‘O bracie, jeszcze chwilę temu żołnierze Kaurawów widząc jak Dhrisztadjumna pozbawił Dronę życia, popadli w wielki stres i rzucili się w panice do ucieczki. Skąd więc się biorą te odgłosy ożywienia świadczące o tym, że przygotowują się ponownie do bitwy. Taki hałas może czynić jedynie król bogów Indra. Czyżby po upadku Drony sam Indra stanął po stronie naszego wroga? Włos jeży mi się z przerażenia na głowie. Widzę też, że strach wdarł się do serc naszych najodważniejszych wojowników. Kim jest ten wojownik, który napełnia serca żołnierzy Kaurawów odwagą i skłania ich do wznowienia walki?’
Ardżuna rzekł: ‘O królu, to syn Drony Aśwatthaman dodaje Kaurawom odwagi swym głośnym rykiem. Powszechnie znany zarówno ze swej wielkiej skromności jak i potęgi swych ramion stąpając jak rozwścieczony słoń i ukazując swą twarz groźną jak twarz tygrysa uwalnia Kaurawów od lęku, który ich pokonał. Gdy syn Drony się narodził, niewidzialny głos z nieba nadał mu imię Aśwatthaman (rżenie konia), bo w momencie gdy tylko ujrzał światło dzienne zarżał głośno jak ogier Indry powodując drżenie wszystkich trzech światów. To on widząc martwe ciało swego ojca zabitego w okrutny sposób przez Dhrisztadjumnę dzięki twemu kłamstwu zarżał ponownie swym straszliwym głosem. Znając swą własną odwagę, nigdy nie wybaczy Dhrisztadjumnie, że uchwycił jego ojca i swego nauczyciela za włosy.
O bracie, ty sam za cenę królestwa okłamałeś swego drogiego nauczyciela przyczyniając się do jego śmierci! Popełniłeś ten straszliwy grzech z pełną świadomością, bo doskonale znasz Prawo. Na zawsze splamiłeś swe imię, podobnie jak Rama, który zabił nieuczciwie swą własną strzałą brata króla małp Sugriwy, który zaczął zdobywać przewagę w pojedynku między braćmi. Przyczyniłeś się do śmierci Drony, który udał się do ciebie w poszukiwaniu prawdy wierząc całkowicie w twoją uczciwość i przekonany, że nie jesteś zdolny do wypowiedzenia kłamstwa. I choć wymieniając imię Aśwatthamana dodałeś niewyraźnie słowo «słoń», twoja odpowiedź na jego pytanie była kłamstwem udającym prawdę. To w rezultacie twej odpowiedzi odłożył on broń obojętny na wszystko to, co go otacza, pokonany przez rozpacz i nieomal tracąc zmysły. I gdy nie chciał już dłużej walczyć pogrążony głęboko w żałobie, jego własny uczeń schodząc ze ścieżki sprawiedliwych uciął mu głowę.
O królu, jakże zdołamy teraz ochronić Dhrisztadjumnę przed słusznym gniewem syna Drony Aśwatthamana? Ta uduchowiona osoba, przyjazna wobec wszystkich żywych istot jeszcze dziś zniszczy nas wszystkich nie mogąc wybaczyć Dhrisztadjumnie, że uchwycił jego ojca za jego siwe włosy.
Dhrisztadjumna popełnił haniebne zabójstwo łamiąc wszystkie moralne zasady, choć próbowałem powstrzymać go swym krzykiem. Nasze dni muszą być policzone, skoro dopuściliśmy do tej zbrodni i do końca pozostaną splamione przez ten straszliwy czyn. Chcąc zdobyć ziemską władzę, która jest zawsze nietrwała, zabiliśmy naszego nauczyciela, który darzył nas wszystkich uczuciem. Chcąc cieszyć się przyjemnością, jaką daje najwyższa władza, popełniliśmy okrutny i haniebny grzech. O biada mi, że temu nie zapobiegłem. Okryty z tego powodu hańbą zasłużyłem na piekło. Gdy pomyślę o tym, że dopuściłem do śmierci tego bramina w zaawansowanym wieku, mojego nauczyciela, gdy odłożył broń pogrążając się jodze, sam wolę umrzeć niż żyć!’
Na te słowa Ardżuny nikt z zebranych nie odpowiedział. Po dłuższej chwili milczenia Bhima rzekł: ‘O bracie, pouczasz nas o moralności, jakbyś był żyjącym w dżungli pustelnikiem lub braminem, który zdobył pełną kontrolę nad swymi zmysłami. Zapominasz, że jesteś wojownikiem, a obowiązkiem wojownika jest obrona innych przed zranieniem. To poprzez realizowanie swych obowiązków wojownik zdobywa zarówno niebo jak i ziemię, sławę i dobrobyt. Nie przemawiaj więc do nas jak ignorant. Swą odwagą dorównujesz Indrze i realizując swe obowiązki nie przekroczysz granic prawości tak jak ocean nie przekracza granic kontynentów.
Twoje myślenie zawsze skłania cię do współ-doznawania i współczucia. Któż nie ceni cię za to, że kierując się prawością wyrzekłeś się swego gniewu udając się na trzynaście lat wygnania? Jednakże to właśnie dzięki naszej prawości nasze królestwo zostało nam w nieuczciwy i oszukańczy sposób ukradzione. Nasza żona Draupadi była upokarzana na naszych oczach, a ty jej nie broniłeś, bo zostałeś pozbawiony swej mocy z powodu swej prawości. Twoja prawość nie uratowała cię, lecz pogrążyła w nieszczęściu, gdy na swej drodze napotkałeś grzesznych oszustów.
Dziś masz więc wszelkie moralne prawo do gniewu. Będąc wojownikiem musisz walczyć z tą niekończącą się nieuczciwością, której swą prawością nie zdołałeś pokonać. Ja sam jestem tutaj na polu bitewnym, aby pomścić doświadczane przez nas zło wynikłe z nieuczciwości naszego wroga. Jeżeli nie chcesz walczyć, choć obiecałeś, sam zniszczę tych oszustów, którzy okradli nas z naszego królestwa.
Swymi słowami pozbawiasz jedynie naszych żołnierzy odwagi i łamiesz moje serce. Choć jesteś prawy, zdajesz się nie wiedzieć, co się na prawość składa, skoro potępiasz zarówno samego siebie jak i nas, choć na to nie zasługujemy. Budzisz w nas strach szukając w sobie winy i wychwalając syna Drony, który tobie nie dorównuje. Zapominasz o mojej sile i o tym, że Kryszna jest po naszej stronie. Sam zabiję Aśwatthamana moją maczugą, jeżeli nie zechcesz walczyć!’
Dhrisztadjumna rzekł: ‘O Ardżuna, obowiązkiem bramina jest prowadzenie rytuałów ofiarnych, studiowanie świętych pism, nauczanie, obdarowywanie innych i przyjmowanie darów. Nasz nauczyciel Drona już dawno porzucił swe bramińskie obowiązki i realizując obowiązki wojownika dokonywał niegodziwych czynów zabijając wielu przy pomocy swej niebiańskiej broni zdobytej dzięki ascezie. Dlaczego nie powinniśmy zabić przy pomocy dostępnych nam środków tego bramina, który wyposażony w swą bramińską moc walczył jak wojownik i pokonany przez gniew masowo zabijał przy pomocy niebiańskiej broni Brahmy tych, którzy jej nie znali i nie wiedzieli, jak się przed nią obronić?
Kim był Drona: braminem czy wojownikiem? Utrzymując, że jest braminem, oszukiwał wszystkich stwarzając nieodpartą iluzję. Dziś w końcu dzięki stworzeniu innej iluzji mogłem go zabić. Cóż w tym niewłaściwego? Cóż przerażającego jest w również tym, że jego rozgniewany śmiercią swego ojca syn mobilizuje armie Kaurawów do kontynuowania walki? Dzięki niemu w walce z nami wielu z nich zginie.
Dla tego walczącego bramina nie było różnicy między Prawem i Bezprawiem. Bezprawie jest jak trucizna i niszczy Prawo. Dlaczego więc potępiasz mnie za zabicie tego okrutnego wojownika uchodzącego za bramina, zamiast pogratulować mi mojego czynu? Swym mieczem odciąłem jego straszliwą głowę, która była jak rozprzestrzeniająca się trucizna lub niszczące wszystko promienie słońca, czy też spalający wszystko ogień końca eonu. Odcięcie mu głowy nie uspokoiło gorączki mego serca i żałuję, że nie rzuciłem jej do królestwa najniższej kasty Niszadów, gdzie ty sam rzuciłeś uciętą głowę króla Dżajadrathy!
Obowiązkiem wojownika jest zniszczenie wroga. Drona był moim wrogiem i zabicie go było moim obowiązkiem. Ty sam zabiłeś w walce Bhagadattę, który był niegdyś twoim przyjacielem. Zabiłeś również seniora własnego rodu Bhiszmę. Dlaczego nie potępiasz swych własnych czynów, choć potępiasz mój?
Dlaczego potępiasz mnie za zabicie Drony, skoro od dawna było to moim przeznaczeniem? Swoją wrogość do niego odziedziczyłem po moim ojcu, bo to dzięki jego życzeniu narodziłem się na ziemi, aby go zabić. O tym wszyscy wiedzą. Zabijając go nie popełniłem grzechu’.
Ardżuna nie odpowiedział mu na jego słowa, tylko ciężko wzdychał i ze łzami w oczach rzucał na niego wrogie spojrzenia szepcząc: ‘O biada nam, biada!’ Judhiszthira, Bhima, Nakula, Sahadewa i Kryszna stali w milczeniu obok niego zawstydzeni i ze spuszczonymi głowami.
Słowa Dhrisztadjumny rozgniewały Satjaki, który zawołał: ‘O wojownicy, czy nie ma wśród was nikogo, kto odważyłby się zabić tego grzesznika Dhrisztadjumnę, który ma jeszcze czelność, aby wygłaszać swe niegodziwe mowy?
O nikczemniku, Pandawowie potępiają cię z powodu twego grzesznego czynu, tak jak bramini potępiają tych, co zabrudzeni grzechem rodzą się w kaście niedotykalnych szudrów. Jak śmiesz po popełnieniu tak haniebnego czynu otwierać usta i wychwalać sam siebie przemawiając do tych, którzy są bez grzechu. Dlaczego twoja głowa i język nie rozpadły się na tysiąc kawałków w momencie, gdy podnosiłeś swój miecz, aby uciąć głowę naszego nauczyciela! Swym czynem zabrudzasz nas wszystkich i zasługujesz na śmierć z naszych rąk. Trzymając swego nauczyciela za jego siwe włosy ukazałeś swą wielką nienawiść i nie zdołasz już uratować swego życia. Siedem pokoleń twych przodków i siedem pokoleń twych potomków pogrążą się w piekle!
Obwiniasz Ardżunę o śmierć Bhiszmy zapominając o tym, że to Bhiszma sam zadecydował o swej śmierci, gdyż dzięki darowi jego ojca nikt nie mógł go pokonać, jeżeli on sam o tym nie zadecydował.
Na całym świecie nie ma większych grzeszników niż synowie króla Drupady! Ty sam zabiłeś bramina Dronę, a twój brat Śikhandin narodził się jako kobieta będąca inkarnacją Amby z zadaniem pokonania i spowodowania śmierci Bhiszmy. To on przyczynił się do tego, że Bhiszma odłożył swą broń odsłaniając swą pierś na śmiertelne strzały Ardżuny. Pańcalowie porzucili ścieżkę prawości i zabrudzeni przez podłość stali się wrogami dla swych przyjaciół i nauczycieli!
Jesteś przeklęty będąc zabójcą bramina i na twój widok ludzie będą musieli oczyszczać się spoglądając na słońce. Jeżeli raz jeszcze w mej obecności wypowiesz podobne słowa, rozbiję ci głowę moją maczugą!’
Dhrisztadjumna rozgniewany słowami Satjaki zawołał: ‘O wojowniku Wrisznich, jakie masz prawo, aby przemawiać do mnie w ten sposób, skoro sam masz na swym rachunku czyny grzeszne i niegodziwe? Słyszałem twe obraźliwe słowa, lecz ci je wybaczam, bo tylko grzeszna dusza taka jak ty uważa wybaczenie za oznakę słabości. Czyżbyś zapomniał, że popełniłeś straszliwy grzech ucinając głowę Bhuriśrawasa, gdy odłożył broń i pogrążył się w jodze i gdy był już w drodze do nieba śmiertelnie raniony przez Ardżunę, który obciął mu ramię? Dlaczego zabiłeś go wtedy, gdy był bezbronny, a nie wtedy, gdy trzymając cię za włosy przygniatał cię swą stopą do ziemi? Sam jesteś sprawcą grzesznych czynów. Milcz więc lepiej, zamiast mnie oskarżać. Jeżeli nie zaprzestaniesz swej oskarżycielskiej mowy, spotkam się z tobą na polu bitewnym, aby wysłać cię do królestwa boga umarłych Jamy!
Trudno pokonać wroga wyłączenie przy pomocy uczciwych chwytów. Kaurawowie są słynni ze swych oszustw i to one doprowadziły do tej wojny. Lecz nasza strona zabrudziła się również nieuczciwością w tej wojnie. Wysoce prawi Pandawowie wyposażeni w wielką odwagę używają podstępu w imię pokonania wroga i zwycięstwa. Na najwyższym poziomie Prawa trudno określić, co jest i co nie jest Prawem jak i co jest i co nie jest Bezprawiem. Zamiast mnie obwiniać realizuj lepiej swój obowiązek wojownika, którym jest walka i pokonanie wroga’.
Satjaki wzburzony słowami Dhrisztadjumny zadrżał z gniewu i zawołał: ‘O niegodziwcze, nie będę już dłużej z tobą rozmawiać. Zabiję cię, bo w pełni zasłużyłeś na śmierć’.
Kryszna widząc, ze Satjaki rusza z wściekłością w kierunku Dhrisztadjumny będąc jak sam bóg umarłych Jama atakujący boga umarłych Jamę, dał znak Bhimie, aby zeskoczył ze swego rydwanu i spróbował zatrzymać Satjaki siłą swych własnych ramion. Satjaki o potężnej sile wzburzony gniewem posunął się jeszcze kilka kroków ciągnąc za sobą Bhimę, który uchwycił go z tyłu za jego potężne ramiona i nie mogąc wykonać szóstego kroku, zatrzymał się.
Sahadewa zeskoczył ze swego rydwanu na ziemię, zbliżył się do Satjaki i rzekł: ‘O wielki wojowniku Wrisznich, Pandawowie nie mają większych przyjaciół od Pańcalów i Wrisznich. I Wriszni nie mają większych przyjaciół od Pańcalów i Pandawów. Powstrzymaj swój gniew pamiętając o swym obowiązku wobec przyjaciół. Wybacz Dhrisztadjumnie jego obraźliwe słowa i niech on tobie wybaczy. Uczmy się wszyscy wybaczać, bo czy istnieje coś lepszego od wybaczania?’
W czasie, gdy Sahadewa próbował uciszyć gniew Satjaki, Dhrisztadjumna zawołał: ‘O Bhima, uwolnij Satjaki z uścisku swych ramion, skoro tak pali się do walki! Zatrzymam go moimi strzałami. Stłumię jego gniew i chęć walki i pozbawię go życia. Nie jestem równie bezbronny jak śmiertelnie zraniony Bhuriśrawas, któremu obciął głowę. Pozwól mu sprawdzić moją siłę. Jak go zabiję, sam będę musiał zrealizować cel tej wojny i pokonać Kaurawów lub pozostawię to zadanie Ardżunie!’
Satjaki słysząc te słowa syczał jak wąż i cały drżał z gniewu trzymany mocno przez Bhimę. Sajaki i Dhrisztadjmna ryczeli na siebie nawzajem jak dwa potężne byki. W końcu jednak Kryszna i Judhiszthira zdołali ich uspokoić i w obliczu ponownego ataku Kaurawów wszyscy razem ruszyli zgodnie do walki”.
3. Kryszna, który jest Narajaną, neutralizuje pocisk Narajany skłaniając wszystkich po stronie Pandawów do odłożenia broni
Sandżaja kontynuował: „O królu, tymczasem syn Drony Aśwatthaman chcąc pomścić śmierć swego ojca wypowiadał w skupieniu odpowiednie mantry przywołując pocisk Narajany. Zerwały się gwałtowne wiatry i zaczął padać ulewny deszcz i choć niebo było bezchmurne, przecinały je błyskawice. Cała ziemia drżała, góry pękały i wylewały napuchnięte wodą oceany. Rzeki zaczęły płynąć w przeciwnym kierunku, a zwierzęta uciekały na lewo od Pandawów. Choć słońce było w zenicie, świat zdawały się pokrywać ciemności. Po polu bitewnym biegały radośnie żywiące się padliną zwierzęta i demony. Całą przyrodę opanował lęk.
Na nieboskłonie pojawiło się tysiące ognistych strzał ostrych jak promienie stojącego w zenicie słońca i niezliczone żelazne kule świecące jak gwiazdy na nocnym firmamencie. Pojawiły się tam również dwukołowe i czterokołowe rydwany, niezliczona ilość maczug i dysków o brzegu ostrym jak brzytwa świecące jak słońce. Żołnierze Pandawów patrzyli z przerażeniem na opadającą na nich z nieba broń. Im potężniejszego wojownika atakowała ta broń, tym stawała się groźniejsza i nabierała siły. Przywołany przez syna Drony pocisk Narajany spalał armie Pandawów jak konsumujący suchą trawę pożar.
Judhiszthira widząc jak opadająca ze wszystkich stron broń nabiera sił, gdy stawia się jej opór i widząc, że Ardżuna z Kryszną nie podejmują z nią walki zawołał: ‘O wojownicy, wycofajcie się z walki. Taka musi być rada Kryszny. On wie najlepiej, co należy czynić. Musiał nadejść moment naszego końca, bo broni Narajany nie można pokonać żadną bronią. Aśwatthaman chcąc pomścić śmierć swego ojca spali nas wszystkich w ogniu swego słusznego gniewu. Popełniliśmy grzeszne uczynki zabijając podstępnie Bhiszmę i Dronę i ja sam razem z moimi braćmi damy się spalić w ogniu stosu pogrzebowego. Zgrzeszywszy w tak straszliwy sposób utoniemy razem ze swymi sprzymierzeńcami w oceanie słusznego gniewu syna Drony. Nie pozostaje nam nic, jak pogodzić się ze zwycięstwem Durjodhany, gdyż swym grzechem oddaliśmy mu we władanie nasze królestwo. Zabiliśmy dziś naszego nauczyciela! Żywił on w stosunku do nas przyjazne uczucia, choć równocześnie przyczynił się do śmierci niedoświadczonego w walce Abhimanju zamordowanego wspólnymi siłami przez wojowników Kaurawów; nie interweniował w czasie, gdy po naszej przegranej w kości Kaurawowie znęcali się okrutnie nad naszą żoną Draupadi i gdy prosiła go ona o powiedzenie prawdy; poparł wygnanie nas z naszego królestwa; ubrał Durjodhanę w nieprzenikalną dla strzał Ardżuny zbroję, gdy próbował on zrealizować swą przysięgę i zabić króla Dżajadrathę; nie miał żadnych skrupułów w użyciu niebiańskiej broni Brahmy przeciw nie potrafiącym się przed nią obronić Pańcalom. Był jednak naszym nauczycielem. Zabijając go popełniliśmy grzech i będziemy musieli zapłacić za to życiem’.
Tymczasem Kryszna ruchami swych dłoni starał się skłonić żołnierzy Pandawów, aby powstrzymali się zarówno od walki jak i ucieczki. Zawołał: ‘O wojownicy, odłóżcie swą broń i zejdźcie na ziemię ze swych rydwanów i wierzchowców. Zaprzestanie walki jest bowiem jedynym sposobem na zatrzymanie pocisku Narajany zarządzonym przez samego Narajanę. Ci, którzy staną na ziemi odłożywszy swą broń, przetrwają, podczas gdy ci, którzy mnie nie posłuchają i będą kontynuować walkę nawet jedynie w swym umyśle, zostaną doszczętnie zniszczeni, choćby nawet próbowali się ukryć w samym środku ziemi’.
Słysząc słowa Kryszny żołnierze Pandawów odłożyli broń i oczyścili swe serca z pragnienia walki. Rozgniewany tym widokiem Bhima zawołał: ‘O wojownicy, skoro brakuje wśród was odważnych, ja sam stawię opór niebiańskiej broni syna Drony. Zniszczę ją przy pomocy mej wybijanej złotem maczugi. Nie ma nikogo, kto dorównałby mi odwagą. Swymi ramionami potężnymi jak trąby słonia potrafiłbym wyrwać z ziemi górę Himawat. Moja siła równa się sile tysiąca słoni. Bądźcie wszyscy jej świadkami patrząc na to, jak niszczę niebiańską broń Narajany przywołaną przez Aśwatthamana!’
Zwracając się do Ardżuny zawołał: ‘O Ardżuna, nie odkładaj na bok Gandiwy. Walcz, bo inaczej tak jak księżyc pozostaniesz na zawsze splamiony na swym honorze!’ Ardżuna odpowiedział: ‘O Bhima, przysięgałem, że nigdy nie użyję mego łuku Gandiwy przeciw broni Narajany, krowom i braminom!’
Rozgniewany Bhima ruszył sam jeden przeciw synowi Drony zasypując go gradem swych strzał. Aśwatthaman wypowiadając odpowiednie mantry zalał go deszczem plujących ogniem strzał. Pokryty nimi Bhima wyglądał jak buchający ogniem wulkan. Strzały syna Drony nabierały siły napotykając na opór Bhimy będąc jak pożar rozniecany przez wiatr. Wojownicy Pandawów widząc, jak broń użyta przez Aśwatthamana zwiększa swą moc, gdy Bhima próbuje się jej przeciwstawić, patrzyli na ich walkę z coraz większym niepokojem. Ci, którzy jeszcze dotychczas tego nie uczynili, odkładali swą broń i oczyszczali swe serca z chęci walki. Cała broń uruchomiona przez pocisk Narajany omijając ich spadała na Bhimę. Widząc Bhimę całkowicie zdruzgotanego przez siłę tej broni wszystkie żywe istoty krzyczały z przerażenia i rozpaczy.
Ardżuna nie tracąc zimnej krwi wysłał w kierunku Bhimy niebiański pocisk boga oceanu Waruny, który przykrył go, jego rydwan, konie i woźnicę niewidzialną dla innych warstwą ochronną. Nikt nie był w stanie spojrzeć na Bhimę, który przykry całkowicie bronią syna Drony był jak płonący wewnątrz ognia ogień. Tak jak pod koniec nocy wszystkie świetliste ciała na nieboskłonie kierują się ku wzgórzu Asta, tak wszelka opadająca z nieba broń uruchomiana przez pocisk Narajany skupiała się na Bhimie. On sam, jego rydwan, konie i woźnica zdawali się być w samym sercu pożaru. I tak jak ogień końca eonu po skonsumowaniu wszystkich istot ruchomych i nieruchomych chowa się w końcu w ustach Stwórcy, tak wszelka broń, która wypłynęła pocisku przywołanego przez syna Drony, zaczęła wchodzić w ciało Bhimy. Tak jak nikt nie potrafi dostrzec Ognia, gdy wchodzi w Słońce i Słońca, gdy wchodzi w Ogień, tak nikt nie potrafił zauważyć energii, która przeniknęła do ciała Bhimy.
Ardżuna z Kryszną (Nara i Narajana) widząc, że wojownicy Pandawów odłożyli swą broń i odwrócili swe twarze od wroga, i że broń Narajany skupiła się całkowicie na Bhimie, a napuchnięty energią syn Drony nie ma już faktycznie przeciwnika, zeszli ze swego rydwanu i podbiegli do Bhimy. Zanurzając się w energii zrodzonej z pocisku Narajany, uciekli się do potęgi iluzji. Dzięki temu, że sami odłożyli broń jak i dzięki mocy pocisku Waruny i ich własnej energii, ogień pocisku Narajany ich nie spalił.
Chcąc zneutralizować pocisk Narajany zaczęli siłą wyciągać ryczącego jak lew Bhimę i jego broń spod otaczającej go broni Narajany. Gdy to czynili, czująca opór broń Narajany wzrosła w siłę. Kryszna rzekł: ‘O Bhima, dlaczego mimo nakazu Judhiszthiry nie zaprzestałeś walki? Wszyscy nasi wojownicy odłożyli broń i zeszli ze swych rydwanów. Uczyń to samo’. Wypowiadając te słowa Kryszna zmusił Bhimę do odłożenia broni i opuszczenia rydwanu, choć syczał on jak jadowity wąż. I gdy tak się stało, broń Narajany nie mogąc znaleźć wroga straciła siłę i została zneutralizowana”.
4. Aśwatthaman odkłada broń twierdząc, że wszystkie rzeczy są złudzeniem
Sandżaja kontynuował: „O królu, gdy energia pocisku Narajany została dzięki pomocy Kryszny zneutralizowana, niebo stało się ponownie czyste i błękitne. Ucichły przeraźliwe krzyki ptaków i zwierząt i zaczął wiać lekki orzeźwiający wiatr. Słonie bojowe i konie jak i wojownicy poczuli, że wraca do nich spokój i skupienie, a Bhima rozsiewał wokół blask jak poranne słońce. Armie Pandawów stały się ponownie gotowe do podjęcia walki.
Widząc tę przemianę twój syn Durjodhana zawołał do syna Drony: ‘O Aśwatthaman, przywołaj ponownie swój pocisk, abyśmy mogli zniszczyć Pandawów!’ Aśwatthaman rzekł: ‘O królu, nie mogę ponownie przywołać pocisku Narajany, który Kryszna zdołał zneutralizować. Wezwany po raz drugi obróciłby się przeciw mnie’. Durjodhana krzyknął: ‘O Aśwatthaman, zniszcz więc tych zabójców twego ojca przy pomocy innej niebiańskiej broni, która jest w twym posiadaniu. W tobie zamieszkała bowiem zarówno cała niebiańska energia jak i energia trzyokiego boga Śiwy. Pandawowie nie zdołają obronić się przed twoją energią’.
Aśwatthaman z wielką zapalczywością i kipiąc gniewem ruszył do walki z Dhrisztadjumną. Zalali się nawzajem deszczem swych strzał. Dhrisztadjumna uderzał syna Drony z taką siłą, że aż ziemia drżała. Aśwatthaman w rewanżu pozbawił go jego koni i woźnicy, obciął od masztu jego proporzec i zasypał gradem swych strzał wspierających go żołnierzy. Satjaki widząc, że rzucili się oni do ucieczki, ruszył na pomoc Dhrisztadjumnie i swymi celnymi strzałami zniszczył łuk Aśwatthamana, zabił jego konie, zniszczył jego rydwan i uderzył go w pierś swymi trzydziestoma strzałami. Głęboko zraniony Aśwatthaman pozbawiony swego łuku i rydwanu nie wiedział, co czynić. Na pomoc ruszył mu Durjodhana wspierany przez Krypę i Karnę i innych wojowników Kaurawów i wszyscy razem zasypali Satjaki gradem strzał. Satjaki zalał ich deszczem swych ostrzy zabijając wielu i zmuszając ich do ucieczki.
Aśwatthaman odzyskał tymczasem świadomość i mając nowy rydwan zalał ponownie Satjaki swymi strzałami. Satjaki ponownie zniszczył jego rydwan i zmusił go do wycofania się. Pandawowie nagrodzili jego heroiczny wyczyn dźwiękiem swych konch.
Aśwatthaman zdobył nowy rydwan i ponownie ruszył przeciw Satjaki, który widząc jak się zbliżał, zalał go deszczem swych strzał. Rozgniewany Aśwatthaman z ciałem poranionym od strzał zawołał: ‘O Satjaki, na próżno starasz się bronić zabójcę mego ojca, gdyż nie zaznam spokoju, zanim go nie zabiję i zanim nie zniszczę wszystkich Pańcalów i Somaków’. Syn Drony nałożył na swój łuk prostą strzałę ostrą jak promień słońca, która przebiła zbroję Satjaki i zanurzyła się w jego ciele jak wąż w głębi ziemi. Satjaki zalewając się krwią wypuścił z dłoni swój łuk i tracąc zmysły usiadł na tarasie swego rydwanu. Jego woźnica chcąc uratować mu życie wywiózł go szybko poza zasięg strzał syna Drony.
Tymczasem Aśwatthaman mierząc starannie swą prostą strzałą o złotych lotkach uderzył Dhrisztadjumnę w czoło miedzy brwiami. Ciężko zraniony książę Pańcalów poczuł, że słabnie i uchwycił się masztu na swym rydwanie. Na pomoc mu ruszył Bhima wspierany przez pięciu wojowników Pandawów.
Ardżuna z Kryszną widząc jak po długiej walce Aśwatthaman zdołał zranić woźnicę Bhimy i jak spłoszone konie poniosły jego rydwan bez kontroli, a wspierające go oddziały rzuciły się do ucieczki, ruszyli ku synowi Drony zalewając go swymi strzałami. Patrząc na nich, żołnierze Pandawów nabrali ponownie odwagi i przestali uciekać.
Ardżuna i Aśwatthaman darzyli się kiedyś wielką przyjaźnią. Dziś jednak Ardżuna rozgniewany pogromem, który syn Drony uczynił w oddziałach Pandawów, zawołał: ‘O synu naszego nauczyciela, pokaż mi dziś całą swą odwagę, energię, wiedzę i mężność, jak i swą miłość do synów króla Dhritarasztry i nienawiść do nas! Ukaż mi całą swą krewkość! Jeszcze dziś ja sam razem z Dhrisztadjumną zgnieciemy twą pychę!’
Niemiłe słowa Ardżuny wzburzyły syna Drony. Poczuł silny gniew w stosunku do Ardżuny, a jeszcze większy w stosunku do Kryszny. Skupiwszy swą myśl na świętych mantrach dotknął wody i przywołał niebiańską broń agneję, przed którą nawet bogowie nie potrafią się obronić, kierując ją przeciw wszystkim swym widzialnym i niewidzialnym wrogom. Na jego wezwanie z nieba zaczął padać gęsty deszcz strzał. Strzały te plując płomieniami ognia skupiły się wokół Ardżuny otaczając go ze wszystkich stron. Z nieba sypały się również meteory. Ziemię pokryła ciemność, zaczęły wiać źle wróżące wiatry i ze wszystkich stron dały się słyszeć ryki żywiących się ludzkim mięsem rakszasów i pisaków i wrzaski kruków. Z gromadzących się na niebie chmur lała się krew. Ptaki, dzikie zwierzęta, krowy i mędrcy utracili spokój umysłu. Pięć elementów zdawało się być w zamęcie. Słońce zdawało się obracać i cały wszechświat zadawał się mieć gorączkę. Słonie rozgrzane od przywołanej przez syna Drony broni biegały jak szalone ciężko dysząc chcąc schować się gdzieś przed tą bronią. Rozgrzane wody i rezydujące w nich żywe istoty zdawały się płonąć. Zdawało się, że sam bóg ognia Agni spala żołnierzy Pandawów przybrawszy formę ognia Samwarta, który konsumuje wszystko na koniec eonu. Żołnierze twych synów widząc Pandawów spalanych przez agneję krzyczeli z radości, dęli w swe konchy i uderzali w bębny.
Ardżuna widząc zniszczenie czynione przez tą niebiańską broń wezwał broń Brahmy, która zgodnie z rozkazem Brahmy była w stanie zneutralizować każdą niebiańską broń. W jednej sekundzie ciemności rozproszyły się i zaczęły wiać chłodne wiatry. Wyłaniające się z ciemności armie Pandawów leżały pokotem na ziemi i trudno było odróżnić żywych od umarłych. Z ciemności wyłonili się również na swym rydwanie Ardżuna z Kryszną, którzy nie odnieśli żadnych ran i wyglądali jak słońce i księżyc na firmamencie. Ich rydwan nie poniósł również żadnego uszczerbku. Pandawowie powitali ich widok radosnymi okrzykami, dęciem w konchy i biciem w bębny. Uważali ich już bowiem za martwych. Ardżuna i Kryszna zawtórowali im dmąc w swe konchy.
Aśwatthaman widząc, że Ardżuna z Kryszną uwolnili się spod wpływu energii jego niebiańskiej broni, podupadł na duchu. Rozmyślając nad tym, jak się to mogło stać, pogrążał się coraz bardziej w niepokoju i żałobie. Wzdychając ciężko odłożył swój łuk zaprzestając walki. Zszedł na ziemię ze swego rydwanu i zawołał: ‘O biada nam, wszystkie rzeczy są jedynie złudzeniem!’ i zaczął biec przed siebie”.