Opowieść 214:
O naturze współczucia i wartości daru, jakim jest krowa
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
Anusasana Parva, Part 2, Sections L-LI,
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,
URL: http://www.sacred-texts.com/hin/m06/index.htm
Bhiszma zakończył swe opowiadanie mówiąc: „O Judhiszthira, opowiedziałem tobie to wszystko w odpowiedzi na twoje pytania. Głównym tematem cytowanej przeze mnie opowieści było uczucie, które powstaje na widok niedoli innych żywych istot i w konsekwencji życia z nimi oraz to, czym jest prawdziwa sprawiedliwość i jak błogosławionym darem jest krowa”.
(Mahābharāta, Anusasana Parva, Part 2, Section LI)
Judhiszthira rzekł: „O Bhiszma, pragnę zapytać cię o to, jaka jest natura współczucia odczuwanego na widok czyjeś niedoli? Jaka jest natura tego uczucia, które rodzi się w konsekwencji życia i przebywania w towarzystwie innej osoby? Wytłumacz mi również, czy istnieje dar równie wielki jak dar krowy i skąd pochodzi najwyższa wartość tego daru? Wytłumacz mi, proszę, to wszystko”.
Bhiszma rzekł: „O Judhiszthira, posłuchaj starej opowieści o rozmowie między królem Nahuszą i riszim Cjawaną. Znajdziesz w niej odpowiedź na wszystkie swoje pytania.
Ongiś, w odległych czasach, wielki riszi Cjawana, syn Bhrigu, praktykujący surowe śluby, zapragnął żyć przez jakiś czas w wodzie, jak nakazuje tryb życia zwanym udawasa. Wolny od pychy i gniewu, obojętny wobec szczęścia i nieszczęścia, uczynił ślub życia zgodnie z nakazami tego trybu przez dwanaście lat. Po oczyszczeniu się z wszystkich grzechów udał się tam, gdzie Jamuna zbiega się z Gangesem i kłaniając się bogom, wszedł do wód. Z głową zanurzoną pod prąd znosił cierpliwie gwałtowny i ryczący nurt tych dwóch połączonych ze sobą świętych rzek dorównujący szybkością wiatrowi. Od czasu do czasu nieruchomy jak kłoda kładł się na wodzie i zapadał w sen, kiedy indziej unosił się i stał w pozycji wyprostowanej. Przebywał tam przez długi okres czasu i przypominając swym zachowaniem księżyc, budził zaufanie we wszystkich żywych istotach na lądzie i w wodzie. Wszystkie zamieszkujące w wodzie żywe istoty akceptowały jego obecność i bez lęku zbliżały się do niego, dotykając jego ust. Wody Gangesu, Jamuny i innych strumieni, zbiegające się razem w tym świętym miejscu zwanym Prajaga, z szacunku dla niego omijały go, nie chcąc przynosić mu cierpienia.
Pewnego dnia w miejscu gdzie przebywał, pojawili się rybacy z sieciami w silnych dłoniach. Było ich wielu i każdy z nich był nastawiony na łowienie ryb. Ci silni i odważni mężczyźni o muskularnych ciałach i szerokich piersiach, utrzymujący się przy życiu z połowu ryb, nie znali lęku przed wodą. Wolni od lęku, radośni i zdeterminowani zarzucili związane razem sieci zrobione z nowego sznura, przykrywając nimi znaczny obszar wód. Następnie weszli do wody i wspólnymi siłami wyciągnęli je na brzeg. W sieci złapała się ogromna liczba ryb i innych wodnych zwierząt i jak wyciągali je na brzeg, razem z ogromną liczbą ryb wyciągnęli w nich syna Bhrigu Cjawanę, którego ciało porosło rzecznym mchem, broda i zmierzwione włosy były zielone, a do głowy przyssały się liczne wodne mięczaki. Złapane w sieci ryby wyciągane na ląd ze strachu, bólu i braku wody masowo traciły życie. Cjawana, patrząc na tą rzeź ryb z sercem pełnym współczucia, głęboko i wielokrotnie wzdychał. Rybacy z kolei widząc w swych sieciach wśród ryb tego świętego, znającego Wedy mędrca, stanęli przed nim z pobożnie złożonymi dłońmi, schylając w pokłonie głowy i następnie padli przed nim plackiem na ziemię, mówiąc: ‘O wielki asceto, popełniliśmy straszny grzech, wyciągając w sieciach z wód twoją świętą osobę! Wybacz nam! Powiedz nam, co mamy teraz uczynić. Rozkazuj nam!’
Cjawana rzekł spod góry przykrywających go ryb: ‘O rybacy, posłuchajcie z uwagą, jakie jest moje najgorętsze życzenie. Zanurzony w wodach żyłem razem z tymi rybami przez bardzo długi okres czasu. Pozwólcie mi więc umrzeć razem z nimi, albo sprzedajcie mnie razem z nimi’.
Słowa Cjawany dogłębnie przeraziły rybaków. Nie wiedząc, co powiedzieć, z pobladłymi twarzami udali się do króla Nahuszy, aby opowiedzieć mu o tym, co się wydarzyło i szukać u niego rady. Król Nahusza po wysłuchaniu ich opowiadania pospieszył tam, gdzie zostawili sieci. Towarzyszyli mu ministrowie, doradcy, jak i jego domowy kapłan. Oczyściwszy się starannie przy pomocy właściwych rytów, stanął przed Cjawaną ze skoncentrowaną uwagę i pobożnie złożonymi dłońmi, podczas gdy jego domowy kapłan wykonywał odpowiednie ryty i ceremonie, oddając w ten sposób cześć temu wielkiemu ascecie, który swym splendorem i energią przypominał boga.
Król Nahusza rzekł: ‘O najświętsza osobo, powiedz nam, co mamy uczynić, aby cię zadowolić? Nie istnieje nic, czego nie byłbym zdolny uczynić na twój rozkaz’.
Riszi Cjawana rzekł: ‘O królu, ci rybacy, którzy utrzymują się przy życiu z łowienia ryb, są bardzo zmęczeni swoją pracą. Czy mógłbyś zapłacić im odpowiednią cenę za mnie i ryby złapane razem ze mną w sieci?’
Król Nahusza rzekł: ‘O wielki asceto, niech mój kapłan zgodnie z twoim rozkazem da tym niszadom (rybakom) po tysiąc monet jako zapłatę za ich połów’.
Riszi Cjawana rzekł: ‘O królu, tysiąc monet nie reprezentuje mojej ceny. Daj im godziwą zapłatę, bazując na własnym sądzie i inteligencji’.
Król Nahusza rzekł: ‘O wielki asceto, każę dać każdemu z tych niszadów po sto tysięcy monet. Czy odpowiada to cenie, którą masz na myśli?’
Riszi Cjawana rzekł: ‘O królu, nie powinienem zostać sprzedany za sto tysięcy monet. Porozum się ze swoimi ministrami i ustal właściwą zapłatę dla tych rybaków’.
Król Nahusza rzekł: ‘O wielki asceto, niech mój kapłan da tym niszadom po dziesięć milionów monet. Jeżeli również ta suma nie reprezentuje twojej ceny, niech otrzymają nawet więcej’.
Riszi Cjawana rzekł: ‘O królu, nie zasługuję na to, aby być sprzedanym za dziesięć milionów monet lub nawet więcej. Niech zapłata dana tym ludziom będzie właściwa i sprawiedliwa. Naradź się w tej sprawie z braminami’.
Król Nahusza rzekł: ‘O wielki asceto, niech pół królestwa lub nawet całe będzie dane tym niszadom. Czy moja oferta odpowiada teraz twojej cenie?’
Riszi Cjawana rzekł: ‘O królu, nie zasługuję na to, aby zostać sprzedanym za cenę połowy lub nawet całego królestwa. Naradź się w tej sprawie z mędrcami i zaproponuj tym ludziom właściwą cenę’.
Nahusza, słysząc te słowa Cjawany, posmutniał i choć długo obradował w tej sprawie ze swym kapłanem i ministrami, nie potrafił dojść do żadnego zadowalającego wniosku. W tym samym czasie do pałacu króla Nahuszy przybył pewien święty asceta, który narodził się z krowy i żył w dżungli, żywiąc się owocami i korzonkami. Rzekł do zmartwionego króla: ‘O królu, weź sobie do serca to, co mam do powiedzenia, bo moje usta nie kłamią. Nie wypowiadam kłamstwa nawet dla żartu. To, co powiem, przyniesie ci wkrótce ulgę i zadowoli mędrca Cjawanę. Posłuchaj mnie więc i uczyń bez wahania to, co ci powiem’.
Nahusza rzekł: ‘O wielki asceto, powiedz mi, jaką cenę za swą świętą osobę może mieć na myśli ten wielki riszi z rodu Bhrigu? Uratuj mnie, jak i moje królestwo i cały mój ród przed zniszczeniem. Ten święty riszi, gdy się rozgniewa, potrafi zniszczyć wszystkie trzy światy, a co dopiero mówić o mnie, który nie zebrał dość zasług swymi umartwieniami i może jedynie bazować na sile swej broni? Bądź dla mnie tratwą na tym bezdennym oceanie, gdzie wpadłem razem z moimi doradcami, ministrami i kapłanem!’
Wielki asceta o ogromnej energii, którego matką była krowa, rzekł, zadowalając swymi słowami króla i jego doradców: ‘O królu, bramini należą do najwyższej z czterech kast. Wartość królestwa nie dorównuje więc wartości bramina. Dowiedz się, że tylko krowa może mieć wartość bramina!’
Słowa skromnego ascety wypełniły serce króla Nahuszy, jego doradców, ministrów i kapłana wielką radością. Udali się natychmiast przed oblicze syna Bhrigu Cjawany, chcąc go zadowolić. Król Nahusza rzekł: ‘O synu Bhrigu, powstań! Krowa jest twoją ceną! Za tą cenę zostałeś kupiony!’
Riszi Cjawana rzekł: ‘O królu królów, zaiste teraz zostałem przez ciebie właściwie wyceniony!’
Nie istnieje nic, co miałoby wartość wyższą od krowy. Mówienie o krowach, słuchanie o nich, widzenie ich, obdarowywanie nimi jest pomyślne i oczyszcza z grzechów. Krowy są u korzeni pomyślności. Są bez winy i zawsze stać je na dostarczenie jedzenia, które jest darem dla bogów, a od siły bogów zależy pomyślność wszechświata. Święte mantry zależą od krów, które są głównym czynnikiem kierującym ofiarami. Krowy są ustami ofiary, nosicielkami i dawczyniami doskonałego i życiodajnego nektaru. Na ziemi przypominają ogień w swej energii i formie, są czczone we wszystkich trzech światach jako źródło życiodajnego nektaru. Zaiste, w krowach znajduje swój wyraz wysoka energia obdarowująca żywe istoty szczęściem. Kraj, gdzie pozwala się krowom oddychać bez lęku, świeci pięknem i jest wolny od grzechów. Krowy są tym, co tworzy drabinę do nieba, zaiste to samo niebo je zdobi. Są boginiami zdolnymi do obdarowywania wszystkim i spełnienia każdego życzenia. W całym wszechświecie nie ma nic, co miałoby wyższą wartość od krów”.
Bhiszma kontynuował: „O Judhiszthira, cytując tę opowieść, próbowałem opisać tobie wspaniałość i wartość krów. Nie jestem jednak wystarczająco kompetentny, aby przedstawić ich zalety w całej pełni. Nie potrafię więc wyczerpać do końca tego tematu. Mając to w pamięci posłuchaj do końca mego opowiadania o rozmowie króla Nahuszy z mędrcem Cjawaną.
Rybacy słysząc słowa Cjawany akceptujące krowę jako zapłatę dla nich za to, co złowili w swe sieci, rzekli: ‘O wielki asceto, ukaż nam swą łaskę! Daj nam się przebłagać za popełniony przez nas grzech i przyjmij od nas w darze tą świętą krowę, którą król Nahusza daje nam jako zapłatę za to, co uniosły z wód nasze sieci. Ze swoją ogromną energią jesteś wśród ludzi jak płonący ogień, który wypija wlewane weń ofiarne masło. Jesteśmy tobie całkowicie oddani. Widzisz nas i rozmawiasz z nami tak, jak my widzimy i rozmawiamy z tobą, a jak to mówią mędrcy, przyjaźń z tymi, którzy są dobrzy, nie potrzebuje więcej niż siedem słów’.
Riszi Cjawana rzekł: ‘O rybacy, oko osoby, która jest biedna lub którą spotkało nieszczęście, jak i oko ascety czy jadowitego węża całkowicie konsumuje człowieka, tak jak ogień roznoszony przez wiatr spala doszczętnie stos słomy lub suchej trawy. Przyjmę więc od was tą krowę, którą pragniecie mi ofiarować, a wy oczyszczeni z grzechów natychmiast wprost do nieba’ razem z rybami, które złapaliście w sieci udajcie się.
Zaiste, dzięki energii tego wielkiego mędrca o czystej duszy mocą wypowiedzianych przez niego słów wszyscy rybacy i złowione ryby udali się do nieba. Król Nahusza patrzył na ten cud z pełnym podziwu zdumieniem. Wielki riszi Cjawana, jak i asceta narodzony z krowy, zadowoleni z króla Nahuszy, obdarowali go rozmaitymi darami. Król Nahusza o wielkiej energii przepojony radością przyjął od nich dar bycia niezłomnym na ścieżce cnoty i prawości, i rzekł: ‘O święci asceci, wystarczy!’. Następnie z wielkim szacunkiem oddał im cześć. Wkrótce król Nahusza powrócił do swej stolicy, a jeśli zaś chodzi o Cjawanę, to po wypełnieniu swego ślubu powrócił do swej pustelni. Do swej pustelni powrócił również riszi narodzony z krowy”.
Bhiszma zakończył swe opowiadanie, mówiąc: „O Judhiszthira, opowiedziałem tobie to wszystko w odpowiedzi na twoje pytania. Głównym tematem cytowanej przeze mnie opowieści było uczucie, które powstaje na widok niedoli innych żywych istot i w konsekwencji życia z nimi oraz to, czym jest prawdziwa sprawiedliwość i jak błogosławionym darem jest krowa”.