Opowieść 40:
Draupadi przynosi śmierć swemu prześladowcy Kiczace wbrew woli Króla Prawa
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
4. The Book of Virāţa,
4(46) The Killing of Kicaka, 13-23,
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen,
The University of Chicago Press.
Spis treści
6. Bhima zabija Kiczakę, udając mściwych gandharwów, mężów pokojówki Śairamdhri
7. Bhima zabija krewnych Kiczaki, którzy chcą spalić Draupadi/Śairamdhri na jego stosie pogrzebowym
W czasie, gdy królewscy dworzanie wychwalali Draupadi w ten sposób, jej mąż Judhiszthira hamując swą wściekłość wywołaną zachowaniem Kiczaki i zlany zimnym potem, rzekł do niej łagodnym głosem:
„O Śairamdhri, nie ociągaj się zbyt długo i wróć do domu Sudeszny. Żony heroicznych mężów padają często ofiarą zniewag, lecz pozostając im oddane, zdobywają te same, co oni światy. Twoi mężowie gandharwowie musieli uznać, że nie nadszedł jeszcze właściwy czas na wyrażenie gniewu i dlatego nie przychodzą ci z pomocą. Nie mając pojęcia Czasu, trzepoczesz się jak liść na wietrze, przerywając królowi Wiracie jego grę w kości. Wróć do domu kobiet, twoi mężowie z całą pewnością nie zapomną o spotykającej cię zniewadze”.
Draupadi odpowiedziała z gniewem: „O nadworny graczu, moim nieszczęściem jest to, że jestem oddana mężom, którzy są zbyt rozważni. Byle kto może kopać tych, wśród których najstarszy jest nałogowym graczem!”
(Mahābharāta, 4(46) The Killing of Kicaka, 15.30-35)
1. Draupadi/Śairamdhri pada ofiarą żądzy szefa wojsk króla Wiraty Kiczaki i odrzuca jego małżeńską propozycję
Czas na dworze u króla Wiraty biegł Pandawom szybko i nim się spostrzegli minął jedenasty miesiąc ich pobytu. I w ten sposób zbliżał się też ku końcowi trzynasty rok ich wygnania, który byli zobowiązani spędzić nierozpoznani wśród ludzi, uwieńczony jak się zdawało pełnym sukcesem. Jednakże nieoczekiwanie podczas odbywającego się w królestwie Wiraty festiwalu miłości nad ich bezpieczeństwem zawisła nagle ponura groźba.
Podczas gdy Pandawowie żyjąc na dworze u króla Wiraty pod przybranymi imionami czerpali przyjemność z wykonywanej pracy, Draupadi służąc królowej Sudesznie jako pokojówka nie potrafiła w tym naprawdę znaleźć zadowolenia. Żyła jednak pod ochroną królowej spokojnie, aż do pewnego dnia, gdy dostrzegł ją u niej jej brat i królewski marszałek Kiczaka. Płonąc żądzą, rzekł do Sudeszny: „O królowo, nigdy nie widziałem na dworze podobnej piękności. Jej słodkość odurza mnie jak zapach wina. Kim jest ta czarowna bogini, która wzburzyła mego ducha i rządzi moim sercem. Służenie tobie nie pasuje do jej urody. Oddaj mi ją. Niech mi rozkazuje i niech rozjaśnia swym blaskiem mój wypełniony niezmierzonym bogactwem pałac, bogaty we wszelkie trunki i wyszukane jadło, pełen słoni, koni i rydwanów”.
Gdy królowa Sudeszna pozwoliła mu podejść do Draupadi, rzekł do niej, będąc jak szakal, który przemawia do lwa: „O piękności, twe kształty i młodość są wspaniałe, lecz pozostawione same sobie nie przynoszą nikomu korzyści. Są jak piękna girlanda, której nikt nie nosi. Choć jesteś pełna blasku, jeszcze nie zaczęłaś rozsiewać go w koło. Zostań moją żoną. Dla ciebie porzucę wszystkie moje żony i uczynię je twymi niewolnicami. Władza już na zawsze będzie twoja”.
Draupadi odpowiedziała: „O nikczemniku, twe oświadczyny nie są ciebie godne. Zaniechaj swych planów wobec mnie, gdyż nie powinieneś w ten sposób przemawiać do niegodnej uwagi pokojówki takiej jak ja, która jest już czyjąś żoną. Żona jest droga dla każdej żywej istoty i ten kto kroczy ścieżką Prawa nie rości sobie nigdy pretensji do kobiety, która jest już czyjąś żoną. Dobry człowiek unika tego, co zakazane, a człowiek o zepsutej duszy, który stracił rozum i pożąda zakazanego owocu, zasługuje jedynie na pogardę i sam naraża się na niebezpieczeństwo. Wyrzeknij się swej żądzy wobec mnie dla własnego dobra, gdyż chronią mnie moi mężowie. Choć sama jestem istotą śmiertelną, mam za mężów pięciu gandharwów i oni zabiją cię w gniewie. Odejdź i uchroń się przed wiecznym potępieniem, gdyż znalazłeś się w ślepej uliczce. Choćbyś schował się pod ziemią, uleciał w powietrze lub znalazł się po drugiej stronie oceanu, nie uda ci się uciec przed zemstą mych mężów, którzy są mściwymi synami bogów. Twa bezwstydna prośba o zaspokojenie twej żądzy, jest równa prośbie o twą własną śmierć”.
2. Sudeszna łamie swą obietnicę chronienia Śairamdhri przed męską pożądliwością i podczas festiwalu miłości umawia ją na spotkanie sam na sam z Kiczaką
Kiczaka odtrącony pogardliwie przez Draupadi i pokonany przez rozkiełznaną i przeraźliwą namiętność rzekł do Sudeszny: „O siostro, wymyśl coś proszę, abym mógł znaleźć się z nią sam na sam, gdyż jeżeli jej nie zdobędę, popełnię samobójstwo”. Słysząc jego żałosne zawodzenie, Sudeszna zlitowała się nad nim. Mając na uwadze zarówno jego jak i swój własny cel i nie lekceważąc oburzenia Draupadi, rzekła: „O bracie, wkrótce będziemy obchodzić festiwal miłości. Przygotuj na nadchodzące święta wino i wytworne dania. Przyślę do ciebie po nie moją pokojówkę. Gdy będziesz z nią sam na sam, spróbuj ją oczarować, choć nie wiem, czy zdołasz dodać jej na tyle otuchy, by skłonić ją do miłości”.
Kiczaka uczynił tak jak mu poradziła jego siostra, a gdy nadszedł czas festiwalu, królowa Sudeszna rzekła do Draupadi: „O najmilsza, proszę cię, udaj się do pałacu Kiczaki i przynieść mi wina”. Draupadi odpowiedziała: „O królowo, nie łam swej obietnicy i nie zmuszaj mnie, aby opuściła dom kobiet i udała się do domu tego bezwstydnika. Zmuszasz mnie bowiem w ten sposób do zdradzania moich mężów. Kiczaka jest głupcem poruszanym przez namiętność. Gdy mnie zobaczy, zacznie mnie napastować. Wyślij do niego po wino jakąś inną ze swych licznych służących”. Sudeszna odpowiedziała: „O piękna, uspokój się. Nic ci z jego strony nie grozi, gdyż na pewno zostawi cię w spokoju, gdy dowie się, że ja sama cię do niego posłałam”. I wypowiadając te słowa wręczyła jej złoty puchar z przykrywką.
3. Kiczaka napastuje Draupadi/Śairamdhri na oczach Pandawów, którzy bojąc się zdradzenia swej tożsamości, nie bronią jej i pozostawiają ją samej sobie
Draupadi pełna złych przeczuć i zalewając się łzami wzięła od królowej złoty puchar i ruszyła w kierunku pokojów Kiczaki, zdając się na wyrok losu. Oddając cześć bogu słońca, rzekła: „O Surja, nigdy w niczym nie uchybiłam Pandawom, mając jedynie ich za mężów, nie pozwól więc na to, aby Kiczaka zdołał wziąć mnie siłą”. Surja słysząc błagalne słowa tej pięknej kobiety o wąskiej talii, czystej i pozbawionej jakiejkolwiek winy, zesłał jej do pomocy demona rakszasę, aby jej towarzyszył.
Gdy Kiczaka zobaczył zbliżającą się Draupadi drżącą jak łania, powstał zadowolony ze swego stolca i rzekł: „O kobieto z pięknym warkoczem, witaj. Jesteś jak poranek po bezkresnej nocy. Uszczęśliw mnie, gdyż ty jesteś moją panią. Przyodziej się w jedwabne szaty i ozdób swe ciało złotymi girlandami, muszlami i kolczykami zrobionymi ze szczerego złota. Popatrz na to piękne łoże, które przygotowałem specjalnie dla ciebie. Usiądź tam ze mną i napijmy się razem wina”. Draupadi odpowiedziała: „O Kiczaka, nie przyszłam tutaj, aby oddawać się miłości, lecz na rozkaz królowej, aby przynieść jej wina”. Kiczaka rzekł: „O piękna, niech inna służąca zaniesie królowej wino, a ty zostań tu ze mną.”.
Kiczaka uchwycił pieszczotliwie jej prawą dłoń, lecz ona wyrywając swą dłoń z jego ucisku, przewróciła go na podłogę i rzuciła się do ucieczki, szukając dla siebie ratunku w królewskim Gmachu Gry, gdzie Judhiszthira w swym ubraniu nadwornego mistrza gier grał właśnie w kości z królem Wiratą. Ścigający ją Kiczaka złapał ją za włosy i na oczach wszystkich zebranych przewrócił ją na podłogę i kopnął jak bezdomnego psa. Widząc to, oddany Draupadi na usługi przez boga słońca rakszasa uderzył go z tak wielką siłą, że Kiczaka zawirował i padł bez przytomności na podłogę, gdzie leżał bez ruchu jak drzewo o pociętych korzeniach. Obecny w Gmachu Gry Bhima zacisnął z wściekłości zęby, gotowy, by się rzucić na Kiczakę i go zabić, lecz Król Prawa, choć sam z trudem mógł na tę scenę patrzeć, ścisnął sekretnie palce swego młodszego brata, aby powstrzymać go od ataku w obawie, że swą walecznością zdradzi, kim są naprawdę.
Zalana łzami i powalona na podłogę Draupadi ignorując obecność swych bezsilnych mężów i troszcząc się o to, by nie zdradzić swej ukrywanej tożsamości i nie złamać Prawa, rzekła do króla Wiraty, rzucając wokół ogniste spojrzenia: „O królu, jak to możliwe, aby ten łajdak Kiczaka kopał w twej obecności jak bezdomnego psa mnie, która jestem oddaną żoną dla mych mężów, których wrogowie nie śpią ze strachu przed nimi po nocach i którzy nigdy o nic nie proszą, lecz zawsze obdarowują innych? Oślepiają innych swym blaskiem i samokontrolą. Są potężni i dumni. Swą siłą mogliby zniszczyć cały świat, lecz hamują się, poddając się ograniczeniom nakładanym na nich przez Prawo. I gdzie się podziali moi mężowie, potężni wojownicy, którzy zawsze bronią tych, co potrzebują ochrony i którzy włóczą się teraz gdzieś w przebraniu, gdy ja, ich żona, jestem kopana jak bezdomny pies? Dlaczego ci potężni mężczyźni są bezsilni jak eunuchy, gdy ja, ich oddana i ukochana żona, jestem kopana przez tego szubrawcę? Dlaczego mnie nie bronią? Gdzie się podziało ich nieprzejednanie, ich męskość i ich cały splendor?”
Draupadi kontynuowała: „O królu, ty sam widzisz, że zostało złamane Prawo i nie czynisz nic w mojej obronie, lecz pozwalasz na to, abym ja — niewinna kobieta i oddana swym mężom żona — była kopana w twej obecności jak bezdomny pies. W taki sposób nie zachowują się prawi królowie, który zawsze kroczą ścieżką Prawa, lecz dasjusowie przypominający jedynie swym wyglądem człowieka, którzy znęcają się nad swymi ofiarami”.
Król Wirata odpowiedział: „O nieszczęsna kobieto, widzę, że ty i Kiczaka się o coś sprzeczacie. Nie wiem jednakże ani o co się sprzeczacie, ani o co wam chodzi. Nie znając faktów, nie mogę wydać wyroku”.
Gdy królewscy dworzanie poznali fakty, przyznali rację Draupadi i wychwalając ją za jej oddanie swym mężom, potępili Kiczakę. Mówili między sobą: „Mężczyzna, którego żoną jest ta oddana mu kobieta o lotosowych oczach, zdobył wszystko i już nie będzie musiał się o nic martwić”.
W czasie, gdy królewscy dworzanie wychwalali Draupadi w ten sposób, jej mąż Judhiszthira hamując swą wściekłość wywołaną zachowaniem Kiczaki i zlany zimnym potem, rzekł do niej łagodnym głosem: „O Śairamdhri, nie ociągaj się zbyt długo i wróć do domu Sudeszny. Żony heroicznych mężów padają często ofiarą zniewag, lecz pozostając im oddane, zdobywają te same, co oni światy. Twoi mężowie musieli uznać, że nie nadszedł jeszcze właściwy czas na wyrażenie gniewu i dlatego nie przychodzą ci z pomocą. Nie mając pojęcia Czasu, trzepoczesz się jak liść na wietrze, przerywając królowi Wiracie jego grę w kości. Wróć do domu kobiet, twoi mężowie gandharwowie z całą pewnością nie zapomną o spotykającej cię zniewadze”.
Draupadi odpowiedziała z gniewem: „O nadworny graczu, moim nieszczęściem jest to, że jestem oddana mężom, którzy są zbyt rozważni. Byle kto może kopać tych, wśród których najstarszy jest nałogowym graczem!”
I po wypowiedzeniu tych słów rozpuściła swe włosy i z oczami zaczerwienionymi z gniewu pobiegła z powrotem do domu Sudeszny.
4. Rozgniewana Draupadi/Śairamdhri ignoruje słowa Króla Prawa i namawia Bhimę do natychmiastowego pomszczenia jej zniewagi i zabicia Kiczaki
Sudeszna zapytała: „O piękna, dlaczego płaczesz, powiedz mi, kto cię uderzył. Obiecuję ci, że jeszcze dziś ten kto cię znieważył poniesie karę”.
Draupadi odpowiedziała: „O królowo, to Kiczaka, do którego posłałaś mnie po wino, kopnął mnie i przewrócił na podłogę, gdy po odrzuceniu jego awansów uciekłam do królewskiego Gmachu Gry. Grający w kości król Wirata spokojnie na to patrzył i nie uczynił nic w mojej obronie, pozostawiając mnie samej sobie!”
Sudeszna rzekła: „O kobieto o pięknych włosach, jeżeli chcesz, rozkażę zabić Kiczakę, gdyż żądza odebrała mu rozum i sporządził podstępny plan zdobycia cię siłą”.
Draupadi odpowiedziała: „O królowo, zabiją go moi mężowie, których obraził. Jeszcze dziś pożegna się on z życiem!”
Płonąc niepohamowanym gniewem skupiła całą swą myśl na śmierci Kiczaka. Oczyściła swe ciało i ubranie z jego dotyku rytualną kąpielą i pod dłuższym namyśle doszła do przekonania, że jej mąż Bhima jest tym, kto potrafi zrealizować jej zemstę.
Mimo późnej nocy opuściła swój pokój z silnie wzburzonym umysłem i ruszyła na poszukiwanie swego obrońcy Bhimy. Podeszła do niego jak młoda jałówka, która zbliża się do byka lub jak słonica, która zbliża się do słonia. Objęła swego potężnego męża swymi drobnymi dłońmi, budząc go ze snu i rzekła do niego słodkim głosem: „O mężu, jak możesz spać tak spokojnie, gdy ten, który maltretował twoją żonę ciągle żyje? Jak możesz spać tak głębokim snem, gdy ten podły królewski marszałek, mój zacięty wróg, ciągle ogląda światło dzienne, choć popełnił przestępstwo? Jak możesz zostawiać mnie samą z moją nie pomszczoną krzywdą?”
Bhima siadł na swym łożu, potężny jak monsunowa chmura i rzekł do swej ukochanej żony: „O piękna, dlaczego przyszłaś do mnie taka późną nocą, jakby poganiał cię rozszerzający się ogień? Wyglądasz tak blado i omdlewająco. Opowiedz mi o wszystkim ze szczegółami, a ja już będę wiedział, co uczynić. Miej do mnie pełne zaufanie, gdyż zawsze będę cię bronił, gdy spotka cię jakieś nieszczęście. Powiedz mi szybko, co chcesz abym uczynił i wracaj czym prędzej do swej komnaty, zanim wszyscy się obudzą”.
Draupadi odpowiedziała: „O Bhima, wiesz doskonale o mym nieszczęściu, więc dlaczego pytasz? Czy nie widzisz jak żałosny jest los żony Króla Prawa? Jeszcze dziś płonę żywym ogniem na samą myśl o tym, jak ten łajdak Duhśasana zagonił mnie do Gmachu Gry i na oczach wszystkich zebranych tam mężczyzn nazwał mnie swą niewolnicą. Jaka kobieta będąca żoną i córką królów chciałaby dalej żyć po doznaniu tak strasznej hańby? Podczas naszego pobytu w lesie byłam napastowana po raz drugi przez tego łajdaka Dżajadrathę, a obecnie zostałam przewrócona na podłogę i kopnięta przez Kiczakę jak bezdomny pies, podczas gdy ten niepohamowany gracz Judhiszthira i król Wirata na to spokojnie patrzyli. Tonę po szyję w zalewającym mnie żalu. Jaki sens ma dla mnie dalsze życie? Ten łajdak Kiczaka o podłym sercu, marszałek i szwagier króla Wiraty nie da mi spokoju, dopóki będę mieszkała w królewskim domu kobiet. O pogromco swych rywali, zabij Kiczakę, gdyż moje serce pęka z potrzeby zemsty, będąc jak dojrzały i gotowy do zerwania owoc”.
Kontynuowała: „O Bhima, urągam temu niepohamowanemu hazardziście, czyli twemu najstarszemu bratu! To z powodu jego działania jestem ciągle lżona. Nikt inny tylko niepohamowany hazardzista taki jak on potrafi przegrać w kości cały swój majątek i samego siebie i wygrać życie w dżungli. Jego majątek był tak wielki, że nawet gdyby zakładał się o stawkę tysiąca monet każdego ranka i wieczora przez wiele lat, nie zdołałby go wyczerpać. Wyzywając go do współzawodnictwa, oskubano go z majątku i władzy i teraz siedzi jak oniemiały, pogrążony głęboko w swych myślach. On, który miał kiedyś na zawołanie dziesięć tysięcy ozdobionych złotem koni, zarabia teraz na życie jako nadworny mistrz gier! Na jego rozkazy czekało kiedyś sto tysięcy wspaniałych mężczyzn, a sto tysięcy niewolnic zatrudnionych w jego kuchni karmiło dniem i nocą niekończący się strumień gości. I teraz on, który obdarowywał innych tysiącami monet, stracił wszystko, dlatego że podjął wyzwanie do gry. Wielu śpiewaków i poetów o pięknych głosach towarzyszyło mu kiedyś od rana do wieczora. Tysiące proroków czekało na to, aby go zobaczyć. Udzielał wsparcia wszystkim niewidomym, starym, bezbronnym i pozbawionym środków do życia. I choć nigdy niczym nie zasłużył sobie na pogardę, dostał się do piekła i usługuje teraz królowi Wiracie! On, Król Prawa, nadał sobie imię Kanka i pełni rolę nadwornego mistrza gier! On, któremu daninę płacili wszyscy królowie, zarabia teraz u króla Wiraty na życie! On, który sprawował władzę nad wszystkimi królami, oświetlając całą ziemię swym blaskiem, znalazł się teraz we władzy innych! On, na którego w jego własnym Gmachu Zgromadzeń czekali królowie i prorocy, zajmuje teraz miejsce poniżej nich wszystkich! Trudno nie czuć żalu, patrząc na to, jak on, Król Prawa, usługując królowi, zarabia na życie! Tonę z żalu w tym morzu smutku!
O Bhima, nie zrozum mnie źle, ale to żal przeze mnie przemawia. Gdy walczyłeś na rozkaz króla Wiraty z tygrysami, bawołami i lwami i królowa patrzyła na walkę z zaciekawieniem, ja sama byłam bliska omdlenia. Gdy ona to dostrzegła, rzekła do swych dam dworu: ‘Ta nowa pokojówka musi być kochanką kucharza i dlatego niepokoi się o niego, gdy walczy z dzikimi zwierzętami. Trudno zrozumieć serce kobiety, choć trzeba przyznać, że tych dwoje do siebie pasują. Ona jest piękna, a on przystojny’. Gdy ona tak o mnie mówi, czuję się bardzo źle. Opłakuję Judhiszthirę i nie mam siły, aby dalej żyć.
Nie mogę też przestać opłakiwać Ardżuny. On, który kiedyś pędząc samotnie na swym rydwanie pokonywał bogów, ludzi i węże, wyrzekł się teraz swej męskości i został mistrzem tańca, ucząc tańca i śpiewu córkę króla Wiraty! On, który nasycił kiedyś Ogień Lasem Khandawa nosi teraz strój eunucha, którym pogardza cały świat! Tak jak kiedyś wrogowie drżeli na dźwięk naciąganej cięciwy jego łuku, tak teraz na dźwięk jego pieśni trzepoczą się w tańcu piękne kobiety. Diadem zdobiący jego głowę zastąpiły warkocze i zamiast boskiej broni zdobią go złote kolczyki. On, którego rydwanu nie śmieli kiedyś wyprzedzać nawet najbardziej odważni królowie, ukrywa się przebrany za mistrza tańca i sługę młodych dziewic! Jego widok sprawia mi ból i gdy widzę go na służbie u króla Wiraty ozdobionego złotą biżuterią, z konchą w dłoni, z utrefionymi włosami i w otoczeniu młodych tancerek, łamie mi się serce i miesza mi się rozum!
Jak dobrze, że choć matka Pandawów, Kunti, nie wiec nic o tym, do czego został zmuszony jej syn Ardżuna i jak głęboko ten niemądry gracz Judhiszthira się pogrążył. Gdy patrzę na nieustraszonego wojownika Sahadewę przebranego za nadwornego pasterza i starającego się zdobyć łaskę króla Wiraty, krew odpływa mi z twarzy, szczególnie, że Kunti w rozmowie ze mną często podkreślała jego wysokie urodzenie, szlachetne zachowanie i charakter. Podobnie wielki wojownik Nakula wyposażony w urodę i inteligencję i słynący ze swej umiejętności władania mieczem czeka teraz cierpliwie na przybycie króla Wiraty, by pokazać mu konie. Gdy na to wszystko patrzę tonę w morzu żalu, który sprowadził na nas swym działaniem Judhiszthira i pytam sama siebie, dlaczego ciągle pozostaję przy życiu.
O Bhima, to z przyczyny tego gracza Judhiszthiry włóczę się po królewskim pałacu w przebraniu pokojówki i usługuję królowej. Spójrz na moje poniżenie. Jestem przecież księżniczką! Godzę się biernie z wyrokiem losu jak umierający, który czeka na śmierć. Wiem, że zmienny jest los przedsięwzięć człowieka, jego triumf z łatwością przekształca się w klęskę, a klęska w triumf. Nie zapominając o tym, że to co przynosi człowiekowi triumf, przynosi mu również klęskę, ciągle czekam na to, że wy moi mężowie wrócicie do życia! Powiadają, że mężczyźni najpierw dają, a potem proszą. Najpierw zabijają, a potem sami zostają zabici. Najpierw powalają swego wroga, a potem sami zostają powaleni. Wiem, że los uniesie wszystko i nie można uniknąć wyroków losu i dlatego czekam na jego wypełnianie się go do końca. Nie tracę jednak nadziei, że dobry los do nas wróci i czekam, aż powrócicie do życia, gdyż jak powiadają, wówczas gdy czyjeś przedsięwzięcia nie dają rezultatów bez względu na to jak dobrze są prowadzone, należy starać się o powrót swego dobrego losu.
Zastanawiasz się pewnie, po co ci to wszystko ja nieszczęsna mówię? Czy można się jednak dziwić się temu, że ja, żona i córka królów, nie chcę dalej żyć w sytuacji, w której się znalazłam? Moja boleść przynosi hańbę na wszystkich potężnych Bharatów, Panćalów i Pandawów. Jakaż kobieta zdołałaby znieść takie jak moje poniżenie, będąc najpierw wyniesiona na szczyty przez swych braci, mężów, teściów i synów? Będąc dzieckiem musiałam obrazić Zapładniającego Świat i to jego niełaska sprowadziła na mnie to nieszczęście. Sam wiesz, jak wielkie było kiedyś moje szczęście i jak wielkie jest moje nieszczęście teraz, gdy zostałam zredukowana do roli służącej i nie mogę znaleźć spokoju.
Człowiek nie potrafi zrozumieć biegu swego losu i jest bez wątpienia wyrokiem losu to, że potężny wojownik Ardżuna jest jak ogień, który się wypalił. Ty sam, który jesteś jak Indra, patrząc na mnie widzisz inną kobietę niż ta, którą oglądałeś przedtem, która stoi o wiele niżej ode mnie. Nie zasłużyłam na takie poniżenie. Ja, na której rozkazy była kiedyś cała ziemia, czekam teraz potulnie na słowa królewskiej żony! Ja, która miałam tysiące służących, sama teraz usługuję! Spójrz na moje delikatne dłonie. Sam przyznasz, że nie wyglądają już tak jak dawniej”.
Pokazując Bhimie swe dłonie, kontynuowała: „O Bhima, ja, która nigdy przedtem nie zaznałam strachu, staję teraz przed królem Wiratą jak zastrachana ulicznica, czekając na jego rozkaz i pytając go potulnie, czy jest zadowolony z pasty sandałowej, którą dla niego przygotowałam!”
Zalewając się łzami wypowiadała swe żale, patrząc swemu mężowi prosto w oczy. Wzdychała raz po raz, mówiąc łkającym głosem: „O Bhima, moje przestępstwo wobec bogów nie może być błahe, skoro wolę umrzeć niż żyć dalej w tym moim nieszczęściu”.
Bhima ze złamanym sercem przytulił jej spuchnięte i stwardniałe dłonie do swej twarzy i roniąc łzy, rzekł: „O piękności o pełnych biodrach i wąskiej talii, hańba mym silnym ramionom i Gandiwie Ardżuny, że twe delikatne dłonie zdobione kiedyś czerwoną henną stwardniały. Chciałem natychmiast zabić Kiczakę w Gmachu Gry króla Wiraty, lecz Król Prawa powstrzymał mnie swym spojrzeniem. Ciągle płonę na samą myśl o utracie naszego królestwa i o tym, że nie zabiłem jeszcze Kaurawów, Karny i Śakuniego i że nie uciąłem jeszcze głowy temu ucieleśnieniu zła Duhśasanie. Wspomnienie mojej niemocy tkwi w mym sercu jak cierń. Pohamuj jednak swój gniew i nie niszcz Prawa. Gdyby Król Prawa usłyszał, jak bardzo nas potępiasz za swe cierpienie, skończyłby sam z sobą. To samo uczyniłby Ardżuna i bliźniacy Nakula i Sahadewa. A gdy oni udadzą się do innych światów, ja sam nie potrafię przetrwać na ziemi.
O mądra kobieto, pohamuj swój gniew i nie porzucaj ścieżki oddanej swemu mężowi żony. Wytrwaj tak jak inne kobiety, które zyskały sławę. Na pewno słyszałaś o Sukanji, która nigdy nie zeszła ze ścieżki Prawa i choć była księżniczką, zamieszkała w lesie ze swym mężem Bhargawą Cjawaną, który stał się gniazdem dla mrówek, aby uciszyć jego gniew. Słyszałaś też zapewne o córce króla Dźanaki Sicie, która udała się za swym mężem Ramą na wygnanie do lasu i choć doznała wielkich cierpień porwana przez rakszasę Rawanę, zawsze pozostawała oddaną swemu mężowi żoną. Podobnie księżniczka Lopamudra, która zrezygnowała z wszelkich wygód życia w pałacu i rozpoczęła ascetyczne życie u boku swego męża, proroka Agastji. Nie pogrążaj się w żalu i znieś bohatersko ten krótki już okres czasu, który musimy jeszcze spędzić na wygnaniu. Zostało nam już jedynie półtora miesiąca”.
5. Draupadi/Śairamdhri przekonuje Bhimę, że Czas dojrzał do realizacji zemsty na Kiczaku mimo sprzeciwu Króla Prawa
Draupadi rzekła: „O Bhima, wylewam łzy, bo miarka się przebrała i nie potrafię już dłużej kontrolować mego cierpienia i nie potrafię przestać krytykować króla. To sam Czas dojrzał do tego, aby zabić Kiczakę. Żona króla Wiraty sądzi, że przewyższam ją urodą i jest pełna obaw, że król zakocha się we mnie i ona straci jego łaskę. Widząc stan jej umysłu i postrzegając sprawy w fałszywym świetle, niegodziwy Kiczaka zaczął mi się oświadczać, wzbudzając tym bezustannie mój gniew. Kontrolując wybuch swego gniewu, ostrzegłam go, mówiąc: ‘O Kiczaka, zważaj na to, co czynisz, gdyż jestem ukochaną żoną pięciu gandharwów i oni cię zabiją’. On na to odpowiedział: ‘O słodko uśmiechająca się pokojówko, nie boję się gandharwów, gdyż walcząc z nimi, zabiłem ich już tysiące!’ Rzekłam: ‘O Kiczaka, nie nadymaj się tak swą pychą, bo nie potrafisz pokonać nieśmiertelnych gandharwów. Obrażając mnie swymi awansami, pozostajesz przy życiu tylko dlatego, że ja sama pochodząc z dobrej rodziny, mając dobry charakter i żyjąc według Prawa, nie chcę nikogo niepotrzebnie zabijać’. Na moje słowa ten niegodziwiec odpowiedział śmiechem.
On już dawno zboczył ze ścieżki Prawa i dobra. Ma złą zarówno duszę jak i naturę i jest całkowicie we władzy swej żądzy i namiętności. Choć odrzuciłam już wielokrotnie czynione mi przez tego prostaka awanse, on ich nie zaprzestaje. Wolę pożegnać się z życiem niż być ich ofiarą. Czy nie widzisz, że w czasie gdy wy wszyscy dokładacie wszelkich starań, żeby żyć według Prawa, Prawo ginie, bo podczas gdy wy dotrzymujecie wiernie swej umowy, umiera wasza żona. Broniąc swej żony, bronicie swych dzieci, a gdy dzieci są chronione, chroniona jest również dusza. Czyż obowiązkiem wojownika w każdym stadium jego życia nie jest pokonywanie jego wrogów?
Dlaczego nie bronisz swej żony? Kiczaka przewrócił mnie na podłogę i kopnął mnie jak psa, podczas gdy ty sam i Król Prawa biernie na to patrzyliście. Czyżbyś zapomniał o tym, jak obroniłeś mnie przed atakiem Dżatasury i jak pokonałeś razem ze swymi braćmi Dżajadrathę? Zabij tego łotra Kiczakę, który mnie lekceważy! Będąc faworytem króla Wiraty, nie daje mi spokoju. Zmiażdż tego oszalałego z miłości prostaka, jakby był glinianym naczyniem, gdyż on jest przyczyną mojej niedoli! Jeżeli nie uczynisz tego następnego ranka, wypiję truciznę, gdyż wolę natychmiast umrzeć niż żyć tak dalej!”
6. Bhima zabija Kiczakę, udając mściwych gandharwów, mężów pokojówki Śairamdhri
Tuląc swą twarz do piersi Bhimy, Draupadi roniła łzy. Bhima objął ją swym potężnym ramieniem i próbował uspokoić, a gdy myślał o Kiczaku, zagryzał wargi. Rzekł: „O najdroższa żono, uczynię to, o co mnie prosisz. Jeszcze dziś zmasakruję Kiczakę i cały jego ród. Umów się z nim na wieczór i pozbądź się raz na zawsze swego smutku i gniewu. Umów się z nim w tanecznym pawilonie, gdzie w ciągu dnia odbywają się lekcje tańca i który jest pusty nocą. Znajduje się tam łoże stojące na twardych nogach. Pokażę mu tam jego zmarłych przodków. Uważaj jednak, aby nikt cię nie zobaczył, gdy będziesz się z nim umawiać i gdy będziesz sprawdzała, czy on tam już przyszedł”.
Gdy noc się skończyła i nadszedł poranek, Kiczaka udał się do królewskiego pałacu i gdy zobaczył Draupadi, rzekł do niej zuchwale: „O kobieto o pełnych biodrach, umów się ze mną na spotkanie. Już wczoraj mogłaś poznać moją potęgę. Przewróciłem cię i kopnąłem na oczach króla Wiraty i on ciebie nie bronił, gdyż jest on jedynie królem z nazwy. To ja, jego królewski marszałek, jestem rzeczywistym królem Matsji. Uszczęśliw mnie swą miłością. Obdaruję cię za to setką złotych monet, setką niewolnic, setką niewolników i rydwanem zaprzężonym w muły. Ja sam zostanę twym niewolnikiem”.
Draupadi odpowiedziała: „O Kiczaka, spełnię twą prośbę, jeżeli obiecasz mi, że nikt się nie dowie o naszym spotkaniu. Nie chcę bowiem, aby dowiedzieli się o naszej schadzce moi mężowie gandharwowie”.
Kiczaka odpowiedział: „O kobieto o rajskich udach, uczynię wszystko, czego ode mnie żądasz, gdyż tracę rozum z miłości. Przyjdę zupełnie sam do twej pustej sypialni i żaden z twoich mężów się o tym nie dowie.
Draupadi rzekła: „O Kiczaka, umówmy się lepiej późnym wieczorem w tanecznym pawilonie, który zbudował król Wirata i który nocą stoi pusty. Moi mężowie nie będą mnie tam szukać”.
Po tej rozmowie Kiczaka niesiony na potężnej fali uciechy ruszył w kierunku swego domu, nieświadomy tego, że spotkał samą śmierć, która przybrała formę pokojówki. Będąc niezwykle czuły na słodki zapach perfum, ornamenty i girlandy, upiększył swe ciało poddając się czarowi miłości. I gdy czas, który pozostał mu do wieczora, płynął mu powoli, oddał się rozmyślaniom nad czekającą go przyjemnością. I on, który miał wkrótce utracić wszelkie światło, rozbłysnął jarzącym blaskiem jak lampa, której wypala się knot. Ogłupiały przez miłość i wyprowadzony w pole przez swą próżność ledwie zauważył jak minął dzień i nadszedł upragniony wieczór.
Draupadi z kolei, której czas pozostały do wieczora wydał się długi jak miesiąc, udała się do kuchni, aby porozmawiać z Bhimą. Rzekła: „O mój mężu o potężnych ramionach, umówiłam się z Kiczaką na spotkanie w tanecznym pawilonie tak jak kazałeś. Gdy zapadnie zmrok przyjdzie on tam zupełnie sam. Zmasakruj tego niegodziwca ogłupionego przez miłość, który w swej bucie pogardza siłą gandharwów! Wyrwij z niego życie tak jak słoń wyrywa z ziemi słomę i osusz tym łzy mojej niedoli! Bądź błogosławiony i dumny ze swego czynu”.
Bhima odpowiedział: „O kobieto o pięknych biodrach, przynosisz mi dobrą wiadomość, gdyż myśl o zabiciu Kiczaki sprawia mi taką samą przyjemność jak myśl o zabiciu demona Hidimby. Przysięgam na mych braci, że powalę Kiczakę tak jak Indra powalił Wrtrę. Zmiażdżę też wszystkich chcących go pomścić Matsjów. Zabiję też wkrótce Durjodhanę i odzyskam utraconą ziemię. A Król Prawa skoro tego chce, niech czeka bezczynnie na dworze u króla Wiraty!”
Draupadi rzekła: „O Bhima, zabij Kiczakę bez świadków tak jak obiecałeś”.
Bhima rzekł: „O nieśmiała kobieto, uczynię to, o co mnie prosisz. W ciemnym mroku zmiażdżę głowę tego niegodziwca, który śmiał pożądać tego, co jest dla niego niedostępne!”
Bhima wszedł pierwszy do tanecznego pawilonu, gdzie ukrył się w ciemnościach i czekał na przybycie Kiczaki, kryjąc się jak lew polujący na jelenia. Gdy nadeszła umówiona godzina spotkania, Kiczaka wszedł do pokrytego ciemnościami tanecznego pawilonu ozdobiony złotem i girlandami, mając swą myśl skoncentrowaną na miłości. Podszedł do stojącego tam łoża, na którego brzegu usiadł przedtem Bhima i pogłaskał go miłośnie po ramieniu, nie wiedząc, że dotyka swą własną śmierć. Ogłupiony miłością i złakniony przyjemności zbliżył się doń jeszcze bardziej i rzekł z uśmiechem: „O piękna, przybiegłem tu do ciebie bez zwłoki, aby obdarować cię wszelkim bogactwem. Weź mnie w swe ramiona, gdyż jak to mówią należące do mnie kobiety, na całym świecie nie ma mężczyzny, który byłby wspanialszy i przystojniejszy ode mnie”.
Na te słowa Kiczaki Bhima zerwał się z łoża i roześmiał się prosto w twarz niegodziwca. Rzekł: „O Kiczaka, jakże jesteś przystojny i pełen fanfaronady! Nigdy jednak dotąd nie byłeś aż tak nierozważny!” Z tymi słowy złapał go za jego ozdobione i wyperfumowane włosy, które jednak Kiczaka natychmiast wyrwał z jego dłoni i sam niezwykle silny uchwycił Bhimę za jego potężne ramiona. Zaczęli się mocować jak dwa potężne słonie walczące o samicę. Gdy Bhima zachwiał się pod siłą jego uderzenia, Kiczaka cisnął go na kolana, lecz Bhima natychmiast się zerwał jak jadowity wąż po uderzeniu go kijem. I gdy pijani swą siłą, dwaj potężni mężczyźni mocowali się w samym środku nocy w tym opustoszałym tanecznym pawilonie, budynek drżał w posadach od huku ich upadających ciał i ich potężnego ryku. W końcu gdy Bhima zauważył, że Kiczaka zaczyna słabnąć od uderzeń jego pięści, ścisnął jego piersi tak potężnie, że Kiczaka zemdlał. Uchwycił go wówczas za włosy i zaryczał potężnie jak głodny tygrys, który upolował antylopę. Uderzając wściekle zaciśniętymi pięściami w jego stopy, dłonie i głowę, wepchnął je do wewnątrz jego ciała, aż pozostał z niego jedynie jego kadłub tak jak kiedyś z dzikiej bestii, którą pokonał Śiwa.
Gdy z Kiczaki pozostała już jedynie poszarpana bezkształtna bryła mięsa, Bhima rzekł do Draupadi: „O córko króla Drupady, popatrz, co zostało z twego uwodziciela!” I po zabiciu Kiczaki i ugaszeniu swego gniewu Bhima wrócił do kuchni.
7. Bhima zabija krewnych Kiczaki, którzy chcą spalić Draupadi/Śairamdhri na jego stosie pogrzebowym
Śmierć Kiczaki ucieszyła i uspokoiła Draupadi. Podeszła do strażników i rzekła: „O strażnicy, udajcie się do tanecznego pawilonu, gdzie leżą zwłoki królewskiego marszałka Kiczaki. Został on zabity przez moich mężów gandharwów za to, że śmiał pożądać kobiety, która należy do kogoś innego”.
Tysiące strażników rozświetlając sobie ciemność pochodniami ruszyło w kierunku tanecznego pawilonu. Wewnątrz zobaczyli martwe ciało Kiczaka obryzgane krwią. Patrząc na nie ze zgrozą pytali: „Gdzie się podział jego kark i głowa? Gdzie się podziały jego stopy, nogi, ręce i dłonie?” I widząc tę straszną masakrę, doszli do wniosku, że został on faktycznie zabity przez boskich muzyków gandharwów.
W tanecznym pawilonie zaczęli gromadzić się również krewni Kiczaki. Otoczyli zwartym kołem jego martwe ciało i płakali, patrząc ze zgrozą na to, co z niego zostało. Wyglądał jak wielki żółw wyciągnięty siłą na suchy ląd lub jak demon danawa zabity przez Indrę. Myśląc o rytach pogrzebowych, uchwycili martwe ciało, aby wynieść je na zewnątrz. Zobaczyli tam Draupadi opierającą się kolumnę. Jeden z nich zawołał: „Zabijmy tę ladacznicę, która jest przyczyną śmierci Kiczaki. Spalmy ją razem z nim na jego stosie pogrzebowym. Niech Kiczaka czerpie z niej przyjemność nawet po śmierci”. Rzekli do króla Wiraty: „O królu, Kiczaka został zabity z powodu tej kobiety. Daj nam pozwolenie, aby ją spalić razem z nim na jego stosie pogrzebowym”.
Wirata widząc, że krewni Kiczaki przewyższają go siłą, przychylił się do ich prośby. Krewni Kiczaki złapali więc drżącą jak liść na wietrze i omdlewającą ze strachu Draupadi, związali ją i ruszyli z nią w kierunki terenu kremacji zwłok, podczas gdy ona przywoływała na pomoc swych obrońców, wypowiadając imiona, które Judhiszthira nadał Pandawom zanim schronili się na dworze u króla Wiraty: „O Dżaja, Dżajanta, Widżaja, Dżajatsena, Dżajadbala obrońcie mnie przed krewnymi Kiczaki, którzy mnie porwali. O impulsywni i bohaterscy gandharwowie, przybądźcie mi z pomocą!”
Gdy Bhima usłyszał nawoływania Draupadi zerwał się natychmiast z łoża i ruszył jej z pomocą. Opanowany przez morderczą wściekłość rozciągnął swe ciało do olbrzymich rozmiarów i wydarł się siłą na zewnątrz. Gnając w pośpiechu jak wiatr, powalał po drodze potężne drzewa swymi udami i gdy wpadł jak burza na teren kremacji, rzucił się z impetem na krewnych Kiczaki, wymachując potężnym drzewem jak berłem samej śmierci.
Krewni Kiczaki gotowi do podpalenia stosu pogrzebowego najstarszego z nich, widząc zbliżającego się do nich Bhimę, wzięli za gandharwę i zadrżeli ze strachu i rozpaczy. Jeden z nich rzekł: „O bracia, zbliża się do nas potężny gandharwa, wymachując wyrwanym drzewem. Uwolnijmy lepiej tę piękną pokojówkę, która jest jego żoną, zanim nas wszystkich pozabija”.
Uwolnili więc Draupadi i sami zaczęli uciekać w kierunku miasta. Bhima widząc ich uciekających, pognał za nimi i wszystkich ich pozabijał, po czym powrócił do Draupadi i rzekł: „O niewinna kobieto, nie masz się już czego obawiać, gdyż wszyscy ci, którzy odważyli się ci naprzykrzać, leżą już martwi. Wróć więc do miasta. Ja sam udam się tam inną drogą”.
Stu pięciu krewnych Kiczaki zabitych przez Bhimę leżało na ziemi jak powalony przez burzę las i razem z zabitym poprzednio Kiczaką było ich wszystkich stu sześciu. Matsjowie gromadzili się wokół pobojowiska i widząc ich pokonanych byli zdumieni i nie wiedzieli, co powiedzieć.
8. Król Wirata z obawy przed zemstą jej mężów prosi Draupadi/Śairamdhri o opuszczenie jego królestwa, lecz ostatecznie zgadza się aby pozostała jeszcze kilkanaście dni
Matsjowie udali się do króla Wiraty i rzekli: „O królu, gandharwowie, którzy są mężami pokojówki królowej zabili ponad stu krewnych twego marszałka Kiczaki, a uwolniona z ich rąk pokojówka, wróciła do twojego pałacu. Pozbądź się jej, gdyż jej obecność zagraża całemu miastu. Ona sama jest bardzo piękna, podczas gdy jej boscy mężowie są bardzo potężni, a człowiek jest słaby i poszukuje seksualnej przyjemności. Obroń nasze miasto przed zniszczeniem, które może nań przynieść ta piękna pokojówka”.
Król Wirata wysłuchał uważnie głosu swego ludu i rzekł: „O Matsjowie, zróbmy to, co należy. Wykonajmy dla Kiczaki i jego krewnych ryty pogrzebowe, paląc ich ciała na jednym stosie ozdobionym wokół klejnotami i kadzidełkami”. I ponieważ był przerażonym tym, co się stało, rzekł do swej żony Sudeszny: „O królowo, poproś swą pokojówkę w moim imieniu, aby opuściła mój pałac, gdyż boję się zniszczenia, które na mój lud mogą sprowadzić jej mężowie gandharwowie. Ja sam nie mogę jej tego powiedzieć, bo mogę ściągnąć na siebie zemstę gandharwów, ale na kobiecie mścić się nie będą”.
Tymczasem Draupadi uratowana dzięki sile Bhimy z rąk krewnych Kiczaki po oczyszczeniu w wodzie swego ubrania i wszystkich członków powróciła do królewskiego pałacu, będąc jak młoda sarna przestraszona przez tygrysa. Mężczyźni rozbiegali się na jej widok w obawie przed gandharwami, a niektórzy ze strachu zamykali oczy. Gdy zobaczyła w kuchni Bhimę rzekła w jedynie dla nich zrozumiałym języku: „O Bhima, niech będzie chwała królowi gandharwów, który obronił mnie przed spaleniem”. Bhima odpowiedział: „O piękna, mężczyzna, który zabłąkał się tutaj na wezwanie kobiety, usłyszał jej słowo i odszedł, nie pozostawiając niespłaconego długu”.
Draupadi przechodząc niedaleko tanecznego pawilonu, zobaczyła tam Ardżunę udzielającego lekcji tańca królewskim córkom. Gdy one również ją dostrzegły, rzekły: „O pokojówko, jakie to szczęście, że udało ci się powrócić. Jakie to szczęście, że Kiczaka i jego krewni, którzy napastowali cię niewinną i czystą i chcieli cię zabić, sami zostali zabici”.
Ardżuna zapytał: „O pokojówko, opowiedz mi w jaki sposób udało ci się uwolnić z rąk krewnych Kiczaki i kto ich zabił?”
Draupadi odpowiedziała: „O Brihannada, żyjesz sobie wygodnie w domu królewskich kobiet i cóż cię mogą obchodzić losy królewskiej pokojówki? Nie doświadczasz takiego samego jak ona smutku. Czy pytasz mnie nieszczęsną o to dla własnej rozrywki?”
Ardżuna odpowiedział: „O piękna, nie znasz mnie, lecz wierz mi, że ja, mężczyzna zredukowany do bycia monstrum, sam doświadczam smutku ponad zwykłą miarę”.
Draupadi udała się do komnat królowej i gdy Sudeszna ją zobaczyła, rzekła: „O pokojówko, jesteś młoda i nikt nie dorówna ci urodą. Król Wirata błogosławi cię i prosi, abyś opuściła jego pałac, gdyż obawia się ataku twoich mężów gandharwów”. Draupadi odpowiedziała: „O królowo, poproś w mym imieniu króla, aby pozwolił mi tu zostać jeszcze trzynaście dni. Po upływie tego czasu gandharwowie będą wolni od swych zobowiązań i przybędą tutaj, aby zabrać mnie ze sobą. Odwdzięczą się oni za twą pomoc i przyniosą szczęście królowi Wiracie i jego krewnym”. I król Wirata przychylił się do jej prośby.
9. Mieszkańcy Matsji cieszą się ze śmierci Kiczaki, którą sprowadziło nań pożądanie Draupadi/Śairamdhri
Matsjowie szczerze nienawidzili Kiczaki i jego krewnych i ostatecznie bardzo byli z ich śmierci zadowoleni. Mówili między sobą: „Krewki Kiczaka był faworytem Wiraty z powodu swej odwagi i zdolności dowodzenia królewską armią. Terroryzował on jednak mężczyzn i uganiał się za kobietami. Dobrze, że w końcu zginął z rąk gandharwów ten niegodziwiec, którego nikt inny nie mógł pokonać”.