Opowieść 36:
O potędze oddanej swemu mężowi żony
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
3. The Book of the Forest,
3(42.b) Sāvitri, 277-283,
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen,
The University of Chicago Press.
Spis treści
Mędrzec Markandeja zakończył swe opowiadanie, mówiąc:
„O Judhiszthira, opowiedziałem ci o potędze oddanej swemu mężowi żony. Sawitri dzięki swemu oddaniu uratowała samą siebie, swą matkę i ojca, swego teścia i teściową i całą dynastię swego męża. Podobnie oddana wam i wychwalana przez mędrców za swój nienaganny charakter Draupadi dobrze wam wróży i uratuje was wszystkich tak jak to już raz uczyniła, gdy dzięki oszustwu zostaliście pokonani w grze w kości”.
I tymi słowy mędrzec Markandeja uciszył ból Judhiszthiry, który nie mógł przestać boleć nad cierpieniem i trudami, których doświadcza ich niewinna żona Draupadi.
(Mahabharata, 3(42.b) Savitri, 283.10-15)
1. Markandeja obiecuje opowiedzieć Pandawom o Sawitri, aby zilustrować potęgę oddanej swemu mężowi żony i wskazać na owoc, który jej oddanie przynosi
Król Prawa rzekł do proroka Markandeji: „O wielki mędrcu, choć dostrzegasz we mnie smutek, dowiedz się, że nie tyle rozpaczam z powodu nieszczęścia, które spotkało mnie i moich braci, co z powodu złego losu, który przynieśliśmy naszej niewinnej żonie Draupadi, której nie potrafiliśmy obronić przed szalejącą żądzą Kaurawów podczas naszej gry w kości i która teraz ponownie padła ofiarą żądzy niegodziwego króla Dżajadrathy, który porwał ją podczas naszej nieobecności. I choć doświadczyła ona tak strasznych niegodziwości ze strony losu, ciągle jest oddaną nam żoną. Co więcej, to właśnie ona, choć upokorzona przez żądzę Kaurawów, dzięki swemu oddaniu i prawości uratowała nas, gdy sprowadzili nas oni do roli swych niewolników, pozbawiając nas naszej siły. O wielki mędrcu, powiedz mi, czy znasz kobietę, która z równym poświęceniem byłaby zdolna do wytrwania przy swej roli oddanej swemu mężowi żony?”
Mędrzec Markandeja rzekł: „O Królu Prawa, pozwól, że opowiem ci o księżniczce Sawitri, wychwalając w ten sposób wielkość dobrze-urodzonych i szlachetnych kobiet, które nigdy nie zbaczają ze swej ścieżki oddanej swemu mężowi żony”.
2. O tym, jak król Aśwapati otrzymuje dzięki wstawiennictwu bogini Sawitri córkę o imieniu Sawitri, choć prosił o synów
Mędrzec Markandeja opowiadał:
„O Judhiszthira, swego czasu żył na ziemi znany ze swej prawości król Madrasu Aśwapati, którego kochali wszyscy obywatele miast i wsi. Nigdy nie złamał danego słowa, zawsze realizował swe obietnice i miał na uwadze dobro innych. Był panem swych zmysłów, zdobywał wiedzę, składał ofiary i czynił darowizny. I ten wspaniały król starzał się, pozostając bezdzietny. Martwiąc się tym stanem rzeczy, poddał się surowym umartwieniom i złożył surowe przysięgi. Ograniczał swój posiłek do minimum, poddał surowej kontroli swe zmysły i złożył tysiące ofiar sawitri, chcąc w ten sposób zadowolić boginię Sawitri i otrzymać od niej syna.
Przez osiemnaście lat żył zgodnie z ustanowionymi przez siebie regułami, aż wreszcie zadowolił boginię Sawitri, która ukazała się przed nim w ogniu ofiarnym podczas agnihotry i rzekła: ‘O królu Aśwapati, jestem zadowolona z twej wstrzemięźliwości, czystości, samo-ograniczania się i samo-kontroli oraz z tego jak bardzo jesteś mi oddany. Wypowiedz więc swe życzenie, które spełnię, jeżeli obiecasz mi, że nigdy nie zapomnisz o kroczeniu ścieżką Prawa’.
Król Aśwapati odpowiedział: ‘O bogini, podjąłem me umartwienia z nadzieją na uzyskanie potomstwa. Czy mogłabyś obdarować mnie synami, którzy nie pozwolą mej królewskiej linii na wymarcie? Jak powiadają bramini, posiadanie synów jest najwyższym obowiązkiem tego, kto narodził się na ziemi’.
Bogini Sawitri rzekła: ‘O królu, od dawna znam twe intencje i dlatego wstawiłam się w twej sprawie do dziadka wszechświata Brahmy, który obiecał, że wkrótce urodzi ci się wspaniała córka, która zapewni ciągłość twej dynastii. Zaprzestań więc swych umartwień i bądź zadowolony z tego, co otrzymasz od samego stwórcy świata’.
Król Aśwapati rzekł: ‘O bogini, niech tak stanie’.
3. O tym jak Sawitri sama szuka dla siebie męża, gdyż wszyscy konkurenci onieśmieleni jej wielką urodą rezygnują z podejmowania starań o jej rękę
Obietnica bogini wkrótce się spełniła i po upływie właściwego czasu najstarsza z królewskich żon, która nigdy nie zbaczała ze ścieżki Prawa, urodziła córkę o lotosowych oczach. Szczęśliwy król powitał ją na ziemi odpowiednimi rytami i za radą braminów nadał jej imię Sawitri, czcząc w ten sposób boginię, od której ją w darze otrzymał.
Wkrótce wyrosła z niej piękność o wąskiej talii i szerokich biodrach, którą ludzie porównywali do posągu zrobionego ze szczerego złota. Jej uroda była jednak tak wielka, że żaden z książąt nie śmiał wybrać jej sobie za żonę, co bardzo martwiło jej ojca.
Pewnego dnia król zmartwiony ciągłym brakiem dziedzica tronu rzekł: ‘O córko, jesteś piękna jak bogini i nadszedł czas, abyś wyszła za mąż, lecz nikt nie prosi mnie o twoją rękę. Ponieważ nie mogę znaleźć dla ciebie męża, wybierz go sobie według własnej woli, gdyż jak mówią bramini godny potępienia jest ojciec, który nie wydaje swej córki za mąż tak jak godny potępienia jest mąż, który nie żyje z żoną w małżeńskiej wspólnocie i syn, który nie chroni swej matki, która owdowiała. Uwolnij mnie od grożącego mi potępienia. Wyrusz w świat i sama poszukaj dla siebie męża, który byłby ci równy swą wspaniałością. I jak tylko znajdziesz godnego siebie mężczyznę, daj mi natychmiast znać, abym mógł uczynić należne przygotowania i odpowiednio wydać cię za mąż’.
Posłuszna Sawitri pożegnała swego ojca i w otoczeniu swej świty i licznych doradców ruszyła w kierunku lasu, gdzie, jak wiedziała, przebywają królowie, który opuścili swe królestwa, aby prowadzić ascetyczny tryb życia i oddając honory zasługującym na szacunek starszym, przewędrowała cały las.
4. O tym jak Sawitri pozostaje wierna swemu wyborowi męża, choć prorok Narada przewiduje jego rychłą śmierć
Pewnego dnia po upływie pewnego czasu i po odwiedzeniu licznych świętych brodów i pustelni Sawitri powróciła do pałacu swego ojca, gdzie w tym samym momencie przybył z wizytą prorok Narada. Widząc mędrca Naradę siedzącego obok jej ojca, Sawitri pochyliła z szacunkiem głowę do ich stóp.
Prorok Narada zapytał: ‘O królu, skąd twoja córka wraca i dlaczego zwlekasz z wydawaniem jej za mąż?’
Król Aśwapati odpowiedział: ‘O proroku, moja córka wróciła właśnie ze swej wyprawy do świętych miejsc, gdzie się udała, poszukując dla siebie męża. Posłuchajmy, co ma do powiedzenia i czy znalazła męża, który dorównywałby jej zaletami swego charakteru’.
Sawitri zachęcona przez swego ojca do mówienia, rzekła: ‘O ojcze, w swej wędrówce dotarłam do ziemi Salwasów będącej we władaniu znanego ze swej prawości króla Djumatseny, który będąc w sile wieku, stracił wzrok. Jego wrogowie wykorzystując jego nieszczęście oraz to, że jego syn był zbyt młody, aby przejąć władzę, przedarli się przez granice jego kraju i pozbawili go władzy. Król Djumatsena wraz ze swą żoną i nieletnim synem udał się wówczas do lasu, gdzie po dziś dzień żyje skromnie, żywiąc się owocami lasu i ćwicząc się w dotrzymywaniu przysiąg. Jego syn o imieniu Satjawat, choć narodził się w królewskim pałacu, rósł i mężniał w lesie, uprawiając ascezę. Podążając za głosem mego serca, właśnie jego wybrałam sobie na męża, gdyż zalety jego charakteru są równe moim’.
Słysząc to, prorok Narada rzekł: ‘O królu, biada ci, gdyż twa nieszczęsna córka z braku wiedzy dokonała nieszczęsnego wyboru, wybierając sobie na męża Satjawata, który jako dziecko uwielbiał konie i ponieważ robił ich liczne wizerunki w glinie, nazywany był również Citraśwą’.
Zaniepokojony słowami Narady król zapytał: ‘O wielki proroku, dlaczego tak mówisz. Czyżby książę wybrany przez mą córkę na męża nie posiadał wystarczającego splendoru i mądrości? Czyżby nie miał dość odwagi i cierpliwości? Czyżby martwił swego ojca, zamiast sprawiać mu radość?’
Prorok Narada odpowiedział: ‘O królu, Satjawat swą wspaniałością dorównuje słońcu, mądrością duchownemu bogów Brihaspatiemu, odwagą Indrze, a cierpliwością ziemi’.
Król Aśwapati pytał dalej: ‘O wielki proroku, czyżby książę Satjawat nie był wystarczająco bramiński, szczodry lub wystarczająco przystojny, szlachetny i prawy?’
Narada odpowiedział: ‘O królu, Satjawat jest szczodry jak Rantidewa Samkrti, bramiński i uczciwy jak Śibi Aiśinara, szlachetny jak król Jajati, piękny jak jeden z Aświnów. Zdobył samo-kontrolę, jest odważny i uczciwy. Kontroluje swe zmysły, jest przyjazny, hojny, skromny i zrównoważony. I wszyscy ci, którzy rozwinęli swój charakter dzięki ascezie wychwalają go za jego prawość i hart ducha’.
Król Aśwapati rzekł: ‘O wielki braminie, z tego co mówisz, wnoszę¸ że książę Satjawat, którego moja córka wybrała sobie na męża, posiada równe jej zalety charakteru. Wyjaśnij mi więc, dlaczego bolejesz nad dokonanym przez nią wyborem?’
Narada odpowiedział: ‘O królu, boleję nad jej wyborem, bo wiem, że dokładnie za rok, licząc od dnia dzisiejszego, Satjawat pożegna się z życiem’.
Przerażony tą wiadomością król Aśwapati rzekł do swej córki: ‘O Sawitri, zrezygnuj ze swego wyboru i wybierz dla siebie innego męża, gdyż twój wybór przyniesie ci tylko cierpienie. Życie twego męża na tej ziemi będzie krótkie i już wkrótce się zakończy’.
Sawitri odpowiedziała: ‘O ojcze, kobieta wybiera męża tylko raz i musi ponieść wszystkie konsekwencje swego wyboru. Nie mogę więc szukać dla siebie innego męża. W tej sprawie podjęłam już decyzję w moim umyśle, wypowiedziałam ją mymi słowy i powinnam zrealizować ją w mym działaniu. Mój umysł jest moim panem’.
Słysząc tę odpowiedź Sawitri, Narada rzekł: ‘O królu, twa córka pozostanie wierna swej decyzji i nic nie skłoni jej do jej zmiany. Nie chce ona zaprzeczyć prawdziwości swych słów i wie, że nie znajdzie dla siebie męża o podobnych zaletach charakteru jak te, które posiada Satjawat. Musisz więc wydać ją za niego za mąż, pomimo wiszącego nad nimi nieszczęścia, postępując zgodnie z Prawem królów’. I wypowiedziawszy te słowa wędrujący po wszystkich światach mędrzec Narada uniósł się w powietrze i uleciał do nieba, podczas gdy nie schodzący nigdy ze ścieżki Prawa król Aśwapati zaczął czynić odpowiednie przygotowywania do ślubu swej córki.
Gdy według księżycowego kalendarza nadszedł szczęśliwy dzień, król Aśwapati zawezwał bramińską starszyznę, kapłanów ofiarnych jak i swego domowego kapłana i wyruszył razem ze swoją córką w kierunku pustelni, w której przebywał król Djumatsena i jego syn Satjawat. Gdy dotarli na miejsce, zszedł ze swego rydwanu i podszedł do ślepego króla siedzącego na trawie kuśa pod drzewem śala, aby oddać mu należne mu honory i przedstawić się w skromnych słowach. Król Djumatsena powitał go jak gościa, obdarowując go krowę i poprosił o to, aby usiadł i przedstawił mu sprawę, w której przybył.
Król Aśwapati rzekł: ‘O królewski mędrcu, przyszedłem tutaj, aby zaoferować ci moją córkę Sawitri słynną z wielkich zalet swego charakteru i prosić cię, abyś uznał ją za swoją synową’.
Król Djumatsena odpowiedział: ‘O królu, jak widzisz, ja i mój syn prowadzimy skromne ascetyczne życie w lesie, bo straciliśmy nasze królestwo. Zastanów się więc, czy twa delikatna córka, która przywykła do wszelkich wygód zasługuje na dzielenie z nami naszej nędzy i na pozbawione wygód życie w dżungli?’
Król Aśwapati rzekł: ‘O Djumatsena, moja córka podobnie jak ja doskonale wie, że radość i smutek przeplatają się na przemian. Nie zabijaj więc dzięki swej zbytniej życzliwości mej nadziei na spełnienie życzenia mej córki i nie odmawiaj mi tego, o co proszę, przychodząc do ciebie w duchu miłości. Przyjmij mą córkę za swą synową i oddaj mi swego syna Satjawata za zięcia’.
Król Djumatsena rzekł: ‘O królu, witaj więc w moich skromnych progach i dowiedz się, że od dawna marzyłem o małżeństwie twej córki z moim synem, lecz obawiałem się, że przeszkodą w tym małżeństwie może być nasze ubóstwo. Witaj więc, gdyż ty sam i twa córka jesteście moimi jak najbardziej upragnionymi gośćmi’.
Wkrótce odbyła się ceremonia ślubna, która wypełniła serca wszystkich ogromnym szczęściem. Król Aśwapati wrócił radośnie do stolicy swego królestwa, pozostawiając w dżungli swą uszczęśliwioną z powodu zdobycia właściwego męża córkę z jej uszczęśliwionym nowo-zaślubionym mężem i jego ojcem równie szczęśliwym z powodu zdobycia żony i synowej o tak wielkich zaletach.
5. O tym jak Sawitri poddaje się surowej ascezie z myślą o przebłaganiu boga umarłych Jamy i uchronieniu swego męża przed przepowiedzianą przez proroka Naradę śmiercią
Sawitri żyjąc w dżungli ze swym mężem Satjawatem, pozbyła się wszystkich zdobiących jej ciało klejnotów i przywdziała skromny pustelniczy strój. Swoim skupieniem, uczuciowością, samo-kontrolą i koncentracją na potrzebach innych zdobyła sympatię wszystkich.
Choć czas zdawał się mijać wszystkim szczęśliwie, Sawitri liczyła dni, gdyż nie mogła zapomnieć ani przez chwilę o słowach proroka Narady przepowiadających rychłą śmierć jej męża. Gdy pozostały już tylko cztery dni do wyznaczonego terminu, Sawitri złożyła przysięgę, że spędzi trzy doby, stojąc wyprostowana bez ruchu. Gdy król Djumatsena dowiedział się o tym, próbował skłonić ją, by zmieniła swój zamiar, argumentując, że ten typ przysięgi jest zbyt surowy dla kobiety. Jednakże, gdy Sawitri rzekła: ‘O ojcze, nie lituj się nade mną i nie namawiaj mnie do złamania mej przysięgi, gdyż złożyłam ją z głębokim przekonaniem’, zawstydzony król Djumatsena rzekł: ‘O córko, wybacz mi, nie powinienem namawiać cię do złamania twej przysięgi, lecz do jej dotrzymania’.
Zgodnie ze swą przysięgą Sawitri przez trzy doby stała bez ruchu jak wyprostowane ku górze drzewo i gdy nastał poranek czwartego dnia, pomyślała: ‘Oto nadszedł ów straszny dzień, w którym ma umrzeć mój mąż’. Złożyła poranną ofiarę do ognia i gdy słońce wzeszło zaledwie na trzy łokcie, wykonała poranne ryty, po czym powitała rytualnie wszystkich braminów, swą matkę i ojca, stojąc pokornie ze złożonymi rękami. Wszyscy święci asceci błogosławili ją, życząc jej, aby nigdy nie owdowiała. Słysząc te błogosławieństwa, pogrążona w swych myślach szeptała: ‘Niech tak się stanie’. Cierpiąc straszliwie, czekała ze strasznym niepokojem na ten moment, na tą straszną godzinę, w której miała się wypełnić przepowiednia Narady.
Jej teściowie widząc ją stojącą na boku, rzekli do niej wypełnieni uczuciem: ‘O córko, dopełniłaś swej przysięgi i zanim przystąpisz do dalszych działań, posil się trochę’. Odpowiedziała; ‘O ojcze i matko, posilę się dopiero wtedy, gdy skończy się ten dzień i zajdzie słońce i gdy zostanie spełnione moje jedyne życzenie. Takie postanowienie podjęłam głęboko w mym sercu’.
Tymczasem jej mąż Satjawat wziął siekierę z zamiarem ruszenia w głąb lasu, aby narąbać drzewa potrzebnego do podtrzymania ofiarnego ognia. Sawitri rzekła: ‘O mężu, nie idź do lasu sam. Pozwól mi ci towarzyszyć, gdyż dzisiaj nie potrafię nawet na chwilę zostawić cię samego’.
Zdziwiony Satjawat rzekł: ‘O piękna, nigdy przedtem nie towarzyszyłaś mi do lasu. Droga przez las jest trudna. Jak zdołasz ją pokonać, będąc wycieńczona swą głodówką i dotrzymywaniem swych przysiąg?’
Sawitri rzekła: ‘O ukochany mężu, nie próbuj zmieniać mego zamiaru, gdyż moja głodówka wcale mnie nie osłabiła i nie czuję się zmęczona’.
Satjawat odpowiedział: ‘O ukochana, skoro takie jest twoje postanowienie, niech tak się stanie, lecz najpierw poproś o zgodę moich rodziców, aby nie spadła na mnie żadna wina’.
Sawitri udała się więc do swych teściów i rzekła: ‘O ojcze i matko, pozwólcie mi towarzyszyć waszemu synowi w jego wyprawie w głąb lasu, gdyż dziś nie potrafię znieść nawet chwili separacji od niego. Nie chcę powstrzymywać waszego syna od uczynienia tego, co zamierza, gdyż idzie on do lasu ze szlachetnych powodów, mając na uwadze wasze dobro i dobro ognia ofiarnego, który wymaga podtrzymania, lecz ja sama cały rok nie opuszczałam pustelni i marzę o tym, abym idąc u jego boku mogła zobaczyć las w pełnym kwitnieniu’.
Król Djumatsena rzekł: ‘O córko, od czasu, gdy twój ojciec oddał ciebie naszemu synowi za żonę nigdy o nic nie prosiłaś. Niech więc będzie dziś tak jak sobie życzysz. Towarzysz naszemu synowi w jego wyprawie do lasu, lecz pamiętaj, aby w żaden sposób nie rozpraszać go i nie odciągać od realizacji jego zadania’.
I Sawitri będąc oddaną swemu mężowi żoną, wyruszyła razem z nim w głąb lasu i choć się uśmiechała, szła z sercem na ramieniu i przepełniona bólem z niepokojem obserwowała swego męża, czekając z przerażeniem na to, co miało się wydarzyć. Idąc obok siebie, rozglądali się po lesie, po którym odbijał się echem krzyk pawia i cieszyli oczy pięknem przyrody, wydychając jej zapach.
6. O tym, jak nadchodzi godzina śmierci Satjawata i jak Sawitri zadawala boga umarłych Jamę swą prawością i otrzymuje od niego pięć darów łącznie z życiem swego męża
I nagle, gdy Satjawat próbował przerąbać kolejną kłodę drzewa, poczuł się straszliwie zmęczony i cały zlany potem poczuł straszny ból głowy. Zbliżył się do swej żony na miękkich nogach, chwiejąc się z wyczerpania i rzekł: ‘O ukochana żono, całe me ciało płonie. Chyba jestem chory. W mej głowie czuję ból, jakby przebijała ją setka włóczni. Muszę się na chwilę położyć i odpocząć, bo nie mam sił na to, by stać’.
Trzymając męża w swych ramionach, Sawitri siadła na ziemi z opuszczoną głową. Wiedziała, że oto nadeszła straszna godzina jego śmierci przepowiedziana przez mędrca Naradę. Przez krótki moment zdawało jej się, że widzi tajemniczą, niezwykle przystojną osobę ubraną w pomarańczową szatę i turban o słonecznym blasku, trzymającą w swych dłoniach sidła, która stanęła u boku jej męża i patrzyła na niego w skupieniu. Zrozumiawszy, że dostrzega obecność samego boga umarłych Jamy, położyła delikatnie głowę swego męża na ziemi, wstała i ze złożonymi pokornie dłońmi rzekła drżącym głosem: ‘O panie, z całą pewnością musisz być bogiem, bo twa forma nie może należeć do człowieka. Powiedz mi, kim jesteś i dlaczego się tutaj pojawiłeś między nami?’
Bóg umarłych Jama rzekł: ‘O oddana swemu mężowi żono, dzięki swym umartwieniom zdobyłaś potężną siłę i potrafisz mnie dostrzec. Jestem bogiem umarłych Jamą. Przybyłem tutaj, gdyż kończy się nić życia twego męża i chcę uchwycić jego duszę w me sidła i zabrać ją tam, gdzie mieszkam. Przybyłem po nią osobiście, gdyż nie wypada, aby ktokolwiek niższy ode mnie rangą prowadził do mego królestwa twego prawego męża, który przewyższa wszystkich zarówno swym pięknem i charakterem’.
Po wypowiedzeniu tych słów Jama wyjął z ciała Satjawata niewielką istotę nie większą od kciuka i dzięki swej mocy uchwycił ją w swe sidła. Ciało Satjawata pozbawione duszy przestało oddychać, jego świetlistość zagasła, a ruch ustał, przedstawiając sobą nieprzyjemny widok. I gdy Jama trzymając Satjawata w swych sidłach, ruszył w kierunku południowym, Sawitri uszlachetniona przez swą własną ascezę i przysięgi, żałośnie podążała za nim krok w krok.
Jama rzekł: ‘O oddana swemu mężowi żono, wróć do swej pustelni i zadbaj o przygotowania do pogrzebu. Nie masz wobec swego zmarłego męża żadnych długów, gdyż uczyniłaś wszystko, co było w twej mocy’.
Sawitri odpowiedziała: ‘O Jama, będąc oddaną swemu mężowi żoną, muszę zawsze i wszędzie za nim podążać, gdyż takie jest odwieczne Prawo rządzące zachowaniem wiernej żony. Dzięki mocy, którą zdobyłam swymi umartwieniami i wyrażaniem szacunku dla starszych i dzięki mej miłości do mego męża i twej łasce nic nie powinno stanąć na mej drodze. Mędrcy, którzy potrafią dostrzec istotę rzeczy, powiadają, że ich prawdziwym przyjacielem jest ten, kto zastępuje siedem kroków jednym krokiem, a tym jedynym najważniejszym krokiem jest praktykowanie własnego Prawa. Sadhu twierdzą, że Prawo jest tym, co najważniejsze, gdyż ci, którzy praktykują Prawo i ascezę i poznając Prawo, obwieszczają je wszem i wobec, są panami swej duszy. Idąc ścieżką własnego Prawa, zaaprobowaną przez sadhu, kroczymy ścieżką, którą oni dla nas wyznaczyli i nie potrzebujemy wykonywać innych kroków, skoro jak powiadają sadhu własne Prawo jest tym jedynym i najważniejszym krokiem’.
Jama rzekł: ‘O oddana swemu mężowi żono, twoje słowa sprawiają mi przyjemność. Wypowiedz więc swą prośbę za wyjątkiem przywrócenia życia twemu mężowi, abym mógł ją spełnić’.
Sawitri rzekła: ‘O Jama, mój teść żyje skromnie w lesie, gdyż stracił wzrok, lecz dzięki swej ascezie stał się potężny jak słońce. Zwróć mu to, co niezasłużenie utracił’.
Jama rzekł: ‘O piękna, niech tak się stanie. Uczynię to, o co prosisz, lecz teraz wróć już do swej pustelni, gdyż słaniasz się na nogach ze zmęczenia’.
Sawitri rzekła: ‘O bogu umarłych, dlaczego mówisz mi, że jestem zmęczona i powinnam wrócić, skoro idąc za tobą, czynię jedynie to, co nakazuje mi moje Prawo: jestem oddana memu mężowi i nie opuszczam go nawet w godzinie jego śmierci’.
Jama rzekł: ‘O piękna, twe słowa sprawiają mi przyjemność i dlatego chcę cię nagrodzić jeszcze jednym darem. Wypowiedz więc swe życzenie, za wyjątkiem prośby o przywrócenie życia twemu mężowi, abym mógł ją spełnić’
Sawitri rzekła: ‘O Jama, skoro jesteś ze mnie zadowolony przywróć proszę mojemu teściowi jego królestwo, które zostało mu niesłusznie odebrane i uczyń, aby nigdy nie zszedł ze ścieżki Prawa’.
Jama rzekła: ‘O piękna, niech tak się stanie. I teraz gdy spełniłem twe drugie życzenie, proszę cię zawróć z drogi i wróć do swej pustelni’.
Sawitri rzekła: ‘O bogu umarłych, który oceniasz wszystkie żywe istoty według ich posłuszeństwa zasadom, a nie według własnego widzimisię. Wysłuchaj słów, które mam ci do powiedzenia. Według sadhu Najwyższym Prawem jest obowiązek obdarowywania innych i nie zagrażania żadnej żywej istocie własnymi uczynkami, mową lub myślą oraz bycie uprzejmym. Ludzie powinni zachowywać się uprzejmie tak długo jak potrafią, a sam sadhu jest zdolny do okazania współczucia nawet niegodziwcom’.
Jama rzekł: ‘O dobra kobieto, twe mądre słowa są dla mnie jak woda dla spragnionego i jestem z ciebie zadowolony. Wypowiedz więc swą trzecią prośbę, gdyż za wyjątkiem powrotu twego męża do życia, dam ci wszystko, czego zapragniesz’.
Sawitri rzekła: ‘O potężny bogu, jestem jedynym dzieckiem mego ojca, jego jedyną córką, choć pragnął on mieć wielu synów. Spraw więc, aby narodziła mu się setka synów, moich braci, którzy zapewnią ciągłość naszej dynastii’
Jama rzekł: ‘O dobra kobieto, niech tak się stanie, ale teraz, gdy spełniłem twe trzecie życzenie, zawróć z drogi’.
Sawitri rzekła: ‘O Jama, miejsce, w którym przebywa mój mąż nigdy nie jest dla mnie zbyt daleko. Pozwól mi więc dalej mu towarzyszyć i w międzyczasie wysłuchaj mojego hymnu i pochwał na swoją cześć. O ty, który jesteś synem boga słońca Wiwaswata, to ciebie wszystkie żywe istoty próbują zadowolić swym przestrzeganiem Prawa i samo-kontrolą, gdyż to ty jesteś Królem Prawa. W odnajdywaniu scieżki własnego Prawa nikt nie ufa nawet samemu sobie tak jak ufa sadhu i dlatego każdy chce pokazać sadhu swą miłość. Zaufanie wynika z życzliwej postawy do wszystkich żywych istot i dlatego ludzie szczególnie ufają życzliwemu wobec wszystkich sadhu’.
Jama rzekł: ‘O piękna, dawno nie słyszałem równie pięknych słów jak te, które wypowiadasz i dlatego pozwól, że za wyjątkiem życia twego męża spełnię twoje czwarte życzenie. Wypowiedz je bez chwili wahania’.
Sawitri rzekła: ‘O Jama, daj mi dar kontynuacji mej własnej linii i pozwól, abym z mym mężem Satjawatem miała setkę wspaniałych synów’.
Jama odpowiedział: ‘O młoda kobieto, niech tak się stanie. Gwarantuję ci ten dar, lecz teraz wróć do swej pustelni, zanim nie zajdziesz za daleko’.
Sawitri rzekła: ‘O Jama, podążając za mym mężem, którego niesiesz do swego królestwa, kroczę ścieżką własnego Prawa, biorąc przykład z sadhu, który nigdy nie schodzi ze ścieżki Prawa, nie drży ze strachu i nie popada w rozpacz. Spotkanie dwóch sadhu zawsze przynosi owoc, gdyż obaj nie zagrażają sobie nawzajem. Sadhu swą uczciwością wskazuje drogę słońcu, swą pokutą podtrzymuje ziemię. Jest niezniszczalny, wyznaczając kierunek temu, co było, co jest i co będzie. Wiedząc, że zachowanie szlachetnych jest tym, co jest wieczne, działa zawsze szlachetnie, nie oczekując nic w zamian. Między sadhu żadna przysługa nie pozostaje bezowocna, żaden zysk czy honor nie redukuje się do zera. To oni są strażnikami i opiekunami Prawa’.
Jama rzekł: ‘O kobieto-sadhu, wybierz dla siebie dar bez żadnych ograniczeń, gdyż twa mowa jest piękna, rozumiejąca Prawo i sprawiająca mi ogromną przyjemność’.
Sawitri rzekła: ‘O bogu umarłych, tym razem oferujesz mi dar odmienny, gdyż nie stawiasz graniczeń. Proszę cię więc o zwrócenie życia memu mężowi, gdyż bez niego jestem martwa. Bez niego nie pragnę ani ekstazy, ani nieba, ani bogactwa, gdyż bez niego nie ma dla mnie życia. Choć obiecałeś dać mi z moim mężem setkę synów, zatrzymujesz go dla siebie. Zwróć mu jego życie, aby mogło wypełnić się twe słowo’.
Jama rzekł: ‘O dobra kobieto, niech tak się stanie’. I po wypowiedzeniu tych słów rozluźnił swe sidła. Rzekł: ‘O oddana swemu mężowi żono, która przynosisz szczęście całej swej rodzinie, popatrz uwolniłem z mych sideł twego męża. Zabierz go więc ze sobą z powrotem do domu. Twój mąż jest zdrowy i zdolny do realizowania swych celów i dzięki swej prawości zyska sławę w całym świecie. Będziecie żyć razem czterysta lat i będziesz z nim miała setkę synów, którzy będą potężnymi królami i magnatami i którzy dadzą ci licznych wnuków. Także twój ojciec będzie miał setkę synów z twoją matką, twych potężnych braci, którzy od imienia twej matki będą nazywani Malawami i którzy sami będą mieli wielu synów i wnuków’.
Po wypowiedzeniu tych słów bóg umarłych Jama zniknął, udając się z powrotem do swego świata.
7. O tym, jak Sawitri prowadzi swego przywróconego do życia męża z powrotem do pustelni i odkrywa, że spełniły się jej uszczęśliwiające jej rodzinę życzenia, na co zasłużyła swym oddaniem i prawością
Sawitri trzymając w dłoniach duszę swego męża, którą oddał jej bóg umarłych Jama, wróciła tam, gdzie pozostało jego ciało. Podeszła do niego, uklękła przy nim, położyła jego głowę na swych kolanach i zwróciła mu jego duszę. Gdy Satjawat odzyskał świadomość, spojrzał na nią miłośnie i widząc, że zapada już zmrok, rzekł: ‘O najdroższa, dlaczego nie obudziłaś mnie wcześniej, pozwalając mi spać tak długo? I powiedz mi, kim była ta ciemna osoba, która próbowała unieść mnie w nieznane mi miejsce?’
Sawitri rzekła: ‘O mężu, to prawda, że długo spałeś z głową na mych kolanach. Podczas twego snu odwiedził cię bóg umarłych Jama, ale odszedł do swego świata bez ciebie, pozostawiając cię zdrowym i wypoczętym. Powstań więc, gdyż nadchodzi noc i musimy wrócić do naszej pustelni’.
I Satjawat czując się zdrowy i wypoczęty, wyprostował się i powstał z ziemi. Rozglądając się po lesie we wszystkich kierunkach rzekł: ‘O kobieto o wąskiej talii, pamiętam, ze razem z tobą udałem w głąb dżungli, aby nazbierać leśnych owoców i że rąbiąc drzewo, mające służyć podtrzymaniu ognia ofiarnego, poczułem straszny ból głowy i nie będąc zdolny do utrzymania się na nogach, położyłem się na ziemi, kładąc głowę na twych kolanach. I gdy zasnąłem, straciłem świadomość i w otaczających mnie ciemnościach dostrzegłem jedynie pewną majestatyczną osobę. Powiedz mi, czy był to jedynie sen, czy też wydarzyło się to naprawdę?’
Sawitri rzekła: ‘O mężu, jutro opowiem ci o tym, co się tutaj wydarzyło, gdyż teraz musimy się spieszyć. Zbliża się noc i będąc dobrym synem dla swych rodziców, musisz wrócić do domu przed zapadnięciem nocy, aby ukoić ich niepokój. Czyż nie słyszysz głosów okrutnych łowców i wędrowców nocy? Dochodzące z południa wycie szakali przyprawia mnie o drżenie’.
Satjawat rzekł: ‘O ukochana, straszliwe są dźwięki nocy. Co gorsze, nie wiem, czy w ciemnościach uda nam się odnaleźć powrotną drogę do naszej pustelni’.
Sawitri rzekła: ‘O mężu, widzę stąd żarzące się jeszcze suche drewno. Jeżeli czujesz się zbyt słaby i niezdolny do nocnej wędrówki, spróbuję rozniecić ogień i odpoczywając przy ogniu, poczekamy aż nastanie ranek’.
Satjawat, który był dobrym i oddanym swym rodzicom synem, rzekł z trudem powstrzymując łzy: ‘O piękna, mój ból głowy zniknął i czuję się zdrów. Chciałbym jak najszybciej dotrzeć do mych rodziców, gdyż oni zawsze się o mnie niepokoją, gdy jestem poza domem. Dotychczas zawsze wracałem zgodnie z obietnicą i wyobrażam sobie jak moja nieobecność musi ich niepokoić. Darzą mnie tak wielką miłością i nie raz mówili, że beze mnie zginą, gdyż na mnie opiera się ich nadzieja kontynuowania naszej dynastii i oddawania czci naszym przodkom. Mniej dbam o samego siebie niż o mego ojca i matkę i muszę czynić to, co ich zadawala, gdyż po to żyję’.
Sawitri rzekła: ‘O mężu, otrzyj swe łzy, gdyż dzięki ascezie, której się poddałam i dzięki mej ofierze zapadająca noc nie powinna być groźna ani dla ciebie, ani dla twych rodziców’.
Sawitri zdecydowana, aby ruszyć w drogę powrotną mimo zapadającej nocy, powstała z ziemi, pomogła wstać swemu mężowi i uchwyciła w dłoń siekierę, którą on poprzednio niósł, aby przy jej pomocy go bronić. Otoczywszy jego talię lewą ręką i zarzuciwszy sobie jego prawą rękę na swe lewe ramię, zanurzyła się w nocną ciemność. Satjawat rzekł: ‘O piękna, zdaj się na mnie, gdyż rozpoznaję drogę, którą oświetla blask księżyca. Jest to ta sama droga, którą szliśmy dziś rano w głąb lasu, zbierając owoce’.
Dokładnie w tym samym czasie, gdy Sawitri i Satjawat wędrowali nocą w kierunku swojej pustelni motywowani chęcią ugaszeniu niepokoju ich rodziców, ojciec Satjawata, król Djumatsena, odzyskał wzrok. Ponieważ zapadała coraz głębsza noc, zaczął wraz ze swą żoną coraz bardziej niepokoić się o swego syna i synową i szukać ich w różnych miejscach. Każdy najmniejszy dźwięk wzbudzał w nich nadzieję i traktując go jako znak ich powrotu, biegli w jego kierunku trochę jak szaleńcy z ciałem i stopami poranionym od cierni i trawy kuśa. Zamieszkujący pustelnię bramini próbując ich uspokoić, sprowadzili ich z powrotem do pustelni, gdzie zaczęli opowiadać im starożytne opowieści o czynach wielkich królów. Oni z kolei zaczęli wspominać różne wydarzenia z dzieciństwa ich syna, przerywając je lamentem i okrzykami: ‘O nasz wspaniały synu i wspaniała synowo, gdzie się podziewacie?’ Bramini uspokajali ich, dowodząc, że dzięki mocy swych własnych umartwień wiedzą, że ich syn pozostaje przy życiu, gdyż jest chroniony przez ascezę i samokontrolę swej oddanej mu żony obdarzonej wszelkimi dobrymi znakami i że on sam jest obdarzony znakami wróżącymi dobry los.
I wkrótce ku zadowoleniu wszystkich dostrzeżono Sawitri i jej męża powracających do pustelni.
Bramini rozpalili ogień i gdy wszyscy zasiedli wokół ognia, zaciekawiony król zapytał swego syna, dlaczego razem ze swą żoną wrócił do pustelni tak późną nocą, choć wiedział, że będą się niepokoić ich nieobecnością. I Satjawat opowiedział im jak rąbiąc drewno, dostał silnego bólu głowy i zapadł w sen i jak po obudzeniu się ruszył pospiesznie wraz ze swą żoną z powrotem mimo zapadającego mroku, aby uciszyć ich niepokój.
Bramin Gautama rzekł wówczas, zwracając się do Sawitri: ‘O piękna, twój teść odzyskał nagle swój wzrok. Wytłumacz nam, czemu zawdzięcza on swe szczęście. Powiedz nam całą prawdę. Masz moc równą samej bogini Sawitri i z całą pewnością wiesz o tej sprawie wszystko’.
Sawitri rzekła: ‘O braminie, swego czasu prorok Narada przewidział dzień i godzinę śmierci mego męża. I był to dokładnie dzisiejszy dzień i dlatego cały dzień nie opuszczałam go na krok. Gdy mój mąż zapadł w sen-omdlenie, po jego duszę przyszedł sam bóg umarłych Jama. Nie chcąc zejść z wyznaczonej dla mnie ścieżki Prawa, wychwalałam boga umarłych moją szczerą i uczciwą mową i otrzymałam od niego w zamian pięć darów. Obiecał mi przywrócić wzrok i królestwo mojemu teściowi, obdarować zarówno mego ojca jak i mnie samą setką synów, a mojemu mężowi zagwarantować życie trwające czterysta lat. Od dawna poddawałam się ascezie i praktykowałam dotrzymywanie przysiąg, myśląc o tym, aby zapobiec śmierci mego męża i dziś mój przeszły smutek i cierpienie przyniosły mi wielkie szczęście’.
Zebrani przy ognisku prorocy zawołali jednym głosem: ‘O dobra i szlachetna kobieto błogosławiona przez samo Prawo, niech ci będzie chwała’.
Gdy noc minęła i wzeszło słońce, asceci zgromadzili się ponownie i wykonując poranne ryty, nie zaprzestawali wychwalania Sawitri. Tego samego ranka do króla Djumatseny przybyli wysłańcy z jego królestwa, informując go, że samowładny król, który odebrał mu królestwo, został zabity przez swych własnych ministrów i że lud chce powrotu starego króla, choćby nawet był niewidomy. I gdy dostrzegli, że stary król odzyskał wzrok i cieszy się dobrym zdrowiem, podli przed nim plackiem na ziemię.
Djumatsena pożegnał więc tych, co towarzyszyli mu w czasie jego ascetycznego życia w lesie i na prośbę swego ludu udał się wraz ze swą żoną, synem i synową do stolicy swego kraju. Bramini namaścili go królewskim namaszczeniem, a jego syna Satjawata namaścili na następcę tronu. I po upływie określonego czasu Sawitri urodziła mu setkę synów, podczas gdy jej matka urodziła jej ojcu setkę jej potężnych braci”.
8. Markandeja kończy swe opowiadanie wychwalaniem praworządności Draupadi, która będąc oddaną im żoną dobrze wróży Pandawom
Mędrzec Markandeja zakończył swe opowiadanie, mówiąc:
„O Judhiszthira, opowiedziałem ci o potędze oddanej swemu mężowi żony. Sawitri dzięki swemu oddaniu uratowała samą siebie, swą matkę i ojca, swego teścia i teściową i całą dynastię swego męża. Podobnie oddana wam i wychwalana przez mędrców za swój nienaganny charakter Draupadi dobrze wam wróży i uratuje was wszystkich tak jak to już raz uczyniła, gdy dzięki oszustwu zostaliście pokonani w grze w kości”.
I tymi słowy mędrzec Markandeja uciszył ból Judhiszthiry, który nie mógł przestać boleć nad cierpieniem i trudami, których doświadcza ich niewinna żona Draupadi.