Mahabharata
Opowieść 21:
Król Prawa poznaje tajemnicę gry w kości zbrojąc się do walki z Kali
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
3. The Book of the Forest,
3(32) Arjuna’s Journey to the World of Indra, 49.1-40,
3(32.a) Nala, 50.1-78.15,
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen,
The University of Chicago Press.
Spis treści
1. Bhima widzi przyczynę nieszczęścia Pandawów w zaangażowaniu Króla Prawa w grę w kości
4. O tym, jak bogowie Indra, Agni, Waruna i Jama rywalizują z Nalą o rękę Damajanti
8. O tym, jak Nala za podszeptem boga Kali porzuca swą żonę Damajanti w lesie
12. O tym, jak Damajanti w swej wędrówce dociera do królestwa Cedów
14. O tym, jak Damajanti wraca do królestwa swego ojca
Król Niszadów Nala rzekł do swego brata Puszkary,
który swego czasu pokonał go w grze w kości, pozbawiając go całego majątku:
„Dowiedz
się głupcze, że to nie ty pokonałeś mnie w grze w kości, pozbawiając mnie
majątku. Choć o tym nie wiedziałeś, była to robota boga Kali. Nie mogę więc
obwiniać cię za to, co uczynił ktoś inny. Żyj więc, gdyż oddaję ci twe życie. Nie
miej też wątpliwości, że nadal będę darzył cię braterskim uczuciem, które cię nigdy
nie zawiedzie. Żyj sto lat, ty, który jesteś mym bratem”.
(Mahabharata, 3(32.a) Nala, 77.20-25)
1. Bhima widzi przyczynę nieszczęścia Pandawów w zaangażowaniu Króla Prawa w grę w kości
Po rozstaniu się z Ardżuną, który udał się do królestwa Indry w poszukiwaniu boskiej broni, pozostali Pandawowie razem z Draupadi mieszkali nadal w Lesie Kamjaka, cierpiąc bardzo z powodu rozstania się ze swym bratem, od którego nie otrzymali jeszcze żadnej wiadomości.
Potężny Bhima nie potrafił powstrzymać się od wyrażenia swych żalów i pewnego dnia rzekł gniewnie do Judhiszthiry: „O królu, to przez twoje zaangażowanie się w tę nieszczęsną grę w kości spadła na nas, najsilniejszych z silnych, ta katastrofa bezsilności i my, wojownicy o potężnych ramionach, siedzimy bezczynnie w lesie, hamując swój gniew. Teraz jeszcze dodatkowo na twój rozkaz opuścił nas nasz brat Ardżuna, od którego łuczniczych umiejętności zależy nasze życie. Nie ma wątpliwości, że w razie jego śmierci nie tylko my zginiemy, ale zginą także nasi sprzymierzeńcy Panćalowie oraz Kryszna Wasudewa. Cała wiara w naszą siłę opiera się na wierze w siłę Ardżuny. Mając Ardżunę i z pomocą Kryszny mogliśmy już dawno zabić naszych wrogów chronionych przez Karnę i rządzić cała ziemią odzyskaną dzięki silne naszych ramion. Życie w lesie nie jest sposobem życia właściwym dla magnata. Zapominasz o obowiązku wojownika i magnata, którym jest rządzenie królestwem. Pozwól mi opuścić ten las i uderzyć niespodziewanie na synów króla Dhritarasztry przed upływem trzynastu lat naszego wygnania. Gdy ich wszystkich pozabijam, będziesz mógł opuścić ten las i rządzić swym królestwem. Pozwól mi na złamanie twego słowa i uczynienie zła, gdyż z wszelkiego zła można się oczyścić dzięki odpowiednim rytom. Nie jest ponadto grzechem, lecz wojenną strategią pokonywanie oszusta przy pomocy oszustwa. Zaatakujmy Durjodhanę i jego sprzymierzeńców przez zaskoczenie, zanim zdołają urosnąć w siłę, zdobywając lojalność całego świata”.
Król Prawa rzekł kojąco: „O bracie, uzbrój się w cierpliwość, gdyż z całą pewnością zdołasz zrealizować swą straszną przysięgę i zabijesz Durjodhanę, gdy nadejdzie na to odpowiedni czas. Musisz z tym jednak poczekać trzynaście lat. Nie potrafię bowiem złamać danego słowa, bo moje usta nie potrafią kłamać. Na oszustwie bazuje jedynie zło, a ty z Ardżuną potraficie zabić Durjodhanę po rycersku i bez oszustwa”.
2. Mędrzec Brhadaśwa obiecuje opowiedzieć Królowi Prawa o królu Nali, który podobnie jak on przegrał wszystko, co legalnie posiadał, grając w kości ze swym młodszym bratem Puszkarą, aby nauczyć go walki z kontrolującym wynik gry zazdrosnym bogiem Kali
Pewnego dnia Pandawów odwiedził prorok i mędrzec o imieniu Brhadaśwa. Król Prawa powitał go zgodnie z nakazami świętych pism i gdy wielki mędrzec odpoczął i złapał oddech, wypowiedział swój żal: „O święty mężu, zostałem okradziony z całego mojego prawnie posiadanego majątku podczas gry w kości z mym kuzynem Durjodhaną, do której zostałem sprowokowany przez przewrotnych graczy uzbrojonych we wszystkie oszukańcze triki i posiadających dużą umiejętność gry. Mając od początku złe zamiary, wykorzystali to, że ja sam nie mam wielkiej umiejętności gry, manipulując mną i co więcej pozbawiwszy mnie wszystkiego łącznie ze mną samym, na mych oczach znęcali się i upokarzali moją najdroższą żonę Draupadi. Czy istnieje na ziemi król, który byłby bardziej pechowy i nieszczęśliwy ode mnie?”
Mędrzec Brhadaśwa rzekł: „O Królu Prawa, znam pewnego prawego króla, którego spotkało nieszczęście nawet większe niż twoje z powodu wykorzystania jego słabości do gry w kości przez zdolnego do kontrolowania wyniku gry boga Kali, który płonął z zazdrości o jego piękną żonę Damajanti”. Judhiszthira odpowiedział: „O święty mężu, opowiedz mi, proszę, o tym królu, który znalazł się w sytuacji podobnej do mojej, abym mógł się czegoś nauczyć”.
Mędrzec Brhadaśwa rzekł: „O Królu Prawa, wysłuchaj więc mej opowieści o królu Niszadów Nali, który podobnie jak ty przegrał wszystko co legalnie posiadał sprowokowany przez boga Kali do gry w kości ze swym młodszym bratem Puszkarą i musiał samotnie żyć w lesie. Ty przynajmniej żyjesz w lesie, mając u swego boku swą żonę, braci i świętobliwych braminów i w porównaniu z całkowicie samotnym Nalą nie powinieneś narzekać.
Uzbrój się w umiejętność gry w kości, aby być gotowym do walki z Kali, który narodził się w twym kuzynie Durjodhanie. Najpierw jednak wysłuchaj mej opowieści o tym jak król Niszadów został opętany przez boga Kali i o tym jak po zdobyciu tajemnicy gry w kości zdołał się od niego uwolnić i odzyskać swą utraconą żonę i majątek”.
3. O tym, jak Nala i Damajanti zakochują się w sobie, znając się jedynie ze słyszenia i jak złota gęś przepowiada ich małżeństwo
Mędrzec Brhadaśwa opowiadał: „Król Niszadów Nala słynął we wszystkich trzech światach zarówno ze swej wielkiej urody jak i ze swych rycerskich cnót. Przystojny i szczodry, miłośnik hazardu, uwielbiany przez piękne kobiety, wspaniały łucznik i znawca koni był wśród królów jak słońce na niebie, przewyższając ich wszystkich swą wspaniałością. Był wybitnym dowódcą swej armii i obrońcą swego ludu, znał całą mądrość Wed, nigdy nie zapominał o braminach i zawsze mówił prawdę. Damajanti z kolei była córką dzielnego króla Bhimy, władcy Widarbhy, równie słynną ze swej urody jak i ze swej wspaniałości i słodkości. Gdy osiągnęła wiek kobiecy i ukazała się wśród swych przyjaciół i służby ze swymi dłońmi i stopami bez skazy ozdobionymi klejnotami, poruszyła swą urodą nawet serca bogów. Różni ludzie bezustannie wychwalali przed Damajanti urodę Nali, a przed Nalą urodę Damajanti i to nieustanne słuchanie o sobie nawzajem i o swej doskonałości wzbudziło w ich sercach tęsknotę za sobą i miłość.
Pewnego dnia Nala nie mogąc już dłużej znieść ciężaru obudzonej w nim tęsknoty za Damajanti, opuścił sekretnie swój pałac i schował się w dżungli otaczającej jej kwatery, marząc o tym, by ją zobaczyć. Zobaczył jednak jedynie stado pięknych dzikich gęsi ozdobionych złotem i gdy uchwycił jedną z nich, przemówiła doń ludzkim głosem: ‘O królu Niszadów, nie zabijaj mnie. Jeżeli podarujesz mi życie, udam się do kwater Damajanti i będę cię przed nią tak zachwalać, że nie będzie mogła myśleć o żadnym innym mężczyźnie poza tobą’. Gdy Nala zobowiązując ptaka do spełnienia obietnicy, puścił go wolno, całe stado poleciało do Widarbhy i siadło kusząco na ziemi niedaleko przechadzającej się w otoczeniu swych przyjaciółek Damajanti. Młode kobiety ujrzawszy te piękne ptaki, zaczęły je z zapałem ścigać, próbując je złapać. I gdy Damajanti pobiegła za upatrzonym ptakiem, złota gęś przemówiła ludzkim głosem: ‘O Damajanti, czy słyszałaś o Nali, władcy Niszadów, który w swej urodzie równy jest boskim bliźniakom Aświnom? Twoja uroda wyda owoce tylko wówczas, gdy zostaniesz jego żoną, gdyż tak jak Nala jest pierwszy wśród mężczyzn tak ty jesteś perłą wśród kobiet’. Damajanti odpowiedziała: ‘O złoty ptaku, leć czym prędzej do królestwa Niszadów i powtórz rządzącemu nim królowi te same słowa’. Złota gęś rzekła: ‘O Damajanti, niech tak się stanie’.
Słowa złotej gęsi wywarły na Damajanti tak duże wrażenie, że nie mogła myśleć o niczym innym poza swym przyszłym małżeństwem z Nalą. Spacerowała po pałacu omdlewająca, pobladła, przygnębiona, często wzdychając. Wznosiła oczy ku niebu lub zatapiała się w myślach, nie potrafiąc znaleźć w niczym przyjemności. Nie znajdowała spoczynku ani w nocy ani w dzień, płacząc nad swym panieństwem. Jej przyjaciółki, widząc ją w takim stanie, doniosły o tym jej ojcu, który doszedł do słusznego wniosku, że jego córka dojrzała do zamęścia i postanowił urządzić dla niej tradycyjny festiwal wyboru męża, na który wkrótce zaczęli ściągać wszyscy królowie ozdobieni na tą okazję girlandami i ornamentami, wypełniając ziemię grzmiącym dźwiękiem swych potężnych rydwanów i prowadzonych przez nich zbrojnych oddziałów.
4. O tym, jak bogowie Indra, Agni, Waruna i Jama rywalizują z Nalą o rękę Damajanti
W tym samym czasie król bogów Indra zapytał mędrca Naradę, który właśnie odwiedził jego boskie królestwo: ‘O proroku wędrujący po wszystkich światach, czy wiesz może, gdzie się podziali wszyscy dzielni i prawi magnaci i wojownicy zdolni do ryzykowania swego życia w bitwie i ginący w czasie dla nich przeznaczonym ze stoickim spokojem? Gdzie przebywają obecnie ci bohaterscy rycerze? Już od dawna nie widzę ich u siebie w gościnie?’ Narada odpowiedział: ‘O Indra, wszyscy oni spieszą na mający się wkrótce odbyć festiwal wyboru męża przez piękną Damajanti, gdyż każdy z nich pragnie zdobyć dla siebie tę perłę ziemi’. Słowa Narady oprócz Indry usłyszeli pozostali trzej strażnicy świata (Agni, Jama i Waruna), którzy przybyli właśnie w odwiedziny do królestwa Indry i wszyscy czterej wesoło zawołali, że oni też z całą swą świtą udadzą się na ten festiwal z nadzieją, że piękna Damajanti zamiast śmiertelnego króla wybierze na męża jednego z nich.
Na festiwal pospieszył również król Niszadów Nala, piękny jak sam bóg miłości Kama. Gdy czterej bogowie dostrzegli doskonałość jego urody, zatrzymali swe rydwany, zstąpili z nich na ziemię i rzekli: ‘O Nala, stań się rzecznikiem w naszej sprawie!’ Prawy i rycerski Nala bez chwili namysłu odpowiedział: ‘O nieznajomi, niech tak się stanie!’ I złożywszy pobożnie dłonie dodał: ‘Powiedzcie mi jednak, kim jesteście i jaką macie sprawę, na rzecz której mam występować?’ Indra rzekł: ‘O królu Niszadów, jesteśmy niebianami. Ja jestem Indrą, a towarzyszą mi Waruna, Jama i Agni. Chcemy cię prosić o to, abyś udał się do pałacu, w którym mieszka Damajanti i powiedział jej, że my czterej potężni bogowie i strażnicy świata ubiegamy się o jej rękę i poprosił ją, żeby wybrała na męża jednego z nas’. Nala słysząc te słowa, rzekł błagalnie: ‘O bogowie, nie każcie mi tego czynić, gdyż sam chcę starać się o rękę Damajanti’. Bogowie odpowiedzieli: ‘O królu Niszadów, nie łam danego nam słowa. Czyż nie obiecałeś nam, że będziesz naszym rzecznikiem?’ Król Niszadów próbował się jeszcze wykręcić, wskazując, że nie potrafi wejść do pałacu, w którym mieszka Damajanti, gdyż jest on pilnie strzeżony, lecz Indra nie chciał go zwolnić z realizacji danego słowa. Nala rzekł z ciężkim sercem: ‘O Indra, niech tak się stanie!’
Udał się więc do pałacu Damajanti jako rzecznik bogów, aby poprosić ją o wybranie męża wśród nich. Gdy zobaczył ją w otoczeniu służby, promieniującą urodą i bogactwem, zapragnął jej jeszcze bardziej. Zapanował jednak nad swym uczuciem, gdyż chciał je złożyć w ofierze, poświęcając je na rzecz dotrzymania obietnicy danej bogom.
Gdy otaczające Damajanti służące zobaczyły nagle króla Niszadów w całej jego wspaniałości, całkowicie potraciły głowy i speszone jego pięknem nie potrafiły wyrzec słowa, pytając jedynie w głębi swych serc, czy ten przystojny mężczyzna o wspaniałej postawie jest bogiem, jakszą, czy boskim muzykiem gandharwą. Tylko Damajanti nie dała się speszyć i uśmiechając się, rzekła do uśmiechającego się również bohaterskiego wojownika: ‘O rycerzu o urodzie bez skazy budzący w mym sercu pożądanie, przenikasz ściany jak nieśmiertelny, powiedz mi, kim jesteś? Jak ci się udało wejść niepostrzeżenie do mych pilnie strzeżonych komnat?’ Nala odpowiedział: ‘O piękna, jestem królem Niszadów Nalą i przyszedłem tutaj jako wysłannik bogów. To dzięki ich pomocy mogłem się dostać do twych komnat nie spostrzeżony. To Indra, Agni, Waruna i Jama są twymi zalotnikami. Wybierz jednego z nich na męża’.
Damajanti złożyła najpierw pełen szacunku pokłon niewidzialnym bogom, po czym rzekła ze śmiechem: ‘O królu Niszadów, nie wyrzekaj się swych uczuć do mnie, gdyż zarówno ja jak i cały mój majątek od dawna należą do ciebie. To pod wpływem słów dzikiej gęsi i z myślą o tobie zwołałam wszystkich królów na mój festiwal. Jeżeli odrzucisz mą miłość, nie pozostanie mi nic innego jak zażyć trucizny, spalić się, utopić lub powiesić’. Nala odpowiedział: ‘O piękna, jak to możliwe, abyś wolała mieć za męża śmiertelnego człowieka zamiast nieśmiertelnego boga? Nie jestem wart kurzu pokrywającego stopy tych wielkich suwerenów i stwórców świata. Skieruj ku nim swe myśli, gdyż śmiertelnika, który narazi się na gniew bogów, czeka śmierć. Uchroń mnie więc przed nieuchronną śmiercią i wybierz na męża jednego z bogów!’
Damajanti rzekła z trudem tłumiąc łzy: ‘O królu Niszadów, nie chcę twej śmierci i dowiedz się, że znam niezawodny sposób na zrealizowanie naszej miłości bez przypisywania tobie jakiejkolwiek winy i obrażania bogów. Zgodnie z Prawem wojowników królewska córka sama wybiera dla siebie męża podczas swego festiwalu. Poproś więc czterech bogów, aby nie starali się o mą rękę w sposób niezgodny z Prawem mojej kasty, lecz żeby przyszli na mój festiwal i dołączyli do konkurujących o mnie wojowników. Wówczas ja sama na ich oczach wybiorę ciebie na męża, przyjmując na siebie całą winę’.
5. O tym, jak Indra, Agni, Waruna i Jama uznają, że wybór Nali przez Damajanti podczas jej festiwalu wyboru męża zakańcza zaistniałą między nimi rywalizację
Król Nala wrócił tam, gdzie pozostawił czekających na rezultat jego posłannictwa bogów i rzekł: ‘O bogowie, zgodnie z waszym rozkazem udałem się do pilnie strzeżonego pałacu Damajanti i dzięki waszej łasce niepostrzeżenie wszedłem do środka. Nikt nie potrafił mnie dostrzec poza Damajanti i jej towarzyszkami. Mój widok zrobił na nich silne wrażenie, podobnie jak ich widok zrobił silne wrażenie na mnie. Przekazałem Damajanti wasze słowa, prosząc by wybrała na męża jednego z was, lecz ona nie chciała nawet o tym słyszeć i uparła się, że tylko mnie chce mieć za męża. Kazała mi przekazać wam swą prośbę, abyście przybyli na jej festiwal i stanęli do rywalizacji ze mną, jakbyście byli mi równi i że wówczas, zbrojna w dane jej przez was prawo do wyboru męża, wybierze mnie, oczyszczając mnie z winy pożądania tego, co należy do bogów’.
Na festiwal wyboru męża przez Damajanti ściągali królowie i synowie królów z całej ziemi, mając serca wypełnione miłością i nadzieją na zdobycie Damajanti. Silni jak lwy i wspaniali wkraczali bez żenady na festiwalowy teren przez wspaniałe bramy ze złotymi filarami i sami ozdobieni girlandami i złotymi kolczykami zasiadali przed areną na specjalnie dla nich przygotowanych tronach. Gdy nadszedł właściwy moment, na arenę wkroczyła piękna Damajanti, skupiając na sobie wzrok i serca wszystkich królów. I gdy imiona konkurentów do jej ręki zostały już odczytane, Damajanti z determinacją zaczęła rozglądać się za Nalą i szukając go wzrokiem dostrzegła nagle pięciu mężczyzn, z których każdy wyglądał jak Nala. Od razu domyśliła się, że jest to wyzwanie rzucone jej przez bogów. Rozmyślając nad sposobem odróżnienia prawdziwego Nali od bogów, szukała wsród nich tych, których ciała się nie pocą, oczy nie mrugają, a stopy nie dotykają ziemi, gdyż wiedziała, że w ten sposób można odróżnić nieśmiertelnych, gdy przybiorą ludzką formę. Jednakże tym razem bogowie ukryli przed nią swe boskie aspekty i pięciu Nalów niczym nie różniło się między sobą. Nie potrafiąc odróżnić śmiertelnego Nali od nieśmiertelnych, Damajanti postanowiła zwrócić się z prośbą o litość do samych stojących przed nią bogów. Złożywszy pobożnie dłonie, skupiła na nich swą myśl, oddając im hołd. Drżącym głosem rzekła: ‘O bogowie, jeżeli mają spełnić się słowa dzikiej gęsi przepowiadające, że wybiorę sobie na męża króla Niszadów Nalę i jeżeli prawdą jest to, że wy sami wybraliście go na mojego męża, musicie ukazać mi swe boskie aspekty i umożliwić mi, abym wśród was wybrała tego, który jest naprawdę śmiertelnikiem Nalą’.
Gdy czterej bogowie usłyszeli ten żałosny lament Damajanti będący wyrazem czystości jej serca oraz miłości, oddania i szczerej chęci poślubienia Nali, zdecydowali się spełnić jej prośbę i uczynili, że Damajanti patrząc na pięciu Nalów, mogła dostrzec wśród nich tych czterech, których ciała nie wydzielające potu ozdobione były girlandami z świeżych kwiatów, nie rzucały cienia i nie pokrywał ich kurz, oczy patrzyły bez mrugnięcia, a stopy nie dotykały ziemi. Z łatwością mogła ich odróżnić od śmiertelnego króla Niszadów, którego spocone i pokryte kurzem ciało ozdobione przywiędłą girlandą rzucało cień, stopy stały twardo na ziemi, a powieki wznosiły się i opadały w ustawicznym mruganiu. Zgodnie z uświęconym zwyczajem dotknęła rąbka jego szaty, zdobiąc jego ramiona przepiękną girlandą. Zebrani licznie królowie głośnym okrzykiem dali wyraz swemu rozczarowaniu, gdyż każdy z nich chciał być na miejscu Nali, lecz czterej bogowie i uczestniczący w festiwalu prorocy dając przykład właściwego zachowania, zaczęli oklaskiwać i wychwalać zwycięzcę, dając znak, że wraz z dokonaniem wyboru przez Damajanti rywalizacja o jej rękę dobiegła końca.
Bogowie bez żalu zaakceptowali swą przegraną, oferując zwycięskiemu Nali spełnienie jego ośmiu życzeń. Indra dał mu przywilej widzenia go w jego boskiej postaci podczas rytuałów ofiarnych i nieskrępowanego poruszania się w wybranym kierunku. Agni, bóg ognia i nosiciel ofiary, obdarzył go zdolnością przybierania jego własnej postaci, gdy tylko tego zechce i wkraczania do miejsc oświetlonych ogniem. Bóg śmierci Jama obdarował go z kolei upodobaniem do smakowania jedzenia i bezwzględną wiernością Prawu, a pan wód Waruna zagwarantował mu obecność wody, gdzie tylko sobie zażyczy i obdarował go rozsiewającą wokół słodki aromat girlandą. W końcu czterej bogowie obdarowali króla Niszadów dwójką dzieci-bliźniaków, chłopcem o imieniu Indrasena i dziewczynką Indrasenią.
6. O tym, jak dwa zazdrosne bóstwa, Kali i Dwapara, nie potrafią zaprzestać rywalizacji z Nalą o Damajanti mimo ich małżeństwa i planują zniszczyć zarówno ją jak i króla Nalę, znając zamiłowanie Nali do gry w kości
Czterej bogowie i strażnicy świata zaakceptowali swą przegraną i po obdarowaniu zwycięskiego Nali swymi darami ruszyli w drogę powrotną do nieba. Po drodze spotkali dwa bóstwa o imionach Kali i Dwapara zstępujące na ziemię. Zdziwiony Indra zapytał: ‘O Kali, gdzie się tak spieszysz, mając Dwaparę za swego towarzysza?’ Kali odpowiedział: ‘O Indra, spieszę się na festiwal wyboru męża przez piękną Damajanti i gdy tam wreszcie dotrę, zmuszę ją do małżeństwa ze mną, gdyż jestem w niej nieprzytomnie zakochany’. Indra roześmiał się i rzekł: ‘O Kali, walka o rękę Damajanti jest już zakończona. Na naszych oczach wybrała ona na męża króla Niszadów Nalę’.
Słysząc tę odpowiedź Indry, Kali uniósł się niepohamowanym gniewem i rzekł, zwracając się do czterech bogów: ‘O bogowie, jak możecie się na to godzić i spokojnie wracać do nieba. Damajanti zasługuje na surową karę, gdyż odważyła się wybrać na swego męża człowieka, choć o jej rękę starali się potężni bogowie!’ Czterej bogowie odpowiedzieli: ‘O Kali, opanuj swój gniew, gdyż to my sami pozwoliliśmy Damajanti, aby wybrała na męża śmiertelnego Nalę. Któraż kobieta nie poszukiwałby w nim oparcia? Jest on wyposażony we wszystkie cnoty. Ma pełną wiedzę Prawa i zobowiązawszy się swą małżeńską przysięgą do opieki nad swą żoną, nigdy nie złamie swej obietnicy. W nim zamieszkała prawdomówność, wytrwałość, asceza, czystość, samokontrola i spokój. Wśród ludzi jest on tygrysem, który może równać się z nami, strażnikami świata. Głupcem byłby ten, kto zechciałby rzucić klątwę na człowieka o tak wielkich zaletach jak Nala, gdyż klątwa ta z całą pewnością obróci się przeciw niemu, przynosząc mu w ten sposób zniszczenie ze swych własnych rąk. Pogrąży się on w ponurym, bezdennym piekle, z którego nie ma ucieczki!’
Wypowiedziawszy te ostrzegawcze słowa, bogowie kontynuowali swą powrotną podróż do nieba. Jednakże Kali mimo przestrogi danej mu przez czterech bogów nie potrafił opanować swej wściekłej zazdrości wywołanej zwycięstwem Nali i rzekł do Dwapary: ‘O Dwapara, mój gniew mnie przerasta i straciłem nad nim kontrolę. Opętam Nalę i wbrew jego cnotom doprowadzę do tego, że straci swoje królestwo i porzuci swoją żonę mimo małżeńskiej przysięgi. Nie dopuszczę do tego, aby mógł czerpać radość ze zdobycia Damajanti, która mi się należy. Pomóż mi zrealizować mój plan i opętaj kości do gry, abym mógł go zniszczyć, wykorzystując jego słabość do gry w kości’.
7. O tym, jak Kali opętuje Nalę i aranżuje wyzwanie go do gry w kości przez jego młodszego brata Puszkarę i powoduje, że Nala przegrywa cały swój majątek
Kali po zawarciu paktu z Dwaparą udał się do pałacu Nali, gdzie mieszkał przez dłuższy okres czasu, wyczekując cierpliwie na okazję, aby móc go opętać. Wreszcie po upływie dwunastu lat nadszedł jego upragniony dzień. Nala oddawszy mocz przed uczestnictwem w wieczornych rytach, dotknął dłońmi wody, lecz nie obmył swych stóp i Kali poprzez nieczystość jego stóp mógł się wedrzeć się do jego ciała, zdobywając nad nim władzę.
Po opętaniu Nali Kali udał się do jego młodszego brata Puszkary i rzekł: ‘O Puszkara, wiem, że zazdrościsz swemu bratu, królowi o wielkich zaletach, posiadanego przez niego majątku i jego pięknej żony Damajanti. Wyzwij go do gry w kości, gdyż dzięki temu, że go opętałem i że razem z Dwaparą kontrolujemy wynik gry, pomogę ci go pokonać i pozbawić go wszystkiego, co posiada. Puszkara z ochotą uległ namowom Kali i wyzwał swego brata do gry w kości. Uduchowiony i prawy Nala nie mógł uchylić się od podjęcia wyzwania i mając u boku kibicującą mu Damajanti, podjął grę. Opętany przez Kali przegrywał po kolei wszystkie swe kosztowne stawki. Dreszcz gry odebrał mu rozum i nikt nie potrafił oderwać go od gry i powstrzymać od bezmyślnego ryzykowania dalszych stawek.
U bram pałacu gromadzili się zaniepokojeni obywatele miasta wraz ze swymi radnymi, chcąc powstrzymać oszołomionego grą króla od dalszej gry. Prowadzący ich śpiewak rzekł do Damajanti: ‘O królowo, obywatele miasta tłoczą się u bram królewskiego pałacu, gdyż chcą zobaczyć swego króla. Niepokoi ich to, że ich król, który zwykł w swym postępowaniu kierować się Prawem i Zyskiem popadł w niebezpieczny nałóg’. Udręczona i omdlewająca z niepokoju Damajanti rzekła do swego męża głosem przepełnionym łzami: ‘O królu, obywatele miasta i ich radni czekają u bram, gdyż chcą cię zobaczyć, aby przysiąc ci swą wierność. Proszę cię, zaprzestań tej przeraźliwej gry i ukaż się swym mieszkańcom’. Choć powtarzała swą prośbę wiele razy, król opętany przez Kali nie udzielił jej żadnej odpowiedzi, a zgromadzeni u bram pałacu obywatele, nie mogąc doczekać się widoku swego władcy, zawołali jednym głosem: ‘O królu, jesteś zgubiony’ i bardzo nieszczęśliwi pokornie rozeszli się do domów.
Gra między braćmi, Puszkarą i Nalą, ciągnęła się przez długie miesiące i Nala coraz więcej przegrywał. Damajanti widząc, że jej mąż stracił rozum i zachowuje się jak szaleniec, pogrążyła się w głębokim smutku i owładnięta niepokojem pomyślała, że dla dobra króla powinna raz jeszcze podjąć próbę oderwania go od gry. Bojąc się zła, które go opętało i chcąc oddać mu przysługę, poprosiła swą niańkę, aby sprowadziła doradców Nali, aby mogli z królem przedyskutować straty wynikłe z tej gry. Doradcy myśląc, że wzywa ich sam Nala, pomyśleli, że znowu uśmiechnął się do nich los. Jednakże Nala poinformowany przez Damajanti o ich przybyciu nawet nie wyszedł na ich powitanie. Widząc jego zobojętnienie, upokorzona i zawstydzona wycofała się do swych komnat, rozmyślając nad tym, czy jest jeszcze coś, co może króla uratować przed nałogiem.
Zrozumiawszy, że gra niszczy jej męża, poprosiła swą nianię, aby przywołała woźnicę Nali o imieniu Warsneja, do którego rzekła: ‘O Warsneja, sam wiesz, jak uczciwy był zawsze król Nala w stosunku do ciebie. Proszę cię, pomóż mu teraz, gdy spotyka go nieszczęście. Im więcej przegrywa w grze w kości ze swym bratem Puszkarą, tym większa opanowuje go pasja do ryzykowania dalszych stawek, choć kości są wyraźnie we władzy Puszkary. Nad mym mężem wisi katastrofa. W swym szaleństwie nie słucha ani słów swych przyjaciół, ani rodziny, choć powinien. W tej sytuacji w tobie szukam ratunku. Pomóż mi chociaż uratować przed nim jego konie i nasze dzieci. Proszę cię zaprzęgnij do rydwanu ulubione konie Nali i zawieź nasze bliźnięta do królestwa mego ojca i oddaj je pod opiekę mych krewnych. Zostaw także pod ich opieką konie Nali i jego rydwan. Sam albo pozostań z nimi, albo udaj się w jakieś inne miejsce, zależnie od swej woli’.
Po wysłuchaniu prośby Damajanti Warsneja udał się po radę do głównych ministrów Nali i uzyskawszy ich zgodę, spełnił jej prośbę. Poinformowawszy ojca Damajanti Bhimę o nieszczęściu, którego ofiarą padł Nala, oddał pod jego opiekę bliźnięta, konie i rydwan królewski. Sam jednak, czując się zbyt nieszczęśliwy i przepełniony smutkiem, udał się na długą wędrówkę, aby wreszcie znaleźć dla siebie miejsce u króla Ajodhji.
Tymczasem król Niszadów Nala opętany przez Kali nie zaprzestał gry ze swym młodszym bratem Puszkarą, dopóki nie przegrał całego majątku, który legalnie posiadał. Puszkara wówczas rzekł do niego ze śmiechem: ‘O Nala, czy pozostało ci coś jeszcze, aby się odegrać? To prawda, że wszystko już przegrałeś, lecz pozostała ci jeszcze twoja żona Damajanti. Na nią postaw’. Na te słowa Nalę opanowała wściekłość, lecz nie rzekł ani słowa. Spojrzał jedynie wściekle na swego brata i napełniając smutkiem serca przyjaciół, w jednej koszuli, która mu pozostała, opuścił pałac, a jego wierna żona Damajanti w jednej sukni podążyła za nim.
Puszkara zakazał obywatelom miasta za cenę życia udzielania im jakiejkolwiek pomocy i z powodu tego zakazu nie okazywali oni wygnańcom swej gościnności, zmuszając ich do spędzenia trzech nocy poza granicami miasta i żywienia się jedynie wodą i powietrzem.
8. O tym, jak Nala za podszeptem boga Kali porzuca swą żonę Damajanti w lesie
Nala wraz ze swą żoną Damajanti udali się w końcu do dżungli. Po upływie wielu dni wycieńczony głodem Nala zobaczył ptaszki, których pióra zdawały się być zrobione ze szczerego złota. Pomyślał, że musi je złapać i zjeść, gdyż w swym nędznym stanie jedzenie uważał za największe bogactwo. Chcąc je złapać, zerwał z siebie swe jedyne odzienie i rzucił nim w kierunku ptaszków, lecz one uchwyciły je i uciekły, unosząc je w przestworza. Widząc jak Nala kompletnie nagi i żałosny pochylił głowę ku ziemi, zawołały: ‘O głupcze, jesteśmy kośćmi do gry i przyfrunęłyśmy specjalnie, by pozbawić cię twego ostatniego odzienia?’
Nala rzekł wówczas do Damajanti: ‘O moja niewinna żono, kości do gry, których szał pozbawił mnie mego tronu i zmusił do życia w nędzy, przygnały za mną aż tutaj i pozbawiły mnie mej ostatniej szaty, pozostawiając mnie całkowicie nagim. Rozum mnie zawodzi i nie pozostało mi nic poza smutkiem i żalem. Posłuchaj moich słów, gdyż wypowiadam je dla twego dobra jako kochający cię mąż. Istnieje wiele dróg, które prowadzą na południe, a jedna z nich prowadzi wprost do królestwa Widarbhy, którym rządzi twój ojciec, potężny król Bhima’.
Słowa Nali obudziły w Damajanti wielki niepokój i omdlewając z niepokoju, rzekła przerywanym szlochem głosem: ‘O mężu, cała drżę i chwieję się na nogach, gdy rozmyślam nad intencją twych słów. Jakżebym mogła pójść sobie drogą, o której wspominasz i zostawić cię w tym lesie samego, okradzionego z majątku, nagiego, głodnego i umęczonego? Chcę być razem z tobą, aby uśmierzać ból wynikły z twej nędzy. Nie ma lepszego lekarstwa na smutek i żałość męża od duchowego wsparcia żony’.
Nala odpowiedział: ‘O Damajanti o wąskiej talii, masz rację, że udręczony mężczyzna nie zna lepszego lekarstwa i nie ma większego przyjaciela od własnej żony. Nie obawiaj się, gdyż w żadnym razie nie chcę cię porzucić. Prędzej porzucę me własne życie niż ciebie’.
Damajanti rzekła: ‘O wielki królu, skoro nie masz intencji pozostawienia mnie samej w dzikiej dżungli, dlaczego wspominasz o drodze prowadzącej do Widarbhy? Wiem, że zgodnie z małżeńską przysięgą nie powinieneś mnie porzucać, lecz obawiam się, że teraz ze swym obłąkanym umysłem jesteś w stanie to uczynić. Dlatego twe słowa tak mnie niepokoją. Jeżeli rozmyślasz o drodze na południe w kierunku Widarbhy, udajmy się tam razem. Mój ojciec powita cię z pełnymi honorami i u mego boku będziesz mógł prowadzić szczęśliwe życie w jego pałacu’.
Nala odpowiedział: ‘O niewinna żono, wiem, że twój ojciec przyjmie mnie do swego pałacu. Nie mogę się tam jednak udać w moim obecnym żałosnym stanie. Gdy byłem tam poprzednio, przynosiłem ci radość i pomyślność. Jakże mógłbym udać się tam obecnie, przynosząc ci nieszczęście i smutek?’
Swą mową uspokoił Damajanti. Okryli się razem jej suknią, jedynym odzieniem, które im pozostało i wędrowali długo bez celu po dżungli, aż wygłodniali, spragnieni i zmęczeni położyli się do snu na gołej ziemi w nędznej chacie, którą napotkali po drodze. Nala jednakże nie mógł zasnąć, cierpiąc katusze. Rozmyślał o pozbawieniu go jego królestwa, opuszczeniu go przez wszystkich przyjaciół i nędzy życia w dżungli. Rzekł do samego siebie: ‘O Nala, co jest lepsze w twej sytuacji, pozbawienie się życia, czy złamanie małżeńskiej przysięgi i porzucenie tej delikatnej kobiety, twej żony i pozostawienie jej własnemu losowi? Ona kocha cię i przeze ciebie doznaje tej nędzy. Jeżeli uwolnisz ją od siebie, przyczyny jej nędzy, będzie mogła pewnego dnia wrócić do swej rodziny. Zatrzymując ją przy sobie, narazisz ją na jeszcze większe nieszczęścia. Choć pozostawienie jej samej w dżungli jest dla niej bardzo ryzykowne, to jednak jest lepsze, gdyż daje jej szansę na znalezienie szczęścia, którego nie znajdzie z tobą’.
Nala wracał myślą wiele razy do wyboru, który mu pozostał, dochodząc do sprzecznych wniosków, lecz ostatecznie zadecydował, że dla dobra swej żony powinien ją jednak porzucić. Utwierdziwszy się w swym postanowieniu, spojrzał na jej jedyną suknię i pomyślał, że musi rozerwać ja na pól, aby okryć swą nagość. Długo się jednak wahał, obawiając się, że próbując rozerwać jej suknię, obudzi ją. Wówczas jednak w rogu chaty dostrzegł obnażony miecz. Przeciął nim suknię swej żony i owinąwszy się jej połówką, wybiegł z chaty jak oszalały, pozostawiając tam śpiącą Damajanti. Zanim jednak odszedł na dobre ciągniony przez Kali, który go opętał, wracał wielokrotnie, łkając boleśnie ciągniony z powrotem przez swą miłość, aby popatrzeć raz jeszcze na swą ukochaną żonę. Szeptał do siebie: ‘O Nala, co czynisz? Pozostawiasz tutaj w tej nędznej chacie bez żadnej ochrony swą ukochaną żonę, której dotychczas nie oglądało ani słońce, ani wiatr. Ona, kobieta o dźwięcznym śmiechu i pełnych biodrach, leży tu przykryta połówką swej sukni, wyglądając jakby była szalona. Co ona zrobi, gdy obudzi się opuszczona i samotna w tej dżungli pełnej dzikich drapieżników?’ Z sercem rozdartym uciekał i wracał, będąc jak huśtawka popychana w jedną stronę przez Kali a w drugą przez miłość. W końcu pokonany i zamroczony przez Kali, lamentując żałośnie, pognał w dżunglę, pozostawiając w chacie swą bezbronną śpiącą żonę. Opanowany przez Kali, pozbawiony duszy i przepełniony smutkiem pognał, porzucając swą żonę w dżungli.
9. O tym, jak Damajanti daremnie poszukuje swego męża i rzuca klątwę na każdego, kto go unieszczęśliwia
Gdy Damajanti obudziła się ze snu i zobaczyła, że nie ma obok niej jej męża, popadła w panikę i żałośnie zawołała:
‘O dzielny wojowniku, posuwasz się za daleko w tej zabawie w chowanego! Jestem przerażona. Gdzie jesteś? Gdzie się schowałeś? Dlaczego mi nie odpowiadasz? Cóż za okrucieństwo z twej strony! Wiesz, że płaczę tutaj i rozpaczam i nie przychodzisz, aby ukoić mnie w swych ramionach. Nie płaczę nad sobą, lecz nad tobą. Jak potrafisz żyć w samotności, gdy zapadnie wieczór i gdy głodny, spragniony i bezgranicznie wyczerpany nie znajdziesz u swego boku swej wiernej żony?
O mój panie i obrońco, jestem zgubiona i moja śmierć jest pewna. Dlaczego porzuciłeś mnie w tej nieprzyjaznej dżungli, która mnie przeraża? Dlaczego złamałeś dane mi słowo, choć zawsze kroczyłeś ścieżką Prawa? Jak mogłeś mnie tak okłamać i porzucić podczas snu? Jak mogłeś złamać swą małżeńską przysięgę wypowiedzianą w obecności konkurujących z tobą o mnie bogów? Czy po tym uczynku będziesz mógł dalej żyć, ty, który nie popełniłeś dotychczas żadnego zła?
Płonąc żalem i gniewem, biegała chaotycznie w różnych kierunkach, zawodząc: ’O mój królu!’ Padała zagubiona i podnosiła się, ciężko wzdychając. Wreszcie wierna swej miłości ruszyła w las, wypowiadając swą klątwę, która w końcu zniszczy Kali: ‘O mieszkańcy dżungli, ostrzegam was, nie próbujcie zwiększać cierpienia króla Niszadów, gdyż na mocy mojego przekleństwa przyniesie to wam jeszcze większe cierpienie. Niech każdy niegodziwiec wyrządzający mu zło, doświadczy jeszcze większego niż on cierpienia i niech jego życie stanie się prawdziwą niedolą!’
Gdy tak biegała po dżungli jak obłąkana, dostrzegł ją ze swej kryjówki wielki wąż boa, który był bardzo głodny i uchwyciwszy ją swym morderczym uściskiem, zaczął ją powoli połykać. Ginąc w paszczy gada, lamentowała: ‘O mój mężu i obrońco, gdzie jesteś? Dlaczego pozwalasz na to, by złapał mnie i pożerał ten straszny wąż? Dlaczego nie spieszysz mi z pomocą? Jak będziesz się czuł, gdy przypomnisz sobie o mnie wówczas, gdy zło, które cię opętało, cię opuści i gdy odzyskasz swego dzielnego ducha, swój umysł i majątek? Gdy zginę w żołądku tego węża, kto będzie koił twe zmęczenie?’
Tak się złożyło, że płacz Damajanti usłyszał pewien myśliwy, który pognał za zwierzyną głęboko w las. Rzucił się jej na pomoc i uciął wężowi głowę przy pomocy swego ostrego miecza. Zabiwszy węża, uwolnił nieszczęsną kobietę z jego uścisku i oczyścił ją wodą. Próbując ją uspokoić i nakarmić, zapytał; ‘O kobieto o oczach jak łania, kim jesteś? Kto jest twym opiekunem? Dlaczego włóczysz się sama po dżungli i narażasz się na straszne niebezpieczeństwo?’ Damajanti opowiedziała myśliwemu o przebiegu zdarzeń, a on, słuchając jej słodkiego głosu i patrząc na jej ciało przykryte jedynie połówką sukni, na jej zmysłowe piersi i biodra, na jej stopy i dłonie bez skazy, na jej twarz pełną jak księżyc poczuł nieodpartą żądzę. I gdy zaczął przypochlebiać się jej słodkim i delikatnym głosem, zrozumiała, że jej pożąda i rozpoznawszy jego złe zamiary zapłonęła ogniem gniewu, rzucając nań klątwę natychmiastowej śmierci, pod wpływem której myśliwy padł martwy na ziemię jak drzewo powalone gromem.
Damajanti ruszyła ponownie w głęboki las zmarniały od występku jej męża. Znużona długim marszem siadła na kamieniu, płacząc: ‘O mój mężu o potężnej piersi, gdzie się podziewasz? Porzuciłeś mnie samą w tej dzikiej i nie zamieszkałej przez ludzi dżungli. Jak mogłeś mnie tak strasznie zdradzić, ty, który składałeś liczne ofiary łącznie z Ofiarą Konia? O tygrysie wśród ludzi, dlaczego zadałeś kłam prawdziwości słów, które do mnie wyrzekłeś. Dlaczego zapomniałeś o słowach dzikiej gęsi wypowiedzianych przed tobą i przede mną. Prawda jest warta więcej niż cztery Wedy łącznie ze swymi odgałęzieniami. Nie łam danych mi obietnic, bądź mi wierny!
O mój niewinny panie, mówiłeś, że nie istnieje dla ciebie nikt, kto byłyby droższy od mnie. Czy już mnie nie kochasz? Dlaczego nie odpowiadasz na moje żałosne krzyki i nie spieszysz, aby bronić swej oszalałej ze strachu, lamentującej ukochanej żony? Dlaczego mnie nie bronisz, choć jestem zabrudzona, wychudła, pobladła, nieszczęśliwa, okryta jedynie połową sukni, bez ochrony i samotna jak łania pozbawiona stada?
O wielki i przystojny królu ze wspaniałej rodziny o nienagannym zachowaniu, nie mogę cię odnaleźć. Czy śpisz gdzieś tutaj w tej strasznej dżungli? Do kogo mam się zwrócić w mej niedoli z twej przyczyny?’
Gdy Damajanti dostrzegła tygrysa o czterech ostrych kłach i potężnych szczękach, podeszła do niego bez lęku i rzekła: ‘O królu dżungli, powiedz mi, czy widziałeś mego męża, Nalę? Zjedz mnie i uwolnij mnie od mego nieszczęścia!’ Lecz król dżungli oddalił się bez słowa.
Napotkawszy na swej drodze mieniącą się kolorami różnych minerałów świętą skalistą górę o wyniosłych szczytach sięgających niebios, ozdobioną bogatą roślinnością i odwiedzaną przez liczne zwierzęta, rzekła: ‘O królu gór, o boski aspekcie kryjący w sobie wiele piękna, o filarze podtrzymujący ziemię, kłaniam się tobie. Jestem słynną Damajanti, która jest córką, synową i żoną królów. W tobie szukam schronienia. Mój ojciec, waleczny Bhima, król Widarbhy, stoi na straży zbudowanej z czterech kast społeczności. Wykonał on wiele rytuałów ofiarnych łącznie z ofiarą królewskiego namaszczenia i Ofiarą Konia. W swej mowie jest prawdomówny, dokładny, cierpliwy i w dobrym guście, a w swym postępowaniu kieruje się znajomością Wed. Jest czysty i prawy. Moim teściem z kolei jest stary król Niszadów. Ma on wspaniałego bohaterskiego syna o imieniu Nala, który odziedziczył po nim jego królestwo, obeznanego z Wedami, zasłużonego strażnika ognia składającego ofiary i rozdzielającego somę, rozdającego braminom swe dobra, walecznego i rządzącego z perfekcją. Ja jestem jego żoną. Stoję tu przed tobą, szukając w tobie ratunku, bo straciłam majątek i mego męża, który jest mym obrońcą. Uginając się pod ciężarem nieszczęść, szukam mego męża, który jest najlepszym wśród ludzi.
O wielka góro z setką szczytów sięgających nieba, czy przypadkiem nie widziałaś gdzieś mego męża zagubionego w tej przerażającej dżungli? Czy nie widziałaś przypadkiem Nali, władcy Niszadów? On, mój sławny i mądry mąż o silnych ramionach, rozpalający się z łatwością gniewem, mężny, dotrzymujący zawsze danego słowa, rozważny kroczy po ziemi jak król słoni.
O najlepsza z gór, dodaj mi otuchy swym słowem tak jakbym była twą córką.
O mój mężu i bohaterze, mój rycerzu wierny Prawu i swym przysięgom, o panie ziemi, ukaż się przede mną zamiast chować się tym lesie! Pozwól mi usłyszeć znowu twój grzmiący głos potężny jak grzmot monsunu, który jest dla mnie jak eliksir nieśmiertelności. Niech ten głos wypowie me imię i rozproszy mój smutek!’
10. O tym, jak Damajanti spotyka w dżungli ascetów, którzy napełniają jej serce nadzieją, przepowiadając jej dobrą przyszłość
Wypłakawszy swe żale przed potężną górą, Damajanti ruszyła w kierunku północnym i po trzech dniach wędrówki nocą i dniem ujrzała niezwykły las wypełniony pustelniami ascetów wyglądający jak park należący do bogów. Dostrzegła tam Wasisztę, Bhrigu i Atriego, wielkich, boskich, samo-kontrolujących się ascetów żywiących się wyłącznie wodą i wiatrem, spokojnych i czystych, tęskniących za ścieżką prowadzącą wprost do nieba i ona, perła kobiecości o gęstych brwiach, pięknych włosach, pełnych biodrach, dumnych piersiach i błyszczących białością zębach bez wahania się do nich zbliżyła.
Po odpowiednich ceremoniach powitalnych wielcy asceci rzekli: ‘O piękności o nieskazitelnych stopach i dłoniach, powiedz nam, kim jesteś? Czy jesteś leśną lub górską boginią? Jesteśmy zadziwieni, widząc twą idealną piękność i niezrównaną promienność. Nabierz otuchy i przestań rozpaczać’. Damajanti odpowiedziała: ‘O asceci, czemu pytacie? Z całą pewnością wiecie, że jestem zwykłą śmiertelniczką, córką króla Bhimy i żoną Nali, dzielnego króla i strażnika swej dynastii, który oddawał zawsze należną cześć bogom, obdarowywał hojnie braminów, pokonywał swych wrogów, mówił zawsze prawdę, dotrzymywał obietnic i przestrzegał Prawa. Mój ukochany mąż o twarzy pięknej jak księżyc swą wspaniałością dorównywał królowi bogów. Przepełniony mądrością Wed składał wielkie ofiary i pełen słonecznego blasku pokonywał w bitwie swych rywali. Pewnego dnia pewni ludzie o zdradzieckim umyśle wyzwali go do gry w kości i będąc nieuczciwi i zręczni w oszustwie wygrali całe jego królestwo, które odziedziczył po swych przodkach i wszystko inne, co posiadał. Jestem żoną tego nieszczęsnego króla oszalałą z tęsknoty za nim. Wędruję po lasach, górach, nad brzegami rzek i jezior szukając mego męża o wielkim duchu, wielkiego wojownika i znawcę wszelkiej broni. Powiedzcie mi, czy mój mąż nie przechodził przypadkiem przez wasz boski las ascezy? To z jego powodu znalazłam się w tym niebezpiecznym i upiornym lesie pełnym dzikiego zwierza. Jeżeli nie odnajdę go w ciągu kilku najbliższych dni i nocy, porzucę dobrowolnie me ciało i udam się do nieba. Jakie korzyści mogą płynąć z mego życia na ziemi, skoro bez mego męża uginam się pod ciężarem żalu i tęsknoty za nim?’
Asceci odpowiedzieli: ‘O piękna kobieto, otrzyj swe łzy i ucisz swój żal, gdyż twa przyszłość jest świetlana. Dzięki sile naszych umartwień możemy dostrzec, że wkrótce odnajdziesz swego męża, będącego podporą Prawa, uleczonego ze swej gorączki, oczyszczonego ze zła, odzyskującego cały swój utracony majątek. Zdobędziesz z powrotem swego wysoko urodzonego króla zdolnego do siania paniki wśród swych wrogów i radowania serc swych przyjaciół’. Po wypowiedzeniu tych słów wszyscy asceci znikli razem ze swymi ołtarzami ofiarnymi i pustelniami, pozostawiając ją zanurzoną w swych myślach i zastanawiającą się nad tym, czy to co widziała było jawą czy też snem. Ciągle pobladła z oczami wypełnionymi łzami ruszyła dalej i gdy zobaczyła na swej drodze obsypane kwiatami i rozbrzmiewające śpiewem ptaków drzewo aśoka, okrążyła je pobożnie trzy razy, mówiąc: ‘O piękne drzewo oczyść mnie z mego smutku. Czy widziałeś może gdzieś mego męża Nalę wolnego od smutku i lęku? Pomóż mi odnaleźć tego człowieka okrytego połową mej sukni, ściganego przez swój występek. Uwolnij mnie od mojego smutku’.
11. O tym, jak Damajanti dochodzi do wniosku, że przynosi ludziom zły los, gdyż jest karana za to, że nie wybrała na męża jednego z czterech bogów
W końcu w swej wędrówce Damajanti dotarła do szerokiej drogi, gdzie zobaczyła karawanę złożoną z licznych koni, słoni i wozów wspinających się na wysoki brzeg rzeki o czystych wodach. Szybko zmieszała się z tłumem. Pokryta licznymi ranami, ubrana w połowę sukni, pobladła, wychudzona, brudna, z włosami pokrytymi kurzem wyglądała jak szalona. Część ludzi widząc ją, rozpierzchła się w popłochu, inni bacznie się jej przyglądali lub naigrywali się z niej i szemrali przeciw niej. Jeszcze inni litowali się nad nią i pytali o to, kim jest i co robi w tym dzikim lesie. Mówili: ‘O szalona nieszczęśnico, twój widok nas przeraża. Czy jesteś boginką strzegącą lasu, gór, rzeki lub miejsca, w którym się znaleźliśmy? Miej nad nami litość! A może jesteś demonką rakszinią lub leśnym stworem jakszą? Kimkolwiek jesteś nie sprowadzaj nas nieszczęścia, lecz chroń nas. Pozwól naszej karawanie dotrzeć do miejsca przeznaczenia bez szwanku!’ Damajanti, kobieta o wielkiej cnocie, którą unieszczęśliwił występek jej męża, rzekła: ‘O dobrzy ludzie, nie obawiajcie się mnie. Jestem zwykłą śmiertelniczką, córką króla Widarbhy Bhimy i żoną króla Niszadów Nali, którego opłakuję i którego poszukuję. Powiedzcie mi, czy nie spotkaliście na swej drodze mego bohaterskiego męża Nali?’ Przywódca karawany odpowiedział, że w czasie swej wędrówki nie spotkali nikogo poza dzikimi zwierzętami, a zapytany, dokąd zmierza, odpowiedział, że podróżuje dla zysku i że zmierza w kierunku królestwa Cedów.
Damajanti ruszyła w dalszą drogę razem z kupcami, nie tracąc nadziei na odnalezienie swego męża. Wędrowali przez wiele dni, aż pewnego dnia umęczeni daleką podróżą dostrzegli w lesie wielki staw wypełniony czystą i świeżą wodą, pokryty gęsto kwiatami lotosu i otoczony z wszystkich stron łąką porośniętą soczystą trawą i drzewami pełnymi słodkich owoców oraz gałęziami do rozpalenia ognia. Kupcy zauroczeni tym widokiem rozbili tam obóz i powaleni zmęczeniem pogrążyli się w głębokim śnie. Jednakże w środku nocy do stawu zbliżyło się poszukujące wody stado słoni, tratując po drodze śpiących kupców. Wraz z nastaniem ranka z ukrycia wyszli ci, którym udało się przeżyć, opłakując masakrę i lamentując z powodu śmierci swych braci, synów, ojców i przyjaciół.
Widząc tę straszną masakrę, Damajanti zaczęła obwiniać o nią samą siebie. Rozpaczała: ‘O bogowie, za jakie zło uczynione przeze mnie spotka mnie ta straszna kara. Dlaczego przyniosłam zły los tym ludziom, których spotkałam w dzikim lesie i którzy za to, że udzielili mi schronienia, zostali zmasakrowani przez stado słoni? Skoro słonie mnie ominęły, przeto musi czekać na mnie w przyszłości jeszcze większe cierpienie. Nikt nie znajdzie wyzwolenia w śmierci przed nadejściem wyznaczonego czasu. Moje cierpienie musi być zasłużone, choć nie mogę sobie przypomnieć żadnego zła, które bym uczyniła w myśli, mowie lub uczynku, odpowiedzialnego za tę katastrofę, poza tym, że na mym festiwalu wyboru męża odrzuciłam starających się o mą rękę bogów i wybrałam śmiertelnika Nalę. To boska moc oderwała mnie teraz od Nali’.
12. O tym, jak Damajanti w swej wędrówce dociera do królestwa Cedów
Gdy Damajanti po długiej podróży dotarła wreszcie do bram stolicy Cedów ubrana w połowę sukni, pobladła, wyczerpana, brudna, z włosami w nieładzie, wyglądająca jak szaleniec, zobaczyli ją łobuzerscy chłopcy i podążali za nią z ciekawością aż do wrót królewskiego palacu. Tam dostrzegła ją ze swego okna matka króla, zatrzymała tłum ciekawskich i zadziwiona jej urodą zabrała ją do siebie. Rzekła: ‘O nieszczęsna kobieto, choć nie oszczędził cię zły los, twe piękne ciało jest jak błyskawica wśród monsunowych chmur. Powiedz mi, kim jesteś, gdyż twe ciało, choć pozbawione ozdób, musi należeć do nieśmiertelnych, skoro nie odczuwasz lęku, podróżując samotnie bez opiekuna otoczona przez rozzuchwalonych mężczyzn’.
Damajanti odpowiedziała: ‘O królowo, jestem śmiertelną kobietą oddaną swemu mężowi, który jest człowiekiem o wielkich zaletach. Zły los obdarzył go jednak niepohamowaną skłonnością do hazardu. Straciwszy cały swój majątek podczas gry w kości ze swym młodszym bratem, udał się do lasu, a ja podążyłam za nim niespokojnym jak szaleniec, próbując go uspokoić. Pewnego dnia pokonany przez głód stracił ostatnią okrywającą go szatę i wówczas ten nagi, szalony, pozbawiony rozumu człowiek nie zmrużył oka przez wiele nocy i pewnej nocy podczas mojego snu przeciął mą suknię na pół i porzucił mnie niewinną w dzikim lesie. Od tego momentu pokonana przez żałość poszukuję go bezskutecznie dzień i noc’.
Matka króla Cedów rzekła współczująco: ‘O dobra kobieto, zamieszkaj w moim pałacu i pozwól braminom, aby zajęli się poszukiwaniami twojego męża. Mieszkając w mym pałacu, odzyskasz swego męża’. Damajanti odpowiedziała: ‘O matko królów, chętnie skorzystam z twej gościny, ale musisz mi obiecać, że nie będę musiała jeść resztek ze stołu, myć ludziom stóp i rozmawiać z nieznajomymi mężczyznami i że każdy molestujący mnie mężczyzna zostanie natychmiast ukarany i że pozwolisz mi na kontakt z braminami’. Królowa matka odpowiedziała: ‘O piękna, niech tak się stanie’ i oddała Damajanti o boskim wyglądzie swej córce jako damę do towarzystwa i pokojówkę.
13. O tym, jak ukąszenie węża odbiera Nali jego piękny wygląd, lecz równocześnie poddaje torturze mieszkającego w jego ciele boga Kali
Tymczasem król Niszadów Nala po porzuceniu w lesie swej śpiącej żony Damajanti pobiegł głęboko w las, gdzie zobaczył potężny ogień, z wnętrza którego dochodził głośny krzyk: ‘O Nala, pozbądź się lęku i zbliż się tutaj’. Posłuszny temu głosowi Nala, pamiętając o małżeńskim darze, który otrzymał od boga ognia, wszedł bez lęku w sam środek dziko płonącego płomienia i zobaczył tam zwiniętego w pierścień króla wężów, który złożywszy pobożnie dłonie, rzekł drżącym głosem: ‘O Nala, pomóż mi. Nazywam się Karkotaka i nie ma na świecie węża, który byłby mi równy. Zostałem jednak przeklęty przez rozgniewanego proroka uprawiającego bardzo surowe umartwienia, którego złapałem kiedyś w swoje zwoje. I na mocy tej klątwy nie mogę się ruszyć z tego miejsca na krok, choć opanował je ogień. Jeżeli wyniesiesz mnie stąd, ratując mnie przed spaleniem, zostanę twoim dozgonnym przyjacielem i dam ci coś, co przyniesie ci w przyszłości zysk. Pozwól więc, że uczynię się mały i lekki, abyś mógł mnie podnieść i szybko wynieść z tego płonącego miejsca’.
I gdy wąż zmniejszył się do wielkości kciuka, Nala podniósł go i szybko wyniósł w bezpieczne miejsce wolne od ognia. I gdy zamierzał położyć go z powrotem na ziemi, wąż rzekł: ‘O Nala, nie kładź mnie jeszcze na ziemi, lecz nieś mnie trochę dalej, licząc kroki, gdyż w tym czasie, gdy będziesz liczyć kroki, chcę oddać ci ogromną przysługę’. Nala uczynił to, o co wąż go prosił i gdy doliczył się dziesiątego kroku, wąż go ukąsił. Zdziwiony dostrzegł, że stracił ostatnią rzecz, którą posiadał, swe piękne ciało, gdyż pod wpływem ukąszenia węża uległo ono straszliwej deformacji. Równocześnie wąż wrócił do swego dawnego wyglądu i rzekł uspakajająco: ‘O Nala, zmieniłem twój wygląd tylko czasowo, aby ludzie cię nie poznali i żeby ten, który przyniósł na ciebie twe nieszczęście i nadal w tobie mieszka, został okaleczony przez moją truciznę. Dopóki cię on nie opuści, dopóty, mieszkając w twym obecnym ciele, będzie cierpiał straszne katusze.
Zmieniając twój wygląd uodporniłem cię przeciw temu, który z gniewu i rozgoryczenia oszukał cię, mając władzę nad wynikiem gry w kości, choć byłeś niewinny i na to nie zasługiwałeś. Dzięki memu ukąszeniu będziesz odporny na truciznę i nie będziesz musiał się obawiać żadnych drapieżców, wrogów, ani tych co znają różne magiczne formułki, a podczas bitwy będziesz zawsze zwycięski. Pozbądź się swego smutku, gdyż moje usta nie kłamią. Udaj się stąd prosto do miasta Ajodhji, do króla Rtuparny, potomka Ikszwaku, gdyż on ma pełną wiedzę na temat gry w kości. Spróbuj uzyskać od niego tę wiedzę, gdyż wówczas opętujący cię Kali stanie się bezsilny, nie mogąc cię pokonać podczas gry i na zawsze cię opuści. Przedstaw się jako koniuszy o imieniu Bahuka, który ma pełną wiedzę na temat koni, gdyż gdy nadejdzie odpowiedni moment król Ajodhji przekaże ci tajemnicę gry w kości w zamian za twą wiedzę na temat koni i zostanie twoim przyjacielem. Gdy zdobędziesz tajemnicę gry, odzyskasz swój stracony majątek i ponownie połączysz się ze swą żoną i swymi dziećmi. A w momencie, w którym uwolnisz się od Kali i zapragniesz powrotu do swego dawnego wyglądu, skup swą myśl na mnie i ubierz te boskie szaty, którą ci daję’.
I dawszy Nali obiecane boskie szaty, wąż zniknął.
Posłuszny słowom węża król Nala ukryty w zdeformowanym ciele koniuszego o imieniu Bahuka przestał błąkać się po lesie i ruszył w kierunku królestwa Ajodhji, gdzie dotarł po dziesięciu dniach. Po otrzymaniu widzenia u króla Rtuparny, rzekł: ‘O królu, nazywam się Bahuka i dowiedz się, że nigdzie na świecie nie ma takiego człowieka, który dorównałby mi w umiejętności trenowania i troski o konie. Jestem także doskonałym kucharzem i potrafię nauczyć się każdego rzemiosła bez względu na to jak jest trudne. Pozwól mi zostać w twym królestwie i służyć ci mymi umiejętnościami’. Król odpowiedział: ‘O Bahuka, zostań w mym królestwie i bądź mym koniuszym, pracując razem z Warseneją, który był kiedyś woźnicą króla Nali i znalazł u mnie schronienie oraz z koniuszym Dżiwalą, gdyż zawsze miałem słabość do wyścigów konnych. Pomóż mym koniom biegać szybko’.
Nala zdobył więc honorowe miejsce królewskiego koniuszego i zamieszkał w Ajodhji. Cały czas nie mógł jednak przestać myśleć o swej pięknej żonie Damajanti porzuconej przez niego w dzikim lesie i co wieczór wypowiadał te same słowa: ‘O moja nieszczęsna, gdzie się podziewasz, błąkając się samotnie po lesie głodna, spragniona, zmęczona i komu ty teraz musisz służyć, przywołując na próżno tego głupca, który cię porzucił?’ Słowa te usłyszał pracujący z nim Dżiwala i gdy zapytał go, o kim tak nuci, król Nala ukryty w ciele Bahuki rzekł: ‘O Dżiwala, pewien głupiec miał żonę, którą bardzo kochał i która go bardzo kochała. Głupiec ten porzucił ją ścigany przez nieszczęście i teraz płonie z tęsknoty za nią. Gdy zapada noc tęskni za nią i wypowiada tęskne słowa. Włóczył się on po całej ziemi, aż wreszcie osiedlił się w pewnym miejscu i dręczy go bezgraniczny żal i tęsknota za nią. Jego żona poszła za nim do groźnego lasu, a ten głupiec porzucił ją, skazując ją na śmierć. Niemożliwe, żeby przeżyła w tym dzikim lesie pełnym drapieżników, będąc samotna, delikatna, głodna i spragniona i nie znając drogi’. W taki to sposób król Niszadów ukrywając się w ciele koniuszego Bahuki, rozpaczał nad swym czynem i wspominał swą piękną żonę.
14. O tym, jak Damajanti wraca do królestwa swego ojca
Tymczasem gdy ojciec Damajanti król Bhima dowiedział się o tym, że jego zięć przegrał cały swój majątek, grając w kości ze swym młodszym bratem i schronil się wraz ze swą żoną w lesie, obdarował suto braminów i obiecując im dalsze bogate dary, wysłał ich na poszukiwanie Nali i Damajanti.
Tak się złożyło, że bramin Sudewa udał się do królestwa Cedów i uczestnicząc na dworze królewskim w uroczystości błogosławienia dnia, dostrzegł towarzyszącą Sunandzie Damajanti, od której bił blask doskonałej piękności, choć była wychudzona i brudna. Podszedł do niej i rzekł: ‘O Damajanti, nazywam się Sudewa i jestem ulubionym braminem twego brata. Od dawna poszukuję cię na rozkaz twego ojca króla Bhimy. Dowiedz, że twój ojciec, matka, bracia i dwójka twoich dzieci bliźniaków mają się dobrze, choć zarówno oni jak i liczni twoi krewni zamartwiają się o ciebie’.
Rozpoznawszy bramina, wychudzona cierpieniem Damajanti zalała się łzami. Gdy królewska córa Sunanda zobaczyła te łzy, wysłała do swej matki służącą z następującą wieścią: ‘O matko, moja pokojówka spotkała pewnego bramina i gorzko płacze. Proszę cię, dowiedz się, kim ona jest naprawdę’. Po otrzymaniu tej wiadomości królowa matka opuściła swój pałac i udała się spiesznie tam, gdzie Damajanti wypłakiwała swój żal do bramina Sudewy. Przywołała bramina i zapytała: ‘O braminie, powiedz mi czyją córką i czyją żoną jest ta niezwykle piękna i niezwykle wycieńczona kobieta, którą przygarnęłam do mego pałacu. Jak do tego doszło, że znalazła się nagle na świecie sama bez swych krewnych i bez swego męża? Powiedz mi całą prawdę o tej kobiecie, która wygląda jak bogini!’
Bramin Sudewa rzekł: ‘O królowo, ta boska kobieta, która służy twej córce za pokojówkę ma na imię Damajanti i jest córką króla Widarbhy Bhimy, władcy o wielkiej dzielności. Jej mężem jest potężny król Niszadów Nala. Został on wyzwany do gry w kości przez swego młodszego brata i po przegraniu swego królestwa, które odziedziczył, zniknął gdzieś razem ze swą żoną i nikt z nas nie wiedział, gdzie się podziewa. Przeszukaliśmy całą ziemię wzdłuż i wszerz, aby wreszcie odnaleźć Damajanti w pałacu króla Cedów. Żadna śmiertelna kobieta nie może równać się z nią urodą. Nosi ona między brwiami naturalne znamię w kształcie kwiatu lotosu, po którym można ją rozpoznać. Znamię to wróżące jej szczęśliwy los umieścił na jej czole sam Stwórca. Choć pokryte obecnie kurzem, nie znikło tak jak nie znikło piękno jej ciała, choć zamiast ozdób pokrywa je kurz. One są jak ogień pokryty dymem lub jak księżyc pokryty mgłą i po nich ją rozpoznałem’.
Królewska córa Sunanda słysząc te słowa, oczyściła kurz z czoła Damajanti i obie razem z królową matką dostrzegły znamię w kształcie kwiatu lotosu. Zanosząc się łzami objęły Damajanti, gorąco ją ściskając. Królowa matka rzekła: ‘O Damajanti, po twym znamieniu rozpoznaję w tobie córkę mojej siostry, którą widziałam raz zaraz po urodzeniu. Traktuj więc mój dom jak swój’. Damajanti odpowiedziała: ‘O siostro mej matki, dziękuje ci za gościnę. Byłam w twym domu szczęśliwa nawet wówczas, gdy nie wiedziałaś, kim jestem. Teraz jednak, gdy zostałam odnaleziona, muszę opuścić twój dom, gdyż tęsknię za domem mego ojca i za mymi dziećmi, które znalazły tam schronienie. Czyż nie potrzebują one matki? Proszę cię, pozwól mi odejść’. Królowa matka rzekła: ‘O Damajanti, niech tak się stanie’ i kazała przygotować dla niej specjalną lektykę, którą nieśli do domu jej ojca silni mężczyźni i której strzegli bohaterscy strażnicy.
15. O tym, jak Damajanti podejrzewa, że Nala ukrył się w zdeformowanym ciele Bahuki i jak próbuje skłonić go do ujawnienia się i powrotu do niej, rozsiewając fałszywe wiadomości o swym ponownym zamążpójściu
Po przybyciu do Widarbhy Damajanti oddała należną cześć bogom i braminom, wykonując odpowiednie ryty i uściskała swe dzieci oraz swych krewnych, których znalazła w dobrym zdrowiu. Król natomiast wynagrodził hojnie bramina Sudewę, który odnalazł jego zagubioną córkę.
Następnego ranka po zasłużonym odpoczynku Damajanti rzekła do swej matki: ‘O matko, jeżeli zależy ci na moim życiu, pomóż mi odnaleźć mego nieszczęsnego męża’. Słysząc te rozpaczliwe słowa, królowa zalała się łzami i zwróciła się do swego męża z następującymi słowy: ‘O królu, twoja córka, nie zważając na swą hańbę, tęskni za swym mężem, który porzucił ją tak bezlitośnie w lesie. Sama mi to powiedziała. Proszę cię, wyślij braminów w różnych kierunkach, aby próbowali go odnaleźć’. Król Bhima przychylił się do jej prośby i dał rozkaz braminom, aby udali się do różnych krajów na poszukiwania Nali.
Widząc wyruszających w drogę braminów, Damajanti poprosiła ich, aby wypowiadali następujące słowa: ‘O nałogowy graczu, gdzie jesteś? Przeciąłeś na pół jedyną suknię swej wiernej żony i porzuciłeś ją. Czeka ona na ciebie tam, dokąd ją skierowałeś, pogrążona w smutku i ciągle ubrana w połówkę swej sukni. Ciągle za tobą płacze. Zlituj się nad nią i odpowiedz na jej wołanie! Czyż nie jest obowiązkiem męża ochranianie i utrzymywanie przy życiu swej żony bez względu na okoliczności? Dlaczego więc ty, szeroko znany ze swej prawości, zaniedbałeś swego obowiązku? Znany ze swej mądrości, wysokiego urodzenia i pełen współczucia, stałeś się nagle tak okrutny. O wielki łuczniku, miej nad nią litość. Sam ją uczyłeś, że najwyższym obowiązkiem jest szlachetność’.
Damajanti poinstruowała braminów, aby zwracali baczną uwagę na każdego, kto zareaguje na te słowa, bez względu na to czy jest biedny czy bogaty i jaki jest jego zawód i żeby natychmiast przynieśli jej wiadomość o tej reakcji.
Poinstruowani w ten sposób bramini wyruszyli w różnych kierunkach na poszukiwanie Nali. Po upływie pewnego czasu bramin Parnada powrócił do pałacu króla Bhimy i rzekł: ‘O Damajanti, w mych poszukiwaniach zaszedłem aż do Ajodhji i zgodnie z twą instrukcją wypowiadałem wielokrotnie twe słowa na dworze króla Rtuparny, lecz ani król, ani nikt z jego świty nie zareagował na nie. Gdy rozczarowany zamierzałem opuścić Ajodhję, podszedł do mnie człowiek o ciele zdeformowanym, pełniący rolę królewskiego koniuszego i kucharza o imieniu Bahuka. Wzdychał głęboko, a z jego oczu płynęły łzy. Powitał mnie z szacunkiem i rzekł: «O braminie, zamężna kobieta i matka nawet gdy spotka ją nieszczęście potrafi sama o siebie zadbać. Zdobywa w ten sposób niebo i choć porzucona przez męża nie wybucha gniewem. Jeżeli jakiś niemądry, nieszczęsny mężczyzna porzuci ją, nie żywi urazy i jeżeli dla przetrwania, cierpiąc z powodu swego szaleństwa, ukradnie jej ubranie, piękna kobieta nie rozgniewa się. Uhonorowana lub nie, nie będzie się gniewać, widząc swego męża zredukowanego do zera, pozbawionego majątku i królewskości»’.
Damajanti wysłuchała opowieści bramina ze łzami w oczach. Gdy skończył, hojnie go obdarowała, zwalniając go z dalszej służby, po czym udała się do komnat swej matki i prosząc ją o zachowanie tajemnicy, rzekła: ‘O matko, nie zdradzaj mych słów twemu mężowi i memu ojcu. Pozwól, abym w twej obecności poinstruowała bramina Sudewę, co powinien uczynić. Chcę bowiem, aby ruszył natychmiast do Ajodhji i sprowadził tutaj mego męża Nalę tak jak poprzednio sprowadził tutaj mnie. Muszę jednak użyć podstępu, aby nabrać pewności, że się nie mylę, iż królewski koniuszy Bahuka jest faktycznie Nalą’. Następnie Damajanti w obecności swej matki rzekła ze smutkiem do Sudewy: ‘O braminie, udaj się do Ajodhji i powiedz królowi Rtuparnie, że córka króla Bhimy Damajanti chce wybrać dla siebie nowego męża, gdyż nikt nie wie, czy król Nala jest jeszcze wśród żywych i że poprosiła swego ojca, aby raz jeszcze zorganizował dla niej festiwal wyboru męża. W związku z tym wszyscy królowie i synowie królów spieszą na jej festiwal, który ma się rozpocząć już jutro wczesnym rankiem. Powiedz królowi, żeby się pospieszył i także przybył do Widarbhy, aby starać się o rękę Damajanti’. Bramin Sudewa rzekł: ‘O Damajanti, niech tak się stanie’ i pospieszył na jej rozkaz do Ajodhji.
16. O tym, jak Nala w ciele Bahuki i król Rtuparna motywowani chęcią posiadania Damajanti udają się na jej rzekomy ponowny festiwal wyboru męża
Gdy król Rtuparna usłyszał wieści przywiezione mu przez bramina Sudewę, gorąco zapragnął udać się na rzekomy festiwal ponownego wyboru męża przez Damajanti, lecz wiedział, że z Ajodhji trudno dotrzeć do Widarbhy w jeden dzień. Udał się więc do swego koniuszego Bahuki i rzekł łagodnym głosem: ‘O Bahuka, chcę dotrzeć do Widarbhy w jeden dzień, aby zdążyć na festiwal wyboru męża przez Damajanti, który ponownie organizuje dla niej jej ojciec. Jesteś znawcą koni, pomóż mi osiągnąć mój cel’.
Nala ukryty w ciele Bahuki cierpiąc przeraźliwe katusze zazdrości, pomyślał: ‘O nieszczęsna kobieto o wąskiej talii, chyba musiał pomieszać ci się ze smutku rozum, skoro decydujesz się na coś tak skandalicznego i będąc mężatką chcesz się oddać innemu mężczyźnie, choć nie mogę wykluczyć, że zastawiasz na mnie pułapkę, chcąc abym się ujawnił. O biada mi, nieszczęsna kobieta chce mnie ukarać za to, że będąc jej ukochanym, lecz złym i niewiernym mężczyzną, oszukałem ją. Kobiety są kapryśne, ale i zło, które uczyniłem jest przeraźliwe. Niech się stanie to, co ma się stać. Muszę poznać przyczynę jej desperackiego zachowania i szukania dla siebie nowego męża, mimo posiadania dwójki dzieci. Muszę się dowiedzieć, czy zapomniała o swej miłości do mnie i kieruje nią uraza z powodu krzywdy, którą jej wyrządziłem, czy też nie. Zgodzę się więc na to, aby zawieźć króla Rtuparnę do Widarbhy, gdyż sam gorąco pragnę tam się udać, aby znaleźć odpowiedź na dręczące mnie pytanie’.
Bahuka udał się więc na rozkaz króla do stajni i bezustannie przez niego popędzany wybrał cztery chude, lecz bardzo silne i wytrwałe konie szybkie jak wiatr o szlachetnej krwi i doskonałym treningu, o szerokich nozdrzach i silnych szczękach oraz wspaniałych grzywach, pochodzące z doliny Indusu. Gdy król je zobaczył, stał się podejrzliwy i rzekł gniewnie: ‘O Bahuka, czy ty chcesz mnie okpić? Jak te słabe i o krótkim oddechu kucyki mogą wykonać zadanie, które ci powierzyłem?’ Bahuka odpowiedział: ‘O królu, daję ci słowo, że konie, które wybrałem z całą pewnością dowiozą cię w jeden dzień do Widarbhy, ale jeżeli mi nie ufasz, sam wybierz konie, które uważasz za lepsze’. Król odpowiedział kojąco: ‘O Bahuka, zaprzęgaj szybko konie, które wybrałeś, gdyż to ty, a nie ja jesteś ekspertem w dziedzinie koni’.
Bahuka zaprzągł więc wybrane przez siebie ogiery do królewskiego rydwanu i gdy król na nim zasiadł, popędził je ze znawstwem, skłaniając je do biegu tak szybkiego, że królewski rydwan zdawał się frunąć w powietrzu. Król Rtuparna zadziwił się tym pędem i bardzo był zadowolony, a obserwujący ten koński bieg były woźnica Nali Warsneja, który swego czasu znalazł dla siebie schronienie w Ajodhji, zaczął zastanawiać się nad tym, kim naprawdę jest Bahuka. Myślał: ‘Kim jest ten Bahuka? Kto ukrywa się w jego zdeformowanym ciele? Zna on wszystkie te same triki w podejściu do koni, które znał król Nala i co więcej jest w tym samym wieku. Nie będąc fizycznie podobny do Nali, jest mu jednak równy wiedzą. Wiem od braminów, że mężczyźni o wielkiej duszy włóczą się niekiedy po ziemi zniewoleni przez wyroki boskie i przez swe zdeformowane ciała opisywane w świętych pismach. Wydaje mi się, że Bahuka jest Nalą, choć uwięzionym w zdeformowanym ciele, gdyż jest on obdarzony wszystkimi dobrymi cechami Nali’.
17. O tym, jak Nala otrzymuje od króla Rtuparny tajemnicę gry w kości w zamian za jego wiedzę na temat koni i dzięki temu uwalnia się od boga Kali, który go opętał
Gdy rydwan króla Rtuparny powożony przez Bahukę przelatywał jak ptak ponad rzekami, lasami, górami i jeziorami, wiatr porwał nagle zdobiący królewskie ramiona szal. Król rzekł: ‘O Bahuka, zatrzymaj na chwilę konie, aby Warsneja mógł odnaleźć mój szal, który porwał wiatr’. Bahuka posłusznie zatrzymał rydwan i rzekł: ‘O królu, niepotrzebnie tracimy czas, zatrzymując się, gdyż nie znajdziesz tutaj swego szala, bo choć wydaje ci się, że dopiero go straciłeś, to jednak stało się to setki mil temu’.
Król przez chwilę żałował, że się zatrzymali, lecz nagle dostrzegł nieopodal drzewo vibhitaka obsypane owocami i rzekł: ‘O Bahuka, poznaj mój wielki talent. Nikt nie wie wszystkiego, gdyż cała wiedza nie może przebywać w jednym człowieku. Tak jak ty znasz się na koniach tak ja znam się na liczeniu. Czy wiesz, jaka jest różnica między ilością liści i orzechów znajdujących się na tym drzewie, a ilością tych, które opadły? Otóż wynosi ona sto jeden. Spójrz na te dwie gałęzie i ich odgałęzienia. Potrafię szybko policzyć, że znajduje się na nich dwa tysiące i sto dziewięćdziesiąt pięć orzechów’.
Zdumiony Bahuka rzekł: ‘O królu, chełpisz się czymś, czego nie potrafię pojąć. Skąd mogę wiedzieć, czy sobie ze mnie nie kpisz. Nie potrafię bowiem stwierdzić, czy policzyłeś ilość liści i orzechów poprawnie, zanim na twych oczach sam ich wszystkich nie policzę. Pozwól mi więc zsiąść z twego rydwanu i rozkaż Warsneji, aby chwilowo zatroszczył się o konie’. Zaniepokojony król zawołał: ‘O Bahuka, nie czyń tego, gdyż zatrzymując się tutaj na dłużej, nie zdążymy na festiwal Damajanti’. Bahuka był jednak tak zafrapowany niezrozumiałym dla niego talentem króla i tak zaobserwowany liczeniem liści i orzechów, że niecierpliwie odpowiedział: ‘O królu, moja ciekawość jest silniejsza ode mnie. Zaczekaj więc chwilkę lub udaj się w dalszą drogę sam’. Król odpowiedział pojednawczym głosem: ‘O Bahuka, nie potrafię sam dojechać na czas mym rydwanem, gdyż moja wiedza na temat liczenia jest tu nieprzydatna. To ty jesteś woźnicą jedynym w swoim rodzaju i tylko dzięki twemu talentowi możemy dotrzeć do Widarbhy na czas. Nie sprawiaj mi zawodu, gdyż realizacja mego celu zależy od twej pomocy. Przestań sprawdzać prawdziwość mych słów i zawieź mnie, proszę, do Widarbhy’. Lecz Bahuka pozostał głuchy na królewskie słowa, gdyż nie potrafił zaprzestać liczenia liści i orzechów i gdy wreszcie po dłuższym czasie skończył, otrzymując dokładnie taki sam wynik, jaki król uzyskał w kilka sekund, rzekł z ogromnym podziwem: ‘O królu, twój talent to prawdziwy cud! Daj mi tę tajemną wiedzę, dzięki której mogłeś tak szybko uzyskać poprawne liczby’.
Król, choć bardzo się spieszył na festiwal Damajanti, chełpił się nadal, mówiąc: ‘O Bahuka, wiedz, że będąc ekspertem w liczeniu, znam również najgłębszą tajemnicę gry w kości’. Bahuka pamiętając o słowach króla wężów, rzekł: ‘O królu, daj mi swą tajemną wiedzę o grze w kości w zamian za posiadaną przeze mnie wiedzą o koniach’. I król Rtuparna, który równie silnie pragnął dotrzeć do Widarbhy przed świtem jak posiadać wiedzę o koniach równą wiedzy Bahuki rzekł: ‘O Bahuka, zgoda, pozwól, że przekażę ci najgłębszą tajemnicę gry w kości w zamian za twój sekret dotyczący koni’.
I w momencie, w którym Nala otrzymał od króla Ajodhji tajemnicę gry w kości, wyrzucił z siebie bóstwo Kali, wymiotując truciznę, która znalazła się w jego ciele po ukąszeniu go przez węża Karkotakę i w ten sposób opuścił go ogień przekleństwa, które rzucił na niego bóg Kali i od którego Nala cierpiał, tracąc siły i kontrolę nad sobą. Zwymiotowany przez Nalę Kali wyglądał nędznie, gdyż nie mógł uwolnić się od wężowej trucizny, która pozostała w jego ciele. Widząc go, Nala chciał rzucić nań klątwę, lecz powstrzymał się od tego, gdy przestraszony i drżący na całym ciele Kali złożył pobożnie dłonie i rzekł: ‘O królu, powstrzymaj swój gniew. Już twoja żona rzuciła na mnie w gniewie klątwę, gdy porzuciłeś ją samotną w lesie, przeklinając tych, którzy cię unieszczęśliwiają i od tego czasu jestem pod silnym stresem. Mieszkałem w tobie, cierpiąc ogromny ból, płonąc dniem i nocą od trucizny króla wężów, który cię ukąsił. Obdarzę cię za to wielką sławą i każdy śmiertelnik, który będzie cię wychwalał, nie będzie musiał się mnie obawiać, gdyż nie potrafię mu uczynić nic złego’.
Ukryty w ciele Bahuki Nala powstrzymał swój gniew, gdyż uleczony z niszczącej go gorączki odczuwał wielką radość i czuł, że odzyskuje całą swoją przeszłą świetność. Tchórzliwy Kali schował się natomiast do drzewa vibhitaka, aby zamiast kości do gry liczyć orzechy. Od tego czasu drzewo vibhitaka cieszy się złą sławą, gdyż służy za schronienie bogowi Kali. W końcu jednak i on uleczył się ze swej gorączki i udał się tam, gdzie naprawdę mieszkał. Tymczasem uwolniony od niego Nala dosiadł z powrotem królewskiego rydwanu i gnał jak ptak w kierunku Widarbhy. Król Ajodhji pozostał jednak nieświadomy przemiany, która dokonała się w Nali, gdyż rozmowy między nim a Kali nikt nie słyszał.
18. O tym, jak Nala łączy się ponownie z wierną mu Damajanti i wyjaśnia, że przyczyną ich nieszczęść był Kali, który go opętał
Dzięki pomocy Bahuki król Rtuparna przybył do Widarbhy wieczorem tego samego dnia, w którym wyruszył i gdy król Bhima zezwolił na otwarcie bram, dźwięk jego rydwanu ciągnionego przez konie powożone przez Bahukę rozlegał się głośnym echem po ulicach miasta. Damajanti słysząc ten dźwięk, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że brzmi on jak rydwan Nali ciągniony przez jego konie. Pomyślała: ‘Tym rydwanem musi jechać Nala, gdyż jego dźwięk sprawia mi zbytnią przyjemność. Umrę, jeżeli dziś jeszcze nie zobaczę mego męża’. Jednakże, gdy wyjrzała przez okno, zamiast swego męża Nali dostrzegła jedynie króla Rtuparnę witanego przez jej ojca oraz Bahukę i Warsneję wyprzęgających konie z królewskiego rydwanu.
Król Bhima nie wiedząc nic o spisku swej córki i żony, był bardzo zdziwiony tą nagłą wizytą Rtuparny i zapytał go o przyczynę jego nagłego przyjazdu. Król Rtuparna z kolei nie dostrzegając jakiekolwiek przygotowań do festiwalu wyboru męża przez Damajanti, doszedł do wniosku, że padł ofiarą oszustwa i nie chcąc wyjść na głupca, rzekł: ‘O królu, przybyłem tu po prostu z odwiedzinami’. Król Bhima uśmiechnął się niedowierzająco, przekonany, że musiał istnieć jakiś inny powód, który skłonił króla Ajodhji do podjęcia tak dalekiej podróży. Nie zastanawiając się jednak nad tym dłużej, powitał swego gościa serdecznie, zapraszając go do odpoczynku. I gdy król Rtuparna udał się razem Warsneją do pokojów gościnnych, Bahuka zatroszczył się o królewski rydwan i konie.
Tymczasem Damajanti myślała: ‘O mój ukochany mężu, dlaczego choć słyszę twój rydwan, ciebie nie widzę? Chyba z tęsknoty za tobą uległam złudzeniu i wzięłam grzmot rydwanu powożonego przez twego woźnicę Warsneję za wskaźnik twego przybycia. A może to król Rtuparna potrafi tak jak ty powozić rydwanem?’ Mimo swych wątpliwości nie mogła pozbyć się wrażenia, że jej serce rozpoznaje obecność Nali i postanowiła wysalać swą pokojową Keśini, aby zbadała bliżej sprawę. Rzekła: ‘O Keśini, idź i wybadaj, kim jest ów królewski koniuszy o zdeformowanym ciele. Sądząc po szczęśliwości mego umysłu i spokoju mego serca, podejrzewam, że w jego zdeformowanym ciele może ukrywać się król Nala. Podejdź do niego i wypowiedz te same słowa, które na moje polecenie wypowiadał bramin Parnada, szukając Nali i słuchaj bacznie jego odpowiedzi’.
Keśini zgodnie rozkazem Damajanti podeszła do Bahuki i zapytała: ‘O koniuszy, przybyłam tu z rozkazu Damajanti, aby cię powitać i zapytać, kiedy wyruszyliście z Ajodhji i w jakim celu tu przyjechaliście?’ Bahuka odpowiedział: ‘O moja piękna, wyruszyliśmy z Ajodhji dziś rano, zaprzęgając królewski rydwan w konie pędzące z szybkością wiatru, zaraz po tym jak król dowiedział się, że jutro ma się odbyć ponowny festiwal wyboru męża przez Damajanti’.
Keśini kontynuowała: ‘O królewski koniuszy, powiedz mi, kim jesteś, komu służysz i komu służy ten drugi mężczyzna, który towarzyszy królowi?’ Bahuka odpowiedział: ‘O moja piękna, mężczyzna o którego pytasz nazywa się Warsneja i jest woźnicą króla Nali. Ja sam służę królowi Rtuparnie jako woźnica i kucharz’.
Keśini pytała dalej: ‘O królewski koniuszy, czy woźnica Nali Warsneja wie, gdzie obecnie przebywa król Nala?’ Bahuka odpowiedział: ‘O dobra kobieto, nie ma na świecie takiej osoby, która wiedziałaby, gdzie ten profan, król Nala, obecnie przebywa. Jego woźnica zostawił u króla Bhimy dwójkę jego dzieci i sam udał się na służbę do króla Ajodhji, nie mając o nim żadnych dalszych wiadomości. Nala żyje gdzieś w ukryciu i żadne zewnętrzne znaki nie pozwolą nikomu go rozpoznać. Tylko on sam wie, kim jest naprawdę i rozpoznać go potrafi jedynie jego ukochana żona’.
Keśini rzekła: ‘O królewski koniuszy, czy pamiętasz słowa wypowiedziane przez bramina Parnadę: «O nałogowy graczu, gdzie jesteś? Przeciąłeś na pół jedyną suknię swej wiernej żony i porzuciłeś ją. Czeka ona na ciebie tam, dokąd ją skierowałeś, pogrążona w smutku i ciągle ubrana w połówkę swej sukni. Ciągle za tobą płacze. Zlituj się nad nią i odpowiedz na jej wołanie!» Księżniczka Damajanti chce żebyś raz jeszcze powtórzył swe słowa będące odpowiedzią na te słowa bramina’.
Serce Bahuki przeszył piekący ból, a z oczu popłynęły łzy. Lecz choć pokonał go smutek, zdołał stłumić swe uczucia i powtórzył swe słowa głosem przerywanym przez łzy: «O braminie, zamężna kobieta i matka nawet gdy spotka ją nieszczęście potrafi sama o siebie zadbać. Zdobywa w ten sposób niebo i choć porzucona przez męża nie wybucha gniewem. Jeżeli jakiś niemądry, nieszczęsny mężczyzna porzuci ją, nie żywi urazy i jeżeli dla przetrwania, cierpiąc z powodu swego szaleństwa, ukradnie jej ubranie, piękna kobieta nie rozgniewa się. Uhonorowana lub nie, nie będzie się gniewać, widząc swego męża zredukowanego do zera, pozbawionego majątku i królewskości»’.
Gdy Damajanti usłyszała o tym wszystkim od Keśini, umocniła się jeszcze w swych podejrzeniach, że w zdeformowanym ciele Bahuki ukrywa się jej ukochany Nala. Rzekła: ‘O Keśini, muszę nabrać pewności, że Bahuka jest Nalą. Udaj się proszę do niego raz jeszcze i obserwuj jego zachowanie’. Keśini wypełniła jej rozkaz i po powrocie opowiedziała, co następuje: ‘O Damajanti, jak Bahuka przechodził przez niską bramę, nie musiał schylać głowy, gdyż brama sama się unosiła w górę, umożliwiając mu ruch bez przeszkód. Przed nim rozszerzały się wszystkie wąskie przejścia. Gdy król posłał mu mięso, łącznie z wołowiną, aby przygotował z nich posiłek, pojemnik służący do mycia mięsa sam się napełnił wodą, a słoma w jego rękach sama zapaliła się ogniem. Widząc te cuda przybiegłam szybko, by ci o nich opowiedzieć. Zauważyłam również, że choć dotykał ognia, ogień nie czynił mu nic złego i że przywiędłe kwiaty nabierały w jego rękach świeżości, a woda płynęła, kiedy tylko chciał’.
Uszczęśliwiona Damajanti pomyślała, że działania i gesty Bahuki zdradzają w nim Nalę, obdarowanego w dniu ich ślubu przez czterech starających się o jej rękę bogów. Pochlipując, raz jeszcze poprosiła Keśini, aby udała się do Bahuki i ukradła kawałek przygotowanego przez niego mięsa i przyniosła szybko do niej. Gdy Keśini spełniła jej prośbę i Damajanti spróbowała mięsa przygotowanego przez Bahukę, straciła wszelkie wątpliwości, co do tego, że Bahuka jest Nalą. Głęboko poruszona otarła łzy i umywszy w wodzie swą twarz, raz jeszcze wysłała Keśini do Bahuki, prosząc, by zabrała ze sobą dwójkę ich dzieci.
Zobaczywszy swe dzieci, Bahuka natychmiast je rozpoznał i na ich widok głośno zapłakał. Świadomy, że coraz bardziej go zdradzają jego uczucia, rzekł do Keśini: ‘O dobra kobieto, nie mogłem powstrzymać łez na widok tych dzieci, gdyż zbytnio przypominają mi moje własne. Proszę cię jednak, nie przychodź tu do mnie więcej, gdyż ludzie zaczną na twój temat plotkować. Odejdź w pokoju i pamiętaj, że jesteśmy w tym kraju gośćmi’.
Gdy Keśini opowiedziała Damajanti o emocjach przeżywanych przez Bahukę, Damajanti przekonana, że Bahuka jest Nalą, wysłała Keśini do swej matki z następującą prośbą: ‘O matko, pozwól Bahuce wejść do naszego pałacu, albo pozwól mi udać się do niego. Wszystko wskazuje bowiem na to, że jest on Nalą, gdyż zachowuje się jak Nala. Zagadką jest jedynie jego wygląd. Pozwól mi samej rozwiązać tę zagadkę’.
Po otrzymaniu tej wiadomości od swej córki, królowa udała się do swego męża i króla Bhimy, aby uzyskać jego zgodę na sprowadzenie Bahuki do komnat jej córki. I gdy król się zgodził, Bahuka wkroczył do komnat Damajanti i zobaczył swą żonę ubraną ciągle w połowę sukni, zabłoconą, z włosami zwianymi w ciężki węzeł. Jej twarz pokryła się boleścią, gdy zobaczyła z bliska swego przystojnego niegdyś męża w jego obecnej żałosnej zdeformowanej postaci.
Zapytała: ‘O królewski koniuszy, czy zdarzyło ci się kiedyś spotkać mężczyznę, który choć był prawy, opuścił swą śpiącą żonę w dzikim lesie i uciekł? Tak się zachował mój mąż Nala, który porzucił mnie pokonaną przez zmęczenie. Jakież zło uczyniłam, że tak się zachował? Jak on, którego sama wybrałam sobie na męża i którego wolałam od bogów, mógł mnie porzucić samą w lesie, choć byłam jego wierną żonę i matkę jego dzieci? Gdzie się podziała jego obietnica opieki, którą wypowiedział na naszym ślubie w obecności ognia, będąc posłuszny słowom dzikiej gęsi?’
Gdy wypowiadała te słowa, łzy smutku płynęły jej po twarzy. Nala widząc je, rzekł żałośnie: ‘O moja nieśmiała Damajanti, to nie z własnej winy przegrałem moje królestwo i porzuciłem cię bez opieki w lesie. Uczyniłem to pod namową Kali, który mnie opętał. Ty sama, będąc wierną swemu Prawu i oddaną swemu mężowi żoną, pomogłaś mi się od niego uwolnić, gdy rzuciłaś nań klątwę, cierpiąc katusze z powodu swej wierności mężowi, który stracił nawet swoje ostatnie ubranie. Mieszkający w mym ciele Kali płonął od ognia twej klątwy. Dzięki mej determinacji i ascezie udało mi się go wreszcie pokonać i w ten sposób przynieść kres naszej niedoli. Kali opuścił mnie na zawsze i dlatego przyszedłem tutaj, mając na uwadze wyłącznie twe dobro, gdyż nie kieruje mną żaden inny cel’.
Nala kontynuował: ‘O nieśmiała i kochająca kobieto, to prawda, że porzuciłem Cię w lesie, gdyż uległem poszeptowi Kali. Wyjaśnij mi jednak, dlaczego ty chcesz mnie porzucić dla innego mężczyzny, którego zamierzasz wybrać na swym festiwalu wyboru męża?’
Gdy Damajanti usłyszała ten lament Nali, cała drżąca złożyła pokornie dłonie i bojaźliwie rzekła: ‘O dobry panie, nie oskarżaj mnie o takie zło. Nigdy nawet w myślach nie zamierzałam cię porzucić. Pamiętaj, że odrzuciłam bogów starających się o mą rękę i wybrałam Ciebie. Użyłam jedynie podstępu, aby cię odnaleźć. Chcąc cię skłonić do ujawnienia się i przyjścia tutaj, rozesłałam braminów w różne strony świata, żeby powtarzali moje słowa, na które ty jeden odpowiedziałeś. Odnalazł cię bramin Parnada i gdy przyniósł mi twe słowa, uknułam ten podstęp o mym rzekomym ponownym zamążpójściem. Wiedziałam bowiem, że pomoże mi on cię poznać. Nie ma bowiem na ziemi takiego drugiego człowieka, który potrafiłby przemierzyć konno tak wielki szmat drogi w tak krótkim czasie, jak ty to potrafisz. Niech Wiatr, Słońce i Księżyc pozbawią mnie życia, jeżeli przeciw tobie zgrzeszyłam. Niech ci trzej bogowie, na których opierają się wszystkie trzy światy będą świadkami mej prawdomówności’.
W odpowiedzi na jej słowa z przestworzy dał się słyszeć głos Wiatru: ‘O Nala, Damajanti mówi prawdę. My sami strzegliśmy jej honoru przez te trzy lata. Podstęp, którego użyła z myślą o twym dobrze, nie ma sobie równych, gdyż wiedziała, że tylko ty potrafisz pokonać dystans z Ajodhji w jeden dzień. Tak jak ona ciebie odnalazła tak ty odnalazłeś ją. Nie powinieneś mieć w tej sprawie żadnych wątpliwości. Połącz się więc ponownie ze swą żoną’. I gdy Wiatr przemawiał, powietrzem poruszał wróżący szczęście wietrzyk, a z nieba sypał się deszcz kwiatów i dochodził dźwięk boskiego bębna.
Widząc ten cud, król Nala pozbył się wszelkich podejrzeń i ubrawszy się w pozbawioną wszelkiego kurzu szatę, którą otrzymał od króla wężów, skupił na nim swą myśl i zgodnie z jego obietnicą pozbył się swego zdeformowanego ciała i wrócił do swej dawnej postaci. Gdy Damajanti ujrzała swego męża w jego zwykłej postaci, rozpłakała się łzami szczęścia. Król Nala odwzajemnił jej uścisk i należycie przywitał się z dwójką swych dzieci. Damajanti położyła swą piękną twarz na jego piersiach i pokonana przez emocje głęboko westchnęła.
Tymczasem matka Damajanti opowiedziała swemu mężowi królowi Bhimie o podstępie, dzięki któremu Nala i Damajanti ponownie się odnaleźli i król, dając im czas na odpoczynek, obiecał ich nazajutrz zobaczyć. Odnalezieni małżonkowie opowiadali sobie przez pól nocy o tym, co robili, żyjąc samotnie w lesie, a potem szczęśliwi zasnęli. Król Nala, łącząc się ze swą żoną po trzech latach, zaspokoił w pełni swe jedyne pragnienie i osiągnął w ten sposób stan ostatecznej szczęśliwości. Podobnie Damajanti połączywszy się ponownie ze swym mężem, czuła się jak ziemia pokryta niewyrośniętym zbożem, na którą spadł strumień deszczu. Pozbawiona swej gorączki i zmęczenia, w pełni nasycona, z sercem wypełnionym radością rozświetlała swym blaskiem noc, będąc jak księżyc na niebie.
Gdy nastał ranek, król Nala i Damajanti z ciałami po królewsku udekorowanymi złożyli oficjalną wizytę królowi Bhimie i jego żonie. Bhima powitał Nalę jak wita się swego zięcia i uspokoił Damajanti. Nala z kolei oddał królowi Bhimie należny teściowi hołd. Całe miasto ozdobione wzniesionymi na masztach flagami i usłanymi kwiatami drogami radowało się z powrotu Nali. Drzwi domów i sanktuaria bogów ozdobiono również wiązkami ciętych kwiatów.
Gdy król Rtuparna dowiedział się, że jego koniuszy Bahuka był naprawdę królem Nalą, który odnalazł i ponownie połączył się ze swą żoną Damajanti, bardzo się ucieszył i prosił go o wybaczenie, jeżeli w jakiś sposób go uraził, gdy przebywał w jego domu jako Bahuka.
19. O tym, jak Nala po pokonaniu swego młodszego brata Puszkary w kości, wyrzeka się dalszej zemsty, gdyż za swą poprzednią przegraną nie obwinia brata, lecz zazdrosnego o Damajanti boga Kali, który go opętał
Po upływie miesiąca, który Nala spędził ze swą żoną w pałacu swego teścia, wyruszył on w kierunku królestwa Niszadów z zamiarem odzyskania go od swego młodszego brata Puszkary, który wygrał je od niego w kości. Na swym rydwanie przekroczył szybko i gniewnie bramy miasta, jadąc na czele swej potężnej armii, którą obdarował go król Bhima i której marsz powodował drżenie ziemi. Po przybyciu do królestwa Niszadów udał się natychmiast na spotkanie ze swym bratem i rzekł: ‘O Puszkara, udało mi się zdobyć sporo bogactwa, zagraj więc ze mną ponownie w kości i pozwól mi się odegrać. Podejmijmy grę o wszystko, co posiadamy łącznie z naszym życiem, stawiając wszystko na jedną kartę. Jeżeli się nie zgodzisz, zmuszę cię do pojedynku na śmierć i życie, gdyż na mocy dekretu starszyzny odzyskanie mojego królewskiego dziedzictwa jest moim świętym obowiązkiem. Zadecyduj, czy rzucimy raz jeszcze kości, czy też spotkamy się na polu bitewnym?’
Puszkara pewien swej wygranej, wybuchnął śmiechem i rzekł: ‘O bracie, jak dobrze, że udało ci się zdobyć pewne dobra i że jesteś gotowy postawić wszystko na jedną kartę, łącznie ze swym życiem i żoną. Cieszę się, że twa żona Damajanti przeżyła waszą tułaczkę, gdyż w ten sposób będę ją mógł wygrać w tej ostatecznej grze, którą mi tak lekkomyślnie proponujesz i będzie mi mogła ona służyć za nałożnicę tak jak nimfy apsary służą Indrze. Od dawna czekałem na taką okazję, szczególnie że nie bawi mnie gra w kości z przeciwnikiem, który nie jest mym krewnym. Dziś, gdy wreszcie przyszedłeś tutaj, aby zagrać ze mną o swą żonę, ogram cię i zdobędę wszystko, czego kiedykolwiek pragnąłem, gdyż wiedz, że twą żonę od dawna noszę w mym sercu!’
Choć ta chaotyczna paplanina Puszkary rozwścieczała Nalę do tego stopnia, że chciał wyrwać z pochwy swój miecz i uciąć mu głowę, to jednak powstrzymał swój gniew i rzekł: ‘O bracie, nie traćmy czasu na próżną gadaninę i przystąpmy do gry!’
I gdy rozpoczęto grę, Nala, który otrzymał od króla Ajodhji tajemnicę gry w kości, w jedynym rzucie kośćmi ograł Puszkarę, który w tym jednym rzucie stracił cały swój majątek i postawił w zastaw swe życie. Król Nala rzekł wówczas ze śmiechem do Puszkary: ‘O zdegenerowany bracie, teraz gdy zostałeś zredukowany do roli mojego niewolnika, będę mógł spokojnie władać całym królestwem, gdyż pozbyłem się rywali. Nie śmiej nawet spojrzeć na mą żonę Damajanti. Zwracam ci jednak twoje życie. Dowiedz się bowiem głupcze, że to nie ty pokonałeś mnie w grze w kości, pozbawiając mnie majątku. Choć o tym nie wiedziałeś, była to robota boga Kali. Nie mogę więc obwiniać cię za to, co uczynił ktoś inny. Żyj więc, gdyż zwracam ci twoje życie. Nie miej też wątpliwości, że nadal będę darzył cię braterskim uczuciem, które cię nigdy nie zawiedzie. Żyj sto lat, ty, który jesteś mym bratem’.
Rzekłszy to, Nala, którego siłą jest Prawda, uściskał serdecznie swego brata i kazał mu udać się do jego własnego miasta. Puszkara słysząc te słowa, złożył pobożnie swe dłonie i po oddaniu królowi Nali należnego mu hołdu rzekł: ‘O królu! Podarowałeś mi życie i oddałeś mi to, co mi się prawnie należy, odbierając jedynie to, co się prawnie należy tobie i co ci podstępem ukradłem. Niech twa sława będzie wieczna. Żyj w szczęściu setki lat’.
Po odesłaniu swego brata Puszkary bez uszczerbku na zdrowiu do jego miasta i oddaniu mu należącego do niego legalnie majątku król Nala wkroczył oficjalnie do swej udekorowanej kwiatami stolicy, przynosząc spokój i dobrobyt swym obywatelom. Gdy entuzjazm wywołany powrotem prawowitego króla nieco ucichł, rozpoczęły się wielkie uroczystości i Nala przywitał w swej stolicy swą żonę Damajanti oraz dzieci bliźnięta, które zostały oficjalnie odesłane przez króla Bhimę o wielkiej dzielności. Król Nala żył dalej w szczęściu w swym odzyskanym królestwie, które było jego dziedzictwem, zdobywając rozgłos i sławę i składając zgodnie z nakazami Wed liczne ofiary i obdarowując braminów”.
20. Po zakończeniu opowiadania o Nali bramin Brhadaśwa przekazuje Królowi Prawa tajemnicę gry w kości, dając mu w ten sposób broń przeciw Durjodhanie, w którym narodził się ponownie bóg Kali
Skończywszy swą opowieść o królu Nali, który przegrał swe królewskie dziedzictwo, grając w kości ze swym bratem, lecz później dzięki poznaniu tajemnicy gry w kości je odzyskał, bramin Brhadaśwa rzekł do słuchającego go Króla Prawa: „O królu, opowiedziałem ci od początku do końca o tym, jak prawy król Nala stracił cały swój majątek w grze w kości ze swym bratem z powodu opętania go przez zazdrosnego o jego żonę boga Kali kontrolującego wynik gry. Popadł on w tak wielkie nieszczęście, dlatego że tak jak ty miał słabość do gry w kości bez właściwej umiejętności gry. Uwolnił się jednak od Kali, gdy zdobył tajemnicę gry w kości. Odzyskał wówczas zarówno swój majątek jak i swą żonę, którą za podszeptem Kali okrutnie porzucił bez opieki w lesie. Podobnie ty i twoi krewni będziecie mieć wkrótce swe kłopoty za sobą.
Wysłuchanie opowieści o Nali, przyczynia się do zniszczenia Kali, gdyż gdy człowiek taki jak ty jej słucha nabiera odwagi do walki z Kali. Kto bezustannie opowiada i wysłuchuje opowieści o Nali, uchroni się przed nieszczęściem, które sprowadził nań bóg Kali. Będzie miał synów, wnuków, rozgłos wśród ludzi, dobre zdrowie i szczęście w miłości. Pozwól mi też zaradzić niebezpieczeństwu, które przewidujesz, obawiając się, że za namową Durjodhany wytrawni gracze mający kontrolę nad wynikiem gry raz jeszcze wyzwą cię do gry w kości. Dowiedz się, że w mym posiadaniu jest tajemnica gry w kości. Proszę, przyjmij ją ode mnie i uzbrój się w ten sposób do walki z Kali, który narodził się w twym kuzynie Durjodhanie”.
I po powierzeniu Królowi Prawa znanej mu tajemnicy gry w kości, wielki asceta Brhadaśwa udał się do świętego brodu Aśwaśirów, aby oczyścić się tam rytualną kąpielą.