Uff ...  ... > 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 
Mahabharata 186 (po polsku)
 
 
 
 
Mahabharata 188 (po polsku)
 
 
 
 
Downloaduj
Mahabharata
w formie PDF
 
 
 
 
Mahabharata Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas
Maha­bharata

Opowieść 187:

O naro­dzinach syna Wjasy Śuki i jego drodze do Wyzwo­lenia

 

opowiada

 

Barbara Mikołajew­ska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

Santi Parva, Part 3, Sections CCCXXII-CCCXXXIV

(Mokshadharma Parva),

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,

URL: http://www.sacred-texts.com​/hin​/m06​/index.htm


Wydanie I internetowe (poprawione)

Copyright © 2014-15 by B. Mikołajewska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com


Spis treści

 

1. O narodzinach syna Wjasy, Śuki

2. Wjasa poucza Śukę o naturze Czasu i zachęca go do prawości  i szukania Wyzwolenia

3. Śuka szukając wiedzy o Wyzwoleniu udaje się do króla Dźanaki

4. Dźanaka mówi o stanie świadomości nazywanym widżnana („bycie świadomym”), bez którego Wyzwolenie jest niemożliwe i informuje Śukę, że osiągnął już ten stan

5. Śuka powraca do pustelni ojca i dołącza do jego uczniów, którzy wkrótce opuszczają Wjasę i udają się wśród ludzi, aby nauczać Wed

6. Wjasa po odejściu uczniów zaprzestaje recytowania Wed czując smutek, który rozprasza Narada skłaniając go, aby razem ze swym synem wznowił recytację Wed

7. Narada poucza Śukę, że najlepsza jest droga wiedzy i wyrzeczenia się działania ze względu na nierealną naturę tego świata i przywiązywanie się do niego duszy

8. Narada naucza o uwalnianiu się od mentalnego cierpienia i naturze działania wiążącego duszę z tym światem

9. Śuka uwalnia się od przywiązania, opuszcza swego ojca i zdobywa Wyzwolenie, podczas gdy Wjasa jest ciągle zależny od zmysłów i opłakuje jego utratę

10. Słowniczek Mahabharaty




Bhiszma rzekł: „O Judhiszthira, w czasie, gdy Śuka dzięki mocy swej jogi i identyczności z Brahmanem poruszał się po nieboskłonie znajdującym się ponad regionem wiatru, jego ojciec Wjasa wyruszył w podróż za nim. Z pomocą swej jogi w mgnieniu oka dotarł do miejsca, skąd Śuka rozpoczął swoją podróż. Podążając tą samą drogą zobaczył dwa rozdarte szczyty przez które przedostał się Śuka i spotkał po drodze licznych riszi, którzy wychwalali przed nim uczynki jego syna. Wjasa poruszony uczuciem do syna słysząc ich słowa zaczął rozpaczliwe wołać syna po imieniu, a jego głos odbijał się echem we wszystkich trzech światach. Śuka, który w tym czasie wszedł do pięciu elementów stając się ich duszą i był wszechobecny, odpowiedział ojcu sylabą bho (witaj) w formie echa i cały wszechświat istot ruchomych i nieruchomych odpowiedział Śuce powtarzając sylabę bho. Od tamtego czasu, słowa wypowiadane w górskich jaskiniach odbijają się echem, jakby były ciągle ich odpowiedzią Śuce. I wówczas Śuka uwolnił się od atrybutu przestrzeni, którym jest dźwięk i mocą swej jogi zniknął realizując najwyższy cel”.

(Mahābharāta, Santi Parva, Part 3, Section CCCXXXIV)



1. O narodzinach syna Wjasy, Śuki

Judhiszthira rzekł: „O Bhiszma, opowiedz mi o narodzinach syna Wjasy, Śuki, jak i o tym, w jaki sposób zdołał on osiągnąć najwyższy cel. Kim była jego matka? Nic nie wiem ani o niej, ani o jego narodzinach. Chciałbym również dowiedzieć się, jak to stało się możliwe, że, choć był zaledwie chłopcem, nastawił swój umysł na poznanie subtelnego Brahmana? Na tym świecie nie ma drugiej osoby, u której takie upodobanie dałoby się zauważyć w równie młodym wieku. Chciałbym o tym posłuchać. Opowiedz mi więc we właściwym porządku o wielkości i wiedzy Śuki, jak i o jego połączeniu się Najwyższą Duszą”.

Bhiszma rzekł: „O Judhiszthira, gromadzone przez mędrców zasługi nie zależą od ich wieku, zniedołężnienia, czy bogactwa. Mówi się, że wśród nich ten jest wielki, kto studiował Wedy. Wszystko to, o co pytasz, ma swe korzenie w umartwieniach. Umartwienia są ujarzmianiem zmysłów. Ten, kto folguje zmysłom, naraża się na grzech, podczas gdy ten, kto je ujarzmia, zdobywa sukces. Najwyższy sukces zdobywa się poprzez praktykowanie jogi. Zasługi zgromadzone dzięki tysiącowi ofiar konia i setce ofiar bitewnych nie sumują się nawet do szesnastej porcji zasług płynących z jogi. Mając w pamięci to, co powiedziałem, posłuchaj teraz o okolicznościach, w których narodził się syn Wjasy, Śuka. Osoba o nieczystej duszy nie zdoła ich zrozumieć, narodziny Śuki były bowiem owocem umartwień jego ojca, najwyższym sukcesem jego ascezy. Ja sam dowiedziałem się o tym od wielkiego mędrca Markandeji, który zwykł opowiadać o wielkich czynach mędrców i bogów.

Ongiś, w odległych czasach, Wjasa przebywając w okolicy szczytu góry Meru i pragnąc otrzymać syna poddał się surowej ascezie. Dzięki jodze zanurzył się głęboko w swej duszy ćwicząc oddechy i koncentrację umysłu (dharana). Swą modlitwę o syna skierował do wielkiego boga Śiwy, który przebywał w tym czasie na szczycie góry Meru w towarzystwie swej żony Parwati, córki króla gór, jak i towarzyszącego mu zwykle tłumu przeraźliwych duchów. Praktykując umartwienia prosił o syna tego boga, do którego nie może zbliżyć się nikt o nieczystej duszy, i do którego nie można dotrzeć przy pomocy słów, lecz jednie dzięki jodze. Modlił się mówiąc: ‘O Śiwa, daj mi syna, który będzie równie potężny, jak ziemia, woda, ogień wiatr i przestrzeń’.

Żywiąc się jedynie powietrzem przez setkę lat przebywał w tym czarownym i niebiańskim lesie, ulubionym miejscu bogów i mędrców, zanurzony głęboko w jogicznej kontemplacji oddając cześć Śiwie o nieskończonej liczbie form. Jego asceza budząc podziw we wszystkich trzech światach nie pozbawiała go sił i nie powodowała bólu. I gdy tak siedział na ziemi całkowicie oddany jodze, skutkiem nagromadzenia przez niego wielkiej energii jego związany w ciężki węzeł lok zaczął płonąć jak ogień. I to właśnie dlatego, że lok Wjasy płonął od siły jego kontemplacji, jego skóra po dziś dzień jest w kolorze ognia. Wielki bóg Śiwa zadowolony z jego oddania ukazał się przed nim i obiecał mu spełnienie jego prośby. Rzekł: ‘O Wjasa, obdaruję cię synem, o jakiego prosisz. W całej swej wielkości będzie czysty jak ogień, wiatr, ziemia, woda i przestrzeń. Będzie miał świadomość bycia jaźnią Brahmana i będzie całkowicie do niego należał, jakby był z nim tożsamy’.

Pewnego dnia, gdy syn Satjawati, Wjasa, z sercem pełnym wiary w spełnienie się obietnicy Śiwy próbował rozpalić ogień pocierając o siebie dwa patyki, dostrzegł nagle apsarę Ghritaczi, której energia emanowana wielką urodą i jej widok rozpalił w nim żądzę. Apsara widząc to przybrała formę papużki, jednakże Wjasa pomimo tego, że apsara zmieniła swą formę, nie potrafił zatrzymać żądzy, która zrodziła się w jego sercu i zawładnęła całym jego ciałem i choć próbował ją z całą swoją cierpliwością stłumić, nie zdołał poddać kontroli niespokojnego umysłu. Bezradny w obliczu tego, co miało się stać, nie potrafił uwolnić od żądzy swego serca i choć próbował stłumić ją kontynuując krzesanie ognia, upuścił swe nasienie. Nie mając jednak z tego powodu żadnych skrupułów kontynuował krzesanie ognia. Z tego upuszczonego nasienia naro­dził się jego syn, który z racji warunków towarzyszących jego narodzinom otrzymał imię Śuka. Zaiste, Śuka, ten największy z ascetów i joginów, narodził się z dwóch kijków użytych przez jego ojca do krzesania ognia. Tak jak uwolniony z dwóch kijków ogień ofiarny karmiony oczyszczonym masłem rozsiewa wokół swój blask, tak Śuka o czystej duszy, gdy się narodził, rozsiewał wokół blask mający źródło w jego energii. Przybrawszy wspaniałą formę i kolor skóry podobny do ojca płonął od swej energii jak bezdymny ogień.

Na wieść o narodzinach syna Wjasy na łono góry Meru przybyła bogini Ganga, aby wykąpać go w swych wodach, a z nieba na jego użytek opadła żebracza laska i ciemna skóra jelenia noszona przez ascetów. Gandharwowie nucili pieśni, a apsary z różnych plemion tańczyły w rytm niebiańskich bębnów, których dźwięk unosił się ze wszystkich stron. Aby wychwalać narodziny Śuki przybyli tam również gandharwa Wiśwawasu, jak i inni gandharwowie, bogowie z Indrą na czele i wielcy riszi, a bóg wiatru przykrył miejsce, gdzie narodził się Śuka, deszczem niebiańskich kwiatów. Cały wszechświat zamieszkały przez istoty ruchome i nieruchome wypełniła radość. Wkrótce po narodzinach Śuki przybył tam również Mahadewa (Śiwa) o wielkiej światłości razem z małżonką i z uczuciem udekorował pierś Śuki świętą nicią. Król bogów Indra obdarował go ze wzruszeniem niebiańskim kamandalu (naczyniem na wodę) o doskonałym kształcie i niebiańskimi sukniami. Tysiące łabędzi, żurawi, papug i innych ptaków zataczało koła nad jego głową.

Syn Wjasy, Śuka, obdarzony wielkim splendorem i inteligencją po otrzymaniu w dniu urodzenia dwóch lasek żebraka żył dalej na łonie góry Meru praktykując ascezę i dotrzymywanie przysiąg, i choć zaraz po jego urodzeniu wszystkie Wedy razem z ich tajemnicami i abstraktami zamieszkały w nim tak jak w jego ojcu, z szacunku dla tego, co było powszechną praktyką, wybrał sobie za nauczyciela Brihaspatiego, aby oficjalnie otrzymać je od niego. Po spędzeniu wymaganego czasu w domu nauczyciela i po odpłaceniu mu za otrzymane nauki powrócił do domu i składając przysięgi brahmacarina rozpoczął praktykowanie surowej ascezy koncentrując na tym całą swoją uwagę. Z racji swej wiedzy i uprawianej ascezy cieszył się szacunkiem bogów i riszich już w dzieciństwie. Umysł tego wielkiego ascety nie tracąc z oczu religii Wyzwolenia czerpał radość z wszystkich trzech trybów życia, łącznie z domowym trybem życia”.

2. Wjasa poucza Śukę o naturze Czasu i zachęca go do prawości i szukania Wyzwolenia

Judhiszthira rzekł: „O Bhiszma, wyjaśnij mi teraz, w jaki sposób syn Wjasy osiągnął Wyzwolenie? Moja ciekawość w tej sprawie jest ogromna i bardzo pragnę o tym usłyszeć. Powiedz mi również o ostatecznych konkluzjach co do Niezamanifestowanego (przyczyny), Zamanifestowanego (skutków) i Prawdzie (Brahman), która jest w nich, choć do nich nieprzywiązana, jak i o działaniach samorodnego Narajany”.

Bhiszma rzekł: „O Judhiszthira, pozwól mi najpierw odpowiedzieć na pierwsze z twoich pytań, a do drugiego pytania powrócę później.

Wjasa widząc, że jego syn Śuka żyje tak jak zwykli ludzie praktykując to, co jest uważane przez nich za dobre, nauczył go całych Wed. Myśląc jednakże o skierowaniu go na drogę prowadzącą do Wyzwolenia pewnego dnia rzekł do niego: ‘O synu, czy będąc panem swych zmysłów zdołałeś pokonać dzięki jodze ekstremalne gorąco, wiatr, głód, łaknienie? Czy praktykujesz prawość? Czy jesteś posłuszny nakazowi prawdomówności i szczerości, czy uwolniłeś się od gniewu i szaleństwa? Czy realizujesz obowiązek współczucia i nieranienia? Czy utrzymujesz się przy życiu żywiąc się tym, co pozostało po nakarmieniu bogów i gości? Pamiętaj o tym, że twoje ciało nie jest wieczne i jest równie krótkotrwałe, jak piana morska na powierzchni wody. Zamieszkująca je wcielona dusza nie jest do niego przywiązana będąc jak ptak, który usiadł na gałęzi drzewa. Istnienie wszystkich miłych przedmiotów jest również krótkotrwałe. Twoi wrogowie, którymi są namiętności, nigdy nie śpią i są zawsze gotowi czekając tylko na okazję, aby cię zniszczyć. Nigdy o tym nie zapominaj.

Dni przemijają jeden po drugim i czasu wyznaczonego na twoje życie ubywa. Zaiste, skoro tak jest, dlaczego nie biegniesz do swych nauczycieli w poszukiwaniu środków obrony? Tylko ci, którym brak wiary w istnienie życia po śmierci nastawiają swe serca na przedmioty tego świata, które powodują jedynie wzrost krwi i mięśni. Są całkowicie obojętni wobec wszystkiego, co dotyczy życia po śmierci. Wprowadzani w błąd przez błędne rozumowanie ukazują wrogość w stosunku do prawości i ci, którzy podążają za nimi tą samą drogą, błądzą tak jak oni. Ci jednakże, którzy są nasyceni, oddani pismom, obdarzeni wielką duszą i mocą, kroczą drogę prawości. Ich obdarzaj czcią i u nich szukaj nauk. Z pomocą rozumienia oczyszczonego przez ich nauki i stąd stojącym wyżej powstrzymuj swe serce, które jest zawsze gotowe do zboczenia z właściwej ścieżki.

Ci, których rozumowanie jest zawsze skoncentrowane na teraźniejszości, którzy widzą jutro, jako coś bardzo odległego, i którzy nie akceptują żadnych ograniczeń w jedzeniu i piciu, są faktycznie głupcami niezdolnymi do zrozumienia, że ten świat jest niczym więcej niż polem próby dla ich charakteru i zdolności do uwolnienia się od działań. Wznoś się ku górze wspinając się krok po kroku po drabinie, którą tworzy prawość. Obecnie jesteś bowiem jak larwa jedwabnika, która sama przędzie dla siebie zamykający ją więzieniu kokon pozbawiając się wszelkich środków ucieczki. Trzymaj się z dala od ateisty, który przekracza wszelkie ograniczenia i choć jest jak dom podmywany przez strumień o wartkim nurcie, zdaje się stać wyprostowany jak drzewo bambusowe z głową dumnie wzniesioną w górę. Próbuj na tratwie jogi przepłynąć ocean tego świata, który ma pięć zmysłów za swoje wody, pragnienie, gniew i śmierć za zamieszkujące w nich monstra i narodziny za swoje wiry. Próbuj na tratwie prawości przekroczyć ten świat, w którym włada śmierć i zniedołężnienie, i który jest nieustannie bombardowany przez pioruny w postaci nocy i dni. Śmierć ciągle na ciebie czyha—gdy siedzisz, stoisz, czy leżysz—i może cię zabrać w każdej chwili. Cóż może cię przed nią obronić? Tak jak wilczyca porywa jedzącego spokojnie trawę barana, tak śmierć porywa człowieka, gdy jest zajęty zdobywaniem bogactwa lub szukaniem przyjem­ności. Twoim przeznaczeniem jest wejście w ciemność śmierci, uzbrój się więc w lampę prawego rozumienia, której płomień jest skierowany we właściwym kierunku.

Pamiętaj też o tym, że jesteś braminem. Żywa istota rodzi się na tym świecie ciągle w nowej formie i zdobycie statusu bramina jest bardzo trudne. Ty sam zdobyłeś ten status, czy starasz się więc o jego utrzymanie w przyszłym życiu poprzez właściwie wykonywanie swych obowiązków? Bramin nie rodzi się na ziemi w celu zaspokojenia pragnień, jego ciało ma służyć mu na tym świecie w doświadczaniu umartwień, aby mógł w następnym życiu zdobyć nieporównywalne z niczym szczęście. Status bramina jest osiągany z pomocą długo trwającej ascezy i umartwień i ten, kto zdobył ten status, nie powinien marnować czasu na pobłażanie swym zmysłom. Mając na uwadze własne dobro żyj i działaj oddany pokojowi szukając spokoju umysłu przez praktykowanie umartwień i kontrolowanie swych zmysłów.

Okres życia każdego człowieka jest jak pędzący rumak, którego natura jest niezamanifestowana i ekstremalnie subtelna. Moment (kszana), ułamek sekundy (truti) i jedno mrugnięcie oka (nimesza) są włosami na jego ciele, brzask i mrok są jego stawami barkowymi, jasna i ciemna faza księżyca jest parą jego oczu, a miesiące są jego kończynami. Rumak ten jest w bezustannym biegu. Widząc tego rumaka pędzącego swym niewidocznym torem i wysłuchawszy tego, co twoi nauczyciele mieli do powiedzenia w sprawie następnego świata nastaw swe serce na prawość. Ci, którzy zeszli ze ścieżki prawości i wybierają niegodziwe drogi zachowując się nierozważnie i ukazując zawsze w stosunku do innych swoją złą wolę, udają się po śmierci do królestwa Jamy, gdzie są zmuszeni do przyjęcia fizycznych form i w konsekwencji swych różnorodnych niegodziwych działań muszą doświadczać różnych nieszczęść. Król, który jest oddany prawości, ochrania dobrych i karze niegodziwców, osiąga regiony, które należą do ludzi prawych uczynków i zdobywa szczęście trudne do zdobycia przez niegodziwca, choćby rodził się na ziemi już tysiące razy. Wściekłe psy o przeraźliwym wyglądzie, wrony o żelaznych dziobach, stada kruków, sępów i innych drapieżnych ptaków, jak i żądne krwi robactwo atakują po śmierci człowieka, który łamie dziesięć nakazów rodziców i nauczycieli. Pamiętaj więc o tych nakazach ustalonych przez Samorodnego, którymi są: czystość, nasycenie, umartwienia, studiowanie Wed, rozmyślanie nad bogiem i powstrzymywanie się od okrucieństwa, kłamstwa, kradzieży, łamania przysiąg i nabywania bogactwa. Grzeszny nikczemnik, który je lekkomyślnie łamie, jest zmuszony po śmierci do spędzania czasu na dzikiej pustyni będącej terenem należącym do króla Ojców. Ten z kolei, który jest skażony przez zachłanność, pokochał kłamstwo i czerpie przyjemność z oszuki­wania innych i rani innych swą hipokryzją i oszustwem, wpada do piekła, gdzie musi odpłacić cierpieniem za swą niegodziwość. Jest zmuszony do kąpania się w szerokiej rzece Waitarani, której wody ranią i wędrować przez las, gdzie liście drzew są ostre jak miecze i spać na łożu zrobionym z ostrych wojennych toporów. W ten to sposób spędza swe dni w przeraźliwym piekle w straszliwych cierpieniach’.

Wjasa kontynuował: ‘O synu, ty sam jesteś prawy, lecz widzisz jedynie region Brahmy i innych bogów będąc ślepy na to, co jest najwyższe, na Wyzwolenie. Zdajesz się być również ślepy na zniedołężnienie i starość, które są narzędziami śmierci. Nie zwlekaj więc dłużej i poczyń odpowiednie kroki na drodze prowadzącej do Wyzwolenia. Broń się w ten sposób przed lękiem przed śmiercią, który niszczy całe szczęście. Prędzej czy później śmierć zaprowadzi cię przed oblicze boga umarłych Jamy i jego sąd. Chcąc zdobyć szczęście po śmierci rozwijaj w sobie prawość praktykując surowe umartwienia. Potężny Jama zabiera życie wszystkich, zarówno twoje, jak i twych przyjaciół. Nikt nie potrafi się przed nim obronić.

Zastanów się, czy wystarczająco troszczysz się o swoje dobro? Już wkrótce wiatr Jamy uniesie cię do jego królestwa i będziesz musiał stanąć sam na sam przed jego obliczem. Czy będziesz zdolny się przed nim obronić? Już wkrótce wszystkie punkty przestrzeni zaczną wirować przed twymi oczami i wszystkie Wedy znikną tobie sprzed oczu, gdy pozbawiony obrony staniesz przed obliczem śmierci. Nastaw więc swe serce na praktykowanie jogi, szukaj zdobycia tego jedynego bogactwa, które daje joga, abyś nie musiał żałować po śmierci swych dobrych i złych czynów, które wypływają z ignorancji i błędu. Zniedołężnienie nie omija nikogo i już wkrótce osłabi twe ciało i pozbawi cię siły, kończyn i piękna. Szukaj więc tego nieporównywalnego z niczym bogactwa, które płynie z jogi. Już wkrótce Niszczyciel jadący na swym rydwanie zbudowanym z chorób zniszczy twoje ciało, praktykuj więc surowe umartwienia, gdyż inaczej te straszne wilki (namiętności), które rezydują w twym ciele, zaatakują cię z każdej strony. Już wkrótce sam jeden znajdziesz się w gęstych ciemnościach widząc na wzgórzu złote drzewa będące znakiem śmierci i ścigający cię wrogowie udający przyjaciół, którymi są zmysły, pozbawią cię poprawnej wizji. Staraj się więc o zdobycie tego, co służy twojemu dobru. Staraj się o zdobycie tego bogactwa, któremu nie mogą zagrozić ani królowie, ani złodzieje i którego nie trzeba się wyrzekać w momencie śmierci. Tym bogactwem zarobionym swym działaniem nie trzeba się z nikim dzielić, gdyż na tamtym świecie każdy cieszy się tylko tym, co sam dla siebie zarobił.

Nastaw więc swe serce na nabywanie tego bogactwa, które jest niezniszczalne i wieczne. Nie odkładaj starań o Wyzwolenie na później chcąc najpierw doświadczyć wszelkiego rodzaju ziemskich przyjemności, gdyż śmierć może cię dogonić, zanim się nimi nasycisz. Mając to na uwadze nastaw się raczej na czynienie dobra. Matka, syn, krewni, czy też przyjaciele nie towarzyszą temu, kogo zabiera śmierć. Każdy udaje się do regionów Jamy sam mając za towarzyszy jedynie swe złe i dobre uczynki, które wykonał przed śmiercią. Złoto i klejnoty, które ktoś zarobił za życia używając prawych bądź bezprawnych środków nie ma dla osoby żadnej wartości po śmierci ciała. Liczą się tylko wykonane za życia czyny, dla których najlepszym świadkiem jest dusza. Jogin, który dociera w swej praktyce do horyzontu serca, widzi w swym rozumieniu ten moment uwalniania się duszy z ciała, gdy dusza jako działająca czysta świadomość (czyli ucieleśniona dusza) wchodzi do czystej świadomości jako świadka (takie wejście oznacza śmierć ciała). W ciele rezydują również bogowie ognia, słońca i wiatru i widząc czyjeś praktyki podczas życia stają się jego świadkiem.

Dnie mające walor ukazywania wszystkiego i noce ukrywające wszystko są w nieustannym ruchu i dotykają wszystkiego skra­cając okres wyznaczony na czyjeś istnienie. Czy pamiętając o tym realizujesz właściwie obowiązki swej kasty? Droga na tamten świat, która prowadzi do regionów Jamy, roi się od wrogów w formie ptaków o żelaznych dziobach i wilków oraz obrzydliwych i przeraźliwych owadów i robaków. Troszcz się więc o swe działania, bo tylko przeszłe działania będą towarzyszyć tobie na tej drodze. Nie można dzielić skutków swych działań z innymi i każdy musi sam spożywać dobre i złe owoce swych działań. Ludzie prawych uczynków jako owoc swych działań otrzymują na tamtym świecie pojazdy o niezwykłej jasności poruszające się wszędzie mocą woli jeźdźca. Ludzie czystego urodzenia, czystych uczynków i o czystych duszach otrzymują owoce korespondujące z ich prawymi uczynkami w czasie życia na tym świecie. I tak na przykład ten, kto realizuje obowiązki domowego trybu życia zdobywa owoc w formie regionów, które zamieszkuje Pradżapati, Brihaspati lub król bogów Indra’.

Wjasa kontynuował: ‘O synu, mogę dawać ci tysiące instrukcji, jednakże tylko twoja własna prawość może prowadzić cię do szczęśliwości, same instrukcje nie wystarczą. Przeżyłeś już na tym świecie dwadzieścia cztery lata i rozpocząłeś dwudziesty piąty rok życia. Lata uciekają, czy zgromadziłeś w tym czasie dość prawoś­ci? Niszczyciel, który mieszka w błądzeniu i niedbałości, pozbawi niedługo twoje zmysły właściwej dla nich mocy, czy zadbałeś więc wystarczająco o to, aby przed ich zniszczeniem zrealizować swoje obowiązki bazujące jedynie na ciele? Gdy twój obowiązek poprowadzi cię do królestwa boga umarłych Jamy, nic ci nie przyjdzie z ciała, żony i dzieci. I skoro człowiek musi udać się tam w pojedynkę, jest niewątpliwe, że w obliczu takiego terroru powi­nien zawczasu szukać tego jedynego bogactwa, którym jest prawość i samadhi, które pozwolą mu się przed nim obronić. Potężny Jama zabiera bezlitośnie czyichś  przyjaciół i krewnych nie zważając na ich rozpacz. Nikt nie jest w stanie stawić mu oporu.

Czy zgromadziłeś wystarczający kapitał prawości, o którym mówiłem tobie w mych instrukcjach i który jest zalecany w pismach, za którymi podążam. Czy realizujesz swe obowiązki po kolei i zgodnie z ich ważnością. Ten, kto utrzymuje swe ciało przy życiu realizując obowiązki wyznaczone dla jego kasty i kto czyni dary gromadząc owoce takich prawych czynów, uwalnia się od skutków zrodzonych z ignorancji i błędu. Z kolei wiedza, którą człowiek prawych uczynków nabywa z wedyjskich deklaracji prowadzi do wszechwiedzy, a wszechwiedza jest tożsama z nauką o najwyższym celu, który może zostać osiągnięty  przez człowieka, czyli o Wyzwoleniu. Instrukcje udzielone wdzięcznym słuchaczom są dla nich korzystne, gdy prowadzą do tego najwyższego celu.

Przyjemność płynąca z życia wśród ludzi szybko staje się zniewalającym łańcuchem. Człowiek prawych czynów zrywając ten łańcuch zdobywa regiony wielkiej szczęśliwości. Niegodziwcy nie potrafią jednak zerwać tych więzów. Jaką wartość może mieć dla ciebie bogactwo, krewni, czy dzieci, skoro i tak musisz umrzeć, zajmij się lepiej szukaniem głęboko ukrytej duszy. Gdzie podziali się dziś twoi dziadowie? Twoi krewni i przyjaciele zaniosą twe ciało, tak jak zanieśli ongiś ich ciała, na teren kremacji zwłok i spalą na stosie pogrzebowym. Wiedząc o tym zrób lepiej dzisiaj to, co odkładasz na jutro i zrób o poranku to, co odkładasz na popołudnie. Śmierć nie czeka, aż ktoś zrealizuje swe cele. Bez żadnych skrupułów unikaj tych ludzi, którzy należą do sceptyków, którym brakuje współczucia, którzy idą niegodziwą drogą i szukaj aktywnie tego, co służy twemu dobru. Skoro świat jest we władzy śmierci, staraj się całym swym sercem o nabycie prawości, która dostarczy ci środków obrony w życiu po śmierci. Człowiek, który wiernie wykonuje obowiązki swej kasty i poznał środki prowa­dzące do Wyzwolenia, na pewno zdobędzie szczęście na tamtym świecie. Ten, kto nie schodzi ze ścieżki prawości, nie zostanie zniszczony, ten, kto za życia gromadzi kapitał prawości, jest naprawdę mądry, podczas gdy ten, kto porzuca prawość jest głupcem. Ten, kto angażuje się w wykonanie dobrych uczynków zdobywa niebo i inne nagrody, które są ich owocami, podczas gdy ten, kto wykonuje czyny niegodziwe, tonie w piekle.

Ten, kto zdobył status człowieka, który jest tak trudny do zdobycia i jest ostatnim stopniem na drabinie prowadzącej do nieba, powinien nastawić swój umysł na zdobycie Brahmana, aby nie opaść ponownie na ziemię. Człowiek, którego rozumienie kieruje się ku drodze prowadzącej do nieba, po której wytrwale kroczy, jest uważny przez mędrców za prawdziwie prawego i jego śmierć nie powinnna być opłakiwana przez jego przyjaciół. Człowiek, którego rozumowanie jest wolne od wątpliwości i skierowane ku Brahmanowi i który zdobył niebo, uwalnia się od lęku przed piekłem. Ci, którzy rodzą się wśród ascetów i wśród nich umierają, zbierają mniej zasług poprzez powstrzymywanie się przez całe życie od przyjemności i pragnienia niż ci, którzy z własnej woli porzucają posiadane przez nich przedmioty przyjem­ności i oddają się praktykowaniu umartwień. Owoce zrodzone przez umartwienia takich ludzi są o wiele większe.

Na tym świecie rodzą się setki lub tysiące matek, ojców, synów, małżonków, lecz faktycznie kim oni są i do kogo należą? Zaiste, każdy z nich jest faktycznie całkowicie sam i nie ma nikogo, kogo mógłby nazywać swoim i sam do nikogo nie należy. Ja sam nie widzę nikogo, do kogo mógłbym należeć i nikogo, kogo mógłbym nazwać swoim. Inni nie mają ze mną nic wspólnego. Narodziny każdego są rezultatem jego działań w przeszłym życiu. I ty sam również, jeżeli o to nie zadbasz, będziesz zmuszony do ponownych narodzin w porządku istnienia, który odpowiada twym działaniom wykonanym w poprzednim życiu. Człowiek za życia dokonuje wielu niegodziwych czynów w imię swych małżonków i dzieci, które to czyny rodzą niedolę, której musi sam doświadczać za życia i po śmierci, stąd mędrzec widzi ten świat życia jako pustoszony przez działania każdej żywej istoty’.

Wjasa zakończył swe nauki mówiąc: ‘O synu, postępuj zgodnie z moimi instrukcjami. Człowiek, który widzi prawdziwie, widzi ten świat wyłącznie jako pole działania i szukając szczęścia po śmierci podejmuje się jedynie prawych działań. Czas o nieodpartej sile gotuje wszystkie żywe istoty w swym kotle mając słońce za ogień, dnie i noce będące świadkiem owoców działania każdej żywej istoty za paliwo, a miesiące i pory roku za szuflę do nakładania paliwa. Jaką wartość ma bogactwo, które nie zostało zużyte na przyjemności lub rozdane w darach? Jaką wartość ma siła, która nie została zużyta na stawienie oporu lub pokonanie wroga? Jaką wartość ma wiedza pism, która nie skłania do dobrych uczynków i prawości? Jaką wartość ma wcielona dusza, która nie opanowała zmysłów i nie powstrzymała się od niegodziwych uczynków?’ ”

Bhiszma kontynuował: „O Judhiszthira, Śuka po wysłuchaniu słów ojca pożegnał go i udał się na poszukiwanie nauczyciela, który mógłby mu wyjaśnić religię Wyzwolenia”.

Judhiszthira rzekł: „O Bhiszma, pragnę słuchać dalej twej opowieści o drodze Śuki prowadzącej do Wyzwolenia. Wyjaśnij mi jednak najpierw, jakie są skutki dobroczynności, ofiar, prawi­dłowo wykonanych umartwień, jak i usług na rzecz nauczyciela i innych zasługujących na szacunek osób”.

Bhiszma rzekł: „O Judhiszthira, gdy rozumienie jest powiązane ze złem, powoduje, że umysł staje się grzeszny. Ten stan umysłu prowadzi do grzesznych działań, które z kolei przynoszą niedolę. Ci, których działania są grzeszne, rodzą się ponownie w bardzo niekorzystnych warunkach życia. Jedno nieszczęście zmieniają na inne, stary ból na nowy, jeden lęk na inny, ich życie jest gorsze od śmierci, podczas gdy ci, których działania są prawe i którzy mają wiarę i samo-kontrolę, jedną radość zmieniają na inną, jedno niebo na drugie, jedno szczęście na inne. Osoby, którym brakuje wiary, muszą poruszać się po omacku przez region należący do potężnych słoni i drapieżnych zwierząt i przedzierać się przez budzący grozę gąszcz pełen rozbójników i jadowitych węży. Cóż więcej można tu dodać?

Ci którzy oddają cześć należną bogom i gościom, są szczodrzy, darzą szacunkiem tych, którzy są dobrzy i czynią dary ofiarne, idą drogą ludzi o czystej i opanowanej duszy. Grzesznicy nie zasługują na zaliczanie ich do ludzi, tak jak puste kłosy nie liczą się za zboże, a latający karaluch nie jest zaliczany do ptaków. Wykonane w poprzednim życiu działania gonią za człowiekiem bez względu na to, jak szybko biegnie. Grzechy działają, gdy sprawca działa, podążają za sprawcą jak jego cień. Jakiekolwiek działania wykonuje przy pomocy jakikolwiek środków i w jakich­kolwiek warunkach będzie musiał spożyć w następnym życiu ich owoce, zarówno dobre jak i złe.

Czas wlecze za sobą wszystkie żywe istoty posłuszny regułom dystansu i miejsca wyznaczonych przez ich działania. Tak jak kwiaty i owoce nigdy nie pozwolą właściwemu Czasowi minąć bez ukazania się, tak samo działania wykonane w poprzednim życiu ukazują się w formie owocu, gdy nadchodzi właściwy Czas. Honor i hańba, zysk i strata, zniszczenie i wzrost nieuchronnie ukazują się przynoszone przez Czas i nikt nie potrafi im zapobiec. Szczęście i niedola są bowiem konsekwencją przeszłych działań i każdy zaczyna ich doświadczać od momentu znalezienia się w łonie matki. Każdy czyn, dobry lub zły, popełniony w dzieciństwie, młodości, czy starości przynosi owoce, które muszą zostać spożyte w następnym życiu w tym samym wieku. Tak jak cielę odnajduje swą matkę wśród tysiąca krów, tak czyjeś przeszłe działania odnajdują go bezbłędnie wśród tysięcy gatunków w następnym życiu.

Człowiek oczyszcza się z grzechów w ogniu umartwień i ascezy, tak jak brudne ubranie oczyszcza się zanurzone w wodzie,. Ci, którzy oczyścili się z grzechów, odnajdują wieczne szczęście i spełnienie wszystkch pragnień. Ślad pozostawiony przez tych, którzy są prawi, jest równie niewidoczny, jak ślad na niebie pozostawiany przez ptaki lub przez ryby w wodzie. Nie należy marnować czasu na krytykowanie innych lub wyliczanie przypadków, w których zasłużyli na pochwałę, należy raczej zawsze czynić tylko to, co jest korzystne dla własnej duszy”.

3. Śuka szukając wiedzy o Wyzwoleniu udaje się do króla Dźanaki

Bhiszma kontynuował: „O Judhiszthira, słuchaj dalej tego, co mam do powiedzenia o drodze  syna Wjasy, Śuki, do Wyzwolenia.

Pewnego dnia Śuka, który był pełen pokory i szukał tego, co służy najwyższemu dobru, zbliżył się do swego ojca i nauczyciela i rzekł: ‘O ojcze, ty wiesz wszystko o Wyzwoleniu, poucz mnie więc, jak mogę osiągnąć najwyższy spokój umysłu’.

Wjasa rzekł: ‘O synu, szukaj sam odpowiedzi na to pytanie poświęcając całą uwagę studiom nad religią Wyzwolenia i  innymi drogami życia’.

Prawy Śuka posłuszny rozkazowi ojca przestudiował wszystkie traktaty dotyczące jogi, jak te, które napisał twórca sankhji Kapila i gdy Wjasa uznał, że jego syn zdobył blask Wed wypełnionych energią Brahmana i w pełni poznał religię Wyzwolenia, rzekł: ‘O synu, nadszedł właściwy czas, abyś udał się do Mithili do króla Dźanaki i porozmawiał z nim o Wyzwoleniu. On wszystko tobie wyjaśni’.

Rzekł jeszcze do niego, zanim wyruszył: ‘O synu, czy zamierzasz udać się do Mithili tą drogą, którą idą zwykłe ludzkie istoty, czy też uciekniesz się do mocy swej jogi i udasz się tam wędrując po niebie? Powinieneś udać się tam z pełną prostotą, a nie z pragnienia przyjemności’.

Śuka, ze względu na swą skromność, nie był zdziwiony tym stwierdzeniem. Ojciec powiedział mu ponadto: ‘O synu, po drodze do Mithili nie szukaj przyjaciół, czy też żon, gdyż oni są przyczyną przywiązywania się do tego świata. I choć władca Mithili jest jednym z tych królów, dla którego prowadziliśmy rytuały ofiarne, nie powinieneś pozwalać sobie na poczucie wyższości w stosunku do niego, gdy będziesz u niego mieszkał. Bądź mu posłuszny i żyj zgodnie z tym, co ci rozkaże. Król ten zna doskonale wszystkie obowiązki, jak i wszystkie pisma dotyczące Wyzwolenia i pozbawi cię wszelkich wątpliwości. Bez wahania czyń więc to, do czego cię zobowiąże’.

Śuka pouczony w ten sposób przez swego ojca rozpoczął pieszą wędrówkę do Mithili, choć dzięki mocy swej jogi mógł odbyć tą drogę w ciągu kilku sekund przemierzając niebo. Idąc przez warśę Meru i Hari, a następnie przez warśę Himawat przedzierał się przez liczne góry, rzeki, jeziora i lasy pełne dzikich zwierząt, aż w końcu dotarł do warśi Bharata. Wędrując przez liczne kraje należące do Czinów i Hunów dotarł wreszcie do Ariawarty. Posłuszny rozkazom ojca i mając je zawsze w pamięci poruszał się po ziemi tak jak ptak porusza się w powietrzu. Wędrował przez liczne wspaniałe i ludne miasta i widział po drodze różne rodzaje bogactwa. Wędrował przez równiny, piękne ogrody i liczne święte brody, aż w końcu dotarł do kraju Widehów, którym władał prawy król Dźanaka o wielkiej duszy. Było tam wiele ludnych wsi, obfitość jedzenia i picia i pastwiska pełne stad krów i pastuchów. Widział pola wypełnione  ryżem, jęczmieniem i innymi zbożami, oraz jeziora i zbiorniki wodne pokryte kwiatami lotosu, po powierzchni których pływały łabędzie i inne ptaki.

W końcu po długiej wędrówce po prowincjach kraju Widehów dotarł do wspaniałych ogrodów stolicy, w których rosły rozmaite gatunki drzew, a ulice pełne słoni, koni i ludzi tętniły życiem, jednakże Śuka, ze wzrokiem skierowanym do wewnątrz nie poświecił im wystarczającej uwagi. Skoncentrowany na swym celu, którym było doskonalenie się w religii Wyzwolenia, stanął u bram miasta prosząc o ich otwarcie i po uzyskaniu zezwolenia, oddany kontemplacji i jodze, przekroczył bramy miasta z uspokojonym umysłem. Idąc główną ulicą dotarł do bram królewskiego pałacu i bez wahania je przekroczył, jednakże strażnicy zatrzymali go używając ostrych słów. Śuka bez gniewu zatrzymał się i cierpliwie czekał. Choć przewędrował ogromny dystans, nie odczuwał zmęczenia, nie osłabiły go ani głód, ani pragnienie, ani podjęty wysiłek, a lejący się z nieba słoneczny żar nie sprawił mu bólu, nie widział bowiem żadnej różnicy między nasłonecznionym i zacienionym miejscem. Wśród strażników był jeden, który widząc go, jak stał pośrodku drogi bezradny wobec słonecznych promieni, obdarzył go współczuciem i stojąc przed nim ze złożonymi dłońmi oddał mu należną cześć i zaprowadził go do pierwszej komnaty w królewskim pałacu, gdzie Śuka usiadł na wskazanym miejscu z myślą skupioną wyłącznie na Wyzwoleniu.

Po niedługim czasie pojawił się przed nim królewski minister witając go ze złożonymi pobożnie dłońmi i zaprowadził go do następnej pałacowej komnaty. Komnata ta prowadziła do przes­trzennego ogrodu, który stanowił część wewnętrznych komnat pałacu i swym pięknem przypominał ogród Citraratha znajdujący nad brzegami Gangesu, miejsce pobytu Nary i Narajany. Zdobiły go rozmieszczone w równej odległości zbiorniki wodne i drzewa pokryte kwiatami należącymi do wszystkich pór roku, dozorowane przez dziewice o niebiańskiej piękności. Minister poprowadził Śukę do tego niebiańskiego miejsca, gdzie te piękne panny dały Śuce na jego rozkaz miejsce do siedzenia, i następnie zostawił go tam samego. Śuka pozostał sam w towarzystwie pięćdziesięciu wysoko urodzonych dziewic o układnym obejściu, kwitnących młodością, o wspaniałych kształtach i doskonałych biodrach, ubranych w czerwone suknie z najlepszego jedwabiu i złote klejnoty. Były zręczne w prowadzeniu rozmowy i oddawaniu czci, jak i w sztuce śpiewu i tańca. Mówiły zawsze z uśmiechem dorównując urodą i umiejętnościami zabawiania i odczytywania męskich życzeń apsa­rom. Ofiarowały Śuce wodę do umycia stóp, jak inne dary właści­we na powitanie gościa oraz smaczny posiłek z produktów typowych dla poszczególnych pór roku, a gdy spożył ofiarowany mu posiłek, oprowadziły go po terenie wskazując to, co warto było zobaczyć. Znając doskonale męski umysł zabawiały go swym śmiechem i śpiewem, jednakże ten wielki asceta Śuka, który narodził się z kijków używanych do krzesania ognia, zawsze posłuszny swym obowiązkom i mający zmysły pod kontrolą pozostawał wobec nich obojętny, ani nie gniewały go swym widokiem, ani nie sprawiały mu przyjemności. Siedząc w miejscu, które mu wskazały, spędził cały wieczór zanurzony w modlitwie nie zapominając o celu, w jakim tu przybył. Na sen poświęcił środkową część nocy, podczas gdy pierwszą część nocy spędził praktykując jogę i obudziwszy się jeszcze przed wschodem słońca wykonał ryty oczyszczające ciało i choć otoczony wkoło przez piękne kobiety ponownie zanurzył się w jodze. W taki to sposób syn Wjasy spędził pierwsze popołudnie i noc w pałacu króla Dźanaki, gdzie dotarł po długiej wędrówce.

4. Dźanaka mówi o stanie świadomości nazywanym widżnana („bycie świadomym”), bez którego Wyzwolenie jest niemożliwe i informuje Śukę, że osiągnął już ten stan

Następnego dnia o poranku król Dźanaka w towarzystwie swego dworu i ministra ze swoim domowym kapłanem na czele udał się tam, gdzie przebywał Śuka, aby go właściwie powitać darami ofiarowywanymi gościowi (arghya). Dary te z szacunku do syna swego nauczyciela niósł sam. Gdy stanął przed Śuką, wziął z rąk kapłana kosztowny ozdobiony klejnotami tron pokryty drogim suknem, doskonały w każdej swej części i ofiarował go Śuce, podczas gdy sam za jego zgodą usiadł na nagiej ziemi. Oddał mu cześć zgodnie z właściwymi rytami ofiarując mu wodę do umycia stóp, jak i inne dary oraz krowę.

Śuka w odpowiedzi powitał króla pytając go o zdrowie i stan królestwa. Król Dźanaka z kolei zapytał Śukę o jego zdrowie i cel wizyty. Śuka rzekł: ‘O królu, bądź błogosławiony! Mój ojciec powiedział mi, że ty, który jesteś sponsorem jego rytuałów ofiarnych, wiesz wszystko na temat religii Wyzwolenia i rozkazał mi, abym jak najszybciej udał się do twego królestwa, abyś rozwiał wszystkie moje wątpliwości w odniesieniu do religii pravritti lub nivritti. Przybyłem więc tutaj, abyś udzielił mi lekcji. Nauczaj mnie więc o tym, jakie są obowiązki bramina i jaka jest istota obowiązków, które prowadzą do Wyzwolenia. Wytłumacz mi, czy Wyzwolenia  należy szukać bazując na wiedzy, czy też na umartwieniach?’

Król Dźanaka rzekł: ‘O synu Wjasy, skoro mnie o to pytasz, powtórzę tobie, jakie są obowiązki bramina rozpoczynając od urodzenia. Po ozdobieniu jego piersi świętą nicią jego obowiąz­kiem jest studiowanie Wed. Poprzez praktykowanie umartwień, posłuszeństwo swemu nauczycielowi i realizowanie obowiązków brahmacarina powinien spłacić swój dług bogom i Ojcom, jak i pozbyć się złej woli. Po przestudiowaniu Wed pod kierunkiem nauczyciela, jak i po zdobyciu kontroli nad swymi zmysłami i odpłaceniu nauczycielowi za zdobyte nauki, powinien za jego zgodą powrócić do swego domu i po znalezieniu dla siebie żony i rozpaleniu domowego ogniska powinien rozpocząć domowy tryb życia płodząc synów i wnuków. Po osiągnięciu właściwego wieku powinien rozpocząć leśny tryb życia i żyjąc w zgodzie z wyznaczonymi dla niego obowiązkami rozpalić ogień wewnątrz swej duszy. W końcu prowadząc życie świętego żebraka (sannjasa) powinien uwolnić swe myślenie od par przeciwieństw i oczyścić duszę z przywiązania do ziemskich przedmiotów’.

Śuka rzekł: ‘O królu, wytłumacz mi, czy osoba, która pomimo młodego wieku zdobyła zrozumienie oczyszczone przez studiowa­nie pism, jak i prawdziwe widzenie wszystkich rzeczy i której serce uwolniło się na stałe od wpływu par przeciwieństw, jest ciągle zobowiązana do kontynuowania życia w zgodzie z kolejny­mi trybami życia. Wytłumacz mi to zgodnie z tym, co zostało stwierdzone w Wedach’.

Dźanaka rzekł: ‘O Śuka, Wyzwolenie jest niemożliwe do osiągnięcia bez pomocy rozumienia oczyszczo­nego przez studiowanie pism i bez prawdziwego zrozumienia wszystkich rzeczy, nazywanym «byciem świadomym» (widżnana). Twierdzi się również, że taki stan świadomości jest niemożliwy do osiągnięcia bez pomocy nauczy­ciela. Nauczyciel jest sternikiem, a wiedza jest okrętem, na którym osoba może przepłynąć ocean tego świata. Ten, kto zdobył ten okręt, zdobywa najwyższy sukces, a po przekroczeniu oceanu tego świata może opuścić zarówno okręt, jak i sternika.

Obowiązki należące do czterech trybów życia zostały określo­ne przez starożytnych, aby zapobiec zniszczeniu wszystkich światów i zniszczeniu działań, na których ich istnienie się opiera. Dlatego też człowiek powinien szukać Wyzwolenia—które ostatecznie wymaga zaniechania wszystkich działań, zarówno dobrych jak i złych—w procesie wielokrotnych narodzin postępując w czasie kolejnego życia zgodnie z porządkiem właściwym dla czterech trybów życia. I ten człowiek, który dzięki umartwieniom praktykowanym w czasie wielu ponownych narodzin odniesie sukces w oczyszczeniu swego umysłu, rozumienia i duszy, może pewnego dnia być zdolny do zdobycia Wyzwolenia nawet w początkowym trybie życia, którym jest pobieranie nauk u nauczy­ciela (brahmacarja). Po zdobyciu oczyszczonego rozumienie i uwolnieniu się od obowiązku ponownych narodzin człowiek zdobywa prawdziwą wiedzę w odniesieniu do wszystkich widzial­nych przedmiotów i wówczas nie istnieje już żaden upragniony przedmiot, który byłby do zdobycia poprzez realizowanie obowiązków pozostałych trzech trybów życia.

Należy zawsze odrzucać wszystkie słabostki zrodzone z atrybutów natury materialnej Prakriti, którymi są namiętność (radżas) i ciemność (tamas) i obstając przy atrybucie jasności-dobra (sattwa) dążyć do poznania Najwyższej Duszy poprzez własną duszę. Widząc swą duszę we wszystkich żywych istotach i wszystkie żywe istoty w swej duszy, należy żyć bez wiązania się z czymkolwiek tak jak zwierzęta wodne, które żyją w wodzie, lecz woda ich nie moczy. Ten, kto zdoła przekroczyć wszystkie pary przeciwieństw i oprzeć się ich wpływowi, odniesie sukces w uwolnieniu się od wszelkiego przywiązania i znajdzie błogość w kolejnym świecie wzlatując jak ptak coraz wyżej ku niebu.

W tym kontekście warto przypomnieć powiedzenie króla Jajati, które jest pamiętane przez wszystkich tych, którzy poznali pisma dotyczące Wyzwolenia: «Najwyższa Dusza istnieje w czyjeś duszy, a nie gdzie indziej. Istnieje tak samo we wszystkich żywych istotach. Ten, którego serce jest oddane jodze zobaczy ją sam».

Mówi się, że do Brahmana dociera ta osoba, która nie żywi ani pragnienia, ani gniewu i nie bojąc się nikogo żyje tak, że sama nie wzbudza w nikim lęku swym widokiem, opanowuje swój umysł i duszę i uwalnia się od pragnienia i ogłupienia, traktuje w taki sam sposób wszystkie przedmioty zmysłów, jak i wszystkie żywe istoty i przekraczając pary przeciwieństw patrzy takim samym okiem na pochwałę i krytykę, szczęście i niedolę, gorąco i zimno, dobro i zło, to, co przyjemne i co nieprzyjemne, na życie i śmierć. Dlatego też osoba żyjąca zgodnie z obowiązkami świętego żebraka powinna wycofać swe zmysły i umysł z wszystkich zmysłowych przedmiotów tak jak żółw wycofuje swe kończyny do skorupy. Tak jak przykryty ciemnościami dom staje się widoczny w oświetleniu lampy, w taki sam sposób dusza staje się widoczna w świetle lampy rozumienia’.

Dźanaka kontynuował: ‘O Śuka, wszystko to, o czym mówię, jest tobie równie dobrze znane, jak wszystko inne, co powinno być znane osobie szukającej Wyzwolenia. Jestem przekonany, że dzięki łasce swego nauczyciela i otrzymanym instrukcjom przekro­czyłeś już wszystkie zmysłowe przedmioty. Ja sam zdobyłem taką wszechwiedzę dzięki łasce twego ojca i dzięki temu zdołałem cię poznać. Twoja wiedza jest o wiele większa o tego, co sam uważasz, że wiesz. Twoje rozumienie płynące z intuicji przekracza to, co sądzisz, że wiesz. Twoja moc jest również większa niż sądzisz. Z powodu młodego wieku, lub wątpliwości, których nie mogłeś się pozbyć lub z obawy, że nie zdołasz zdobyć Wyzwolenia, nie jesteś świadomy tej wiedzy, która powstała w twym umyśle w wyniku intuicji. Nikt jednakże nie zdoła dotrzeć do Brahmana, który jest najwyższym celem bez odpowiedniego wysiłku. Osoby takie jak ty podejmując odpowiedni wysiłek stają się świadome zdobytej wiedzy po pozbyciu się wątpliwości i przecięciu węzła swego serca. Dowiedz się więc ode mnie, że zdobyłeś już wiedzę. Twoje umysł jest spokojny, rozumienie stabilne i jesteś wolny od zawiści. Nie jesteś przywiązany ani do przyjaciół, ani do innych przedmio­tów, nie tęsknisz za tańcem lub śpiewem. Przedmioty wzbudzające zwykle lęk nie wzbudzają w tobie lęku. Nie ma dla ciebie różnicy między szczęściem i niedolą, grudką złota i grudką ziemi. Stąd ja sam, jak i inni, którzy zdobyli wszechwiedzę, widzą ciebie jako kogoś, kto odnalazł najwyższą i niezniszczalną drogę prowadzącą do spokoju. Realizujesz te obowiązki, poprzez które bramin osiąga owoc, którym jest Wyzwolenie. Czy jest jeszcze coś, o co chciałbyś mnie zapytać?’ ”

5. Śuka powraca do pustelni ojca i dołącza do jego uczniów, którzy wkrótce opuszczają Wjasę i udają się wśród ludzi, aby nauczać Wed

Bhiszma kontynuował: „O Judhiszthira, syn Wjasy o czystej duszy po wysłuchaniu słów króla Dźanaki pozbył się wszystkich wątpliwości i wycofawszy swe zmysły z ziemskich przedmiotów skierował spojrzenie swej duszy na nią samą. Uwolniwszy się od wątpliwości zdobył błogość i spokój i nie zadając już królowi Dźanace dalszych pytań mocą swej jogi ruszył z szybkością wiatru na północ w kierunku góry Himawat, gdzie przebywał jego ojciec. Góry te zamieszkałe przez liczne plemiona apsar i innych niebiań­skich istot rozbrzmiewały echem wzniosłych dźwięków. Zdobiły je również stada łabędzi i innych ptaków, jak i przechadzające się tam pawie o przepięknych kolorach wydające swój przeraźliwy lecz melodyjny wrzask, a na ich szczycie zamieszkiwał na stałe król ptaków Garuda. Góry te odwiedzali czterej strażnicy świata, jak i inni bogowie kierując się pragnieniem czynienia dobra na rzecz całego świata.

To również tutaj Wisznu pragnąc syna poddawał  się surowym umartwieniom, a dowódca armii bogów Skanda (Kumara), będąc jeszcze dzieckiem i ignorując wszystkie trzy światy i ich miesz­kańców, właśnie stąd wyrzucił swą strzałę przybijając nią ziemię. Wyrzucając strzałę zawołał: ‘Jeżeli w całym wszechświecie istnie­je ktoś, kto przewyższa mnie swą siłą i oddaniem braminom i Wedom, lub posiada równą mi energię, niech wyciągnie tą strzałę lub co najmniej nią poruszy’. Wyzwanie Skandy wywołało ogrom­ny niepokój we wszystkich trzech światach. Żywe istoty pytały się nawzajem: ‘Któż zdoła wyciągnąć tą strzałę?’ Tymczasem Wisznu widząc jak wszyscy bogowie i demony tracą z niepokoju umysł i zmyły, zaczął rozmyślać na tym, co należy w tych warunkach uczynić. Nie mogąc dłużej znieść braku odpowiedzi na wyzwanie rzucone wszystkim przez syna boga ognia Skandę, ten bóg o czystej duszy rzucił mu gniewne spojrzenie, po czym uchwycił tą płonącą strzałę lewą dłonią i zaczął nią potrząsać powodując drżenie całej ziemi z jej górami, lasami i oceanami. Choć był zdolny do wyciągnięcia strzały, nie chcąc narażać honoru Skandy na szwank tylko nią potrząsnął i rzekł do króla demonów Prahlady: ‘O Prahlada, spójrz na tego potężnego Kumarę, który pokona wszystkie demony. W całym wszechświecie nie ma nikogo, kto byłby w stanie wyciągnąć z ziemi jego strzałę’. Prahlada nie mogąc znieść tych słów Wisznu postanowił spróbować wyciągnąć strzałę, lecz gdy już  ją uchwycił, nie potrafił nawet nią potrząsnąć i w rezultacie wyczerpania tym ogromnym wysiłkiem z głośnym westchnięciem spadł ze szczytu góry na ziemię zemdlony.

Także tutaj na północnej stronie tych świętych gór Mahadewa, który ma byka za swój znak, poddał się ongiś surowym umartwie­niom. Miejsce, gdzie praktykował ascezę, otaczał ze wszystkich stron płonący ogień czyniąc je niedostępnym dla osób o nieczystej duszy. Jest ono znane pod nazwą Aditja i otaczający je pierścień ognia rozciągał się na szerokość dziesięciu jodżanów uniemożli­wiając zbliżenie się do niego jakszom i demonom. Sławny bóg ognia o wielkiej energii zajmował się osobiście usuwaniem przesz­kód w umartwieniach Mahadewy o wielkiej mądrości, który stojąc na jednej nodze przebywał tam przez tysiąc boskich lat i swymi umartwieniami w dużej mierze poparzył trzy światy.

Ojciec Śuki, Wjasa, syn Paraśary, żył w tym czasie u stóp tych świętych gór w odosobnionym miejscu nauczając Wed swoich czterech uczniów, którymi byli błogosławieni Waisampajama, Sumanta, Dżaimini o wielkiej mądrości oraz Paila, który zgroma­dził wiele zasług. Śuka po opuszczeniu pałacu króla Dźanaki udał się wprost do pustelni swego ojca. Zbliżając się do pustelni zdawał się nie dotykać stopami ani drzew, ani ziemi przypominając swym blaskiem ogień lub słońce. Całkowicie odłączony od zmysłowych przedmiotów i zanurzony w jodze poruszał się z szybkością strzały. Zbliżył się do swego ojca dotykając z szacunkiem jego stóp, powitał jego uczniów zachowując odpowiednie formalności i powtórzył ojcu swą konwersację z Dźanaką.

Wjasa po powrocie Śuki żył nadal w swej pustelni na łonie góry Himawat razem ze swym synem i uczniami. Pewnego dnia, gdy siedzieli wszyscy razem ze spokojnymi duszami, jego uczniowie, którzy zdobyli kontrolę nad zmysłami i poznali wszystkie Wedy, zwracając się do niego z pobożnie złożonymi dłońmi rzekli, co następuje:

‘O nauczycielu, dzięki twej łasce zdobyliśmy wielką energię i nasza sława rozprzestrzeniła się na cały świat. Chcielibyśmy cię teraz prosić o jeszcze jedną łaskę’.

Wjasa rzekł: ‘O uczniowie, powiedzcie, jaki dar chcielibyście ode mnie otrzymać?’

Uczniowie ucieszeni odpowiedzią Wjasy schylając pobożnie głowy rzekli jednym głosem: ‘O wielki mędrcu, skoro jesteś z nas zadowolony, jesteśmy pewni, że zdołamy osiągnąć sukces. Jest nas czterech, a twój syn jest piąty. Niech żaden inny uczeń poza naszą piątką nie dorówna nam sławą i niech Wedy oświetlają tylko nas. O taki dar cię prosimy’.

Wjasa o wielkiej inteligencji i prawej duszy, który poznał prawdziwy sens Wed i zawsze myślał o tych celach, które przynoszą osobie korzyść zarówno na tym, jak i na tamtym świecie, rzekł do swych uczniów: ‘O uczniowie, Wedy powinny być zawsze dane temu, kto jest braminem lub temu, kto pragnie słuchać instrukcji w nich zawartych udzielanych przez kogoś, kto gorliwie  szuka drogi do regionu Brahmy. Mnóżcie się więc i dzięki swej pracy rozpowszechniajcie Wedy. Pamiętajcie jednak o tym, że nie należy nauczać Wed tych, którzy formalnie nie zdobyli statusu ucznia, jak i tych, którzy nie czynią dobrych przysiąg lub mają nieczystą duszę. Nie należy przekazywać żadnych nauk osobie, która nie przeszła testu charakteru. Tak jak czyste złoto jest testowane z pomocą gorąca, cięcia i tarcia, tak uczeń jest testowany przez swoje urodzenie i osiągnięcia. Nie należy nigdy dawać uczniom zadań, które są niewłaściwe lub niebezpieczne. Czyjaś wiedza jest zawsze współmierna do jego rozumienia i pilności w studiowa­niu. Pozwólcie uczniom, aby sami pokonali trudności i własnym wysiłkiem zdobyli sukces. Wy sami zdobyliście kompetencje do nauczania każdego bez względu na jego urodzenie, lecz nauczając powinniście zawsze stawiać bramina na pierwszym miejscu.

O uczniowie, takie są zasady, jeśli chodzi o studiowanie i nauczanie Wed. Jest ono uważane za zadanie o wysokiej randze. Wedy zostały stworzone przez Samorodnego, aby z ich pomocą oddawać cześć bogom, i pozbawiony rozumu człowiek, który mówi źle o braminie znającym Wedy, w konsekwencji swego czynu zostanie z całą pewnością poniżony. Ten, kto ubiega się o wiedzę lekceważąc wszystkie zasady, jak i ten, kto naucza Wed nie dbając o właściwy rodzaj emocji, który powinien charakteryzować stosunki ucznia z nauczycielem, swym postępowaniem rodzi brak zaufania i podejrzliwość. Postępujcie więc ze swymi uczniami właściwie mając w pamięci, to co wam powiedziałem’.

Uczniowie Wjasy po wysłuchaniu słów swego nauczyciela i odczuwając ogromną radość ściskali się nawzajem mówiąc: ‘To, co powiedział nasz nauczyciel z myślą o naszym dobru, będzie zawsze żyło w naszej pamięci i będziemy postępować zgodnie z jego słowami’.

Raz jeszcze zwrócili się do Wjasy z pytaniem: ‘O nauczycielu, chcielibyśmy zstąpić z tej świętej góry na ziemię, aby podzielić Wedy na pododdziały. Udziel nam, proszę, swego pozwolenia’.

Wjasa rzekł: ‘O uczniowie, zróbcie tak jak chcecie, udajcie się stąd na ziemię lub do regionów zamieszkiwanych przez niebian. Bądźcie jednak zawsze uważni, gdyż natura Wed jest taka, że bez właściwej uwagi mogą być z łatwością błędnie rozumiane’.

Uczniowie Wjasy po otrzymaniu jego zgody okrążyli go pobożnie schylając z szacunkiem głowy. Schodząc na ziemię wykonali rytuał wyciskania somy do ognia (agnistoma) jak i inne ofiary, jak i zaczęli spełniać kapłańskie obowiązki w rytuałach ofiarnych braminów, kszatrijów i waiśjów. Żyjąc szczęśliwie w zgodzie z domowym trybem życia byli traktowani przez braminów z ogromnym szacunkiem”.

6. Wjasa po odejściu uczniów zaprzestaje recytowania Wed czując smutek, który rozprasza Narada skłaniając go, aby razem ze swym synem wznowił recytację Wed

Bhiszma kontynuował: „O Judhiszthira, po odejściu swych uczniów Wjasa pozostał nadal w swej pustelni mając jedynie swego syna Śukę za towarzysza. Spędzał czas w niespokojnej zadumie siedząc w milczeniu w zacisznym zakątku swej pustelni. Tak go zastał mędrzec Narada, który pewnego dnia przybył do niego w odwiedziny.

Narada rzekł: ‘O wielki riszi z rodu Wasiszty, dlaczego nie słychać już dłużej wedyjskich dźwięków i dlaczego siedzisz tutaj milcząc zupełnie sam, jak ktoś całkowicie pochłonięty w myślach? Bez wedyjskich dźwięków góry te straciły całe swoje piękno tak jak księżyc połknięty przez demona Rahu lub przykryty przez kurz unoszony latem z ziemi przez wiatr. Choć zamieszkują je niebiańscy riszi, pozbawione wedyjskich dźwięków przypomi­nają wioskę Niszadów, ludzi niższego gatunku żywiących się mięsem zabijanych zwierząt. Bez dźwięków Wed riszi, bogowie i gandharwowie tracą cały swój blask’.

Wjasa rzekł: ‘O Narada, ty znasz wszystkie stwierdzenia Wed, jesteś wszechwiedzący, widzisz wszystko, jesteś wszystkiego ciekawy i wiesz wszystko to, co kiedykolwiek wydarzyło się we wszechświecie. Powiedz mi więc, co mam teraz czynić, bo po rozstaniu się z moimi uczniami mój umysł pogrążył się w głębokim smutku’.

Narada rzekł: ‘O Wjasa, razem ze swoim synem recytuj Wedy i niech odbijające się echem dźwięki rozproszą lęk braminów przed grasującymi po dżungli demonami rakszasami. Zaprzestanie recytacji świętych sylab plami Wedy, tak jak niedotrzymywanie przysiąg plami bramina, a zamieszkujący ziemię ród Walhika plami ziemię i ciekawość plami kobietę’.

Słowa Narady wypełniły serce Wjasy radością i ten wielki asceta znający swe obowiązki i oddany recytowaniu Wed rzekł: ‘O Narada, niech tak się stanie!’ I razem ze swym synem Śuką rozpoczęli ponownie recytację świętych sylab głosem dźwięcznym i donośnym zgodnie z regułami poprawnej wymowy wypełniając ich dźwiękami wszystkie trzy światy.

Pewnego dnia, gdy Wjasa i Śuka byli zajęci recytowaniem Wed, od strony oceanu powiał silny, porywisty wiatr. Stan umysłu powstający w takich warunkach nie jest właściwy dla recytowania świętych sylab i Wjasa natychmiast rozkazał swemu synowi, aby zaprzestał recytacji. Ten rozkaz ojca wzbudził w nim ciekawość. Zapytał: ‘O ojcze, skąd się wziął ten wiatr? Powiedz mi wszystko o zachowaniu wiatru’. W odpowiedzi Wjasa opowiedział synowi o różnych rodzajach wiatrów, jak i o tym jednym wietrze, po rozpoz­naniu  którego należy zaprzestać recytacji Wed.

Wjasa rzekł: ‘O synu, zdobyłeś wiedzę duchową i twój umysł oczyścił się z wszelkich zanieczyszczeń. Uwolniłeś się także w pełni od wpływu atrybutów namiętności i ciemności bazując obecnie całkowicie na atrybucie jasności-dobra. W swej duszy widzisz Najwyższą Duszę tak jak swoje odbicie w lustrze. Czy przebywając w swej duszy rozmyślasz nad stwierdzeniami Wed? Dusza po opuszczeniu ciała może iść dwiema drogami: jasną drogą prowa­dzącą na północ nazywaną drogą bogów (dewajana), i drogą południową prowadzącą przez ciemność nazywaną drogą Ojców (pitrijana). Są to dwie drogi duszy po śmierci ciała. Pierwsza prowadzi do nieba, a druga do piekła.

Ciało jest wyposażone w zmysły. Nad zmysłami panują Sadhjowie (bogowie, którzy strzegą rytuałów, w których oddaje się cześć wyżej stojącym bogom) oraz inne potężne istoty. Z nich wypłynął ich syn oddech samana, z którego wypływa oddech udana, z którego wypływa oddech wiana, z którego rodzi się oddech apana, z którego w końcu rodzi się oddech prana, który jest bezdzietny. Wiatr jest sprawcą różnych życiowych funkcji w organizmie żywych istot i ponieważ żywa istota nie może bez niego żyć, jest nazywany siłą życiową, czyli praną.

Wiatr może wiać na powierzchni ziemi lub na nieboskłonie. Wyróżnia się siedem biegów, którymi się porusza. Opiszę je tobie po kolei.

Pierwszy z wymienionych wiatrów samana jest zwany również prawaha w swym biegu pogania masy chmur zrodzone z dymu i gorąca. Przebiega przez nieboskłon i wchodzi w kontakt z wodą zawartą w chmurach i ukazuje się jako blask błyskawicy.

Drugi wiatr zwany awaha wieje z głośnym hukiem. To ten wiatr powoduje pojawienie się na niebie księżyca i innych ciał niebieskich. Wewnątrz ciała, które jest mikrokosmosem, wiatr ten jest nazywany przez mędrców udana.

Trzecim jest wiatr, który wysysa wodę z czterech oceanów, zanosi ją do chmur na nieboskłonie i manifestuje się w formie boga deszczu, i który jest nazywany udwaha.

Czwarty z kolei wiatr zwany samwaha, który wspiera chmury, dzieli je na różne części i miesza je razem, aby opadły deszczem i następnie ponownie je stabilizuje i przejawia się w formie głośnego pomruku  dochodzącego z wędrujących po niebie chmur, które same w sobie służą utrzymaniu istnienia świata unosząc po niebie niebiańskie rydwany bogów. Ma on ogromną siłę i jest zdolny do zrównania z ziemią gór.

Piąty wiatr nazywany wiwaha ma zarówno wielką siłę, jak i prędkość. Jest suchy i wiejąc łamie i wyrywa z korzeniami drzewa. Wiatr ten powoduje różnego rodzaju katastrofy. Towarzyszą mu chmury, które niosą ze sobą grzmienie, lecz nie przynoszą deszczu nazywane walahaka.

Szósty wiatr utrzymuje na nieboskłonie wszystkie niebiańskie wody i nie pozwala im opaść na ziemię. Jego powiew utrzymuje na niebie wody niebiańskiego Gangesu nie pozwalając im opaść w dół. Słońce będące źródłem tysiąca promieni i oświetlające cały świat, gdy zostaje z daleka zaciemnione przez ten wiatr, świeci równie słabo jak gwiazdy nocą. To ten wiatr powoduje swym podmuchem cyklicznie ubywanie księżyca, zanim ukaże ponownie całą swoją tarczę. Wiatr ten jest znany pod nazwą pariwaha.

Siódmy wiatr nosi nazwę parawaha. Jest to ten wiatr, który zabiera życie wszystkich żywych istot, gdy nadchodzi na to właściwa godzina, którego śladem idzie śmierć i syn Surji, Jama, który jest źródłem tej nieśmiertelności, którą zdobywa zawsze zanurzony w medytacjach jogin o subtelnej wizji, i z którego po­mocą tysiące wnuków Dakszy spłodzonych przez jego dziesięciu synów zdobyło ongiś Wyzwolenie uwalniając się od obowiązku ponownych narodzin. Jest to najpotężniejszy z wszystkich wiatrów i nikt nie zdoła mu się oprzeć’.

Wjasa kontynuował: ‘O synu, zdumiewające są te wiatry będące synami Diti. Utrzymujące wszystkie rzeczy w ich istnieniu i zdolne do wejścia wszędzie dmą wokół ciebie o dowolnym czasie nie będąc do ciebie przywiązane. Najbardziej zdumiewające jest jednak to, że pod wpływem tego wiatru, który zaczął nagle wiać zadrżały góry. Wiatr ten jest oddechem wydobywającym się z nozdrzy Wisznu i jego porywiste powiewy o ogromnej sile i szybkości powodują niepokój w całym wszechświecie. Stąd też, gdy wiatr ten zaczyna wiać z ogromną siłą, osoby, które poznały Wedy, zaprzestają ich recytacji. Wedy są formą wiatru i gdy są dalej recytowane, wiejący na zewnątrz wiatr cierpi katusze’ ”.

Bhiszma zakończył swe opowiadanie mówiąc: „O Judhiszthira takie było wyjaśnienie Wjasy w sprawie przyczyny zaprzestania recytacji Wed. Po jakimś czasie wiatr będący oddechem Wisznu ustał i Wjasa nakazał swemu synowi, aby wznowił recytowanie Wed, podczas gdy sam udał się nad brzeg rzeki Gangesu i zanurzył się w jej niebiańskich wodach”.

7. Narada poucza Śukę, że najlepsza jest droga wiedzy i wyrzeczenia się działania ze względu na nierealną naturę tego świata i przywiązywanie się do niego duszy

Bhiszma rzekł: „O Judhiszthira, pewnego dnia wędrujący po niebie mędrzec Narada przybył do pustelni Wjasy z zamiarem zapytania jego syna Śuki o znaczenie pewnych fragmentów Wed. Zastał tam jedynie Śukę zajętego studiowaniem pism. Śuka powitał Naradę wykonując ryty zgodnie z nakazami Wed. Narada zadowolony z oddanych mu honorów rzekł: ‘O wysoce prawy synu Wjasy, powiedz mi, co mógłbym dla ciebie zrobić, aby przyniosło to tobie najwyższą korzyść?’ Śuka odpowiedział: ‘O wielki mędrcu, zanim cię o coś poproszę, poucz mnie najpierw o tym, co jest dla mnie najbardziej korzystne?’

Narada rzekł: ‘O Śuka, takie same słowa wypowiedział ongiś wielki mędrzec Sanatkumara adresując je do pewnego riszi o czystej duszy, który przybył do niego w poszukiwaniu Prawdy. Nie ma nic, co byłoby równe oku wiedzy i nie ma ascezy równej praktykowaniu wyrzeczenia. Powstrzymywanie się od grzesznych działań, niezachwiane praktykowanie prawości i realizowanie wszystkich religijnych obowiązków jest tym, co konstytuuje czyjeś najwyższe dobro.

Ten, kto po zdobyciu statusu człowieka przywiązuje się do niego, grzęźnie w ogłupieniu i nie może uwolnić się od cierpienia. Przyczyną cierpienia jest przywiązanie. Rozumowanie osoby przywiązanej do ziemskich przedmiotów zaplątuje ją coraz bardziej w sieć ogłupienia i złapana w tą sieć doświadcza niedoli zarówno na tym, jak i na tamtym świecie. Dla własnego dobra należy starać się przy pomocy wszelkich dostępnych środków poddać kontroli pragnienia i gniew, gdyż to one rodzą się po to, aby zniszczyć czyjeś dobro. Moce zdobyte dzięki umartwieniom należy zawsze ochraniać przed gniewem, gdyż użycie ich w gniewie je niszczy, swą pomyślność należy ochraniać przed pychą, wiedzę przed pokusą czerpania z niej honorów, a duszę  przed błądzeniem. Najwyższą cnotą jest współczucie, a wybaczanie jest największą siłą. Poznanie jaźni jest największą wiedzą, a Prawda jest tym, co stoi najwyżej. Mówienie prawdy jest zawsze właściwe, lecz w sytuacji, gdy powiedzenie prawdy prowadzi do wyrządze­niu komuś krzywdy, powiedzenie tego, co jest dla tej osoby zbawienne, jest lepsze od powiedzenia prawdy, gdyż należy zawsze wybierać to postępowanie, które jest najbardziej korzystne dla wszystkich żywych istot.

Wymieniłem działania przynoszące osobie najwyższe dobro. Prawdziwie mądry jest jednak ten człowiek, który zaniechał wszelkich działań, uwolnił się od nadziei, odłączył się całkowicie od swego ziemskiego otoczenia i wyrzekł się wszystkiego, co należy do tego świata. Ten, kto mając zmysły całkowicie pod kontrolą kontaktuje się z przedmiotami zmysłów bez przywiązy­wania się do nich, ma spokojną duszę i nie ulega ani smutkowi, ani radości, praktykuje jogiczne medytacje, żyje w towarzystwie bogów prezydujących nad zmysłami będąc równocześnie od nich oddzielony i choć odziany w ciało, nie utożsamia się z nim, wyzwala się i wkrótce osiągnie najwyższy cel. Nie widząc, nie dotykając, nie rozmawiając z innymi zbliża się do zdobycia tego, co jest najwyższym dobrem.

Ogólna zasada jest taka, że nie należy nigdy zachowywać się nieprzyjemnie w stosunku do kogokolwiek, nie wolno ranić żadnej żywej istoty i należy odnosić się do wszystkich z życzliwością, jednakże dla tych, którzy pokonali swe zmysły i poznali jaźń, najwyższym dobrem jest całkowita obojętność wobec ziemskich przedmiotów, cierpliwość, poczucie pełnego nasycenia i pozbycie się wszelkiego rodzaju nadziei. Pokonaj więc zmysły uwalniając się od wszelkiego rodzaju przywiązania i w ten sposób zdobądź szczęście za życia i po śmierci. Ci, którzy uwolnili się od zachłanności, nie doświadczą już nigdy smutku. Oczyścić swą duszę z zachłanności, gdyż w ten sposób uwolnisz się od cierpienia i bólu. Ten, kto chce zrealizować najwyższy cel i dotrzeć do Brahmana, powinien żyć oddany umartwieniom, samo-kontroli, milczeniu, opanowywaniu duszy. Powinien żyć wśród ziemskich przedmiotów bez przywiązywania się do nich. Bramin, który tak żyje, zdobędzie najwyższą błogość równie szybko, jak ten, który żyje w całkowitym odosobnieniu. Człowiek, który zadowala się samotnością żyjąc wśród ludzi, którzy czerpią radość ze związków seksualnych, powinien być znany jako ten, którego łaknienie zostało ugaszone przez wiedzę. I taki człowiek, który zaspokoił swe łaknienie wiedzą, nigdy nie doświadczy smutku.

Żywa istota zdobywa w kolejnych narodzinach status bóstwa poprzez wyłącznie dobre działania, status człowieka, gdy oprócz zachowań dobrych ma też na swym koncie zachowania złe, a w rezultacie działań niegodziwych spada do poziomu niższych zwierząt. Żywe istoty rodząc się na tym świecie są ścigane przez smutek, zniedołężnienie i śmierć gotując się w kotle Czasu. Czyż o tym nie wiesz? Często to, co jest szkodliwe, uważają błędnie za przynoszące korzyść, to, co niepewne, uważają za pewne, a to, co dobre i pożądane uważają za złe i niepożądane’.

Narada kontynuował: ‘O Śuka, obudź się więc i zrozum to właściwie. Tak jak larwa jedwabnika sama zamyka się w swoim kokonie, tak żywa istota, która nie zaprzestaje działań, zamyka się w kokonie zrobionym z jej niezliczonych działań zrodzonych z ogłupienia i błędu. Zrozum swoje położenie! Nie ma żadnej potrzeby, aby przywiązywać się do przedmiotów tego świata. Takie przywiązanie rodzi jedynie zło. Czyż larwa jedwabnika, która tka dla siebie swój kokon, nie zostaje zniszczona przez własne działanie?

Te osoby, które przywiązują się do swych synów, żon i krewnych w końcu ulegają zniszczeniu, tak jak dziki słoń, który mimo swej siły, gdy wpadnie w bagno, słabnie i zostaje pokonany przez śmierć. Wszystkie żywe istoty wpadające w sieć uczuć cierpią jak złapane w sieci ryby wyciągane przez rybaka na brzeg. Krewni, synowie, małżonkowie, jak i wszystkie przedmioty gromadzone w czasie życia i nawet samo ciało są nierzeczywiste i po śmierci są bezużyteczne. I skoro i tak każdy musi umrzeć pozostawiając to wszystko za sobą, po co cierpieć przywiązując się do tych nierzeczywistych przedmiotów bez żadnej wartości zaniedbując to, co jest rzeczywistą i niezniszczalną wartością? Na drodze, którą będziesz musiał wędrować po śmierci ciała, nie ma żadnych miejsc, gdzie można odpocząć, nie ma niczego, czego można się uchwycić, aby się wesprzeć. Drogę tą spowijają ciemności, a krainy, poprzez które będziesz musiał wędrować, są tobie nieznane. Jakże zdołasz poruszać się po tej drodze nie mając odpowiednich środków obrony? Na tej drodze prowadzącej do następnego świata twoim jedynym towarzyszem będą twoje dobre i złe działania wykonane podczas życia.

Osoba szuka dla siebie kierunku poprzez uczenie się, działanie, czystość zewnętrzną i duchową i najwyższą wiedzę. Gdy osiąga najwyższy cel, uwalnia się od obowiązku ponownych narodzin. Żywione przez nią pragnienie, aby żyć wśród ludzi, jest jak krępujący ruchy łańcuch. Ludzie dobrych działań zdołają sami uwolnić się z tych więzów zrywając ten łańcuch, lecz ludzie niegodziwych czynów pozostają skrępowani na zawsze. Rzeka życia jest przeraźliwa. Czyjeś piękno lub forma tworzy jej brzegi, dotyk tworzy wyspy na jej wodach, smak jej nurt, zapach jej muł, dźwięk jej wody, umysł szybkość jej nurtu. Płynięcie po tej rzece tak, aby dotrzeć do tego szczególnego miejsca, które jest bramą do nieba, jest bardzo trudne. Ciało jest okrętem, z pomocą którego rodząca się na ziemi osoba musi przepłynąć rzekę życia. Wybaczanie jest tym, co nadaje temu okrętowi ruch, prawdo­mówność tym, co zapewnia mu równowagę, prawość linami na maszcie pomagającymi w sterowaniu przez wzburzone wody, a dobroczynność pomyślnym wiatrem popychającym ten okręt we właściwym kierunku.

Szukaj wyzwolenia się od obowiązku ponownych narodzin. Odrzuć zarówno cnotę, jak i zło, prawdę i fałsz i następnie odrzuć wszystko to, co jest środkiem służącym ich odrzuceniu. Porzucając wszystkie cele uwolnisz się od cnoty, porzucając wszystkie pragnienia uwolnisz się od zła, a z pomocą rozumienia uwolnisz się od dualizmu prawdy i fałszu. Od rozumienia z kolei uwolnisz się zdobywając najwyższą wiedzę, czyli poznając Najwyższą Duszę. Uwolnij na zawsze duszę z ciała, które wspiera się na kościach, jak budynek na kolumnach. Ścięgna ma za wiązadła, a mięśnie i krew są jak pokrywający ściany budynku tynk. Wypełnione moczem i kałem wydaje nieprzyjemny zapach, starzeje się i jest podatne na choroby i osłabiane przez ból. Jest zdominowane przez atrybut namiętności (radżas), jest nietrwałe i służy tylko jako miejsce zamieszkania dla wcielonej duszy.

Cały materialny wszechświat jest zrobiony z pięciu «wielkich» elementów. Ten, który jest nazywany Mahat, powstał z działania Najwyższego. Moola Prakriti (trzy atrybuty natury materialnej sattwa radżas, tamas) razem tym, który jest nazywany Mahat, jak i z pięcioma organami poznania (pięć zmysłów), pięcioma organami działania i pięcioma «wielkimi» elementami i dają w sumie liczbę siedemnaście. Łącznie z pięcioma przedmiotami zmysłów (dźwięk, dotyk, forma, zapach i smak), ego-świadomością i rozumieniem dają sumę dwudziestu czterech dobrze znanych zasad rzeczywistości materialnej. Dusza odziana w te dwadzieścia cztery zasady jest nazywana wcieloną duszą (dżiwa) lub osobą (puman).

Mówi się, że rozwój i psucie się zna ten, kto poznał prawdziwie i z wszystkimi szczegółami trzy cele życiowe (Prawo, Zysk i Przyjemność), szczęście i niedolę, życie i śmierć. Poszcze­gólne przedmioty wiedzy powinny być poznawane powoli i we właściwej kolejności. Te, które są poznawane za pomocą zmysłów są określane jako zamanifestowane, podczas gdy te, których poznanie przekracza zmysły, i które są znane jedynie poprzez swoje symptomy, są określane jako niezamanifestowane.

Ujarzmienie zmysłów przynosi osobie radość, tak jak ulewny deszcz raduje spragnionego wędrowca. Po ujarzmieniu zmysłów osoba widzi, jak jej dusza rozszerza się na wszystkie przedmioty i jak wszystkie przedmioty zawierają się w jej duszy. Moc osoby, która widzi Najwyższą Duszę w swej duszy i która ma swe korzenie w wiedzy, nigdy się nie wyczerpuje. Ten, kto dzięki wiedzy przekroczył ból zrodzony z błędu i ogłupienia, nie zabrudzi się złem poprzez kontakt z innymi ludźmi. Ten, którego zrozumie­nie jest całkowite, nie zatraca się w biegu działania, który dominuje na tym świecie i nie szuka nieba prowadząc rytuały ofiarne. Poznawszy drogę prowadzącą do Wyzwolenia wie, że Najwyższa Dusza nie ma ani początku, ani końca i że jest obecna w każdej żyjącej istocie zamieszkując w niej jako pozbawiony formy bierny świadek. Z kolei ten człowiek, który idzie drogą działania i próbuje pokonać smutek szukając nieba poprzez rytuały ofiarne, musi rodzić się na nowo i doświadczać smutku. Oślepiony przez błąd i widząc szczęście w tym, co faktycznie prowadzi do niedoli, ciągle sam się unieszczęśliwia będąc jak osoba niezdolna do wyrzeczenia się jedzenia, choć wie, że jej szkodzi. Jest uciskany i ubijany tak jak substancje ubijane w masielnicy przez własne działania. Będąc w niewoli swych działań jest zmuszony do ponownych narodzin w tym porządku istnienia, który odpowiada jego przeszłym działaniom. Doświadczając różnego rodzaju tortur rodzi się i umiera, nie mogąc uwolnić się z koła reinkarnacji, które pozostaje w bezustannym ruchu’.

8. Narada naucza o uwalnianiu się od mentalnego cierpienia i naturze działania wiążącego duszę z tym światem

Narada kontynuował: ‘O Śuka, ty sam zaprzestałeś działań i zerwałeś już skuwające cię łańcuchy działania. Zdobyłeś wszech­wiedzę i uwolniłeś się od wszystkich ziemskich przedmiotów. W starożytnych czasach wielu ludzi zdobyło najwyższą błogość w ten właśnie sposób, poprzez wyrzeczenie się działania, ujarzmienie zmysłów i umartwienia. Człowiek oczyszcza swe rozumienie słu­chając pism o tym, jak rozproszyć smutek i zdobyć spokój i osiąga w ten sposób wyższy poziom szczęścia. Tysiące powodów do smutku i setki źródeł lęku torturują każdego dnia człowieka pozbawionego właściwego rozumienia, lecz omijają z daleka tego, który zdobył mądrość. Posłuchaj znanych od najdawniejszych czasów pouczeń służących rozpraszaniu smutku, gdyż właściwe rozumowanie jest drogą do szczęścia.

Tylko osoba o niewielkiej inteligencji doświadcza mentalnego smutku, gdy obcuje z tym, co niemiłe i traci kontakt z tym, co miłe. Nie powinno się opłakiwać przedmiotów, które należą do przesz­łości rozmyślając o ich zaletach. Ten, kto rozmyśla nad takimi przedmiotami z miłością, nigdy się nie wyzwoli. Należy zawsze dostrzegać słabostki w przedmiotach, do których ktoś zaczyna się przywiązywać. W nich należy zawsze dostrzegać największe zło. Ten, kto myśli w ten sposób wkrótce uwolni się od obowiązku ponownych narodzin, podczas gdy ten, kto boleje nad tym, co należy do przeszłości, nie zdobędzie ani religijnych zasług, ani bogactwa, ani sławy. To, co już nie istnieje, jest nie do zdobycia bez względu na to, jak bardzo się ktoś stara. Należy pogodzić się z tym, że żywe istoty raz nabywają, a innym razem tracą ziemskie przedmioty. Ten kto opłakuje przeszłe wydarzenia, jedynie podwaja swój smutek.

O ludziach, którzy patrzą na bieg życia i śmierci ze zrozumie­niem, mówi się, że widzą właściwie. Tacy ludzie nigdy nie płaczą z powodu tego, co może się wydarzyć. Gdy na kogoś spada nieszczęście, najlepszym lekarstwem na smutek, którego nie sposób pokonać nawet z największym wysiłkiem, jest zaprzestanie rozmyślań o nim. Niemyślenie o nim jest lekarstwem na smutek, a myślenie o nim go nie rozproszy, tylko podwoi. I tak jak fizyczny ból pokonuje się lekarstwem, ból mentalny pokonuje się mądrością. Na tym polega siła wiedzy. W tych sprawach nie należy zachowywać się jak dziecko o niewielkim rozumie. Piękno, młodość, życie, nagromadzone bogactwo, zdrowie, związki z tymi, których się kocha, są tymczasowe i nietrwałe i ten, kto zdobył mądrość nie powinien ich nigdy nikomu zazdrościć. Jednostka nie powinna też rozpaczać z powodu nieszczęścia, które spadło na całą społeczność. Zamiast pogrążać się w smutku, gdy nadchodzi, należy zastosować środki zaradcze przy pierwszej okazji i odsunąć go od siebie.

W doczesnym życiu jest niewątpliwie więcej smutku niż radości. Niewątpliwe jest również to, że ludzie przywiązują się do zmysłowych przedmiotów i śmierć uważają za nieszczęście. Jednakże o tym człowieku, który uwolnił się zarówno od radości, jak i smutku, mówi się, że dociera do Brahmana i gdy opuszcza ten świat już nigdy więcej nie doświadcza smutku. W doczesnym życiu ból jest zarówno w wydawaniu pieniędzy, jak i w ich ochranianiu i gromadzeniu, po co więc płakać, gdy się bogactwo utraci. Tak jak ludzie o niewielkim rozumie nie potrafią się nasyć bez względu na to, jak wielkie zdobywają bogactwo i żałośnie kończą, człowiek wiedzy jest zawsze nasycony. Wszystkie kombinacje pięciu elementów się rozpadają, przedmioty, które sięgają wysoko, upadają, związki się rozpadają, a życie kończy się śmiercią. Zachłanności nie można ugasić i stąd najwyższym szczęściem jest nasycenie i stąd też mądra osoba uważa je za najcenniejsze bogactwo.

Czas wyznaczony na czyjeś życie bezustannie płynie, i nie zatrzymuje się w swym biegu nawet na jeden moment. Skoro nawet ciało jest krótkotrwałe, jaka inna rzecz na tym świecie może być traktowana jako wieczna? Osoby, które rozmyślając nad prawdziwą naturą wszystkich rzeczy stwierdzają, że jest to poza możliwością zrozumienia i skierowują swą uwagę ku najwyższej drodze coraz bardziej wyzwalając się ze smutku, podczas gdy ci, którzy nie zaprzestają bezowocnych prób zrozumienia prawdziwej natury wszechświata bez wyrzeczenia się pragnień i przyjemności, są ujarzmiani i unoszeni przez śmierć tak jak antylopa przez tygrysa.

Należy zawsze szukać wyzwolenia się ze smutku rozpoczy­nając nowe przedsięwzięcia z zachowaniem pogody ducha. Zarówno bogaty, jak i biedny nie znajdzie w dźwięku, dotyku, formie, smaku i zapachu niczego więcej poza krótkotrwałą przyjemnością. Człowiek, zanim nie związał się mentalnie z ziemskimi przedmiotami, nie znał smutku, i dlatego też ten, kto nie oderwał się od swej prawdziwej natury, nie poddaje się smutkowi, gdy jego związek ziemskimi przedmiotami dobiega końca. Należy pohamować zarówno swój żołądek, jak i swój apetyt seksualny. Należy ochraniać swe stopy i dłonie z pomocą oczu, a oczy, uszy i pozostałe zmysły z pomocą umysłu. Umysł i mowę należy ochraniać z pomocą mądrości. Uwalniając się od uczuć zarówno w stosunku do tych, których się zna, jak i tych, których się nie zna, należy postępować z pokorą i skromnością. O takiej osobie mówi się, że zdobyła mądrość i z całą pewnością znajdzie ona szczęście. Szczęcie zdobywa ten człowiek, który jest wolny od zachłanności, zadowala się swą duszą, jest oddany jodze, bazuje na swej jaźni i swe postępowanie opiera wyłącznie na jaźni’.

Narada kontynuował: ‘O Śuka, zmienności ziemskiego szczęś­cia, które przeplata się z nieszczęściem, nie można pokonać mądrością, polityką, czy też wysiłkiem. W tej sytuacji należy starać się o ochronę swej jaźni nie pozwa­lając sobie na oddalenie się od swej prawdziwej natury. Ten, kto tak czyni, nie zginie. Widząc w jaźni to, co jest dla niego drogie, powinien szukać dla niej ochrony przed starzeniem się, chorobą i śmiercią ciała. Mentalne i fizyczne choroby atakują ciało jak celne strzały podające z łuku zręcznego strzelca. Torturowane przez pragnienie i niepokojone przez udrękę, całkowicie bezradne i pragnące przedłużyć swe życie, jest wleczone przez Czas ku zniszczeniu. Dnie i noce bezustannie płyną unosząc ze sobą w swym nurcie okres wyznaczony na życie każdego człowieka. Nieustane następstwo ciemnej i jasnej fazy księżyca nie ustając nawet na moment przynosi zniszczenie wszystkim śmiertel­nym istotom. Wschodzące i zachodzące każdego dnia słońce, samo niezniszczalne, przynosi radość i smutek wszystkim ludziom. Mijające bezustannie noce zabierają ze sobą wszystkie złe i dobre wydarzenia, które nieoczekiwanie spadają na nich mocą wyroku losu.

Zbierane przez ludzi owoce zależą od ich działań. Gdyby było inaczej, każdy mógłby bez trudu otrzymywać wszystko, czego zapragnie. Nawet ludzie kontrolujący swe zmysły, którzy zdobyli mądrość, bez działania nie zdołaliby zarobić żadnego owocu. Z drugiej strony, daje się zaobserwować, że niektórzy, choć pozba­wieni inteligencji i osiągnięć, i należący do najniższej kategorii ludzi zdają się osiągać zaspokojenie wszystkich pragnień, nawet gdy nie tęsknią za sukcesem. Ktoś inny, choć zawsze gotowy do ranienia innych żywych istot i zajęty okłamywaniem całego świata, nurza się w szczęśliwości lub też ktoś leniwy zdobywa dobrobyt, podczas gdy inny, mimo podejmowanych wysiłków, nie zdobywa owoców, których szuka, choć zdają się być na wyciągnięcie ręki. Czy uważasz, że jest to jedna z win człowieka? Życiowe nasienie powstające w jednej osobie na widok innej przechodzi do innej osoby. Złożone w łonie czasami wytwarza embrion, a kiedy indziej nie. Gdy połączenie mężczyzny z kobietą nie wytwarza zarodka, jest jak drzewo mango, które choć ma wiele kwiatów, nie rodzi nawet jednego owocu. Niektórzy mężczyźni mimo pragnienia posiadania potomstwa i oddawania czci bogom na tą intencję, nie zdołają nigdy wytworzyć zarodka, podczas gdy inni, którzy boją się wytworzenia zarodka jak trującego węża, otrzymują syna, który żyje długo i wydaje się być odbiciem ich samych przechodzącym przez różne stadia rozwoju. Są też tacy, którzy tęskniąc za potomstwem składają na tą intencję ofiarę bogom i w końcu płodzą potomstwo noszone w łonie małżonki przez dziesięć miesięcy, które jednak okazuje się prawdziwym przekleństwem dla ich rodu. Inni, którzy przyszli na świat dzięki rytom i umartwieniom ojców od razu otrzymują bogactwo i różne inne źródła przyjemności zgromadzone przez ich ojców.

Zamieszkująca w ciele dusza zaraz po zaniku oddechu i śmierci ciała otrzymuje inne ciało, gdyż choć jej poprzednie ciało zostało zniszczone, jej przeszłe działania podążają za nią szukając dla niej nowego miejsca zamieszkania wśród mięśni, kości i flegmy. Po zniszczeniu starego ciała nowa forma czeka, aby zostać dla niej wyprodukowana i dusza przechodzi do niej, jak pasażerowie jednego okrętu do innego. W akcie seksualnym, w którym dwie osoby odmiennej płci łączą się ze sobą, w łonie matki rodzi się embrion będąc jak spadające na matkę nieszczęście. Gdy w konsekwencji seksualnego zjednoczenia kropla życiowego nasienia, która sama jest nieożywiona, zostaje wrzucona do łona, to dzięki czyjej trosce produkuje embrion i utrzymuje go przy życiu? Choć embrion rezyduje w tym samym miejscu, dokąd idzie spożywane jedzenie i gdzie jest trawione, nie zostaje strawiony. Jego pobyt wśród moczu i kału jest regulowany przez naturę. Jeśli chodzi o przebywanie tam lub ucieczkę stamtąd rodząca się istota nie ma wolnej woli, zaiste, w tym względzie jest kompletnie bezradna. Niektóre embriony wypadają z łona w stanie nie w pełni rozwiniętym, inne rodzą się żywe i kontynuują życie, a jeszcze inne umierają przed narodzeniem, gdyż działania wykonane w przeszłym życiu i podążające za duszą wyznaczyły dla nich inne ciała.

Mężczyzna, który podczas seksualnego zjednoczenia wstrzyku­je do łona życiowy płyn otrzymuje syna lub córkę. Potomstwo, które uzyskuje po upływie odpowiedniego czasu, rozmnaża się dalej w podobnym akcie seksualnego zjednoczenia. Wyróżnia się dziesięć stadiów życia człowieka: 1. przebywanie w łonie, 2. narodziny, 3. niemowlęctwo (od narodzin do piątego roku życia), 4. dzieciństwo (od piątego do dwunastego roku życia), 5. wczesna młodość (od dwunastego do szesnastego roku życia), 6. młodość (do czterdziestego ósmego roku życia), 7. starość, 8. zniedołęż­nienie, 9. zatrzymanie oddechu, 10. rozpad ciała. Gdy wyznaczony okres życia dla danej osoby wyczerpuje się, pięć pierwotnych elementów, z których kombinacji zbudowane jest ciało osiąga ósme i dziewiąte stadium i następnie przestaje istnieć. Zamieszkująca ciało dusza nie podlega jednak zmianom.

Ludzie atakowani przez choroby, jak drobne zwierzęta przez myśliwych, trącą swą zdolność do wstawania i poruszania się, i choć są gotowi do wydania na leczenie cały swój majątek, lekarze nie potrafią im pomóc. Sami lekarze również bez względu na to, jak bardzo są zręczni w swym zawodzie i jak dobrze znają pisma, padają łupem chorób. Bez względu na to, jak bardzo ktoś stara się zapobiec zniedołężnieniu wypijając setki lekarstw, nie zdoła się przed nim obronić. Drobne zwierzęta, ptaki, drapieżniki, czy biedacy, choć doświadczają różnych dolegliwości, zdają się nie chorować, bo nikt nie przynosi im lekarstw. Tak jak duże zwierzęta atakują mniejsze, tak choroby atakują nawet najbardziej przeraźliwego króla o wielkiej energii i odwadze. Wszyscy ludzie pokonani przez błądzenie i żal są unoszeni przez wartki nurt życia, w który zostali wrzuceni. Ucieleśnione żywe istoty nie potrafią pokonać rządzącego życiem biegu Czasu z pomocą bogactwa,  królewskiej władzy, czy nawet umartwień. Gdyby takie próby mogły zakończyć się sukcesem, ludzie nie starzeliby się, nigdy nie wydarzałoby się im nic nieprzyjemnego i wszystkie ich życzenia byłyby spełnione. Tymczasem, choć wszyscy ludzie pragną piąć się coraz wyżej i czynią wszystko, co w ich mocy, aby zrealizować to pragnienie, otrzymują często rezultaty odległe od tego, czego by chcieli. Niekiedy dotykające ludzi nieszczęścia znikają tak szybko, że są przez nich prawie niezauważalne i niekiedy ludzie zdają się być wolni od wszelkiej niedoli, choć nie posiadają żadnego bogactwa. Zdarza się także, że nawet prawi, uczciwi i odważni ludzie darzą czcią niegodziwców.

Daje się więc zaobserwować wielka niewspółmierność między nastawionym na jakiś cel działaniem i jego owocem. Jedni muszą ciągnąć czyjeś powozy, a inni nimi jeżdżą i choć wszyscy ludzie pragną bogactwa i dobrobytu, tylko niektórzy posiadają powozy i słonie w swym orszaku. Niektórzy po śmierci swej małżonki nie potrafią zdobyć dla siebie nowej żony, podczas gdy inni chwalą się setką żon. Niedola i szczęście istnieją na tym świecie obok siebie i ludzie doświadczają albo szczęścia, albo niedoli. Nie daj się jednak przez ten widok wprowadzić w błąd wierząc, że szczęście będzie należeć do ciebie. Uwolnij się od dualizmu ziemskiego szczęścia i niedoli i szukaj tego, co najwyższe. Odrzuć zarówno dobro, jak i zło, prawdę i fałsz i następnie odrzuć to, co posłużyło tobie za środek do ich odrzucenia. W taki sposób uwolnisz się od największego cierpienia. Pamiętaj o tym, że bogowie, którzy poprzednio mieli status człowieka, odnieśli sukces w zdobyciu statusu bogów w następnym życiu podążając za naukami o tym, co jest przyczyną największego cierpienia’”.

9. Śuka uwalnia się od przywiązania, opuszcza swego ojca i zdobywa Wyzwolenie, podczas gdy Wjasa jest ciągle zależny od zmysłów i opłakuje jego utratę

Bhiszma kontynuował: „O Judhiszthira, syn Wjasy, Śuka, po wysłuchaniu słów Narady o wielkiej inteligencji i uspokojonym umyśle zaczął rozmyślać nad nurtem tych instrukcji, lecz nie zdołał dojść do nie budzących wątpliwości wniosków. Zrozumiał, że rodząca się na ziemi osoba doświadcza niedoli w konsekwencji zmienności tego świata, jak i obowiązku posiadania małżonka i potomstwa i że musi podejmować ogromny wysiłek, aby nabyć wedyjską wiedzę. Zapytał sam siebie: ‘Czym jest ta sytuacja, która jest niezmienna, wolna od cierpienia i wypełniona szczęśliwością’. Znając początek i koniec wszystkich obowiązków i rozmyślając przez jakiś czas nad tym, co jest jemu przeznaczone, powziął postanowienie o realizacji najwyższego celu, który jest źródłem najwyższej błogości. Pytał dalej sam siebie: ‘W jaki sposób mogę zerwać wszystkie więzi z ziemskimi przedmiotami, aby stać się doskonale wolnym i osiągnąć najwyższy cel? Jak mam osiągnąć ten wspaniały stan, z którego nie wraca się już do tego oceanu nieskończonej ilości możliwych narodzin. Zaiste, pragnę zdobyć ten stan istnienia, z którego nie ma powrotu na ziemię. Dotrę do niego, gdy uwolnię się od wszelkiego przywiązania i zdobędę pewność dzięki namysłowi z pomocą umysłu. W tym stanie dusza osiąga doskonały spokój i jest zdolna do istnienia w wieczności nie podlegając psuciu się i zmianie. Ten, kto osiągnął stan doskonałej wiedzy i oświecenia, nigdy nie rodzi się ponownie w ciele i nie staje się niewolnikiem działania. Niewątpliwe jest to, że tego stanu nie można osiągnąć bez pomocy jogi. Muszę więc zwrócić się ku jodze i po uwolnieniu się od ciała, w którym obecnie zamieszkuję, przekształcę się w wiatr i wkroczę w masę światłości takiej jak słońce będącej Brahmanem. Wcielona dusza wkraczając w tą masę jasności nie musi już dłużej cierpieć tak jak ten, kto po wyczerpaniu swych zasług opada z nieba na ziemię i dopiero po ponownym zgromadzeniu zasług swym prawym działaniem powraca do nieba będąc jak księżyc, który nieprzerwa­nie zmniejsza się i wzrasta. Patrząc na księżyc uświadamiam sobie, że nie chcę tej formy istnienia, w której występują takie zmiany. Słońce ogrzewa wszystkie światy przy pomocy swych ognistych promieni i jego dysk nigdy nie maleje. Słońce nie podlegając żadnej zmianie wypija energię z wszystkich przedmiotów. Dlatego też wiedząc o tym pragnę uwolnić moją duszę z ciała w słonecznym regionie i dać się pochłonąć słonecznej jasności. Istniejąc w niej nie będę podlegał żadnym zmianom i moja wewnętrzna jaźń uwolni się od lęku. Tak jak wielcy riszi, wkroczę w słoneczną energię, której nikt nie może znieść i docierając do Brahmana stanę się tożsamy z wszystkimi przedmiotami. Niech więc już dzisiaj wszyscy bogowie i riszi staną się świadkami potęgi mojej jogi.’

Śuka uczyniwszy takie postanowienie poinformował o swym zamiarze Naradę i uzyskawszy od niego zgodę udał się w kierunku miejsca, gdzie przebywał obecnie jego ojciec, Wjasa. Po dotarciu tam okrążył pobożnie swego ojca i następnie poinformował go o swych intencjach. Wjasa zadowolony z postanowienia syna rzekł: ‘O synu, zostań tu dziś ze mną, abym mógł nacieszyć jeszcze swe oczy twym widokiem’. Śuka jednakże pozostał w stosunku do jego prośby całkowicie obojętny. Uwolniwszy się od wszelkich uczuć i wątpliwości myślał jedynie o Wyzwoleniu nastawiwszy swe serce na dalszą samotną wędrówkę. Pożegnał więc swego ojca i ruszył w kierunku góry Kailasa zamieszkałej przez tłum ascetów, którzy swą ascezą zdobyli najwyższy sukces”.

Bhiszma kontynuował: „O Judhiszthira, Śuka po dotarciu na szczyt góry wybrał dla siebie równy i niepokryty trawą kawałek ziemi położny z dala od miejsc odwiedzanych przez inne żyjące istoty i usiadł tam zanurzywszy się w jodze. Podążając w kierunku opisanym w pismach i realizując ich nakazy ten wielki asceta, który znał wszystkie kolejne kroki na drodze jogi, zatrzymywał swą duszę w kolejnych miejscach zaczynając od stóp i następnie poruszając się poprzez wszystkie członki.

Pewnego dnia o poranku Śuka usiadł na swym zwykłym miejscu w pokornej postawie z twarzą skierowana ku wschodowi. Nie docierały tam ani stada ptaków, ani żaden dźwięk lub widok, który mógłby wywołać lęk lub obrzydzenie. Pogrążony w radosnej ekstazie widział swoją duszę wolną od wszelkiego przywiązania do ziemskich przedmiotów. Doskonaląc swą jogiczną praktykę i nastawiony na zdobycie Wyzwolenia przekroczył ‘wielki’ element przestrzeni. Okrążył wówczas pobożnie niebiańskiego riszi Naradę i rzekł: ‘O wielki mędrcu, bądź błogosławiony. Dzięki twej łasce zobaczyłem drogę prowadzącą do Wyzwolenia i oddałem się jej całkowicie. Za twoją zgodą i dzięki twej łasce osiągnę cel, który jest najwyższy’.

Po otrzymaniu błogosławieństwa Narady oddał mu cześć i raz jeszcze zanurzył się w jodze przekraczając element przestrzeni. Wzleciał ku górze unosząc się ku szczytowi góry Kailasa. Niezmienny w swym postanowieniu i zdolny do poruszania się po przestworzach utożsamił się z elementem wiatru. I gdy podróżował po nieboskłonie z prędkością wiatru rozsiewając wokół blask jak ptak Garuda wszystkie żywe istoty zwracały ku niemu oczy. Odziany w splendor ognia lub słońca i poruszając się pod drodze ku wolności widział we wszystkich światach jednego niezróżnico­wanego Brahmana. Gdy tak poruszał się po nieboskłonie ze skoncentrowaną uwagą i spokojną, wolną od wszelkiego lęku duszą, wszystkie żywe istoty, ruchome i nieruchome, patrzyły na niego oddając mu cześć zgodnie z wedyjskimi nakazami i swoją mocą. Z nieba sypał się na niego deszcz kwiatów. Apsary z różnych plemion i gandharwowie patrzyli na niego ze zdumieniem i podziwem. Z podobnym zdumieniem patrzyli na niego wielcy riszi, którzy sami zdobyli ascetyczny sukces, pytając siebie nawzajem: ‘Kim jest ten bramin, który zdobył sukces swymi umartwieniami. Widok tego mędrca ze spojrzeniem wycofanym z ciała i skierowanym ku górze sprawia nam bezgraniczną radość’.

W ten to sposób Śuka o prawej duszy czczony we wszystkich trzech światach poruszał się dalej w kompletnej wewnętrznej ciszy, z twarzą i spojrzeniem zwróconymi ku słońcu zdając się wypełniać cały nieboskłon przenikającym wszystko dźwiękiem. Apsary z różnych plemion z Pańcaczudą i innymi na czele, patrzyły na niego oczami wypełnionymi grozą i zachwytem i pytały się nawzajem: ‘Kim jest ten bóg, który osiągnął najwyższy cel? Wznosi się on coraz wyżej i wyżej wolny od łańcuchów przywiązania i pragnień’.

Tymczasem Śuka zbliżył się do gór Malaja, gdzie mieszkały apsary Urwasi i Purwaczitti. Jego widok wypełnił je pełnym zachwytu zdumieniem. Rzekły: ‘Wspaniała jest jogiczna koncen­tracja tego duchowo odrodzonego młodzieńca, który zwykł studio­wać i recytować Wedy. Już wkrótce tak jak księżyc przewędruje przez cały nieboskłon. Swe doskonałe zrozumienie nabył dzięki usługiwaniu i realizowaniu swych obowiązków w stosunku do ojca. Zdawał się być głęboko przywiązany do swego ojca, który darzył go wielką miłością, dlaczego więc zezwolił mu odejść i kroczyć drogą, z której nie ma powrotu?’

Znający swe obowiązki Śuka słysząc te słowa i rozumiejąc ich wagę raz jeszcze rzucił spojrzenie we wszystkich kierunkach i raz jeszcze ujrzał cały nieboskłon i całą ziemię z jej górami, wodami, lasami, jeziorami i rzekami i zobaczył wszystkich bogów i boginie, którzy stojąc z pobożnie złożonymi dłońmi spoglądali na niego z pełnym podziwu zdumieniem i szacunkiem. Śuka, który był pierwszym wśród prawych, rzekł: ‘O bogowie, jeżeli mój ojciec będzie podążał mym śladem wołając mnie po imieniu, odpowiedz­cie mu wszyscy razem, zamiast mnie. Skoro darzycie mnie wszyscy uczuciem, spełnijcie proszę moją prośbę’. Bogowie, jak i wszystkie punkty przestrzeni, wszystkie lasy, rzeki, jeziora i góry odpowiedzieli mu jednym głosem: ‘O Śuka, uczynimy to, o co nas prosisz i odpowiemy na słowa twego ojca we wskazany przez ciebie sposób’ ”.

Bhiszma kontynuował: „O Judhiszthira, Śuka zrealizował najwyższy cel uwalniając się od czterech rodzajów słabostek i również od ośmiu rodzajów ciemności (tamas) i pięciu rodzajów namiętności (radżas). Odziany w wielką inteligencję uwolnił się również od atrybutu dobra-jasności (sattwy) i zamieszkał w miejscu, które nie ma żadnych atrybutów, jest pozbawione jakiegokolwiek wyglądu, które jest Brahmanem będącym jak bezdymny ogień. Z nieba sypały się meteory, wszystkie punkty przestrzeni płonęły ogniem, ziemia drżała. Wszystkie te zjawiska były zdumiewające. Gałęzie opadały z drzew, a z gór odrywały się szczyty. Góry Himawat zdał się rozrywać dźwięk potężny jak grzmot, słońce straciło cały swój blask, krzesany ogień nie chciał się zapalić, wody jezior, rzek i oceanów wzburzyły się, Indra oblewał ziemię deszczem o doskonałym smaku, a lekki wiatr niósł ze sobą słodki zapach perfum.

Śuka wędrując po nieboskłonie ujrzał dwa górskie szczyty o niezwykłej piękności, z których jeden należał do góry Himawat, a drugi do góry Meru. Znajdowały się w dużej bliskości i jeden z nich był zrobiony ze złota, a drugi ze srebra. Każdy z nich miał w obwodzie sto jodżanów i wznosił się na wysokość setki jodżanów. Śuka poruszając się w kierunku północnym zobaczył te dwa szczyty niezwykłej piękności i z sercem wolnym od lęku zbliżył się do tych złączonych razem szczytów, które nie mogąc znieść jego siły rozpadły się na dwoje. Przedstawiały sobą widok zarówno wspaniały, jak i zdumiewający. Śuka przedarł się przez te szczyty, które nie były w stanie go zatrzymać w jego biegu, wywołując swym czynem okrzyki zachwytu, który dał się słyszeć ze wszystkich stron. Głosy z nieba krzyczały: ‘Wspaniale! Wspa­niale!’ Zamieszkujący te szczyty gandharwowie, riszi, jakszowie i rakszasowie oddawali mu cześć. Cały nieboskłon był zasypany niebiańskimi kwiatami, które sypały się z nieba, gdy Śuka pokonywał tą przeszkodę nie do pokonania. Tymczasem Śuka o prawej duszy dotarł do wysokich regionów, gdzie zobaczył z góry święty strumień Mandakini o niezwykłej piękności, który płynął przez region pokryty kwiatami i zagajnikami. W jego wodach pluskały się rozbawione piękne apsary, które na widok Śuki, który uwolnił się od swego ciała,  nie wstydziły się swojej nagości.

W czasie, gdy Śuka dzięki mocy swej jogi i identyczności z Brahmanem poruszał się po nieboskłonie znajdującym się ponad regionem wiatru, jego ojciec Wjasa wyruszył w podróż za nim. Z pomocą swej jogi w mgnieniu oka dotarł do miejsca, skąd Śuka rozpoczął swoją podróż. Podążając tą samą drogą zobaczył dwa rozdarte szczyty, przez które przedostał się Śuka i spotkał po drodze licznych riszi, którzy wychwalali przed nim uczynki jego syna. Wjasa poruszony uczuciem do syna słysząc ich słowa zaczął rozpaczliwe wołać syna po imieniu, a jego głos odbijał się echem we wszystkich trzech światach. Śuka, który w tym czasie wszedł do pięciu elementów stając się ich duszą i był wszechobecny, odpowiedział ojcu sylabą bho (witaj) w formie echa i cały wszechświat istot ruchomych i nieruchomych odpowiedział Śuce powtarzając sylabę bho i od tamtego czasu, słowa wypowiadane w górskich jaskiniach odbijają się echem, jakby były ciągle ich odpowiedzią Śuce. I wówczas Śuka uwolnił się od atrybutu przestrzeni, którym jest dźwięk i mocą swej jogi zniknął realizując najwyższy cel.

Wjasa widząc cały splendor i moc swego syna o ogromnej energii, usiadł na szczycie góry myśląc o jego utracie z żalem i tęsknotą. Piękne apsary zabawiające się na brzegu rzeki Mandakini widząc tego wielkiego riszi pogrążonego w smutku poczuły wstyd i straciły serce do zabawy, choć nie ukazywały takiego zaniepokojenia na widok Śuki. Niektóre z nich ukryły swą nagość w strumieniu, inne chowały się w zagajniku lub w pośpiechu nakładały suknie. Wjasa widząc to zrozumiał, że jego syn wyzwo­lił się od przywiązania, lecz on sam nie. Odkrycie to jednocześnie ucieszyło go i zawstydziło.

Gdy siedział tak w zamyśleniu pełen żalu z powodu utraty syna, pojawił się przed nim dobrze wróżący i wychwalany przez riszich Śiwa uzbrojony w swój łuk Pinaka mając za swych towarzyszy bogów i gandharwów. Rzekł do niego te słowa: ‘O Wjasa, nie rozpaczaj. Prosiłeś mnie o syna, który miałby energię pięciu «wielkich» elementów, ognia, wiatru, wody, ziemi i przestrzeni i syn, którego spłodziłeś swymi umartwieniami, był właśnie taki. Dzięki mej łasce był czysty i wypełniony energią Brahmana. Syn twój zrealizował najwyższy cel, do którego nie potrafią dotrzeć ani bogowie, ani nikt, kto nie ujarzmił w pełni swych zmysłów, dlaczego więc go opłakujesz? Prędzej góry zrównają się z ziemią i woda wyschnie w oceanach niż sława twego syna dozna najmniej­szego uszczerbku. Aby ukoić twój smutek uczynię jednak tak, że dzięki mej łasce przebywając na tym świecie będziesz widział cień przypominający swą formą twego syna, który będzie tobie towarzyszył i nigdy cię nie opuści’ ”.

Bhiszma zakończył swe opowiadanie mówiąc: „O Judhiszthira, i w tym samym momencie Wjasa, dzięki łasce Śiwy, zobaczył u swego boku cień swego syna i z sercem wypełnionym radością powrócił do swej pustelni. To, co ci opowiedziałem o narodzinach Śuki i jego drodze do Wyzwolenia usłyszałem ongiś w odległych czasach zarówno od mędrca Narady, jak i samego Wjasy, który chętnie powracał do tego tematu w rozmowie. I każda osoba szukająca spokoju umysłu i Wyzwolenia słuchając tego opowia­dania zbliży się do osiągnięcia tego najwyższego celu”.


10. Słowniczek Mahabharaty