Opowieść 53:
Kryszna planuje udać się do Hastinapury, aby dowieść winy Durjodhany i słuszności roszczeń Króla Prawa
opowiada
Barbara Mikołajewska
na podstawie fragmentów Mahābharāta,
5. The Book of the Effort,
5(54) The Coming of the Lord, 70-81.5,
w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen,
The University of Chicago Press.
Spis treści
3. Kryszna chce udowodnić winę Durjodhany jak i to, że jego śmierć jest wymierzeniem sprawiedliwości
5. Ardżuna pozostawia Krysznie decyzję, co do środków uzdrowienia ich stosunków z Kaurawami
7. Draupadi żąda wymierzenia sprawiedliwości i ukarania Kaurawów śmiercią
Kryszna rzekł: „O Królu Prawa, muszę sam udać się do Hastinapury, aby rozwiać wątpliwości wszystkich tych, którzy nie są jeszcze w pełni przekonani co do niegodziwego charakteru Durjodhany. Gdy przemówię do zebranych królów słowami, które mają na uwadze dobro wszystkich i są zgodne z Prawem, rozpoznają oni jednoznacznie, że to ty mówisz językiem Prawdy, podczas gdy przez niego przemawia żądza i zachłanność. Na spotkaniu z wszystkimi czterema kastami, na oczach wszystkich zebranych wieśniaków, zarówno młodych i starych, udowodnię, że to on ponosi za to wszystko winę. Gdy będziesz prosić o pokój nikt nie będzie mógł zarzucić ci nieuczciwości i wszyscy królowie będą urągać Kaurawom i Dhritarasztrze. Gdy cały świat opuści króla Dhritarasztrę, cóż mu pozostanie? Cóż więcej pozostanie mu do zrobienia, gdy nie będzie już Durjodhany?”
(Mahābharāta, 5(54) The Coming of the Lord, 71.25-30)
1. Król Prawa stojąc przed wyborem między wyrzeczeniem się królestwa i zabiciem wszystkich swych krewnych, szuka rady u Kryszny
W czasie gdy Sandżaja udał się z powrotem do Hastinapury, aby przekazać Kaurawom negatywną odpowiedź Judhiszthiry na apel króla Dhritarasztry, aby utrzymać pokój za cenę ich wyrzeczenia się swego królestwa, Judhiszthira stojąc w obliczu coraz bliższej perspektywy wymordowania swoich krewnym za cenę sprawiedliwości, rzekł do Kryszny, którego boską moc od dawna przeczuwał: „O Kryszna, nadszedł czas, aby zwrócić się o pomoc do przyjaciół. Nie widzę nikogo poza tobą, kto mógłby nam pomóc wybrnąć z tego nieszczęścia”.
Kryszna rzekł: „O Bharata, uczynię wszystko, o co mnie poprosisz”.
Judhiszthira rzekł: „O Kryszna, tak jak i my wszyscy, sam słyszałeś, jakie zamiary ma król Dhritarasztra. Sandżaja będąc królewskim posłem przekazał jedynie to, co myśli król. Gdyby uczynił inaczej, zasłużyłby na śmierć. W słowach Sandżaji ujawnia się więc w pełni jego dusza. Zawistny Dhritarasztra, poruszany przez niegodziwy umysł, myśli bardziej o sobie niż o innych i chce uzyskać pokój bez oddania nam naszego królestwa. To na jego rozkaz udaliśmy się na wygnanie, licząc na to, że gdy uczynimy to, co nam rozkazał, dotrzyma danego słowa i odda nam naszą własność. Bramini mogą zaświadczyć, że zrealizowaliśmy dokładnie to, co nam rozkazał. Musiał on więc stracić poczucie sprawiedliwości lub jeżeli je jeszcze posiada, ulega nadal swemu niemądremu synowi, zniewolony przez swą miłość. Myśli tylko o jego korzyści, a nas traktuje niesprawiedliwie. Ja sam traktując go ciągle jak ojca, poprosiłem go w końcu, aby dał nam we władanie chociażby pięć wiosek, czego nam odmówił, bo ten niegodziwiec Durjodhana nie zgodził się nawet na to, chcąc zatrzymać wszystko dla siebie. Czy może być coś bardziej godnego ubolewania niż takie zachowanie? Gdy człowiek wysoko urodzony patrzy z zawiścią na własność swych krewnych, traci zdrowy rozsądek i hańbi swój ród. Hańba niszczy Prawo. Zniszczone Prawo niszczy bogactwo. Nędza z kolei niszczy człowieka.
Od człowieka, który stracił majątek odwracają się krewni, przyjaciele i kapłani, będąc jak ptaki opuszczające drzewo, które przestało rodzić owoce i jest to dla niego jak śmierć. Niektórzy twierdzą, że na tym świecie wszystko opiera się na bogactwie i gdy ograbia się człowieka z jego majątku, niszczy się jego dharmę (ścieżkę Prawa), odbiera się mu jego Przyjemność i pozbawia się go Zysku, niszcząc go ostatecznie. Niektórzy osiągnąwszy ten stan wybierają śmierć, inni udają się do lasu, jeszcze inni doprowadzają się do całkowitej ruiny. Całkowicie tracą rozum, oddają się w ręce wrogów lub popadają w niewolę. Dla człowieka utrata majątku jest katastrofą gorszą od śmierci, bo wraz z majątkiem traci swe Prawo, podczas gdy naturalna śmierć jest odwieczną drogą świata i dotyczy wszystkich bez wyjątku.
Człowiek, który był zawsze biedny, nie cierpi tak bardzo, jak ten, kto stracił swój majątek. Gdy stracił go z własnej winy, obwinia o to Indrę i wszystkich bogów, ale nigdy samego siebie. Złości się na tych, których powinien utrzymywać, pomstuje na przyjaciół. Jego wściekłość opętuje go i ogłupia. Straciwszy rozum jest skłonny do okrucieństwa i kultywuje mieszanie kast i jeżeli w odpowiednim momencie nie ocknie się, wpadnie wprost do piekła. Uratuje się jedynie dzięki zdobywaniu mądrości (praktykowaniu ascezy) i gdy po odzyskaniu zdrowego rozsądku zapozna się z Wedami i znajdzie w nich oparcie, zwróci się ku Prawu. Wówczas znajdzie dla siebie oparcie w skromności, bo skromny człowiek czuje odrazę do zła i jego majątek rośnie. Jest się człowiekiem w stopniu, w którym jest się skromnym. Ten, kto jest skromny, jest niezmienny w swej prawości, o spokojnej duszy, zawsze w uprzęży swych własnych zadań i nigdy nie nastawia swego umysłu na Bezprawie lub pławi się w występku. Bezwstydnik i bezdusznik wypada poza Prawo i jest jak szudra, podczas gdy ten, kto jest skromny dostarcza oparcia bogom, Ojcom i samemu sobie i zdobywa nieśmiertelność. Tak kończą ci, którzy czynią dobro.
O Kryszna, to, co powiedziałem odnosi się też do nas. Sam widziałeś jak spędzaliśmy czas pozbawieni naszego majątku, praktykując ascezę. Będąc królami nie możemy jednak wyrzec się na zawsze naszego majątku i pozostać sobą. Musimy więc podjąć starania o odzyskanie naszego królestwa i być gotowi na śmierć. Naszym pierwszym krokiem było zbadanie, czy możemy wspólnie z Kaurawami cieszyć się naszym majątkiem na równej stopie, żyjąc w pokoju. Teraz nadszedł czas na krok następny. Aby odzyskać nasze królestwo musimy zabić Kaurawów, przynosząc na nasz ród katastrofę i zniszczenie. Czyż zabijanie własnych krewnych, przyjaciół i nauczycieli nie jest aktem największego zła?
Cóż jest pięknego w wojnie? Wojna jest niegodziwością, której wymaga od króla i wojownika jego Prawo. Wojna jest Bezprawiem, którego żąda od nas nasze Prawo. Tak jak obowiązkiem szudry jest bycie posłusznym, obowiązkiem kupca jest handlowanie, obowiązkiem bramina jest życie w ubóstwie i żebranie, naszym królewskim obowiązkiem jest zabijanie. Wojna jest chaosem i duch opuszcza pole bitewne. Siła zastępuje politykę. Zwycięstwo lub przegrana zależy od przypadku i życie lub śmierć nie jest sprawą wyboru. Jeden może zabić wielu lub wielu może zabić jednego. Tchórz może zabić bohatera, a zniesławiony łajdak osławionego zwycięzcę. Każdy może zwyciężyć lub zostać pokonany. To samo odnosi się ogólnie do okresu schyłku eonu. Wszędzie jest śmierć i zniszczenie.
Wojna w jakiejkolwiek formie jest złem. Ten, kto zabił zostaje zabity i dla niego nie ma różnicy między zwycięstwem i przegraną. Dla tych co przeżyli, przegrana jest równa śmierci, lecz zwycięzca również stracił i gdy nie będzie mógł już więcej zobaczyć swych poległych synów i braci, wstręt do życia całkowicie go pochłonie. Podczas wojny często giną ludzie skromni, szlachetni i pełni współczucia, podczas gdy gorsi od nich przeżywają. Zabijanie innych zawsze pozostawia żal i dla tych co przeżyli to, co pozostało po wojnie jest złem. W końcu odzyskują jednak siły i dążą do całkowitego wyniszczenia tego, co zostało z przeciwnika, aby uniemożliwić im dalszą wendettę. Pokonany nie może bowiem zaznać spokoju i planuje zemstę. Spokój uzyskuje tylko ten, kto pozostaje obojętny zarówno wobec swej wygranej jak i przegranej. Jednakże ten, kto rozpoczął wendetę nigdy nie zazna spokoju. Wendeta nie umiera, dopóki rodzi się nowy człowiek. Ognia wendety nie można ugasić, odpowiadając nań wendetą. To raczej jeszcze ją nasili, będąc jak wlewany do ognia ofiarnego tłuszcz. Wendety nie można ugasić i ten kto ją przeżył, jest zawsze narażony na dalszą wendetę. Dzielność wojownika jest śmiertelną chorobą pożerającą serca. Spokój można uzyskać jedynie poprzez wyrzeczenie się swej dzielności lub przez uspokojenie swego umysłu. Okrutne jest dążenie do ugaszenia wendety i uzyskania spokoju poprzez doszczętne wyniszczenie wroga aż po siedem pokoleń.
Rozpoczęcie łańcucha wendetty jest więc dla nas jak śmierć, lecz wyrzeczenie się naszego królestwa i naszych królewskich obowiązków jest również jak śmierć. Konsekwencje załamania się naszych negocjacji z Kaurawami są przeraźliwe. Nie chcemy ani wyrzec się naszego królestwa, ani zniszczyć aż do korzeni naszej rodziny”.
2. Kryszna decyduje się na udanie się do Hastinapury z intencją oczyszczenia Króla Prawa z wszelkiej winy za nadchodzącą wojnę
Judhiszthira kontynuował: „O Kryszna, ty jesteś naszym przyjacielem i wiesz wszystko. Powiedz nam, co mamy teraz uczynić? Złem jest zarówno zrezygnowanie z walki o odzyskanie naszego królestwa jak i podjęcie jej. Jak mamy uniknąć zejścia ze starożytnej ścieżki Prawa i Zysku, której byliśmy zawsze wierni i która zaprowadziła nas aż tutaj?”
Kryszna rzekł: „O Judhiszthira, sam udam się do Hastinapury mając na uwadze zarówno wasze dobro jak i dobro Kaurawów. Jeżeli uda mi się osiągnąć pokój bez krzywdy dla twej sprawy, uwolnię Kurów i całą ziemię z pętli śmierci”.
Judhiszthira rzekł: „O Kryszna, nie mogę się zgodzić na to, abyś ty sam udał się do Hastinapury. Magnaci całej ziemi podporządkowali się Durjodhanie i zbierają się w jego Gmachu Zgromadzeń. Nic nie zdołałoby uciszyć naszych serc, gdybyś stając przed ich obliczem musiał doznać zawodu”.
Kryszna rzekł: „O królu, znam dobrze niegodziwość Durjodhany, jednakże gdy podejmę tę ostatnią próbę negocjacji, żaden król ziemi nie będzie mógł nas o tę wojnę obwiniać. Jeżeli zachowają się wobec mnie niestosownie, spalę wszystkich Kurów, bo gdy się rozgniewam wszyscy ci królowie razem wzięci nie będą w stanie stawić mi czoła. Jestem niezmienny w mym postanowieniu. Moja wizyta w Hastinapurze będzie korzystna nawet wówczas, gdy uzyskam jedynie to, że nikt nie będzie winił ciebie o rozpoczęcie wojny”.
3. Kryszna chce udowodnić winę Durjodhany jak i to, że jego śmierć jest wymierzeniem sprawiedliwości
Judhiszthira rzekł: „O Kryszna, życzę ci więc szczęśliwej drogi i będę oczekiwał twego zwycięskiego i bezpiecznego powrotu. Spróbuj ułagodzić Kaurawów, abyśmy mogli wszyscy razem żyć w pokoju i w przyjaźni. Twoja przyjaźń jest niezawodna. Znasz zarówno nas jak i Kaurawów i wiesz co jest korzystne dla wszystkich Bharatów. Znasz też właściwe słowa. Udziel więc im rady zgodnej z Prawem bez względu na to, czy wyniknie z tego wojna, czy pokój”.
Kryszna rzekł: „O Judhiszthira, wysłuchałem zarówno słów Sandżaji jak i twoich dobrych słów i znam zarówno twoje jak i Kaurawów intencje. Twój duch jest nastawiony na prawość, podczas gdy ich duch jest wrogi. Ty sam za cenę pokoju byłeś gotowy zaakceptować zwrot choćby pięciu wiosek. Jednakże żebractwo wykluczasz, gdyż przystoi ono braminowi, lecz nie jest sposobem bycia wojownika, którego obowiązkiem jest zwyciężyć lub ponieść śmierć na polu bitewnym. Nie wolno mu zachowywać się tchórzliwie. Będąc wojownikiem, krocz więc wielkimi krokami i pokonaj swego wroga, nie zważając na to, że podczas waszego wygnania zawistni Kaurawowie zdołali zgromadzić wokół siebie sprzymierzeńców i urośli w siłę.
Nie widzę szans na to, aby potraktowali was jak równych sobie, bo wierzą w to, że mając po swej stronie lojalność Bhiszmy, Drony i Krypy są od was silniejsi. Nie oddadzą wam waszego królestwa po dobroci. Ich żądzy posiadania nie pokona ani sympatia, ani lękliwość, ani odwoływanie się do zasad Prawa i Zysku, skoro nie spłonęli ze wstydu, zachowując się wobec was z takim okrucieństwem na oczach Bhiszmy, Drony, Widury i całej starszyzny twojego rodu, wykorzystując podczas gry w kości twą szlachetność, gotowość do hojnych darów, samo-kontrolę i prawość. Nie miej więc żadnych skrupułów, chcąc ukarać zachowującego się w ten sposób człowieka. On i jego bracia zasłużyli sobie na śmierć z rąk sprawiedliwości. Durjodhana zranił was śmiertelnie swymi słowami, gdy pozbawiwszy was waszego majątku rzekł do swych braci: ‘O bracia, teraz Pandawowie nie mają niczego, co mogli by nazwać swym własnym. Straciwszy swe imiona, nie zdołają przetrwać. Po upływie pewnego czasu zatracą się i straciwszy swą istotę, staną się częścią przyrody’.
Chełpił się swą siłą, wypowiadając do swych krewnych swe jadowite słowa, w czasie gdy wy żyliście w dżungli na wygnaniu. Królowie i bramini nie gratulowali mu jednak zwycięstwa, lecz obciążali go winą za to, co się, stało. Uczciwy człowiek woli śmierć niż wstyd, który przynosi mu jego niegodziwe życie. Durjodhana był więc już wówczas martwy, gdy za jego brak wstydu potępili go wszyscy królowie. Niewiele potrzeba, aby zabić kogoś, kto zachowuje się w ten sposób. Jest on jak drzewo o podciętych korzeniach utrzymujące się niepewnie na swym pniu. Należy go zabić jak jadowitego węża. Nie wahaj się więc i zabij go, bo na to zasłużył. Pozostań jednak pełen szacunku i bądź nadal gotowy paść do stóp Bhiszmy i króla Dhritarasztry, który zastępował ci ojca jak i swych nauczycieli Drony i Krypy.
Muszę sam udać się do Hastinapury, aby rozwiać wątpliwości wszystkich tych, którzy nie są jeszcze w pełni przekonani, co do niegodziwego charakteru Durjodhany. Gdy przemówię do zebranych królów słowami, które mają na uwadze dobro wszystkich i są zgodne z Prawem, rozpoznają oni jednoznacznie, że to ty mówisz językiem Prawdy, podczas gdy przez niego przemawia żądza i zachłanność. Na spotkaniu z wszystkimi czterema kastami, na oczach wszystkich zebranych wieśniaków, zarówno młodych i starych, udowodnię, że to on ponosi za to wszystko winę. Gdy będziesz prosić o pokój nikt nie będzie mógł zarzucić ci nieuczciwości i wszyscy królowie będą urągać Kaurawom i Dhritarasztrze. Gdy cały świat opuści króla Dhritarasztrę, cóż mu pozostanie? Cóż więcej pozostanie mu do zrobienia, gdy nie będzie już Durjodhany?”
Kryszna kontynuował: „O Judhiszthira, z takim to zamiarem udam się do Hastinapury, chcąc osiągnąć pokój bez szkodzenia twej sprawie i zaobserwować reakcję Kaurawów na moje słowa. Kiedy uzyskam pewność, że Kaurawowie chcą wojny, wrócę do Wiraty, aby zapewnić ci zwycięstwo. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że wojny nie da się uniknąć. Słychać wszędzie przeraźliwe wrzaski dzikich zwierząt i ptaków. Wraz z nadejściem nocy słonie i konie przybierają straszne kształty, a ogień rozpala się w różnych kolorach, wróżąc zbliżające się zło i straszną śmierć, która zniszczy świat człowieka. Bądź ze swą armią gotowy do wojny. Dopóki Durjodhana żyje, dopóty nie potrafi wyrzec się prosperującego królestwa, z którego cię okradł”.
4. Kryszna zachęca do walki przerażonego wizją zniszczenia swego rodu Bhimę i poucza go, że należy podejmować wyznaczone działania, choć ich rezultat jest niepewny
Słysząc te groźne słowa Kryszny, gotowy zwykle do walki Bhima rzekł łagodnie: „O Kryszna, nie groź Kaurawom wojną i uczyń wszystko, co w twej mocy, by skłonić ich do pokoju! Zwracaj się do Durjodhany łagodnie i unikaj nieprzyjemnych słów. Jest on zaczepny, niepohamowany, impulsywny i zawistny o sukcesy innych. Ma umysł dasjusów, jest krótkowzroczny, zły z natury, odurzony władzą, gotowy do zemsty, bezlitosny i okrutny w swym języku. Prędzej umrze niż odda nam nasz majątek, gdyż uważa, że wszystko należy do niego. Trudno zawrzeć z takim człowiekiem pokój. Porzuci on bez trudu przyjaciół, złamie Prawo i dane słowo. Ulegając swej niegodziwej naturze i padając ofiarą swej wściekłości jest jak wąż sprowokowany uderzeniem trzciny. To z powodu jego szału wszyscy Bharatowie spłoną jak wysuszony słońcem las.
Wszyscy wiemy, że dotychczas było osiemnastu królów, którzy na przełomie eonów spowodowali wycięcie w pień swych wszystkich krewnych, powinowatych i przyjaciół. Jednym z nich był król asurów Bali, którego w końcu zabił Indra. Wszyscy oni zhańbili swoje dynastie. Czas musiał się zestarzeć i zbliża się nieuchronnie koniec eonu, bo na świat przyszedł ów niegodziwiec Durjodhana, aby wypalić do cna naszą królewską linię.
O Kryszna, nie chcemy być tymi, którzy sprowokowani przez Durjodhanę zrównają z ziemią cały nasz ród! Wolę pokłonić się przed nim niż zniszczyć Bharatów. Przemawiaj więc do niego łagodnie, powołując się na zasady Prawa i Zysku. Spraw, aby stał się wobec nas obojętny, bo inaczej ściągniemy na nasz ród katastrofę. Przemów prosto do serc starszyzny naszego rodu i spróbuj ułagodzić gniew Durjodhany!
Judhiszthira z całą pewnością zaaprobuje moje słowa. Ardżuna także nie chce takiej wojny, bo choć jest wśród wojowników najlepszy, jego serce jest pełne współczucia”.
Kryszna słysząc te niezwyczajne dla Bhimy słowa, wybuchnął śmiechem. Widząc go tonącego w powodzi współczucia, pomyślał, że jest on jak góra, która stała się lekka lub jak ogień, który nagle wystygł i chcąc jak wiatr rozniecić w nim ponownie gasnące płomienie, rzekł: „O Bhima, dotychczas zawsze opowiadałeś się za wojną, chcąc zetrzeć na proch tych okrutnych Kaurawów. Nie zaprzeczaj samemu sobie! Ze swym wywołującym zamęt umysłem jesteś tym, kto zawsze czuwa, czy to w dzień, czy w noc i kto wypowiada przeraźliwe, raniące słowa zemsty, rozniecając burzę samym swym westchnieniem. Zawsze kładziesz się spać oddzielnie, jęcząc przez sen jakby przygniatał cię jakiś potężny ciężar. Ci którzy cię znają, myślą nawet, że jesteś szaleńcem. Biegasz po ziemi jak zraniony słoń, wyrywając z korzeniami drzewa. Nagle się uśmiechasz lub zdajesz się wstrzymywać szloch lub siadasz na ziemi z zamkniętymi oczami, wspierając czoło na swych kolanach. Ściągasz brwi lub oblizujesz swe wargi. Zachowujesz się tak, bo jesteś doprowadzony do wściekłości przez uczynki Kaurawów!
Czyżbyś zapomniał, że przysiągłeś zabić Durjodhanę swą maczugą? Czyżbyś nagle poczuł strach, gdy wojna się zbliża? Czyżbyś dostrzegł jakieś ostrzegawcze znaki, które skłaniają cię nagle do szukania pokoju? Czyżby opanowało cię tchórzostwo, które miesza ci rozum. Takie nastawienie do ciebie nie pasuje, tak jak mówienie ludzkim głosem nie pasuje do krów, a spacerowanie do góry!
O Bhima, przypomnij sobie o swych bohaterskich czynach i o swym wysokim urodzeniu. Bądź gotowy do walki! Nie poddawaj się rozpaczy i bądź zdecydowany. Wojownik broni swej własności przy użyciu siły!”
Bhima rozgniewany słowami Kryszny rzekł: „O Kryszna, czyżbyś naprawdę mnie nie znał, że mówisz do mnie w ten sposób? To nie tchórzostwo przeze mnie przemawia. Wiesz doskonale, że nie przechwalam się swą odwagą i nie obawiam się bitwy. Jak więc ktoś, kto mnie zna tak jak ty, może mówić do mnie w tak obraźliwy sposób?
Wiem, że wychwalanie samych siebie nie należy do aryjskich zwyczajów, opowiem ci jednak o moim męstwie i sile, której nikt nie potrafi dorównać, bo twoje obraźliwe słowa wzbudziły mój gniew.
O Kryszna, gdyby niebo i ziemia miały się kiedyś ze sobą zderzyć jak dwie skały, rozerwałbym je i utrzymał na mych ramionach. Moje ramiona są jak dwie potężne maczugi! Nikt kto się dostanie w ich zasięg, nie zdoła uciec! Sam jeden potrafię zabić wszystkich wojowników atakujących Pandawów i wdeptać ich w ziemię moją stopą. Nie możesz nie znać mej siły i odwagi! Jeżeli faktycznie mnie nie znasz, poznasz mnie wkrótce, gdy rzucę się w wir bitwy. Dlaczego więc ubliżasz mi swymi niemiłymi słowami?
O Kryszna, nie straciłem swej zwykłej natury w obliczu nadchodzącej wojny i moje serce nie drży z przerażenia. Nie boję się wściekłości, choćby całego świata! To dobroć mego serca i współczucie pozwoliły mi znieść nasze nieszczęście i to one powstrzymują mnie od zniszczenia wszystkich Bharatów!”
Kryszna rzekł: „O Bhima, pohamuj swój gniew. Moje słowa podyktowane były moją troską i miłością do was. Nie próbuję być wobec ciebie władczy. Nie chciałem czynić ci wymówek, wyrażać gniewu lub wątpliwości, lecz poznać twoje intencje. Doskonale znam wielkość twego ducha i twą potężną siłę. Dostrzegam w tobie tysiąc razy więcej cnót niż ty sam w sobie widzisz. Tacy ludzie jak ty rodzą się jedynie w dynastii, której oddają cześć wszyscy królowie i żyją w otoczeniu swych krewnych i przyjaciół.
Pamiętaj, że świat nie może istnieć bez środków, którymi są działania człowieka i ten, kto o tym wie, zawsze kontynuuje swoje działanie bez względu na to, jaki rezultat przynosi jego własny wysiłek i jaki wpływ na ten rezultat ma działanie losu, nie zniechęcając się swym niepowodzeniem i nie ciesząc się sukcesem. Prawo nie jest dokładnie określone i ludzie, którzy chcą wiedzieć, jak niedokładnie określone Prawo rozróżnia między tym, co zależy całkowicie od losu i co zależy od ludzkiego wysiłku, nie dochodzą do jednoznacznych wniosków. Ten sam czynnik raz przynosi człowiekowi w jego sprawach sukces, a innym razem przynosi klęskę, bo rezultaty ludzkiego działania są zawsze niepewne. Nawet stan rzeczy oceniany w określony sposób przez mędrców, którzy potrafią przewidywać jego dalszy rozwój, może z łatwością zmienić kierunek, jak nagły poryw wiatru. Bez względu na to, jak właściwie wybrane, jak dobrze zaprojektowane i wykonane jest dane działanie, może zostać zniszczone przez los. Ludzkie działanie jednakże może również zneutralizować to, co zepsuł los. Może być także tak, że los nie przeszkodzi w działaniu podjętym przez mądrego człowieka. Takie są trzy możliwe powiązania losu z ludzkim wysiłkiem.
Przemawiając do ciebie w ten nieprzyjemny sposób chciałem dać ci do zrozumienia, że zmuszeni do podjęcia walki z Kaurawami, nie możemy liczyć na pełny sukces i zrealizowanie naszych zamiarów. Człowiek jednak powinien być wytrwały w swym działaniu i nie powinien być zbyt szybki w ‘popuszczaniu cugli’, gdy los mu sprzyja, ani w poddawaniu się desperacji i wyczerpaniu, gdy los się od niego odwraca.
Jutro rano wyruszę do Hastinapury, aby raz jeszcze spróbować zawrzeć pokój z Kaurawami bez szkody dla waszej sprawy. Jeżeli mi się to uda, wasze pragnienie zostanie zrealizowane, Kaurawów dobrobyt zostanie zapewniony, a ja sam zyskam wieczną sławę. Jeżeli jednak Kaurawowie będą upierać się przy swym stanowisku i nie zechcą oddać wam waszego majątku, należy spodziewać się wojny i terroru. A gdy dojdzie do wojny, cały ciężar jej prowadzenia spadnie na ciebie i Ardżunę. Wy dwaj będziecie ciągnąć za sobą innych. Ja sam nie zamierzam walczyć i zgodnie z życzeniem Ardżuny będę woźnicą jego rydwanu.
O Bhima, ukłułem cię mymi słowami, bo gdy poddałeś się współczuciu, nie byłem pewien stanu twojego umysłu. Swoimi słowami chciałem w tobie rozpalić ogień twej wspaniałości”.
5. Ardżuna pozostawia Krysznie decyzję, co do środków uzdrowienia ich stosunków z Kaurawami
Ardżuna rzekł: „O Kryszna, z tego co mówisz wnoszę, że mimo twej misji pokój nie będzie łatwy do osiągnięcia. Decydujesz się jednak na jej podjęcie, bo jak sam nauczasz, bez działania żaden owoc utrzymujący świat przy życiu nie dojrzeje. Poprowadź więc swą misję w jak najbardziej właściwy sposób, abyśmy mogli żyć w zgodzie z Kaurawami. Ty sam jesteś najlepszym przyjacielem zarówno nas jak i Kaurawów, tak jak Pradżapati jest najlepszym przyjacielem zarówno bogów jak i demonów asurów. Przynieś nam to, co uzdrowi zarówno nas jak i Kaurawów. Zrealizowanie celu twej misji nie powinno być dla ciebie czymś trudnym i osiągniesz go już przez sam fakt udania się do Hastinapury. Potraktuj Durjodhanę zgodnie ze swą wolą, gdyż decyzja twego umysłu będzie miała na nas decydujący wpływ. Czyż ten niegodziwiec razem ze swymi braćmi nie zasługuje na śmierć? Zazdroszcząc Królowi Prawa jego majątku i nie potrafiąc znaleźć uczciwych środków, aby go pokonać, wykorzystał jego prawość i ograbił go z jego majątku przy pomocy oszukańczej gry w kości. Wiedział doskonale, że Król Prawa nigdy nie zejdzie ze swej ścieżki Prawa i nie odrzuci wyzwania, choćby miał stracić swe życie. Pokonał nas przy pomocy nieuczciwych i nierycerskich środków i zasługuje na sprawiedliwą śmierć.
O Kryszna, nie dziwię się temu, że pragniesz działać na rzecz swych przyjaciół. Pozostaje jednak kwestia środków użytych, aby uzdrowić stosunki między nami: czy będą to środki łagodne, czy też wendeta. Jeżeli uznasz, że najlepiej ich wszystkich natychmiast zabić, nie zawahamy się, aby to uczynić. Nie wierzę w to, że można osiągnąć coś uczciwą drogą z ludźmi zdolnymi do znęcania się nad bezbronną kobietą, tak jak to uczynił Durjodhana, jego bracia i Karna. Jest to jak rzucanie nasion na zasolony grunt. Udaj się więc do Hastinapury i zadecyduj, co należy uczynić, zostawiając nam realizację twego rozkazu”.
Kryszna rzekł: „O Ardżuna, to nasi uduchowieni przodkowie zadecydowali w swej mądrości, że sprawy tego świata zależą zarówno od ludzkiego wysiłku jak i losu. W najlepszym wypadku ja sam mogę uczynić tylko to, na co pozwala mi moja ludzka forma i nie jestem w stanie wpłynąć na los.
Ten niegodziwiec Durjodhana po odrzuceniu ścieżki Prawa i Prawdy zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. Do realizacji jego niegodziwych planów zachęcają go Śakuni, Duhśasana i Karna. Wątpię, aby zgodził się on na oddanie królestwa Królowi Prawa, zanim sam i jego zwolennicy nie zostaną zabici. Nie godząc się na to, zasługuje na śmierć z czyjejkolwiek ręki, choćby mojej lub całego świata. Czas jak i on sam próbował mnie od was odsunąć, lecz ja nigdy nie zaakceptowałem jego nieczystej gry. Sam znasz doskonale jego zamiary, jak i wiesz o tym, że chcę oddać przysługę zarówno jemu jak Królowi Prawa, choć nawet ty stając w obliczu konieczności zabicia całego swego rodu stałeś się nagle podejrzliwy, jakbyś nie był mnie pewien. A przecież ty również znasz boski sekret i wiesz, że na mocy decyzji Zarządzającego Światem w tobie odrodził się Nara a we mnie Narajana, których zadaniem jest uwolnienie świata od dominacji demonów. Uczynię, co będę mógł, lecz nie spodziewam się, że uda nam się zawrzeć pokój. Durjodhana nie potrafi rozstać się z najmniejszą częścią swego majątku, choćby na krótki czas. Gdy nadejdzie właściwy moment i gdy nastawisz swą myśl na zniszczenie Kaurawów, pokonasz ich wszystkich tak jak w walce o krowy króla Wiraty.
Muszę doprowadzić do oddania władzy Królowi Prawa i raz jeszcze przyjrzeć się złu wyrządzonemu przez tych łajdaków”.
6. Nakula prosi Krysznę, by uczynił to, czego wymaga Czas, podczas gdy Sahadewa twierdzi, że tylko śmierć Durjodhany uciszy jego gniew wywołany znęcaniem się nad Draupadi
Nakula rzekł: „O Kryszna, Król Prawa, który jest człowiekiem wielkodusznym i zna Prawo przemawiał za pokojem, redukując swe żądanie zwrotu królestwa do pięciu wiosek. Bhima znając umysł Króla Prawa też przemawiał za pokojem, choć jest zawsze gotowy do użycia swej siły. Słyszałeś również stanowisko Ardżuny i sam wypowiadałeś swoje własne zdanie, z którym ja sam się całkowicie zgadzam.
Uczyń to, czego wymaga Czas. Ludzie mają w różnych sprawach różne opinie, lecz człowiek musi czynić to, czego wymaga od niego Czas. Można myśleć o danej sprawie w jeden sposób, lecz czynić coś innego. Ludzie często nie są wierni swym opiniom. Mieliśmy pewne opinie, gdy żyliśmy w dżungli, inne, gdy mieszkaliśmy incognito na dworze u króla Wiraty i teraz, gdy jesteśmy wolni, mamy jeszcze inne opinie. Gdy żyliśmy w lesie nasze myśli nie były tak skoncentrowane na odzyskaniu naszego królestwa, jak są obecnie. Dzięki twej łasce zgromadziliśmy wokół siebie siedem wielkich armii. Któż nie zadrży na widok tych potężnych wojowników o niewyobrażalnej wręcz silne i odwadze, gotowych do walki? Jakiż śmiertelnik odważy się stawić im czoła?
Przemów do Kaurawów zręcznie i łagodnie, aby swymi słowami nie rozgniewać tego głupca Durjodhany. Zrealizujesz cel Króla Prawa, Widury, Bhiszmy i Drony już dzięki temu, że osobiście udasz się do Hastinapury z posłannictwem. Widura, Bhiszma i Drona słuchając twych słów zdołają dzięki swym radom oddziałać na króla Dhritarasztrę i jego synów”.
Sahadewa rzekł: „O Kryszna, wojna jest nieuchronna. I nawet jeżeli Kaurawowie będą przemawiać za pokojem, powinieneś sprowokować ich do wojny. Bez przelewu ich krwi nie zdołam bowiem uciszyć mojej wściekłości wywołanej ich znęcaniem się nad naszą żoną Draupadi. Chcę walki z nimi nawet wówczas, gdyby było to wbrew Prawu”.
Satjaki rzekł: „O Kryszna, Sahadewa ma rację. Jedynie śmierć Durjodhany zdoła uciszyć mój gniew. Przypomnij sobie, że ty sam nie mogłeś powstrzymać swego gniewu, gdy zobaczyłeś Pandawów w skórach jelenia udających się na wygnanie do lasu. Sahadewa w swych słowach wyraził opinię wszystkich zebranych tutaj wojowników”. Satjaki nie skończył jeszcze mówić, gdy ze wszystkich stron rozległ się głośny aplauz.
7. Draupadi żąda wymierzenia sprawiedliwości i ukarania Kaurawów śmiercią
Obecna w Gmachu Zgromadzeń króla Wiraty Draupadi również przyklasnęła wojowniczym słowom Sahadewy i Satjaki, dołączając się do ogólnego aplauzu, szczególnie, że przygnębiło ją bardzo to, że nawet wojowniczy zwykle Bhima przymawiał za pokojem, gdy stanął w obliczu konieczności wymordowania całego swego rodu. Rzekła do Kryszny ze łzami w oczach: „O Kryszna, wiesz doskonale w jaki oszukańczy i nieuczciwy sposób Pandawowie zostali zrujnowani przez Durjodhanę i jego doradców. Wiesz również z jaką fałszywą pokojową intencją król Dhritarasztra wysłał Sandżaję do Pandawów. Wiesz też o tym, że choć Król Prawa za cenę utrzymania pokoju zredukował swe żądanie zwrotu królestwa do pięciu wiosek, Durjodhana nawet na to nie chciał się zgodzić. Skoro Durjodhana chce pokoju tylko pod warunkiem, że nie odda Pandawom ani kawałka należącej do nich ziemi, udawanie się do nich w pokojowej misji traci sens. Pandawowie nie mogą się zgodzić na taki pokój i są w pełni zdolni do stawienia czoła wojskom Durjodhany. Skoro próby pojednania i szczodrość Króla Prawa nie mają na nich wpływu, przeto ja sama nie mam dla nich litości. Tacy wrogowie muszą poczuć silną dłoń, jeżeli nie chcemy sami dać się doszczętnie zniszczyć i zachować życie. Pokaż im więc swą silną uzbrojoną w dysk dłoń.
Taka wymierzająca sprawiedliwość wojna będzie ratunkiem dla Pandawów, tobie przyniesie sławę i szczęście kaście wojowników. Obowiązkiem wojownika, który nie schodzi ze swej ścieżki Prawa, jest zabicie innego wojownika, który stał się zbyt zachłanny, jak i każdego z innej kasty, kto popełnił przestępstwo, wykluczając bramina, bo bramin jest nauczycielem dla wszystkich kast i jemu należy się zawsze najlepsza część ze składanej ofiary. Grzechem jest zarówno zabicie tego, kto na to nie zasłużył jak i nie zabicie tego, kto na to zasłużył. Nie popełnij więc grzechu i nie odmawiaj zabicia tych, którzy sobie na śmierć zasłużyli!
O Kryszna, czy istniała kiedykolwiek na ziemi kobieta, która byłaby mi równa i równie ci droga? Narodziłam się na ołtarzu ofiarnym, mym ojcem jest król Drupada, a bratem Dhrisztadjumna. Jestem żoną pięciu Pandawów i matką pięciu bohaterskich synów. A jednak mimo posiadania takich obrońców zostałam zaciągnięta siłą za włosy przed oblicze zebranych w Gmachu Gry mężczyzn i w okrutny sposób molestowana, na co moi mężowie bezsilnie patrzyli! I choć ty sam, Pańcalowie i Wriszni pozostawaliście przy życiu, zrobiono ze mnie niewolnicę tych niegodziwych mężczyzn! Gdy moi potężni mężowie biernie na to wszystko patrzyli nie okazując gniewu, zwróciłam się do ciebie, szukając u ciebie pomocy. I w końcu mój czcigodny teść, król Dhritarasztra rzekł do mnie ‘O księżniczko, wypowiedz prośbę, aby mógł ją spełnić, bo na to zasługujesz’. Poprosiłam go wówczas, aby uwolnił Pandawów z niewoli i oddał im ich broń i bojowe rydwany. Król spełnił mą prośbę, lecz zmusił ich do opuszczenia ich królestwa i zamieszkania w lesie.
O Kryszna, nie po raz pierwszy słyszysz moje skargi. Ocal mnie raz jeszcze, a razem ze mną mych braci i mych krewnych. Niech będzie przeklęta siła Bhimy i waleczność Ardżuny, jeżeli Durjodhana nie zapłaci za swe uczynki śmiercią!
O Kryszna, jeżeli masz nade mną litość, uczyń mi łaskę i skieruj swój wściekły gniew przeciw synom króla Dhritarasztry!”
Draupadi, nazywana również Kryszna, zebrała lewą ręką swe rozpuszczone długie włosy błyszczące jak skóra kobry i podeszła do Kryszny. Z oczami wypełnionymi łzami rzekła: „O Kryszna, za te włosy uchwycił Duhśasana, aby zawlec mnie do Gmachu Gry. Nie zapominaj o nich, gdy będziesz szukał pokoju z naszymi wrogami. Jeżeli Ardżuna i Bhima nie zechcą walczyć i będą wzdychać żałośnie do pokoju, walkę podejmie mój ojciec i jego synowie. Przeciw Kaurawom ruszy również moich pięciu synów pod przywództwem Abhimanju. Moje serce nie zazna bowiem spokoju zanim smagłe ramię Duhśasany nie upadnie odcięte na ziemię i nie pokryje go kurz. Czekałam już na to trzynaście lat, ukrywając mój niepohamowany gniew głęboko w sercu i pokojowe słowa Bhimy i jego nagłe skupienie się wyłącznie na Prawie są dla mnie jak cierń rozdzierający moje serce!”
Mówiąc to głosem zduszonym przez łzy, nieszczęsna kobieta szlochała głośno, zraszając swe piersi łzami. Kryszna rzekł do niej łagodnym głosem: „O nieśmiała i promienna kobieto, twoje życzenie już wkrótce się spełni i zobaczysz kobiety Bharatów opłakujące swych zabitych krewnych i powinowatych. Uważaj już za martwych tych, który wywołali twój gniew. Ja sam razem z Ardżuną, Bhimą i bliźniakami będziemy działać tak jak rozkaże nam Król Prawa i na co los nam pozwoli. Zapewniam cię jednak, że jeżeli synowie króla Dhritarasztry ‘ugotowani’ już w ogniu Czasu nie posłuchają moich rad, staną się pożywieniem dla psów i szakali. Prędzej Himalaje ruszą z miejsca lub ziemia rozpadnie się na setki kawałków, niż moje słowa okażą się fałszem. Otrzyj więc swe łzy, bo już wkrótce zobaczysz swych mężów odzyskujących swój majątek, a swoich wrogów martwych”.
8. Ardżuna wychwala Krysznę jako tego, kto działa na rzecz dobra obu zwaśnionych stron i całej dynastii
Ardżuna rzekł: „O Kryszna, jesteś najlepszym przyjacielem wszystkich Bharatów i zawsze byłeś sprzymierzeńcem zarówno nas i Kaurawów. Stosunki między nami muszą zostać uzdrowione i ty jeden potrafisz wprowadzić między nas pokój. Udaj się więc do bezkompromisowego Durjodhany z intencją pokojową i powiedz to, co powinno zostać powiedziane. Jeżeli nie zaakceptuje on twych rad opartych znajomości zasad Prawa i Zysku, podda się całkowicie wyrokom losu”.
Kryszna rzekł: „O Ardżuna, masz rację. Osobiście udaję się do Hastinapury, aby wynegocjować to, co jest zgodne z Prawem, korzystne dla nas i zdrowe dla wszystkich Bharatów”.