Uff ...  ... 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 
Mahabharata 27 (po polsku)
 
 
 
 
Mahabharata 29 (po polsku)
 
 
 
 
Downloaduj
Mahabharata
w formie PDF
 
 
 
 
Mahabharata
Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas

Maha­bharata

Opowieść 28:

O obrotach Koła Czasu

 

opowiada

 

Barbara Mikołajew­ska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

3. The Book of the Forest,

3(37) The Session with Mārkandeya, 179-189,

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen,

The University of Chicago Press.


Wydanie I internetowe (poprawione)

Copyright © 2005-7 by B. Mikołajewska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com

 

Spis treści

 

   1. O upadku człowieka i transmigracji duszy

   2. O karmie (działaniu) i jej wpływie na życie człowieka po śmierci

   3. O pierwszym podwójnie narodzonym braminie

   4. O najwyższej ekstazie ostatecznego wyzwolenia

   5. O pierwszeństwie króla na ziemi nadawanym mu przez braminów

   6. O potopie i arce Manu

   7. O Krysznie, Starożytnej Osobie i przyczynie wszystkich przyczyn

   8. O małych i wielkich Eonach

   9. O nocy Brahmy i pochłanianiu wszechświata przez ocean

  10. O Nieskrępowanym Duchu (Brahmanie), którego prawdziwej formy nikt nie zna, który przenika do całego wszechświata i z którego ciała, po obudzeniu się Brahmy, zostanie zbudowany nowy wszechświat

  11. O przejściu od starego do nowego wielkiego Eonu dzięki działaniom kolejnej inkarnacji boga Wisznu o imieniu Kalki

  12. Słowniczek Mahabharaty




      Na tym mędrzec Markandeja zakończył swe opowiadanie o kolejnych obrotach Koła Czasu, które obserwował na własne oczy, dzięki temu, że miał dar długiego życia i mógł sam zadecydować o godzinie swej śmierci. Rzekł:

      „O Królu Prawa, opowiedziałem ci, jaka jest przeszłość i nieuchronna przyszłość ziemi i wszechświata. Nie zaprzątaj więc sobie zbytnio głowy myślą o tym, co jest nieuchronne. Prawo Czasu dotyczy tak samo ludzi jak i bogów i nie można się przed nim obronić. Nie wątp też w moje słowa, gdyż w ten sposób zboczysz ze ścieżki Prawa, którą kroczysz. Pamiętaj o tym, że urodziłeś się w potężnej i sławnej dynastii królewskiej i skoncentruj się na swych działaniach, które powinieneś wykonać. Nigdy nie wątp w słuszność ścieżki Prawa, gdyż podążanie tą ścieżką jest drogą prowadzącą do pomnażania szczęśliwości zarówno za życia jak po śmierci”.

 

(Mahabharata, 3(37) The Session with Markandeya, 189 passim.)




1. O upadku człowieka i transmigracji duszy

 

 Pandawowie wrócili do Lasu Kamjaka, aby spędzić tam do końca dwunasty rok swego wygnania. Przybył tam również wielki asceta i mędrzec Markandeja, potomek słynnego rodu Bhrigu, który dzięki darowi długiego życia spędził na ziemi wiele tysięcy lat, doświadczając bezpośrednio obrotów Koła Czasu w jego powtarzających się cyklach niszczenia i tworzenia wszechświata. Wszyscy obecni powitali go z wielkimi honorami i Kryszna poprosił go, aby opowiedział im wszystkim o różnych wydarzeniach z przeszłości. Do jego prośby dołączył się również przybyły tam boski mędrzec Narada oraz Król Prawa, który rzekł: „O wielki proroku i znawco Brahmana, opowiedz nam o duszy, która nawet po opuszczeniu ciała ciągle doświadcza skutków swych dokonanych za życia czynów, pozostając z nimi połączona. Wyjaśnij nam, gdzie działania przebywają po śmierci człowieka? Czy należą one do tego świata, czy też idą za człowiekiem do pośmiertnego świata? Czy bóg również działa?”

 Markandeja odpowiedział: „O Królu Prawa, sam wiesz wszystko, co należy wiedzieć i zadając mi te pytania, prosisz mnie o ustanowienie doktryny. Posłuchaj więc, co mam do powiedzenia o tym, jak to się dzieje, że człowiek znajduje szczęście i nieszczęście za życia i po śmierci.

 Jak doskonale wiesz, Pan Stworzenia stworzył na początku niepokalanie czyste ciała, nigdy nie schodzące ze ścieżki Prawa, aby mogła się w nie wcielić dusza. Tym starożytnym ludziom o doskonałych ciałach nigdy nie brakowało sił i zdecydowania. Nie łamali nigdy swych przysiąg, zawsze mówili prawdę, będąc sami jak dziadek wszechświata Brahma. Poruszali się o swobodnie między niebem a ziemią mocą własnej woli. Umierali, kiedy chcieli i żyli, kiedy chcieli, nie napotykając żadnych przeszkód. Byli wolni od bólu i wszelkiego przymusu i w pełni nasyceni. Dostrzegali między sobą tłumy bogów, proroków o wielkich duszach i całe Prawo. Potrafili kontrolować swoje zmysły i nie wiedzieli, co to zawiść.

 Jednakże wraz z upływem czasu ludzie zaczęli ograniczać się do poruszania się wyłącznie po ziemi i wkrótce zaczęli padać ofiarą nienasyconej żądzy i gniewu. Gdy zniewoliło ich nienasycenie i dezorientacja, opuścili ich bogowie. Płodzili grzech i zło, stając się w swym przyszłym wcieleniu zwierzętami, cierpiąc katusze wszystkich możliwych rodzajów transmigracji i smażąc się w piekle. Ich pragnienia, plany i wiedza pozostawały niezrealizowane i z łatwością podali ofiarą wszelkiego rodzaju lęków. Rozsiewając ziarno swych podłych uczynków, zbierali w plonie swój udział w nędzy. W rezultacie swych przeraźliwych uczynków i utraty wiary zaczęli rodzić się w niskiej kaście, niszczeni przez choroby, grzech, brak oświecenia i krótkie życie”.

 

2. O karmie (działaniu) i jej wpływie na życie człowieka po śmierci

 

 Mędrzec Markandeja kontynuował: „O Królu Prawa, losy człowieka po śmierci zależą od jego działań (karmy) wykonanych podczas życia na ziemi. Człowiek, używając swego stworzonego przez boga ciała, wykonuje wiele dobrych i złych działań. Na koniec życia porzuca zużyte ciało i natychmiast odradza się w nowym łonie. Jego poprzednie działania, owocując, podążają jednak za nim jak cień i determinują jego przyszły dobry lub zły los. Ludzie, którym brak zrozumienia, są przekonani, że ten, kto umarł nie jest naznaczony przez żadne dobre lub złe znaki determinujące jego przyszły los. Jednakże człowiek, który posiadł zrozumienie, wie, że ci, którzy narodzili się z czystego łona, praktykowali umartwienia, studiowali mądrość Wed, dotrzymywali przysiąg, mówili prawdę, byli posłuszni swemu nauczycielowi, rozwijali dobre nawyki, wybaczali, kontrolowali swe zmysły i mieli szacunek do samych siebie, są naznaczeni szlachetnymi znakami i narodzą się ponownie ze szlachetnego łona. Kontrolując swe zmysły, zdobywają nad sobą kontrolę. Ich czystość chroni ich przed chorobą i nie napotykają w swym działaniu przeszkód, bo są wolni od lęku przed represjami. Dzięki swej wiedzy poznają zarówno swą duszę jak i Najwyższego Pana. Rodząc się ponownie na tym świecie odpowiednio do swych przeszłych uczynków, zdobywają ostatecznie niebo.

 To, co człowiek zdobywa zależy od losu, przypadku i jego własnych działań. Niektórzy ludzie znajdują to, co najlepsze za życia, inni po śmierci, jeszcze inni zarówno za życia i po śmierci, a jeszcze inni nie znajdują tego wcale.

 Ci, którzy cieszą się za życia wielkim bogactwem, największe szczęście zdobywają za życia, podczas gdy ci, który umartwiają się, studiują Wedy, kontrolują swe zmysły i pomagają innym, zdobywają szczęcie po śmierci. Z kolei ci, którzy kroczą uparcie ścieżką Prawa, zdobywając bogactwo i żonę zgodnie z Prawem i przestrzegając rytów, zaznają szczęścia zarówno za życia jak i po śmierci. Ci natomiast, którzy nie zdobywają wiedzy, nie rozdzielają darów, nie umartwiają się i nie mają dzieci, nie znajdą szczęścia ani za życia ani po śmierci.

 Są też tacy, którzy dzięki własnym czynom zdobędą najwyższe niebo, gdzie przebywają najlepsi. Oni dzięki boskiej mocy i kontroli nad swym ciałem przekraczają swą siłę i ambicję i po zdobyciu wiedzy na temat bogów dokonują wielkich bohaterskich czynów i zadowalają bogów swą gotowością do ascezy i samokontroli, a proroków i praojców zadawalają odpowiednimi rytami”.

 

3. O pierwszym podwójnie narodzonym braminie

 

 Gdy mędrzec Markandeja zakończył swe opowiadanie, Judhiszthira poprosił go, aby opowiedział im o braminie, który jako pierwszy stał się podwójnie narodzonym, rozpoczynając tradycję zdobywania bramińskości przez tych, którzy urodzili się w kaście bramińskiej w procesie podwójnego rodzenia się.

 Mędrzec Markandeja rzekł: „O królu, w dawnych czasach żył potężny królewicz Haihajów. Pewnego dnia ten przystojny magnat i następca tronu udał się na polowanie i przypadkowo postrzelił pustelnika ubranego w skórę czarnej antylopy. Przerażony swym czynem i pełen żalu do siebie stanął przed obliczem starszyzny Haihajów i opowiedział im o tym, co się wydarzyło.

 Przygnębiona tymi złymi wieściami starszyzna, chcąc poznać imię owego przypadkowo postrzelonego pustelnika, udała się do pustelni mędrca Tarksji i po oddaniu należnych mu honorów rzekła: ‘O pustelniku, nie zasługujemy na twą gościnność, gdyż zabrudza nas zło postrzelenia bramina’.

 Pustelnik odpowiedział: ‘O Haihajowie, opowiedzcie mi, jak  doszło do tego, że bramin ten został zabity i wskażcie mi, gdzie jest jego ciało?’ Haihajowie opowiedzieli o tym, co się wydarzyło, lecz nie potrafili odnaleźć ciała zabitego bramina, co wprawiało ich w wielkie zakłopotanie i powodowało, że czuli się jak we śnie.

 Wówczas pustelnik i mędrzec Tarksja rzekł: ‘O Haihajowie, spójrzcie na mojego syna, który słynie z mocy swej ascezy. Czy przypadkiem nie o nim mówicie, myśląc, że został zabity?’

 Haihajowie spojrzeli na jego syna i zdziwieni wykrzyknęli: ‘O braminie, stał się cud! Twój syn wygląda faktycznie tak jak zabity bramin, lecz on żyje, choć widzieliśmy, jak leżał martwy!’

 Prorok Tarksja rzekł: ‘O szlachetni Haihajowie, śmierć nie ma władzy nad tymi, którzy tak jak my nie mają lęku przed śmiercią, gdyż nie potrafią nawet pomyśleć fałszu, nigdy nie schodzą ze scieżki Prawa, rozmawiają jedynie o dobrych uczynkach braminów, karmią i obmywają stopy swoich gości, zaspakajają potrzeby tych, którzy od nich zależą i są pod opieką szlachetnych wojowników.

 Pozbądźcie się wszelkiej zawiści i odejdźcie stąd wszyscy razem i bądźcie wolni od lęku, że zgrzeszyliście’.

 Szlachetni Haihajowie odpowiedzieli: ‘O wielki mędrcu, niech tak się stanie’ i po oddaniu pustelnikowi należnych mu honorów, powrócili na swoją ziemię”.

 

4. O najwyższej ekstazie ostatecznego wyzwolenia

 

 Bramin Markandeja kontynuował: „O Judhiszthira, mędrzec Tarksja słynął z wielkiej mądrości i chciał się dowiedzieć, jaką drogą powinien iść, aby wyzwolić się od konieczności podlegania procesowi wiecznej migracji dusz. Pewnego dnia ujrzał boginię Saraswati, która sprawuje opiekę nad uczeniem się i zapytał: ‘O bogini, wyjaśnij mi, proszę, czym charakteryzuje się człowiek uchodzący na ziemi za najlepszego i jakie działania powinien on podejmować, aby nie zbaczać ze ścieżki Prawa. Wyjaśnij mi, proszę, jak mam wędrować po tym świecie bez namiętności?’

 Bogini Saraswati odpowiedziała: ‘O braminie, miejsce wśród nieśmiertelnych zdobywają ci, którzy praktykują Brahmana (modlitwę), oddają się studiowaniu Wed i skoncentrowani, rytualnie czyści, wychwalani przez ulotne boskie nimfy apsary, siedzą na brzegu pięknych, porośniętych kwiatem lotosu pełnych ryb jeziorek i świętych brodów, poszukując boskiej ekstazy.

 Niebo zdobywają też ci, którzy dają w darze krowy, a ci, którzy dają w darze woła, zdobywają świat słońca. Kto oferuje gościowi miejsce do spania, zdobywa świat księżyca, a kto daje złoto, zdobywa nieśmiertelność. Ci, którzy dają w darze mleczną krowę rodzącą zdrowe cielęta, będą przebywać w niebie tyle lat, ile włosów mają na swym ciele, a ci, którzy oferują woła pociągowego zdolnego do ciągnięcia pługa, silnego i zdolnego do noszenia uprzęży, będą przebywać w niebie dziesięć razy dłużej. Jednakże ci, którzy składają ofiarę do ognia przez siedem lat i dotrzymują swych przysiąg, oczyszczą swym działaniem nie tylko siebie, ale także siedem przeszłych i przyszłych pokoleń’.

 Mędrzec Tarksja rzekł: ‘O bogini, pragnę składać ofiarę do ognia, naucz mnie więc tej ofiary, gdyż to jest ścieżka, którą chcę kroczyć. Jakich powinienem dotrzymać przysiąg?’

 Bogini Saraswati rzekła: ‘O braminie, ofiary do ognia nie może składać ktoś, kto nie umył rąk, kto nie zna Wed i nie zdobył wiedzy, gdyż bogowie odczuwający głód żądają czystości i nie chcą przyjąć posiłku od niewierzącego i nieczystego. Jedynie kapłan, który jest śrotrija może składać ofiarę do ognia i spożywać resztki z tej ofiary. Dostaje się on do aromatycznego świata krów i ogląda świat Najwyższego Boga’.

 Bogini Saraswati kontynuowała: ‘O braminie, ja sama narodziłam się podczas rytuału składania ofiary do ognia, aby rozpraszać wątpliwości, które mają kapłani’.

 Bramin Tarksja rzekł: ‘O bogini, nie ma kobiety równej tobie. Bije od ciebie blask, jak od samej bogini dobrobytu Lakszmi, a twe niebiańskie ciało jest przepiękne. W tobie zawiera się cała mądrość bogów’.

 Bogini Saraswati rzekła: ‘O braminie, urosłam dzięki niezliczonej ilości darów ofiarowanych mi podczas różnych rytów. To one uczyniły mnie piękną. To człowiek dzięki swym darom tryumfuje w formie boskiej piękności i mądrości takiej jak moja’.

 Mędrzec Tarksja rzekł: ‘O bogini, biorąc pod uwagę najwyższe dobro, które asceta próbuje osiągnąć, wytłumacz mi ową najwyższą ekstazę ostatecznego wyzwolenia, którą zapewnia sobie prawdziwy mędrzec’.

 Bogini Saraswati rzekła: ‘O braminie, mędrcy, który znają Wedy, dotrzymują przysiąg, składają dary i uprawiają jogę, są oddani owemu słynnemu Starożytnemu Duchowi, który zajmuje miejsce ponad wszystkim i osiągnąwszy to miejsce, znajdą tam pełne wyzwolenie. Tam stoi kryształowo czyste i promieniujące drzewo trzcinowe o tysiącu gałęzi, z którego korzeni wypływają w górę i w dół wspaniałe strumienie słodkiej wody, a wielkie rzeki ziarna, placków, mięsa i warzyw zanurzonych w gęstym mleku z ryżem płyną między jego gałęziami’ ”.

 

5. O pierwszeństwie króla na ziemi nadawanym mu przez braminów

 

 Następnie Judhiszthira zapytał mędrca Markandeję, który wiedział wszystko, czy pozycja króla na ziemi jest równa pozycji króla bogów Indry w niebie i czy bramini uznają pierwszeństwo ziemskiego króla na ziemi. Markandeja rzekł: „O Judhiszthira, posłuchaj, jak na to pytanie odpowiedział prorok Sanatkumara.

 W odległych czasach żył na ziemi król o imieniu Wainja, który aspirując do zdobycia królewskiego namaszczenia, patronował wielkiej Ofierze Konia. Gdy usłyszał o tym starożytny mędrzec Atri, zaczął rozmyślać nad tym, czy powinien uczestniczyć w tej królewskiej sesji ofiarnej. Rzekł do swej żony: ‘O droga żono, chciałbym udać się na sesję ofiarną króla Wainji, aby zostać hojnie obdarowany przez tego królewskiego patrona braminów, gdyż im szybciej uda mi się zdobyć bogactwo, tym szybciej będę mógł obdzielić nim tych, którzy ode mnie zależą i po spełnieniu w ten sposób mego obowiązku udać się do lasu, aby móc poddać się surowej ascezie i rozwijać dalej moje duchowe cnoty’. Żona Atriego poparła gorąco jego myśl, twierdząc, że takiego postępowania od niego oczekuje.

 Atri rzekł: ‘O żono, przyznam szczerze, że wahałem się długo, czy udać się na tę sesję ofiarną, bo zamierzający tam być mędrzec Gautama wychwalał co prawda przede mną prawość króla Wainji i jego przywiązanie do Prawdy, lecz równocześnie poinformował mnie, że pewni bramini, którzy będą tam obecni, nienawidzą mnie. Jestem przekonany, że tym braminom moje choćby najgłębsze słowa o Prawie, Zysku i Przyjemności, które chciałbym wygłosić podczas tej ofiary, wydadzą się puste i pozbawione znaczenia. Twój entuzjazm przekonał mnie jednak, że pomimo mych obaw powinienem wyruszyć do pałacu króla Wainji i uczestniczyć w patronowanej przez niego sesji ofiarnej. Król z całą pewnością obdaruje mnie krowami i bogactwem, umożliwiając mi w ten sposób udanie się do lasu i ćwiczenie się w ascezie’.

 Atri udał się więc na teren ofiarny i rzekł do króla Wainji: ‘O królu królów, ty jesteś pierwszy wśród wszystkich królów na ziemi. Ciebie wychwalają tłumy ascetów, gdyż nikt nie zna Prawa równie dobrze jak ty’.

  Pochwalne słowa Atriego rozgniewały bramina Gautamę, który zawołał: „O Atri, chyba straciłeś rozum, skoro śmiesz mówić w ten sposób. Czyżbyś zapomniał, że bramini uznają za pierwszego wśród królów króla bogów Indrę”.

 Atri odpowiedział: ‘O braminie, to nie ja, lecz ty straciłeś rozum. Król Wainja zaspakaja potrzeby i sprawuje opiekę nad swymi poddanymi na ziemi tak jak Indra czyni to w niebie’.

 Mędrzec Gautama rzekł: ‘O Atri, ty wstrętny cyniku, zestarzałeś się i mówisz jak dziecko. To nie znajomość Najwyższego Prawa przez ciebie przemawia, lecz twój własny interes. Przypochlebiasz się królowi Wainji, gdyż przyszedłeś na jego sesję ofiarną, aby zdobyć bogactwo!’

  Wokół sprzeczających się mędrców zaczął się wkrótce gromadzić tłum przybyłych na sesję ofiarną pustelników, którzy zaczęli szemrać między sobą, pytając, o co chodzi tym dwóm rozgniewanym mędrcom, którzy krzyczą na siebie nawzajem i sieją niezgodę. Mędrzec Gautama rzekł do szemrającego tłumu: ‘O bramini, przyczyną naszej sprzeczki jest to, że wielki prorok Atri oświadczył, że król Wainja zaspakaja potrzeby i sprawuje opiekę nad swymi poddanymi na ziemi tak jak Indra czyni to w niebie, a ja mam, co do tego wątpliwości’.

 Zaniepokojony tymi wątpliwościami tłum mędrców udał się do proroka i ascety o imieniu Sanatkumara z prośbą o ich rozwianie.

 Prorok Sanatkumara rzekł: ‘O prorocy, w osobie króla bramińskość i rycerskość uzupełniają się nawzajem. Jest on zarówno Indrą, jak i mędrcem Śukrą—nauczycielem demonów—i Brihaspatim—nauczycielem bogów. Jest on również Pradżapatim. Jest on władcą, suwerenem, magnatem, panem ziemi i obrońcą ludzi. Jest Najwyższym Prawem i Panem dla swych podwładnych. Któż mający tyle tytułów nie zasługiwałby na najwyższy szacunek? To króla nazywa się starożytnym łonem, z którego rodzi się świat, pogromcą wroga, zwycięzcą, tym, który prowadzi swój lud do nieba. Będąc władcą zarówno zwycięskim jak i dzikim i gniewnym, potrafi przetrwać najgorszą wojnę jako obrońca Prawdy i Prawa. To prorocy z lęku przed bezprawiem oddali władzę w jego ręce. Tak jak słońce rozprasza swoją wspaniałością ciemności na niebie tak król rozprasza na ziemi bezprawie. O zwierzchnictwie króla mówią święte pisma, a więc rację miał Atri, który wychwalał jego pierwszeństwo na ziemi’.

 Król Wainja zadowolony, że prorok Sanatkumara przyznał racje wychwalającym go słowom mędrca Atriego, rzekł: ‘O Atri, wielki mędrcu, muszę obdarować cię wielkim bogactwem, gdyż sądzę, że jesteś wszechwiedzący. Mówiąc, że jestem pierwszym wśród królów, równym królowi bogów, powiedziałeś Prawdę. Przyjmij więc ode mnie tysiąc młodych niewolnic ubranych w bogate szaty i złoto warte setki milionów’. Asceta Atri przyjął w rytualny sposób oferowane mu dary i powrócił do swego domu, aby oddać zdobyte bogactwo zależnym od niego synom, a samemu pozostać wiernym swym przysięgom i udać się do lasu, aby poddać się tam surowej ascezie”.

 

6. O potopie i arce Manu

 

 Judhiszthira rzekł: „O Markandeja, wielki mędrcu, opowiedz nam teraz o uczynkach Manu”.

 Mędrzec Markandeja rzekł: „O Judhiszthira, potężny prorok Manu o blasku równym Pradżapatiemu był synem boga słońca Wiwaswata. Swym majestatem i ascezą przewyższył nawet swego ojca i dziadka. Przez dziesięć tysięcy lat stał on na jednej nodze z ramionami wzniesionymi ku górze i głową pochyloną, powstrzymując się od jednego mrugnięcia. Pewnego dnia, gdy stał tak głęboko pogrążony w umartwieniach, okrywszy swe ramiona mokrą korą i związawszy włosy w ciężki węzeł, na brzeg rzeki Wirini podpłynęła mała rybka i rzekła do niego: ‘O mój panie, obroń mnie przed głodem drapieżnych ryb. Jestem niewielką rybką i jak wiesz tak już zostało zarządzone, że duże ryby zjadają małe. Uwolnij mnie od zalewającego mnie potopu strachu. Chojnie odwdzięczę ci się za twój dobry uczynek’.

 Przepełniony współczuciem prorok Manu uchwycił rybkę w dłonie i włożył ją do wypełnionego wodą słoja, po czym troszczył się o nią i darzył ją uczuciem jak własnego syna. Wkrótce z małej rybki wyrosła wielka ryba, która nie mieściła się już dłużej w słoiku. Rzekła: ‘O mój panie, urosłam. Znajdź dla mnie, proszę, jakieś inne lepsze miejsce’. Manu wyjął więc rybę ze słoika i wrzucił ją do jeziorka, troszcząc się o nią przez długie lata tak jak poprzednio. Wkrótce ryba tak bardzo urosła, że nie mieściła się już dłużej w jeziorku. Rzekła: ‘O mój panie, znowu urosłam. Jeżeli nie masz nic przeciwko temu, to zanieść mnie, proszę, do rzeki Ganges, która jest królową rzek’. I Manu bez chwili wahania spełnił jej życzenie. Ryba jednakże ciągle rosła, wypełniając sobą cały Ganges. Rzekła: ‘O mój panie, znowu urosłam. Miej nade mną litość i zanieś mnie, proszę, do oceanu’. Prorok Manu bez wahania spełnił prośbę ryby i mimo że odczuwał jej ciężar, czerpał przyjemność z jej zapachu i dotyku.

 Gdy ryba znalazła się w oceanie, rzekła z uśmiechem: ‘O mój panie, nadszedł czas na odpłacenie ci za ochronę, której mi dostarczyłeś. Posłuchaj uważnie, co ci powiem i uczyń dokładnie to, co ci karzę, gdyż wkrótce nadejdzie czas oczyszczania świata i zniszczone zostanie wszystko, co żywe. Zbuduj bardzo solidną arkę, umocuj do niej potężny sznur i schowaj się do niej razem z siedmioma starożytnymi mędrcami i nasionami wszystkich żywych istot. Po załadowaniu arki czekaj na mnie. Na pewno przybędę i poznasz mnie po moim rogu. Nie wątp w słuszność moich słów i uczyń tak jak mówię’. Prorok Manu rzekł: ‘O rybo, płyń spokojnie w głąb oceanu. Uczynię to, co mi karzesz’.

 Posłuszny słowom ryby Manu zbudował wspaniałą arkę, zebrał nasiona wszystkich żywych istnień i skupił swe myśli na rybie, która wkrótce tak jak obiecała, wielka jak góra, wyłoniła się z wód i Manu rozpoznał ją po rogu zdobiącym jej głowę. Ryba umieściła pętlę potężnego umocowanego do arki sznura na swym rogu i z wielką siłą i szybkością pociągnęła ją w kierunku pełnego oceanu rozszalałego od huraganu. Nie było już wówczas ani ziemi, ani żadnych punktów w przestrzeni, gdyż wszystko było wodą. I gdy cały wszechświat został pokonany przez potop, arka z siedmioma starożytnymi mędrcami, Manu i nasionami wszystkich żywych istnień dzięki wielkiej rybie utrzymywała się wciąż na powierzchni wód. Ryba niestrudzenie ciągnęła arkę po oceanie przez wiele lat, aż w końcu dotarła do szczytów Himalajów i śmiejąc się, rzekła: ‘O mój panie, przycumuj szybko swoją arkę do szczytu Himalajów’. Manu natychmiast uczynił to, co poradziła mu ryba i od tego momentu najwyższy szczyt w Himalajach nazywa się Cumą.

 Gdy Manu i siedmiu starożytnych mędrców bezpiecznie stanęli na szczycie Himalajów, ryba przybrała nagle postać boskiej istoty i patrząc na nich bez mrugnięcia okiem, rzekła: ’O Manu, jestem dziadkiem wszechświata Brahmą. Przybrawszy postać ryby uratowałem cię od zagłady. Stwórz teraz na nowo wszystkie żywe stworzenia, bogów, asurów, ludzi i wszystkie światy. Dzięki mej łasce oraz dzięki temu, że podczas twych umartwień zamanifestują się przed tobą zasady właściwego postępowania, tworząc żywe istoty, nie popełnisz błędu”. Po wypowiedzeniu tych słów Brahma zniknął, a Manu zapragnął stworzyć ponownie żywe istoty. Ponieważ nie był pewien, jak je stworzyć, poddawał się surowym umartwieniom i w końcu dzięki swym ascetycznym praktykom stworzył żywe istoty bez popełniania pomyłek”.

 

7. O Krysznie, Starożytnej Osobie i przyczynie wszystkich przyczyn

 

 Król Prawa rzekł: „O Markandeja, wielki pustelniku, żyjesz już na świecie wiele tysięcy lat i byłeś świadkiem końca wielu tysięcy wielkich Eonów. Nikt w całym wszechświecie nie żył tak długo jak ty, za wyjątkiem Brahmy. W momencie rozpadu świata, gdy znikają otaczające ziemię przestworza wraz z zamieszkującymi je bogami i demonami, ty jeden dotrzymujesz towarzystwa Brahmie. Gdy znika słońce, księżyc, ogień, wiatr, niebo i ziemia i ze wszechświata pozostaje jedynie bezgraniczny ocean, ty jeden pozostajesz przy życiu, aby wychwalać Brahmę, Pana wszystkich żywych istot, który pogrąża we śnie, siedząc na swym lotosowym tronie. Gdy rozpad zrealizuje się do końca, dziadek wszechświata Brahma ponownie budzi się, a tym obserwujesz, jak po usunięciu wód i ponownym wypełnieniu przestrzeni powietrzem zostają ponownie stworzone żywe istoty we właściwym im hierarchicznym porządku. To dzięki darowi Brahmy twoje ciało nie starzeje się i nie umiera.

 O najlepszy z braminów, widziałeś wszystko, co się kiedykolwiek wydarzyło. Wyjaśnij więc nam, jakie są przyczyny wszystkiego, gdyż ty jeden doświadczyłeś wszystkiego wiele razy i w całym wszechświecie nie istnieje nic, czego byś nie znał”.

 Prorok Markandeja rzekł: „O Królu Prawa, opowiem ci o tym, o co mnie prosisz, lecz pozwól mi najpierw złożyć pokłon Krysznie, Samo-Stwarzającemu się, Starożytnej Osobie, która jest niezniszczalna i trwająca wiecznie. To Kryszna o podłużnych oczach, ubrany w żółte szaty znakuje elementy i jest tym, co powoduje stwarzanie wszechświata. On sam nie został nigdy stworzony i jest przyczyną wszystkich innych przyczyn. On jest tym cudem, którego nie potrafi pojąć żadna wyobraźnia, najwyższym środkiem oczyszczania świata z zanieczyszczeń będących skutkami popełnionego zła, który nie ma ani początku, ani końca. On jest wszystkim, co istnieje i pozostaje niezniszczalne, choć nawet bogowie nie znają prawdziwej formy tej Najwyższej Osoby”.

 

8. O małych i wielkich Eonach

 

 I po oddaniu honorów Krysznie, prorok Markandeja opowiedział, co następuje: „O Judhiszthira, po zakończeniu jednego wielkiego Eonu następuje nowy wielki Eon rozpoczynający się złotym wiekiem zwanym kritajuga, który trwa przez cztery tysiące lat, będąc poprzedzony przez trwający czterysta lat świt i kończący się trwającym czterysta lat zmierzchem. Następująca po nim tretajuga trwa tylko trzy tysiące lat, a jej świt i zmierzch trwają trzysta lat. Dwapara trwa dwa tysiące lat, a jej świt i zmierzch trwają dwieście lat, a następująca po niej kalijuga trwa jedynie tysiąc lat, podczas gdy jej świt i zmierzch trwają sto lat. Gdy kalijuga dobiega końca cały proces zaczyna się od początku i pojawia się znowu kritajuga.

 Jeden cykl czterech małych eonów-jug tworzy razem trwający dwanaście tysięcy lat wielki Eon, a tysiąc wielkich Eonów tworzy razem Dzień Brahmy.

 Pod koniec dużego Eonu, podczas kalijugi, wszyscy ludzie odchodzą od Prawdy. Już nie bramini, lecz ich substytuty wykonują rytuały ofiarne, rozdają dary i praktykują dotrzymywanie przysiąg. Bramini wykonują prace służących, a służący gromadzą bogactwo i zachowują się jak magnaci. Bramini tracą swą bramińskość, zaniedbując modlitwę, ofiarę i studiowanie Wed i jedzą to, co niedozwolone, podczas gdy służący zaczynają się modlić. Królowie uprawiają opartą na fałszu politykę, rozmnażając zło i tonąc w kłamstwie. Żadna kasta nie podąża ścieżką własnego Prawa, lecz wykonuje działania innej kasty. Ludzie żyją krótko i uciekają z wiosek do miast, zaprzestając uprawy ziemi. Takie odwrócenie naturalnego porządku zapowiada zniszczenie.

 Gdy zbliża się koniec dużego Eonu liczba żywych istot niepomiernie wzrasta, produkując straszny swąd, gdyż kobiety pozbawione wszelkich moralnych zasad miesiącami oddają się miłosnym igraszkom. Pola stają się nieużytkami, a na skrzyżowaniach wyją szakale. Krowy przestają dawać mleko, a drzewa przestają rodzić kwiaty i owoce. Bramini przyjmują dary nawet od tych królów, którzy zabrudzili się grzechem zabójstwa bramina i fałszywego oskarżenia, opanowanych przez żądzę i bezrozumnie pyszniących się swym prawem do plądrowania ziemi. Głowy rodzin z lęku przed podatkami zaczynają kraść i udawać pustelników. Ludzie z próżności noszą długie włosy i paznokcie. Studiujący Wedy odstępują od Prawdy i żądni dóbr materialnych zaczynają pić alkohol, spać z żonami swych nauczycieli i rajfurzyć swym ciałem i krwią. W końcu prawdziwe pustelnie opanowane przez tych oszustów całkowicie znikają z powierzchni ziemi.

 Na zakończenie wielkiego Eonu Indra przestaje lać deszczem i żadne z posianych ziaren nie wyrasta. Nic zgodnego z Prawem nie jest w stanie przetrwać i choć rodzą się istoty podążające ścieżką Prawa, szybko umierają. Prawe myślenie degeneruje się, a zło rozkwita. Prawo słabnie, a bezprawie rośnie w siłę. Prawi żyją krótko i ubożeją, podczas gdy łajdacy żyją długo i pławią się w bogactwie, realizując swe cele przy pomocy bezprawnych środków, posługując się oszustwem i nadużywając zaufania. Zarówno drapieżne ptaki i zwierzęta jak i zwierzyna łowna chowają się w parkach i świętych miejscach. Siedmioletnie dziewczynki zostają matkami, a dwunastoletni chłopcy ojcami. Młodzi mają nawyki starych, starzy zachowują się jak dzieci, a kobiety cudzołożą”.

 

9. O nocy Brahmy i pochłanianiu wszechświata przez ocean

 

 Mędrzec Markendeja kontynuował: „O Judhiszthira, gdy minie tysiąc wielkich Eonów, które stanowią łącznie jeden dzień Brahmy, Brahma zapada w sen i rozpoczyna się noc Brahmy, podczas której życie zaczyna zbliżać się ku końcowi, aż osiągnie ostateczny kres. Na ziemi pojawia się trwająca wiele lat susza. Siedem ostrych słońc wysusza całą wodę z oceanów i rzek i spala na popiół całą roślinność, otwierając drogę dla Ognia Unicestwienia, który rozłupuje ziemię ma dwoje i wdziera się do podziemi, budząc przerażenie wśród bogów, danawów i jakszów. Ogień doszczętnie wypala cały podziemny świat wężów jak i wszystko to, co znajduje się na powierzchni ziemi, pochłaniając również zamieszkujących przestworza bogów, asurów, gandharwów, jakszów i rakszasów.

 Wówczas na niebie ukazują się potężne chmury o przeraźliwych kształtach i na rozkaz Brahmy rozpętuje się potężna ulewa, która zatapia wszystko. Potężne masy wody, zalewając potopem całą ziemię, gaszą zły, przeraźliwy i siejący panikę ogień. Te ogromne chmury popychane przez Nieskrępowanego Ducha (Brahmana) przez dwanaście lat opadają strumieniami deszczu, podnosząc wody oceanu i powodując zapadanie się gór i ziemi, aż do momentu, gdy wreszcie potężny huragan rozpędzi chmury i Brahma, budząc się ze snu na swym Lotusie Początku, połknie ów potężny huragan”.

 

10. O Nieskrępowanym Duchu (Brahmanie), którego prawdziwej formy nikt nie zna, który przenika do całego wszechświata i z którego ciała, po obudzeniu się Brahmy, zostanie zbudowany nowy wszechświat

 

 Mędrzec Markandeja kontynuował: „O Judhiszthira, na własnej skórze doświadczyłem grozy końca wszystkiego, gdy sam jeden pozostałem przy życiu i w grobowym nastroju błąkałem się po tej zdewastowanej masie niczego pokrytej oceanem. Pływając po tym opustoszałym totalnym oceanie i nie dostrzegając wokół żadnych znaków życia, odczuwałem przeraźliwy strach. Choć czułem się bardzo zmęczony, nie mogłem nigdzie znaleźć miejsca, gdzie mógłbym odpocząć i musiałem płynąć dalej. Nagle na tej wodnej pustyni ze zdumieniem zobaczyłem rozłożyste drzewo banianowe, a na jednej z rozległych gałęzi dostrzegłem siedzące w kołysce ludzkie dziecko o twarzy jasnej jak księżyc i lotosowych oczach. Widok ten wprawił mnie równocześnie w zachwyt i zdumienie. Nie dowierzając własnym zmysłom, pomyślałem: ‘Jak to ludzkie dziecko może się tutaj znajdować, skoro cały świat przestał istnieć?’ Choć znam całą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość i praktykuję Brahmana (modlitwę), nie potrafiłem zrozumieć obecności tego dziecka o skórze w kolorze kukurydzianych kwiatów, z piersią ozdobioną lokiem Śriwatsa, który jest znakiem Kryszny. Dziecko to wydało mi się miejscem, w którym mieszka sama bogini dobrobytu Lakszmi i zapragnąłem tam wejść.

 Ludzkie dziecko rzekło do mnie: ‘O Markandeja, dobry pustelniku, wiem, że jesteś bardzo zmęczony pływaniem po tym totalnym oceanie i od dawna szukasz miejsca, w którym mógłbyś odpocząć. Wejdź we mnie i odpocznij wewnątrz mego ciała tak długo, jak sobie życzysz”. I gdy dziecko otworzyło usta, poczułem się bardzo zmęczony moim długim życiem i ludzkim stanem i przeniosłem się bezwolnie żywcem do wnętrza jego ciała. I gdy tam się znalazłem, ujrzałem tam cały wszechświat razem z ziemią pokrytą górami, lasami, królestwami, miastami i niezliczonymi rzekami.

 Gdy wędrowałem wewnątrz ciała Nieskrępowanego Ducha (Brahmana) widziałem ocean pełen ryb i pereł, będący miejscem spoczynku dla wszystkich wód, niebo oświetlane przez słońce i księżyc i Himalaje ozdobione bogactwem swych minerałów. Widziałem braminów ofiarujących somę, magnatów troszczących się o bezpieczeństwo wszystkich kast, orzący ziemię lud i służących posłusznych braminom jak i wszystkie inne żywe istoty, które zwykły zamieszkiwać zniszczony obecnie wszechświat. Widziałem bogów i ich króla Indrę, gandharwów, apsary, oraz demony jak i innych wrogów bogów. Wszystko to, co widziałem poprzednio w istniejącym wszechświecie, widziałem obecnie wewnątrz ciała tego dziecka, w którym się znalazłem. Mieszkając wewnątrz jego ciała przez sto lat, żywiłem się wyłącznie owocami, medytowałem i wędrowałam, odwiedzając wszystkie jego cztery części i nie mogąc znaleźć kresu jego przepastnego ciała.

 Nie znajdując kresu tego Nieskrępowanego Ducha (Brahmana), zacząłem we właściwy sposób zarówno w swym umyśle jak i swymi uczynkami prosić go o łaskę poznania go. I pojawiający się nagle z nikąd porywisty wiatr wyrzucił mnie na zewnątrz jego ust i znowu zobaczyłem go jak przybrawszy formę ludzkiego dziecka naznaczonego lokiem Śriwatsa, siedział w kołysce, chowając wewnątrz swego ciała cały wszechświat. I to rozsiewające wokół blask, ubrane w żółte szaty, ozdobione lokiem Śriwatsa ludzkie dziecko zapytało mnie, z trudem powstrzymując śmiech: ‘O pustelniku, czy wypocząłeś dobrze wewnątrz mego ciała?’ I gdy on to mówił, obdarzył mnie zdolnością widzenia wyzwolonej duszy, która zdobyła samo-świadomość. Wziąłem w dłonie jego delikatne, doskonale uformowane dziecinne stopy i z pokorą pochyliłem ku nim głowę.

 Doświadczywszy nieograniczonej potęgi tego nie posiadającego granic boga, stałem przed nim ze złożonymi pobożnie dłońmi. W tym bogu o lotosowych oczach dostrzegłem duszę, która wróciła do swego pierwotnego stanu.

 Rzekłem: ‘O bogu, pozwól mi poznać ciebie i twą boską moc. Wewnątrz twego ciała widziałem wszystkie światy i wszystkie żywe istoty. Pozwoliłeś mi to zobaczyć i zachować pamięć tego wszystkiego, co tam widziałem, biegając we wszystkich czterech kierunkach.

 Wytłumacz mi, dlaczego przebywasz tutaj w samym centrum zniszczenia, przybrawszy formę ludzkiego dziecka? Dlaczego po połknięciu całego wszechświata schowałeś go wewnątrz swego ciała, pozwalając mu tam przetrwać? Powiedz mi, na co czekasz tutaj na tym totalnym pustkowiu. U ciebie szukam nauki o Brahmanie (Nieskrępowanym Duchu) takim, jaki on naprawdę jest, lecz to, co pozwoliłeś mi zobaczyć przekracza moje możliwości zrozumienia’.

 Bóg odpowiedział: ‘O wielki mędrcu, nikt nie zna mnie takim, jakim naprawdę jestem i nawet bogowie nie znają mojej prawdziwej formy. Zobaczyłeś mnie w mojej obecnej formie, bo we mnie szukasz obrony, jesteś oddany swym przodkom i jesteś doświadczony w praktykowaniu Brahmana (modlitwy). Z miłości do ciebie ujawnię ci sposób, w jaki tworzę ten świat.

 Dowiedz się więc, że wody, które widzisz, nazywają się naras, a ja jestem Narajaną, czyli tym, którego miejsce jest w wodach i tym, który porusza wodami i ode mnie biorą one swe imię. To ja zarówno tworzę jak i niszczę wszystkie żywe istoty. To ja jestem Brahmą, Indrą, Jamą, Śiwą, Somą i Kaśjapą Pradżapatim. To ja jestem Zapładniającym Świat, Rozdzielającym Różnice i Składającym Ofiarę. Ogień jest mymi ustami, ziemia moimi stopami, słońce i księżyc moimi oczami, niebo i strony świata są moim ciałem, a wiatr żyje w moim nosie. Me ciało wyznacza teren ofiarny, na którym mędrcy znający Wedy czczą mnie przy pomocy setek ofiarnych rytów, które powtarzają po mnie, gdyż ja wykonałem je po raz pierwszy. Na ziemi czczą mnie zarówno pragnący zdobyć niebo królowie, pierwsi wśród magnatów jak i pospólstwo.

 Spoczywając na wężu Śeszy, utrzymuję na powierzchni ziemię udekorowaną górami Meru i Mandarą otoczoną przez cztery oceany. W jednej z mych inkarnacji przybrawszy formę odyńca, dzięki mej sile wyciągnąłem ją tonącą z wód. Przybierając postać podwodnego ognia, wypijam niespokojne wody, aby je ponownie wyrzucić na zewnątrz. Bramini są moimi ustami, magnateria moimi ramionami, plebs przylega do moich ud, a służba dzieli ze mną moje stopy. Wszystkie cztery Wedy ze mnie powstały i do mnie wracają. Asceci szukający wyzwolenia, którzy uwolnili się od żądzy, gniewu, nienawiści, przywiązania i wszelkiego zła, żyjący w stanie trudnej do wyobrażenia czystości, poznający swą duszę zawsze medytują nade mną i czekają na mnie.

 Jestem światłem, śmiercią, słońcem i wiatrem Unicestwienia. Gwiezdne formy, które widzisz na niebie są formami, które przybieram. Kopalnie klejnotów są moim ubraniem, ocean moim łożem, przestrzeń moim domem. Dowiedz się również, że zarówno żądza, gniew, radość, lęk, zagubienie jak i nagroda płynąca z wykonania przydzielonych działań, prawdomówności, obdarowywania, umartwiania się i nie ranienia, są formami, które przybieram. Mój nakaz porusza bowiem wszystkim, co posiada ciało, gdyż ciała nie działają zgodnie z własną wolą, lecz zgodnie ze swym umysłem, który kontroluje.

 O proroku, dowiedz się, że jestem ową największą nagrodą, której poszukują bramini, studiując Wedy, składając ofiary i ćwicząc się w opanowywaniu swego gniewu. Jestem najwyższym celem ludzi dobrych uczynków, drogą wybieraną przez jogów. Stwarzam sam siebie, gdy Prawo marnieje, a bezprawie rośnie w siłę i gdy na świecie rozprzestrzeniają się czyniące zło demony, stając się nie do pokonania przez bogów, rodzę się na ziemi w ludzkim ciele i przywracam równowagę.

 Dzięki mojej magii zarówno stwarzam żywe istoty i wszystko inne jak i je niszczę. A gdy nadchodzi czas na działanie, stwarzam sam siebie, przybierając ludzką formę, aby utrzymać we wszechświecie rozpadające się różnice. W czasie kritajugi moim kolorem jest biały, podczas tretajugi żółty, podczas dwaparajugi czerwony i w czasie kalijugi czarny. A gdy zbliża się Czas Końca, przebieram straszliwą formę niszczącego wszystko Czasu i niszczę cały wszechświat łącznie z wszystkimi żywymi istotami. Wiedz, że jestem mieszkającą we wszystkim uniwersalną duszą. Jestem wszechobecnym suwerenem, źródłem szczęścia w każdym z trzech światów. Jestem Wisznu wykonującym trzy wielkie kroki. To ja wprowadzam w ruch Koło Czasu, będąc tym bez-foremnym, który przynosi spokój wszystkim żywym istotom i czyni to, co jest najlepsze dla wszystkich trzech światów.

 O braminie, choć przenikam całkowicie do wnętrza każdej żywej istoty, pozostaję dla nich tajemnicą i nikt mnie nie zna. Pamiętaj, że każda niewygoda, którą doświadczyłeś, będąc wewnątrz mojego ciała, jest drogą prowadzącą do większego szczęścia. I cokolwiek widziałeś wewnątrz mego ciała, nie jest niczym innym jak mną samym tam umieszczonym. Dziadek wszechświata jest połową mego ciała, a ja jestem tym, którego zwą Narajaną uzbrojonym w konchę, dysk i maczugę. Jako dusza wszechświata i Przodek Wszystkich Światów śpię podczas pełnego obrotu tysiąca Eonów. W tym czasie, choć nie jestem dzieckiem, siedzę tutaj przybrawszy formę dziecka, czekając na obudzenie się Brahmy.

 O Markandeja, wielki proroku, zawsze byłem z ciebie zadowolony i dlatego przybrawszy formę Brahmy obdarowałem cię długim życiem. Nie mogąc dostrzec wszechświata, gdyż zatopił go totalny ocean, byłeś przerażony. Wiedziałem o tym i pokazałem ci wszechświat. Gdy wszedłeś do wnętrza mego ciała, zobaczyłeś tam wszystkie trzy światy kipiące życiem i byłeś zdumiony, nie mogąc tego rozumieć. Wyplułem cię więc szybko z mych ust, aby wyjaśnić ci, kim jestem w mych własnych słowach, bez względu na to jak trudny jestem do poznania zarówno dla bogów jak i demonów asurów.

 O Markandeja, wędruj ze spokojem wewnątrz mego ciała i czekaj aż obudzi się ze snu Brahma. Gdy on, dziadek wszechświata, obudzi się, ja sam stworzę z mego własnego ciała przestrzeń, ziemię, światło, wiatr i wszystko inne’.

 I po wypowiedzeniu tych słów ów zadziwiający bóg, który ukazał mi się po zniszczeniu wszechświata jako dziecko, w którego ciele ukrywa się cały wszechświat, zniknął, pozostawiając mnie z nadzieją na ponowne pojawienie się tych wszystkich różnorodnych żywych istnień”.

 Kończąc swe opowiadanie mędrzec Markandeja rzekł: „O Królu Prawa, opowiedziałem ci o tym cudzie, którego doświadczyłem podczas Unicestwienia. Dowiedz się, że ten bóg, którego widziałem podczas potopu w formie ludzkiego dziecka jest tu obecny w formie twego sprzymierzeńca i przyjaciela Kryszny. Dzięki darowi otrzymanemu od tego boga zachowuję pamięć, mimo mojego bardzo długiego życia. To Kryszna, który zdaje się tu siedzieć dla rozrywki, jest Pierwotną Osobą, Człowiekiem, wszechobecnym Panem, niewyobrażalnym Nieskrępowanym Duchem (Brahmanem). To on jest tym, który zapładnia, utrzymuje i niszczy wszechświat. Ten pastuch (Gowinda) ozdobiony lokiem Śriwatsa jest suwerennym Panem wszystkich Pradżapatich. Gdy tylko go ujrzałem, wróciła do mnie cała pamięć. To on jest tym nienarodzonym bogiem początku. On jest Wisznu. On jest Człowiekiem w żółtej szacie. On jest ojcem i matką wszystkich żywych stworzeń. U niego szukajcie obrony, gdyż on jest w stanie jej wam udzielić”.

 

11. O przejściu od starego do nowego wielkiego Eonu dzięki działaniom kolejnej inkarnacji boga Wisznu o imieniu Kalki

 

 Po oddaniu Krysznie należnych mu honorów Judhiszthira pytał dalej mędrca Markandeję o przyszłość wszechświata zbudowanego na suwerenności Kryszny.

 Judhiszthira rzekł: „O wielki mędrcu, wspomniałeś o niszczeniu wszechświata podczas kalijugi, która jest końcową epoką każdego wielkiego Eonu. Pragnę dowiedzieć się czegoś więcej o tym wieku schyłku. Co pozostaje we wszechświecie, gdy cały porządek miesza się? Czy po zakończeniu obecnego wielkiego Eonu pojawi się nowy Eon, rozpoczynając się od złotego wieku kritajugi?”

 Markandeja rzekł: „O Judhiszthira, posłuchaj, co mam ci do powiedzenia o przyszłości wszystkich trzech światów.

 Podczas kritajugi działaniem człowieka kieruje Prawo silne we wszystkich swoich czterech częściach i nie zanieczyszczone przez przebiegłość lub jakieś trudności. Podczas tretajugi Prawo traci jedną ze swych czterech części, a podczas dwaparajugi traci dwie. Podczas kalijugi z ludźmi pozostaje tylko jedna z czterech części Prawa, a pozostałe trzy części są zanieczyszczone bezprawiem. W każdym kolejnym wiekiem zmniejsza się o jedną czwartą ludzkie męstwo, mądrość i siła i w każdej z czterech kast rośnie w siłę hipokryzja i udawanie. Zmniejsza się również uczciwość tych, którzy uchodzą za uczonych, a inni stają się po prostu nieuczciwi. Skraca się czas ludzkiego życia, co jeszcze bardziej utrudnia zdobycie pełnej wiedzy, a ci, którym brak wiedzy padają ofiarą nienasyconej żądzy i gniewu i będąc uzależnieni od przyjemności tracą rozum i zamykają się w błędnym kole rywalizacji, życząc sobie nawzajem śmierci.

 W czasie kalijugi bramini, magnaci i kupcy zaczną mieszać się ze sobą przez małżeństwa i po zaniechaniu umartwień i Prawdy wszyscy upodobnią się do służących. Ci, którzy stali najniżej zaczną przesuwać się do środka, a ci ze środka upadną na dno. Gdy tak się stanie, koniec wielkiego Eonu będzie już bliski. Nie będzie już wtedy lepszego materiału na ubrania od lnu, a ziarno jedzone poprzednio przez najbiedniejszych stanie się głównym pożywieniem dla wszystkich. Mąż stanie się najgorszym wrogiem swej żony, krowy wyginą i ludzie będą żywić się rybami, złym mięsem, mlekiem kozłów i owiec. Zioła siane na brzegach rzek przestaną dawać plony.

 Ludzie pokonani przez nienasyconą żądzę, niezdolni do modlitwy i wiary, będą się nawzajem eksploatować i okradać. Ojcowie będą eksploatować i zabijać synów, a synowie ojców; bramini zaczną krytykować Wedy, zaprzestaną dotrzymywania przysiąg, przeprowadzania rytuałów ofiarnych i oddawania czci bogom i przodkom. Rolnicy zaczną zaprzęgać do wozów krowy i ujeżdżać jednoroczne cielęta. Cały świat bez rytuałów ofiarnych i innych rytów stanie się barbarzyński, pozbawiony zarówno radości jak i uczty. Regułą stanie się okradanie nie tylko biednych, ale także swoich własnych krewnych i wdowy. Królowie będą wynajmować zamachowców i sądząc, że jest to mądre, będą nawzajem się zabijać w niekończącym się łańcuchu rewanżu, zapominając o swym obowiązku dostarczania światom ochrony. W tym zdziczałym świecie jedna ręka będzie okradać drugą, mędrcy będą fałszować Prawdę, dorośli będą zachowywać się jak dzieci a dzieci jak dorośli. Nieśmiali będą udawać odważnych, a odważni będą zachowywać się tchórzliwie, nie inspirując u innych poczucia pewności. Cały świat pokonany przez szaleństwo nienasyconej żądzy i ulegania kaprysom będzie spożywał bez różnicy takie samo jedzenie. W końcu bezprawie zaleje wszystko i żadne Prawo nie zdoła się utrzymać.

 Nie pozostanie już nic z podziału na braminów, magnatów i plebs i wszyscy będą sobie równi. Żaden ojciec nie wybaczy już winy synowi i żaden syn nie wybaczy ojcu. Żadna żona nie będzie posłuszna mężowi. Wszyscy będą jedli to, co zechcą, przestaną się nawzajem tolerować i przestaną odpowiednio czcić swych przodków. Zaniknie różnica między uczniem i nauczycielem i świat zostanie pochłonięty przez ciemność ignorancji. Ludzie zbiednieją i będą przyjmować cudze tożsamości. Nikt nie będzie niczyim dobroczyńcą. Wszyscy będą się nawzajem ranić.

 Gdy wielki Eon dobiega kresu ludzie stają się barbarzyńcami realizującymi swe okrutne uczynki. Z powodu nienasyconej żądzy oszukują się nawzajem. Z braku właściwej wiedzy wykonują ryty według własnej zachcianki. Z powodu swych własnych okrutnych uczynków stają się nawzajem podejrzliwi. Z braku rozumu bezmyślnie niszczą parki i drzewa, niszcząc życie. Bramini niszczeni przez podatki wykonują na rozkaz służących fałszywe ryty. Niewolnicy żądzy udają, że są braminami, niszcząc doszczętnie bramińskość. Świat staje na głowie i ziemi nie zdobią już dłużej domy bogów, lecz kostnice.

 Różne znaki zapowiadają nadejście końca wielkiego Eonu: spożywanie mięsa i picie alkoholu; brak deszczu w porze deszczowej; zaniechane rytów i rozproszenie się braminów z powodu nałożonych na nich podatków; mszczenie się służących na braminach; brak jakichkolwiek ograniczeń; płaczliwe i nieprzyjemnie mówiące kobiety nie słuchające swych mężów; synowie zabijający ojców i matki; kobiety zabijające swych mężów dzięki pomocy swych synów; zaćmienie słońca pojawiające się w niewłaściwym czasie; podróżni pozbawieni gościny śpiący na drogach; przeraźliwe wrzaski wron, wężów i całej zwierzyny; porzucanie swych bliskich i szukanie ucieczki w innych państwach, miastach i regionach; włóczenie się ludzi bez celu po całej ziemi i żałosne zawodzenie: ‘O mój synu, o mój ojcze!’

 I gdy stary Eon będzie się kończył tym przeraźliwym zniszczeniem, w samym środku tej straszliwej destrukcji wszechświat zacznie się nagle odradzać, rozpoczynając od odrodzenia się braminów. Los raz jeszcze się odwróci i przy sprzyjającym układzie planet i gwiazd rozpocznie się kritajuga nowego wielkiego Eonu. Deszcz zacznie pojawiać się zgodne z oczekiwaniami we właściwym sezonie. Zbiory zaczną wystarczać na zapewnienie wszystkim odpowiedniej żywności; zdrowie wypędzi choroby i ludzie zaczną czuć się bezpiecznie. A stanie się tak dlatego, że na ziemi narodzi się poganiany przez Czas bramin Kalki (Kalaki), kolejna inkarnacja boga Wisznu, człowiek o ogromnej dzielności, mądrości i potędze. Narodzi się on we wiosce Sambhala zamieszkałej przez pobożnych braminów i potęgą swej myśli skupi wokół siebie wszystkie wozy wojenne, całą broń, wojowników i armię. On zostanie królem, kolejnym Tokarzem Koła, praworządnym zwycięzcą i przyniesie spokój do tego rozdygotanego świata. Ten bramin o szlachetnym umyśle po doprowadzeniu do ostatecznej destrukcji starego wielkiego Eonu, wprowadzi w ruch obrót nowego wielkiego Eonu. Podczas wielkiej uroczystości Ofiary Konia, po wybiciu do nogi wszystkich barbarzyńców, odda tę ziemię w ręce braminów. Wprowadzi ponownie wszystkie święte różnice i ograniczenia, które były nakazane po raz pierwszy przez Samo-Stwarzającego się i gdy sam się zestarzeje wycofa się do życia w dżungli, podczas gdy ludzie nie zaprzestaną powtarzania w swym zachowaniu jego nawyków i wkrótce na ziemi zacznie dominować poczucie bezpieczeństwa.

 Bezprawie zacznie słabnąć a prawość zacznie rosnąć w siłę i wraz z rozpoczęciem się nowej kritajugi zaczną ponownie pojawiać się różne święte miejsca i ludzie zaczną wykonywać różnorodne rytuały i ceremonie. Bramini będą dokładni, pustelnicy faktycznie będą oddawać się ascezie, poddani będą posłuszni. Wszystkie zasiane ziarna zaczną wzrastać, dając bogaty plon. Ludzie będą ponownie gotowi do obdarowywania innych, dotrzymywania przysiąg, przestrzegania obrzędów, bramini będą skłonni do modlitwy i wykonywania ofiarnych rytuałów z myślą skupioną wyłącznie na Prawie i świętej ekstazie, a królewicze będą strzec wypełnionej bogactwem ziemi, podążając ściśle ścieżką Prawa. Wszystkie kasty będą z oddaniem wykonywać przydzielane im zadania”.

 Na tym mędrzec Markandeja zakończył swe opowiadanie o kolejnych obrotach Koła Czasu, które obserwował na własne oczy, mając dar długiego życia i zadecydowania samemu o godzinie swej śmierci i rzekł: „O Królu Prawa, opowiedziałem ci, jaka jest przeszłość i nieuchronna przyszłość ziemi i wszechświata. Nie zaprzątaj więc sobie zbytnio głowy myślą o tym, co jest nieuchronne. Prawo Czasu dotyczy tak samo ludzi jak i bogów i nie można się przed nim obronić. Nie wątp też w moje słowa, gdyż w ten sposób zboczysz ze ścieżki Prawa, którą kroczysz. Pamiętaj o tym, że urodziłeś się w potężnej i sławnej dynastii królewskiej i skoncentruj się na swych działaniach, które powinieneś wykonać. Nigdy nie wątp w słuszność ścieżki Prawa, gdyż podążanie tą ścieżką jest drogą prowadzącą do pomnażania szczęśliwości zarówno za życia jak po śmierci”.

 

12. Słowniczek Mahabharaty